Myśl dnia
Platon
Słowo Boże
_________________________________________________________________________________________________
ŚRODA IV TYGODNIA WIELKIEGO POSTU
św. Dominika Savio
PIERWSZE CZYTANIE (Iz 49,8-15)
Powrót z wygnania
Czytanie z Księgi proroka Izajasza.
Tak mówi Pan:
„Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą. A ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem dla ludu, aby odnowić kraj, aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa, aby rzec więźniom: «Wyjdźcie na wolność!» marniejącym w ciemnościach: «Ukażcie się!»
Oni będą się paśli przy wszystkich drogach, na każdym bezdrzewnym wzgórzu będzie ich pastwisko. Nie będą już łaknąć ni pragnąć, i nie porazi ich wiatr upalny ni słońce, bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad nimi, i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów. Wszystkie me góry zamienię na drogę, i moje gościńce wzniosą się wyżej.
Oto ci przychodzą z daleka, oto tamci z Północy i z Zachodu, a inni z krainy Sinitów. Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio! Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem! Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi.
Mówił Syjon: «Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał». Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!”
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 145,8-9.13cd-14.17-18)
Refren: Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia.
Pan jest łagodny i miłosierny, *
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich, *
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
Pan jest wierny we wszystkich swoich słowach *
i we wszystkich dziełach swoich święty.
Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, *
i podnosi wszystkich zgnębionych.
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach *
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, *
wszystkich wzywających Go szczerze.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 11,25a.26)
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
Ja jestem zmartwychwstanie i życie,
kto wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.
Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.
EWANGELIA (J 5,17-30)
Syn Boży ożywia tych, których chce
Słowa Ewangelii według świętego Jana.
Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam”.
Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachował szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
W odpowiedzi na to Jezus im mówił: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.
Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na zmartwychwstanie potępienia.
Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Dobre czyny
Jakże jest to bolesne, gdy człowiek nie może znieść dobra. Tym bardziej gdy pochodzi ono bezpośrednio od Boga. Żydzi chcieli prześladować Jezusa, ponieważ w szabat uzdrowił chorego. A przecież to było właśnie święcenie dnia świętego. Chwała Boża objawiła się przez dzieło uzdrowienia, a sam uzdrowiony uwielbiał Boga. Jezus ponadto ukazał, że Stwórca jest obecny pośród swego ludu, jak było podczas wyjścia z Egiptu. Dzieła dokonane przez Niego świadczą, że Pan nie zapomniał o człowieku. Stało się to możliwe, ponieważ Ojciec przekazał wszystko Synowi. Dlatego ma On pełną władzę, dzięki której uzdrawia chorych i wskrzesza umarłych. Ten, kto uwierzy w Syna, pełni dobre czyny i otrzyma zmartwychwstanie życia.
Jezu, daj mi zmartwychwstawać każdego dnia do nowego życia, bym mógł wszystkim ludziom ukazywać Twą chwałę. Niech razem z Tobą przejdę ze śmierci do życia. Bądź wola Twoja.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”
- Mariusz Szmajdziński
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
_______________________________
Modlitwa w drodze
Św. Franciszki Rzymianki
Czy zastanawiałeś się kiedyś, jaki plan ma Bóg wobec ciebie? Dzisiejsza Ewangelia zaprasza cię do takiej refleksji. Posłuchaj jej z uwagą.
Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Jana.
J 5, 17-30
Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam». Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachował szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu. W odpowiedzi na to Jezus im mówił: «Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał».Całe życie Jezusa, każdy Jego czyn i każde słowo, miało ludziom ukazać Boga Ojca, Boga pełnego miłosierdzia. Jezus właśnie po to przyszedł na ziemię, by niewidzialny Bóg w Nim stał się widoczny. Wpatrując się w Niego, możemy zobaczyć Ojca. Czy chciałbyś tak żyć, by inni ludzie, patrząc na ciebie, mogli odnaleźć drogę do Boga?
Jezus nigdy nie działał sam. Powiedział wręcz, że nie był w stanie uczynić niczego sam z siebie. Żył w tak głębokiej komunii z Ojcem, że Jego jedynym pragnieniem było wypełnić Jego wolę. Czy pytasz Boga, jaka jest Jego wola wobec ciebie? Co dzisiaj masz czynić?
Jezus, idąc za wolą Ojca, dokonał wielu cudów i znaków. Poprzez Jego spojrzenia, słowa, gesty miłosierdzie Ojca ogarnęło wielu ludzi. Jednak nie wszyscy potrafili to dostrzec i przyjąć. Byli i tacy, którzy właśnie za to Go znienawidzili i za wszelką cenę chcieli Go zabić. Taka jest czasem cena pełnienia woli Ojca.
http://modlitwawdrodze.pl/home/
_________________________
#Ewangelia: Jak ominąć Sąd Ostateczny?
Miczysław Łusiak SJ
Czy chcemy, aby ominął nas sąd Boży? Pewnie tak, bo kto lubi stawać przed sądem (chociaż sto razy wolałbym stanąć przed sądem Bożym, niż jakimkolwiek ludzkim).
Kazania do Ewangelii św. Jana, nr49, 1-3; CCL 36, 419-421
Spośród wszelkich cudów naszego Pana, Jezusa Chrystusa, zmartwychwstanie Łazarza jest wyjątkowo zadziwiające. Ale jeśli przyjrzymy się Temu, który tego dokonał, nasza radość powinna być większa od zdziwienia. Ten, który wskrzesił człowieka, stworzył go także, ponieważ jest jedynym Synem Ojca i przez Niego, jak wiecie, wszystko się stało (J 1,3). Jeśli zatem wszystko przez Niego się stało, nie ma się czemu dziwić, że człowiek zmartwychwstał przez Niego, skoro każdego dnia sprawia, iż rodzi się tak wielu ludzi…
Słyszałeś, że Pan Jezus wskrzesił zmarłego; to wystarczy, byś wiedział, że gdyby zechciał, to wskrzesiłby wszystkich martwych. I to właśnie sobie przeznaczył na koniec czasów. Ponieważ jeśli usłyszeliście, że Jezus dokonał cudu i zmarły od czterech dni wyszedł z grobu, to „nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą”. Wskrzesił człowieka, który już zaczął się rozkładać, ale to ciało zachowało formę ludzką. W dniu ostatecznym nasze popioły dostaną życie, aby przybrać pierwszą formę. Trzeba było, żeby w swoim czasie Chrystus dokonał dzieła na znak swojej mocy, abyśmy wierzyli i przygotowali się na to zmartwychwstanie do życia, a nie na potępienie. Bowiem „nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia”…
Ale zważmy na jeszcze wspanialsze dzieła Chrystusa: każdy człowiek, który ma wiarę, zmartwychwstał. Jeśli jesteśmy uważni, to zrozumiemy, że jest straszniejsza śmierć, niż ta Łazarza: każdy człowiek, który grzeszy, umiera. Każdy człowiek obawia się śmierci cielesnej, ale niewielu boi się śmierci duszy. Ach, gdybyśmy mogli obudzić człowieka z jego apatii, a także samych siebie, by umiłować życie wieczne z takim samy żarem, jakim kochamy to życie ulotne!
_______________________________
Środa 4 tygodnia Wielkiego Postu
Dzisiejsza liturgia napawa nadzieją: Bóg nas uwalnia i sam prowadzi po drogach, które wcześniej przygotował, o czym usłyszymy w pierwszym czytaniu. Psalm jest pochwałą Boga, autor wylicza Jego przymioty: łagodność, miłosierdzie, łaskawość, dobroć, wierność, sprawiedliwość. Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają. Takie słowa są jak balsam dla duszy i pomoc w przychodzeniu do Ojca Niebieskiego bez lęku, ze szczerym i otwartym sercem. Bóg kocha człowieka nawet wtedy, kiedy ten popełnia błędy i wybiera zło. Nie liczy też grzechów, za to dostrzega choćby najmniejsze dobro. Naszym przeznaczeniem jest wieczna radość. Niech słowa antyfony na komunię, zapiszą się w naszej pamięci: Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.
Komentarz do I czytania (Iz 49, 8-15)
Pan nigdy nie spóźnia się ze swoją łaską, lecz przychodzi zawsze we właściwym czasie. Po raz kolejny jesteśmy wezwani do radości. Teraz jest czas odnowy i zbawienia, czas wychodzenia na wolność i nabierania powietrza w płuca, by żyć pełnią życia.
Każdy ma swoją historię, listę zaniedbań i zranień, nieraz bardzo bolesnych. Prawdą jest, że trudno się nimi cieszyć. Mogłem być „pałacem”, a jestem tylko zwykłą „parterówką”. Ale czyż do domu na parterze nie wchodzi się łatwiej? Czy nie jest on bardziej przystępny? Rany dotknięte przez Jezusa zostają przemienione, stają się bogactwem i doświadczeniem, którym można służyć. Bóg jest blisko i pamięta o nas, o czym zapewnia przez proroka Izajasza: Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!
Komentarz do Ewangelii (J 5, 17-30)
Już samo słowo „sąd”, może wywołać gęsią skórkę. Zupełnie niepotrzebnie, gdyż Jezus mówi, że aby posiąść życie wieczne, należy wierzyć w Boga i słuchać Jego słów. Wiara z kolei pociąga za sobą konkretne czyny, a te prowadzą do coraz głębszej miłości.
Trudno uwierzyć, że Żydzi za czasów Jezusa kochali Boga – choć byli z pewnością i tacy – a już zdecydowanie nie nazywali Go Ojcem. My możemy uważać się za szczęściarzy. Ilekroć wpatrujemy się w Jezusa, rozważamy Jego słowa, widzimy Ojca – tak bardzo są ze sobą zjednoczeni. Skoro Chrystus jest Synem Bożym, a naszym bratem, to wraz z Nim jesteśmy dziećmi tego samego Boga. Niech naszym celem będzie szukanie już nie własnej woli, lecz woli Tego, który nas stworzył. Jesteśmy posłani.
Pomyśl:
- Co oznacza dla mnie żyć pełnią życia i co robię, aby to realizować?
- Jakie kroki podejmuję, aby wyjść ze swoich zniewoleń?
- W jaki sposób poszukuję woli Bożej?
- Jak rozumiem fakt, że jestem posłany?
Pełne teksty liturgiczne oraz komentarze znajdziesz w miesięczniku liturgicznym Od Słowa do Życia.
http://www.odslowadozycia.pl/pl/n/550
__________________________________
Środa IV tygodnia Wielkiego Postu.
Bóg o mnie pamięta !
Bóg mnie opuścił, zapomniał o mnie, nie interesuje się moim życiem… to stwierdzenia, które często słyszymy. Może też i sami je wypowiadamy, czując się opuszczonymi.
Czujemy się opuszczeni przez innych, przez najbliższych. Żona czuje się opuszczona przez męża, mąż przez żonę, dzieci przez rodziców itd. Doświadczenie opuszczenia czy osamotnienia jest bardzo bolesne, tak dalece , że pozbawia chęci do życia.
Izraelici będąc w niewoli czuli się opuszczeni przez Boga. Dlatego Bóg przez proroka Izajasz przypomina, że nie zapomniał o nich.
Dzisiaj możemy usłyszeć jedne z najpiękniejszych słów, jakie Bóg wypowiada do nas, na kartach Pisma Świętego: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!”.
To nie Bóg opuszcza człowieka. On tego nie może uczynić ! To człowiek opuszcza Boga. Dlatego Jezus w dzisiejszej Ewangelii zaprasza nas byśmy w Bogu odkryli Ojca. Byśmy Boga nazywali „swoim Ojcem”. Dzięki Jezusowi mogę budować z Ojcem jedność, w której będę doświadczał Jego obecności. Obecności, która pokona każde ludzkie opuszczenie czy osamotnienie.
Kiedy opuszczam Ojca, kiedy odchodzę od Boga, to trudno dochować wierności człowiekowi. Każdy rozpad małżeństwa, rodziny, kapłaństwa ma swój początek w odejściu człowieka od Boga. To prowadzi do niewoli. Jak w przypadku Izraelitów. Bóg o mnie pamięta ! Każde spojrzenie na krzyż powinno ożywić moją pamięć. Sprzyja ku temu okres Wielkiego Postu.
W tym opuszczeniu, którego może doświadczamy, otwórzmy szeroko swoje serce na słowo Ojca, który nas cierpliwie przywołuje do siebie i przekonuje, że o nas nigdy nie zapomni. My też, jako Jego dzieci, nie zapominajmy o Ojcu !
ks. Jacek Gorzelany MS (Mrągowo)
Księża Misjonarze Saletyni Centrum Pojednania “La Salette” 38-220 Dębowiec 55 tel.: +48 13 441 31 90 | +48 797 907 287 www.centrum.saletyni.pl | centrum@saletyni.pl__________________________________
Głęboka miłość do Ojca (9 marca 2016)
Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam».
Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachował szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
W odpowiedzi na to Jezus im mówił: «Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.
Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na zmartwychwstanie potępienia.
Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał» (Z rozdz. 5 Ewangelii wg św. Jana)
Prorok Izajasz zapowiada wielki powrót wygnańców do Jerozolimy. Stanie się tak, ponieważ Bóg jest Bogiem wiernym i pamięta o każdym człowieku jak matka pamięta zawsze o swym maleńkim dzieciątku. Jeżeli zatem zastanawiamy się nad tym, czy zdołamy do Jerozolimy, do jedności z Bogiem, powrócić, pamiętajmy, że Jemu zależy na tym bardziej niż nam.
Dzisiejsze czytania liturgiczne: Iz 49, 8-15; J 5, 17-30
Jezus w Ewangelii mówi o tym, co w religijności jest zasadnicze – o budowaniu więzi z Bogiem. On po to przyszedł na świat, aby ta więź, wiara, była czymś żywym i przemieniającym ludzkie życie. Nie chodzi o formalne wypełnianie przepisów, ale o czynne miłowanie Boga i bliźniego. Mamy tutaj naśladować Jezusa, Który podkreśla, że wszystko, co czyni, wypływa z Jego głębokiej miłości do Ojca. Co jest motorem naszych działań? To pytanie prawdziwie wielkopostne! Jeśli sumienie oskarża nas, módlmy się jak się dzisiaj podczas Mszy w Modlitwie nad darami:
Miłosierny Boże, niech moc tej Ofiary oczyści nas ze skutków grzechu, + niech odnowi nasze życie * i przyniesie nam zbawienie. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Szymon Hiżycki OSB | Pomiędzy grzechem a myślą
http://ps-po.pl/2016/03/08/gleboka-milosc-do-ojca-9-marca-2016/
_________________________________________________________________________________________________
Świętych Obcowanie
_________________________________________________________________________________________________
Święta Franciszka Rzymianka | |
Święty Dominik Savio |
Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Bolonii – św. Katarzyny. Córka profesora tamtejszego uniwersytetu, wcześnie zdobyła wykształcenie i postąpiła w znajomości spraw duchownych. Wcześnie też przylgnęła do ideałów franciszkańskich. Cieszyła się już wtedy niezwykłymi darami Bożymi. Obdarowana nimi, przepowiedziała podobno upadek Konstantynopola. Przez jakiś czas była mistrzynią nowicjatu, a potem przeoryszą. Przepowiedziała też dokładnie kres swego życia. Zmarła w roku 1463. Kanonizował ją w roku 1712 Klemens XI. oraz: świętych męczenników Cyriona i Kandyda (+ ok. 320); św. Grzegorza, biskupa (+ 394); św. Pacjana z Barcelony, biskupa (+ 390) |
http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-09.php3
________________________________
Przesłanie Przełożonego Generalnego Ks. Pascual Chaveza z okazji 150. rocznicy śmierci św. Dominika Savio
Drodzy Współbracia Salezjanie
Drodzy Bracia i Siostry Rodziny Salezjańskiej,
Drodzy Młodzi!
Pragnę skierować do was wszystkich szczególne przesłanie w tym dniu, w którym wspominamy 150. rocznicę śmierci Dominika Savio. Jest on dla nas wszystkich jednym z najpiękniejszych owoców duchowości salezjańskiej. Tak więc z radością chcemy o nim pamiętać i wzywać go przy tej szczególnej okazji.
Jeszcze jesteśmy pełni wdzięczności za to, co Pan dał nam przeżyć w roku 2004, gdy obchodziliśmy 50. rocznicę jego kanonizacji. Pielgrzymka jego relikwii przez Włochy, Hiszpanię i Liban była okazją do głębszej refleksji nad wezwaniem do świętości, nad bogactwem duchowości salezjańskiej i nad ważnością wychowania, które koncentruje się na integralnym rozwoju naszej młodzieży.
Dzisiaj nasza wdzięczność względem Pana odnawia się w modlitwie kontemplacji, obejmującej to wszystko, co Pan zechciał zdziałać w krótkim życiu tego wielkiego, młodego świętego, i w zadaniu bycia wychowawcami według serca ks. Bosko, tak więc i bycia zdolnymi do towarzyszenia naszym młodym na ich drodze życia i świętości.
Tak więc piszę do was, Drodzy Salezjanie:
Znajdujemy się u progu nowej Kapituły Generalnej, poprzez którą chcemy odnowić w nas duchowy program ks. Bosko: Da mihi animas caetera tolle. Są to słowa, które pragniemy na nowo ożywić i przyswoić wewnętrznie, i które wskazują na konieczność całkowitego oddania siebie samych Panu i posłannictwu, jakie nam powierzył. Ofiarując wszystkie nasze siły, wykorzystując wszystkie nasze możliwości, wyzwalając całą naszą kreatywność, będziemy, jak ks. Bosko, ludźmi zdolnymi darować życie, zwłaszcza “życie Boże”. Na tym polega pełnia życia, która sprawia, że nasze dzieci i młodzież są w stanie nie tylko przeżywać harmonijny rozwój w wymiarze wszystkich swoich możliwości ludzkich, ale także – angażować się, otwarcie i radośnie, w pełne przeżywanie ewangelicznych wartości, które oświecają i czynią znaczącym każde doświadczenie ludzkie.
Dominik, prowadzony przez ks. Bosko, stał się świętym, pielęgnując zażyłą przyjaźń z Panem Jezusem i Maryją, dostrzegając swoje zadanie w codziennych obowiązkach jako odpowiedź na wolę Bożą, służąc swoim kolegom z wielkim duchem poświęcenia i z miłością, zdolną zrodzić radość i przylgnięcie do dobra.
Dla nas, moi drodzy, ta data jest jak nowe “wezwanie powołaniowe”. Być dla młodych tym, kim ks. Bosko był dla Dominika Savio. Przewodnikami zdolnymi do prowadzenia w kierunku najwznioślejszych celów, w kierunku pełni życia, w kierunku radości i świętości.
Piszę do Was, Siostry i Bracia Rodziny Salezjańskiej, konsekrowani i świeccy:
Wielkim dziedzictwem, wspólnym dla nas wszystkich, jest ks. Bosko. On jest “wielkim korzeniem” naszego charyzmatu salezjańskiego. Z niego biorą swój początek “liczne grupy apostolskie, które w różny sposób pracują dla zbawienia młodzieży” (Konst. sdb art. 5). Sposobem apostolskim, który jednoczy nasze posłannictwo jest zaangażowanie na rzecz wychowania.
Dzisiaj wyzwanie wychowawcze staje się coraz większe i wymagające zaangażowania. Nie możemy pozostać obojętni wobec stałych trudności i ubóstwa w krajach rozwijających się; wobec przerażających warunków socjalnych, panujących w szerokich warstwach dzieci i młodzieży, którzy żyją na marginesie bogatych metropolii; wobec ubóstwa duchowego milionów młodych, którzy, chociaż żyją w kontekście dobrobytu, są zdezorientowani pod względem duchowym i moralnym. “Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza” (Mk 6,34). Patrzymy na tych młodych oczyma Jezusa i oczyma ks. Bosko, i przyjmujemy ich wołanie o pomoc. Jesteśmy wezwani, by pracować z większym zaangażowaniem na rzecz wychowania. Jesteśmy wezwani, by “pracować razem”, by odkryć, w duchu aktualności i nowej żywotności, to wielkie “narzędzie wychowawcze”, które wszystkim nam przekazał – “System Prewencyjny”. Składają się nań elementy proste, zasadnicze, które sam ks. Bosko wcielił w swoje życie i które pozwoliły mu ukształtować pokolenie świętych wśród swoich chłopców.
Drodzy, niech wspomnienie Dominika Savio ożywi w nas zaangażowanie wychowawców, którzy pracują “razem” na rzecz wspólnego programu apostolskiego. «Bądźcie zawsze w stanie odpowiedzieć na stare i nowe pytania ludzi młodych, bez niepewności i zagubienia. Proponujcie im konkretny program życia, jak to uczynił ks. Bosko względem Dominika Savio. Pomóżcie dzieciom i młodzieży przyjąć życie jako dar i żyć nim w prawdziwej wolności i radości. Powiedzcie im, że siłą i gwarancją ich rozwoju jest przyjaźń z Jezusem, przeżywanie doświadczenia bliskości Boga. I w końcu, wychowujcie ich do otwierania się na odpowiedzialność, na służbę, na solidarność, na miłość» .
Piszę do Was, Dzieci i Młodzieży:
Zawsze byliście wielką pasją apostolską ks. Bosko. Dla was spalił się on aż po ostatnie tchnienie. Wy jesteście dzisiaj, jak nigdy przedtem, w moim sercu i jesteście “motywem życia” tych, którzy angażują się w posłannictwo salezjańskie. Piszę do was, ponieważ znam “wasz głód” prawdziwych propozycji. Piszę do was, ponieważ znam “wasze pragnienie” głębokiej radości. W tym dniu, w którym wspominamy 150. rocznicę śmierci Dominika Savio, zachęcam was do spojrzenia na tego człowieka młodego, który poprzez swoje życie chce być prawdziwym wzorcem dla was wszystkich. On czyni was uczestnikami swoich tajemnic.
Pierwszą z nich jest bycie zdolnym do opowiedzenia się za wielkimi ideałami. Przede wszystkim pozwólcie się posiąść pragnieniu życia chrześcijańskiego wysokiej jakości. Oznacza to wyraźne włączenie w wasz program życia celu i woli stania się “świętymi”. Było to wielkim pragnieniem Dominika Savio; niech będzie ono także pragnieniem pielęgnowanym w sercu każdego z was.
Drugą tajemnicą, której Dominik was uczy, to to, że nasze życie chrześcijańskie jest stale “uzdrawiane i odnawiane” przez Sakrament Pojednania i umacnia się, gdy karmi się “Panem Życia” w Eucharystii. Na przekór każdej trudności możemy pozostać mocni, żyjąc w prawdziwej relacji przyjaźni z Panem Jezusem poprzez życie sakramentalne. Na tej drodze życia chrześcijańskiego Maryja, jako Niepokalana, jest z nami, aby wskazywać piękno tego, co jest dobre, sprawiedliwe, czyste, łagodne, godne chwały, a jako Wspomożycielka wspomaga nas i chroni w trudach naszej drogi.
Trzecią tajemnicą jest dawanie odtąd życia innym. Bycie prawdziwymi “bojownikami dobra”, zaangażowanymi w służbę, nosicielami nadziei i radości. Zawsze gotowymi na wszystko, aby przyczyniać się do wzrostu dobra i zwalczać zło, właśnie tak, jak czynił to Dominik Savio. Czy będziecie zdolni do tego wszystkiego? Ja jestem tego pewien, ale stanie się to pod jednym warunkiem: że będziecie umieć wybrać przewodnika, który wam będzie towarzyszył na waszej drodze. Drodzy, wybierzcie “waszego ks. Bosko” ! Tak zrobił Dominik i jego życie wydało obfite owoce, które wszyscy znamy. Ja ze swej strony, jako następca ks. Bosko, jestem blisko was, dodaję wam odwagi i codziennie pamiętam o was w modlitwie.
Drodzy, kończę, wzywając was powtórnie do wdzięczności wobec Pana, który w Dominiku Savio dał nam wspaniały przykład tego, jak świętość może stać się powszechnym powołaniem, drogą możliwą dla młodych, darem, dzięki któremu mogą wzrastać i dojrzewać w bliskości osób głęboko duchowych, przenikniętych wychowawczą pasją naszego Drogiego Ojca, Ks. Bosko”.
W tym dniu łaski wszystkich Was serdecznie pozdrawiam i zapewniam o pamięci w modlitwie.
Przełożony GeneralnyAsunción – Paragwaj, 9 marca
_______________________________________
10 cytatów Dominika Savio o tym, na czym polega świętość
Karol Wilczyński
Dziś obchodzimy wspomnienie Dominika Savio. Miał 14 lat, gdy zmarł. Mimo to, został najmłodszym świętym wyznawcą w Kościele. Warto poznać jego “sposób” na świętość. Przeczytaj 10 niezwykłych wypowiedzi “małego świętego”.
1. “Czuję potrzebę i pragnienie, aby zostać świętym. Nie myślałem nigdy, że jest to takie łatwe. Muszę zostać świętym”.
2. “Maryjo, oddaję Ci moje serce. Pozwól, by ono odtąd już zawsze należało do Ciebie. Panie Jezu i Maryjo, bądźcie moimi przyjaciółmi! Proszę Was jednak, pozwólcie mi raczej umrzeć, niż gdybym miał to nieszczęście popełnić, choćby tylko jeden grzech”.
3. “Tu, na ziemi, świętość polega na tym, aby stale być radosnym i wiernie wypełniać nasze obowiązki”.
4. “Poproś Jezusa, aby uczynił cię świętym. W końcu tylko On może to zrobić”.
5. “Spowiadaj się regularnie i przystępuj do Komunii świętej tak często, jak tylko możesz” – pisał w liście do przyjaciela.
6. “Nie jestem w stanie zrobić czegoś wielkiego, ale chcę robić wszystko – nawet te najmniejsze rzeczy – na większą chwałę Boga”.
7. “Jeśli uda mi się uratować tylko jedną duszę, to jestem pewien, że również moja będzie zbawiona”.
8. “Nie potrzebuję niczego z tego świata, aby być szczęśliwym. Potrzebuję jedynie widzieć Jezusa w niebie, którego widzę i adoruję na ołtarzu oczami mojej wiary”.
9. “Ludzie nigdy nie powinni zapominać o modlitwie do Maryi, jak długo będą żyć”.
10. Jego ostatnie słowa brzmiały: “Do widzenia, ojcze! Do widzenia! O, jakie piękne rzeczy widzę!”
Pius XI powiedział o nim: “Mały święty, ale gigant ducha”. Św. Dominik Savio urodził się w 1842 roku w okolicach Turynu (Włochy) w ubogiej rodzinie rzemieślników.
W wieku 12 lat został przyjęty przez św. Jana Bosko do oratorium. Wraz z kilkoma przyjaciółmi założył Towarzystwo Niepokalanej, grupę chłopców zaangażowanych w młodzieńczy apostolat dobrego przykładu. Dominik był znany w Oratorium jako osoba gorliwie praktykująca i nie zaniedbująca okazji do modlitwy. Otrzymał dar kontemplacji, ekstazy i inne nadprzyrodzone dary. Zmarł w 1857 roku na ciężką chorobę płuc.
Beatyfikowany w 1950 roku, kanonizowany w 1954.
Jest patronem dzieci i młodzieży, ministrantów, matek w stanie błogosławionym (szczególnie w ciąży zagrożonej) oraz małżeństw starających się o potomstwo.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2389,10-cytatow-dominika-savio-o-tym-na-czym-polega-swietosc.html
_______________________
_________________________________________________________________________________________________
Czytelnia
_________________________________________________________________________________________________
Milczenie, wyciszenie potrzebne jest każdemu
Jak ważne w życiu człowieka jest milczenie, wyciszenie, można przekonać się naprawdę szybko. To milczenie wiąże się ściśle ze wskazaniem samego Jezusa. Nasz Zbawiciel przestrzega przed każdym słowem, które człowiek wypowiada – Mt 12, 34 – 37: Przecież z obfitości serca usta mówią. Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy. A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony».
Podobnie stwierdza Stary Testament: Prz 10,19: Nie uniknie się grzechu w gadulstwie, kto ostrożny w języku – jest mądry.
Jeszcze dosadniej pisze o tym św. Jakub w swoim liście – Jk 3, 8-10: Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!
Ten pokój, o którym mowa pomaga w zachowaniu straży umysłu. Nie chodzi tutaj jednak o jakikolwiek pokój, tu chodzi o pokój Boży: Flp 4, 6-8: O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym – to miejcie na myśli!
Oczywiście dla hezychasty pokój czy spokój nie jest celem samym w sobie. Hesychia jest, jak każdy nurt w chrześcijaństwie, środkiem by dotrzeć do celu, jakim jest jedność z Bogiem, nieprzerwane oddawanie Jemu czci.
Modlitwa Jezusowa jest właśnie pomocna w utrzymaniu pokoju serca i kształtowaniu postawy milczenia. W niej nie potrzeba wiele słów, nie potrzeba długich mów, nie potrzeba kwiecistych wypowiedzi. Wystarczy jedno słowo, nieustannie wybrzmiewające. Modlitwa Jezusowa paradoksalnie uczy praktyki milczenia. W niej liczy się przede wszystkim przebywanie w obecności Najwyższego, a nie potok, nawet najpobożniejszych słów.
Mówiąc o spokoju, możemy wyróżnić jego dwie formy: zewnętrzną oraz wewnętrzną. Jedna mieści się w rzeczach, druga w człowieku. Nie muszą koniecznie podążać razem. Choć spokój i samotność zlewają się ze sobą i z zasady jeden element zakłada drugi. Czysta i prosta synonimiczność albo przynajmniej zestawienie i przyrównanie słów pustelnia i hesychia jest częsta, chociaż rozróżnienie między tymi dwiema rzeczywistościami jest wystarczająco rozpowszechnione i podzielone. Styl życia hezychasty, w języku Bizantyjczyków jest rzeczywistością typową dla mnicha, który mieszka w pustelni i przestrzega reguły milczenia, aby zachować spokój. Arseniusz, „wielki i anielski hezychasta” (jak go nazwał św. Jan Klimak) jest przykładem takiego sposobu życia.
Milczenie jest również jedną z cech charakterystycznych hezychazmu. To także integralna część samotności, która ma różne stopnie. Jest się samemu, kiedy w przestrzeni, jaka ma się zwyczaj przemierzać, nie grozi spotkanie z żadną istotą ludzką. Chodzi o „ucieczkę od ludzi” w znaczeniu materialnym. Jest się samemu także, kiedy przez długi czas człowiek nie wdaje się w konwersację z nikim. Jest to samotność milczenia. Milczenie może się wydawać czymś wbrew człowiekowi. Zmuszanie kogoś do milczenia to pozbawienie go jego ludzkiej godności, gdyż jesteśmy istotami obdarzonymi darem mowy. Z drugiej strony niektóre formy milczenia zostają narzucone jako warunek dla spokojnej komunikacji. Jeśli ktoś mówi, a my uważnie go słuchamy, wymagamy od innych, aby zachowali milczenie. Człowiek modlący się skupiony jest na Jednym, którego słowa są cenniejsze od wszystkich głosów słyszalnych. Nie ma zatem nic bardziej naturalnego, niż wymóg milczenia podczas lektury, psalmodii, liturgii. Łatwo także zrozumieć, że w klasztorach generalną regułą odnośnie do wszystkich rozmów była reguła świętego Bazylego: „Jakie słowa sprawiają, że mowę osądza się jako <bezużyteczną>? Odpowiedź: Na ogół każde słowo, niezwiązane ze sprawą Pana, jest bezużyteczne. Niebezpieczeństwo dotyczące takiego słowa jest tak wielkie, że nawet wówczas, kiedy jest to dobre słowo, ale nie przyczynia się do ugruntowania wiary, nie wystarczy by zapewnić bezpieczeństwo mówiącemu. Jeśli bowiem słowo nie jest zwrócone ku zbudowaniu, zasmuca ono Ducha Świętego” (Reguły krótsze). Rzeczą oczywistą jest, iż tego rodzaju formy milczenia nie są przeznaczone dla wszystkich. Aby docenić ich wartość należy przede wszystkim wiedzieć, że spośród wszystkich słów natchnionych najcenniejszy jest głos Boga, słuchany w ciszy serca.
http://ps-po.pl/2016/03/08/milczenie-wyciszenie-potrzebne-jest-kazdemu/?utm_source=feedburner&utm_medium=email&utm_campaign=Feed%3A+benedyktyni%2FKnAO+%28PSPO+|+Centrum+Duchowo%C5%9Bci+Benedykty%C5%84skiej%29
_____________________________
Hezychia
Filoteusz w 3 rozdziale O czujności pisze: Bardzo rzadko można spotkać ludzi, których rozum pozostaje w stanie wyciszenia. Jest to cecha jedynie czyniących wszystko, aby przybliżyć się do Bożej łaski i pociechy. Jeżeli chcemy przyjąć sposób życia w Chrystusie – duchową ascezę polegającą na straży umysłu i czujności – rozpocznijmy tę drogę od powstrzymywania się od nadmiaru pożywienia.
Wydaje się, że słowa Filoteusza są w dalszym ciągu aktualne. Również dziś trudno o ludzi wyciszonych, zintegrowanych wewnętrznie, opanowanych, nie działających pod wpływem przelotnego uczucia czy emocji. Wyciszenie jest trudnym zadaniem, ale możliwym do wykonania. Służyć temu ma modlitwa Jezusowa. Ona jest doskonałą szkołą hezychii, czyli właśnie wyciszenia.
Dziś, gdy żyjemy w świecie rozbieganym, hałaśliwym, bombardującym licznymi informacjami, obrazami, słowami; zmagamy się z problemem ciszy i skupienia.
Wszystko zdaje się przemawiać na naszą niekorzyść. Bardzo mało jest chwil wytchnienia, spokoju, odpocznienia. Rzeczywistość wokół nas pędzi w jakimś nieznanym kierunku, nie wiedząc w zasadzie w jakim celu. Nie za bardzo wiadomo jak się do tego wszystkiego ustosunkować, jaką przyjąć postawę. Nikt nie chce zostać w tyle, a jednocześnie czuje, że coś jest nie tak, że czegoś brakuje, że potrzeba zmiany proporcji, że człowiek ma swój rytm, którego nie należy burzyć.
To wyciszenie, o którym mówi Filoteusz to inaczej HEZYCHIA. Łączy się ona z hezychazmem – nurtem duchowości, który w swoim tradycyjnym znaczeniu zrodził się już w początkach monastycyzmu. Tak jak za ojca mnichów uważa się św. Antoniego Wielkiego, tak, za ojca hezychastów uważany jest św. Arseniusz (ok. 354 – 449), zwany również Wielkim. Ok. 390 usłyszał głos z nieba, który mówił do niego: „Uciekaj, milcz, módl się o spokój /ησυχαζε, hesychaze/”. Opuścił on więc cesarski pałac, udał się do Sketis (w Egipcie) i został anachoretą. Wcielił on w życie ideał zalecany przez wielu mnichów z epoki patrystycznej.
Hezychazm był wielkim ruchem duchowym, przemierzającym całą historię duchowości wschodniej. Hezychaści poświęcali swoje życie modlitwie. Im to zawdzięczamy liczne teksty o modlitwie traktujące o wszystkich jej aspektach.
Etymologia słowa HEZYCHIA jest niepewna. Być może wiąże się z ησθαι = być w pozycji siedzącej. W potocznym greckim rozumieniu wskazywało ono na stan spokoju, na ustąpienie zewnętrznych przyczyn zmieszania albo brak wewnętrznego wzburzenia. To także samotność, usunięcie się w samotne miejsce. W Septuagincie termin hesychia oraz jego pochodne pojawiają się często i zachowują znaczenie, jakie posiadały w języku potocznym. Hesychia polega również na wstrzymaniu się, zarówno od słowa, jak i niepotrzebnego ruchu.
Dwa fragmenty ze Starego Testamentu:
Prz 11,12: Niemądry, kto bliźnim pogardza, lecz rozumny umie [o nim] milczeć.
Prz 7,11: Oto kobieta wychodzi naprzeciw – strój nierządnicy, a zamiar ukryty, wzburzona, nieopanowana, nie ustoi w domu jej noga: to na ulicy, to na placu, na każdym rogu czatuje.
Postawa osoby w przedstawionym wyżej tekście jest obrazem przeciwnym hezychii. Wzburzenie, nieopanowanie, zniecierpliwienie – to wszystko są cechy, które nie budują dobrego nastroju i spokoju wewnętrznego. One nie mogą uspokoić tego, co jest w środku człowieka. One tylko pobudzają do nadmiernej aktywności, której skutki są bezwzględne.
W NT słowa pokrewne ησυχαζειν oznaczają milczenie – Łk 14,4, zachowanie odpoczynku szabatu – Łk 23,56, ustąpienie – Dz 21,14, zachowywanie spokoju – 1 Tes 4,11, pracowanie ze spokojem – 2 Tes 3,12.
Piotr ze swej strony nawołuje kobiety do zdobienia się wewnątrz serca duszą „o niezachwianym spokoju i łagodności ducha” – 1 P 3,3-4: Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie, ale wnętrze serca człowieka o nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga.
Ta mnogość różnych, chociaż konsekwentnych znaczeń pozwala odgadnąć to, czym był hesychazm i jakim ideałem się kierował. Każdy z nas może w jakimś stopniu praktykować hezychię, starając się o to, aby nasz wewnętrzny stan pozostawał wyciszony.
http://ps-po.pl/2016/03/01/hezychia/
____________________________
Po co jest tajemnica spowiedzi? [WIDEO]
Piotr Jordan Śliwiński OFMCap
Spowiednika obowiązuje tajemnica i nie może nikomu opowiadać o cudzych grzechach. Dlaczego tak właściwie jest? Co grozi za jej załamanie?
Grzechy główne spowiedzi. Postscriptum. Ojciec Śliwiński powraca. Pamiętacie cykl prowadzony przez niego w czasie Adwentu? Znajdziecie go tutaj. Tym razem odpowiada na więcej waszych wątpliwości związanych ze spowiedzią. W każdą środę i sobotę. Tylko na DEON.pl
* * *
Piotr Jordan Śliwiński OFMCap – znany spowiednik, kierownik duchowy osób konsekrowanych i świeckich, rekolekcjonista. Autor sześciu książek oraz dwóch cykli programów telewizyjnych poświeconych spowiedzi. Mieszka w Skomielnej Czarnej niedaleko Krakowa.
http://www.deon.pl/religia/rekolekcje-wielkopostne/wielki-post-2016/grzechy-glowne-spowiedzi/art,8,po-co-jest-tajemnica-spowiedzi-wideo.html
__________________________________
Bóg mówi o Tobie w superlatywach. Słyszysz?
Maria Krzemień
Twoja wartość jest stała i niezmienna. Nawet wtedy, gdy przeszłość, dzieciństwo, rodzinne doświadczenia, lista grzechów i wszystko, co przeżyłeś, zdają się temu przeczyć.
Kiedy usiadłam do pisania artykułu, pierwsze pytanie, jakie przyszło mi do głowy, brzmiało: “ciekawe, co mówi świat na temat poczucia własnej wartości?”. Włączyłam więc przeglądarkę i wpisałam to niezwykle popularne hasło. W pierwszej kolejności dowiedziałam się, że żeby podnieść swoje poczucie wartości trzeba świadomie oddychać. Ciekawe. Później przeczytałam, że aby czuć się wartościowym musisz się bezwarunkowo pokochać. Cóż, to nawet mądre, ale dla wielu z nas pozostaje w sferze myślenia życzeniowego. Na koniec jeszcze, jak wisienka na torcie, taka porada: “chcesz podnieść swoją wartość? Celebruj własne porażki!”. Doprawdy, internetowych metod jest bez liku… Mimo wszystko, gdzieś pomiędzy różnymi mniej lub bardziej udanymi radami, przemknęło zdanie: “świadomość bycia wartościowym to kwestia zmiany filozofii życia”. No właśnie, to tutaj jest klucz do rozwiązania sprawy.
Boże, jestem do niczego. Jak możesz mnie jeszcze kochać?
O jaką “filozofię życia” może chodzić w przypadku chrześcijaństwa? W drugim liście do Koryntian czytamy, że dzięki Chrystusowi “jesteśmy nowym stworzeniem, co dawne minęło, a wszystko stało się nowe” (2 Kor 5,17). Oznacza to mniej więcej tyle, że Twoja dotychczasowa tożsamość, myślenie o sobie czy poczucie własnej wartości muszą umrzeć, bo w ich miejsce pojawi się coś zupełnie nowego i pięknego – nowa, królewska tożsamość, która określi Twoją wartość na najwyższą z możliwych. Wartość ta jest stała i niezmienna, nawet wtedy, gdy Twoja przeszłość, dzieciństwo, rodzinne doświadczenia, długa lista popełnionych grzechów i wszystko, co do tej pory przeżyłeś, zdają się jej przeczyć.
Kolejka do spowiedzi długa, jak zawsze u Dominikanów. Biorę broszurkę o rachunku sumienia i cierpliwie czekam. W międzyczasie analizuję swoje grzechy, biorę pod lupę wszystko, co w ostatnim czasie było we mnie słabe. Im dłużej analizuję, tym bardziej się pogrążam. Myślałam, że to będzie krótka spowiedź, a nagle lista się wydłuża, a mój nastrój spada. Myślę: “Boże, jestem do niczego. Czy Ty mnie taką możesz kochać?”. Chce mi się płakać. Negatywne myśli napływają do mojej głowy. Żal za grzechy szybko zamienia się w użalanie się nad sobą. Rozglądam się i widzę za mną jakieś dziesięć osób, wszyscy tak samo pogrążeni w lekturze rachunku sumienia. Wyglądają, jakby i oni “dołowali”. Może przejęci lękiem, wstydem, poczuciem winy? Tak jak ja, która znowu wpadam w jedną największych pułapek przygotowanych przez szatana – tę, kiedy zaczynam myśleć, że moja wartość jest uzależniona od moralnej doskonałości, braku grzechów, perfekcyjnej zdolności do świętego życia. Tym sposobem po raz kolejny podważam swoją tożsamość dziecka Bożego i to, że Bóg powołał mnie, wybrał, stworzył i ukochał zupełnie za darmo, a moje grzechy nie mają nic do tego.
Od czego nie zależy twoja wartość
Skoro poczucie własnej wartości nie ma związku z grzechem, to z czym jeszcze związku nie ma? Poczucie wartości rozumiane po chrześcijańsku ma również niewiele związku ze współczesnymi trendami rozwoju osobistego. Według wielu jego praktyków wysokie poczucie własnej wartości to nic innego, jak pozytywna samoocena. Przejawia się ona w ten sposób, że mam o sobie dobre zdanie, lubię i akceptuję siebie, darzę się serdecznymi uczuciami. Do tego momentu jeszcze nic nie stoi w sprzeczności z chrześcijańskim podejściem – jestem pewna, że Bóg chce, byśmy mieli pozytywną samoocenę. W wypadku wielu nurtów psychologii jednak to samoocena jest pierwszą i najważniejszą przyczyną – właśnie od dobrej samooceny zależy wysokie poczucie własnej wartości, a za tym idą dobre decyzje, myśli, emocje i generalnie dobre życie.
Czyli, krótko mówiąc, wystarczy mi, że sam siebie uznaję za wartościowego i zasługującego na miłość – dzięki takiej przychylnej samoocenie staję się panem swojego życia. I tu pojawia się pierwszy podstawowy problem – źródłem pozytywnego poruszenia jest moje “Ja”, a więc dochodzi do koncentracji na mnie, na moim ego i na własnej samowystarczalności. Tymczasem w chrześcijaństwie doświadczamy czegoś doskonalszego i piękniejszego, bo źródłem wszelkiego poruszenia jest Bóg, a nasza wartość nigdy nie jest efektem prywatnych starań, lecz tego, że On sam nadał nam wartość poprzez śmierć swojego Syna, która pozwoliła nam stać się dziećmi Bożymi. Można więc odważnie stwierdzić, że to, czego jako chrześcijanie potrzebujemy najbardziej, to przejścia od egocentyzmu do Chrystocentryzmu, gdzie już “nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).
Samoocena w gruzach
Co w takim razie robić, by podnieść poczucie własnej wartości? To pytanie jest mi często zadawane, lecz nie mogę na nie odpowiedzieć zgodnie z oczekiwaniami pytającego – jestem bowiem głęboko przekonana, że poczucia własnej wartości nie można podnieść. Pamiętam, że kiedy byłam nastolatką pogrążoną w niskiej samoocenie, moja mama robiła wszystko, bym myślała pozytywnie. Przekonywała mnie, że jestem świetna, podrzucała mi książki o tym, jak czuć się ze sobą dobrze i sugerowała różne ćwiczenia. Jednym z nich miało być patrzenie w lustro i powtarzanie sobie: “Jesteś świetna, jesteś mądra, dasz radę”. Nikogo chyba nie zdziwię, jak powiem, że to nie tylko kompletnie nie działało, ale jeszcze dodatkowo mnie frustrowało.
Dlaczego tego typu techniki nie sprawdzają się? Odpowiedź zdaje się być prosta – jak mogę sobie wmawiać, że jestem kimś, kim nie jestem? Po co mówić sobie, że jestem świetny, kiedy myślę, że wcale nie jestem? Żadna technika, która w gruncie rzeczy jest okłamywaniem siebie, po prostu nie ma szansy zadziałać. No dobrze, ale skoro nie podnosić poczucia wartości, to co robić? Jak sobie poradzić z tym, że myślę o sobie krytycznie, źle się ze sobą czuję, nie lubię siebie lub nawet nienawidzę, a moja samoocena leży w gruzach? Jeśli tak się dzieje to oznacza, że nie masz jeszcze świadomości swojej wartości, którą nadał Ci Twój Tata w niebie. Prawda jest bowiem taka, że poczucie wartości można albo mieć, albo nie mieć. Albo narodziliśmy się na nowo z Ducha, albo nie (J 3,1-20). Albo wiemy, kim jesteśmy w Bogu, albo wciąż dołujemy się, bo koncentrujemy się na swojej ziemskiej, fałszywej tożsamości. Albo uznaliśmy Słowa Boże o nas za prawdę, albo wciąż je kontestujemy.
Twoja smutna rzeczywistośc może się zmienić!
Bóg mówi o nas w samych superlatywach i naprawdę ceni sobie nas o niebo bardziej, niż my sami siebie. Dlaczego więc żyjemy jak niewolnicy, którzy przeróżne głody związane z brakiem wartości zaspokajają u ludzi, a do Boga zwracają się błagalnie, by rzucił choć jednym dobrym słowem z litości? Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że nigdy jeszcze tak naprawdę nie uwierzyliśmy… Nie uwierzyliśmy w to, że Bóg nas “ukochał miłością odwieczną” (Jr 31,3) i dzięki Niemu “nabraliśmy wartości” (Iz 43,4). Nie musimy więc podwyższać wartości, czy jej budować – musimy ją odkryć, sięgnąć po nią i się nią delektować!
Powtórne narodziny (J 3,1-20), do których nawołuje Jezus, są narodzeniem się dziecka Bożego, które ma zupełnie nową wartość. Nie ma więc już znaczenia, czy narodziłeś się w patologicznym domu, czy Twój ojciec pił i Cię wyzywał, czy Twoja matka Cię poniżała i podcinała skrzydła, czy Twoi rówieśnicy Cię gnębili. Nie ma już żadnego znaczenia to, co negatywnego mówili o Tobie ludzie w Twoim dotychczasowym życiu. Od dziś możesz narodzić się na nowo, zacząć z czystą kartą, na której zapisane będzie tylko jedno zdanie: “Jesteś moim dzieckiem, kocham Cię, a Twój dom jest tam, gdzie Ja jestem”. Jeśli zdecydujesz się w to uwierzyć, być wiernym i konsekwentnym w trwaniu przy swoim Ojcu, zobaczysz, że Twoja rzeczywistość zacznie się zmieniać – stopniowo będzie obumierać Twoja fałszywa tożsamość, negatywne myśli nie będą miały do Ciebie już takiego dostępu, a smutek, lęk czy złość zostaną zastąpione przez pokój i radość. To wspaniała nowina dla każdego z nas – zawsze możesz zacząć od nowa!
Praktyczne ćwiczenie w 3 krokach
Zbudowanie stabilnego i mocnego poczucia własnej wartości musi się zacząć od wprowadzenia nowego nawyku do naszego życia, a jest nim modlitwa Słowem Bożym. Nie oszukujmy się, że uda się zbudować swoją wartość w inny sposób, niż poprzez odniesienie do Tego, który wartość nam nadał – musimy więc nieustannie, wiernie i wytrwale przesiąkać jak gąbka Słowem Boga.
Aby to zrobić, zachęcam Cię do 3 prostych kroków:
1. Codziennie poświęć 10 minut (lub tyle, na ile realnie możesz sobie pozwolić), by czytać Słowo Boże – mogą to być czytania z dnia lub inne wybrane przez Ciebie fragmenty. Czytając, zastanów się: “kim jestem Boże w Twoich oczach? Co ten fragment mówi o mojej wartości?”. Zapisuj odpowiedzi.
2. Przeczytaj “list od Boga”. Można go znaleźć bez problemu w internecie, wystarczy, że wpiszesz taką właśnie frazę. Czytając, zaznacz te fragmenty, które najmocniej mówią do Twojego serca. Następnie wybierz jeden z nich, który na “tu i teraz” najbardziej Cię porusza i zapisz go na małej karteczce, wpisując również swoje imię, tak jakby to Bóg osobiście do Ciebie mówił. Przez najbliższy tydzień noś ze sobą tę karteczkę (np. w kieszeni albo w portfelu), wyciągaj ją jak najczęściej i czytaj, pozwalając, by Słowo stopniowo Cię przekonywało i przemieniało. Bądź konsekwentny i wytrwały, a zobaczysz, że to działa!
3. Po prostu – módl się, módl się i… módl się! Proś Boga o to, by objawił Ci swoją miłość. Poszukuj doświadczenia miłości. Dołącz do wspólnoty, w której będziesz mógł razem z innymi modlić się i wołać o Ducha. Proś Ducha Świętego, by się na Ciebie wylał. Doświadczenie miłości nie jest ekskluzywne i przeznaczone tylko dla świętych. Ono jest dla każdego! Jeśli ja je mam, możesz je mieć również Ty. “Nie bój się, wierz tylko!” (Mk 5,36).
Kolejny krok do prostoty już za tydzień na DEON.pl
Maria Krzemień – psycholog chrześcijański i trener. W praktyce i codzienności jest po prostu wierzącym psychologiem, bo jakiś czas temu postanowiła połączyć nie tylko swoje życie, ale też pracę na dobre z Panem Bogiem. Prowadzi warsztaty psychologiczne w oparciu o Słowo Boże. Jej teksty można przeczytać na blogu Żyj po Bożemu.
Bardzo ważna modlitwa na czas Wielkiego Postu
Józefa Radzymińska / ml
W czasie Wielkiego Postu modlitwa jest kluczowym elementem do lepszego zrozumienia Boga i tego, w jaki sposób przez swoją śmierć i Zmartwychwstanie wybawił nas od grzechu.
Proponujemy modlitwę następującymi słowami:
MODLITWA NA WIELKI POST
Dłoni Boża, przebita gwoździem,
przemów za mna, wskrześ mnie z nicości,
aby oczy ślepe mogły dojrzeć
świat wyzwolony od zbrodni.
Dłoni Boża z krwią zastygłą w ciszy,
otwórz drogę ku prawdzie Twojej,
aby człowiek głuchy usłyszał
psalm miłości i poznał bojaźń.
Chwilo śmierci gorzka i święta,
weź za rękę zbłąkanego człowieka,
aby drogę zobaczył jedną
świat trędowaty od grzechu.
Modlitwy świadczące o ludzkim sercu – biednym i tęskniącym, wdzięcznym i adorującym, skruszonym i pragnącym dobrego życia z Bogiem.
Pięknie wydany, obszerny zbiór modlitw o wielkiej rozpiętości tematycznej (modlitwy o różnych wezwaniach, pogrupowane w osiemnaście rozdziałów), historycznej i geograficznej – od Esseńczyków do Indian Navajo, od Ojców pustyni i Ojców Kościoła poprzez Świętych różnych wieków aż do tych, którzy teraz wołają do Boga.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2393,bardzo-wazna-modlitwa-na-czas-wielkiego-postu.html
________________________________
Dodaj komentarz