Myśl dnia
Słowo Boże
_____________________________________________________________________
ŚRODA I TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II
Św. Hilarego
Okres zwykły, Mk 1, 29-39
PIERWSZE CZYTANIE (1 Sm 3,1-10.19-20)
Powołanie Samuela
Czytanie z Pierwszej Księgi Samuela.
Młody Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. Pewnego dnia Heli spał w zwykłym miejscu. Oczy jego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć. A światło Boże jeszcze nie zagasło. Samuel zaś spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza.
Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: „Oto jestem”. Pobiegł do Helego mówiąc mu: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”. Heli odrzekł: „Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać”. Położył się zatem spać.
Lecz Pan powtórzył wołanie: „Samuelu!” Wstał Samuel i pobiegł do Helego mówiąc: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”. Odrzekł mu: „Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać”. Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu jeszcze objawione.
I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: „Samuelu !” Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mnie wołałeś”. Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: „Idź spać. Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: «Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»”. Odszedł Samuel i położył się spać na swoim miejscu.
Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu, Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”.
Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię. Wszyscy Izraelici od Dań aż do Beer-Szeby poznali, że Samuel stał się rzeczywiście prorokiem Pana.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 40,2 i 5.7-8a.8b-10)
Refren: Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę.
Z nadzieją czekałem na Pana, +
a On się pochylił nade mną *
i wysłuchał mego wołania.
Szczęśliwy człowiek, który nadzieję pokłada w Panu, *
a nie naśladuje pysznych i skłonnych do kłamstwa.
Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi, *
ale otworzyłeś mi uszy.
Nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy. *
Wtedy powiedziałem: „Oto przychodzę.
W zwoju księgi jest o mnie napisane: +
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże, *
a Twoje prawo mieszka w moim sercu”.
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu *
i nie powściągałem warg moich, o czym Ty wiesz, Panie.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 10,27)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mk 1,29-39)
Jezus uzdrawia chorych
Słowa Ewangelii według świętego Marka.
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.
Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”.
Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Gorączka służebnej miłości
Jezus głosi Ewangelię nie tylko słowami, ale także czynami. To wskazuje na to, kim jest. Jednak dynamika dokonanych cudów nie idzie równolegle z wiarą ludu. Owszem, Szymon jako reprezentant spragnionego tłumu mówi Jezusowi, że wszyscy Go szukają. Wynikało to raczej z zapotrzebowania na uzdrowienia i zaspokojenie głodu sensacji niż z uwielbienia Boga. Jezus, wzywając do nawrócenia i wiary w Ewangelię, wskazuje na istotę swojej misji. Nastanie Królestwa Bożego wiąże się z wyrzucaniem złych duchów, które trzymają człowieka na uwięzi. Należytą odpowiedź widzimy u teściowej Piotra, która po uzdrowieniu usługiwała Jezusowi i uczniom. Gorączka grzechu powinna przemienić się w gorączkę służebnej miłości.
Chryste, ja też Ciebie szukam, bo wiem, że tylko Ty uwolnisz mnie całkowicie od złego ducha, który powoduje gorączkę ciała i duszy. A odnajdując Ciebie, szczerze i z miłością służę Tobie.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016”
ks.Mariusz Szmajdziński
Edycja Świętego Pawła
______________________________________________________________________________________________________________
Święty Hilary i chrześcijańskie okulary
Gdy popatrzymy na świat przez chrześcijańskie okulary, czyli przez Chrystusa, Bóg i człowiek nie będą konkurentami. Przeciwnie, im są bliżej siebie, tym bardziej są sobą.
Hilary kojarzy się z bohaterem wiersza Tuwima, który szukał zagubionych okularów. Najsłynniejszym świętym noszącym to imię był Hilary z Poitiers (Francja). Urodził się w roku 315 w pogańskiej rodzinie. Poszukując sensu życia, studiował Biblię i w końcu przyjął chrzest. Był już wtedy żonatym mężczyzną, miał córkę. Około roku 350 duchowieństwo i lud jego rodzinnego miasta wybrali go na biskupa.
Św. Hilary zasłynął przede wszystkim jako przeciwnik herezji zwanej arianizmem. Jej twórca – Ariusz († 336) kwestionował bóstwo Chrystusa. To niemożliwe – głosił – aby prawdziwy Bóg mógł narodzić się w ciele, doświadczać głodu, pragnienia, zmęczenia, cierpienia, śmierci. Jezus nie może być Bogiem równym Ojcu, musi być kimś niższym, jest stworzony przez Ojca. Tak w uproszczeniu przedstawiała się herezja ariańska, która zyskała wielu zwolenników w całym Kościele, także wśród biskupów. Jedność Kościoła była zagrożona.
Dla rozwiązania kwestii cesarz Konstantyn zwołał w 321 roku sobór powszechny do Nicei. Biskupi odrzucili tam poglądy Ariusza i sformułowali wyznanie wiary, które powtarzamy do dziś we Mszy św. „Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu” – to słowa wymierzone w herezję ariańską. Sednem jest określenie: „współistotny Ojcu”. Wyraża ono prawdę, że Ojciec i Syn mają tę samą Boską istotę (naturę), czyli Syn nie jest „mniejszy” niż Ojciec. Jest naprawdę Bogiem.
Czy nie jest to zbędne komplikowanie prostoty Ewangelii? Takie zarzuty stawiano już w czasach soboru. A jednak św. Hilary i inni biskupi walczyli z arianizmem z głębszego powodu, niż się z pozoru wydaje. Chodziło nie tylko o jedność Kościoła. Stawką była obrona największego skarbu chrześcijaństwa – tajemnicy Chrystusa. Bóg nie posłał do nas swojego delegata. Choćby nawet najwspanialszego, jak chciał Ariusz. W Chrystusie Bóg we własnej osobie przyszedł na ziemię, aby odnaleźć i zbawić zagubionego człowieka. Słowo stało się ciałem. To Słowo jest wyznaniem miłości do człowieka. A miłości nie wyznaje się przez pośredników. Kochać można tylko osobiście.
Zwolennicy arianizmu, do których należał sam cesarz Konstancjusz (następca Konstantego), zmusili Hilarego, by opuścił swoje rodzinne Poitiers. Przez kilka lat przebywał na wygnaniu, na Wschodzie. Nie zmarnował czasu. Studiował teologię grecką, zdobył jeszcze głębsze uzasadnienie dla swojego stanowiska. Kiedy w końcu powrócił do Galii, skutecznie umacniał prawowierną wiarę. Uczył spojrzenia na świat przez chrześcijańskie okulary, czyli przez Chrystusa. W tej optyce Bóg i człowiek nie są nigdy konkurentami. Przeciwnie, im są bliżej siebie, tym bardziej są sobą.
Katecheza Benedykta XVI o św. Hilarym / źródło: http:/kosciol.wiara.pl
____________________________________________________________
Opaska Neymara
ks. Artur Stopka
Wiara w jego karierze sportowej odgrywała zawsze znaczącą rolę. Ukrywanie tego, a tym bardziej cenzurowanie jej wyrazów, to fałszowanie jego postaci. Moim zdaniem, niedopuszczalne.
Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA) nie ma ostatnio dobrej passy. Ciągnące się od miesięcy śledztwo w sprawie korupcji, zawieszenie na osiem lat Seppa Blattera i UEFA Michela Platiniego, wzmocnione właśnie żądaniem ich dożywotniego wykluczenia z wszelkich działań dotyczących piłki nożnej. Jakby tego było mało, podczas prezentacji kandydatów do nagrody Złotej Piłki FIFA z opaski widocznej na głowie Neymara, zniknął napis “100% Jezus”.
Po co używać komputerowych tricków, aby usuwać imię Jezusa z czoła jednego z najlepszych piłkarzy świata? Złośliwi mogą pomyśleć, że być może to z obawy przed konkurencją. Przecież w marcu ubiegłego roku Blatter, deklarując się jako człowiek głęboko wierzący w Boga, nie zawahał się stwierdzić, że “Dzięki pozytywnym emocjom, jakie wyzwala futbol, FIFA ma większy wpływ niż którykolwiek kraj na Ziemi i którakolwiek religia”.
Jednak “wyczyszczenie” opaski Neymara z religijnego przesłania to nie jest pojedynczy wyskok piłkarskiej federacji. Na przykład podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Republice Południowej Afryki w roku 2010 zakazała prezentowania na boiskach symboli i gestów religijnych. Według pojawiających się w mediach wyjaśnień chodziło o niedopuszczenie do takich sytuacji, jakie miały miejsce rok wcześniej, również w RPA. Po zwycięstwie w finale Pucharu Konfederacji piłkarska reprezentacja Brazylii ze swoim kapitanem Lucio na czele żarliwie modliła się na murawie boiska. Od tego czasu piłkarze mają zakaz rozpowszechniania politycznych i religijnych symboli, które np. noszą pod koszulkami, by zaprezentować je po meczu. Neymar opaskę z imieniem Jezusa założył po końcowym gwizdku, ciesząc się z całą drużyną FC Barcelona z wygranej w Lidze Mistrzów. Jest jednym z wielu piłkarzy, którzy nie kryli się ze swoją wiarą, pokazując ją na różne sposoby również przy okazji rozgrywek sportowych.
Trudno nie zauważyć, że swoimi zakazami i takimi incydentami, jak usunięcie napisu z opaski na głowie Neymara, piłkarska federacja wpisuje się w trwającą od lat tendencję do usuwania symboli religijnych z przestrzeni publicznej. Celowość tego rodzaju decyzji budzi szereg wątpliwości. Nie sposób też uniknąć pytania, jak tego typu działania wyglądają w świetle będącej jednym z podstawowych praw człowieka wolności sumienia i wyznania.
Peter Sloterdijk, niemiecki filozof, kulturoznawca i eseista, w książce “Musisz życie swe odmienić” sugeruje, że współczesny sport został skonstruowany na wzór religii. Równocześnie przypomina, że w starożytności między sportem a religią nie było antagonizmu. Myślę, że dotyczy to również chrześcijaństwa. Za potwierdzenie można uznać liczne “sportowe” odniesienia w listach św. Pawła Apostoła.
Ostentacja religijna i afiszowanie się ze swą wiarą przez celebrytów, w tym również przez sportowców, niesie pewne ryzyko. Mamy w Polsce pod tym względem zarówno pozytywne, jak i dość dyskusyjne osiągnięcia, które niekoniecznie przyniosły wspólnocie wierzących pożytek. Zapewne wielu przypomni, że Jezus w mowie pożegnalnej stwierdził wyraźnie: “Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35). Ktoś zwróci uwagę, że Tertulian przytacza pełne zdumienia słowa pogan “Zobaczcie, jak oni się miłują”, pokazujące, jaki był znak rozpoznawczy chrześcijan pierwszych wieków. Łatwo też przytoczyć dane obrazujące przepaść między deklaratywną wiarą a rzeczywistym życiem licznych ludzi do niej się przyznających. Wszystko to jednak nie usprawiedliwia jakichkolwiek prób utrudniania czy uniemożliwiania komukolwiek, także tym znanym z pierwszych stron gazet i telewizyjnych ekranów, publicznego wyznawania wiary.
Neymar da Silva Santos Junior jest członkiem zielonoświątkowego kościoła Igreja Batista Peniel. Wiara w jego karierze sportowej odgrywała zawsze znaczącą rolę. Ukrywanie tego, a tym bardziej cenzurowanie jej wyrazów, to fałszowanie jego postaci. Moim zdaniem, niedopuszczalne.
______________________________________________________________________________________
“Powierzmy się Bogu miłosiernemu i litościwemu”
KAI / psd
Do zaufania i powierzenia się Bogu “miłosiernemu i litościwemu, cierpliwemu, bogatemu w łaskę i wierność” zachęcił Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie. Franciszek rozpoczął cykl katechez na temat miłosierdzia w perspektywie biblijnej, wychodząc od tego określenia zawartego w Księdze Wyjścia (34,6).
Jego słów w auli Pawła VI wysłuchało około 8 tys. wiernych.
Oto tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Dziś rozpoczynamy katechezy na temat miłosierdzia w perspektywie biblijnej, abyśmy w ten sposób uczyli się miłosierdzia słuchając tego, czego poprzez swoje Słowo uczy nas sam Bóg. Zaczynamy od Starego Testamentu, który nas przygotowuje i prowadzi do pełnego objawienia Jezusa Chrystusa, w którym w pełni objawia się miłosierdzie Ojca.
W Piśmie Świętym Bóg przedstawiony jest jako “Bóg miłosierny”. Jest to imię, poprzez które, że tak powiem, objawia On nam swoje oblicze i serce. On sam, jak mówi Księga Wyjścia, objawiając się Mojżeszowi definiuje siebie w następujący sposób: “Pan, Pan, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność” (34,6). Także w innych tekstach odnajdujemy tę formułę, z pewnymi zmianami, ale zawsze kładziony jest nacisk na miłosierdzie i miłość Boga, który niestrudzenie przebacza (por. Rdz 4,2; Jl 2,13; Ps 86,15; 103,8; 145,8; Ne 9,17). Przypatrzymy się każdemu po kolei z tych słów Pisma Świętego, które nam mówią o Bogu.
Pan jest “miłosierny”: słowo to przywołuje postawę czułej troski, takiej jaką matka otacza swoje dziecko. Rzeczywiście hebrajskie słowo użyte w Biblii skłania nas do myśli o wnętrznościach, a także o łonie matczynym. Dlatego sugeruje ono obraz Boga, który się wzrusza i okazuje nam swoje uczucia, jak matka, kiedy bierze w ramiona swoje dziecko, pragnąc jedynie je kochać, chronić, pomagać, gotowa oddać dla niego wszystko, nawet siebie samą. Ten piękny obraz podsuwa ten termin. Jest to zatem miłość, którą można określić, w dobrym sensie, jako poruszającą wnętrzności.
Napisano także, że Pan jest “litościwy”, w tym sensie, że okazuje łaskę, współczucie i w swojej wielkości pochyla się nad słabymi i ubogimi, zawsze gotów, by przyjąć, zrozumieć, przebaczyć. To jak ojciec z przypowieści o której mówi Ewangelia św. Łukasza (por. Łk 15,11-32): ojciec, który nie zamyka się w rozżaleniu, z powodu porzucenia przez młodszego syna, lecz przeciwnie stale na niego czeka, bo go zrodził, a następnie wybiega mu na spotkanie i obejmuje go, nie pozwala jemu nawet dokończyć wyznania winy, jakby przykrywał jemu usta – tak wielka jest miłość i radość z tego powodu, że go odnalazł. Potem idzie zawołać starszego syna, który jest oburzony i nie chce się cieszyć, syna, który zawsze był w domu, ale żyjąc bardziej jak sługa, niż syn, ale także i nad nim pochyla się ojciec, zaprasza go by wszedł, stara się otworzyć jego serce na miłość, aby nikt nie był wykluczony ze święta miłosierdzia. Miłosierdzie jest bowiem świętem.
O tym Bogu miłosiernym mowa jest również, że jest “nieskory do gniewu”, dosłownie, “ma długi oddech”, to znaczy ma szeroki oddech wielkoduszności i zdolność do znoszenia. Bóg potrafi czekać, Jego czasy nie są niecierpliwymi czasami ludzi; jest On jak mądry rolnik, który potrafi oczekiwać, zostawia czas, aby dobre ziarno wzrosło, pomimo kąkolu (por. Mt 13,24-30).
I wreszcie Pan ogłasza siebie “bogatym w łaskę i wierność”. Jakże piękna jest ta definicja Boga! Jest w niej wszystko. Ponieważ Bóg jest wielki i potężny, ale ta wielkość i moc ukazują się w miłości względem nas, tak małych, tak niezdolnych. Użyte tutaj słowo “miłość”, wskazuje miłość, łaskę, dobroć. Niej jest to miłość z telenoweli. Ta miłość czyni pierwszy krok, który nie zależy od ludzkich zasług, ale z wypływa ogromnej bezinteresowności. Jest to Boża troskliwość, której nic nie może powstrzymać, nawet grzech, bo potrafi przejść ponad grzechem, pokonać zło i wybaczyć je.
Wierność bez granic: oto ostatnie słowo jakie Bóg objawił Mojżeszowi. Wierności Boga nigdy nie zabraknie, ponieważ Pan jest opiekunem, który jak mówi Psalm, nie zasypia, ale nieustannie czuwa nad nami, aby nas doprowadzić do życia:
“On nie pozwoli zachwiać się twej nodze
ani się zdrzemnie Ten, który cię strzeże.
Oto nie zdrzemnie się
ani nie zaśnie
Ten, który czuwa nad Izraelem […]
Pan cię uchroni od zła wszelkiego:
czuwa nad twoim życiem.
Pan będzie strzegł
twego wyjścia i przyjścia
teraz i po wszystkie czasy” (121,3-4.7-8).
Ten Bóg miłosierny jest wierny w swoim miłosierdziu. Święty Paweł mówi coś bardzo pięknego: jeśli nie jesteś wobec Niego wierny, “On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2 Tym 2,13). Wierność w miłosierdziu jest wręcz istotą Boga. Dlatego Bóg jest całkowicie i zawsze godny zaufania. Jest to obecność solidna i stabilna. To jest pewność naszej wiary. Zatem w tym Jubileuszu Miłosierdzia powierzmy się Jemu całkowicie a doświadczymy radości bycia kochanymi przez tego “Boga miłosiernego i litościwego, cierpliwego, bogatego w łaskę i wierność”
__________________________________________________________________
Papież: Lichwa niszczy całe rodziny
ml
Do zjednoczenia społecznych i kościelnych wysiłków w zdecydowanej walce z lichwą i hazardem wzywa Papież Franciszek.
Przypomina, że te dwa bolesne zjawiska są odbiciem coraz trudniejszej sytuacji ekonomicznej i niszczą całe rodziny. Ojciec Święty pisze o tym w przesłaniu do Krajowej Rady Antylichwiarskiej we Włoszech, której spotkanie odbyło się w Rzymie z inicjatywy miejscowej Caritas.
1 mln 400 tys. włoskich rodzin znajduje się w trudnej sytuacji materialnej, co popycha je do korzystania z usług lichwiarzy, czy też szukania szczęścia w hazardzie. Szacuje się, że w tym kraju jest ponad 340 tys. maszyn do gier i 51 tys. wideoloterii, które szczególnie przyciągają bezrobotną młodzież. Caritas bije na alarm, że aż 900 tys. Włochów jest w różnej mierze uzależnionych od hazardu, a pogłębiający się kryzys gospodarczy powoduje rozkwit plagi lichwy.
_____________________________________________________________________________________________
5 rzeczy, które powinieneś robić z twoją dziewczyną
kw
eśli masz dziewczynę (dłużej niż kilka tygodni), to na pewno w twojej głowie już nie raz pojawiły się wątpliwości. Pewnie słyszałeś już, że bycie z kobietą oznacza “coś więcej”. Oto pięć rzeczy, które powinieneś robić ze swoją dziewczyną, aby tworzyć szczęśliwy związek. Najlepiej codziennie.
Nie ma dnia, abym nie usłyszał od któregoś ze znajomych, że “nie ma czasu”. Choć sam staram się tak nie mówić, to rzeczywiście tak jest na co dzień. Praca, obowiązki, a nawet chwile odpoczynku, zabierają nam tak wiele energii, że nie mamy już sił na “coś więcej” z dziewczyną. Mimo to, trzeba to robić. Najlepiej codziennie.
1. Rozmawiaj tak, aby twoje słowa miały sens
Podobno małżeństwa z dłuższym stażem rozmawiają ze sobą średnio kilka minut dziennie (nie licząc oczywiście typowych codziennych rozmów typu “co dziś jemy na obiad”). Z każdym rokiem ilość sensownie “przegadanego” czasu będzie spadać. Będziesz wiedział o niej coraz więcej, więc potrzeba mówienia będzie wydawać się mniejsza. No bo o czym tu rozmawiać?
Ale to pułapka. Prawda jest tak, że rozmowa między wami jest najważniejsza. Jeśli chcesz, aby wasz związek trwał, żebyście byli szczęśliwi, poświęć minimum 20-30 minut tylko na to, aby siąść naprzeciw swojej dziewczyny i z nią rozmawiać. O czym? O tym, co ci się dziś przydarzyło, co cię zasmuciło i ucieszyło, o tym co przeczytałeś lub zobaczyłeś. Zapytaj ją o to samo, zapytaj ją o to, co myśli o rzeczach, które robiłeś na uczelni, w szkole czy pracy.
2. Módl się razem z nią
Jedną z najcudowniejszych rzeczy w byciu z drugą osobą jest to, że możecie robić wiele rzeczy razem. Wiążecie się ze sobą nie tylko fizycznie czy emocjonalnie, ale też duchowo – szczególnie, jeśli jesteście małżeństwem.
Związek z twoją dziewczyną jest doskonałą okazją, by nie modlić się tylko samemu, ale razem przeżywać relację z Bogiem. Ofiarowywać mu każdego dnia wasze radości i smutki, dzielić się tym, co czytacie w Ewangelii, wspólnie chodzić na codzienną lub niedzielną Mszę (szczególnie w mroźne dni ma to wiele plusów!).
Jeśli dzieli was wiele kilometrów, nawet krótka chwila wspólnej modlitwy przez Skype’a będzie dobrym pomysłem.
Bardzo wiele najintymniejszych momentów w twoim związku z dziewczyną będzie związana nie z seksem, ale właśnie z tą chwilą, gdy będziecie siedzieć w ciszy obok siebie, modląc się i dziękując Bogu za szczęście. To prosty gest, ale daje naprawdę wiele.
3. Dotykaj jej
Z czasem urok pierwszego zakochania mija. Bardzo często widzę małżeństwa (najczęściej w kościołach), które siedzą obok siebie, ale między nimi nie widać żadnej bliskości. Idą osobno do Komunii, wychodzą osobno z kościoła, nawet na siebie nie czekając.
Oczywiście, na początku pewnie tak nie było. Mężczyźni z długim małżeńskim stażem przeżywali to samo, co my w pierwszym miesiącu związku, gdy każdy dotyk ukochanej był po prostu ekscytujący.
Dbaj o to każdego dnia. Trzymaj ją za rękę, patrz jej w oczy, przytulaj, kiedy tylko możesz, obejmuj i po prostu – dotykaj. Fizyczna bliskość pokazuje jej, jak bardzo jej pragniesz, jak bardzo ci na niej zależy i jak bardzo chcesz być blisko niej. To trzeba robić codziennie.
4. Przebaczaj jej i mów o swoich błędach
To chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w poważnym związku – szczerość. Jak powiedzieć jej to, że czujesz się źle po jej słowach? Jak uczciwie przyznać się do błędu?
Pewien angielski autor, Gilbert Chesterton, powiedział że “całą przyjemnością w małżeństwie jest to, że cały czas jest w kryzysie”. Co miał na myśli?Prawdopodobnie to, że te kryzysy, błędy które popełniamy, wymagają przegadania. A praktyka mówienia sobie szczerze tego typu różnych rzeczy ma zasadniczo dwie pozytywne strony: po pierwsze pozwala ci pozbyć się pychy, a po drugie – pozwala wam wzajemnie sobie przebaczyć.
Przebaczenie jest bardzo ważnym spoiwem każdego związku. Inny angielski pisarz, John Tolkien, autor legendarnej trylogii Władca Pierścieni, napisał kiedyś, że najważniejszą rzeczą, która pozwala małżeństwu funkcjonować, jest… samozaparcie. Przebaczenie oznacza zapomnienie, przeskoczenie własnych krzywd po to, by iść dalej, by cieszyć się tym, co dobre.
Nawet jeśli nie jesteście małżeństwem, to transparencja, szczerość, absolutne zaufanie, jest podstawą. W czasie tych 20-30 minut codziennej rozmowy, warto się “poprzyznawać” i jednocześnie “poprzebaczać” te różne złe rzeczy, które robimy. Nikt nie jest doskonały!
5. Bawcie się razem
Nie, nie chodzi o seks. Nie chodzi też o to, żeby cały czas “gadać”, modlić się i spędzać ze sobą czas “na poważnie”. Baw się ze swoją dziewczyną, szczególnie w stresujących momentach życia, gdy macie trudny czas lub dużo pracy. To wtedy najłatwiej stracić radość z życia.
Co można robić? Ja często gram z nią w gry planszowe, chodzę do kina, na wystawy w muzeum lub idziemy do znajomych (gdzie też gramy w gry planszowe). Jest naprawdę sporo możliwości. Najfajniej jest jednak spędzać czas tylko we dwójkę!
__________________________________________________________
Dodaj komentarz