Szanowni Państwo.
No bo co tak niby nadzwyczajnego się wydarzyło? Że partia x traci władzę po ośmiu latach? Że młodzi zagłosowali przeciw władzy? (Zresztą podobnie, jak w wyborach w 2007 roku). Że kryzys gospodarczy dał się ludziom w kość i postanowili zagłosować na największą partię opozycyjną? Czy to jest coś niezwykłego, jak na standardy europejskich demokracji?
Dlatego dziwią mnie tyrady reżimowych mediów silących się na najbardziej piętrowe socjologiczne analizy, np. jakim to sposobem straszny Kaczyński wraz ze strasznymi biskupami, kibolami oraz sfrustrowanymi nauczycielami zaczadzili umysły młodych? Słyszymy o brudnej, plugawej fali hejtu i nienawiści, zbliżającym się końcu demokracji “liberalnej” (wyczuwam podobieństwo w tej frazie do “demokracji ludowej”), jeśli nie całego kraju w ogóle. Co bardziej stuknięci profesorowie stwierdzili, że Polakom pod rządami jedynie słusznej partii było tak dobrze, że… z nudów zagłosowali na PiS. Słowem, ile jadaczek, tyle teorii wyjaśniających przyczynę ich klęski. Może afera taśmowa, może Zandberg, może Kopacz, może Tusk, może arogancja władzy. Raz plotą, że Platforma za mało mówiła o swoich epokowych “sukcesach”. Za chwilę, że za dużo o tym gadała, bo to zaczęło wkurzać wyborców. Będą tak się jeszcze zastanawiać do przyszłorocznego śniegu.
Ale równie niedorzeczna jest euforia w Obozie Patriotycznym. Tu mówią o wielkim narodowym odrodzeniu, największym przełomie od 1989 roku, Roli mediów społecznościowych, czy gazet “niepokornych”. I też twierdzą, że mamy do czynienia z czymś niezwykłym, niespotykanym, czasem doszukując się nawet Boskiej interwencji nad urnami. Że wyrosło nam nowe, patriotyczne pokolenie, które już tak łatwo nie przeniesie głosów na lewicę, bo poznało skalę propagandy medialnej. Że cała Polska się zjednoczyła i jest w 14/16 niebieska. Że pokochała PiS. Że Polacy masowo zademonstrowali swoją Wiarę, patriotyzm. I tym podobne, inne życzeniowe hasła.
Moim zdaniem sytuacja jest nieco bardziej prozaiczna. Ja bynajmniej tego narodowo-katolickiego wzmożenia wokół siebie nie widzę. Ludzie co prawda zagłosowali na PiS, często nawet sceptyczni wobec prawicy, bo mieli po prostu dość Platformy i otaczającej ich rzeczywistości. Bo zobaczyli kawałek Europy na wyjazdach zarobkowych i mogli porównać nasz kraj do tamtych standardów życia. Bo zrozumieli, że może i wzrost PKB mamy dodatni, ale czasem i dwa etaty nie wystarczały, by spłacić ratę kredytu “frankowego”. Ludzie po prostu mają dość tego syfu i szarpania się od pierwszego do pierwszego i liczy się Zmiana. Nawet, jeśli kogoś odpycha sos narodowo-katolicki.
Bardzo cieszy mnie wygrana PiS. Życzę tej partii jak najlepiej, twierdząc, że ma najlepszy program dla Polski ze wszystkich. Bardzo bym chciał, żeby było inaczej, ale dodam, iż wcale mnie nie zdziwi, jeśli za cztery lata PiS odejdzie od władzy w glorii jeszcze gorszych nieudaczników od dzisiejszego PO. A młodzi ponownie zagłosują przeciw władzy.
Bo umówmy się. Politycy, a szczególnie politycy z krajów peryferyjnych, jak Polska mają ograniczony wpływ na rzeczywistość kreowaną przez zachodnie korporacje i międzynarodowe gremia. A mechanizm wyborczy w całej Europie od lat jest ten sam. Obiecujemy złote góry w opozycji, ale jak dojdziemy do władzy, tonujemy to mówiąc o bezpieczeństwie finansowym kraju. Wtedy ci drudzy mówią o arogancji władzy i niespełnionych obietnicach. I tak jak w karuzeli. Raz partia ludowa, raz socjaliści. A dług państwa rośnie, rośnie, przez co ludziom żyje się coraz gorzej i notorycznie pragną zmian. PiS w tym rozdaniu poszedł już zupełnie po bandzie z obietnicami socjalnymi, przez co potencjalny upadek z konia-tym groźniejszy. Naród w razie niespełnionych aspiracji nie zadowoli się uniesieniami duchowo-mesjanistycznymi. Wykopie PiS ze stołków z takim samym przytupem, jak poprzedników. I zweryfikujcie mnie później. Konstanty Radziwił, jeśli zostanie ministrem zdrowia, zostanie okrzyknięty kolejnym “najgorszym ministrem zdrowia w historii” w myśl zasady, że ten zaszczyt przypada zawsze urzędującemu politykowi.
Zresztą, pierwsze symptomy wymiękania PiS już widzimy. Gliński donosi, że banki w sprawie frankowiczów nie zostaną tak wydrenowane, jak chciał tego projekt SLD (90% kosztów przewalutowania kredytów), bo i tak poniosą straty z powodu podatku bankowego. Na drodze do suwerenności kraju nadal przecież będą stały media, sądy, uczelnie, NBP, Unia Europejska czy korporacje. Więc na logikę, Kaczyński ryzykuje swoim życiem proponując bilion złotych na rozwój kraju. Bo z banksterami jeszcze nikt nie wygrał, nawet Hitler, który myślał, że to on zacznie nimi pogrywać.
Życzę, mimo tych niełatwych okoliczności, by próbę gospodarczego naprawiania kraju podjąć. Bardzo chciałbym się mylić w moich dywagacjach, ale warto dopowiedzieć, że każda inna partia w miejscu PiS również stała by na straconej pozycji. Bo dobrych intencji nie odmawiam nikomu w tym względzie, łącznie z PO, która miałaby wtedy więcej do okradzenia. Co nie znaczy, że nie wierzę w w cuda. Nawet, gdyby się nie udało, przynajmniej odpoczniemy na jakiś czas od zboczeńców z LGBT.
_______________________________________________________________
Zdjęcie w ikonie wpisu: sejm.gov.pl
Nadzwyczjne by było, gdyby PiS i reszta prawicy zachowywała się mądrzej (cokolwiek by to miało znaczyć) niż 8-10 lat temu i nie powtarzała starych błędów jeszcze z czasów AWS.
Na szczęście jest już sprawdzony (i to przez dwie kadencje) wzorzec węgierski. W końcu jesteśmy nieco większym krajem niż Węgry … więc i naciski ale i możliwości będą proporcjonalnie większe.
W pewnym sensie nic nadzwyczajnego w tych wyborach się nie stało, lecz sytuacja jest wyjątkowa pod następującymi względami.
Zgadzając się Migorrem, że euforia w Obozie Patriotycznym jest niedorzeczna, zwróciłbym uwagę na następujące aspekty sprawy. Władzę traci (w rzeczywistości jest to część władzy ustawodawczej, a także jej pozory oraz wykonawczą -administracyjną)- traci targowica -zdemoralizowane środowisko, którego miejsce jest przed polskim Wymiarem Sprawiedliwości, który jak wiemy nie funkcjonuje.
Co PiS zrobi- nie wiem. Nadal wciąż aktualną i naglącą kwestią jest to: co zrobią Polacy- bo na razie robią bardzo mało