Instalacja malarska Leona Tarasewicza (przedsięwzięcie Muzeum Narodowego w Krakowie i Fundacji Nowa Przestrzeń Sztuki)
Muzyka Wincentego z Krakowa
O autorze: Józef Wieczorek
W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter – dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.
Przyciąga oko i fascynuje złudzeniami optycznymi, ale nie wiem, co twórca chciał zakomunikować. Nie rozumiem tytułu “Labirynt pamięci”. Tarasewicz w Poznaniu pomalował w paski kolumny Teatru Wielkiego:
Czy taka sztuka służy ludziom? Być może. Nie znam się. Ja mam wrażenie, jakby ktoś na mnie eksperymentował.
..no, bo to taki współczesny Hasior jest…ktoś musi kontynuować wybryki ludzkiego umysłu…:))
…widać, że gość miał trudne dzieciństwo…pewnie mu rodzice notorycznie malowali w paski pokój dziecinny…no i mamy efekty…
…mnie tylko zastanawia, kto takie idiotyzmy sponsoruje i komu to ma służyć…pozdrawiam
Zwiedzałem miasto Vienne, ok. 30 km. od Lyonu na południe. Oprócz rzymskich mozaik, amfiteatru i wielu starożytnych ruin mają śliczną świątynie Augusta i Livii, kwadratowa z perystylem, w centrum miasta. Burmistrz zgodził się, by 20 m. od tej starożytnej rzymskiej świątyni, firma Yoplait (mająca tu fabrykę jogurtów) wystawiła rzeźbę – krowę zbudowaną z dwóch 3-metrowej wysokości płyt metalowych. Mieszkańcy tego 30-tysięcznego miasta byli oburzeni. Szpetność okrutna. Nawet nie zrobiłem zdjęcia.
Dyrektor mecenatu Yoplait chwali się, że wydają miliony euro na kulturę.
Kiedyś po spożyciu (być może nadmiernym) bimbru produkowanego przez naszego sołtysa, miałem wizje kropka w kropkę takie same jak pan artysta.
Produkty naszego sołtysa mają wysoką renomę w okolicy ale nie przypuszczałem że zaopatrują się u niego sfery artystyczne. Chapeau bas!
Dziękuję. Jak zwykle przy Panu poznaję nowe słowa i nowe ciekawe miejsca. Chyba chodzi o tę krowę:
Prawdę mówiąc, ja bym jogurtu z mleka od takiej krowy nie kupił.
Dyrektor mecenatu Yoplait chwali się, że wydają miliony euro na kulturę.
Pewnie o to tutaj chodzi, zaimponować kolegom z biznesu i propagandowo uchodzić za mecenasa kultury, bo żadnego dobra dla ludzi w tej metalowej krowy nie widzę, podobnie jak z pomalowanych w paski kolumn Teatru Wielkiego. Pozdrawiam
Dzięki za zdjęcie. To właśnie ta krowa. Na tym zdjęciu nie wygląda ona zbyt okropnie. Ot, ciekawostka. Natomiast gdy się siedzi na wprost tego zardzewiałego (spatynowanego – powiedziałby rzeźbiarz) żelastwa, na tarasie kawiarni i słucha uwag kelnerki na temat tego dzieła sztuki i o petycji mieszkańców do burmistrza, by dzieło usunąć, to trudno nie przyznać im racji, że po prostu brak tu elegancji duchowej. Taka krowa postawiona w ogrodzie w stylu angielskim mogłaby być zabawna, tu przy starożytnej świątyni z prostylem (perystyl, to kolumnada wewnątrz budynku – przepraszam za pomyłkę) burzy harmonię i poczucie estetyki. Ale pewnie o to chodziło twórcy. Dziś sztuka to przede wszystkim tyle co prowokacja lub za wszelką cenę silenie się na „zapomnianą nowość“, by zostać zauważonym. Na szczęście są artyści (w mniejszości), którzy mają jeszcze poczucie piękna.
Pozdrowienia
Przyciąga oko i fascynuje złudzeniami optycznymi, ale nie wiem, co twórca chciał zakomunikować. Nie rozumiem tytułu “Labirynt pamięci”. Tarasewicz w Poznaniu pomalował w paski kolumny Teatru Wielkiego:
Czy taka sztuka służy ludziom? Być może. Nie znam się. Ja mam wrażenie, jakby ktoś na mnie eksperymentował.
Myślę, że znasz się lepiej od niejednego tfurcy
..no, bo to taki współczesny Hasior jest…ktoś musi kontynuować wybryki ludzkiego umysłu…:))
…widać, że gość miał trudne dzieciństwo…pewnie mu rodzice notorycznie malowali w paski pokój dziecinny…no i mamy efekty…
…mnie tylko zastanawia, kto takie idiotyzmy sponsoruje i komu to ma służyć…pozdrawiam
A mnie Tarasewicz z Krakowa kojarzy się z Berlinem. Oczywiście jest bardziej kolorowy.
http://www.fly4free.pl/wp-content/uploads/2013/08/holocaust.jpg
Zwiedzałem miasto Vienne, ok. 30 km. od Lyonu na południe. Oprócz rzymskich mozaik, amfiteatru i wielu starożytnych ruin mają śliczną świątynie Augusta i Livii, kwadratowa z perystylem, w centrum miasta. Burmistrz zgodził się, by 20 m. od tej starożytnej rzymskiej świątyni, firma Yoplait (mająca tu fabrykę jogurtów) wystawiła rzeźbę – krowę zbudowaną z dwóch 3-metrowej wysokości płyt metalowych. Mieszkańcy tego 30-tysięcznego miasta byli oburzeni. Szpetność okrutna. Nawet nie zrobiłem zdjęcia.
Dyrektor mecenatu Yoplait chwali się, że wydają miliony euro na kulturę.
Kiedyś po spożyciu (być może nadmiernym) bimbru produkowanego przez naszego sołtysa, miałem wizje kropka w kropkę takie same jak pan artysta.
Produkty naszego sołtysa mają wysoką renomę w okolicy ale nie przypuszczałem że zaopatrują się u niego sfery artystyczne. Chapeau bas!
No cóż, Nie nowina, że nie każda sztuka jest piekna, za to kazda – droga..
Dziękuję. Jak zwykle przy Panu poznaję nowe słowa i nowe ciekawe miejsca. Chyba chodzi o tę krowę:
Prawdę mówiąc, ja bym jogurtu z mleka od takiej krowy nie kupił.
Pewnie o to tutaj chodzi, zaimponować kolegom z biznesu i propagandowo uchodzić za mecenasa kultury, bo żadnego dobra dla ludzi w tej metalowej krowy nie widzę, podobnie jak z pomalowanych w paski kolumn Teatru Wielkiego. Pozdrawiam
Dzięki za zdjęcie. To właśnie ta krowa. Na tym zdjęciu nie wygląda ona zbyt okropnie. Ot, ciekawostka. Natomiast gdy się siedzi na wprost tego zardzewiałego (spatynowanego – powiedziałby rzeźbiarz) żelastwa, na tarasie kawiarni i słucha uwag kelnerki na temat tego dzieła sztuki i o petycji mieszkańców do burmistrza, by dzieło usunąć, to trudno nie przyznać im racji, że po prostu brak tu elegancji duchowej. Taka krowa postawiona w ogrodzie w stylu angielskim mogłaby być zabawna, tu przy starożytnej świątyni z prostylem (perystyl, to kolumnada wewnątrz budynku – przepraszam za pomyłkę) burzy harmonię i poczucie estetyki. Ale pewnie o to chodziło twórcy. Dziś sztuka to przede wszystkim tyle co prowokacja lub za wszelką cenę silenie się na „zapomnianą nowość“, by zostać zauważonym. Na szczęście są artyści (w mniejszości), którzy mają jeszcze poczucie piękna.
Pozdrowienia