Wczoraj, w niedzielę 7 lutego 2016, na stronie internetowej Wyborcza.pl {TUTAJ} ukazał się list otwarty podpisany przez 400 naukowców, w większości profesorów skierowany do ministra Jarosława Gowina [list ten przedrukowano też {TUTAJ}]. Czytamy w nim:
“Szanowny Panie Ministrze,
ze szczerą przykrością i najgłębszym niepokojem wysłuchaliśmy Pańskiej wypowiedzi z 2 lutego br. (zarejestrowanej w trakcie rozmowy z panią redaktor Moniką Olejnik w programie “Kropka nad i” w stacji telewizyjnej TVN24) dotyczącej uczestników obywatelskiego sprzeciwu wobec trybu i kierunku zmian ustrojowych wprowadzanych w naszym kraju przez partię rządzącą. Stwierdził Pan w niej, jakoby istniały związki rodzinne między organizatorami protestów, w szczególności panem Mateuszem Kijowskim, a osobami należącymi do “komunistycznego aparatu represji”. Wskazywał Pan na “ciągłość ze środowiskami, które instalowały w Polsce komunizm”, przywołał Pan koncepcję “resortowych dzieci i wnuków”.
Jako członkowie społeczności akademickiej wyrażamy swój kategoryczny sprzeciw wobec wykorzystywania w debacie publicznej, a zwłaszcza politycznej, odniesień do pochodzenia rodzinnego osób biorących w niej udział. Zarówno treść, jak i formę tych odniesień uważamy za wysoce niestosowną. Protestujemy przeciwko formułowaniu oskarżeń w schemacie insynuacji, aluzji i niedopowiedzeń. Prowadzi to do przeniesienia dyskusji z poziomu merytorycznego na poziom personalny i emocjonalny. Jesteśmy przekonani, że to właśnie ze środowiska akademickiego, do którego Pan także należy, powinien płynąć przykład prowadzenia debaty o sprawach państwowych i obywatelskich w sposób rzeczowy, kulturalny i przede wszystkim przyzwoity, bez naruszania godności osób o odmiennych poglądach. Tradycją akademicką jest bowiem odnoszenie się w dyskusji naukowej, światopoglądowej i politycznej do argumentów rozmówców, a nie do ich życiorysów i pochodzenia. Uważamy, że na Panu, jako członku wspólnoty akademickiej i ministrze sprawującym pieczę nad nauką polską, ciąży szczególna odpowiedzialność za przestrzeganie i pielęgnowanie tej tradycji.
Z poważaniem [tu podpisy]
No cóż, najlepszą recenzją tego tekstu jest komentarz, który ukazał się pod tym artykułem w Wyborcza.pl:
“homo-homini-lupus wczoraj
Akademicy protestują przeciwko oczywistości, tj. “resortowym dzieciom i wnukom”, palności benzyny, oddychaniu tlenem i wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia.
Akademicy polscy tak już mają, bo są sławni tym iż najlepsza polska uczelnia klasyfikowana jest gdzieś w trzeciej setce światowej, zaś lista polskich noblistów w chemii, fizyki, medycynie/biologii i ekonomii ogranicza się do jednej pani, która miała szczęście młodo uciec z Polski do Europy.”.
Rzeczywiście, istnienie w różnych dziedzinach naszego życia sitw zorganizowanych przez dawnych funkcjonariuszy PRL oraz ich dzieci i wnuków jest faktem. Pisanie listów skierowanych przeciw tym co ośmielają się o tym mówić – jest idiotyzmem. Wspomniany w liście Mateusz Kijowski to “resortowy wnuk”. W portalu Niezalezna.pl czytamy:
“Informacje dotyczące przeszłości Józefa Kijowskiego można znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej IPN. Dziadek twórcy KOD‑u, jak zapisano w aktach tzw. Ludowego Wojska Polskiego, „po zakończeniu działań wojennych jako oficer WP walczył z bandami nacjonalistycznymi, zabezpieczał państwowe akcje polityczne i gospodarcze”. Józef Kijowski odnalazł się również w powojennej rzeczywistości polityki systemu komunistycznego. Przez wiele lat był we władzach Naczelnego Komitetu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, satelickiego wobec PZPR‑u ugrupowania współtworzącego komunistyczny system władzy. Oprócz tego Kijowski wspierał linię władz w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Działał również we Froncie Jedności Narodu.” {TUTAJ}.
Zastanawiające jest to, że powyższy list podpisało wielu naukowców reprezentujących nauki ścisłe. Wydawałoby się, iż powinni oni dostrzec jego bezsens. Wśród nich znalazły się dwadzieścia trzy osoby, z którymi kiedyś pracowałam. Znałam je jako dobrych naukowców i dydaktyków, ludzi przyzwoitych i rozsądnych. Dlaczego więc podpisali ten list? Widzę tu analogię z wybuchem paniki w stadzie baranów. Zaczyna się ona od kilku przestraszonych osobników, ich strach udziela się reszcie i w końcu całe stado gna na oślep przed siebie. Owe kilka osobników, to ci, co mają powody by wstydzić się swych przodków. Ich strach jest podsycany umiejętnie przez propagandę “Gazety Wyborczej”. Pozostali sygnatariusze ulegają owczemu pędowi i też się podpisują.
A jak powinien zareagować na to minister Gowin? Ja bym proponowała, by zakupił on odpowiednią ilość książek “Resortowe dzieci – media” oraz “Resortowe dzieci – służby” i wręczył je wszystkim sygnatariuszom listu. Niech się dowiedzą, czego właściwie bronią.
Uczelnie ciągle są opanowane przez bolszewickie resortowe dzieci…
Czyli rządzą w nich antypolscy degeneraci, m.in. także i tacy, których przodkowie często skazywali polskich patriotów na śmierć w pokazowych komunistycznych procesach… Albo byli przez nich wychowywani…
Dlatego, nawet ci naukowcy, którzy to widzą obawiają się przeciwstawić tym postesbeckim szumowinom.
Bo groziłoby to co najmniej utratą dochodów, a często nawet i stanowiska…
To prawda, choć w naukach ścisłych jest trochę inaczej. Tam są międzynarodowe standardy.
Dowcip właśnie polega na tym, że znaczna cześć “obrońców demokracji” wywodzi się ze środowisk przestępczych. Są wnukami i dziećmi tych, którzy mordowali Polaków, a niektórzy nawet siedzieli w więzieniach II RP vide ojciec Michnika.
W naukach ścisłych może … w technicznych ze standardami jest dużo gorzej (bo tu jest więcej do skopiowania), a już w humanistycznych i społecznych najgorzej (bo tu standardów praktycznie nie ma). Ogólnie się mówi że “międzynarodowe standardy nie przystają do naszej rzeczywistości”. I coś w tym rzeczywiscie jest. Np. w naukach technicznych zupełnie nie ma zapotrzebowania zagranicznego przemysłu/montowni/lakierni w Polsce, rdzennie polskiego przemysłu na dużą skalę tzn. dysponujacego środkami na prace badawczo-rozwojowe też nie ma – a to powinno być głównym bodźcem rozwojowym! A w naukach humanistycznych/społecznych itp. polskie doswiadczenia komunizmu i postkomunizmu są dla reszty zachodniego naukowego swiata tak abstrakcyjne jak “Gwiezdne wojny” albo sumeryjskie mity o Gilgameszu. Więc ze względu na tą “niekompatybilnośc standardów” trochę rozumiem to trzymanie się swojej grzędy pazurami/szponami itp. i opieranie się na “tradycjach rodzinnych” zamiast na własnych quasi-zerowych osiągnięciach (powtarzalnośc nazwisk na opublikowanej liście w kilku przypadkach była dość jednoznaczna!!)
PS
Po prostu bezsensownie jest wymagac od naukowców osiągnięć na poziomie zachodnim przy kilkakrotnie lub nawet kilkunastokrotnie niższym poziome finasowania niż na Zachodzie. Więc rzeczywiście pozostaje paniczny lęk i obrona własnej pozycji … przy każdej nadarzajacej się okazji.
Cytowane za: http://m.niezalezna.pl/76207-list-naukowcow-ws-resortowych-dzieci
Niestety mam co do tego bardzo duże wątpliwości. Ale może ja już taki akademicko-pesymistyczny dinozaur jestem … za głęboko w tym szambie się zanurzyłem.