To był już trzeci i ostatni wielki wyścig kolarski w tym roku, liczący [tak, jak i dwa pozostałe] 21 etapów. Oglądałam w Eurosporcie transmisje ze wszystkich trzech: Giro d’ Italia, Tour de France oraz właśnie z hiszpańskiej Vuelty. Główną moją czynnością w ciągu ostatniego weekendu [12-13.09] było podziwianie ostatnich etapów Vuelty oraz dekoracji zwycięzców.
Muszę powiedzieć, że to ten ostatni wyścig najbardziej mnie “wciągnął”, a to dlatego, iż prawie do końca nie bylo wiadomo kto wygra. O ile w pozostałych dwóch wyścigach już w ich połowie klasyfikacja generalna było ustalona i wiadomo było, ze Giro wygra Contador, a Tour de France – Froome, to dopiero na przedostatnim, dwudziestym etapie Vuelty okazalo się, że zwycięzcą będzie Fabio Aru, drugim Joaquin Rodrigues, a trzecim – Rafał Majka.
To miejsce na podium polskiego kolarza szczególnie cieszy, gdyz jest to zaledwie drugi taki sukces w historii polskego kolarstwa. W 1993 roku Zenon Jaskuła był trzeci w Tour de France. W zeszłym roku Rafal Majka byl szósty w Giro d’Italia, a dwa lata temu był siódmy – równiez w Giro. Wtedy też Przemysław Niemiec był szósty.
Ową nieprzewidywalność tegoroczna Vuelta “zawdzięczała” licznym wypadkom i kraksom, jakie zdarzały się podczas niej. Froome złamal kość w stopie, na Petera Sagana najechał motocykl obsługi wyścigu, a nasz Przemysław Niemiec rozbil glowę i musiał się wycofac już na drugim etapie. W sumie z Vuelty wycofało się aż 40 kolarzy na 198, lwia większość z powodu kraks.
Podczas pięknej uroczystości na placu przed biblioteką w Madrycie, oprócz trzech zawodników na podium wyścigu, uhonorowani zostali: Valverde – zieloną koszulką klasyfikacji punktowej, Fraile – zwycięzca klasyfikacji górskiej dostał koszulkę w niebieskie kropki, Rodrigues wygral klasyfikację kombinowaną [najmniejsza suma miejsc we wszystkich klasyfikacjach] i paradował w białej koszulce.
Pechowiec Dumoulin, ktory na przedostatnim etapie spadł z pierwszego miejsca na szóste, otrzymał nagrodę dla najwaleczniejszego kolarza całego wyścigu. W dwóch klasyfikacjach, punktowej i kombinowanej Rafał Majka był w pierwszej dziesiątce.
Jak zwykle można było cały czas podziwiać wspaniałe krajobrazy Hiszpanii od Andaluzji i Sewilli, poprzez Asturię do Kastylii i Madrytu. Trzeba jednak powiedzieć, że hiszpańscy operatorzy telewizyjni mniej dbają o pokazywanie turystycznych walorów swego kraju niż Włosi i Francuzi.
Niestety, na następny wielki wyścig kolarski trzeba będzie teraz czekać aż do 6 maja przyszłego roku, kiedy to zacznie się Giro d’Italia 2016, tym razem w Holandii.
__________________________________________________________
Zdjęcie w ikonie wpisu: Rafał Majka/ REUTERS/
Potwierdzam, bardzo ciekawy to był wyścig, też czasem zerkałem. I też momentami miałem wrażenie, że był bardziej emocjonujący od TdF. Może też z powodu walki naszego Rafała Majki o miejsce w czołówce.
Ale najbardziej zapamiętałem oczywiście parę komentatorów TJ & KW. :)
“-Tomek pamiętasz taki wyścig kolarski Warszawa-Poznań? Ty studiowałeś wtedy w Poznaniu, nie chodziłeś tam na metę tego wyścigu?
-Nie. (przerwa). Ja na studiach w Poznaniu chodziłem na inną metę”.
Straciłam sympatię dla tych komentatorów po tym, co wypisywali w swej książce. Patrz tutaj:
http://naszeblogi.pl/55435-sportowcy-i-dziennikarze-sportowi-podlizuja-sie-wladzy
To wcześniej Pani nie wiedziała? Na transmisjach z biathlonu z takiej Beaty Szydło śmieli się obaj jegomoście jeszcze kilka dobrych lat temu :) Przecież wiadomo, że są to pieszczochy PO. Chociaż Jaroński w poniższej rozmowie przyznał się, że w wyborach głosował na Kukiza. Tak wygląda elektorat partii “antysystemowej” :) Polecam skądinąd cały materiał, sądzę, że może być dla Pani ciekawy.
Także ja też do nich nie mam sympatii. Ale jak nie gadają o polityce na transmisjach, to zawsze chętnie wysłucham.