I stanąwszy, napełniło wszystko śmiercią: nieba sięgało i rozchodziło się po ziemi. – Sobota, 14 listopada 2015 r.

Myśl dnia

Ciągłe i sumienne spełnianie obowiązków wymaga nie mniej wysiłku niż czyny bohaterskie.

Jan Jakub Rousseau

Kto osiągnął prawdziwy pokój wewnętrzny, nie troszczy się już o swoje ciało. Wie bowiem, że obietnice Boże nie są złudne.
(św. Jan Klimak)
Bezczynność jest wrogiem duszy. Św. Benedykt

Cytat dnia

 

modlitwa3

Panie, daj mi wiarę w skuteczność modlitwy i cierpliwość, abym zbyt szybko nie zniechęcał się, gdy muszę czekać na jej owoce.

________________________________________________________________________________________________________

Słowo Boże

________________________________________________________________________________________________________

SOBOTA XXXII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (Mdr 18,14-16;19,6-9)

Medytacja o nocy paschalnej

Czytanie z Księgi Mądrości.

Gdy głęboka cisza zalegała wszystko,
a noc w swoim biegu dosięgała połowy,
wszechmocne Twe Słowo z nieba, z królewskiej stolicy,
jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz,
jak srogi wojownik runęło w pośrodek zatraconej ziemi.
I stanąwszy, napełniło wszystko śmiercią:
nieba sięgało i rozchodziło się po ziemi.
Całe stworzenie znów zostało przekształcone w swej naturze,
powolne Twoim rozkazom,
by dzieci Twe zachować bez szkody.
Obłok ocieniający obóz i suchy ląd ujrzało,
jak się wynurzał z wody poprzednio stojącej:
droga otwarta z Morza Czerwonego
i pole zielone –z burzliwej głębiny. ,
Przeszli tędy wszyscy, których chroniła Twa ręka,
ujrzawszy cuda godne podziwu.
Byli jak konie na pastwisku
i jak baranki brykali,
wielbiąc Ciebie, Panie, któryś ich wybawił.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 105,2-3.36-37.42-43)

Refren: Wspomnijcie cuda, które Pan Bóg zdziałał.

Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, *
rozsławiajcie wszystkie Jego cuda.
Szczyćcie się Jego świętym imieniem, *
niech się weseli serce szukających Pana.

Pobił wszystkich pierworodnych ich kraju, *
cały kwiat ich potęgi.
A lud swój wyprowadził ze srebrem i złotem *
i nikt nie był słaby w jego pokoleniach.

Pamiętał bowiem o swym świętym słowie *
danym Abrahamowi, swojemu słudze.
I wyprowadził swój lud wśród radości, *
z weselem swoich wybranych.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (2 Tes 2,14)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Bóg wezwał nas przez Ewangelię,
abyśmy dostąpili chwały naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 18,1-8)

Wytrwałość w modlitwie

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie chciał».
Lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»”.
I Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

 631322_xxl

Wytrwałość w modlitwie

Pełne nadziei są słowa, które Jezus kieruje dziś do nas. Mówi nam, abyśmy nigdy się nie zniechęcali i zawsze się modlili. Bóg nas na pewno wysłucha. On chce naszego dobra, to jest pewne. Właśnie dlatego, że chce naszego dobra, będzie troszczył się o nas. Czasem możemy modlić się o to, co nie jest dla nas dobre. Jesteśmy przecież tak krótkowzroczni. Grzech przysłania nam zdolność poznania i właściwego rozeznawania. Módlmy się często o Ducha Świętego. On będzie nas ukierunkowywał na modlitwie i w życiu. Bądźmy wytrwali na modlitwie, nie zniechęcając się tym, że czasem Bóg będzie wymagał od nas cierpliwości w czekaniu.

Panie, daj mi wiarę w skuteczność modlitwy i cierpliwość, abym zbyt szybko nie zniechęcał się, gdy muszę czekać na jej owoce.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*************

Dzień powszedni

0,15 / 10,59
Dzisiejsza Ewangelia jest o modlitwie. Przypomnij sobie taką modlitwę, która była dla ciebie najważniejszym doświadczeniem Boga.

Dzisiejsze słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 18, 1-8
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem. Przez pewien czas nie chciał. Lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie. I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»

Chrystus przedstawia wdowę, która prosi o to, co dla niej najważniejsze. Niestety tak łatwo ulegamy złudzeniu, że Boga trzeba prosić wyłącznie o rzeczy najistotniejsze, takie, które są ważne z Boskiego punktu widzenia. Jednak Jezus zdaje się wskazywać inaczej, mówi: „Wykrzycz to, czego najbardziej potrzebujesz, dobijaj się. Ojciec jest tak dobry, że nawet nie możesz sobie tego wyobrazić. Bądź autentyczny!”.

Gdy już wszystko z siebie wyrzucisz, warto zadać sobie pytanie: A co ja już w tej sprawie zrobiłem? Bo przecież, jeśli rzeczywiście czegoś chcesz, to już pewnie podjąłeś mnóstwo różnych działań. A może możesz zrobić coś jeszcze? Wdowa pewnie zdała sobie sprawę z tego, że sama nie da rady. Postanowiła więc uznać swoją słabość i wypowiedzieć słowa: „Proszę, pomóż mi!”.

Wiara rodzi się ze słuchania, więc kluczowa jest nieustanna gotowość do usłyszenia Dobrej Nowiny. Po wykrzyczeniu tego, co masz w sercu, po zrobieniu wszystkiego, co było w twoich rękach, pozostaje więc tylko i aż jedno. Słuchać.

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem. Przez pewien czas nie chciał. Lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie. I Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»Proś Pana, by nauczył cię być autentycznym w modlitwie.  Abyś nie zrzucał na Niego odpowiedzialności za to, co sam możesz zrobić i potrafił wsłuchać się w to, co On ma ci do powiedzenia.
Chwała Bogu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak było na początku teraz i zawsze i na wieki wieków Amen.
http://modlitwawdrodze.pl/home/
***************

Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274), teolog dominikański, doktor Kościoła
Compendium theologiae, 2 część, rozdz. 1

 

Modlić się z ufnością i naleganiem
 

     Jeszcze inną różnicę między prośbą do Boga i do człowieka trzeba zauważyć. Żeby prosić o coś człowieka, trzeba uprzedniej zażyłości, która otwiera dostęp błagającemu. Natomiast sama prośba, jaką zanosimy do Boga, czyni nas domownikami Boga: wówczas umysł nasz wznosi się do Niego i rozmawiamy z Bogiem, duchowo Mu się oddając i uwielbiając Go w duchu i w prawdzie (J 4,23).

I tak modlitewna zażyłość przygotowuje sobie dostęp [do Boga], aby za następnym razem prosić z tym większą ufnością. Stąd czytamy w Psalmie: „Wołam”, czyli zanoszę ufną prośbę, „bo wysłuchałeś mnie, Boże” (16,6) – dzięki pierwszej modlitwie przyjęty do zażyłości, za drugim razem z tym większą ufnością woła. Toteż natarczywość w modlitwie i powtarzanie próśb nie jest niczym niewłaściwym, ale uważa się ją za miłą Bogu: „Trzeba bowiem zawsze się modlić i nigdy nie ustawać”. Również Pan zachęca do modlitwy błagalnej: „Proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, stukajcie, a otworzą wam” (Mt 7,7).

*************

Z Bogiem nie można niczego załatwić? (14 listopada 2015)

  • przez PSPO
  • 13 listopada 2015

z-bogiem-nie-da-sie-nic-zalatwic-komentarz-liturgiczny

Zawsze powinni modlić się i nie ustawać (Łk 18,1).

Takie zalecenie daje Pan Jezus swoim uczniom, czyli także nam. Mnisi bardzo poważnie przejęli się tym zaleceniem. Można powiedzieć, że całe swoje życie poświęcili na jego realizację. Jak je realizować? O co w tym zaleceniu chodzi?

Pan Jezus daje krótką przypowieść jako ilustrację do tej zasady. Dziwi nas, że porównanie odnosi się do sędziego, który się „nie bał Boga”. Przez to jednak poznajemy, jaka jest zasada interpretacyjna przypowieści. Ów sędzia wcale nie jest obrazem Boga, wręcz przeciwnie. Nie można zatem całej przypowieści tłumaczyć analogicznie, jako podobieństwa. Chodzi natomiast o jeden istotny moment znaczeniowy. Przypowieść ma za zadanie wydobyć ten moment. W tym przypadku jest nim wytrwałość, wręcz upór ubogiej wdowy, dzięki któremu osiąga upragniony cel.

Zobaczmy, jeżeli spojrzymy na przypowieść od strony układów, interesów i siły – jak się to dzisiaj często robi, to uboga wdowa nie miała żadnych szans na obronę. Osiągnęła swoje przez wytrwałą prośbę. Ta sytuacja oddaje prawdę naszej relacji z Bogiem. Jedna z mniszek powiedziała kiedyś bardzo trafnie: „Z Bogiem nie można niczego załatwić”. Jeżeli chcielibyśmy cokolwiek „załatwić” w sprawie naszego zbawienia, to tego się nie da przeprowadzić. Jesteśmy całkowicie bezradni. Pozostaje nam jedynie pokorna prośba. Różnica między nami a ową ubogą wdową polega na tym, że jej się należała obrona przed silniejszym od niej, a nam od Boga nic się nie należy. Stąd tym bardziej nie możemy niczego „załatwić”. Łaską jesteśmy zbawieni, a nie dzięki własnym wysiłkom i własnej sprawiedliwości.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Mdr 18, 14-16; 19, 6-9; Łk 18, 1-8

W przypowieści wytrwałe przychodzenie i prośby skłoniły owego sędziego do obrony biednej wdowy. Jeżeli tak się dzieje nawet w relacji z ludźmi złymi, to o ileż bardziej Bóg, który jest Ojcem miłosiernym, usłyszy i przyjmie nasze modlitwy!

Istnieje jednak wielki problem modlitwy „niewysłuchanej”, jak ją nazywamy. Wielu czuje się niewysłuchanymi przez Boga, co często prowadzi ich do załamania się, a nawet do odejścia od wiary. „Jeżeli Pan Jezus daje nam takie zapewnienie, to dlaczego nie doświadczamy tego w naszym życiu. Czy zatem te zapewnienia są prawdziwe?”

Po pierwsze należy zapytać, czy się dobrze modlimy. Nie chodzi w tym momencie o właściwą technikę, ale o autentyczność. Jeżeli np. ktoś prosi o przebaczenie, sam jednocześnie utrzymując w swoim sercu złość wobec drugiego, to jego modlitwa nie jest autentyczna, choćby on sam uważał, że autentyczna jest. Nie należy się więc dziwić, że nie jest wysłuchana. Trzeba zatem wpierw zapytać, czy nie ma w nas czegoś, co czyni naszą modlitwę nieautentyczną. Dalej: niewysłuchana modlitwa wiąże się z rozbieżnością pomiędzy naszym oczekiwaniem a tym, co jest prawdziwym dobrem. O co chodzi w autentycznej modlitwie: o prawdziwe dobro czy o zrealizowanie naszych oczekiwań? Powiemy pewnie, że oczywiście o prawdziwe dobro, ale jednocześnie mamy mocne przekonanie, że wiemy, na czym ono polega. Otóż nie wiemy! I to sobie musimy wyraźnie powiedzieć. Nie wiemy, co jest teraz naszym prawdziwym dobrem. Mamy oczywiście jakąś wiedzę na ten temat, znamy pewne ogólne zasady, ale co jest dla nas tu i teraz dobre i w jakim wymiarze, tego nie wiemy. To wie jedynie Bóg. Dlatego zapewnienie Pana Jezusa:

 

A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę (Łk 18,7).

 

Weźmie nas w obronę, ale niekoniecznie zgodnie z naszym wyobrażeniem, nie tak, jak byśmy się spodziewali. Bóg zawsze zaskakuje.

Ponadto istnieje podstawowa zasada naszej modlitwy, którą przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego. Czytamy w nim:

 

Dawca jest cenniejszy niż udzielony dar – On jest „Skarbem”, a jest w Nim serce Jego Syna; dar jest udzielany „jako dodatek” (KKK 2604).

 

Ta zasada wyjaśnia także, dlaczego mamy się nieustannie modlić. To nie tak jak w propagandzie: im więcej się powtarza, tym większy skutek odnosi dane hasło, tym skuteczniejsza jest sama propaganda. W modlitwie zasadniczo nie chodzi o „skuteczność” przeprowadzenia swojego. Chodzi w niej przede wszystkim o bliskość, o więź. A o tym wiemy, że im częstsze kontakty, tym bliższa i głębsza więź. Kiedy kochający się zaczynają się rzadziej spotykać, ich więzi słabną.

Spójrzmy z tej perspektywy na pierwsze czytanie z Księgi Mądrości.

 

Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi. I stanąwszy, napełniło wszystko śmiercią (Mdr 18,14n).

 

Tekst brzmi bardzo groźnie, wręcz strasznie. Ale zauważmy, że w istocie jest pocieszający i o pocieszenie w nim chodzi:

 

Całe stworzenie znów zostało przekształcone w swej naturze, powolne Twoim rozkazom, by dzieci Twe zachować bez szkody (Mdr 19,6).

 

Chodzi o dzieci, o tych, którzy są Mu bliscy, którzy są Jego domownikami. Nieustanna modlitwa stwarza ową bliską więź. Staje się dla nas więzią dającą zbawienie. Cała groza dotyczy obcych, tych, którzy są poza Bogiem, którzy się od Niego odwrócili. Takie jest także przesłanie Apokalipsy, która jest księgą pocieszenia, a nie grozy, za jaką ją często się bierze. Wolność od wszystkich zapowiedzianych klęsk i nieszczęść daje nam więź z Chrystusem. Eucharystia jako komunia z Nim daje nam więź najmocniejszą!

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi

http://ps-po.pl/2015/11/13/z-bogiem-nie-mozna-niczego-zalatwic-14-listopada-2015/

************

________________________________________________________________________________________________________

Świętych Obcowanie

14 listopada

************

 

________________________________________________________________________________________________________

to warto przeczytać, obejrzeć, posłuchać …

************

Księga Hioba ukazuje różnicę między prawdziwym pytaniem i szukaniem oraz fałszywymi odpowiedziami (30 września 2014)

ksiega-hioba-ukazuje-prawdziwe-i-falszywe-pytania-i-odpowiedzi-komentarz-liturgiczny

Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, gdy powiedziano: „Poczęty mężczyzna” (Hi 3,2).

 

Ta modlitwa Hioba jest jedną z najbardziej dramatycznych i rozdartych modlitw w całym Piśmie Świętym. „Po co się w ogóle urodziłem?! Komu potrzebne jest moje cierpienie?! Dlaczego sprawiedliwy cierpi, a niegodziwiec żyje sobie dostatnio i w spokoju?!” Takie pytania zadaje Hiob Bogu. Hiob nie boi się nawet zapytać, czy Bóg nie znajduje upodobania w zadawaniu cierpienia słabemu człowiekowi. Jego słowa graniczą miejscami z bluźnierstwem. Ale nim nie są. Różnią się od bluźnierstwa tym, że bluźnierstwo zawiera w sobie osądzenie Boga, Hiob natomiast prowadzi z Bogiem żywy spór i z uporem, z natarczywością pyta i domaga się odpowiedzi od Boga. Za to go potem Bóg pochwali zgodnie z tym, co powiedział przez usta proroka Izajasza:

 

Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! – mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna (Iz 1,18).

 

Jeżeli człowiek rzeczywiście pragnie odnaleźć odpowiedź na pytanie, musi prawdziwie pytać i szukać. Księga Hioba ukazuje różnicę między prawdziwym pytaniem i szukaniem oraz fałszywymi odpowiedziami, jakie Hiob słyszy od swoich przyjaciół. Refleksja nad tym jest bardzo ważna dla naszego życia duchowego. Nie będziemy jej tutaj wprowadzać. Zwróćmy jedynie uwagę na jedną ogólną zasadę: Hiob w swoich pytaniach wychodzi od osobistego doświadczenia życia i stara się je konfrontować z samym Bogiem. Jest w tym konsekwentny i nie boi się zadawać nawet najtrudniejszych pytań, pozostając jednak stale w postawie słuchania odpowiedzi. Jak wiemy z dalszej części księgi, otrzymuje ją na końcu. Jego przyjaciele inaczej: oni szukają zasad, a właściwie je znają i poprzez nie osądzają. I właśnie za to zostają przez Boga potępieni. Nie otwierają się bowiem na prawdę, która się ukazuje w życiu, ale chcą ją posiadać i dlatego trzymają się kurczowo zasad.

Księga Hioba nie daje jednak pełnej odpowiedzi na pytania zadawane przez Hioba. Właściwie mówi jedynie to, co dzisiaj odnajdujemy w pierwszym czytaniu:

 

Człowiek swej drogi jest nieświadomy, Bóg sam ją przed nim zamyka (Hi 3,23).

 

Odsłania się ona dopiero w osobistym spotkaniu z Bogiem twarzą w twarz. Nie da się jej zatem przekazać językiem ogólnych zasad, prawd uniwersalnych. Co zatem pozostaje człowiekowi? Zawierzenie Bogu, wiara w Jego dobroć i zatroskanie o własny los.

Prawdziwą odpowiedzią na pytania Hioba staje się dopiero Jezus z Nazaretu. On nie tyle udziela odpowiedzi słowami, ile raczej sam tą odpowiedzią się staje jako żywe Słowo Boże. W dzisiejszej Ewangelii czytamy:

 

Gdy dopełnił się czas wzięcia Jezusa [z tego świata], postanowił udać się do Jerozolimy (Łk 9,51).

 

Wiemy, po co udał się do Jerozolimy. Gdyby chcieć streścić odpowiedź Boga na ludzkie pytanie o cierpienie i jego sens, o istniejącą niesprawiedliwość…, to jest nią właśnie Jezus w swoim posłuszeństwie. Na pytanie: „Co Bóg wobec cierpienia i niesprawiedliwości?!” można powiedzieć: „Bierze krzyż i idzie na mękę i śmierć”. I to jest prawdziwa pełna odpowiedź. Jej dopełnieniem będzie zmartwychwstanie. Właśnie po to, by udzielić tej odpowiedzi na ludzkie egzystencjalne pytania, idzie Pan Jezus do Jerozolimy. Pan Jezus zapowiedział kilkakrotnie, co się z Nim stanie, choć uczniowie tego nie rozumieli, a bali się Go zapytać.

Udzielając takiej odpowiedzi, Pan Jezus wyrzeka się jednocześnie jakiejkolwiek przemocy. Zakazuje również swoim uczniom spuszczania ognia na niegościnnych Samarytan. Nawet jeżeli spotykają zło, to trzeba je zostawić aż do czasu żniwa, jak to powiedział w jednej z przypowieści. To miłosierdzie Boga wobec ludzi źle postępujących, zgodnie z nauką Jezusa o miłości nieprzyjaciół, jest przyczyną braku interwencji Boga wobec dziejącego się na ziemi zła. Boli nas ono bardzo. Ale pomyślmy: Gdyby Bóg rzeczywiście od razu karał złe czyny, któż z nas samych by się ostał do dzisiaj?! Miłosierdzie względem źle postępujących jest miłosierdziem wobec nas samych. Jest cierpliwością Boga wobec nas, Jego ufnością, jaką miał ogrodnik z przypowieści względem nierodzącego drzewa, kiedy jeszcze raz postanowił je pielęgnować i obłożyć nawozem, oczekując z niego dobrych owoców.

Postawa Jezus ukazuje zatem z jednej strony niezmierną Bożą cierpliwość i ufność względem nas, z drugiej uczy nas jej wobec siebie nawzajem. Nie można bowiem starać się o zbawienie samego siebie bez pamiętania o naszych braciach, którzy być może teraz błądzą i czynią to, co złe. W naszym życiu chodzi o coś więcej niż tylko o nasze indywidualne zbawienie. Jesteśmy zaproszeni do udziału w Bożym wysiłku zbawienia wszystkich ludzi i całego świata. Dlatego i my mamy brać swój krzyż i iść za Chrystusem.

Włodzimierz Zatorski OSB | Benedyktyński Program Zarządzania

http://ps-po.pl/2014/09/30/ksiega-hioba-ukazuje-roznice-miedzy-prawdziwym-pytaniem-i-szukaniem-oraz-falszywymi-odpowiedziami-30-wrzesnia-2014/

***************

Wyszliśmy na pustynię, by całe swe istnienie poświęcić modlitwie i pogłębieniu więzi z Bogiem. Istotą tej duchowości nie była ucieczka od świata i przeżycie pustki, lecz pragnienie wewnętrznego pokoju i samotności, przede wszystkim zaś oczyszczenie i „obudzenie” serca, by, przez łaskę Ducha Świętego, mogło stać się ono mieszkaniem Boga. Pustynia nie była miejscem duchowego azylu, ale raczej wzmożonej walki wewnętrznej, zmagania się z pokusami i demonami. Ona wyraźniej pokazywała, kim człowiek jest i do czego ma dążyć.

Ojcowie Pustyni

***************

Asceza ciała, duchowa walka i modlitwa [cz.1]

Na płaszczyźnie duchowej toczy się w nas walka, która jest cięższa od widzialnej. Kto stara się o świętość, ten w swym umyśle wytrwale winien dążyć do celu: dokładnie zachować w sercu pamięć o Bogu, niby perłę albo inny drogocenny kamień (Mt 13,44n). Trzeba wyrzec się wszystkiego, także ciała i mieć w pogardzie życie doczesne, aby tylko posiadać w sercu Pana. Wystarczy bowiem, mówi święty Chryzostom, oglądać Boga w umyśle, by unicestwić złe duchy.

Ci, którzy prowadzą wewnętrzną walkę, muszą wybrać z Bożych Pism duchowe praktyki i zatosować je do umysłu niby zbawienne lekarstwa. Od rana, jak powiedziano, u drzwi serca – odważnie i stanowczo – powinna czuwać żywa pamięć o Bogu i nieustanna modlitwa, zanoszona w duszy do Jezusa Chrystusa. Poprzez straż umysłu należy tępić wszystkich grzeszników ziemi (Ps 101,8), natężając zaś i rozwijając wierną pamięć o Bogu – dla Pana ścinać głowy możnych (Hb 3,14), to jest unicestwiać pierwsze przejawy wrogich myśli…

Bardzo rzadko można spotkać ludzi, których rozum pozostaje w stanie wyciszenia (hezychii). Jest to cecha jedynie tych, którzy czynią wszystko, aby przybliżyć się do Bożej łaski i pociechy. Jeżeli chcemy przyjąć sposób życia w Chrystusie – duchową ascezę polegającą na straży umysłu i czujności – rozpocznijmy tę drogę od powstrzymywania się od nadmiaru pożywienia. Stosujmy wstrzemięźliwość, jak tylko to możliwe, w pokarmach i napojach.

Słusznie twierdzi się, że czujność stanowi drogę wiodącą do królestwa, zarówno znajdującego się w nas, jak i przyszłego. Jest ona również ascezą duchową, o ile kszałtuje i oczyszcza skłonności umysłu oraz przemienia je, wiodąc od stanu namiętności do wyciszenia. Podobna jest do oświetlonego okna, z którego wychyla się Bóg, ukazując się umysłowi.

Gdzie znajduje się pokora, pamięć o Stwórcy umocniona czujnością i uwagą, a także częsta modlitwa, powstrzymująca wrogów – tam właśnie jest miejsce Boga (Rdz 28,16n). Serce staje się wówczas niebem. Zastępy złych duchów boją się w nim pozostawać, ze względu na Boga, który w tym miejscu mieszka.

Pierwszą bramę, wiodącą do duchowej Jerozolimy, a więc do uwagi umysłu, stanowi świadome milczenie ust, nawet jeśli umysł nie osiągnął jeszcze wyciszenia. Drugą jest właściwa wstrzemięźliwość w pokarmach i napojach. Trzecią – nieustanna pamięć i rozmyślanie o śmierci, które oczyszczają umysł i ciało… Zawsze pragnąłem, aby owa, jak powiedziałem, córa Adama – mam na myśli pamięć o śmierci – była mi towarzyszką życia. Chciałem z nią zasypiać i rozmawiać oraz razem dochodzić tego, co się stanie, gdy opuszczę ciało. Często jednak nie pozwala mi na to straszne zapomnienie, mroczna córa szatana.


św. Filoteusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

************

Kto pragnie stanąć przed Bogiem z czystym umysłem, a nie wyzbył się trosk, podobny jest do człowieka, który mocno związał sobie nogi i usiłuje szybko biec. (św. Jan Klimak)

************

O czujności i modlitwie [cz.1]

Czujność to duchowe ćwiczenie, które jeśli jest stosowane wytrwale i gorliwie, z Bożą pomocą, pozwala człowiekowi całkowicie uwolnić się z namiętnych myśli i słów, oraz ze złych uczynków. Daje też, na ile to możliwe, pewne poznanie niepojętego Boga i ukazuje Jego ukryte tajemnice. Pomaga wypełnić każde przykazanie Starego i Nowego Testamentu, i prowadzi do wszelkiego dobra przyszłego wieku. Jest właściwą czystością serca, która przez swoją szczególną wzniosłość i piękno lub – lepiej powiedziawszy – wskutek naszego zaniedbania i nieuwagi, jest obecnie bardzo rzadko spotykana wśród mnichów. Chrystus błogosławi ją, mówiąc: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5,8). Ponieważ jest tak wzniosła, wiele kosztuje.

Gdy długo praktykuje się czujność, staje się ona przewodnikiem ku życiu prawemu i miłemu Bogu. Wiedzie też do kontemplacji, która uczy odpowiednio kierować poruszeniami trzech części duszy, wciąż kontrolować zmysły i rozwijać każdego dnia cztery cnoty główne, dając im udział w swoim działaniu.

Wielki prawodawca Mojżesz, albo raczej Duch Święty, wskazał, jak bardzo owa cnota jest nienaganna i czysta, jak wszystko obejmuje i podnosi. Pouczył nas również, w jaki sposób należy ją praktykować na początku, a następnie udoskonalać. Powiedział: Bacz na siebie, aby głos ukryty w twym sercu nie stał się występkiem (Pwt 15,9). „Głosem ukrytym” nazywa samo pojawienie się myśli o złym czynie, ohydnym Bogu. Ojcowie nazywają go także „podszeptem”, podsuwanym sercu przez szatana. Skoro głos ten pojawi się w umyśle, nasze myśli idą za nim i kierują się ku niemu, stając się namiętne.

Czujność jest drogą dla wszystkich cnót i przykazań Bożych. Nazywa się ją także wyciszeniem serca. Polega ona na całkowitym uwolnieniu od wszelkich wyobrażeń, stąd też jest strażnikiem umysłu.

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.2]

Uwaga stanowi nieustanny spokój wewnętrzny, pozbawiony wszelkiej myśli. Dusza wciąż nieustannie i nieprzerwanie wdycha i wzywa Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i Boga, i tylko Jego. Wraz z Nim odważnie staje przeciw wrogom. Jemu wyznaje grzechy, tylko On bowiem ma moc je odpuścić. Nieustannie obejmuje swym wezwaniem Chrystusa, gdyż wyłącznie On zna tajniki serca. Wszelkimi sposobami natomiast stara się ukryć przed ludźmi doświadczaną słodycz i swą wewnętrzną walkę, tak, by zły nie znalazł wejścia, przez które po kryjomu wprowadziłby złość, niszcząc tak piękne dzieło.

Czujność jest stałym skupieniem umysłu, stojącym u bra­my serca. Potajemnie bada nadchodzące myśli, słucha tego, co mówią i co czynią śmiertelni wrogowie. Dostrzega również, jaką postać wyrzeźbiły demony i wzniosły niby stele, usiłując omamić rozum wyobrażeniami. Gdy całkowicie oddajemy się tej czujności, daje to nam, jeżeli tylko tego chcemy, wielkie doświadczenie w walce duchowej.

Jakie są sposoby, aby dojść do czujności, zdolnej stopniowo oczyścić umysł od namiętnych myśli? Nie zawaham się wskazać ci je, używając niewyszukanego i nieupiększonego języka. Uznałem bowiem, że gdy nadchodzi czas walki, nie należy słowami zasłaniać pożytku, jakie niesie to pojęcie, szczególnie ludziom prostym. Lecz ty synu Tymoteuszu, jest powiedziane, uważaj na to, co czytasz (1 Tm 4,13).

Tak więc, pierwszy sposób czujności polega na ścisłym badaniu wyobrażeń i podszeptów zła, albowiem bez wyobrażeń szatan nie może wzbudzać myśli ani poddawać ich rozumowi i fałszywie go łudzić.

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-2/

************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.3]

Drugi sposób polega na tym, by serce zachować zawsze w głębokim milczeniu oraz, by osiągnąć wyciszenie, dające wolność od wszelkiej myśli. I na tym, aby się modlić.

Dalszy sposób polega na pokornym, nieustannym błaganiu o pomoc naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Kolejnym sposobem jest posiadanie w duszy nieprzerwanej pamięci o śmierci.

Wszystkie te działania, najdroższy, uniemożliwiają – niby strażnicy przy bramie – dostęp złych myśli. Natomiast to, że patrzenie w niebo i pogarda spraw ziemskich jest sposobem skutecznym na równi z innymi – wyłożę, jeżeli Bóg da, dokładniej w innym miejscu.

Gdy na jakiś czas usuniemy przyczyny namiętności, oddajmy się rozważaniu duchowemu: jeżeli jednak nie będziemy w nim trwać i uważać je za właściwe nasze zajęcie, to ponownie zwrócimy się ku namiętnościom ciała. Nie osiągniemy wówczas niczego innego, jak tylko stan całkowitego zaciemnienia umysłu i nawrót ku temu, co ziemskie i materialne.

Ten, kto prowadzi wewnętrzną walkę, w każdym czasie winien posiadać następujące cztery rzeczy: pokorę, najwyższą uwagę, odpieranie pokus i modlitwę.

Pokorę – ponieważ musi toczyć walkę przeciw wyniosłym demonom; przez pokorę serce otrzymuje pomoc Chrystusa, Bóg bowiem nienawidzi pysznych (Rz 3,24). Uwagę – aby zachować serce zawsze wolne od wszelkiej myśli, nawet gdyby wydawała się ona dobra. Odpieranie pokus – aby dokładnie rozpoznając przychodzące zło, natychmiast ostro mu się przeciwstawić. Jest napisane: I odpowiem tym, którzy złośliwie drwią ze mnie: Czyż Bogu nie będzie poddana dusza moja? (Ps 62,2). Modlitwę zaś – by, po sprzeciwieniu się pokusom, natychmiast wołać do Chrystusa w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (Rz 8,26). Wtedy ten, który walczy, ujrzy, jak – przez chwalebne Imię Jezus – wróg zostaje rozbity lub wypędzony, niby pył na wietrze albo dym, który ulatnia się i znika wraz ze swymi złudnymi obrazami.

Ten, kto nie dochodzi do modlitwy wolnej od myśli, nie ma oręża do walki. Mówię o modlitwie, która działa nieustannie w niedostępnych głębiach duszy, aby przez wzywanie Chrystusa chłostać i spalić nieprzyjaciela, skrycie walczącego.

Musisz mieć przenikliwy i uważny wzrok umysłu, aby rozpoznawać tych, którzy przychodzą, rozpoznawszy zaś, natychmiast zmiażdżyć głowę węża przez przeciwstawianie się złu. Jednocześnie wzywaj w błaganiach Chrystusa, a doświadczysz niewidzialnej pomocy Bożej. Wówczas wyraźnie ujrzysz prawość swego serca.

Gdy ktoś, znajdując się wśród wielu osób, trzyma w ręku lustro i patrzy w nie, to widzi w nim nie tylko swoją własną twarz, ale także inne, odbijające się w tym samym lustrze. Podobnie, jeśli ktoś bacznie spogląda w swoje serce, dostrzega w nim stan swojego wnętrza, jak również czarne twarze niewidzialnych etiopczyków.

Umysł jednak o własnych siłach nie może zwyciężyć wyobrażeń pochodzących od demonów. Niech się na to nawet nie waży! Ponieważ są oni podstępni, udają, że zostali zwyciężeni, w rzeczywistości zaś spowodują upadek przez próżność. Gdy jednak będziesz wzywał Jezusa Chrystusa, nie przetrwają nawet chwili, aby się ostać i oszukiwać cię.

Jeśli decydujesz się walczyć, niech przykładem i regułą w zachowaniu ciszy serca będzie zawsze małe zwierzątko, pająk. Jeżeli nie postępujesz jak on, nie osiągnąłeś w swym umyśle należytego stanu wyciszenia. Pająk bowiem chwyta i zabija muszki. Ty zaś, jeżeli jesteś w stanie wyciszenia i, jak on, trudzisz się w swej duszy, nigdy nie możesz ustać w uśmiercaniu dzieci Babilonu. Za to uśmiercanie Duch Świę­ty nazywa cię błogosławionym przez usta Dawida.

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-3/

***********

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.4]

Podobnie, jak niemożliwe jest, aby Morze Czerwone pojawiło się na niebieskim firmamencie pośród gwiazd, i to, aby człowiek chodzący po ziemi nie oddychał powietrzem, tak też, bez długotrwałego wzywania Jezusa Chrystusa, niemożliwe jest oczyszczenie naszego serca z namiętnych myśli i wyrzucenie z niego duchowych wrogów.

Jeżeli zawsze z uwagą obserwujesz swoje serce, pamiętasz o śmierci, oskarżasz siebie samego i odpierasz pokusy, jeśli też jesteś pełen pokornych myśli i wzywasz Jezusa Chrystusa, a nadto, gdy, uzbrojony tym orężem, każdego dnia bacznie chodzisz drogą umysłu – wprawdzie wąską, ale miłą i radosną – wówczas dojdziesz do kontemplacji świętych tajemnic. Ich głębię oświeci ci Chrystus, w którym są ukryte wszystkie skarby mądrości i wiedzy (Kol 2,3) i w którym mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała (Kol 2,9). W Jezusie pojmiesz, że twą duszę przeniknął Duch Święty, który oświeca rozum człowieka, aby mógł patrzeć z odsłoniętą twarzą (2 Kor 3,18). Napisano: Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus (1 Kor 12,3). Może zaś to uczynić wtedy, gdy utwierdzony jest w Tym, którego szuka.

Szatan, wraz ze swymi mocami, jak lew ryczący krąży szukając, kogo pożreć (1 P 5,8). Niech przeto nigdy nie ustają: ciągła uwaga serca, czujność, sprzeciwianie się złu i modlitwa do Chrystusa Jezusa naszego Boga. Albowiem w całym twym życiu nie znajdziesz większej pomocy poza Jezusem. On sam, jedyny Pan, jako Bóg, zna podstępy, zasadzki i przebiegłość demonów.

Niech przeto dusza zaufa Chrystusowi i wzywa Go, i niech się nie obawia. Nie walczy bowiem sama, lecz z pomocą potężnego Króla, Jezusa Chrystusa, Stworzyciela wszystkich rzeczy cielesnych i niecielesnych, to jest widzialnych i niewidzialnych.

Jak deszcz, im częściej pada, tym bardziej zwilża ziemię, tak również święte Imię Chrystusa, jeśli się je często wymawia i wzywa, napełnia ziemię naszego serca radością i weselem.

Dobrze jest, by niedoświadczeni wiedzieli również to, że mamy wrogów – od czasów Adama aż do naszych dni – którzy są niecieleśni i niewidzialni, złośliwi i pomysłowi w złu, przebiegli, zręczni i doświadczeni w walce. My zaś, ociężali ciałem i myślą, skłaniający się ku ziemi, w żaden inny sposób nie możemy ich zwyciężyć, jak tylko przez nieustanną czujność umysłu i wzywanie Jezusa Chrystusa, Boga i naszego Stwórcy.

Niedoświadczonych, modlitwa do Jezusa Chrystusa niech pobudza, by wybierali i poznawali dobro. Dla doświadczonych zaś najlepszą metodą i nauczycielem jest czynienie dobra oraz utwierdzanie się w nim.

Małe, a więc także niewinne dziecko, widząc sztukmistrza, cieszy się i, w swej prostocie, naśladuje go. Tak również nasza dusza, która jest prosta i dobra – gdyż taką ją stworzył jej dobry Władca – raduje się podstępnymi sztuczkami diabła, pozwala się zwieść i podąża za gorszym, jakby to było dobre. Tak jak gołębica goni za tym, kto zastawia sidła na jej dzieci. W ten sposób dusza łączy własne myśli z wyobrażeniami wzbudzonymi przez szatana. Jeśli, na przykład, ujrzy oblicze pięknej kobiety lub jakąś inną rzecz, której ściśle zakazują przykazania Chrystusa, usiłuje znaleźć sposób na osiągnięcie tego, co ukazało się jej jako piękne. Ulegając wyobrażeniom swego umysłu popełnia zło, czyniąc to na swą zgubę.

W taki sposób postępuje demon, który swymi strzałami zatruwa każdą duszę. I dlatego, dopóki umysł nie zyska wielkiego doświadczenia w walce, nie jest rzeczą rozsądną pozwolić myślom wejść do naszego serca. Zwłaszcza na początku, gdy nasza dusza rozkoszuje się jeszcze podszeptami diabła, znajduje w nich przyjemność i podąża za nimi. Trzeba je natomiast jedynie rozpoznać i natychmiast eliminować, skoro się pojawią i zaczną atakować. Trwając w tym wspaniałym dziele, umysł wyćwiczy się, zrozumie i przyzwyczai się do prowadzenia nieprzerwanej wojny. Pozwala mu to prawdziwie rozpoznawać myśli, będąc zdolnym – jak mówi prorok – pojmać małe lisy (Pnp 2,15). Wówczas winien świadomie dopuścić myśli, by je zdemaskować i odrzucić.

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-4/

 


O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.5]

Jak niemożliwe jest, aby ogień i woda przechodziły jednocześnie tym samym kanałem, tak grzech nie może dostać się do serca, jeżeli wcześniej nie zapuka do jego drzwi, posługując się złymi wyobrażeniami, pochodzącymi z podszeptów szatana.

Najpierw pojawia się pokusa, następnie przyjęcie jej, gdy nasze myśli łączą się z myślami złych demonów. Po trzecie, przyzwolenie na to, co ma się dokonać między jednymi a drugimi myślami, które zamierzają zły czyn. I w końcu dokonuje się czyn zmysłowy, a więc grzech. Jeśli zatem umysł jest uważny, trzeźwy i czujny, oraz – poprzez odrzucanie pokus i wzywanie Pana Jezusa – odpiera ataki szatana od chwili ich pojawienia się, nie będą one miały żadnych następstw. Demon bowiem, będąc rozumem niecielesnym, może zwieść duszę jedynie przez wyobrażenia i myśli. O atakach zaś złego Dawid mówi: Każdego dnia będę tępił (Ps 101,8), i tak dalej. A wielki Mojżesz powiada o przyzwoleniu: Nie łącz się z nimi (Wj 23,2).

Czuwaj, abyś nigdy nie miał w sercu żadnej myśli, ani rozumnej, ani nierozumnej, tak byś w ten sposób łatwiej poznał Filistynów – pierworodnych synów Egipcjan (tj. duchowych wrogów).

Czujność podobna jest do drabiny Jakuba, na której pozostaje Bóg i na którą wstępują aniołowie (Rdz 28,12). Ona bowiem usuwa z nas wszelkie zło, eliminuje wielomówstwo, złorzeczenie, oszczerstwo i szereg innych zmysłowych występków. Nie dopuszcza też, aby inni przez nie pozbawieni byli, chociażby przez chwilę, wewnętrznej radości.

Jeśli umysł nie zaniedbuje swej ukrytej działalności, wówczas wraz z innymi dobrami, które daje mu nieprzerwane praktykowanie straży serca, doprowadzi pięć zmysłów ciała do wolności od grzechów zewnętrznych. Jeśli bowiem całkowicie skupia się na własnej cnocie i czujności, a także zawsze pragnie cieszyć się dobrymi myślami, to nie dopuszcza, aby był okradany przez cielesne i próżne myśli, atakujące poprzez pięć zmysłów. Wiedząc, jak bardzo są one zwodnicze, poskramia je stanowczo wewnątrz siebie.


 

Czuwaj nad swym umyłem, a nie będziesz miał trudności z pokusami. Jeżeli jednak tego zaprzestaniesz, ponieś konsekwencje.


Z doświadczenia znamy prawdziwie wielkie dobro: kto pragnie oczyścić swe serce, winien nieustannie wzywać Pana Jezusa przeciwko niewidzialnym wrogom. I zobacz, jak bardzo to co mówię, a o czym wiem z doświadczenia, jest zgodne ze świadectwem Pisma, które mówi: Przygotuj się Izraelu, by wzywać imię Pana Boga twego (Am 4,12). I Apostoł: Nieustannie się módlcie (1 Tes 5,17). I nasz Pan: Beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto trwa we Mnie a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, a nadto: Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl (J 15,5–6). Wielkie dobro stanowi modlitwa, która zawiera wszelkie inne dobra. Oczyszcza serce, miejsce, gdzie Bóg pozwala się zobaczyć wiernym.

Wielki nasz ojciec Bazyli, który jest ustami Chrystusa i ko­lumną Kościoła powiedział: „Aby nie grzeszyć i znowu nie popadać w te same grzechy, wielce pożyteczne jest pod koniec każdego dnia dokonywać rachunku sumienia, tak, by zobaczyć, co było naszym uchybieniem i co uczyniliśmy dobrego”. To właśnie praktykował Hiob, zarówno w odniesieniu do siebie samego jak i swoich dzieci (Hi 1,5). Codzienne badanie sumienia bowiem w innym świetle stawia poszczególne obowiązki.


św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-5/

*****************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.6]

Inny spośród mędrców, znających sprawy Boże, powiedział: „Zaczątkiem owocu jest kwiat, zaczątkiem ascezy wstrzemięźliwość”. Bądźmy więc wstrzemięźliwi, ale z umiarem i rozwagą, jak nauczali tego Ojcowie. Przez cały dwunastogodzinny dzień trwajmy na straży naszego umysłu. Jeśli będziemy tak postępować, wówczas, pracując nad sobą, będziemy mogli, z Bożą  pomocą, uśmierzyć i pomniejszyć zło. Trzeba wymóc na sobie cnotliwe postępowanie, poprzez które zdobywa się królestwo niebieskie (Mt 11,12).

Drogą, która prowadzi do wiedzy, jest opanowanie zmysłów (apatheia) i pokora. Bez nich nikt nie ujrzy Pana.

Kto nieprzerwanie zajmuje się swym wnętrzem, ten jest czysty. Nadto może kontemplować, może być teologiem i modlić się. O tym właśnie mówi Apostoł: Postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała (Ga 5,16).

Ten, kto wyrzekł się spraw tego świata: posiadania żony, bogactw i tym podobnych rzeczy, został mnichem na zewnątrz, lecz nie jest nim jeszcze w swym wnętrzu. Kto natomiast wyrzekł się namiętnych myśli, które tkwią wewnątrz człowieka, a więc w umyśle – ten prawdziwie jest mnichem. Łatwo bowiem jest, jeśli się chce, zostać mnichem na zewnątrz, bycie nim w swym wnętrzu natomiast – wymaga niemałej walki wewnętrznej.

Ktoż w tym pokoleniu całkowicie uwolnił się od namiętnych myśli i stał się nieustannie godnym modlitwy czystej i niematerialnej? – To zaś jest znakiem mnicha wewnętrznego.

Nie zajmuj się tylko ćwiczeniem ciała, lecz narzuć mu ascezę na tyle, na ile możesz, a cały twój umysł skieruj na rzeczy wewnętrzne. Bo ćwiczenie cielesne nie na wiele się przyda, pobożność zaś przydatna jest do wszystkiego (1 Tm 4,8).

Kiedy przestają się budzić namiętności, ponieważ zostały usunięte ich przyczyny albo też demony podstępnie się wycofały – wtedy przychodzi pycha.

Pokora i cierpienie uwalniają człowieka od wszelkiego grzechu: pierwsza przecina namiętności duszy, a cierpienie zaś – ciała. Dlatego mówi Pan: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5,8). Będą oglądać Boga i skarby, które są w Nim, gdy oczyszczą się przez miłość i wstrzemięźliwość. I będą oglądać tym więcej, im bardziej osiągną czystość serca.

Nasz Pan, chcąc udowodnić, że każde przykazanie obowiązuje i że przybranie nas za synów zostało ofiarowane ludziom przez Jego krew, mówi: Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Sługami nieużytecznymi jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać (Łk 17,10). Dlatego też królestwo niebieskie nie jest zapłatą za trud, lecz łaskawym darem Pana przygotowanym dla wiernych sług. Sługa nie żąda jako zapłaty wolności, ale jako dłużnik jest za nią wdzięczny i odbiera ją jako łaskę.

Chrystus umarł za nasze grzechy, zgodnie z Pismem (1 Kor 15,3) i obdarzył wolnością tych, którzy wiernie Mu służą. Powiedział bowiem: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (Mt 25,21). Wierny sługa – to nie ten, który polega na samej wiedzy, ale ten, który przez posłuszeństwo jest wierny Chrystusowi i Jego nakazom.

Napisano: Wszyscy pragnący, pójdźcie do wód (Iz 55,1). Pragnący Boga, dążcie do czystości myśli! Kto jednak dzięki czystości wznosi się wysoko, musi również dostrzegać marność swego życia. Nikt bowiem nie wznosi się tak wysoko, jak człowiek pokorny. Kiedy zabraknie światła, wszystko staje się ciemne i mroczne. Podobnie też, gdy zabraknie pokory, wszystko to, co staramy się czynić według naszej woli, staje się daremne i próżne.

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-6/

************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.7]

Jeżeli człowiek nie czyni woli Boga i nie przestrzega Jego prawa w swym sercu, nie może też łatwo czynić tego na zewnątrz. Ten, który nie praktykuje czujności i nie jest gorliwy, powie Bogu: Nie chcę znać dróg Twoich (Hi 21,14). Uzna tak, ponieważ brakuje mu Bożego oświecenia. Kto natomiast w nim uczestniczy z całym przekonaniem, stanie się wytrwały i otwarty na rzeczy Boże.

Z podszeptów szatana rodzą się liczne myśli, a z nich zły czyn. Kto zaś z Jezusem, od razu na początku, je stłumi, uniknie następstw i wzbogaci się słodkim Bożym poznaniem, poprzez które odnajdzie Stwórcę wszędzie obecnego. Ustawiając przed Bogiem lustro swego umysłu, jest nieustannie oświecony, niby czysty kryształ, w którym odbija się słońce. Wtedy też umysł, osiągnąwszy kres upragnionych rzeczy, znajdzie spoczynek, wolny od wszelkiej innej kontemplacji.

Każda myśl wchodzi do serca poprzez wyobrażenie jakichś rzeczy zmysłowych. Kiedy zaś umysł jest całkowicie wolny od wszelkich myśli i od wywołanych przez nie wyobrażeń, oświeca go wówczas błogosławione światło Boskości. Cały ten blask ukaże się czystemu rozumowi – o ile nie pozostają w nim żadne myśli.

Im więcej będziesz zważał na swój umysł, tym gorliwiej będziesz modlił się do Jezusa. Im bardziej zaś będziesz niedbały w badaniu swej myśli, tym bardziej oddalisz się od Niego. Jak zachowanie uwagi najlepiej oświeca przestrzeń myśli, tak też również zaniedbanie czujności i słodkiego wzywania Jezusa w sposób naturalny wiedzie do całkowitego jej zaciemnienia. Dzieje się tak, jak powiedzieliśmy, w sposób naturalny, co zrozumiesz z własnego doświadczenia. Nie można bowiem nauczyć się cnoty, a zwłaszcza tego wdzięcznego działania rodzącego światło, inaczej jak tylko na podstawie swych doznań.

Nieustanne wzywanie Jezusa, idące w parze z gorącym i radosnym pragnieniem Go, powoduje, że przestrzeń serca napełnia się radością i pokojem. Wszystko to dzięki natężonej uwadze wewnętrznej. Najwyższe oczyszczenie serca daje Jezus Chrystus, Syn Boży i Bóg, Przyczyna i Stwórca wszelkich dóbr. Mówi On bowiem: Ja, Bóg, czynię pokój (Iz 45,7).

Dusza, napełniona przez Jezusa dobrodziejstwami i sło­dyczą, z weselem i miłością wielbi swego Dobroczyńcę. Dziękuje i wzywa z wielką radością Dawcę pokoju. Swym umysłem widzi wewnątrz siebie Tego, który rozprasza złudne twory demonów.

Dawid mówi: Moje duchowe oko widzi moich duchowych wrogów. Moje ucho słyszeć będzie tych, co powstają na mnie i zamierzają zło (Ps 92,12). Ujrzałem we mnie odpłatę, jaką otrzymują od Boga grzesznicy (Ps 91,8). Jeśli nie ma w sercu żadnych wyobrażeń, wówczas umysł znajduje się w swym naturalnym stanie, będąc gotowym do podjęcia każdej duchowej, radosnej i miłej Bogu kontemplacji.

Tak oto, jak powiedziałem, czujność i modlitwa stanowią integralną całość. Natężona uwaga sprzyja nieustannej modlitwie, modlitwa zaś pomaga najwyższej czujności i uwadze, zachowanej w umyśle.

Ciągłe wspomnienie i wzywanie Pana naszego Jezusa Chrystusa tworzy w naszym umyśle pewien Boży stan, pod warunkiem, że nie zaniedbamy ani ciągłej modlitwy, jaką w naszym umyśle zanosimy do Niego, ani stałej czujności, ani też aktu uwagi. Starajmy się zawsze czynić to w ten sam sposób, oddajmy się wzywaniu Jezusa Chrystusa naszego Pana, wołając płomiennym sercem, aż będziemy mieć udział w świętym Imieniu Jezusa. Częstotliwość przechodzi bowiem w przyzwyczajenie zarówno do cnoty jak i do wady – przyzwyczajenie natomiast staje się naturalną skłonnością. Gdy umysł osiągnie taki stan, szuka nieprzyjaciół, jak pies myśliwski poszukuje w gęstwinie zająca. Pies jednak czyni tak, aby zdobyć pożywienie, umysł zaś, aby unicestwiać tych wrogów.

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-7/

******************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.8]

Tak więc za każdym razem, kiedy pojawią się w nas złe myśli, przeciwstawmy im wzywanie Pana naszego Jezusa Chrystusa a ujrzymy ich natychmiastowe – niczym dym w powietrzu – rozproszenie. Gdy umysł pozostanie sam, wówczas ponownie podejmijmy ciągłą uwagę i wzywanie. Ilekroć też doznajemy takiej próby, tak czyńmy.

Jak niemożliwe jest stawać do walki bez zbroi, czy też przepłynąć szerokie morze w ubraniu, albo żyć bez oddychania, tak też bez pokory i ciągłego błagania Jezusa niemożliwe jest nauczenie się ukrytej walki duchowej, ani umiejętnie tropić i wyeliminować zło.

Wielki Dawid, doświadczony w sprawach duchowych, powiedział: Moc moją przy Tobie zachowam (Ps 59,10). Tak więc, moc, jaką jest wyciszenie serca i rozumu, rodzące wszytkie cnoty, jesteśmy w stanie zachować w sobie, ze względu na pomoc od Pana, który daje nam przykazania. Jeśli Go wciąż przyzywamy, usuwa z nas skazę zapomnienia. Owo zapomnienie zaś niszczy zwłaszcza ciszę serca, niczym woda, która gasi ogień. Dlatego, mnichu, nie zasypiaj przez niedbałość w śmierci (Ps 13,4), ale smagaj swoich wrogów imieniem Jezusa. Jak powiedział pewien mędrzec: „Niech Imię Jezusa przylgnie do twego oddechu, a wtedy poznasz pożytek ciszy (hezychii)”.

Zapomnienie potrafi zgasić straż umysłu, tak jak woda gasi ogień. Stała modlitwa do Jezusa, połączona z natężoną czujnością, pomaga całkowicie usunąć zapomnienie z serca. Modlitwie bowiem niezbędna jest czujność, podobnie jak lampie płomień.

Strzeżenie rzeczy cennych wymaga trudu. Prawdziwie zaś cenne jest to, co zachowuje nas od wszelkiego zła – zarówno zmysłowego, jak i duchowego. Są to: straż umysłu połączona z wzywaniem Jezusa Chrystusa, patrzenie zawsze głęboko w serce i stałe zachowywanie wewnętrznego pokoju, aby się uwolnić także od myśli, które wydają się dobre. Należy wyzbyć się myśli, aby nie skryli się w nich złodzieje. Nawet jeśli musimy dołożyć wiele trudu, by trwać w sercu, blisko jest pocieszenie.

Ten, kto nieprzerwanie czuwa nad swoim sercem i nie dopuszcza do niego żadnych wyobrażeń i złudnych obrazów pochodzących od mrocznych i złych duchów, szybko dojrzy, jak jego serce – ze swej na­tury – promieniuje świetlistymi myślami. Węgiel wydaje płomień, płomień zaś zapala świecę, o ileż bardziej więc Bóg, który mieszka w naszym sercu od chrztu świętego, rozpala myślenie ku kontemplacji. Czyni to jednak pod warunkiem, że znajdzie przestrzeń naszych myśli oczyszczoną od powiewów zła i strzeżoną przez czujność umysłu.

Obszary naszego serca zawsze powinno przenikać Imię Jezusa Chrystusa, niczym błyskawica przenikająca sklepienia podczas nadchodzącego deszczu. Doskonale zdają sobie z tego sprawę ci, którzy doświadczyli działania umysłu oraz wewnętrznych zmagań. Prowadźmy zatem walkę duchową, tak byśmy byli przygotowani jak do bitwy. Najpierw, zachowajmy uwagę, później, poznawszy, że nieprzyjaciel powziął przeciw nam zły zamiar, odpierajmy go w sercu z gniewem, słowami przekleństwa; po trzecie, należy natychmiast się modlić, aby się mu przeciwstawić, skupiając serce przez wzywanie Jezusa Chrystusa. W ten sposób od razu rozproszymy twory demona, aby umysł nie podążał za ułudą, wzorem dziecka omamionego przez czarodzieja.

Wołajmy wytrwale, jak Dawid, mówiąc: „Panie Jezu Chryste!” Niech ochrypnie nam głos, a nasze duchowe oczy niech nie przestaną pokładać nadziei w Panu Bogu naszym (Ps 69,4).

Jeśli nie zapomnimy przypowieści o niegodziwym sędzi, przez którą Pan do nas przemawia, przekonując, że należy zawsze się modlić i nie ustawać –  znajdziemy pożytek i obronę (Łk 18,1).

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-8/

**************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.8]

Tak więc za każdym razem, kiedy pojawią się w nas złe myśli, przeciwstawmy im wzywanie Pana naszego Jezusa Chrystusa a ujrzymy ich natychmiastowe – niczym dym w powietrzu – rozproszenie. Gdy umysł pozostanie sam, wówczas ponownie podejmijmy ciągłą uwagę i wzywanie. Ilekroć też doznajemy takiej próby, tak czyńmy.

Jak niemożliwe jest stawać do walki bez zbroi, czy też przepłynąć szerokie morze w ubraniu, albo żyć bez oddychania, tak też bez pokory i ciągłego błagania Jezusa niemożliwe jest nauczenie się ukrytej walki duchowej, ani umiejętnie tropić i wyeliminować zło.

Wielki Dawid, doświadczony w sprawach duchowych, powiedział: Moc moją przy Tobie zachowam (Ps 59,10). Tak więc, moc, jaką jest wyciszenie serca i rozumu, rodzące wszytkie cnoty, jesteśmy w stanie zachować w sobie, ze względu na pomoc od Pana, który daje nam przykazania. Jeśli Go wciąż przyzywamy, usuwa z nas skazę zapomnienia. Owo zapomnienie zaś niszczy zwłaszcza ciszę serca, niczym woda, która gasi ogień. Dlatego, mnichu, nie zasypiaj przez niedbałość w śmierci (Ps 13,4), ale smagaj swoich wrogów imieniem Jezusa. Jak powiedział pewien mędrzec: „Niech Imię Jezusa przylgnie do twego oddechu, a wtedy poznasz pożytek ciszy (hezychii)”.

Zapomnienie potrafi zgasić straż umysłu, tak jak woda gasi ogień. Stała modlitwa do Jezusa, połączona z natężoną czujnością, pomaga całkowicie usunąć zapomnienie z serca. Modlitwie bowiem niezbędna jest czujność, podobnie jak lampie płomień.

Strzeżenie rzeczy cennych wymaga trudu. Prawdziwie zaś cenne jest to, co zachowuje nas od wszelkiego zła – zarówno zmysłowego, jak i duchowego. Są to: straż umysłu połączona z wzywaniem Jezusa Chrystusa, patrzenie zawsze głęboko w serce i stałe zachowywanie wewnętrznego pokoju, aby się uwolnić także od myśli, które wydają się dobre. Należy wyzbyć się myśli, aby nie skryli się w nich złodzieje. Nawet jeśli musimy dołożyć wiele trudu, by trwać w sercu, blisko jest pocieszenie.

Ten, kto nieprzerwanie czuwa nad swoim sercem i nie dopuszcza do niego żadnych wyobrażeń i złudnych obrazów pochodzących od mrocznych i złych duchów, szybko dojrzy, jak jego serce – ze swej na­tury – promieniuje świetlistymi myślami. Węgiel wydaje płomień, płomień zaś zapala świecę, o ileż bardziej więc Bóg, który mieszka w naszym sercu od chrztu świętego, rozpala myślenie ku kontemplacji. Czyni to jednak pod warunkiem, że znajdzie przestrzeń naszych myśli oczyszczoną od powiewów zła i strzeżoną przez czujność umysłu.

Obszary naszego serca zawsze powinno przenikać Imię Jezusa Chrystusa, niczym błyskawica przenikająca sklepienia podczas nadchodzącego deszczu. Doskonale zdają sobie z tego sprawę ci, którzy doświadczyli działania umysłu oraz wewnętrznych zmagań. Prowadźmy zatem walkę duchową, tak byśmy byli przygotowani jak do bitwy. Najpierw, zachowajmy uwagę, później, poznawszy, że nieprzyjaciel powziął przeciw nam zły zamiar, odpierajmy go w sercu z gniewem, słowami przekleństwa; po trzecie, należy natychmiast się modlić, aby się mu przeciwstawić, skupiając serce przez wzywanie Jezusa Chrystusa. W ten sposób od razu rozproszymy twory demona, aby umysł nie podążał za ułudą, wzorem dziecka omamionego przez czarodzieja.

Wołajmy wytrwale, jak Dawid, mówiąc: „Panie Jezu Chryste!” Niech ochrypnie nam głos, a nasze duchowe oczy niech nie przestaną pokładać nadziei w Panu Bogu naszym (Ps 69,4).

Jeśli nie zapomnimy przypowieści o niegodziwym sędzi, przez którą Pan do nas przemawia, przekonując, że należy zawsze się modlić i nie ustawać –  znajdziemy pożytek i obronę (Łk 18,1).

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-8/

*************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.9]

Jak niemożliwe jest, aby ktoś patrzący prosto w słońce nie otrzymał obfitego światła dla oczu, tak niemożliwe jest, aby ten, który wpatruje się zawsze w przestrzeń serca, mógł być nieoświeconym.

Jak niemożliwe, by ktoś wiódł życie doczesne bez wody i pożywienia, tak niemożliwe jest, by dusza osiągnęła wartości duchowe i miłe Bogu bez strzeżenia umysłu oraz czujności i czystości serca. Nie może też uwolnić się od grzechu ten, który popełnia go w umyśle, chociażby, z obawy przed karą, przymuszał się nie grzeszyć.

Stary Testament daje obraz ascezy cielesnej, zewnętrznej i dostrzegalnej zmysłami. Święta Ewangelia natomiast, a więc Nowy Testament, stanowi obraz czujności, czyli czystości serca. Stary Testament nie uczynił doskonałym człowieka wewnętrznego. Cześć zaś oddawana Bogu nie była pełna. O tym mówi Apostoł: Prawo nikogo nie czyniło doskonałym (Hbr 7,19). Zabraniało ono jedynie „grubych” grzechów. Natomiast usunięcie z serca myśli i złych pragnień – co nakazuje Ewangelia – dla czystości duszy oznacza coś więcej niż zakaz, by nie krzywdzić bliźniego. Podobnie dzieje się ze sprawiedliwością i ascezą cielesną, a więc z postem, wstrzemięźliwością, snem na ziemi, trwaniem na stojąco, czuwaniem i innymi rzeczami, które z natury odnoszą się do ciała, prowadzą do wewnętrznego pokoju i wyzbycia się pożądliwości, uwalniając ciało od grzechu uczynkowego. Takie rzeczy, jak powiedziałem, uważane były za dobre także w Starym Testamencie. Kształtują one bowiem naszego człowieka zewnętrznego i chronią nas od zła uczynkowego. Nie chronią jednak ani nie zabraniają nam grzeszyć w myślach, tak by, z Bożą pomocą, wyzwolić nas z zazdrości, złości i innych ułomności.

Jak doliny obfitują w zboże (Ps 65,14), tak filozofia umysłu daje obfitość każdego dobra w twoim sercu. A raczej to Pan nasz Jezus Chrystus da ci to dobro, bez którego nic nie możemy uczynić (J 15,5). Najpierw odkryjesz, że jest ono drabiną, następnie przeczytaną księgę. Czyniąc postępy, zobaczysz, że jest niebiańskim miastem Jeruzalem i ujrzysz w sposób duchowy Chrystusa – Króla mocy, z współistotnym Ojcem i uwielbionym Duchem Świętym.


 

Modlitwa Jezusowa połączona z czujnością, w naturalny sposób, z rozumnej części serca usuwa myśli, które, nawet wbrew naszej woli, utkwiły w nim i tam pozostają.


 

Zachowywanie duszy w stanie wyciszenia, wolnej od wszelkiej myśli, wydaje się ludziom trudne. Rzeczywiście bowiem wymaga wiele pracy nad sobą. Ogarnąć to, co bezcielesne, w mieszkaniu ciała – stanowi trudne zadanie dla tych, którzy nie mają doświadczenia w wojnie. Także dla tych, którzy już je zdobyli prowadząc niematerialną walkę wewnętrzną. Ten jednak, kto dzięki ciągłej modlitwie – ogarnął Pana Jezusa, nie utrudzi się idąc za Nim, jak mówi Prorok (Jr 17,16). Nie będzie pragnął sądu ludzkiego, olśniony pięknem, urokiem i słodyczą Jezusa. Nie zawstydzą go jego wrogowie – nieczyste demony, które krążą wokół niego. Będzie z nimi rozmawiał u bramy swego serca. I dzięki Jezusowi, wniwecz je obróci.

Gdy żeglujesz po duchowym morzu, ufaj Jezusowi, który mówi tajemnie w twoim sercu: Nie bój się, Jakubie, moje dziecko, Izraelu, moje maleństwo. Nie bój się, Izraelu, robaczku. Ochronię cię (Ja cię poratuję) (Iz 41,13). Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? (Rz 8,31). Ten, który nazwał błogosławionymi czyste serca (Mt 5,9), On, słodki Jezus, jedyny czysty, ustanowił prawo, że pragnie w Boży sposób wejść w czyste serca i w nich zamieszkać. Nie ustawajmy zatem, naśladując świętego Pawła, w ćwiczeniu naszego umysłu w po­bożności (1 Tm 4,7). Doprawdy słusznie nazwana jest nią cnota, która z korzeniami wyrywa to, co zły zasiał. Pobożność jest ścieżką rozumu, a więc drogą umysłu i myśli.

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-9/

**************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.10]

Gdy nasze życie zaczęła przenikać czujność umysłu, jeśli złączymy pokorę z czujnością, a modlitwa będzie zespolona z odpieraniem napaści szatana, wówczas należycie podążymy drogą skruchy. Oświeceni światłem uwielbionego i świę­tego Imienia Jezusa Chrystusa, porządkujemy, sprzątamy, ozdabiamy i oczyszczamy ze zła dom naszego serca. Jeśli jednak polegamy wyłącznie na sobie, na własnej czujności i uwadze, wówczas nasze wnętrze przenikną wrogowie. Upadniemy i opanują nas przebiegli oszuści. Coraz bardziej zaplączemy się w ich sieci. Złe myśli z łatwością będą się pastwić nad nami, gdyż zabraknie nam potężnej broni: Imienia Jezusa Chrystusa. Tylko ten czcigodny miecz, gdy będziemy nim nieustannie obracać w wyciszonym  sercu, potrafi ich ugodzić, poćwiartować, spalić i wytracić, tak jak ogień trawi słomę.

Zadaniem nieustannej czujności, przynoszącej duszy wielką korzyść i pożytek, jest dostrzeganie w umyśle wyobrażeń, skoro tylko one powstaną. Zadaniem odpierania ataków szatana jest ujawnienie i odrzucenie myśli, próbującej przeniknąć do przestrzeni naszego umysłu poprzez wyobrażenie jakiejś rzeczy zmysłowej. Tym jednak, co natychmiast wygasza i rozprasza wszelką myśl, wszelkie słowo, wszelkie wyobrażenie, wszelki obraz, wszelką złą postać podsuwaną nam przez wrogów, jest wzywanie Pana. I sami dostrzegamy w umyśle ich ogromną klęskę, zadaną przez wielkiego Jezusa, naszego Boga i obronę dla nas słabych, nędznych i bezużytecznych.

Serce, całkowicie wolne od wszelkich wyobrażeń, zrodzi w sobie myśli Boże i tajemne, które podskakują, jak ryby pluskające na spokojnym morzu albo wyskakujące nad wodę delfiny. Morze porusza się przy łagodnym powiewie, a głębia serca przy działaniu Ducha Świętego. Powiedziano: Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! (Ga 4,6).

Gdy zabraknie wody, okręt nie popłynie daleko. Tak też straż umysłu nie posunie się naprzód, jeśli będzie pozbawiona czujności, połączonej z pokorą i modlitwą do Jezusa Chrystusa.

Fundamentem domu są kamienie, zaś fundamentem i zwień­czeniem tej cnoty jest uwielbione i święte Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nierozważny sternik łatwo rozbije okręt w czasie sztormu, jeśli, wypędziwszy marynarzy i wrzuciwszy wiosła i żagle do morza, sam śpi. A jeszcze łatwiej dusza zostanie pochłonięta przez demony, jeśli w czasie ataków szatana zaniedba czujności i wzywania Imienia Jezusa Chrystusa.

Modlitwa monologiczna zabija i obraca w proch podstępy złych duchów. Jezus, Bóg i Syn Boga, nieustannie i gorliwie przez nas przyzywany, nie pozwala ukazywać umysłowi, w zwierciadle myśli, nawet zaczątku napaści szatana, czy też jakiejkolwiek ich postaci. Nie dopuszcza też, by przenikały do naszego serca podszepty złego. Jeśli zaś nie przenikną one do naszego wnętrza, nie złączą się, jak mówiliśmy, z myślami. To poprzez myśli bowiem demony mają zwyczaj rozmawiać z duszami i skrycie uczyć je zła.

Poprzez ciągłą modlitwę oczyszczają się zatem przestworza myśli z mrocznych chmur i duchowych powiewów zła. Kiedy zaś przestrzeń serca zostaje oczyszczona, niemożliwe jest, by nie świeciło w nim Boskie światło Jezusa. Pod warunkiem jednak, że nie nadyma nas pycha, próżność i zarozumiałość, i nie wznosimy się ku temu, co nieosiągalne, gdyż wówczas pozbawieni będziemy pomocy Jezusa. Albowiem Chrystus, wzór pokory, nienawidzi takich rzeczy.

Jeśli naprawdę pragniesz, by twoje myśli okryły się wstydem i bez trudu chcesz żyć w stanie wewnętrznego pokoju, oraz z łatwością osiągnąć czujność serca, niech modlitwa Jezusa przylgnie do twego oddechu, a wkrótce zobaczysz, że tak się dzieje.

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-10/

******************

O CZUJNOŚCI I MODLITWIE [CZ.11]

Jak niemożliwe jest pisać litery w powietrzu, aby bowiem były trwałe, muszą być wyryte na jakimś materiale, tak też do naszej wytrwałej czujności niech przylgnie modlitwa skierowana do Jezusa Chrystusa, aby cnota czuwania na zawsze się z nią zjednoczyła i była zachowywana.

Z twym oddechem złącz czujność i Imię Jezusa, oraz szczere rozważanie o śmierci i pokorę: jedno i drugie jest, jak wiadomo, bardzo pożyteczne.

Oczyszczenie serca, przez które otrzymujemy zstępujące na nas z góry (Jk 1,17) pokorę i wszelkie dobro, nie jest niczym innym, jak całkowitym niedopuszczaniem, aby do naszej duszy weszły nachodzące myśli.

Prawdziwie błogosławionym jest ten, kto w swym umyśle tak przylgnie do modlitwy skierowanej do Jezusa i bez ustanku Go wzywa w swym sercu, jak powietrze jednoczy się z naszymi ciałami, a płomień ze świecą. Słońce, gdy wschodzi nad ziemią, czyni dzień. Święte zaś i chwalebne Imię Pana Jezusa, gdy nieprzerwanie świeci w naszym umyśle, rodzi niezliczone jaśniejące myśli.

Oto, Teodulu, co pisze ci ten, który swoje imię (Hezychiusz) wywodzi od „stanu ciszy” (hezychii), nawet jeśli w praktyce mu nie sprostał. To wszystko nie pochodzi jednak od nas, ale jest tym, co dał Bóg, który w Ojcu i Synu, i Duchu Świętym jest czczony i wielbiony przez wszelką istotę rozumną, aniołów i ludzi, i wszelkie stworzenie, które ukształtowała niewysłowiona Trójca, jedyny Bóg. Byśmy mogli dojść do świat­ła Jego królestwa, przez modlitwy Przeczystej Bogarodzicy i naszych świętych Ojców.

Bogu nieogarnionemu chwała na wieki. Amen.

św. Hezychiusz z Synaju – fragment z książki „Filokalia. Teksty o modlitwie serca”

http://filokalia.pl/o-czujnosci-i-modlitwie-cz-11/

***************************

„Oddychać Imieniem” – rekolekcje z modlitwą Jezusową

Od lipca tego roku rozpoczęliśmy serię rekolekcji, w których główny nacisk położony jest na praktykę modlitwy Jezusowej (zobacz szczegóły). Okazało się, że chętnych jest sporo, co pokazuje jak bardzo ta forma modlitwy jest potrzebna dzisiejszemu człowiekowi.

Głównym prowadzącym jest znany Wam ojciec Szymon Hiżycki OSB, który, jak dobrze wiecie, nadzoruje cały projekt FILOKALIA. Postanowiliśmy przesłać wszystkim naszym użytkownikom terminy spotkań z cyklu „Oddychać Imieniem”:

 

  • 11–13.12.2015
  • 1–3.01.2016
  • 5–7.02.2016
  • 4–6.03.2016
  • 1–3.04.2016
  • 6–8.05.2016
  • 3–5.06.2016 

 

Rezerwacji można dokonać telefonicznie (tel. (12) 68 85 450) lub mailowo (rezerwacje@jg.benedyktyni.com), w ten sam sposób możecie się dowiedzieć o kosztach pobytu i wolnych terminach. Opłata za rekolekcje jest DOBROWOLNA

https://youtu.be/FjU_DfVv-1A

Podczas rekolekcji każdy z uczestników otrzyma malutką książeczkę pt. „Praktyka modlitwy Jezusowej”. Pierwszy z tekstów nosi tytuł Metoda świętej modlitwy i uwagi i przypisywany jest Symeonowi Nowemu Teologowi (zm. 1022). Pismo opisuje trzy formy modlitwy i uwagi, wskazując przy tym, że dwie z nich kryją niebezpieczeństwa. Drugi z kolei traktat, autorstwa Kaliksta i Ignacego Ksantopuloi ze Świętej Góry Atos, to Podręcznik praktyki modlitwy Jezusowej. Głównym motywem powyższego dzieła jest nieustanna modlitwa serca, skierowana do Jezusa. Autorzy ukazują ją w kontekście ascetycznym i sakramentalnym.

Poniżej przesyłamy kilka pozycji książkowych, z którymi warto się zapoznać przed podjęciem praktyki modlitwy Jezusowej:

http://filokalia.pl/oddychac-imieniem-rekolekcje-z-modlitwa-jezusowa/


 

 

 

 

 

 

 

 

 

O autorze: Słowo Boże na dziś