Od paru lat sadziłam, że rok 2017 będzie przełomowy. Miałam nadzieję, że w Rosji dojdzie do załamania gospodarczego i przesilenia, a seria wyborów parlamentarnych w krajach Europy Zachodniej zmieni oblicze Unii Europejskiej. Niestety, moje przewidywania się nie spełniły. Rosja okazała się zdolna do przeprowadzenia wielkich manewrów wojskowych Zapad 2017 i odnosi sukcesy w Syrii. Odbyły się wybory parlamentarne we Francji i Niemczech, a w ostatnią niedzielę, czyli wczoraj [15.10.2017], także w Austrii. Nie spełniły one moich oczekiwań.
We Francji zdołano wykreować metodami pijaru Emmanuela Macrona, który będąc w istocie klonem poprzedniego prezydenta, zdołał zauroczyć elektorat i wygrać zdecydowanie zarówno wybory prezydenckie, jak i parlamentarne. To prawda, iż ostatnio stracił on popularność, ale co z tego? Stara elita utrzymała władzę. Podobnie w Niemczech. CDU/CSU straciła milion wyborców, lecz jednak wygrała. Koalicję będzie musiała tworzyć z FDP i Zielonymi, a pozycja kanclerz Merkel uległa osłabieniu. Nie jest to jednak przełom, ale rodzaj korekty.
Wreszcie wybory w Austrii {TUTAJ (link is external)}. Podobnie jak w Niemczech wygrała je chadecja [OVP] uzyskując 31,1% głosów, prawicowa FPO dostała 27,4 %, a socjalistyczna SPO – 25,7%. Są możliwe dwie koalicje rządowe – albo OVP z SPO albo OVP z SPO. Ta druga rządziła uprzednio i jej rządy doprowadziły do wewnętrznego konfliktu. Przynajmniej w tej chwili bardziej prawdopodobna wydaje się więc ta pierwsza. Oznaczałaby ona wyraźny zwrot na prawo, a jej efektem mogłoby być np. poparcie przez Austrię Grupy Wyszehradzkiej. Nie wiadomo jednak jeszcze, czy tak się stanie. Nawet to trudno byłoby nazwać przełomem.
Europa Zachodnia potrzebuje bowiem radykalnej zmiany swej polityki. Na to się jednak, jak widać nie zanosi. Nawet takie wstrząsy jak kryzys euro, Brexit, czy inwazja “nachodźców” nie są w stanie zmienić sposobu myślenia i postępowania polityków zachodnioeuropejskich.
Dodaj komentarz