W lutowym numerze miesięcznika “Historia Do Rzeczy” [nr 2/2016] zamieszczono artykuł Krzysztofa Masłonia “Pisarze donosów” traktujący o kapusiach wśród literatów PRL. Oto jego fragment:
“Z innych książek Andrzeja Szczypiorskiego karierę zrobila “Msza za miasto Arras”. W zeszłym miesiącu monodram oparty na tym właśnie utworze Andrzeja Szczypiorskiego, znanego równiez jako TW “Mirek”, a wsławionego donoszeniem na własnego ojca, przedstawił na antenie TV Kultura Janusz Gajos. Dla uczczenia, jak się dowiedzielismy, 250-lecia teatru publicznego w Polsce. To doprawday rozbrajające, że – niezależnie od wartości”Mszy…” -na Woronicza nie doszukano się sztuki, która mogłaby lepiej uświetnić ten jubileusz.”.
Rzeczywiście, jak doniosły Wiadomosci24.pl piórem Krzysztofa Krzaka:
“Jako swoiste zwieńczenie obchodów 250–lecia teatru publicznego w Polsce TVP Kultura nadała 15.12. 2015 roku transmisję monodramu “Msza za miasto Arras” w wykonaniu Janusza Gajosa granego od kilku miesięcy na scenie Studio Teatru Narodowego.” {TUTAJ}.
Ja po raz pierwszy przeczytałam “Mszę za miasto Arras” w 1971 roku, zaraz po jej ukazaniu się, i byłam zachwycona. Nadal uważam, iż jest to jeden z najlepszych utworów napisanych w jezyku polskim. Przeczytać go mozna {TUTAJ}, a streszczenie jest {TUTAJ}. W dodatku forma tej krótkiej powieści sprawia, że doskonale nadaje się ona do przerobienia na monodram. Dokonal tego Igor Sawin. Jest jednak faktem, iż trudno o Andrzeju Szczypiorskim powiedzieć dobre słowo. W jego biografii {TUTAJ} czytamy:
“W książce “Konfidenci są wśród nas” Tomasz Tywonek ujawnił, że od roku 1954 Szczypiorski (formalnie od 1955) był Tajnym Współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL (ps. Miglanc, później Mirek), początkowo uczestnicząc w inspirowanej przez władze akcji sprowadzenia do kraju jego ojca – działacza emigracyjnej PPS (miało to służyć rozbijaniu emigracyjnych struktur politycznych). W tym okresie dwukrotnie odwiedzał rodziców w Anglii i pisał na nich donosy. Później został wysłany na placówkę dyplomatyczną do Danii, gdzie w latach 1956-1958 pracował na rzecz wywiadu MSW i skąd został wyrzucony za nielegalne kombinacje finansowe. Po powrocie do kraju kontynuował współpracę, przyjmując kolejne zadania realizowane podczas licznych wyjazdów zagranicznych (przede wszystkim do krajów niemieckojęzycznych, gdzie tajne służby budowały jego pozycję w środowiskach zbliżonych do socjaldemokracji). Czołowym promotorem Szczypiorskiego w krajach kręgu języka niemieckiego był Marcel Reich-Ranicki – pochodzący z Polski Żyd, wybitny niemiecki krytyk literatury, pracownik oraz współpracownik NKWD, UB i Stasi. Ironią losu Szczypiorski – donoszący na własnych rodziców – sam był inwigilowany przez własnego syna Adama, który jako Tajny Współpracownik (ps. Gaweł) nie tylko pisał donosy na niego, lecz nawet pomógł SB w spenetrowaniu mieszkania i założeniu podsłuchu.”.
Ta sytuacja zmusza do zastanowienia się nad związkami dzieł pisarza z jego życiorysem, a w szczególnosci z wystepkami, jakich sie dopuszczal. Pisała o tym niedawno Izabela Brodacka-Falzman w notce “Owoce zatrutego drzewa” {TUTAJ}. Zastanawiała się:
‘Nie jest łatwo podjąć decyzję jak się mamy odnosić do twórczości osób splamionych instalowaniem w Polsce stalinowskiego reżimu, legitymizujących ten reżim, wypisujących ody na cześć generalissimusa i na cześć rodzimych bezpieczniaków. W cywilizowanym świecie istnieje zasada, że nie korzysta się z dorobku zbrodniarzy. Na przykład bezsporne osiągnięcia doktora Mengele w dziedzinie badań nad bliźniętami nigdy nie powinny być oficjalnie cytowane w pracach naukowych, a nawet nie powinno się z nich w jakikolwiek sposób korzystać. Są to tak zwane owoce zatrutego drzewa. Generalnie chodzi o to, żeby zbrodnia była nieopłacalna, żeby nie hodować współczesnych Herostratesów. Zasada ta jednak często jest łamana.”.
Moim zdaniem – powinna być łamana, przynajmniej w odniesieniu do twórczości artystycznej. Prawdę mówiąc, wśród wybitnych twórców nie sposób znaleźć kogoś o nieskazitelnie czystym sumieniu. Adam Mickiewicz należal do sekty kierowanej przez rosyjskiego agenta, Caravaggio i Xawery Dunikowski byli mordercami, a Villon – bandytą. Talent nie jest [niestety] nagrodą za dobre sprawowanie. Spiritus flat ubi vult. Możemy potępiać twórców, a przy tym zachwycać się ich dziełami.
Cholernie trudny problem …
Sorry .. ale wplątanie się w Towiańszczyznę (Mickiewicz), czy zabójstwa w czasie sprzeczki (Caravaggio, Dunikowski) oceniałbym (z punktu widzenia dobrowolnosci, świadomości i winy a nie skutków) mniej surowo niż wieloletnie kablowanie na własną rodzinę, przyjaciół, znajomych.
“Msza za miasto Arras” rzeczywiście swietnie napisana, zresztą “Początek/Piekna pani Seidenman” też nie najgorzej – choć cały czas się zastanawiam czy to nie pierwsze kliniczne objawy choroby typu “na opisywaniu polskiego antysemityzmu i wybielaniu Niemców można sporo zarobić” (choć w przypadku “Mszy” … byłoby to tylko alegoryczne) – czyli to z czym mamy dziś do czynienia w scenariuszach filmowych do “Idy”, “Pokłosia” itp. gniotów.
Ja mam ten problem z twórczością Andrzeja Kuśniewicza … (choć w porównaniu ze Szczypiorskim to jego dorobek agenturalny był jednak znacznie skromniejszy, i tak jawnych lub niejawnych antypolsko-antysemickich tez tam nie było )