Myśl dnia
Być chrześcijaninem to ciągle zaczynać od nowa, ale jednocześnie nigdy nie wracać do punktu wyjścia.
Mieczysław Łusiak SJ
_____________________________________________________________________________________________________________
Słowo Boże
Piątek w oktawie Wielkanocy
Posłuchaj
Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Jana
J 21, 1-14
Jezus znowu ukazał się nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwunastu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.
Po spotkaniu Zmartwychwstałego w Jerozolimie uczniowie wracają do swojej codzienności. Wracają do swoich domów i do swojego fachu. Wszystko powraca na dawne miejsce. Bez obecności Jezusa codzienność staje się szara. Zdaje się zostać tylko pamięć o byciu razem z Panem. Pobądź teraz z uczniami. Zapytaj ich, co przeżywają, jak się czują.
Stojący nad brzegiem uczniowie rozpoznają Jezusa. Piotr zostawia połów i rzuca się do wody. Chce on jak najprędzej dostać się do swojego Mistrza. Nie jest to już ten sam Piotr, który wstydził się swojej grzeszności. Jest to Piotr, któremu pomimo grzeszności zależy na byciu razem z Jezusem. On wie, że miłość Jezusa jest większa od ludzkiej słabości. A jaki jest twój obraz Jezusa?
Po zmartwychwstaniu ciało Jezusa jest przemienione. Uczniowie po raz trzeci spotykają Zmartwychwstałego i rozpoznają Go nie poprzez zmysły, lecz sercem. Zmysły mówią im, że nie jest to taki sam Jezus, którego widzieli, słyszeli i dotykali przed zmartwychwstaniem, jednak oni nie mają wątpliwości, że jest to właśnie On. Mają serca wyczulone na obecność Chrystusa Zastanów się, czy ty dostrzegasz obecność Pana w codziennych wydarzeniach.
Na koniec tej modlitwy proś Jezusa, by uwrażliwiał twoje serce tak, abyś zawsze potrafił odnajdywać Jego obecność w codziennych doświadczeniach.
Liturgia słowa na dziś
PIERWSZE CZYTANIE (Dz 4,1-12)
Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym
Czytanie z Dziejów Apostolskich.
Gdy Piotr i Jan przemawiali do ludu, po uzdrowieniu chromego, podeszli do nich kapłani i dowódca straży świątynnej oraz saduceusze oburzeni, że nauczają lud i głoszą zmartwychwstanie umarłych w Jezusie. Zatrzymali ich i oddali pod straż aż do następnego dnia, bo już był wieczór. A wielu z tych, którzy słyszeli naukę, uwierzyło. Liczba mężczyzn dosięgała około pięciu tysięcy.
Następnego dnia zebrali się ich przełożeni i starsi, i uczeni w Jerozolimie: arcykapłan Annasz, Kajfasz, Jan, Aleksander i ilu ich było z rodu arcykapłańskiego. Postawili ich w środku i pytali: „Czyją mocą albo w czyim imieniu uczyniliście to?”
Wtedy Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: „Przełożeni ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych, że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy.
On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się kamieniem węgielnym. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 118,1 i 4.22-23.24-25)
Refren: Kamień wzgardzony stał się fundamentem.
Dziękujcie Panu, bo jest dobry, *
bo Jego łaska trwa na wieki.
Niech bojący się Pana głoszą: *
„Jego łaska na wieki”.
Kamień odrzucony przez budujących *
stał się kamieniem węgielnym.
Stało się to przez Pana *
i cudem jest w naszych oczach.
Oto dzień, który Pan uczynił, *
radujmy się w nim i weselmy.
O Panie, Ty nas wybaw, *
o Panie, daj nam pomyślność.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Ps 118,24)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Oto dzień, który Pan uczynił,
radujmy się w nim i weselmy.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (J 21,1-14)
Ukazanie się Zmartwychwstałego nad Morzem Tyberiadzkim
Słowa Ewangelii według świętego Jana.
Jezus znowu ukazał się nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób:
Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: „Idę łowić ryby”. Odpowiedzieli mu: „Idziemy i my z tobą”. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.
A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.
A Jezus rzekł do nich: „Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?”
Odpowiedzieli Mu: „Nie”.
On rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.
Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest Pan!” Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwustu łokci.
A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: „Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili”. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: „Chodźcie, posilcie się!” Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę.
To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Połów
Piotr, człowiek czynu, nie mógł znieść stagnacji. Powiedział więc krótko: Idę łowić ryby. Apostołowie poszli za nim. Piotr chce wrócić do dawnego zajęcia, czyli do stanu przed spotkaniem Jezusa, przed powołaniem. Pozostali chóralnie odpowiadają, że pójdą wraz z nim. Apostołowie wrócili zatem do tego, co robili, i zastali to, co było niegdyś – całonocny bezowocny połów. Nieoczekiwanie dla nich pojawia się Zmartwychwstały i wskazuje, gdzie zarzucić sieci, a potem karmi ich do syta i nadaje sens wszystkiemu. Z tego spotkania wypływa prawda aktualna po wsze czasy. Łódź Piotrowa, czyli Kościół, prowadzona po swojemu nie osiągnie niczego, a każdy połów będzie nieudany. Jedynie z Chrystusem sieć Kościoła będzie pełna.
Zmartwychwstały Panie, Ty przychodzisz do mnie i przygotowujesz pokarm, aby wzmocnić moją wiarę. Zajmuję miejsce obok Ciebie i z wdzięcznością przyjmuję to, co mi dajesz w darze.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016” Ks. Mariusz Szmajdziński/ Edycja Świętego Pawła.
_____________________________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________________________
Patriarcha chaldejski za wojskową ochroną chrześcijan
KAI / jm
Terrorystyczne Państwo Islamskie (PI) można relatywnie łatwo pokonać i wypędzić z Iraku, bez tego nie będzie można zapewnić pozytywnej przyszłości kraju – uważa patriarcha chaldejski Bagdadu, Louis Raphael Sako w rozmowie z austriacką agencją katolicką “Kathpress”.
Przypomniał, że ok. 120 tys. chrześcijan musiało w 2014 r. musiało uciec z północnego Iraku i Niziny Niniwy przed terrorystami PI.
Większa część znalazła schronienie w autonomicznym regionie Kurdystanu i cały czas czeka na powrót w rodzinne strony. Zdaniem patriarchy będzie to realne tylko wtedy gdy region będzie chroniony przez międzynarodowe siły bezpieczeństwa.
W ostatnich dniach patriarcha towarzyszył kard. Christophowi Schönbornowi podczas jego wizyty w Irbilu, stolicy irackiego Kurdystanu. Metropolita Wiednia odwiedził liczne obozy dla uchodźców i instytucje kościelne w regionie.
Zdaniem abp Sako w Irbilu i okolicach daje się wyczuć optymistyczną atmosferę, że jeszcze w 2016 r. PI zostanie militarnie pokonane i wyrzucone z terytorium Iraku. “Większość uchodźców chętnie wróci w ojczyste strony” – podkreślił hierarcha. Zastrzegł, że mimo tego zagrożenie ze strony islamskich terrorystów jest nadal bardzo duże.
Jego zdaniem PI udało się tak szybko zapuścić korzenie w Iraku, ponieważ “znalazło ono na długo wcześniej dobrze przygotowaną islamsko-fundamentalistyczną i ekstremistyczną glebę”.
“Nie tylko bojownicy PI, lecz przede wszystkim również muzułmańscy sąsiedzi chrześcijan wspomagali w 2014 r. ich wypędzanie i prześladowanie oraz plądrowanie domostw. Chrześcijanie z Mosulu i równiny Niniwy stracili wszelkie zaufanie do swoich muzułmańskich sąsiadów. Jego odbudowa będzie trwała bardzo długo” – powiedział patriarcha.
Zdaniem abp Sako ” fundamentalistyczno-islamska gleba nie da się zwalczyć militarnie lecz musi być pokonana powoli, w długim procesie edukacji”. “Zmiana mentalności jest z pewnością przede wszystkim zadaniem samych muzułmanów.
W krótkiej perspektywie dla chrześcijan potrzebna jest ochrona wojskowa na równinie Niniwy. A to mogą zagwarantować międzynarodowe siły bezpieczeństwa, dlatego że Irak jest krajem podzielonym” – zaznaczył patriarcha.
Zwrócił uwagę, że odwet i zemsta są powszechnymi zasadami społeczeństw Bliskiego Wschodu. “Zagrożenie to nadal będzie istniało nawet po ustąpieniu PI i ustanowieniu nowych władz w regionie. Niestety spirala przemocy z pewnością nadal będzie się kręcić” – zastrzegł patriarcha. Jego zdaniem w takiej sytuacji chrześcijanie mogą odegrać pozytywną rolę pokazując, że nie powinno się reagować na doznaną krzywdę jeszcze większą niesprawiedliwością.
Patriarcha jest przekonany, że jedyna szansa na pozytywną przyszłość Iraku leży w ścisłym rozdzieleniu religii i państwa. Jego zdaniem w kraju musi się wyłonić nowa “kultura i mentalność co do przynależności państwowej”.
“To może udać się tylko wtedy, gdy Zachód wywrze presję na rząd. Świadomość obywatelska musi mieć pierwszeństwo nad pochodzeniem etnicznym lub przynależnością religijną. Jest to z pewnością trudne do osiągnięcia, zwłaszcza w plemiennych społeczeństwach muzułmańskich na Bliskim Wschodzie. Dla islamu oznacza to, że bez reform nie można się dalej poruszać. Władze islamskie są jednak do tego zobowiązane” – powiedział patriarcha.
Patriarcha był bardzo zadowolony z wizyty kard. Schönborna w Irbilu. “Tutaj chrześcijanie potrzebują poczucia, że nie są zapomniani i izolowani od świata. Duchowe i moralne wsparcie jest ważniejsze od pomocy materialnej” – zaznaczył abp Sako. Zwrócił uwagę, że wszystkie inne grupy religijne są wspierane z zewnątrz, np. sunnici przez państwa Zatoki Perskiej a szyici przez Iran. “Tylko chrześcijanie są pozostawieni samotnie. Pomoc zachodu jest za mała” – podkreślił patriarcha i dodał: “Dlatego tak ważna była wizyta kard. Schönborna, który wlał w tutejszych chrześcijan nadzieję”.
Abp Sako podkreślił, że międzynarodowa solidarność Zachodu wobec chrześcijan Iraku może spowodować, że nie opuszczą kraju i tu pozostaną. “W żadnym wypadku nie chcę być ostatnim chaldejskim patriarchą z siedzibą w Iraku” – podkreślił abp Sako.
Przed inwazją USA z jego sojusznikami oraz upadkiem reżimu Saddama Husseina w 2003 r. w Iraku żyło ok. 1,4 mln chrześcijan a teraz w całym kraju nie więcej niż 300 tys. Chrześciajnie należa do róznych konfesji. Najwięcej do Kościołów: chaldejsko-katolickiego, syryjsko-katolickiego, syryjsko-prawosławnego, asyryjskiego, ormiańsko-apostolskiego i ormiańsko-katolickiego.
_____________________________________________________________________________________________________________
Nowenna do Miłosierdzia Bożego
Dziś sprowadź mi dusze, które są w więzieniu czyśćcowym i zanurz je w przepaści miłosierdzia mojego, niechaj strumienie krwi mojej ochłodzą ich upalenie. Wszystkie te dusze są bardzo przeze mnie umiłowane, odpłacają się mojej sprawiedliwości; w twojej mocy jest im przynieść ulgę. Bierz ze skarbca mojego Kościoła wszystkie odpusty i ofiaruj za nie… O, gdybyś znała ich mękę, ustawicznie byś ofiarowała za nie jałmużnę ducha i spłacała ich długi mojej sprawiedliwości.
Jezu najmiłosierniejszy, któryś sam powiedział, że miłosierdzia chcesz, otóż wprowadzam do mieszkania Twego najlitościwszego Serca dusze czyśćcowe – dusze, które Ci są bardzo miłe, a które jednak wypłacać się muszą Twej sprawiedliwości – niech strumienie krwi i wody, które wyszły z Serca Twego, ugaszą płomienie ognia czyśćcowego, aby się i tam stawiła moc miłosierdzia Twego.
Ze strasznych upałów ognia czyśćcowego
Wznosi się jęk do miłosierdzia Twego.
I doznają pocieszenia, ulgi i ochłody
W strumieniu wylanym krwi i wody.Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na dusze w czyśćcu cierpiące, a które są zamknięte w najlitościwszym Sercu Jezusa. Błagam Cię przez bolesną mękę Jezusa, Syna Twego, i przez całą gorycz, jaką była zalana Jego przenajświętsza dusza, okaż miłosierdzie swoje duszom, które są pod sprawiedliwym wejrzeniem Twoim; nie patrz na nie inaczej, jak tylko przez rany Jezusa, Syna Twego najmilszego, bo my wierzymy, że dobroci Twojej i litości liczby nie masz . (1226-1227)
Koronka do Miłosierdzia Bożego.
______________________________________________________________________________________________________
USA: Matki Angeliki orędzie do liberałów w Kościele
“Mam dość waszego liberalnego Kościoła”
– powiedziała i nieubłaganie wyliczyła grzechy ostatnich kilku dekad, które doprowadziły jej zdaniem do rozcieńczania wiary. “Nie ma Boga, nie ma dogmatów, nie ma nauki wiary i żadnych autorytetów” – zarzucała wtedy matka Angelika kościelnym modernistom. Jej zdaniem brak duchowości przyczynił się do tego, że Stany Zjednoczone stają się pogańskie. 92-letnia matka Angelika, klaryska, założycielka katolickiej sieci medialnej EWTN zmarła 28 marca br. w Niedzielę Wielkanocną w Hanceville w stanie Alabama. Od kilku lat zmagała się z konsekwencjami wylewu krwi do mózgu. Jej pogrzeb odbędzie się w piątek, 1 kwietnia.
_____________________________________________________________________________________________________________
Fot. Haim Zach / GPO/FLASH90 / FORUM
Nakaz misyjny Jezusa Chrystusa obowiązuje stale i wszystkich Jego wyznawców. Nikt zatem z niego zwolnić nas nie może. Co więcej, byłoby nieszczęściem, gdyby nawiązywanie dialogu religijnego miało zastępować dynamizm misyjny Kościoła albo go osłabiać – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Waldemar Chrostowski.
Księże Profesorze, czy wolno nam jeszcze nawracać żydów? Czy opublikowany kilka miesięcy temu w Watykanie dokument z okazji 50. rocznicy powstania deklaracji Nostra aetate, rzeczywiście „kończy” misję Kościoła wobec nich?
W watykańskim dokumencie mówi się o nieplanowaniu zinstytucjonalizowanej formy nawracania wyznawców judaizmu. Jakkolwiek takie przedsięwzięcia były podejmowane w bliższej i dalszej przeszłości, jednak ich rezultaty były mizerne, a czasami wręcz odwrotne do zamierzonych. To jednak wcale nie oznacza końca misji Kościoła wobec żydów, lecz kładzie nacisk na dawanie naszego osobistego świadectwa o Jezusie Chrystusie. To świadectwo, odzwierciedlone w przekonaniach, którym dajemy publicznie wyraz, oraz w życiu i postępowaniu wyznawców Chrystusa, może skutecznie skłonić żydów do pytania, kim jest Jezus i jaka jest Jego rola w planie zbawienia zapoczątkowanym wraz z wybraniem Abrahama i jego potomstwa.
W Kościele na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci dostrzegamy ogromną zmianę semantyczną w stosunku do wyznawców judaizmu, ale i w ogóle do narodu żydowskiego. Z czego ta zmiana wynika? Czy rzeczywiście jest potrzebna?
Zmiana w patrzeniu i nastawieniu Kościoła wobec wyznawców judaizmu wynika przede wszystkim z trzech okoliczności. Pierwsza to zagłada milionów Żydów, dokonana przez niemieckich narodowych socjalistów w Europie karmionej od prawie dwóch tysięcy lat Ewangelią i ideałami chrześcijaństwa. Niezależnie od źródeł i natury narodowego socjalizmu, jest to w jakimś stopniu również porażka chrześcijaństwa, bo większość oprawców ma przecież chrześcijańskie korzenie. Wprawdzie się od nich odcięło i je zwalczało, ale nie zwalnia to od pytania: dlaczego?
Po drugie, powstanie i okrzepnięcie państwa Izraela. Skoro brak żydowskiej państwowości był przez kilkanaście wieków postrzegany przez chrześcijan jako kara za odmowę uznania Jezusa Chrystusa, to jak należy postrzegać i interpretować radykalnie nową sytuację, która zaistniała w maju 1948 roku i trwa?
Po trzecie i najważniejsze, nasze relacje z religią żydowską są inne niż z jakąkolwiek inną religią, bo w pewien sposób są one wewnętrzne. Ważne wyzwanie teologiczne, któremu trzeba sprostać, polega na wyjaśnieniu, na czym ta specyficzna więź polega i co z niej wynika.
Jednym z podstawowych nieporozumień dzisiejszego stosunku świata zewnętrznego do katolicyzmu, wydaje się być właśnie stosunek do nawracania. Konieczność ta wynika przecież bezpośrednio z wezwania Pana Jezusa. Co więcej, katolicy traktują nawracanie jako akt miłości – dajemy szansę na poznanie Chrystusa. Czy dialog międzyreligijny przybliża nas do wypełnienia misji Kościoła, do „uczenia wszystkich narodów”? Czy znane są jakieś naoczne efekty ogłoszenia pięć dekad temu Nostra aetate, np. czy wiadomo, by ktoś się dzięki tej deklaracji nawrócił?
Nakaz misyjny Jezusa Chrystusa obowiązuje stale i wszystkich Jego wyznawców. Nikt zatem z niego zwolnić nas nie może. Co więcej, byłoby nieszczęściem, gdyby nawiązywanie dialogu religijnego miało zastępować dynamizm misyjny Kościoła albo go osłabiać. Faktem jest, że takie zjawiska mają miejsce. Nie znam nikogo, kto dzięki Nostra aetate przeszedł z judaizmu na chrześcijaństwo, natomiast znam kilka osób, które, zaczynając w Kościele od dialogowania, przeszły na judaizm.
Mechanizmy tej przemiany są złożone, a problemem nie jest dialog jako taki, lecz wypaczone i chore formy jego pojmowania i realizacji. Wynikają one także i stąd, że mianem dialogu określa się przedsięwzięcia z dziedziny politycznej poprawności przenoszone na grunt religijny i teologiczny. Forsują one żydowski punkt widzenia, co stanowi karykaturę dialogu religijnego i znacznie osłabia zainteresowanie nim wykazywane przez wyznawców Chrystusa. Aktem miłości jest nie tyle nawracanie żydów, ponieważ w gruncie rzeczy ono się instytucjonalnie nie odbywa, lecz nawiązywanie z nimi przyjaznych kontaktów, przezwyciężających obustronną wrogość i stereotypy, oraz dawanie przekonującego świadectwa wiary w Boga i zawierzenia Bogu, w świecie, który nie zna Boga i coraz bardziej żyje i zachowuje się tak, jakby Bóg nie istniał.
W Polsce stosunki katolicy-żydzi naznaczone są szczególnym piętnem politycznej poprawności. Wynika to z oczywistych względów historycznych, ale także z licznych nieporozumień interpretacyjnych w sprawie słów Jana Pawła II o „starszych braciach w wierze”.
Na ten temat wypowiadałem się niezliczoną ilość razy, natrafiając na silne sprzeciwy nawet w Kościele. Szczególnie dotkliwa i nieprzejednana była postawa arcybiskupa Józefa Życińskiego, który prostowanie nieporozumień i właściwy przekład słów wypowiedzianych przez Ojca Świętego 13 kwietnia 1986 roku w synagodze rzymskiej, opatrzył w gazecie Michnika tytułem „daleko od Jana Pawła II”. Przypomnę krótko to, co wiele razy powtarzałem. Jan Paweł II powiedział: „Jesteście naszymi braćmi umiłowanymi i – można powiedzieć – w pewien sposób naszymi starszymi braćmi”. Ale w oficjalnym przekładzie na polski pominięto wyrażenie „w pewien sposób” i wyszło karkołomne przeinaczenie.
Ujęta poprawnie, sprawa wygląda tak: w pewien sposób wyznawcy judaizmu rabinicznego, bo do nich zwraca się Jan Paweł II, są naszymi starszymi braćmi, ale, w pewien sposób, nie są. Wyjaśnianie tej biegunowości jest zadaniem teologów, a jej zaprzeczanie ociera się o herezję, z którą zmagali się już Ojcowie Kościoła i pisarze wczesnochrześcijańscy. Wskazywałem więc na potrzebę wewnątrz katolickiego „dialogu o dialogu”, którego trzon stanowiłaby refleksja nad (niezafałszowanymi!) słowami Ojca Świętego – na próżno! Mimo to sądzę, że obecnie świadomość wiernych, a także teologów w tym przedmiocie jest głębsza i pełniejsza, aczkolwiek wciąż wiele pozostaje do zrobienia. Zwolennicy „Kościoła otwartego”, czego doświadczyłem, posuwają się do zakulisowych intryg i kłamstw, by wyeliminować każdego, kto nie przystaje do kanonów politycznej poprawności i zmonopolizować kościelne kontakty z wyznawcami judaizmu.
Nawracanie jest podstawowym działaniem ludzi Kościoła. Czy jednak obowiązek ten spoczywa wyłącznie na barkach duchownych? Czy dziś, w obliczu migracji do Europy wyznawców islamu oraz gwałtownej sekularyzacji Zachodu, również i świeccy nie powinni przypomnieć sobie o konieczności dawania świadectwa wiary, a przez to – nawracania na świętą wiarę Chrystusową?
Stawiając w ten sposób pytanie, Pan w gruncie rzeczy już na nie odpowiedział. Obowiązek wypełniania misyjnego nakazu Jezusa Chrystusa spoczywa na wszystkich Jego wyznawcach, bo wszyscy – duchowni i świeccy, mężczyźni i kobiety – stanowimy Kościół. Sądzę, że bezprecedensowa w swoich rozmiarach migracja wyznawców islamu to nie przypadek, ale starannie i odgórnie zaplanowana akcja polityczna, która ma co najmniej dwojaki cel: „oczyszczenie” Bliskiego Wschodu z ludzi młodych, w tym także z chrześcijan, oraz gwałtowną zmianę mapy demograficznej jednoczącej się Europy, która już nigdy nie będzie taka sama, jak dotąd. Jedno i drugie to ogromne wyzwanie dla europejskich chrześcijan, czyli głośne wołanie o opamiętanie i przeciwdziałanie istniejącej od pewnego czasu zmasowanej i zaplanowanej destrukcji chrześcijańskich korzeni i tożsamości Europy.
Lecz abyśmy mogli pozyskać innych dla wiary w Chrystusa, najpierw sami musimy prawdziwie się nawrócić i dawać jej wiarygodne świadectwo. Bez tego za kilkadziesiąt lat Europa może przypominać Azję Mniejszą i Afrykę północną, gdzie kiedyś kwitło chrześcijaństwo, a obecnie stąpamy po gruzach kościołów i chrześcijańskich miast.
Rozmawiał Krystian Kratiuk
Ksiądz profesor Waldemar Chrostowski – teolog, biblista, konsultor Rady Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego, profesor zwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich, zaangażowany w dialog katolicko-żydowski. Były współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Członek Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk. Autor ponad 2000 publikacji naukowych i popularnonaukowych
Dodaj komentarz