Niezwykły Wielki Post na portalu PSPO [wstęp]
Wewnętrzna pokuta chrześcijanina może wyrażać się w bardzo zróżnicowanych formach. Pismo święte i Ojcowie Kościoła kładą nacisk szczególnie na trzy formy: post, modlitwę i jałmużnę. Wyrażają one nawrócenie w odniesieniu do samego siebie, do Boga i do innych ludzi (KKK 1434).
Od słów z Katechizmu Kościoła Katolickiego pragniemy rozpocząć Wielki Post na portalu PSPO. Nie mamy łatwego zadania – w Internecie powstało już tyle form rekolekcji internetowych, czy to z inicjatywy młodych ludzi, czy też zakonników i księży diecezjalnych, że szczerze powiedziawszy początkowo zastanawialiśmy się, czy warto cokolwiek organizować?
Jak jednak przystało na portal PSPO, chcemy podejść do tematu Wielkiego Postu zupełnie inaczej, w sposób oryginalny i zgodny z ideą, jaka przyświeca nam przy tworzeniu materiałów dla Was. Do rzeczy zatem.
Tego jeszcze nie było – Wielki Post z Ojcami Pustyni w prostej i krótkiej formie, jaka spodoba się każdemu (wystarczy poświęcić 3 minuty). Codziennie na portalu PSPO (o godz. 18.00) znajdziecie ciekawą grafikę i fragment z nauczania Ojców o praktykowaniu pokuty. I co ciekawe, całość zostanie podzielona na 3 grupy tematyczne, które dotyczyć będą: postu, modlitwy i jałmużny.
Sięgając do źródeł naszej duchowości, pragniemy ukazać prawdziwe oblicze Wielkiego Postu jako czasu miłości i przebaczenia. Apoftegmaty (krótkie historie z życia mnichów), z których będziemy korzystać, w prosty i jasny sposób wyjaśniają sprawy zawiłe. Stąd nasze przekonanie, że taka forma najlepiej trafi do Was, a jednocześnie pobudzi do głębszej refleksji nad swoim życiem i naszą obecnością w Kościele.
Życzymy Wam dużo wytrwałości na ten czas wyrzeczeń i przemiany życia. Oby każdy z Was osiągnął to, co sobie postanowił; ważne aby określić CEL naszego postępowania, a potem systematycznie, krok po kroku, zmierzać do jego osiągnięcia.
Niech więc każdy z nas wygląda świętej Paschy pełen duchowej radości i tęsknoty (RB 49).
Joachim Zelek OSB | kontakt@ps-po.pl
http://ps-po.pl/2014/03/04/niezwykly-wielki-post-na-portalu-pspo-wstep/
Częstujmy innych miłością – Dzień 1
Kiedyś abba Sylwan i jego uczeń Zachariasz odwiedzili pewien klasztor; a kiedy mieli już wracać, poczęstowano ich skromnym posiłkiem. W drodze uczeń znalazł wodę i chciał się napić. Starzec powiedział mu: „Zachariaszu, post dzisiaj”. On na to: „Przecież jedliśmy, ojcze”. Rzekł starzec: „To, co jedliśmy, było poczęstunkiem miłości; ale sami trzymajmy się naszego postu”.
Przyjmujmy każdego z miłością – Dzień 2
Opowiadał abba Kasjan: „Przyszliśmy do Egiptu, ja i święty Germanus, i odwiedziliśmy pewnego starca. A kiedy nas podejmował, zapytaliśmy go: «Dlaczego wy tutaj, kiedy przyjmujecie gości, nie przestrzegacie zasad naszego postu, takich, jakich nauczyliśmy się w Palestynie?». A starzec odpowiedział: «Post zawsze jest ze mną, a was nie zawsze mogę gościć. Post jest wprawdzie pożyteczny i konieczny, ale jest zostawiony naszej woli; gdy tymczasem wypełnienia przykazania miłości dopomina się od nas prawo Boże»”.
Człowiek jest najważniejszy – Dzień 3
Pewien brat pytał abba Matoesa: „Co mam robić, jeżeli przyjdzie do mnie jakiś brat, a jest właśnie post albo jest rano? To jest dla mnie udręką”. Starzec mu odpowiedział: „Jeżeli jesz z bratem, to się nie dręcz, bo dobrze robisz; ale jeśli nikogo się nie spodziewasz, a sam jesz w nieodpowiednim czasie, to jest to samowola”.
3 kroki do Boga – Dzień 4
Był pewien świecki człowiek, dobrze znany z pobożnego życia, i odwiedził on abba Pojmena; a zdarzyło się, że i inni bracia byli właśnie u starca i prosili go o pouczenie. A starzec zwrócił się do owego pobożnego świeckiego: „Powiedz braciom słowo”. On zaś wymawiał się, prosząc: „Wybacz mi, abba, ale ja sam tu przyszedłem po naukę”.
Przymuszony jednak przez starca, tak mówił: „Ja jestem człowiek świecki, sprzedaję płody roli i handluję: rozwiązuję pęczki i robię z nich mniejsze, skupuję tanio, a sprzedaję drogo. I nic z Pisma Świętego nie umiem powiedzieć, ale wam powiem przypowieść. Pewien człowiek powiedział do swego przyjaciela: «Bardzo pragnę zobaczyć króla, pójdź ze mną». A przyjaciel mu odrzekł: «Odprowadzę cię do połowy drogi». Powiedział i do drugiego przyjaciela: «Chodź ty, zaprowadź mnie do króla»: a ten mu odrzekł: «Zaprowadzę cię aż do bramy pałacu królewskiego». I powiedział także trzeciemu: «Chodź ze mną do króla» – a ten mu odpowiedział: «Ja pójdę z tobą i wprowadzę cię do pałacu, będę przy tobie i przemówię za tobą, i wprowadzę cię do samego króla»”.
Pytali go więc o znaczenie tej przypowieści, a on im odpowiedział: „Pierwszym przyjacielem jest asceza, która wprowadza na drogę; drugim jest czystość, która prowadzi do nieba; a trzecim jest jałmużna, która daje śmiały przystęp do samego króla, do Boga”. I bracia odeszli zbudowani.
Idź za Jezusem – Dzień 5
Mówiono o abba Pawle, że przebył post czterdziestodniowy o jednej miarce soczewicy i jednym kubku wody, pracując nad jednym koszykiem, który splatał i rozplatał aż do święta Paschy, zamknięty w celi. Powiedział bowiem: „Idź za Jezusem”.
Wystarczy POKORA – Dzień 6
Kiedyś abba Makary szedł od bagna do celi niosąc liście i spotkał na drodze diabła, który trzymał sierp. Diabeł zamierzył się na niego sierpem, ale go nie mógł uderzyć. I powiedział: „Wielką krzywdę mi wyrządzasz, Makary, że nie mogę cię pokonać! Przecież wszystko, co ty robisz, ja także robię. Ty pościsz, a ja nigdy nie jadam; ty czuwasz, a ja w ogóle nie sypiam. Jest tylko jedna rzecz, którą mnie przewyższasz”. – „Jaka?” – zapytał abba Makary. A diabeł odrzekł: „Twoja POKORA: to przez nią ja cię nie mogę pokonać”.
Wielkie dzięki! To jest świetne. Ja się znowu nawróciłem, a Pan Bóg uwolnił mnie od licznych udręk. Nie wiem jednak, czy nawróciłem się dlatego, że poszczę, czy poszczę dlatego, że się nawróciłem.
Największa jest MIŁOŚĆ – Dzień 7
Kiedyś w Sketis wydano polecenie: „Przez ten tydzień macie pościć”. Otóż tak się złożyło, że do abba Mojżesza przyszli bracia z Egiptu, a on przygotował im skromny posiłek. Jego sąsiedzi zobaczyli dym i donieśli duchownym: „Oto Mojżesz przekroczył polecenie i gotował u siebie posiłek”. Oni odpowiedzieli: „Pomówimy z nim, kiedy przyjdzie”. I w sobotę – ponieważ znali świątobliwe życie abba Mojżesza – powiedzieli mu wobec całego ludu: „O abba Mojżeszu przekroczyłeś przykazanie ludzkie, a zachowałeś Boże”.
Zachowaj umiar – Dzień 8
Abba Józef pytał abba Pojmena, jak należy pościć. Abba Pojmen mu odrzekł: „Moim zdaniem należy jeść codziennie, ale niewiele, żeby nie było do syta”. Abba Józef zapytał: „Kiedy byłeś młodszy, abba, czyż nie jadałeś tylko co drugi dzień?” Starzec rzekł: „Zaiste, czasem i tylko co trzeci albo co czwarty, albo i raz na tydzień; wszystkiego tego próbowali Ojcowie, jak mogli, i ostatecznie stwierdzili, że najlepiej jest jeść codziennie, ale niewiele: Więc przekazali nam tę królewską drogę, która jest łatwa”.
UMIAR fundamentem postu – Dzień 9
Powiedziała amma Synkletyka: „Jest i taka asceza, którą wymyślił nieprzyjaciel, a jego uczniowie ją uprawiają. Jakże więc odróżnimy ascezę Boską, królewską, od tej tyrańskiej i szatańskiej? Niewątpliwie po jej umiarze. W każdym czasie stosuj jednakową miarę postu: nie tak, żeby przez cztery czy pięć dni nie jeść wcale, a następnie przerwać post przez obfity posiłek. Brak umiaru jest we wszystkim zgubny. Jeśli jesteś młody i zdrowy, to pość: bo nadchodzi starość i choroba. W miarę sił twoich gromadź sobie zapasy, abyś był bezpieczny, gdy już siły stracisz”.
To prawda, świetne! :) Serdeczne “Bóg zapłać”, Judyto!
Żyj w prawdzie – Dzień 10
Niejaki Eulogiusz, uczeń błogosławionego biskupa Jana, kapłan i wielki asceta, jadał co drugi dzień, a nieraz przeciągał post przez cały tydzień; jadł zaś tylko chleb z solą. Miał on wielką chwałę u ludzi. Pewnego dnia odwiedził abba Józefa w Panefo i spodziewał się, że tam zastanie jeszcze większą surowość życia. Starzec przyjął go z radością i podał na stół wszystko, co miał, aby go posilić. I rzekli uczniowie Eulogiusza: „Kapłan nie jada nic oprócz chleba z solą”. Abba Józef jadł i milczał. A goszcząc tam przez trzy dni, nie słyszeli, by starzec i jego uczniowie śpiewali psalmy albo się modlili, wszystko to bowiem robiono w ukryciu.
Odeszli więc wcale nie zbudowani. Ale za zrządzeniem Bożym zapadła taka ciemność, że zabłądzili i przyszli z powrotem do starca. Zanim zdążyli zapukać, usłyszeli psalmodię; czekali więc długo i wreszcie zapukali. A bracia przestali śpiewać i przyjęli ich z radością. Ponieważ zaś było gorąco, uczniowie Eulogiusza nabrali kubek wody i podali mu: była to jednak woda morska zmieszana z rzeczną i nie mógł jej pić. Zastanowił się więc i upadł do nóg starca, bo chciał poznać ich sposób życia. Pytał więc: „Abba, co to ma znaczyć? Poprzednio nie śpiewaliście, a dopiero teraz, po naszym odejściu; i kiedy sięgnąłem po kubek, znalazłem w nim słoną wodę”. Starzec mu odpowiedział: „Brat roztrzepany przez pomyłkę nalał morskiej wody”.
Eulogiusz jednak błagał starca, chcąc poznać prawdę. I wreszcie starzec mu odrzekł: „Tamta odrobina wina była poczęstunkiem miłości; ta zaś woda jest stałym napojem braci”. Potem nauczył go rozróżniania pobudek i wykorzenił z jego serca wszelkie ludzkie względy. Odtąd Eulogiusz nabrał umiaru, jadał wszystko, co mu podawano, i nauczył się spełniać swoje praktyki ascetyczne w ukryciu. I powiedział starcowi: „Zaiste wasz sposób życia jest życiem w prawdzie”.
Pość w ukryciu – Dzień 11
Opowiadano, że był w pewnej wsi człowiek, który bardzo pościł, tak że go nawet przezwano „Postnikiem”. Abba Zenon usłyszał o nim i zaprosił go. On zaś przyszedł z radością; pomodlili się i usiedli. A starzec zabrał się w milczeniu do pracy; Postnik, widząc, że się rozmowa nie składa, zaczął się nudzić.
Wreszcie powiedział do starca: „Módl się za mnie, abba: chcę już odejść”. Starzec zapytał: „Dlaczego?”. On odpowiedział: „Bo serce moje czuje jakby upał, a nie wiem, co mi się stało: kiedy byłem we wsi, pościłem aż do wieczora i nigdy nic takiego nie czułem”. A starzec na to: „We wsi karmiłeś się przez uszy; ale idź i odtąd jadaj zawsze o dziewiątej, a cokolwiek robisz, rób w ukryciu”. Odszedł więc i kiedy zaczął tak postępować, z wielkim trudem wytrzymywał do dziewiątej. A znajomi mówili: „Postnika opętało”. On poszedł i opowiedział to wszystko starcowi. A starzec odrzekł: „To jest właśnie droga Boża”.
Wytrwałość w postanowieniach – Dzień 12
O abba Sisoesie Tebańczyku opowiadano, że mieszkał w Kalamon koło Arsinoe. A pewien inny starzec w innej laurze zachorował. On słysząc o tym zmartwił się; a jadał tylko co drugi dzień i to był jego dzień postu. Gdy więc usłyszał wiadomość, powiedział sobie: „Co mam robić? Jeżeli pójdę, mogliby mnie tam bracia przymusić do jedzenia; a jeżeli odłożę do jutra, on mógłby tymczasem umrzeć. Ale tak zrobię: pójdę, a nie będę jadł”. I tak poszedł, zachowując post: wypełnił przykazanie Boże, ale i od sposobu życia, który był dla Boga podjął, nie odstąpił.
Nie ustawaj – Dzień 13
Powiedziała amma Synkletyka: „Nie wymawiaj się od postu chorobą, bo i ci, którzy nie poszczą, na te same choroby często zapadają. Zrobiłeś dobry początek? Nie ustawaj wśród ataków wroga, bo twoja cierpliwość wniwecz się obróci. Także bowiem i wyruszający na morze cieszą się najpierw pomyślnym wiatrem i rozwijają żagle, a potem znowu spotyka ich wiatr przeciwny; ale żeglarze nie porzucają okrętu z powodu przypadkowego wiatru. Atakowani przez burzę, odczekują trochę i znów podejmują żeglugę. Tak i my, kiedy na nas przyjdzie wiatr przeciwny, powinniśmy rozpiąć krzyż jako żagiel i kończyć podróż bez lęku”.
Obfitość rodzi pożądanie – Dzień 14
Powiedziała amma Synkletyka: „Niech cię nie zwiodą rozkosze bogactw światowych, jak gdyby przez próżne przyjemności mogły przynieść coś pożytecznego. Tamci cenią sobie sztukę kucharską; ty poszcząc i jedząc tanio masz lepiej niż mają oni przy całej swojej obfitości potraw. Bo powiedziano: Kto żyje w rozkoszach, gardzi miodem. Nie jedz chleba do sytości, a nie będziesz pożądał wina”.
ON jest obecny – Dzień 15
Abba Nisteroos powiedział, że mnich powinien wieczorem i rano mówić sobie: „Które z nakazów Bożych wypełniliśmy? Które z Jego zakazów przekroczyliśmy?” – i to powinien robić przez całe życie. Tak bowiem żył abba Arseniusz [i mawiał]: „Codziennie usiłuj stanąć przed Bogiem wolny od grzechu i tak się módl do Niego jak obecny do obecnego: bo On naprawdę jest przy nas obecny”.
Wytrwaj, pokusy miną – Dzień 16
Powiedziała także: „Dobrze jest żyć w odosobnieniu i skupieniu; praktykuje te rzeczy człowiek roztropny. Zaiste ważna to rzecz tak żyć dla dziewicy lub mnicha, a zwłaszcza dla młodych. Wiedz jednak że gdy tylko ktoś decyduje się na życie w odosobnieniu i skupieniu, przychodzi diabeł i obciąża jego duszę smutkiem, zniechęceniem i pokusami. Także i ciało obciąża chorobą, ospałością, rozluźnieniem się kolan i wszystkich członków, a przez to odbiera mi siły duszy i ciała, tak że już nie mogę odprawiać przepisanych modlitw. Jeżeli jednak czuwamy, to wszystko to znika.
Był bowiem pewien mnich, który gdy tylko zaczynał pacierze, dostawał dreszczy, gorączki i bólu głowy. Mówił więc sobie: «Oto jestem chory i bliski śmierci: muszę więc wstać i jeszcze przed śmiercią odprawić pacierze». Przez takie myśli przymuszał się i odprawiał pacierze, a kiedy tylko je skończył, ustępowała i gorączka. Tak stawiając sprawę oparł się diabłu: i pacierze odprawia, i diabła zwyciężył”.
Modlitwa porządkuje życie – Dzień 17
Opowiadano o abba Janie Karle, że kiedy wracał ze żniwa albo z odwiedzin u starców, oddawał się wyłącznie modlitwie, rozmyślaniu i psalmodii, aż póki myśli jego nie wróciły do normalnego skupienia. Zaś abba Jan Cenobita zwykł mawiać: „Kiedy byłem młody, siedząc w swojej celi nie miałem wyznaczonego czasu modlitwy: i dzień, i noc były dla mnie czasem modlitwy”.
Stań się jak płomień – Dzień 18
Abba Lot przyszedł do abba Józefa i powiedział: „Abba, jak umiem, tak wypełniam moją małą regułę co do oficjum, postu, modlitwy, rozmyślania, milczenia… Jak umiem, tak się staram o czystość myśli… Co mam jeszcze robić ponadto?”. A starzec powstał i wyciągnął ręce do nieba, i jego palce stały się jakby dziesięć pochodni. I rzekł: „Jeśli chcesz, stań się cały jak płomień”.
Módl się nieustannie – Dzień 19
Do abba Lucjusza do Enaton przyszli kiedyś mnisi zwani euchitami; a starzec ich zapytał: „Jaką ręczną pracą wy się zajmujecie?”. Odrzekli: „My pracy ręcznej nie tykamy, ale według słów apostoła modlimy się nieustannie”. I spytał starzec: „Czy nie jadacie?” Odpowiedzieli: „Owszem”. On rzekł: „Kiedy więc jecie, któż modli się za was?” I pytał dalej: „Czy nie sypiacie?” Odpowiedzieli: „Owszem”. A starzec na to: „Kiedy więc śpicie, któż modli się za was?” I nie mieli na to odpowiedzi.
A on powiedział: „Wybaczcie mi, ale nie tak żyjecie, jak mówicie. A ja pokażę wam, że wykonując pracę ręczną, modlę się nieustannie. Bo trwając w obecności Bożej zwilżam sobie włókna palmowe; a siedząc i skręcając linę mówię: Zmiłuj się nade mną, Boże, w miłosierdziu swoim: w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją”. I zapytał ich: „Czyż to nie modlitwa?” Odpowiedzieli: „Owszem”. On zaś mówił dalej: „I kiedy tak spędzę cały dzień na pracy i modlitwie, zarabiam mniej więcej szesnaście groszy: z tych dwa składam w bramie kościoła, a za resztę się utrzymuję. Ten zaś, kto weźmie tamte dwa grosze, modli się za mnie czy ja jem, czy śpię: a tak za pomocą Bożą wypełniam nakaz modlitwy nieustannej”.
Nie gadaj, MÓDL się – Dzień 20
Niektórzy bracia pytali abba Makarego: „Jak mamy się modlić?”. Starzec im odpowiedział: „Nie potrzeba gadaniny; ale wyciągnijcie ręce i mówcie: «Panie, zmiłuj się nade mną według Twej woli i wiedzy!» A w pokusie: «Panie, wspomóż mnie!». A Bóg sam wie najlepiej, co dla nas jest dobre, i zmiłuje się nad nami”.
Wewnątrz siebie odnajdziesz skupienie – Dzień 21
Abba Mojżesz radził się w Sketis abba Makarego: „Chcę modlić się w skupieniu, ale mi bracia nie dają”. Odpowiedział mu abba Makary: „Widzę, że jesteś z natury delikatny i nie potrafisz odprawiać braci. Jeśli więc chcesz się oddać samotnej modlitwie, idź w głąb pustyni, do Petry, a tam znajdziesz skupienie”. On tak uczynił i znalazł pokój.
Wyrzeknij się własnej WOLI – Dzień 22
Powiedział abba Mojżesz: „Jeśli postępowanie nie zgadza się z modlitwą, na próżno trudzi się taki człowiek”. A brat zapytał: „Co to jest zgodność postępowania z modlitwą?”. Starzec odrzekł: „To znaczy nie robić samemu tego, o co się Boga prosi. Bo jeśli człowiek wyrzeka się własnej woli, to Bóg daje mu się przejednać i przyjmuje jego modlitwę”.
Łagodność i opanowanie rodzą modlitwę – Dzień 23
Powiedział abba Nil: „Cokolwiek z zemsty uczynisz bratu, który cię skrzywdził, to wszystko stanie się dla ciebie przeszkodą w czasie modlitwy”. Powiedział także: „Modlitwa jest dzieckiem łagodności i opanowania”. I to również rzekł: „Modlitwa jest obroną przed smutkiem i zniechęceniem”.
Nie chowaj w duszy smutku – Dzień 24
Powiedział abba Nil: „Sprzedaj to, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a wziąwszy swój krzyż zaprzyj się samego siebie, abyś mógł się modlić bez przeszkody”. Powiedział także: „Cokolwiek zniesiesz cierpliwie jako mądry, to ci przyniesie owoc w czasie modlitwy”. I to również rzekł: „Jeśli chcesz modlić się jak należy, nie chowaj w duszy smutku: inaczej, biegniesz na próżno. Nie pragnij, aby twoje sprawy tak się potoczyły, jak tobie wydaje się dobrze, ale tak, jak się podoba Bogu: a wtedy będziesz spokojny i wdzięczny na modlitwie”.
Trud modlitwy – Dzień 25
Abba Eliasz opowiadał, iż pewien starzec zamieszkał w starej świątyni. I przyszli szatani mówiąc: „Odejdź z naszego miejsca”. Starzec im odrzekł: „Wy nie macie żadnego miejsca”. Zaczęli mu więc rozrzucać po jednym liście palmowe, a starzec spokojnie je zbierał. Wreszcie szatan pochwycił go za rękę i pociągnął za drzwi; a gdy go już wyrzucał, starzec drugą ręką uchwycił się drzwi i zawołał: „Jezu, ratuj mnie!”.
I zaraz szatan uciekł; starzec zaś zaczął płakać. Pan go zapytał: „Czemu płaczesz?”. A starzec na to: „Bo oni ośmielają się chwytać człowieka i coś takiego z nim robić!”. Pan odpowiedział: „To ty zaniedbałeś modlitwę: bo kiedy się do Mnie zwróciłeś, widziałeś, jak cię wspomogłem”. – „A to wam mówię na dowód, że trzeba wielkiego trudu, a bez trudu nie można otrzymać pomocy od Boga. On bowiem dla nas dał się ukrzyżować”.
Bądź CZUJNY – Dzień 26
Powiedział abba Teodor ze Sketis: „Przychodzi jakaś zła myśl, sprawia niepokój i zabiera mi czas: nie doprowadza mnie aż do zgrzeszenia czynem, ale zatrzymuje mnie na drodze do cnoty. Człowiek czujny jednak otrząsa się z niej i wstaje do modlitwy”. Abba Epifaniusz zaś mówił, że prorok Dawid modlił się późną nocą, wstawał o północy, błagał Boga przed świtem, stał przed Panem o świcie, modlił się rano, w południe i pod wieczór błagał Pana; i dlatego powiedział: Siedem razy dziennie oddawałem Ci chwałę.
Trwaj w obecności Boga – Dzień 27
Do błogosławionego Epifaniusza, biskupa Cypru, abba jego klasztoru w Palestynie napisał: „Dzięki twoim modlitwom nie zaniedbujemy naszej reguły, ale gorliwie przestrzegamy modlitwy o godzinie pierwszej, trzeciej, szóstej i dziewiątej, a także nieszporów”. A on zganił ich i tak odpowiedział: „Widać z tego, że w innych godzinach zaniedbujecie się i już się nie modlicie. Bo prawdziwy mnich powinien bezustannie mieć w sercu modlitwę i psalmodię”.
Jak się zbawić? – Dzień 28
Święty abba Antoni, kiedy mieszkał na pustyni, popadł raz w zniechęcenie i wielką ciemność wewnętrzną. I powiedział do Boga: „Panie, chcę się zbawić, ale mi myśli nie pozwalają: co mam robić w tym utrapieniu? Jak się zbawić?”. I chwilę potem, wyszedłszy na zewnątrz, zobaczył Antoni kogoś podobnego do siebie, kto siedział i pracował, potem wstawał od pracy i modlił się, a potem znowu siadał i plótł linę, i znów wstawał do modlitwy . A był to anioł Pański, wysłany po to, by go pouczyć i umocnić. I usłyszał Antoni głos anioła: „Tak rób, a będziesz zbawiony”. Gdy to usłyszał odczuł wielką radość i ufność; a robiąc tak, osiągnął zbawienie.
Kochaj bliźniego – Dzień 29
Przyszli kiedyś bracia do abba Pambo i jeden z nich zapytał go tak: „Abba, ja poszczę w ten sposób, że co drugi dzień zjadam dwa placki: czy jestem na drodze do zbawienia, czy błądzę?”. Zapytał także drugi: „Abba, ja codziennie zarabiam pracą własnych rąk dwa szelągi, i z tego trochę wydaję na swoje pożywienie, a resztę oddaję na jałmużnę: czy będę zbawiony, czy potępiony?”. Ale chociaż wiele razy go pytali, nie odpowiedział; a po czterech dniach musieli już stamtąd odejść. Kapłani zaś pocieszali ich, mówiąc: „Nie smućcie się, bracia, Bóg wam nagrodzi: starzec taki ma zwyczaj, że nie mówi od razu, a tylko wtedy, kiedy Bóg go pouczy”.
Weszli więc do starca i powiedzieli: „Abba, módl się za nas”. On zapytał: „Chcecie już odejść?”. Odpowiedzieli: „Tak”. Wtedy, jak gdyby sobie przypisując ich praktyki, odpowiedział im pisząc na ziemi: „Czy Pambo, poszcząc przez dwa dni i jedząc dwa placki, przez to samo stał się mnichem? Nie. Albo czy Pambo, jeśli zarabia dwa szelągi i daje je na jałmużnę, przez to samo stał się mnichem? Nie”. I powiedział im: „Te praktyki są dobre; ale jeżeli ustrzeżesz sumienie od winy wobec bliźniego, przez to dopiero osiągniesz zbawienie”. I odeszli radośni i bardzo oświeceni.
Troszcz się o innych – Dzień 30
Kiedyś abba Arseniusz w Sketis zachorował, a nie miał nic, nawet prześcieradła. I ponieważ nie miał za co go kupić, przyjął od kogoś jałmużnę. I rzekł: „Dziękuję Ci, Panie, że uznałeś mnie za godnego przyjęcia jałmużny w imię Twoje”. Z kolei abba Agaton powiedział: „Nigdy nie dawałem jałmużny; ale tak dawanie jak i branie czegokolwiek uważałem za jałmużnę, bo sądzę, że dać bratu okazję do zasługi jest działaniem owocnym”.
Dbaj o siebie – Dzień 31
Ojcowie opowiadali, że kiedyś gdy bracia jedli razem posiłek sprawiony im z jałmużny, jeden z nich zaśmiał się przy stole. Na ten widok abba Jan rozpłakał się, mówiąc: „Cóż ten brat ma w sercu, że się śmieje? Powinien by raczej płakać, że je z jałmużny”. Innym zaś razem rzekła amma Sara: „Dobrze jest dawać jałmużnę także i z ludzkich pobudek; bo chociaż to jest dla spodobania się ludziom, powoli dochodzi się także i do podobania się Bogu”.
Nie czyń krzywdy – Dzień 32
Pewien brat pytał abba Józefa: „Co mam robić, bo nie potrafię ani znosić krzywdy, ani zarabiać tyle, by dawać jałmużny”. Starzec mu odpowiedział: „Jeżeli żadnej z tych rzeczy nie potrafisz, to przynajmniej zachowaj sumienie w czystości wobec bliźnich, nie czyniąc im żadnej krzywdy: a będziesz zbawiony”.
Żyj pokornie – Dzień 33
Pewien brat prosił abba Pojmena: „Powiedz mi słowo”. A on mu odpowiedział, że ojcowie czynili skruchę podstawą wszelkiego działania. Brat prosił znowu: „Powiedz mi inne słowo”. Odpowiedział mu starzec: „Wykonuj pracy ręcznej tyle, ile tylko możesz, abyś mógł z zarobku dawać jałmużnę; bo napisano, że jałmużna i wiara gładzi grzechy”. Brat spytał: „A co to jest wiara?”. Starzec mu odrzekł: „Wiara to żyć pokornie i pełnić miłosierdzie”.
Owoce wiary – Dzień 34
Abba Tymoteusz, kapłan, postawił abba Pojmenowi pytanie: „Jest w Egipcie kobieta, która uprawia nierząd, a zarobione pieniądze daje na jałmużnę”. Abba Pojmen odpowiedział: „Porzuci nierząd: bo widać już w niej owoce wiary”. Zdarzyło się, że matka kapłana Tymoteusza przyszła go odwiedzić, a on ją spytał: „Czy tamta kobieta wciąż trwa w nierządzie?”. Odrzekła: „Tak, i coraz więcej ma kochanków, ale też coraz więcej daje jałmużny”. Abba Tymoteusz opowiedział to abba Pojmenowi, a ten rzekł: „Porzuci nierząd”. I kiedy znowu przyszła do abba Tymoteusza jego matka, powiedziała mu: „Wiesz, że ta nierządnica chciała przyjść tu ze mną, żebyś się nad nią pomodlił?”. Gdy to usłyszał, opowiedział abba Pojmenowi, a on mu rzekł: „To raczej ty wyjdź jej naprzeciw”. Poszedł więc abba Tymoteusz i spotkał ją; a kiedy go zobaczyła i usłyszała od niego słowo Boże, skruszyła się i zapłakała. I powiedziała mu: „Od dzisiaj przylgnę do Boga i już nie wrócę do nierządu”. I natychmiast została mniszką, i życie jej podobało się Bogu.
Wdzięczność Boga – Dzień 35
Abba Epifaniusz mawiał, że kiedy człowiek człowieka wspomaga datkiem w biedzie albo w potrzebie, a tamten mu oddaje, to wyznaje mu swoją wdzięczność, ale oddaje potajemnie, bo się wstydzi. A Bóg Władca odwrotnie: co Mu się daje w ukryciu, to nagradza na oczach aniołów, archaniołów i sprawiedliwych.
Bądź miłosierny – Dzień 36
Opowiadał jeden z ojców, że był pewien urzędnik, którego posłano w cesarskiej sprawie. Znalazł on na drodze jakiegoś martwego żebraka, który leżał nago. Ulitował się i nakazał słudze: „Zabierz konia i pójdź nieco naprzód”. Zsiadł i zdjął jedną ze swych tunik, ubrał w nią leżącego trupa i odjechał.
Po jakimś czasie tego samego urzędnika znowu posłano ze sprawą. I zdarzyło się, że gdy wjeżdżał do miasta, spadł z konia i złamał nogę. Sługa przywiózł go do domu i zajęli się nim lekarze. A po pięciu dniach noga jego sczerniała. Lekarze na widok sczerniałej nogi zaczęli sobie dawać znaki, że nogę trzeba uciąć, żeby się nie zakaziło całe ciało i nie umarł człowiek. I powiedzieli mu: „Przyjdziemy rano i uleczymy cię”. A chory skinął na sługę, aby poszedł za lekarzami i dowiedział się od nich, co zamierzają. I powiedzieli mu: „Twojemu panu sczerniała noga i jeśli się jej nie utnie, on umrze; przyjdziemy rano i zrobimy, co Bóg zechce”. A sługa wrócił do pana z płaczem, mówiąc: „Tak a tak zamierzają z tobą zrobić”.
On gdy usłyszał, przejął się wielkim smutkiem i z udręki nie zasnął. A paliła się świeca. I około północy zobaczył człowieka, który wszedł przez drzwi, podszedł do niego i zapytał: „Czemu płaczesz, co cię martwi?”. On na to: „Panie, jakże chcesz, żebym nie płakał i nie martwił się, kiedy złamałem nogę i tak a tak zamierzają mi zrobić lekarze!”. A ten, który mu się ukazał, odrzekł: „Pokaż mi nogę”. I namaścił ją, i powiedział: „Teraz wstań i chodź”. Mówi chory: „Złamana jest, nie mogę”. On mu odrzekł: „Oprzyj się na mnie”. I oparł się, i szedł kulejąc. Powiedział mu ten, który mu się ukazał: „Jeszcze kulejesz, daj ją tu znowu”. I znów podał nogę, a tamten namaścił mu obie nogi. I powiedział mu: „Wstań teraz, chodź”. Wstał więc i chodził zdrowy. A on mu rzekł: „Połóż się i odpocznij”. I powiedział mu nieco o jałmużnie: iż tak rzekł Pan: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią, a sąd bez miłosierdzia czeka tych, którzy miłosierdzia nie pełnią; i inne podobne słowa. I rzekł mu: „Bądź zdrów”. Urzędnik zapytał: „Odchodzisz?”. Odpowiedział: „Czego jeszcze chcesz, skoro jesteś już zdrowy?”. Odrzekł mu urzędnik: „Na Boga, który cię posłał, powiedz mi, kim jesteś!”. Rzekł mu: „Spojrzyj na mnie: poznajesz dobrze to płótno?”. Odpowiedział: „Tak, panie, to moje!”. A on mu rzekł: „Ja jestem ten, któregoś znalazł martwego, porzuconego na drodze, i dałeś mi tunikę. A Bóg posłał mnie, abym cię uzdrowił. Dziękuj więc Bogu zawsze!”. I odszedł przez te same drzwi, przez które przyszedł. A uzdrowiony wysławiał Boga, sprawcę wszelkiego dobra.
Kimkolwiek jesteś, bądź dobry – Dzień 37
Inny urzędnik wracał z Palestyny do Konstantynopola i w okolicy Tyru spotkał przy drodze ślepego, niemającego przewodnika. Ten, gdy usłyszał hałasy stajennych, posunął się nieco w bok na drodze i wyciągnąwszy ręce zaczął go prosić o jałmużnę, żebrząc i skarżąc się. Urzędnik minął go obojętnie, ale nieco dalej pożałował tego i zatrzymał konia; wyciągnął sakiewkę, wziął z niej jeden tremis i zawróciwszy sam do ślepca, podał mu go. Ten, wziąwszy, zaczął się modlić za niego, mówiąc: „Ufam Bogu, że ten czyn pobożny wyratuje cię w niebezpieczeństwie!”. Urzędnik przyjął ufnie te życzenia.
A gdy dojechał do miasta, znalazł tam gubernatora, a także grupę gladiatorów, którzy prosili gubernatora o przejazd statkiem, ale byli odpędzani. Gladiatorzy ci, widząc urzędnika cesarskiego, prosili go, żeby się wstawił do gubernatora, aby ten dał im statek, na którym by mogli wyjechać z miasta. Ulegając ich prośbie, poszedł do gubernatora, a załatwiając z nim przejazd dla siebie, wstawił się też i za gladiatorami. Gubernator odpowiedział gladiatorom żartem: „Jeżeli chcecie, żebym was wyprawił, namówcie tego urzędnika, żeby płynął z wami, a natychmiast was wyprawię”. Gdy to usłyszeli, błagali urzędnika długo, żeby się zgodził płynąć z nimi. I gdy się zgodził, gubernator dał im statek. Płynęli więc razem, urzędnik i gladiatorzy, mając pomyślny wiatr. I zdarzyło się nocą, że urzędnik, cierpiąc na żołądek, wstał za potrzebą, a kiedy zbliżył się do skraju łodzi, wiatr strącił go do morza. Żeglarze usłyszeli, jak wypadł, ale ponieważ była noc i wiatr ich pchał, nie zdołali go wydobyć.
Unoszony przez wodę, urzędnik spodziewał się śmierci, ale rano za zrządzeniem Bożym nadpłynął statek, a żeglarze zobaczyli go, wyłowili i dopłynęli do miasta, do którego zawinęli i gladiatorzy. Żeglarze z obu statków wyszli na ląd i poszli do pewnej gospody. I zdarzyło się, że któryś z żeglarzy ze statku, z którego wypadł urzędnik, przypomniał sobie o nim, jęknął i powiedział: „Ach, jakiż to los spotkał tego urzędnika!”. Gdy usłyszeli to żeglarze z drugiego statku, zapytali, nad jakim to urzędnikiem lamentuje; a gdy się dowiedzieli o wypadku, powiedzieli im: „Myśmy go uratowali i mamy go u siebie”. Ci ucieszyli się na tę wiadomość, przyszli i zabrali go. A urzędnik im opowiedział, że to ten ślepy, któremu on dał grosz na drodze, niósł go, idąc po wodzie. I słysząc to, wielbili Boga Zbawcę. Z tego więc się uczymy, że nie ginie jałmużna dana szczerze, ale Bóg odpłaca jałmużnikowi w chwili potrzeby. Toteż zgodnie z Pismem Świętym nie odmawiajmy dobra uczynić ubogiemu, jeśli nasza ręka ma z czego wspomóc.
Nie bądź zbyt pewny siebie – Dzień 38
Opowiadali starcy o pewnym ogrodniku, że pracował i cały swój zarobek rozdawał na jałmużnę, biorąc sobie tylko tyle, ile koniecznie potrzeba. W końcu jednak szatan podszepnął mu: „Nazbieraj trochę pieniędzy: możesz zestarzeć się lub zachorować, to będziesz miał na wydatki”. Zebrał więc pełen garnek monet. I zachorował, i zaczęła mu gnić stopa; wydał więc na lekarzy wszystkie pieniądze, ale mu nic nie pomogli.
Wreszcie przyszedł jakiś lekarz doświadczony i powiedział: „Gdyby ci stopy nie uciąć, zgnije ci całe ciało”. Zdecydował się więc uciąć stopę. I tej samej nocy wszedł w siebie, a żałując tego, co uczynił, jęczał i płakał, i mówił: „Wspomnij, Panie, na czyny moje dawne, kiedy to zarabiałem i rozdawałem wszystko braciom!”. Ledwo to powiedział, stanął przed nim anioł Pański i rzekł mu: „Gdzież jest garnek pieniędzy, który nazbierałeś? Gdzież jest nadzieja twoja, którą chciałeś mieć?”. Wtedy zrozumiał i odrzekł: „Zgrzeszyłem, Panie: zmiłuj się nade mną, a już nigdy więcej tak nie zrobię”. Wtedy anioł dotknął jego stopy i natychmiast została uzdrowiona.
On wstał o świcie i poszedł na pole do pracy. Przyszedł więc lekarz ze swoim żelazem według umowy, aby mu nogę ucinać, ale go nie znalazł. I zapytał sąsiada: „Gdzie jest chory?”. On na to: „Od rana poszedł w pole do roboty”. Zdumiony lekarz poszedł na pole, gdzie tamten pracował; a widząc go kopiącego ziemię, wysławiał Boga, który mu dał zdrowie.
Myśl o innych – Dzień 39
Pewien starzec mieszkał razem z bratem, prowadząc z nim życie wspólne. A starzec był miłosierny. I kiedy nastał głód, zaczęli ludzie przychodzić do ich drzwi, prosząc o jałmużnę. I starzec dawał jałmużnę wszystkim przychodzącym. Brat, widząc, co się dzieje, rzekł do starca: „Daj mi moją część chleba, a ze swoją rób sobie, co zechcesz”. Starzec więc podzielił zapas i ze swojej części dawał jałmużnę.
Przychodziło też do starca wielu, bo słyszano, że on daje wszystkim. Bóg, widząc, że on wszystkim daje, pobłogosławił jego zapas. Brat zaś zużył własny chleb, aż wreszcie mówi do starca: „Niewiele mi już zostało, abba: przyjmij mnie znowu do wspólnoty!”. Odrzekł mu starzec: „Zrobię, jak chcesz”. I zaczęli znów życie wspólne. I kiedy odnowili zapas, znowu zaczęli przychodzić biedni po jałmużnę. Któregoś więc dnia brat wszedł i zobaczył, że chleba już nie ma. A właśnie przyszedł żebrak i starzec kazał bratu dać mu jałmużnę. Brat na to: „Już nie ma, ojcze”. Odrzekł starzec: „Wejdź i poszukaj”. Brat wszedł i znalazł w spiżarni pełno chleba. Kiedy to zobaczył, przestraszył się; wziął chleb i dał żebrakowi. A zrozumiawszy wiarę i cnotę starca, wysławiał Boga.
Skąpstwo nie popłaca – Dzień 40
Rzekł pewien starzec: „Bywa, że ktoś wiele dobra czyni, a Zły stara się wmieszać do tego odrobinę skąpstwa, żeby on stracił nagrodę za wszelkie dokonane dobro. Raz w Oksyrynchos siedziałem u pewnego kapłana, rozdającego wielkie jałmużny; i przyszła jakaś wdowa, prosząc go o ziarno. Odrzekł jej: «Przynieś płaszcz, to ci nasypię». Przyniosła więc, a on mierząc płaszcz w rękach powiedział: «Jaki duży!», i zawstydził tę wdowę. Zapytałem go: «Abba, czyś jej to ziarno sprzedał?». Odrzekł: «Nie, dałem jej darmo». Ja mu na to: «Jeśliś jej więc aż tyle dał za darmo, czemu targujesz się co do miary i zawstydzasz ją?»”.
Czy jesteś wolny? – Dzień 41
Przybył do Sketis jakiś dostojnik z daleka, przynosząc dużo złota, i prosił kapłana, aby je rozdał braciom. Odpowiedział mu kapłan: „Braciom tego nie potrzeba”. Gdy tamten jednak nalegał usilnie, kapłan postawił koszyk monet we drzwiach kościoła. I ogłosił kapłan: „Komu potrzeba, niech weźmie!”. Ale nikt nie podszedł, niektórzy nawet nie spojrzeli. I rzekł mu kapłan: „Bóg przyjął twoją jałmużnę; idź i daj to biednym”. On odszedł, bardzo zbudowany.
Modlitwa wymaga wysiłku – Dzień 42
Bracia spytali abba Agatona: „Ojcze, wypełnienie której cnoty wymaga największego trudu?” On rzekł im: „Wybaczcie, lecz wydaje mi się, że nic nie wymaga takiego wysiłku, jak modlitwa. Ilekroć bowiem człowiek chce się modlić, zawsze nieprzyjazne duchy starają się powstrzymać go od tego, wiedząc, że nic im bardziej nie stoi na przeszkodzie niż modlitwa płynąca do Boga. Każdy inny trud bowiem, który podejmuje człowiek o religijnym sposobie życia, choćby znoszony był długo i wytrwale, zakończy się jakimś wytchnieniem. Modlitwa natomiast ma to do siebie, że wymaga wielkiego wysiłku i walki aż do ostatniego tchnienia”.
Modlitwa nieustanna – Zakończenie – Dzień 43
Abba Hyperechios powiadał: „Hymny pełne ducha miej zawsze na ustach, a ciągła modlitwa myślna niech umniejsza ciężar pokus, które przychodzą na ciebie. Przykładem jest podróżny obciążony bardzo wielkim ciężarem. Głęboko oddychając łatwiej znosi trud marszu z obciążeniem.