„Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”. Takie było nośne hasło i taka była praktyka komunistycznej władzy. Ludzie bez studiów i bez matury, po dwutygodniowym kursie zostawali sędziami i skazywali akowców na śmierć. Czy istnieje, statystycznie rzecz biorąc, korelacja dodatnia pomiędzy brakiem matury i zbrodniczymi wyrokami? Zapewne tak. Człowiek prymitywny i pełen resentymentów, który władzy ludowej zawdzięczał swój błyskawiczny awans społeczny, był bardziej dyspozycyjny i chętniej wierzył, że mordując inteligentniejszych czy lepiej wykształconych od siebie walczy o społeczną sprawiedliwość. Tak czy owak „chęć szczera” miała odtąd zastąpić talent, wiedzę i doświadczenie. Dyrektorami fabryk i pisarzami zostawali politrucy wojskowi. Potem powstały resortowe uczelnie takie jak słynna Szkoła Partyjna przy KC PZPR, która w 1957 roku, zgodnie z duchem czasu przekształciła się w Wyższą Szkołę Nauk Społecznych przy KCPZPR. Awans społeczny miał być odtąd sformalizowany na komunistyczną modłę.
Jedną z najciekawszych karier resortowych jest kariera Stefanii Jabłońskiej ( Racheli Ginzburg) . Jabłońska studiowała początkowo w Warszawie ( pomimo numerus clausus), potem we Lwowie, Charkowie i wreszcie we Frunze gdzie otrzymała dyplom lekarza. Po wojnie została asystentką słynnego dermatologa, profesora Mariana Grzybowskiego w utworzonej przez niego klinice dermatologicznej, a jednocześnie zatrudniał ją VI Departament Więziennictwa Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Konkretnie- pracowała w więzieniu na Mokotowie jako jeden z zaufanych lekarzy uczestniczących w wykonywaniu wyroków na polskich patriotach . Opisał to Tadeusz M. Płużański w „ Lekarzach bezpieki”. Kariera Jabłońskiej była zaiste błyskawiczna. W 1950 roku otrzymała doktorat, w 1951 habilitację a w 1952 profesurę. W 1949 roku UB aresztowało profesora Grzybowskiego w związku z tak zwaną „sprawą Tatara” i znalazł się on w więzieniu na Mokotowie gdzie według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo. Jabłońska natychmiast zajęła jego miejsce w klinice.
Jabłońska otrzymała dyplom lekarski w stolicy Kirgizji Frunze nazwanej tak od nazwiska twórcy sowieckiej doktryny wojennej , zwycięskiego konkurenta Trockiego. Jego imieniem została nazwana również słynna sowiecka Akademia Wojskowa. Michaił Wasiljewicz Frunze, ( Михаил Васильевич Фрунзе) zmarł w trakcie operacji wrzodów żołądka, której nie chciał się poddać, ale został do tego zmuszony decyzją KC RKP(b). Frunze jak, wynika z jego życiorysu, był człowiekiem pełnym fantazji, utalentowanym i zupełnie bez skrupułów.
Jabłońska też zapewne była utalentowanym lekarzem (jest jednym z najczęściej cytowanych polskich naukowców), ale tak błyskawiczną karierę umożliwił jej wyłącznie brak skrupułów oraz „ chęć szczera” kolaboracji ze zbrodniczym systemem. Jej związek ze śmiercią profesora Grzybowskiego nie został jednak jak dotąd udowodniony ani zbadany.
Ta „ chęć szczera” czyli postulowanie niemożliwego, przeświadczenie, że można dowolnie kształtować nie tylko stosunki społeczne lecz przyrodę i człowieka jest esencją lewactwa.
Współczesne lewactwo przedmiotem swoich eksperymentów uczyniło ludzką płciowość i związaną z nią prokreację. „Chęć szczera” jest podstawą zakwalifikowania kogoś do kosztownej i okaleczającej operacji zmiany płci. „Chęć szczera” a raczej szczera niechęć do macierzyństwa jest wystarczającym usprawiedliwieniem morderstwa na własnym dziecku i przeciwnie- ”chęć szczera” posiadania za wszelką cenę dziecka ma usprawiedliwiać i sankcjonować wymordowanie w próbówce czy w lodówce jego bardziej pechowego rodzeństwa.
Społeczeństwa współczesne zostały dobrze przygotowane do zaakceptowania tej „ lewizny”” Od lat poradniki i pisma dla gospodyń domowych eksponują znaczenie „chęci szczerej” w karierze, sporcie czy nawet leczeniu raka. „ Chęć szczera” czyli we współczesnej frazeologii „ myślenie pozytywne” to projekcja własnych marzeń i wyobrażeń, które rzekomo łatwiej stają się wówczas rzeczywistością. Myślenie pozytywne to po prostu usankcjonowanie i nobilitowanie myślenia życzeniowego( wishful thinking).
To paradoks, że ludzie, którzy Pismo Święte uważają za bajkę, którzy (z Żeromskim niestety) podśmiewają się z duszy cofającej się w ciele przy amputacji nogi, nie tylko wierzą bez zastrzeżeń w różne czakry i czakramy, ale skłonni są również uwierzyć, że jak się trochę wysilą, amputowana noga im odrośnie.
Ludzie światli uważają pisma w rodzaju „Nieznany Świat” oraz poradniki kariery po amerykańsku za nieszkodliwe brednie Trudno jednak przecenić rolę jaką odegrała taka „πодготовка” w kształtowaniu postaw współczesnego człowieka, w jego gotowości do traktowania różnych przejawów myślenia życzeniowego za zdobycze postępu.
„Podążaj za marzeniami’- pouczają nas różne pisma dla pań i popularne programy telewizyjne. Pół biedy jeżeli sprzątaczka teatralna uwierzy że dzięki „ chęci szczerej” zostanie primadonną. Mit Kopciuszka jest od zawsze przecież składową częścią masowej wyobraźni. O wiele gorzej gdy uwierzymy, że socjotechniczne eksperymenty, którym jesteśmy nieustannie poddawani są częścią nowego wspaniałego świata nieograniczonych możliwości. Gdy uwierzymy, że wystarczy mocno chcieć a wszystko stanie się możliwe. Uwierzyli w to uczestnicy wyprawy na Everest zakończonej 11 maja 1996 roku tragedią. Jon Krakauer, autor wydanej właśnie w Polsce książki pod tytułem „ Wszystko za Everest” zapłacił za swój udział w wyprawie 65 tysięcy dolarów. Udało mu się osiągnąć szczyt i przeżyć. Nie udało się to dwunastu innym osobom. Krakauer zrozumiał, że jego udział w wyprawie był nieporozumieniem, że istnieją naturalne ograniczenia ludzkich możliwości. Najbardziej przeraził go immoralizm alpinistów. Pewien Japończyk zapytany dlaczego nie udzielał pomocy umierającym ofiarom, kontynuując zdobywanie szczytu odpowiedział, że w górach wysokich, gdy realizuje się marzenia, nie ma miejsca na moralność.
Z tym właśnie nie możemy się zgodzić.
Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie
W “Polsce Ludowej”, która nie odeszła i sama z własnej woli nie odejdzie chęć szczera wyradza się (tak jak za PRL-u) w zbrodniczą ambicję i w tłumiącą moralną wrażliwość pychę.
Rozwijając jeden motyw, zacytuję dla nieznającego historii młodszego pokolenia:
Tadeusz M. Płużański
Lekarze bezpieki (Najwyższy Czas)
“Najbardziej przeraził go immoralizm alpinistów. Pewien Japończyk zapytany dlaczego nie udzielał pomocy umierającym ofiarom, kontynuując zdobywanie szczytu odpowiedział, że w górach wysokich, gdy realizuje się marzenia, nie ma miejsca na moralność.”
– czytając ten fragment przypomniała mi się historia południowoafrykańskiego fotoreportera Kevina Cartera, autora słynnej fotografii sępa i głodującej dziewczynki z z Sudanu. Po zrobieniu tego zdjęcia Carter przegonił sępa, lecz nie udzielił dziewczynce jakiejkolwiek innej pomocy. Podobno chwilę potem “usiadł pod drzewem, rozmawiał z Bogiem, płakał i myślał o swojej córce, Megan”. Według relacji fotografa, dziewczynka chwiejnym krokiem ruszyła w stronę obozu. Do dzisiaj nie wiemy jednak kim była, czy dotarła do obozu i najważniejsze – czy przeżyła?
Zdjęcie ukazało się na okładce New York Timesa 26 marca 1993 roku. Bardzo szybko zostało przedrukowane przez wiele światowych dzienników. Czytelnicy zaczęli zasypywać redakcję pytaniami o los dziewczynki. Gdy na jaw wyszła prawda związana z zachowaniem reportera, na Cartera spadła ogromna fala krytyki. Zastanawiano się, na ile możemy zostać bierni wobec rejestrowanych przez nas wydarzeń. W maju 1994 Carter otrzymał za owo słynne zdjęcie nagrodę Pulitzera.
Dla Cartera jego najsławniejsze zdjęcie było jednak początkiem końca kariery. Jeszcze za czasów apartheidu był świadkiem wielu makabrycznych wydarzeń. Był pierwszym fotoreporterem, który zrobił zdjęcia tzw. naszyjnikowania (ang. necklacing). Była to metoda zabijania polegająca na wciśnięciu na klatkę piersiową i ramiona ofiary nasączonej benzyną opony samochodowej tak, by nieszczęśnik nie miał możliwości ucieczki z pułapki. Po podpaleniu gumy, człowiek żyje jeszcze około 20 minut, umiera w mękach. W latach 80. i 90. w RPA używały tej metody obie strony konfliktu. – “Byłem przerażony tym, co oni robili. Byłem przerażony tym, co ja robiłem. Ale po jakimś czasie ludzie zaczęli rozmawiać o tych zdjęciach… Wtedy poczułem, że to co robię może wcale nie jest takie złe. Bycie świadkiem czegoś tak okropnego wcale nie musi być złym czynem” – powiedział potem w jednym z wywiadów.
Wydarzenia w Sudanie znacznie silniej odbiły się na jego psychice. 18 marca podczas strzelaniny w Takozie ginie jego przyjaciel Ken Oosterbroek. Sam Carter kilka godzin wcześniej wrócił do hotelu. Obwiniał się o śmierć Kena twierdząc, że to on sam powinien zginąć od kuli. Popadł w głęboką depresję. 27 lipca 1994 roku popełnił samobójstwo.
W swym liście pożegnalnym napisał – “Jestem załamany. Bez telefonu, bez pieniędzy na czynsz i na alimenty. Prześladują mnie żywe obrazy zabitych i cierpiących, widok ciał, egzekucji, rannych dzieci. Odszedłem i jeśli będę miał szczęście, dołączę do Kena.”
Ja nie chciałabym płacić takiej ceny za realizację swoich marzeń, nie po trupach do celu – dosłownie i w przenośni.
Źródło:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kevin_Carter
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/sep_glodujace_dziecko_i_koszmary_reportera_94890-1–1-d.html
http://historiajednejfotografii.blogspot.com/2012/01/sep-i-godujace-dziecko.html