W mojej kamienicy mieszkała słynna agentka wywiadu PRL Jolanta Gontarczyk, która od państwa ludowego otrzymała w Śródmieściu Warszawy na własność ogromne mieszkanie w nagrodę za szpiegowanie a nawet być może ( „być może” używam przez ostrożność procesową) zamordowanie księdza Blachnickiego. Pisały na ten temat wysokonakładowe gazety. Ktoś z sąsiadów w nocy wywiesił kopię artykułu na temat pani Gontarczyk w gablotce z ogłoszeniami administracyjnymi. Rano zebrali się przed gablotką lokatorzy kamienicy. Większość wyrażała głośno oburzenie czynem anonimowego informatora: „ Jak tak można?” słyszałam z wielu ust. Zrozumiałam wtedy, że podziałała wieloletnia tresura społeczeństwa. Nie sam czyn lecz jego ujawnienie wydawało się ludziom czymś odrażającym. Przez wieloletnią tresurę wdrukowano społeczeństwu wiele zasad, które ojciec Bocheński nazywa współczesnymi zabobonami. Takim zabobonem jest zasada, że nie wolno nikogo oceniać. Objawiła ona swe odrażające oblicze w popularnym programie telewizyjnym, w którym prezenterka dopytywała się skazanego za gwałty na dzieciach co czuje w trakcie swoich ohydnych praktyk, a obecni na sali odruchowo zaczynali swoją kwestię od stwierdzenia: „Ja ciebie nie oceniam”.
Na pozór wygląda, że jest to realizacja szlachetnej zasady, o której mówił Chrystus w słowach: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.” (Ewangelia wg św. Łukasza 6, 37). Ale tylko na pozór. Nie potępiam gwałciciela w tym sensie, że nie skazuję go na piekło ani mu tego piekła nie życzę. Nie odmawiam mu prawa do pozytywnego załatwienia spraw ostatecznych, do spowiedzi i skruchy. Po prostu nie wchodzę w kompetencje sił wyższych. Nie zatrudniłabym jednak gościa Ewy Drzyzgi w przedszkolu, ani nie zaprosiłabym go na imieniny. Tak jak nie zaprosiłabym Baumana na wykłady. To moje niezbywalne prawo. Mówi się nam: „potępiaj czyn, a nie człowieka” .Jednak gloryfikując człowieka, który ma na sumieniu podłe czyny chcąc nie chcąc gloryfikujemy te czyny. A przede wszystkim rezygnujemy z niezwykle istotnego, ziemskiego, doraźnego środka naprawczego jakim jest ostracyzm społeczny. Nie bez przyczyny ludzie wykorzenieni ze swego środowiska zachowują się inaczej , łatwiej się dają zdemoralizować, nakłonić do przestępstwa. Doskonale wiedzieli o tym komuniści i dlatego tworzyli ośrodki takie jak Nowa Huta, gdzie wyzwolona spod kontroli środowiska wiejskiego, wykorzeniona młodzież miała łatwiej nasiąkać komunistycznymi bredniami a potem realizować komunistyczne zbrodnie.
Rezygnując z prawa osadzania ludzi i czynów cedujemy te prawa na sady powszechne, którym wręcz przypisujemy rolę Sądu Ostatecznego. Ich wyroki są niepodważalne, a nawet nie wolno ich komentować. Ta wielokroć powtarzana zasada jest takim samym współczesnym zabobonem jak wiele innych. Sędziowie to przecież ludzie tacy sami jak my, wyrok sadu może być głupi, a sędzia może być po prostu sprzedajny. W Polsce nie brakuje obecnie na to dowodów. Poza tym, po doświadczeniach dwudziestowiecznych totalitaryzmów nie tylko nikt nie może mieć pewności, że jest chroniony przez prawo lecz nikt nie powinien czuć się zwolniony od osobistej odpowiedzialności za swoje niemoralne czyny, nawet jeżeli są zgodne z tym prawem. Niemieccy naziści zostali ostatecznie osądzeni w Norymberdze. Komunizm nie doczekał się swojej Norymbergii i dotąd nie zostały rozliczone mordy sądowe na polskich patriotach. Czy wyroków wydawanych przez Stefana Michnika albo sędziego Mieczysława Widaja też mi nie wolno komentować?
Rezygnacja z oceniania ludzi jest zresztą sprzeczna z codzienną praktyką. Każda rozmowa kwalifikacyjna do nowej pracy to poddanie się surowej i arbitralnej ocenie. Fachowcy od rekrutacji zalecają w czasie rozmowy kwalifikacyjnej odpowiedni układ dłoni mający sugerować, że jesteś osobą otwartą i przyjacielską i nie masz skłonności do depresji. Potencjalna skłonność do depresji jest jednak chyba mniejszą wadą charakteru niż skłonność do morderstwa, której dał dowód swoim życiem niejeden komunistyczny aparatczyk. Zgodnie z zasadami politycznej poprawności nie wolno mi teraz jednak go oceniać.
Sprowadzeniem tych zasad do niedorzeczności ( reductio ad absurdum) jest troska sądu norweskiego o to żeby Breivik, morderca kilkudziesięciu osób, nie nudził się i nie czuł samotny w swojej luksusowej celi.
Tylko dzięki wieloletniej tresurze czyli wyrobieniu w ludziach odpowiedniego odruchu Pawłowa nie rozśmiesza ich do łez pogląd, że widzimisię upartego starucha ( mam na myśli sędziego Rzeplińskiego) może być traktowane jako miernik czy wzorzec demokracji. Prymat widzimisię jednej osoby nad poglądami zbiorowości jest przejawem absolutyzmu a nie demokracji. Niezależnie od tego czy jest to osoba młoda czy stara, mądra czy głupia i niezależnie od miejsca zajmowanego przez nią w strukturze społecznej. Nie uważam demokracji za idealny system społeczny ale jak wiadomo nie znamy lepszego a poza tym w trakcie gry nie zmienia się reguł tej gry. Albo gramy w szachy albo w salonowca. Albo bawimy się w demokrację i wtedy o wszystkim decyduje wola wyborców, albo mamy absolutyzm oświecony i tylko wtedy Rzepliński czy jakikolwiek inny Król Słońce może być dla ludu ostateczną wyrocznią.
Dobrze wytresowany pies ma na hasło : „ waruj” padać na ziemię i przyjmować wymaganą przez tresera pozycję. A przede wszystkim ma się ani chwili nie wahać, nie zastanawiać ma reagować odruchowo. Podobnie dobrze wytresowany leming czyli pożyteczny idiota powinien odruchowo reagować na wyuczone hasła. Bez zastanawiania się nawet nad tym co jest korzystne dla niego osobiście i dla zbiorowości, której jest częścią.
Tylko wykształconymi w trakcie wieloletniej tresury odruchami Pawłowa można wytłumaczyć dlaczego ludzie bezrefleksyjnie powtarzają brednie na temat Trybunału Konstytucyjnego, a przede wszystkim na temat obrony demokracji przed demokratycznie przecież wybranymi przedstawicielami społeczeństwa polskiego.
Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie
Tak, ale przecież także:
„O człowieku nie wolno wątpić, póki żyje.”
Henryk Sienkiewicz
Nie mamy czasu aby sprawdzać ludzi metodą prób i błędów.Tak było zresztą przez te lata częściowej niepodległości. Częściowej jak częściowo wolne wybory 4 czerwca i jajeczko częściowo nieświeże.
Jak rodzic karze dziecko, to przecież nie znaczy, że w nie wątpi.
Kościół nigdy nie kwestionował potrzeby izolowania przestępców dla ochrony porządku i przede wszystkim – by zapobiegać krzywdzeniu niewinnych.
Pani Iza ma rację, że forsowany jest niebezpieczny paradygmat etyczny, według którego wszelkie kategorie moralne są względne i “ustalane w procesie demokratycznym z poszanowaniem praw mniejszości (np. pedofilów?)”.
Ochrona dóbr osobistych zbrodniarzy egzekwowana jest skwapliwiej niż zadośćuczynienie ofiarom ich łajdactw.
Wierzmy i módlmy się o nawrócenie łotrów, ale nie pozwalajmy im krzywdzić słabszych i cieszyć się nieuczciwie zdobytym dostatkiem.
Pisałem kiedyś o tym. Nazwałem to odruchem Michnika – Pawłowa.
Mechanizm medialnej tresury polega na stworzeniu emocjonalnej i werbalnej asocjacji, powstającej w wyniku niezliczonej ilości powtórzeń – słowo klucz jest szczelnie oklejone negatywnym lub pozytywnym kontekstem – osoba tresowana reaguje odpowiednimi emocjami, zgodnie z intencją tresera. Teoria markera somatycznego także rzuca nieco światła na powstanie odruchu.
Tak, ale przecież także:
„[Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, bo człowiek został stworzony na obraz Boga” (Ks. Rodzaju 9:6).
To, że ludzie jako istoty ułomne nie mają pewności co do nikogo! Podkreślam NIKOGO! Czy zostanie zbawiony czy potępiony, nie zmienia to faktu, że zły czyn WINIEN BYĆ UKARANY, a pewne czyny BÓG nakazuje karać śmiercią. Morderca może być nawet szczerze skruszony, ale winien być ukarany, bo naruszył ład moralny. Poza tym, człowiek szczerze skruszony gotów jest ponieść ostateczną kare na tym świecie, co daje mu również nadzieję na to, ze Bóg mu wybaczy, ponieważ żal jego jest szczery, a nie oszukańczy. Polecam do tego tematu lekturę prof. Bogusława Wolniewicza “Filozoficzne aspekty kary głównej” w tegoż: “Filozofia i wartości 2”. Kto jest zainteresowany, chętnie prześlę plik pdf z tekstem na e-mail.
A propos “Kościół nie kwestionował… w celu ochrony porządku i bezpieczeństwa”. Kościół Katolicki, choć najlepszy z chrześcijańskich, cierpi na lekką schizofrenię. Zły czyn powinien być ukarany przede wszystkim dlatego ponieważ jest zły, a nie jedynie w celach prewencji czy korekcji winowajcy. Czyn zostaje tym samym społecznie potępiony i tylko wtedy zostaje potępiony w sensie uniwersalnym, a nie jedynie utylitarnym (moralność nie może być utożsamiana z utylitaryzmem, bo przestaje wtedy istnieć – jedyne uzasadnienie tezy o tym, że pewien czyn jest zły jest następujące: BO JEST, bo Bóg tak mówi). Wolniewicz pisze w “Filozoficznych aspektach kary głównej”, że funkcje korekcji i prewencji są funkcjami pobocznymi kary głównej (wzajem się niewykluczającymi), natomiast funkcją kluczową jest RETRYBUCJA – czyli ODWET, albo inaczej POMSTA! Nie mylić z ZEMSTĄ. Pomsta jest proporcjonalna do czynu, a zatem sprawiedliwa, zemście brak proporcji. Po co Bóg skazuje na piekło ludzi, których “nie może poprawić” (“nie może poprawić”, bo mają wolną wolę i z własnej woli zło wybierają), albo po co ich skazuje, skoro po śmierci krzywdzić już nie mogą nikogo, jeśli nie po to, by im odpłacić tym, na co zasługują? Odkąd Kosciół Katolicki poszedł za Pelagiuszem, a nie Augustynem powoli przemyca coraz bardziej lewackie idee i rozwadnia chrześcijańską naukę, która jest racjonalna i słuszna.
Nie wiem, czy Kościół idzie za Pelagiuszem, czy jednak za Chrystusem, który uczy, że pełnia sprawiedliwości znajduje swój kres w miłosierdziu.
Chrystus naucza, byśmy POMSTĘ pozostawili Bożej Sprawiedliwości, byśmy nie szukali jej w życiu doczesnym.
Dlatego dla chrześcijanina jedyną dopuszczalną funkcją kary może być prewencja i zadośćuczynienie.
Prof. Wolniewicz może być błyskotliwy, może być nawet bardzo mądry, ale nie jest naszym Mistrzem i Nauczycielem.
Cytat, który Pan przytoczył nie podważa w żaden sposób moich słów, czy egzegezy Pisma jaką funduje nam profesor Wolniewicz. Nigdzie nie powiedziałam, że Bóg nie jest miłosierny. Natomiast w cytacie jest jedna istotna informacja, Bóg wybacza grzesznikowi, gdy ten skruszeje: “Jednego trzeba, aby grzesznik uchylił choć trochę drzwi serca swego na promień łaski miłosierdzia Bożego, a resztę już Bóg dopełni”. A są grzesznicy, którzy NIE KRUSZEJĄ. O czym letni chrześcijanie zdają się zapominać z pracowitym wysiłkiem.
A propos: “Chrystus naucza, byśmy POMSTĘ…”. Chrystus wypędza też batem handlarzy ze świątyni i funkcją jego w Trójcy jest SĄDZIĆ żywych i umarłych. Wyrywa Pan pewne wypowiedzi z kontekstu i wyjaśnia je w duchu gazety wybiórczej. Gdyby przeczytał Pan odpowiedź, którą przygotowałam dla Pana Space’a, to musiałby się Pan odnieść do NAKAZU przelewania krwi mordercy w imię sprawiedliwości, a nie Pana ulubionej (ale także ulubionych funkcji Kościoła Katolickiego po ostatnim soborze) korekcji i prewencji. Zadziwia mnie nieustannie ta lekkość z jaką letni katolicy wybierają z Pisma tylko to, co im się podoba i milczeniem lub wykrętem o rzekomej zmianie prawa, pomijają SPRAWIEDLIWOŚĆ i SUROWOŚĆ, święte atrybuty Boga OJCA W KOŃCU, a nie Boga dobrotliwej mamusi, która wybacza syneczkowi, choć ten wybaczenia nie pragnie. Jedyne prawo jakie Chrystus zmienia w tak zwanym kazaniu na górze, to prawo OBYCZAJOWE, a nie MORALNE. Tymczasem Bóg naszymi rękami życie DAJE, ale i ODBIERA. To, że morderca, który popełnił swój czyn z premedytacją zostaje skazany na śmierć, nie oznacza, że człowiek wcina się w kompetencje Boga – tak paplają komuniści, a interpretują Pismo Święte tak, a nie inaczej w celu pacyfikacji chrześcijan i ich ostatecznej samolikwidacji w głupawym pacyfizmie i kwietyzmie. Wykonując karę śmierci nie odbieram Bogu jego kompetencji do osądzenia człowieka, którego ukarałem, ponieważ sam Bóg kazał mi go ukarać, za to co zrobił. Bóg nadal może go zbawić, jako ten, który zna serce każdego grzesznika. Asadow może być błyskotliwy, ale Pan Bóg – jakby to Elzenberg powiedział – tak nie myśli jak Asadow, tylko jak Wolniewicz. Dlaczego? Bo Pan Bóg jest racjonalny do bólu, a Asadow bywa do bólu nieracjonalny. I ma skłonności do bycia mamusią bardziej kochającą synka od Boga. Tymczasem jest powiedziane:”MT 10, 34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową17; 36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy18. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. 38 Kto nie bierze swego krzyża19, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. 39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je”. Asadaow nie słucha Boga. W jaki wiec sposób Asadow może być go godzien? Trzeba zacząć słuchać, a nie tylko wpuszczać jednym uchem, a drugim wypuszczać. Trzeba przedkładać wolę Bożą ponad własne widzimisię. Klerykałowie robią w większości to samo, co i Asadow, od czasów Pelagiusza właśnie. Jeśli Asadow nie zna się na temacie, to lepiej niech zamilknie do czasu, aż się zapozna.
Właśnie. Chrystus. Niesłusznie przykłada Pani do siebie Bożą miarę.
Chrystus może sądzić, bo jest wszechwiedzący, zna nasze zamysły i intencje, które czasem ukrywamy sami przed sobą.
My zaś – nawet siebie nie jesteśmy w pełni świadomi. A cóż dopiero – naszych bliźnich?
Czy musiałem odnosić się do przywołanego przez Panią cytatu? Przecież odniósł się do niego sam Zbawiciel:
I znowu Pan wszystko przeinacza. Owszem do Jezusa-Boga należy sąd ostateczny, a do nas należy wzajemne pilnowanie się na tym ziemskim padole. Do nas należy sąd ziemski. Z tego też ziemskiego sądu będziemy “potem” rozliczani. Bóg nie cofa raz ustanowionego moralnego prawa, a mówi wyraźnie o tym, że MAMY OBOWIĄZEK Z JEGO POLECENIA PRZELAĆ KREW MORDERCY.
“Chyba wszyscy na pamięć znamy słowa Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka. Są one jednymi z najbardziej znanych i zarazem jednymi z wzbudzających najwięcej kontrowersji i nieporozumień cytatów z Ewangelii. Wiele osób, traktując je bardzo dosłownie, zniechęciło się do Kościoła, uznając, że jest on dla frajerów i „ofiar losu”. Ktoś nas bije, oszukuje, wykorzystuje — no to pozwólmy mu na to i jeszcze zachęćmy by dalej to robił. „Przecież to głupota, to stoi w sprzeczności z elementarnym poczuciem sprawiedliwości, ja mam swoją godność, chrześcijaństwo jest zbyt radykalne jak dla mnie” myślimy sobie. Z drugiej strony niektórzy katolicy, także biorąc sobie do serca słowa Jezusa, przyjmują postawę całkowicie odmienną i w dobrej wierze pozwalają na krzywdzenie siebie, godzą się na zło. Wydaje mi się, że Chrystus ucząc nas nadstawiania drugiego policzka, pragnął przekazać nam zupełnie co innego, chciał nauczyć nas miłości nie cofającej się nawet przed największymi poświęceniami, miłości nie tylko do bliskich nam osób ale i do nieprzyjaciół. Ale zarazem miłości dojrzałej a nie naiwnej.
Jeśli ktoś interesuje się polityką, to wie, że media w zależności od swoich sympatii politycznych, za pomocą odpowiednio dobranych cytatów potrafią o jednym wydarzeniu mówić w kompletnie różny sposób. Zapewne niejeden polityk przechodził szok, gdy czytał wyrwane z kontekstu fragmenty swojej wypowiedzi, którym przypisywano zupełnie inne znaczenie niż by to wynikało z całego tekstu. Na podobnej zasadzie wyrywkowo nie można też czytać Pisma Świętego. Warto przyjrzeć się temu co Pismo Święte mówi na dany temat także w innych miejscach.
W Ewangelii widzimy, że Jezus, mimo że w niczym nikomu nie zawinił, pozwolił się poniżyć, ubiczować i ukrzyżować, jakby w radykalny sposób realizując słowa o nadstawianiu drugiego policzka. Z drugiej jednak strony możemy też zobaczyć, że Chrystus nie zawsze dawał się poniewierać, potrafił zwrócić uwagę tym, którzy traktowali go w niewłaściwy sposób. „Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: «Tak odpowiadasz arcykapłanowi?» Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» przeczytamy u święta Jana (J 18, 22-23). Te dwie postawy mogą wydawać się sprzeczne. Ale czy aby na pewno takie są?
Sądzę, że słowa Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka i jego postawę bardzo trafnie rozszyfrował ksiądz Piotr Pawlukiewicz, który podczas spotkania „Czy Jezus był grzecznym chłopcem” powiedział: „Kiedy Jezus mówi „Nadstaw drugi policzek”, to Jezus mi mówi, „Jeśli to komuś pomoże, to nawet nadstaw mu drugi policzek”. My musimy zrobić diagnozę co danemu człowiekowi pomoże. Czy pomoże mu jak ja pozwolę mu się uderzyć? Jeśli to go opamięta, no to dobra, uderz mnie. Ale jeśli to go rozbestwi, jeśli to go uczyni jeszcze bardziej dufnym i pysznym to Ja się nie pozwolę uderzyć.”” cytat z: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/zk_drugip.html Poza tym słowa te odnoszą się DO POKORY, a nie do zła. MÓWI SIĘ PYSZNYM, DOSTAŁEŚ W PAPĘ NADSTAW DRUGI POLICZEK, patrz: “J 18, 22 Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: “Tak odpowiadasz arcykapłanowi?” 23 Odrzekł mu Jezus: “Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” 24″. Jezus przyznaje, że jeśli powiedział nieprawdę, to został słusznie uderzony, jeśli zaś powiedział prawdę to niesłusznie go uderzono. Wydźwięk słów ewangelii jest taki: jeśli w pysze swojej powiedziałem coś nieprawdziwego, to masz prawo się na mnie złościć i mnie spoliczkować, a ja, gdy mi mój błąd wykażesz uznam, że słusznie mnie policzkujesz. To znaczy przyznam, że byłem głupi i pyszny. Ale jeśli nie, to znaczy, że ty byłeś głupi i pyszny. Przy czym milczącym założeniem jest to, że policzkujący ma dobre intencje, jak w fragmencie od Jana. Nie dotyczy to tych, którzy takich intencji nie mają.
Podobnie, gdy ktoś czuje się przez nas skrzywdzony, może chcieć zabrać coś naszego, a my możemy, próbując go przekonać o swoich dobrych intencjach dać nawet więcej niż chce, jeśli to tylko możliwe. Nie znaczy to jednak, że mamy mu dawać w nieskończoność, jeśli ten chce jedynie nas wykorzystać.
PS Bardzo ładnie pomija Pan milczeniem moje argumenty o utylitarystycznym korzeniu postawy uzależniającej karanie od funkcji korekcji i prewencji. Nie odniósł się Pan nawet do słów Jezusa o mieczu i niezgodzie jaką przynosi na świat. Jak w ich kontekście interpretować rzekomy pacyfizm z przytoczonego przez Pana cytatu? czyżby Jezus miał schizofrenię? Z nas dwojga tylko ja tu się jakoś ustosunkowuje do argumentów drugiej strony, typowe dla letnich chrześcijan. Coś im się nie podoba, to udają, że tego nie ma.
Wszystkim zainteresowanym polecam ów komentarz, do ulubionego cytatu komunistów i pożytecznych idiotów:
“Głównym jednak argumentem cały czas pozostaje cytat z Ewangelii Mateusza. Trzeba nadstawiać drugi policzek mówią – nie można krzywdzić i wyrządzać zła. Trzeba miłować nieprzyjaciół, a nie strzelać do nich lub ich bić. Czy jednak Jezus rzeczywiście nauczał bierności wobec zła?
Można tylko współczuć żonie mężczyzny, który wyznaje takie zasady. Jeśli bowiem te teksty mówią to, co sugerują wspomniani chrześcijanie, to trzeba konsekwentnie wysnuć analogiczną zasadę: „jeśli ktoś gwałci ci żonę, to daj mu i córkę” albo też „jeśli ktoś bije cię kijem baseballowym w prawy bok to nadstaw mu i drugi”, „jeśli ktoś zabija ci jedno dziecko daj mu i drugie”. Ten argument, poprzez redukcję do absurdu pokazuje, że rozumienie omawianych słów w duchu pacyfistycznym, nie jest właściwe. Świadczy o tym również zachowanie samego Jezusa, który w sytuacji dokładnie przez siebie opisanej (Jan. 18:22-23) nie nadstawia drugiego policzka tak, jakby tego chcieli przeciwnicy przemocy, ale werbalnie sprzeciwia się mówiąc: „jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, że źle, a jeżeli dobrze, to czemu mnie bijesz?”. Kolejnym kontrargumentem jest fakt, że słowa „oko za oko, ząb za ząb” są fragmentem Prawa Bożego. Innymi słowy, jest to jedno z przykazań, które dał Bóg (przez Mojżesza), a sam Jezus nie tylko przestrzegał całe prawo i żadnego przykazania nigdy nie złamał, ale też wprost powiedział, że nie przyszedł znieść zakonu (Mat. 5:17).
Na szczęście mamy klucz do interpretacji tego trudnego fragmentu. Jest nim bliższy kontekst. Omawiany fragment znajduje się w charakterystycznym „ciągu”, w którym Jezus po kolei ustosunkowuje się do różnych przykazań (Mat. 5:17-6:34). Początkiem i równocześnie ramą, w granicach której mamy prawo interpretować fragment o nadstawianiu policzka, jest wspomniany już fragment o zakonie, który analizuję w osobnym tekście. Tutaj pragnę przyjrzeć się bliżej kolejnym wersetom.
Każdy kolejny fragment ujęty jest w charakterystyczne ramy: słyszeliście, a ja wam powiadam. Gdyby przyjąć, tak jak sugerują to pacyfiści, że Jezus mówiąc 38. Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. 39. A Ja wam powiadam… znosi to przykazanie, to będąc konsekwentnym należałoby też przyjąć, że znosi 6 i 7 przykazanie!
– We fragmencie z Mat. 5:21-26, Jezus używając tej samej formuły mówi: 21. Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił pójdzie pod sąd. 22. A Ja wam powiadam…
– W kolejnym wersie Mat. 5:27-28, znosi zakaz cudzołóstwa mówiąc 27. Słyszeliście, iż powiedziano wam: Nie będziesz cudzołożył. 28. A ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim.
Czy można bez popadania w sprzeczność powiedzieć, że Jezus zniósł lub unieważnił któreś z tych przykazań? Nie tylko broni nas przed tym zdrowy rozsądek, ale i nie pozwalają na to słowa o nierozwiązywaniu zakonu. Gdyby ktoś jednak nie wierzył ani w zdrowy rozsądek, ani w przedstawioną przeze mnie interpretację Mat. 5:17, to wystarczy przyjrzeć się bliżej powyższym cytatom. Nie ulega wątpliwości, że nie zostało zniesione siódme przykazanie, a wręcz przeciwnie – Syn Boży zaostrzył je. Nie zniósł go, gdyż nie można równocześnie cudzołożyć i nie pożądać.
Sporny fragment o nadstawianiu policzka zbudowany jest w ten sam sposób: „słyszeliście, a ja wam powiadam”. Będąc konsekwentnym, trzeba albo utrzymać w mocy przykazanie „oko za oko”, albo zmuszeni jesteśmy do zniesienia wszystkich wymienionych przykazań.
Jednak cały czas nie mamy jasności co do tego, co chciał Jezus nam powiedzieć. Sięgnijmy zatem do źródła problemu. Przykazanie, do którego odwołuje się Jezus brzmi w całości tak (Kapł. 24:19-22):
19. Jeżeli kto okaleczy swego bliźniego, uczyni mu się tak, jak sam uczynił. 20. Złamanie za złamanie, oko za oko, ząb za ząb. Jak okaleczył człowieka tak mu będzie oddane. 21. Kto zabije zwierzę, zapłaci za nie, a kto zabije człowieka, poniesie śmierć. 22. Będzie u was jedno prawo, zarówno dla obcego przybysza jak i dla krajowca, gdyż Ja, JHWH, jestem Bogiem waszym.
Prawo powyższe wyznacza – dzięki analogii – ogólną zasadę, którą winni się kierować sędziowie przy wyznaczaniu odszkodowań. Można rozumieć to nawet szerzej, jako zasadę sprawiedliwej odpłaty Bożej. Kara musi być równoważna z przestępstwem. Tyle i aż tyle naucza Słowo Boże. Zostało to niestety, podobnie jak wiele innych przykazań, przekręcone przez żydów. Rozumiano to wówczas (i niestety rozumie się do dziś), jako prawo do zemsty [1]. Prywatna vendetta jest oczywiście stawianiem woli jednostki ponad prawem. Sądzić i karać miały ustanowione przez Boga sądy (sędziowie – Wyj. 18:13-26), gdzie każdy wyrok był oparty na zeznaniu co najmniej dwóch świadków oraz „Karnym Kodeksie Bożym”. Tym, z czym walczył Chrystus, nie był zatem powyższy tekst, ale jego błędna interpretacja. Nakazując „nadstawić drugi policzek”, uderza Jezus w samo jądro zemsty. Jest nim oczywiście nasze serce, które powinno być gotowe do symbolicznego nadstawienia drugiego policzka [2]. Pragnienie zemsty i stan emocjonalny z tym związany, jest czymś przeciwnym do wewnętrznego poczucia, które można określić „gotowością do nadstawienia drugiego policzka”. Nie można jednak przy tym zapominać o randze analizowanych przypadków. Wybicie oka, zgwałcenie żony albo zabicie dziecka jest czymś nieskończenie straszniejszym niż spoliczkowanie. Zbrodniarz nie powinien pozostać bezkarny. Jednak obok tego są też sprawy, w których po prostu nie warto „oddawać”, procesować się czy kłócić o swoje (por. Mat. 5:40-42). Kiedy przyglądamy się praktyce apostołów, to widzimy Pawła z Tarsu jak procesuje się z żydami (Dz.Ap. 22:22-30) zamiast „dać i płaszcz”. Trzeba umieć wyważyć sprawę czy jest na tyle ważna, żeby iść z nią do sądu oraz zbadać swoje serce czy nie jest ono mściwe.
Jeśli powyższa analiza jest prawdziwa, to upada kolejny, kluczowy argument za pacyfizmem chrześcijan. Nie można rozumieć słów Jezusa o „nadstawianiu policzka” jako zakończenia kary śmierci, zakazu używania przemocy albo zniesienia przykazania „oko za oko”. Nie pozwala na to ani kontekst, ani zdrowy rozsądek. Od karania przestępstw są sądy a nie „mściciele”, a zadaniem chrześcijanina jest wyrabiać w sobie mądrą łagodność, która pomoże dobrze rozwiązać lekkie krzywdy.
A gdy On to powiedział, jeden ze sług, który tam stał, wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: Tak odpowiadasz arcykapłanowi? Odrzekł mu Jezus: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, że źle, a jeśli dobrze, czemu mnie bijesz? (Jan. 18:22.23)
Paweł Jurewicz “
I jeszcze o “nadstawianiu policzka”:” Według św. Łukasza, Jezus mówi: “Jeśli cię kto uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi” (Łk 6,29). U św. Mateusza analogiczne słowa brzmią: “jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5,39). Różnica niby niewielka, lecz spotkałam się niedawno z inną niż zwykle interpretacją tego fragmentu (jednak nie wiem, czy osoba, która to mówiła, jest teologiem): uderzenie prawą ręką w prawy policzek jest możliwe tylko wierzchnią stroną dłoni, a tak uderzał pan sługę, czyli osoba o wyższym statusie osobę niżej stojącą, natomiast uderzenie otwartą dłonią w lewy policzek mogło mieć miejsce między osobami o równym statusie. Gdyby tak było, inna byłaby wymowa tej nauki. Tradycyjna interpretacja to: odstąpić od odwetu, nie oddawać złem za złe, znosić cierpliwie zniewagi. Tę nową możnaby tłumaczyć inaczej: potrafisz mnie poniżyć, uderzając jak sługę, miej odwagę stanąć do konfrontacji jak równy z równym; nie musiałoby to być zachętą do odwetu, lecz do stanięcia w obronie wyznawanych wartości bez poczucia niższości, z podniesionym czołem”. http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/113/n/10857
Bardzo słusznie. A kiedy komuś pomoże by się opamiętać to, że go zabijemy?
Niech Pani przyjrzy się objętości swoich komentarzy. Chce mnie Pani pokonać swoim wielomówstwem? Nie odnoszę się do argumentów całkowicie chybionych lub nie na temat. Nigdy nie twierdziłem, że etyka ma mieć podstawy utylitarystyczne. Jednak kara zgodna z nauczaniem Chrystusa nie powinna mieć cechy pomsty, właśnie tak jak uczy cytowany przez Panią ks. Pawlukiewicz – ma ona odpowiadać na pytanie – czy to pomoże opamiętać się zbrodniarzowi? Oczywiści nie należy zapominać o prawie pokrzywdzonych do zadośćuczynienia.
Kara powinna służyć człowiekowi w paradygmacie miłości, a nie – nienawiści.
Nie rozmawiamy o aksjologii – o moralnej ocenie czynu, tylko o karaniu. Pani to miesza i stąd mylnie wychodzi Pani, że według mnie podstawą etyki ma być utylitaryzm.
Wciskanie drugiej stronie w dyskusji bzdurnych poglądów i wprowadzanie kolejnych wątków mających rzekomy związek z meritum przypomina metody świadków Jehowy. Czy Pani “nie-letni” katolicyzm nie jest przypadkiem przepełniony podobną, co ich wiara – pychą?
Zarzuca mi Pani wyrywanie cytatów z kontekstu, ale przecież sama Pani to robi.
Chce Pani by obowiązywał nas nakaz z Ks. Rodzaju 9:6?
A co z tym nakazem, czy również ma obowiązywać?
Czy mamy mordować kobiety i dzieci z wrogich nam narodów, jak nakazał Pan Izraelitom w Lb 31?
Kościół ma monopol na egzegezę. My możemy i powinniśmy czytać Biblię, ale jej interpretację możemy przyjąć tylko od posiadających asystencję Ducha Świętego prezbiterów – duszpasterzy.
Dlatego przywołana przez Panią analiza fragmentów Pisma Świętego autorstwa Pawła Jurewicza może być tylko traktowana jako osobiste rozważania błądzącego współbrata w wierze. Obowiązuje nas – o ile jesteśmy katolikami – gorącymi, zimnymi czy letnimi – nauczanie Kościoła Katolickiego wyrażone ex cathedra przez Papieża:
I wreszcie – proszę nie mieszać potępienia kary śmierci z pacyfizmem. Są to zupełnie odrębne kwestie. Kościół daje całkowite prawo do obrony przez agresorem, włącznie z zabiciem go, jeśli nie ma innej możliwości – np. w wojnie obronnej.
Co do tej “coraz lepszej organizacji instytucji penitencjarnych” miałbym duże wątpliwości (casus Breivika i Trynkiewicza). Ale właśnie do społeczeństwa(w aspekcie społecznym i politycznym)i do poszczególnych osób (w aspekcie moralnym) należy kwestia oceny tego “być może” i odpowiedzialności za tę ocenę i jej nieuchronne konsekwencje (w jedną lub drugą stronę).
To prawda. Należałoby chyba powiedzieć “dzisiaj jednak, takie przypadki mogą być wyeliminowane przy wdrożeniu odpowiednich regulacji prawnych i zasad działania instytucji penitencjarnych”.
Wychodzi na to, że próbuję “poprawić” Encyklikę, ale robię to tylko w zakresie problematyki społecznej, a nie – prawd wiary.
Ad. Kiedy pomoże się opamiętać, że go zabijemy? Znowu popełnia Pan błąd, bo nie chce się Pan ni jak odnieść do kwestii utylitaryzm wartości vs. obiektywizm wartości. Tego problemu dotyczy Pana ciche założenie, że karać można jedynie dla poprawy karanego lub dla zabezpieczenia jeszcze niepokrzywdzonych przed krzywdą. Pan reprezentuje stanowisko utylitarystyczne. Pan Bóg, Kościół (tradycyjny, a nie posoborowe lewactwo) i ja także, stoimy na stanowisku ABSOLUTYSTYCZNYM. Karzemy za złe uczynki dlatego, że za złe uczynki, zgodnie ze SPRAWIEDLIWYM OSĄDEM, NALEŻY SIĘ KARA, koniec kropka. Kara śmierci nie oznacza odebrania komuś możliwości opamiętania. Żal za grzechy jest możliwy, zarówno przed śmiercią jak i po śmierci. Żal przed śmiercią, jeśli jest szczery oznacza gotowość poniesienia kary, także tej ostatecznej, jeśli czyn na to zasługuje, taki żal zasługuje na wybaczenie przez Boga Ojca, ale nie na łagodzenie ziemskiej kary, bo przebaczenie następuje dopiero po udowodnieniu szczerości żalu. Każdy morderca, jeśli jest sprawiedliwy, dobrze wie, że zasługuje na śmierć, niesprawiedliwy się wykręca.
Ad2. Wielomówstwo. Po Pana wypowiedziach widzę, że nie jest pan w stanie ogarnąć intelektualnie wypowiedzi zawierającej więcej niż jeden argument. Widać to też po tym, że nie potrafi pan odróżnić argumentu od paplaniny, czyli rzekomego wielomówstwa. Obiętość mojej wypowiedzi musi być rzeczywiście niezwykle uciążliwa dla pana zdolności intelektualnej, skoro nie rozumie pan nic z tego, co czyta. Pisałam już w jaki sposób definiuję pomstę i jest to definicja zgodna z tym, co Pawlukiewicz pomstą nie nazywa, bo utożsamia pomstę z zemstą, w podanym przeze mnie rozróżnieniu miedzy zemstą a pomstą jest zasadnicza różnica, proszę sobie przeczytać jeszcze raz powolutku, jeśli to dla Pana za trudne, aby naraz przetrawić tyle treści.
Ad. Nigdzie nie przyznałem się do utylitaryzmu. Wprost Pan siebie nie określił jako wyznawcę utylitaryzmu, ale wyznaje Pan utylitarystyczny pogląd na moralne dobro (według pana karać można tylko po coś, nigdy za coś – ergo. jeśli nie ma po co, to nie karzemy, ergo. według Pana, Pan Bóg źle robi skazując na piekło, bo nie ma po co), co już Panu wcześniej wykazałam (proszę sobie raz jeszcze przeczytać, na czym polega istota argumentu, że Pana postawa jest utylitarystyczna w istocie, bo widzę, że nic Pan nie rozumie, można się z kimś nie zgadzać, ale najpierw trzeba wiedzieć, w którym kościele ktoś dzwoni, a nie jedynie, że gdzieś tam dzwoni), a Pan stwierdził, że to paplanina, a nie argument. PS Wyznam Panu, że Prof. Wolniewicz jest obecnie najznamienitszym Polskim logikiem (znanym także w stanach), więc bardzo mi przykro, ale z logiki argumentacji Pan go nie zagnie, a to jego argumentację byłam nieuprzejma Panu przedstawić. Widzę, że logiczne argumenty nie robią jednak na Panu wrażenia, albo ma je Pan w nosie.
Ad 4. Czy mamy przestrzegać też tego, że odcinamy ręce babie która “łapie za jajka”, albo “mordować” (to Pana, a nie moje określenie i chyba również nie Biblijne) dzieci i rodziny wroga. Chce Pan powiedzieć, że Bóg jest niesprawiedliwy i nie należy go słuchać? Czy, że Bóg się pomylił i dlatego kazała odciąć łapę, albo zabić kobiety i dzieci? Przecież sam Bóg potopił całą ludzkość w tym kobiety i dzieci, o które się Pan tak troska, bardziej niż o sprawiedliwość, której nieomylnym wykonawcą jest Bóg. Oj Panie Asadow, i Pan się uważa za osobę wierzącą? Już Panu mówiłam, że dla Pana ważniejsze jest Pana osobiste odczucie, a nie to, co Bóg Panu nakazuje, to przykre, że mamy takich katolików.
Przepraszam, ale żaden klerykał, nawet papież, nie ma mocy anulowania Bożych przykazań. OKO ZA OKO Tak mówi Pan.
Tak zrozumieli Żydzi i napisali w Torze.
Pan zaś mówi:
Nie słucha Pani Chrystusa, tylko dobiera sobie cytaty z Biblii po uważaniu.
Ja na pewno jestem marnym katolikiem, ale Pani nie jest nawet chrześcijanką.
Chcę powiedzieć, że jeśli Bóg komuś kazał kogoś drugiego zabić, to niech ten ktoś lepiej się Boga posłucha, ale Pani się nie podoba to, co Bóg mówi do Pani i nawet nie chce Pani tego zrozumieć. Woli Pani słuchać Jego rozkazów wydanych zupełnie innym osobom, w innych okolicznościach. To jest zwykłe nieposłuszeństwo i infantylizm.
Pozdrawiam i życzę błogosławieństwa Bożego, a przede wszystkim – nawrócenia.
Wszystkim uczestnikom dyskusji polecam wnikliwą lekturę linku poniżej, może zmieni Wam to nieco perspektywę ;-)
http://www.centrumjp2.pl/wikijp2/index.php?title=Kara_%C5%9Bmierci
Dwa zasadnicze pytania: Co ma być głównym odniesieniem w nauczaniu Kościoła dotyczącym stosowania kary dla przestępców – Pismo Świete, czy stopień zorganizowania państwa i społeczeństwa?
Nauczanie Kościoła zmienia się – dlaczego, skoro Słowo Boże jest niezmienne, a zmienia się jedynie – Co? – nasza interpretacja tegoż, czy może “organizacja instytucji penitencjarnych”
Kiedy Kościół miał rację – wówczas, czy teraz? Kiedy się mylił? – wówczas, czy teraz?
To pytanie kieruję również do Asadowa oczywiście :-)
Odpowiedź jest oczywista: Nowy Testament, ostatnie i ostateczne objawienie Prawa Bożego.
Należy odróżniać zasady, które są niezmienne, ich wykładnię, która może się z czasem pogłębiać czy rozszerzać oraz konkretne zalecenia dotyczące ich stosowania w określonej sytuacji, które oczywiście od tej sytuacji zależą w równym stopniu, co od zasad na których się opierają.
Nie wiem, czy Stolica Piotrowa kiedykolwiek ex cathedra wyraziła aprobatę dla kary pozbawienia życia, dlatego tezę o zmienności nauczania Kościoła w tej materii muszę traktować jako hipotezę. Będę wdzięczny za wszelkie argumenty za i przeciw.
Genialny Doctor Angelicus opowiadał się (por. Summa Theologica 2-2, q. 64, a. 2) za prawowitością tej kary, ale argumentował to Starym Testamentem i nie korzystał z mocy nieomylności urzędu papieskiego.
Dla chętnych – dyskusja na ten temat na forum tradycjonalistów.
Owe wypowiedzi typu: Bóg kiedyś nakazywał karę śmierci ze względu na niemożliwość zabezpieczenia kolejnych ludzi przed niezasłużoną śmiercią, wynikają z jednej z dwóch oświeceniowych – niechrześcijańskich wiar. Po pierwsze: WIARY W POSTĘP MORALNY LUDZKOŚCI, po drugie WIARY W POSTĘP TECHNICZNY, który rozwiąże wszystkie problemy tego świata. Chrześcijaństwo zakłada niezmienną naturę człowieka skażoną grzechem, a zatem nieusuwalną, powszechną i dominującą skłonnością do czynienia panu Bogu na złość – wspak. Twierdzenie to obala wiarę nr 1.[Wszyscy zasługują na piekło, bo wszyscy, rzadziej lub częściej czynią Bogu na złość świadomie (tym się różni chrześcijaństwo od filozofii greckiej, że tamta była meliorystyczna, nie wierzyła w świadomie popełniane zło, złą wolę, inaczej diabła w człowieku nie znała), ale tym, którzy zdolni są do skruchy i skłonni do poniesienia kary Bóg wybacza, nie wszystkim, bo nie wszyscy są do tego zdolni, bo pozbawieni są tej łaski, która odróżnia dobrych od złych].
Co do wiary w postęp techniczny, który zbawi świat, jest to oczywista bzdura dla prawdziwego chrześcijanina.Tezę tę lansował Wolter, który był wrogo nastawiony wobec religii i wieszczył jej całkowitą eliminację w niedalekiej przyszłości. “Królestwo moje nie z tego świata” mówi Jezus. Znaczy to, że na tym świecie raju nie będzie nigdy i basta, dlaczego? Po pierwsze, bo natura ludzka jest skażona grzechem pierworodnym, duchową złą skłonnością. Po drugie, bo tu ludzie są wymieszani, zbawieni i potępieni ściskają sobie dłonie, a zbawiony ze zbawionym zmuszony jest nieraz walczyć i jeden drugiego nie jest pewien, choć stara się poznać po owocach.
Reasumując powyższa teza lansowana przez katechizm KK jest sprzeczna z chrześcijańską filozofią i jest wyrazem mieszania się sił nieczystych do instytucji Kościoła pod płaszczykiem wyższej moralności.
„[Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, BO CZŁOWIEK ZOSTAŁ STWORZONY NA OBRAZ BOGA” (Ks. Rodzaju 9:6).
Pan łaskawie zechce zwrócić uwagę na UZASADNIENIE kary śmierci. Bóg nie mówi tu: ma być jego krew przelana, BO MOŻE PRZELAĆ JESZCZE WIĘCEJ KRWI, A WY NIE MACIE JESZCZE SPOSOBU NA UNIESZKODLIWIENIE TYPA.Nie podaje UTYLITARNEGO UZASADNIENIA KARY ŚMIERCI, A ZATEM NIE ZALEŻY ONA – JEJ SŁUSZNOŚĆ, OD ZMIAN HISTORYCZNYCH I OBYCZAJOWYCH – JAK PAN INSYNUUJE. Przeciwnie, mówi: BO CZŁOWIEK ZOSTAŁ STWORZONY NA OBRAZ BOGA. Jak to rozumieć? Ano tak: Po pierwsze – BO ŻYCIE NIEWINNEGO CZŁOWIEKA JEST WARTOŚCIĄ NAJWYŻSZĄ, PODKREŚLAM NIEWINNEGO! A nie mordercy, który z premedytacją z niecnych pobudek pozbawia niewinną osobę życia. Po drugie: bo człowiek podobny jest Bogu w tym, ze odróżnia dobro od zła moralnego i ma zdolność sądzenia w tych sprawach oraz tak jak Bóg posiada wolną wolę. Z tego wynika, że morderca morduje świadomie i z premedytacją, a wspólnota ma prawo, a nawet obowiązek go za to osądzić, za jego czyn, za to co JUŻ zrobił. Ma obowiązek go ukarać i POMŚCIĆ (A NIE ZEMŚCIĆ się)SPRAWIEDLIWIE ZAMORDOWANEGO (zgodnie z klasyczną definicją sprawiedliwości “suum cuique tribuere” – co się komu NALEŻY), bo TO ON JEST W TYM WYPADKU NASZYM BLIŹNIM, A NIE MORDERCA (po owocach ich poznacie), bo odebrał życie człowieka w sposób niesprawiedliwy.
Owe wypowiedzi typu: Bóg kiedyś nakazywał karę śmierci ze względu na niemożliwość zabezpieczenia kolejnych ludzi przed niezasłużoną śmiercią, wynikają z jednej z dwóch oświeceniowych – niechrześcijańskich wiar. Po pierwsze: WIARY W POSTĘP MORALNY LUDZKOŚCI, po drugie WIARY W POSTĘP TECHNICZNY, który rozwiąże wszystkie problemy tego świata. Chrześcijaństwo zakłada niezmienną naturę człowieka skażoną grzechem, a zatem nieusuwalną, powszechną i dominującą skłonnością do czynienia panu Bogu na złość – wspak. Twierdzenie to obala wiarę nr 1.[Wszyscy zasługują na piekło, bo wszyscy, rzadziej lub częściej czynią Bogu na złość świadomie (tym się różni chrześcijaństwo od filozofii greckiej, że tamta była meliorystyczna, nie wierzyła w świadomie popełniane zło, złą wolę, inaczej diabła w człowieku nie znała), ale tym, którzy zdolni są do skruchy i skłonni do poniesienia kary Bóg wybacza, nie wszystkim, bo nie wszyscy są do tego zdolni, bo pozbawieni są tej łaski, która odróżnia dobrych od złych].
Co do wiary w postęp techniczny, który zbawi świat, jest to oczywista bzdura dla prawdziwego chrześcijanina.Tezę tę lansował Wolter, który był wrogo nastawiony wobec religii i wieszczył jej całkowitą eliminację w niedalekiej przyszłości. “Królestwo moje nie z tego świata” mówi Jezus. Znaczy to, że na tym świecie raju nie będzie nigdy i basta, dlaczego? Po pierwsze, bo natura ludzka jest skażona grzechem pierworodnym, duchową złą skłonnością. Po drugie, bo tu ludzie są wymieszani, zbawieni i potępieni ściskają sobie dłonie, a zbawiony ze zbawionym zmuszony jest nieraz walczyć i jeden drugiego nie jest pewien, choć stara się poznać po owocach.
Reasumując powyższa teza lansowana przez katechizm KK jest sprzeczna z chrześcijańską filozofią i jest wyrazem mieszania się sił nieczystych do instytucji Kościoła pod płaszczykiem wyższej moralności.
PS. NIE tylko Nowy testament tworzy Biblię. Nowy testament nie anuluje przykazań ze Starego testamentu, ale dodaje pewne komentarze do niektórych przykazań (niejako poszerza perspektywę). CZY SIĘ TO PANU PODOBA CZY NIE, PAN BÓG MÓWI:
„[Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, BO CZŁOWIEK ZOSTAŁ STWORZONY NA OBRAZ BOGA” (Ks. Rodzaju 9:6).
Pan łaskawie zechce zwrócić uwagę na UZASADNIENIE kary śmierci. Bóg nie mówi tu: ma być jego krew przelana, BO MOŻE PRZELAĆ JESZCZE WIĘCEJ KRWI, A WY NIE MACIE JESZCZE SPOSOBU NA UNIESZKODLIWIENIE TYPA.Nie podaje UTYLITARNEGO UZASADNIENIA KARY ŚMIERCI, A ZATEM NIE ZALEŻY ONA – JEJ SŁUSZNOŚĆ, OD ZMIAN HISTORYCZNYCH I OBYCZAJOWYCH – JAK PAN INSYNUUJE. Przeciwnie, mówi: BO CZŁOWIEK ZOSTAŁ STWORZONY NA OBRAZ BOGA. Jak to rozumieć? Ano tak: Po pierwsze – BO ŻYCIE NIEWINNEGO CZŁOWIEKA JEST WARTOŚCIĄ NAJWYŻSZĄ, PODKREŚLAM NIEWINNEGO! A nie mordercy, który z premedytacją z niecnych pobudek pozbawia niewinną osobę życia. Po drugie: bo człowiek podobny jest Bogu w tym, ze odróżnia dobro od zła moralnego i ma zdolność sądzenia w tych sprawach oraz tak jak Bóg posiada wolną wolę. Z tego wynika, że morderca morduje świadomie i z premedytacją, a wspólnota ma prawo, a nawet obowiązek go za to osądzić, za jego czyn, za to co JUŻ zrobił. Ma obowiązek go ukarać i POMŚCIĆ (A NIE ZEMŚCIĆ się)SPRAWIEDLIWIE ZAMORDOWANEGO (zgodnie z klasyczną definicją sprawiedliwości “suum cuique tribuere” – co się komu NALEŻY), bo TO ON JEST W TYM WYPADKU NASZYM BLIŹNIM, A NIE MORDERCA (po owocach ich poznacie), bo odebrał życie człowieka w sposób niesprawiedliwy.
Tak więc poprzez Pana niewypowiedziane, ukryte założenia, stojące za poglądami przez Pana lansowanymi, ujawnia się Pan wszystkim, podobnie jak niektórzy zwierzchnicy KK, jako AGENT WOLTERA – nawiązując do Pana stylu prowadzenia dyskusji z każdym, kto nie uważa Rosji za jedynego wroga polskiego narodu. Panie Asadow, po raz kolejny daje Pan dowód swojej niechęci poznania prawdy. Rzekomo będzie Pan wdzięczny za argumenty, a moje wypowiedzi omija pan szerokim łukiem, brawo, tak trzymać nadaje się Pan na polityka. Ucieka Pan, a tak czynią głupcy, tchórze lub ludzie przewrotni. Howgh.
W takim razie dlaczego apostołowie nie zaczęli swojej misji na Ziemi od pomszczenia Jezusa Chrystusa, człowieka w pełni i doskonale niewinnego, którego krew niesprawiedliwie przelano, a sprawcy tej zbrodni byli powszechnie znani?
Dlaczego zamiast tego wyruszyli na cały świat by głosić Dobrą Nowinę o nieskończonym Miłosierdziu Bożym?
Czy oni też byli agentami Woltera? Klerykałami?
Wydaje mi się, że odpowiedzi na Twoje pytania znajdziesz po części w tym artykule: http://digital.fides.org.pl/Content/1135/18-Mazurkiewicz.pdf
Obawiam się tylko, że spojrzenie na dyskutowany temat z perspektywy godności osoby ludzkiej natrafi tutaj na próżnię. Szkoda, że argumenty emocjonalne biorą miejscami górę nad racjonalnymi, a rzeczowa analiza myślowa traci na rzecz “społecznego poczucia sprawiedliwości”…
Dalczego Apostołowie nie zaczęli od pomsty? 1. Może z tego samego powodu, z którego rodziny żołnierzy wyklętych nie pomściły swoich bliskich? Chodzi o pana ulubione okoliczności historyczne: w tym mieści się głównie fizyczna niemoc, wynikająca z ogromnej przewagi wroga, tak materialnej, jak i duchowej – mam tu na myśli rząd dusz, propagandę, oraz cechy charakterów osób, które mają obowiązek się mścić: ich wewnętrzną słabość, a zatem przemożny strach przed śmiercią i kłopotami oraz lenistwo. Czasem taki brak działania wynikać też może z wszystkiego wyżej wymienionego plus naiwności (wiary, że przeciwnik zostawi w spokoju), a czasem wynika ze słabości fizycznej oraz roztropności, bo głupotą jest walczyć otwarcie z przeciwnikiem, który może cię zmieść w jednej chwili. Gdyby tacy prości ludzie jak apostołowie, w podobnych warunkach próbowali dochodzić sprawiedliwości, to najpewniej skończyli by na krzyżach i tyle by było z ewangelizacji. Ta ich moralna słabość okazała się w tym wypadku zaletą, bo pozwoliła przetrwać im i samemu chrześcijaństwu. Ich zadanie nie polegało na mszczeniu Jezusa, ale głoszeniu dobrej nowiny. Tak czy inaczej, zbrodnia niepomszczona, a zatem nie ukarana spada winą na tego, który miał obowiązek ją pomścić i ukarać. Zaniechanie obowiązku to grzech śmiertelny.
2. Może też nie pomścili go dlatego, że NIE UMARŁ.
3. A może obie odpowiedzi razem są prawdziwe, może nie umarł tylko dzięki temu, że oni nie dali się zabić, (ale to już czysto ludzkie spojrzenie na sprawę.
PS Państwo broniący tez Woltera są po prostu utylitarystami, dla państwa bliźnim jest jedynie żywy człowiek, choćby nie wiem z jak bardzo diabelskiego nasienia. Umarły bliźnim już nie jest. Nie jest to chrześcijańskie podejście, ok. Mogą państwo być utylitarystami, ale trzeba mieć przynajmniej tego świadomość i umieć uczciwie to przyznać, a nie udawać absolutystów. Ja jestem absolutystką moralną i między nami zgody nigdy nie będzie, bo to kwestia założeń metafizycznych, a te są niedowodliwe). Karze się za coś, za zły czyn (zły czyn domaga się kary-podejście absolutysty), a nie jedynie po coś (podejście utylitarysty). Zło zasługuje na kare adekwatną do jego rozmiaru i wymiaru. Jak nieodwracalnym czynem jest pozbawienie niewinnego człowieka życia, tak nieodwracalna winna być kara, na tym świecie, dla tego, kto śmiał się podobnego obrzydlistwa dopuścić. Tak mówi Bóg: oko za oko, ząb za ząb i tak samo ludziom odpłaca po śmierci, dlatego jedni idą do piekła a inni do nieba. Bóg nie karze piekłem PO COŚ, ale ZA COŚ – raz jeszcze powtórzę.
Godność ma osoba zamordowana, mordujący ją miał, ale sam ją sobie świadomie odebrał i musi ponieść konsekwencje. Bóg nakazuje przelać krew mordercy. Koniec kropka. Żadna agentura w ramach KK tego nie zmieni, choćby nie wiadomo co, PRAWO BOŻE JEST PONAD PRAWEM WYMYŚLONYM PRZEZ CZŁOWIEKA.
PS puste gadanie o rzekomej niemożliwości dostąpienia zbawiania, wywołanego karą śmierci, nie zasługuje nawet na komentarz, ale skoro muszę to skomentuję. Bóg zbawi kogo chce i my mu nie jesteśmy w stanie tego uniemożliwić w żaden sposób. Człowiek bluźni przypisując sobie z jednej strony moc, której nie posiada, bo Bóg mu jej nie dał, a z drugiej odmawiając wykonania tego, co Bóg mu nakazał: KARY ŚMIERCI.PPS Brak emocji, kiedy dzieje się coś obrzydliwego moralnie to grzech, istnieje coś takiego jak gniew sprawiedliwy, taki, który wywołany jest dostrzeżonym złem moralnym i na nie jest skierowany. Pseudochrześcijanie najwyżej w hierarchii stawiają życie, a nie Boga i stąd ich utylitaryzm, który objawia się przy kwestii kary śmierci, ale i przeszczepów, które są po prostu formą kanibalizmu oraz eutanazji, za tymi wszystkimi idzie ukryta teza, że byle jakie życie jest zawsze lepsze niż śmierć i nazywają to bezczelnie cywilizacją życia. Tak, to jest cywilizacja życia, cywilizacja życia niewolniczego. Bo tylko niewolnicy najwyżej w hierarchii wartości stawiają swoje życie na tym padole. Chrześcijaństwo tymczasem jest religią śmierci na tym świecie (dlatego, że każda religia w ogóle musi dostarczać nadziei eschatologicznej, tzn. na sens życia w obliczu nieuchronnej śmierci), a nie życia niewolniczego, bo myśli nieustannie o tym, że na tym świecie jest śmierć, ale to nie życie jest najważniejsze, najważniejsze są wartości perfekcyjne, które są wieczne. Chrześcijanin musi być gotowy oddać życie jak Chrystus, za swoich przyjaciół. Gdyby Chrystus głosił cywilizację życia, to batem byście go na ten krzyż nie zaciągnęli. Czego dziś uczy zalewaczona część KK? Ratuj swoja skórę za wszelką cenę. Bardzo to chrześcijańskie. Chrystus wierzył w coś poza życiem, a oni wierzą tylko w materię tego świata i rzekomo dobrą naturę ludzką, stąd ten ich utylitaryzm. Utylitaryzm ubrany w płaszczyk moralnego dobra. Dość mam katolików, którzy gadają jak Wolter, a nie jak Bóg im nakazał.
1/ “Godność ma osoba zamordowana, mordujący ją miał” –> a to ciekawe, rozumiem więc że w Pani ujęciu godność (ludzka) jest cechą przygodną, nie jest rzeczą stałą lecz zmienną. Pytanie brzmi więc jakiego rodzaju jest to godność, od czego zależy ona sama oraz posiadanie jej (lub nie) przez człowieka?
2/ “Bóg nakazuje przelać krew mordercy.” –> jaki Bóg? o którym/czyim Bogu Pani mówi? i w którym miejscu/miejscach ta postać, na którą się Pani powołuje jako Boga mówi tak – proszę podać dokładnie tekst i kontekst tego o czym Pani mówi i na co się powołuje.
3/ wydawało mi się, że dyskutuję z Czarną Limuzyną, a nie z Panią :-)
4/ Bóg swoje zbawienie ofiarowuje każdemu kto to zbawienie zechce przyjąć. Chrystus umarł i Zmartwychwstał za każdego człowieka – za Panią, za mnie, za mordercę, pedofila, za innych. Za KAŻDEGO człowieka. To już się stało, wypełniło. Raz i na zawsze.
Pani w swojej wypowiedzi zdaje się przywoływać teorię predestynacji tymczasem jak wiadomo nie dotyczy ona pojedynczego człowieka, nie oznacza konkretnego ustalenia jego losu (wiecznego zbawienia lub potępienia), ale dotyczy powszechnego porządku zbawczego Boga, dostępnego dla wszystkich ludzi. Ostateczny los poszczególnego człowieka nie jest z góry określony, człowiek dąży do zbawienia lub potępienia przez całe swoje życie, a jego ostateczny los zostaje wyjawiony na Sądzie Ostatecznym. Człowiek nie wypełnia się całkowicie w jednym, pojedynczym akcie np. akcie zbrodni lecz całe ludzkie życie jest łańcuchem różnych wyborów i działań – dobrych lub złych. Zastanawia mnie tylko na czym buduje Pani swoją logikę, etykę i ontologię bo z tych strzępów informacji nierzadko nacechowanych emocjonalnie bardzo trudno jest to wywieść.
5/ Emocje – “Emocje bywają złym doradcą” więc proszę wyłączyć je z wnioskowania logicznego ;-) Emocje i rozum na ogół nie idą ze sobą w parze, za to wiara i rozum oświecone łaską Bożą to już dość często ;-) a propos polecam lekturę Encykliki “Fides et Ratio” JP II, wspaniała uczta i dla duszy i dla rozumu :-)
Co do obrzydzenia – przyznam Pani, że największym obrzydzeniem i wstrętem napawają mnie w życiu dwie rzeczy: pycha i kłamstwo, zwłaszcza pycha intelektualna bo to sytuacja w której dany człowiek nie widzi już nic poza samym sobą i swoim “urojeniem”…bardzo trudne to gdyż nie da się do takiej osoby dotrzeć dotąd, dopóki ona sama nie uzna “skończoności” i ograniczeń swojego poznania. Ja mniemam, że na Ekspedycie więcej jest jednak osób które chcą poszerzać swój horyzont myślenia niż go świadomie zawężać.
6/ Gniew – “(…) sprawiedliwy gniew jest pewną umiejętnością, związaną z darem Ducha Świętego. Polega na świadomym i celowym użyciu dostępnej mocy. Zadaniem uczciwego gniewu jest obrona własnej lub cudzej godności. Taki gniew służy trosce o ludzi lub wyznawane wartości. I w sytuacjach, gdy go brakuje, pojawia się grzech zaniedbania. Zatem chrześcijanin ma prawo i obowiązek ostro reagować na zło.”
ale, uwaga:
“Grzech gniewu pojawia się wtedy, gdy agresja jest trwałym usposobieniem w celu wyrządzania komuś krzywdy. Cechuje ją zimna kalkulacja zmierzająca do maksymalnie dotkliwej i skutecznej zemsty. Gniew jest grzechem także wtedy, gdy krzywda została zrobiona przez innych, ale sprowokowanych przez emocje, które wywołałem.” –> zatem z tym gniewem to ostrożnie bo można nie znać miary i z obrońcy (czyichś praw, godności) stać się zabójcą/krzywdzicielem kogoś innego. Myślę, że potrzeba sporo pokory by umiejętnie odróżnić jedno od drugiego.
źródło: http://adonai.pl/sakramenty/spowiedz/?id=77
7/ Pseudo-chrześcijanie –> myślę, że przede wszystkim stawiają na życie “przyjemne” i wypaczone, a więc wyjęte spod prawa Bożego, stąd też ich wybiórczość jeśli chodzi o przestrzeganie przykazań i praw: np. “z zakładu pracy/firmy wyniosę [coś] bo to i tak niczyje”, “umówię się z kimś z internetu na seks bo nam obojgu taki układ pasuje”…itd itd, przykłady można by mnożyć.
Myślę, że prawdziwi chrześcijanie przede wszystkim stawiają życie wieczne na pierwszym miejscu i z tej perspektywy patrzą też na swoje życie ziemskie. Bóg powołał człowieka do pełni życia, a nie do śmierci – tak było na początku. Śmierć weszła w świat wraz z grzechem popełnionym przez pierwszego człowieka, ale Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie tej naszej ziemskiej, ułomnej egzystencji nadał sens – gdyż ją z nami współdzielił. Prawdziwie cierpiał i prawdziwie umarł – jako człowiek, jak każdy z nas ale Bóg Ojciec wskrzesił Go z martwych po trzech dniach.
Dla mnie powołanie do istnienia to powołanie do życia, pełnego życia a skoro rozpoczyna się ono tutaj na ziemi to znaczy, że nie jest to jakiś element gorszy, ułomny i pozbawiony sensu w stosunku do wieczności ale że jest to jakiś nieodzowny etap który przechodzi każdy z nas, a który należy rozpatrywać w perspektywie całej ludzkiej drogi – od życia ziemskiego do życia wiecznego, jedna droga człowieka ku Bogu.
Co to ma wspólnego z karą śmierci albo w ogóle z karaniem i prawem odwetu? Ano to, że Chrystus zachęca do czegoś więcej: “Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Mt 5, 38-48
Nie w tym rzecz by nie karać lecz by kara była słuszna i adekwatna do ciężaru czynu i okoliczności oraz dawała człowiekowi możliwość poprawy (a to przecież często trwa w czasie, nie da się przecież od razu wyplenić złych nawyków).
Czy Pani wie, że w kościele katolickim istnieją odpusty, a więc darowanie wobec Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy? – na pewno Pani wie.
http://www.opoka.org.pl/slownik/odpust.html
A zatem widzimy, że prócz formalnego “przyznania się” do winy w sakramencie spowiedzi i uzyskania rozgrzeszenia czyli Bożego przebaczenia możemy również uzyskać całkowite (lub częściowe) darowanie słusznych kar za nasze grzechy (czyli przestępstwa popełnione wobec Boga i bliźniego). Czyż to nie jest dobra wiadomość i przykład logiki absolutnie “nie z tego świata”? :-) Ja szczerze mówiąc wolę taką logikę niż logikę czysto ludzką…
Swoją drogą, gdyby przyjąć karę śmierci za obowiązującą to ja postulowałabym zaostrzenie również innych kar np. za kradzież, oszustwo, uwodzicielstwo…a propos czy Państwo wiedzą jak za dawnych czasów karano w Polsce uwodzicieli? – o właśnie tak:
“W Polsce za panowania Bolesława Chrobrego stosowano makabryczną karę wobec uwodzicieli. Niemiecki kronikarz, Thietmar, tak ją opisuje:… jeśli kto z tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń, wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór: albo umrzeć, albo uciąć sobie ową część ciała.” – wniosek dość prosty ;-): “Nie sięgaj po cudze, cudzo-łożniku”.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/idealnemalzenstwo/jakdawniejzaniewiernoscmalzenskakarano.html
I tym oto optymistycznym ;-) akcentem kończę na dzisiaj życząc Państwu owocnych przemyśleń i dobrego, miłosiernego dla siebie i bliźnich tygodnia :-).
Ad.1. Czy godność ludzka jest cechą przygodną? Można mówić o “godności” nieusuwalnej oraz przygodnej. Nieusuwalna godność wynika z faktu, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, tzn. jest wolny i rozumny. Ową stałą godność można by nazwać CZŁEKOKSZTAŁTNOŚCIĄ, albo BOGOKSZTAŁTNOŚCIĄ.Z tej nazwijmy to “godności” wynikają jednak jedynie obowiązki, a nie żadne przywileje. Człowiek ma obowiązek opiekować się ziemią, którą wydzierżawił mu Bóg. Godność przygodna wynika z tego czy człowiek wywiązuje się z obowiązków, które Bóg mu powierzył i przestrzegania praw, które Bóg nakazał mu przestrzegać. Czym jest owa przygodna godność? To nic innego jak CZŁOWIECZEŃSTWO, a zatem takie zachowanie, które jest godne istoty bogoksztaltnej. Dopóki istota przypominająca człowieka nie zrobi czegoś odrażającego, dopóty zakładamy życzliwie (presumpcja dodatnia), że należy do grona istot moralnie dobrych, gdy jednak udowodni swym zachowaniem, że jest inaczej, “traci” swoje człowieczeństwo (a dokładniej, to my dowiadujemy się, że najpewniej nigdy go nie posiadała, ujawniło się diabelstwo tej istoty). Ergo. Jeśli zamorduje to traci prawo do ochrony swojego życia. To, że człekokształtność nie jest gwarantem zbawienia jest rzeczą oczywistą, ponieważ Bóg nie zbawia wszystkich, ale potępia tych właśnie, którzy nie mają w sobie człowieczeństwa.
Ad.2 Czyj Bóg? Na tak postawione pytanie mogłabym zażartować, że to dziwne, iż nie zna Pani swojego Boga. Gdyby zechciała Pani przeczytać moje wcześniejsze komentarze, to znalazłaby Pani fragment Pisma Świętego, w którym Bóg – jest tylko jeden, o ile mi wiadomo – nakazuje ukarać śmiercią mordercę, ponieważ ten dopuścił się czynu bezprawnego, tzn. zamordował (a zatem ukatrupił w sposób niesprawiedliwy) istotę stworzoną na podobieństwo Boga. Jeśli nie zna Pani tego fragmentu i nie chce Pani szukać w powyższych komentarzach, to będę uprzejma zacytować raz jeszcze:„[Jeśli] kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego, BO CZŁOWIEK ZOSTAŁ STWORZONY NA OBRAZ BOGA” (Ks. Rodzaju 9:6). Zważywszy fakt, że Bóg nie zmienia swoich nakazów moralnych, bo jak to? Ponad dwa wieki temu Bóg uważał karę śmierci za sprawiedliwą, a teraz już nie? Trzeba pamiętać, że kazanie na górze, nie anuluje kary śmierci, ale pomaga odróżnić pomstę (rzecz sprawiedliwą i nakazaną przez Boga), od zemsty – od niesprawiedliwej, nieproporcjonalnej i nieadekwatnej kary, do której ludzie mają skłonność i w duchu której chcą interpretować zasadę oko za oko. Sama ta zasada jest sprawiedliwa. Problem polega na tym, że ludzie biorą głowę za oko i rękę za ząb. O to też chodziło Jezusowi. Suum cuique tribuere – każdemu, comu sie należy, głosi zasada SPRAWIEDLIWOŚCI; a nie każdemu, co mu się należy, pod warunkiem, że dobrze czyni.
Ad.3 Wydawało mi się, że “dyskusja” jest publiczna. W takim razie przepraszam, że Pani przeszkadzam w prywatnej rozmowie. Zastanawiam się tylko czemu Pani zdaniem jedynie Pan Czarna Limuzyna predestynowany jest do nawrócenia? ;)
Ad.4 a)TEZA 1.”Bóg swoje zbawienie ofiarowuje każdemu KTO to zbawienie ZECHCE PRZYJĄĆ”. Święta prawda, nic dodać nic ująć. Ale: TEZA 2 “Chrystus umarł i Zmartwychwstał za każdego człowieka”. Jeśli dodamy tezę jeden do dwa, to logicznie wychodzi na to, że ów “każdy człowiek”, to każdy, kto zechce, a nie każdy chce, czyli Bóg umarł za tych, którzy zechcą, ergo za swoich przyjaciół, ergo nie za wszystkich(oto logika pozbawiona zbędnych emocji.
b)”Pani w swojej wypowiedzi zdaje się przywoływać teorię predestynacji tymczasem jak wiadomo NIE DOTYCZY ONA POJEDYNCZEGO CZŁOWIEKA, nie oznacza konkretnego ustalenia jego losu (wiecznego zbawienia lub potępienia), ale DOTYCZY POWSZECHNEGO PORZĄDKU zbawczego Boga, dostępnego dla wszystkich ludzi. OSTATECZNY LOS POJEDYNCZEGO CZŁOWIEKA NIE JEST Z GÓRY OKREŚLONY, człowiek dąży do zbawienia lub potępienia przez całe swoje życie, a jego ostateczny los zostaje wyjawiony na Sądzie Ostatecznym”. Czegoś tu nie rozumiem, predestynacja dotyczy powszechnego porządku, ale nie dotyczy pojedynczego człowieka? Jeśli dotyczy porządku powszechnego, to człowiek się w nim mieści czy jest poza nim? Jeśli się w nim mieści, to predestynacja dotyczy też pojedynczego człowieka. A jeśli człowiek jest poza porządkiem Bożym, to znaczy, że jest istotą conajmniej równą Bogu, gdyż Bóg nic mu nie może zrobić.
Poza tym, mam jeszcze jedno pytanie. Skoro los pojedynczego człowieka nie jest określony, to znaczy, że Bóg nie może go znać. Czy Bóg znał los Jezusa? Czy jego los był z góry określony? Czy los ludzi, którym Jezus przepowiadał przyszłość był określony? Czy los ludzi, o których Bóg mówił, ze zrobią to i to w przyszłości i tak się stało, był określony czy nie? Co w takim razie z księgami prorockimi, jeśli los człowieka nie jest określony, to nie są one możliwe. Co z prorokami zapowiadającymi przyjście na świat Mesjasza? I dziesiątkami innych podobnych fragmentów? Co znaczy Biblijna przepowiednia: MANE TEKEL FARES? co znaczą słowa samego Chrystusa: ty zaprzesz się mnie trzy razy; jeden z was mnie zdradzi itp.? Co znaczy powiedzenie o Judaszu, ze dla tego człowieka lepiej by było, aby się nie narodził?
Z całym szacunkiem, ale Pani wyobrażenie o predestynacji jest błędne, nielogiczne po prostu, a trochę się na tym znam (studiowałam pisma św. Augustyna). Jeśli Jezus miał przeznaczenie i był wolnym człowiekiem, to każdy z nas może mieć przeznaczenie, de facto ma, i jest wolnym człowiekiem. Wolna wola jest możliwa tylko w ramach predestynacji, bo ta mówi o czym? O tym, ze każdy z nas działa zgodnie ze SWOIMI WRODZONYMI PREFERENCJAMI, jeśli ktoś preferuje zło, to wybiera zło i odwrotnie, jeśli preferuję dobro, wybieram dobro. Nie oznacza to, ze nie mam wyboru, wybór mam i wybieram zgodnie z tym, co mi sie podoba wybrać. Gdybym nie miał wrodzonej przeważającej skłonnosci do jednego bądź drugiego, to nie byłoby mnie tylko działanie losowe (bezpreferencyjne), to znaczy nic mnie by nie obchodziło, ani dobro, ani zło, działałbym jak automat. Losowo działający automat nazywa pani bytem obdarzonym wolną wolą? Żeby mieć wolną wolę trzeba odróżniać po pierwsze dobro od zła i po drugie trzeba mieć przeważającą skłonność w jednym bądź drugim kierunku. Tylko dzięki temu to JA WYBIERAM TO, CO MI SIĘ PODOBA. (Nie znaczy to, że źli ludzie są całkowicie pozbawieni dobrych skłonności, chodzi o to, ze złe skłonności są w nich silniejsze, nie są silniejsze od nich, ale właśnie te skłonności są NIMI, to one konstytuują ich indywidualną osobowość). Sama Pani słusznie zauważa, że: “jego ostateczny los zostaje wyjawiony na Sądzie Ostatecznym”. Skoro zastaje wyjawiony, to musi go wcześniej mieć. To, że my na ziemi go nie znamy, nie znaczy, że go nie ma.
Ad.5. Owszem emocje bywają złym doradcą wtedy, gdy ktoś nie przemyślał sprawy dogłębnie i reaguje jak pies Pawłowa na pewne hasła, bo tak go nauczono. Są emocje wynikające z błędnego zrozumienia i takie, które wynikają z poprawnego rozumienia. Tak wiec apeluję, aby wyłączyła Pani emocje i zaczęła analizować logicznie swoje własne tezy, bo pełno w nich sprzeczności. A skoro już wymieniamy się lekturami, to polecam pani “Traktaty o Łasce” św. Augustyna, jak coś czytać, to tylko wielkie, JP2, z całym szacunkiem dla niego, wielkim logikiem ani filozofem nie był.
Co do intelektualnej pychy, to powiem Pani, że się jej nie brzydzę, ale owszem intelektualna pycha głupców doprowadza mnie do szewskiej pasji. Obrzydzenie odczuwam względem ludzi o mentalności współczesnej lewackiej psycholożki. Pozwolę sobie przytoczyć Pani pewien dowcip, który dobrze tę mentalność zilustruje, w istocie brzydzę się takimi ludźmi bardziej niż mordercami, bo są ich zapalonymi sojusznikami. A oto dowcip: Pani psycholożka wraca ciemną nocą z imprezy. W obskurnym zaułku potyka się o zmasakrowane zwłoki małej dziewczynki i krzyczy: O Boże! Człowiek, który to zrobił, potrzebuje pomocy. KONIEC.
Ad. 6 W zasadzie zgoda. Z drobnymi zastrzeżeniami: “Gniew jest grzechem także wtedy, gdy krzywda została zrobiona przez innych, ale sprowokowanych przez emocje, które wywołałem”. Czyli jeśli gwałciciel uskarża się na to, że moja mini spódniczka wywołała w nim silne emocje natury erotycznej, to ja grzeszę, a nie gwałciciel? PS Moje emocje, o ile mi wiadomo pojawiają się w związku z krzywdą jaka się dzieje zamordowanemu, gdy morderca nie zostanie ukarany śmiercią. ale jeśli się mylę to niech mnie Pani z błędu wyprowadzi, jaką krzywdę straszną wyrządzam mordercy czyniąc zadość sprawiedliwości? “Taki gniew służy trosce o ludzi lub wyznawane wartości” – jak już Pani była łaskawa zauważyć. A do odróżniania “jednego od drugiego” (gniewu) wystarczy rozum i sumienie, pokora nie ma z tym nic wspólnego.
Ad. 7. „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego..” Po pierwsze, konwencja w jakiej wypowiadane są słowa kazania jest taka, że następnik nie anuluje poprzednika, ale doprecyzowuje pewne kwestie, gdyby była Pani tak otwarta na dyskusję, jak Pani chce siebie odmalowywać, to przeczytałaby Pani dokładnie wszystkie wypowiedzi w dyskusji i znalazłaby Pani fragment o tym mówiący. Gdyby było tak, że następnik anuluje poprzednik, to prowadziłoby do absurdów takich jak to, że anulowane zostałoby przez Chrystusa przykazanie: NIE zabijaj, bo:
“Omawiany fragment znajduje się w charakterystycznym „ciągu”, w którym Jezus po kolei ustosunkowuje się do różnych przykazań (Mat. 5:17-6:34). Początkiem i równocześnie ramą, w granicach której mamy prawo interpretować fragment o nadstawianiu policzka, jest wspomniany już fragment o zakonie, który analizuję w osobnym tekście. Tutaj pragnę przyjrzeć się bliżej kolejnym wersetom.
Każdy kolejny fragment ujęty jest w charakterystyczne ramy: słyszeliście, a ja wam powiadam. Gdyby przyjąć, tak jak sugerują to pacyfiści, że Jezus mówiąc 38. Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. 39. A Ja wam powiadam… znosi to przykazanie, to będąc konsekwentnym należałoby też przyjąć, że znosi 6 i 7 przykazanie!
– We fragmencie z Mat. 5:21-26, Jezus używając tej samej formuły mówi: 21. Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił pójdzie pod sąd. 22. A Ja wam powiadam…
– W kolejnym wersie Mat. 5:27-28, znosi zakaz cudzołóstwa mówiąc 27. Słyszeliście, iż powiedziano wam: Nie będziesz cudzołożył. 28. A ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim.”
Chrystus nie mówi tutaj na przekór temu, co dotychczas mówił Bóg, tak, dalej miłujcie BLIŹNICH, a nieprzyjaciół nienawidzić będziecie, ale BOŻYCH NIEPRZYJACIÓŁ, a nie SWOICH PRYWATNYCH. Właściciel konkurencyjnej firmy może być moim ziemskim nieprzyjacielem, ale nie znaczy, że jest nieprzyjacielem Boga. Chodzi o to, że mamy mieć świadomość iż być może nienawidzimy człowieka, który jest tylko głupi i dlatego niesprawiedliwy i gdyby Bóg go oświecił, czyniłby wszystko to co słuszne, ale są też ludzie, którzy są niesprawiedliwi nie z powodu głupoty, ale dlatego, że niesprawiedliwość miłują i tego świadomość również chrześcijanin winien mieć. Bo tym się chrześcijaństwo od innych religii różni, że wierzy w diabła, a zatem bezinteresowną złą wolę kierującą ludzkimi poczynaniami.
Poza tym czym innym jest pomsta i zemsta, pomsta jest proporcjonalna i sprawiedliwa, zemsta nie. Trudno sobie wyobrazić świat, w którym zbrodni w ogóle by nie karano, by był permanentny obóz koncentracyjny.
Ad.”Nie w tym rzecz by nie karać lecz by kara była słuszna i adekwatna do ciężaru czynu i okoliczności oraz dawała człowiekowi możliwość poprawy (a to przecież często trwa w czasie, nie da się przecież od razu wyplenić złych nawyków)”. TAK KARA MA BYĆ ADEKWATNA, ADEKWATNA KARA DO MORDERSTWA, TO KARA ŚMIERCI, ŻADNA INNA, DLACZEGO< BO ZAMORDOWANY NIE DOSTAŁ MOŻLIWOŚCI POPRAWY, A BYĆ MOŻE UMARŁ W CIĘŻKIM GRZECHU. Dlatego sam Bóg nakazuje przelać krew mordercy. Karzemy ZA COŚ, a nie PO COŚ, karanie po coś, to utylitaryzm moralny. Pani jest utylitarystką, a ja absolutystką i tu nie ma miedzy nami zgody. Każemy za wyrządzone zło (tak jak nagradzamy wyrządzone dobro), a nie po to, aby dać komuś możliwość poprawy. Poprawa, ewentualna, to rzecz wtórna i niezasadnicza.
PS. Ciekawe skąd się ludzie takich brzydkich nawyków uczą jak gwałcenie i patroszenie małych dziewczynek? Czy każdego można nauczyć czegoś takiego? I skąd się wziął pierwszy nauczyciel,od kogo ten się nauczył?
Ad ODPUSTY, odpuszcza się tym, którzy szczerze żałują i gotowi są karę ponieść, tak naprawdę żałuje szczerze tylko ten, kto nie chce, aby mu odpuszczono i sam się kary domaga, każdy inny to tylko hipokryta i oszust. Szczerze skruszony morderca sam się domaga dla siebie śmierci i nie odstępuje od tego żądania i ponosi karę i takiemu tylko Bóg odpuści.
Ad. ” Czyż to nie jest dobra wiadomość i przykład logiki absolutnie „nie z tego świata”? :-) Ja szczerze mówiąc wolę taką logikę niż logikę czysto ludzką…” Nie proszę Pani, to jest przykład LOGIKI, że odpuszcza się zasłużoną kare wtedy, gdy ktoś szczerze pragnie ją ponieść, inny odpust to fikcja, szalbierstwo, przeciw któremu słusznie się w tym wypadku Luter buntował. Buntował się przeciw wypaczeniu idei odpustu. Poza tym, to śmieszne z jednej strony insynuuje mi Pani, że przemawiają przeze mnie jedynie emocje i w dodatku głupie, a z drugiej stwierdza Pani, że ma Pani rozum zasadniczo w nosie. To jest jakaś kpina. PAN BÓG TAK NIE MYŚLI, JAK PANI, BO ON JEST SPRAWIEDLIWY I LOGICZNY DO BÓLU, a przez Panią przemawiają emocje i jej “widzi mi się”, “tak bym chciała”, “tak mi się podoba”, a inaczej nie. Mój mistrz w filozofii nazywa takie gadanie językiem atawistycznym, to nie są żadne tezy tylko wycie do księżyca. Wycie może być rozczulające, ale nie ma nic wspólnego z rozumem, a jako coś, co z rozumem nie ma ŻADNEJ styczności nie może być też normą wyznaczona przez Boga, który jest nieskończenie rozumny. Wszystko co Pani mówi, mówi Pani, bo w rzeczywistości nic Pani nie rozumie z Pisma Świętego. Stąd bierze się Pani ślepota na wartość perfekcyjną jaką jest sprawiedliwość, która zakłada karę śmierci dla morderców. Jeśli nie ma kary śmierci dla morderców, to niema sprawiedliwości, jeśli nie ma sprawiedliwości, to panuje zło moralne. Dobra wiadomość jest taka, że źli idą do piekła, a dobrzy do nieba, bo tak jest sprawiedliwie i logicznie.
Ad. Zaostrzenie kar. Oczywiście, że kary trzeba zaostrzyć! Miesiące w zawiasach za brutalny gwałt? Właśnie dlatego, ze nie ma kary śmierci, tej najwyższej od której mierzy się sprawiedliwie w dół, nasze prawo, to BEZPRAWIE! NAJGORSZYCH ZBRODNIARZY SIĘ WYPUSZCZA, A STARUSZKI WSADZA SIĘ ZA KRADZIEŻ BATONIKA NA DŁUGIE MIESIĄCE. To, co Pani wyżej wymieniła, to sprawiedliwa kara dla cudzołożnika, tylko cudzołożnica powinna dostać “to samo”. Nie mam nic przeciwko. Zachęcam. Nie lękajcie się karać w imię sprawiedliwości. Złodziejowi winno sie łapę obciąć, to drugi raz by się mocno zastanowił, zanim by sięgnął po cudzą własność.
Nie Bóg komuś kazał w innych okolicznościach, tylko każdemu w takich samych okolicznościach nakazuje karać mordercę śmiercią. Kto jak kto, ale to Pan z nas dwojga nie czyta ze zrozumieniem, ani nie słucha ze zrozumieniem. I z nas dwojga to Pan, a nie ja jest heretykiem (agentem Woltera i utylitarystą), więc to mi pozostaje życzyć Panu, aby Bóg zesłał łaskę wiary. Szczęść Boże.
1. Godność ludzka nieusuwalna a przygodna
Wydaje mi się, że miesza Pani godność ludzką jako element konstytutywny szeroko rozumianej struktury człowieka z tzw. odczuciem/poczuciem godności (czyjejś/swojej).
Godności „nieusuwalnej” jak sama nazwa wskazuje nie można nikomu odebrać (a więc także mordercy) ani nie można jej też utracić, zaś godność przygodna to swego rodzaju wartość subiektywna gdyż nie jest ona stałą/obiektywną. Jak rozumiem chodzi Pani raczej o tzw. szacunek do siebie samego/innych. Szacunek można zdobyć lub utracić, godność w znaczeniu „poczucia godności” też można mieć lub nie ale człowiekiem/istotą ludzką posiadającą swoją godność w sensie obiektywnym pozostaje się dalej bez względu na swoje osobiste wybory moralne.
Jeżeli „nieusuwalna godność” człowieka miałaby się wiązać tylko z wolnością i rozumnością to byłaby to moim zdaniem marna godność. Dla mnie kluczowym elementem jest raczej zdolność człowieka do wchodzenia w relacje – z Bogiem, z samym sobą, ze światem. Bo to w niej właśnie tj. w relacji człowiek realizować może w sposób rozumny dar wolności. Wydaje mi się, że wszelkie próby redukowania człowieka do jednego tylko czy ledwie kilku wymiarów są z góry skazane na porażkę gdyż zawężają perspektywę i patrzą na człowieka „wycinkowo” stąd też wnioski z takich rozumowań mają zasadność tylko w odniesieniu do owych konkretnych aspektów które badamy, a nie do całości jaką jest Człowiek.
W kwestii potępienia…to człowiek decyduję przez całe swoje życie i poprzez wszystkie konkretne wybory (ale nie ich matematyczną sumę) jaką drogą chce podążyć – drogą życia wiecznego, przyjaźni z Bogiem czy też nieprzyjaźni z Nim, oddzielenia od Niego tj. piekła. Także u kresu swojego ziemskiego życia człowiek ma możliwość opowiedzenia się po raz ostatni w swoim sumieniu i sercu po stronie Boga lub przeciwko Niemu mając możliwość wzbudzenia w sobie żalu doskonałego.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi wyraźnie:
KKK 1037 Bóg nie przeznacza nikogo do piekła (Por. Synod w Orange II: DS 397; Sobór Trydencki: DS 1567); dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia. W liturgii eucharystycznej i w codziennych modlitwach swoich wiernych Kościół błaga o miłosierdzie Boga, który nie chce “niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3, 9): .
Myślę, że nie ma co dyskutować dalej kwestii potępienia czy zbawienia bo ani Pani ani ja teologami nie jesteśmy (chyba że Pani jest), a ja nie mam też zamiaru wchodzić w kompetencje Pana Boga i w sposób jednoznaczny orzekać o czyimś zbawieniu lub potępieniu.
2. Rozumiem, że jest Pani licencjonowanym egzegetą i posiada Pani monopol na interpretację zarówno Starego jak i Nowego Testamentu ? :-)
3. Dyskusja jest publiczna natomiast osobiście nie zwykłam wchodzić agresywnie w czyjeś wymiany zdań – może to kwestia kultury i dobrego wychowania? W tym wątku akurat dyskutowany jest problem kary śmierci a nie predestynacja Czarnej Limuzyny, Pani czy mnie do nawrócenia – proszę nie rzutować na mnie swoich projekcji ;-)
4. W kwestii predestynacji zacytuję Pani kogoś kto jak sądzę zna się na tym zdecydowanie lepiej zarówno od Pani, jak i ode mnie :-)
„ Teoria ta [predestynacji ] w swej heretyckiej wersji polega na tym, że Bóg jednych przeznaczył do zbawienia, a innych do potępienia, i że w tym przeznaczeniu nic nie zależy od człowieka. Ale jest [i] “predestynacja” ortodoksyjna, a mianowicie taka, która mówi, że jest wolą Boga zbawić każdego człowieka. A zatem wszyscy są predestynowani do zbawienia. Objawił nam to Jezus w tajemnicy Krzyża.
Tyle że Bóg nie może nikogo zbawić wbrew niemu samemu. Człowiek ma możliwość powiedzenia Bogu w sposób świadomy i definitywny “nie”. I wtedy mamy do czynienia z potępieniem, które jest właściwie auto-potępieniem. A zatem to Bóg zbawia, ale człowiek może wybrać potępienie.” – Komentarz jest chyba zbędny.
5. Co do emocji, to widzę że zdecydowanie nadal Pani one nie opuszczają ;-)
6. Dziękuję za poleconą lekturę – może kiedyś św. Augustyn pociągnie mnie tak samo mocno, jak Panią personalizm ;-) (i to niekoniecznie akurat w wykonaniu Wojtyły jeśli Pani go nie ceni) albo filozofia dialogu?
Kamiński droga Pani, nade wszystko Stanisław Kamiński “Jak filozofować?” – jeśli już ktoś miałby od czegoś sensownego zacząć.
7. Dziękuję, że Pani do mnie apeluje bo chyba „krzyczę” tutaj tak głośno (najgłośniej ze wszystkich dyskutantów :D ) że inaczej bym nie zrozumiała… :D i jak to dobrze że widzi Pani tę drzazgę „sprzeczności” w moim oku ;-) – ufam, że Pani jako jedyna będzie ją w stanie skutecznie usunąć i poprawić mi widzenie rzeczywistości:-)
8. Pycha intelektualna w ogóle czy pycha intelektualna głupca – skutek ten sam, ślepota. A ja nie mam ochoty pozwalać prowadzić się ślepemu.
9. Sumienie, jeśli nie jest odpowiednio kształtowane potrafi wywieść na manowce i na nic się tu zda osąd rozumu. Wolę osąd sumienia i rozumu człowieka pokornego niż pysznego bo i cóż może dostrzec ślepy w ciemności?
Dla gwałtu zaś nie ma żadnego usprawiedliwienia, ale to że na ulicy kobieta w mini przyciągnie uwagę bardziej niż kobieta w midi czy w maxi, to dość proste do przewidzenia.
10. „gdyby była Pani tak otwarta na dyskusję, jak Pani chce siebie odmalowywać”… – znowu, proszę nie rzutować na mnie swoich osobistych projekcji ;-)
11. „Pani jest utylitarystką, a ja absolutystką i tu nie ma miedzy nami zgody.” – no i raczej nie będzie bo mam prawo mieć odmienne poglądy :-) Czy Pani widzenie świata zawęża się tylko do tych dwóch kierunków? Bo jeśli tak, to jest ono dosyć ubogie. Ja dostrzegam u siebie elementy zaczerpnięte raczej z personalizmu i filozofii dialogu, a skąd Pani wytrzasnęła u mnie ten utylitaryzm, to chyba tylko Bóg jeden raczy wiedzieć … Dobrze, że nie przypisała mi Pani relatywizmu bo jeszcze chwila, a zaczęłabym zastanawiać się nad swoim odejściem z Kościoła ;-)
12. Co do odpustów to wolałabym żeby się wypowiedział jakiś szafarz Miłosierdzia bo to oni maja wgląd w ludzkie sumienia, a nie my.
13. „to śmieszne z jednej strony insynuuje mi Pani, że przemawiają przeze mnie jedynie emocje i w dodatku głupie, a z drugiej stwierdza Pani, że ma Pani rozum zasadniczo w nosie” – projekcje, projekcje, projekcje :-) Dość.
Czy życzy Pani sobie rozkładania na czynniki pierwsze Pani wypowiedzi i ujawniania wszystkich ich nieścisłości, pomieszania płaszczyzn poznawczych, ekstrapolacji oraz przeniesień? Naprawdę o to Pani chodzi, a nie o to żeby się czegokolwiek jeszcze nauczyć i dowiedzieć od innych?
14. „bo w rzeczywistości nic Pani nie rozumie z Pisma Świętego „ – Pani Joanno, miało być ad rem a nie ad personam :-) , nie ma Pani już innych argumentów?
Dobrze, że to nie Pani będzie mnie sądzić u kresu czasów z rozumienia Pisma Świętego i nauki Chrystusa bo inaczej pewnie już dawno wylądowałabym w piekle nie przystając do Pani koncepcji i widzenia świata ;-)
Pani chyba nie zrozumiała (może nie chciała, nie wiem) przenośni – przez logikę nie z tego świata ja rozumiem logikę Bożą która przewyższa ludzki umysł, a więc go nie znosi/usuwa tylko przewyższa. To jest zasadnicza różnica.
14. Zaostrzenie kar – tak. Dobrze, że chociaż na koniec znalazła Pani punkt wspólny bo już się obawiałam czy nie żyjemy przypadkiem w jakichś odmiennych rzeczywistościach ale chyba nie…:-)
Dystans, dystans, dystans Pani Joanno, i czytanie między wierszami…tam się czasami kryją różne ciekawe figury stylistyczne ;-)
Dobranoc :-)
Podzielając pani zdanie i zgadzając się z pani argumentacją dotyczącą kary głównej ( w moim odczuciu za mordowanie z premedytacją) zauważam “drobnostki” z którymi nie zgadzam się zdecydowanie. Domyślam się, że panią poniosły emocje. Nie jest zapewne prawdą, że Constans nie rozumie nic z Pisma Św., a łaska wiary, której życzy pani Asadowowi potrzebna jest nam wszystkim, również Pani.
Wiara i rozum powinny żyć i rozwijać się w nas do samego końca.
Mam nadzieję, że zmobilizuję się i napiszę wreszcie notkę o omawianej kwestii, bo uważam, że warto.
Autorytety według Joanny Serafińskiej:
prof. Wolniewicz (bo znają go w stanach)
Paweł Jurewicz – bo pisze tak, że podoba się to “Kościołowi tradycjnemu” i J.S. (a nie – posoborowemu lewactwu).
Stary Testament – bo tam Bóg wyłożył jasno i szczegółowo, co i jak mamy robić
Jezus Chrystus – poza wyrzuceniem kupców ze świątyni i powiedzeniem, że przynosi miecz – istotnym elementem jego misji było poddanie się ukrzyżowaniu za nasze grzechy. Pozostałe jego wypowiedzi nie mają wielkiej wartości dydaktycznej i moralizatorskiej, ponieważ rozwadniają ostrość prostej etyki ST: “oko za oko, ząb za ząb”.
Anty-autorytety:
Apostołowie – “agentura” wprowadzająca lewackie treści. Szczególnie Św. Paweł, który pisał o wyzwoleniu spod niewoli Prawa (por. Rz 7, Ga 5).
“Klerykałowie” (nawet Ci, którzy byli papieżami ze Św. Janem Pawłem II na czele).
Tak, właśnie do Pani odnoszą się słowa z listu do Galatów:
4 Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski. 5 My zaś z pomocą Ducha, na zasadzie wiary wyczekujemy spodziewanej sprawiedliwości. 6 Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość.
Logika prof. Wolniewicza nie uwolni Pani z niewoli śmierci. Takiej mocy nie ma też przywiązanie do nakazów Starego Testamentu. Ma ją tylko wiara, która działa przez miłość. To ona uczy, że “oko za oko, ząb za ząb” nie było nakazem, ale zakazem: znaczyło “nie czyń większego zła w odwecie za wyrządzone krzywdy”.
Chrystus pragnie by nasza sprawiedliwość była większa, byśmy byli doskonali. A drogą do tego jest miłosierdzie, nie zaś pomsta.