W tzw. III RP przekazy medialne są zazwyczaj nieprawdziwe, lecz skala ich fałszu wciąż potrafi zaskakiwać. Od inauguracji czasu nienawiści i pogardy w 2006 roku, rozpoczętego błękitnym marszem , w świat poszła wieść, że wszyscy zwolennicy PiS-u to prymitywne oszołomy, a wykształciuchy z PO to awangarda kultury i cywilizacyjnego postępu. Przyszliśmy, żeby powiedzieć głośno to, co czuje Polska, żeby powiedzieć dość! Żeby Polska zobaczyła, jak wyglądają ‘wykształciuchy’ – panie Dorn, jak wyglądają ‘łże-elity’ – panie Kaczyński. Żeby cała Polska zobaczyła, jak wygląda Polska!”– powiedział Donald Tusk, witając uczestników “Błękitnego Marszu” Platformy Obywatelskiej w 2006 roku.
W rzeczywistości marsz bez żadnej przesady można było określić marszem nienawiści, gdzie wizerunek ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego z zadzierzgniętą linką na szyi sugerującą uduszenie lub powieszenie nikogo specjalnie nie gorszył.
Pod hasłami nienawiści szli ramie w ramię ówcześni polityczni pretendenci – przyszły premier Tusk i przyszły prezydent Komorowski, którzy bałamucili rozgrzany i ogłupiony elektorat następującą narracją: PO chce władzy, aby rozwiązywać problemy zwykłych ludzi, a nie po to, by wszczynać wojny polityczne. Polskim rodzinom zależy najbardziej na tym, aby żyło im się lepiej i czuły się bezpieczniej. A władza ma rozwiązywać ich problemy. /Tusk/
Przez 8 lat media nadawały jednolity przekaz, że każdy, kto nie zgadza się z polityką rządzącej lewicowej koalicji jest bez wyjątku: kaczystą, faszystą, oszołomem, antysemitą, kibolem, tępym i niewykształconym moherem, bydłem (Bartoszewski).
Lepsza i gorsza Polska?
Tymczasem obraz, który wyłania się z zestawień statystycznych dotyczących elektoratu, jest diametralnie inny i bardzo niekorzystny dla zwolenników PO i Komorowskiego. Towarzyszący temu podział wynika ze spuścizny historycznej związanej z zaborami, komunizmem, a także jest konsekwencją intensywnej antypolskiej propagandy mającej na celu demoralizację i wynarodowienie w poszczególnych regionach Polski. Wszystko to przekłada się na jakościowy walor stylu życia i stanu świadomości dwóch elektoratów.
W załączonym materiale poglądowym wykorzystałem prezentację Marcina Palade, a także wizualizacje statystyczne PKW oraz mapy etniczne /Barwiński, Przegląd Geograficzny/. Okazuje się, że wyborcy Komorowskiego to w przytłaczającej większości elektorat wywodzący się z obszarów obejmujących tereny, na których stwierdza się statystycznie największą liczbę popełnianych przestępstw. Społeczność tam zamieszkująca wykazuje się również brakiem stabilności życiowej, moralnej i tożsamościowej. Przekłada się to na największą liczbę rozwodów, migracji, dzieci ze związków pozamałżeńskich. Są to również obszary, na których była największa liczba komunistycznych PGR-ów, których etos pracy wyrażał się słynnym: „czy się stoi, czy się leży – 2 tys. się należy”. Są to także te części Polski, na których od jakiegoś czasu w sposób nagły zaczęły przyrastać skokowo tzw. mniejszości narodowe. (Według spisów powszechnych w 2002 i 2011 r.).
Wyniki dotyczące liczebności mniejszości narodowych i etnicznych uzyskane podczas spisu w 2011 r. bardzo istotnie różnią się od danych sprzed prawie dekady. Zdecydowanie wzrosła zarówno liczba deklaracji niepolskiej tożsamości narodowej (ponad trzykrotnie, z 471,5 tys. do 1467,7 tys.), jak i liczba deklarowanych grup narodowych, etnicznych i regionalnych (dwukrotnie, ze 109 do ponad 200). Najsilniejsza była dynamika wzrostu liczebności społeczności etniczno-regionalnych: w przypadku Ślązaków ze 173,2 tys. do ogółem 846,7tys. osób, natomiast Kaszubów z zaledwie 5,1 tys. aż do 232,5 tys. osób.
Dzieci urodzone w konkubinatach a I tura 2015
________________________________________________________________________________________
Okazuje się również, że w czasach, gdy nie kultura, lecz media łączą lub dzielą, narodowa tożsamość jest równie istotnym czynnikiem.
Ciekawostka: Lokalizacja mniejszości narodowych: ogólnie, ukraińskiej, białoruskiej, obok mapy wyborczej
Jeżeli chodzi o lobby żydowskie, to należy podkreślić, że środowiska jawnie antypolskie poparły Komorowskiego, a bardziej powściągliwe Dudę. Warto również zaznaczyć, że w skład wyborców Andrzeja Dudy weszli także zwolennicy innych kandydatów. Najwięcej głosów Duda otrzymał od sympatyków Grzegorza Brauna – 85,6 proc.
Reasumując, można postawić tezę, że wyborcy Komorowskiego to w znacznej mierze ludzie nieidentyfikujący się z polskością, tradycyjnymi wartościami cywilizacji łacińskiej, a także deklarujący inną niż polska narodowość. Wielu z nich próbuje odnaleźć swoją tożsamość w europejskości, nie zauważając, że to, do czego aspirują, jest pozbawioną jakichkolwiek fundamentów posteuropejskością, niemającą nic wspólnego z Europą i Polską.
Myślę, że niezależnie od politycznych preferencji warto uświadomić sobie tę różnicę. Nie zmienią tego znani i nielubiani, nachalnie lansowani w charakterze figowego listka celebryci, których zdolność do uczciwego, racjonalnego komentarza, jest często żadna lub minimalna.
Właśnie to kończące notkę zdanie mówi niemal wszystko o metodach działania oraz celach postbolszewickiej oraz kryminalnej mafii rządzącej w PRL-bis.
A tak reagują zwolennicy Komorowskiego. Aleksandra Frejus-Lipowczan, była dziennikarka telewizji Polsat i TVN:
Szanowny Czarna Limuzyno
Uprzedziłeś mnie, też chciałem o tym napisać. Musiałeś oglądać poniedziałkowy Klub Ronina.
Ale dlaczego zapomniałeś o dodaniu “kluczowego” przeźrocza zatytułowanego “dziki w Polsce, a I tura”. Padłem, jak to zobaczyłem :)
Należy jeszcze dodać, że Komorowski uzyskał chyba ponad 70% poparcia w zakładach karnych.
No cóż, te ziemie w odcieniu czerwonym, na których mieszkam, to na pewno nie jest “lepsza Polska”. Cytat od znajomej osoby uczącej w szkole: “Jak robią dzień mamy, to na niektóre dzieci przypadają po dwie matki”. Liczba rozwodów w małżeństwach wynosi już 50%.
Mój kolega – chyba słusznie! – zauważył, że nie jest bynajmniej żadnym odkryciem, że mniejszości etniczne będą raczej głosowały za opcją mniej konserwatywno-narodowo-prawicową, a zatem za bardziej liberalno-nienarodowo-lewicową. Sam jest przedstawicielem lewicy i czuł się chyba nieco dotknięty przez takiego typu ustawianie wszystkich mniejszości za nawiasem (marginesem), zgodnie z //kryterium “polskości, i tradycyjnymi wartościami cywilizacji łacińskiej” w rozumieniu, które prezentuje ten artykuł.”//
//To wspaniale, że na początek wyrzucamy z naszego grona milion osób uważających się za Ślązaków i Kaszubów oraz mniejszości etniczne?//
space napisał:
“na początek wyrzucamy z naszego grona milion osób uważających się za Ślązaków i Kaszubów oraz mniejszości etniczne” [sic!]
.
Chciałbym się dowiedzieć tego, kto te mniejszości wyrzuca?
Bo autor notki napisał, iż: “wyborcy Komorowskiego to w znacznej mierze ludzie nieidentyfikujący się z polskością, tradycyjnymi wartościami cywilizacji łacińskiej, a także deklarujący inną niż polska narodowość
.
Czy słowa “w znacznej mierze” oznaczają “wyrzucanie wszystkich”?
.
Z powyższego wynika, że “space” ma jednak jakieś problemy z rozumieniem tego co czyta!!! Bo komuś musi za wszelką cenę dołożyć!!!
Czy Pan mówi do mnie i mnie zadaje pytanie, czy wskazuje na mnie palcem i krzyczy?: “to ten! to ten!”
Pytam Pana, bo mam problem z jednoznaczną odpowiedzią na to pytanie, analizując jej gramatyczną i stylistyczną formę. W drugim wypadku nie licuje nawet, abym się odezwał.
Na początek proszę wszystkich o merytoryczną dyskusję, bez osobistych przytyków.
Tak. Prezentacja Marcina Palade pochodzi właśnie stamtąd, a dziki owszem… “metafizyka” tego zjawiska jest zdumiewająca :-)
“Z naszego grona” – rozumiem, że z grona Polaków. Ktoś ich wyrzucał i wyrzuca?
Ja stwierdziłem korelację, a ponadto dopowiem, że przecież coraz częściej pojawiają się głosy wśród owych mniejszości, że to właśnie oni chcą się sami- na zawsze wykluczyć z naszego grona, bo nie chcą przynależeć nie tylko do narodu i społeczności polskiej, ale również do państwa Polskiego. To jawny separatyzm. Tajemnicą poliszynela jest, że zarówno cześć mniejszości tzw. śląskiej, niemieckiej i żydowskiej chce sobie tworzyć na terytorium polskim własne autonomiczne enklawy.
Jak to się dzieje, że z taką empatią podchodzimy do problemu separatystów prorosyjskich na Ukrainie, a nie dostrzegamy u siebie problemu separatystów prounijnych, niemieckich i innych? Pod latarnią najciemniej? ;-)
space napisał:
“mam problem z jednoznaczną odpowiedzią na to pytanie, analizując jej gramatyczną i stylistyczną formę”
.
To problem space nie mój!
..
Nie wystarczy napisanie słówka “analizując” – bowiem trzeba także wiedzieć co to znaczy oraz zrozumieć jak to się robi!
Bardzo interesująco przedstawia się II tura wyborów na mapie gmin.
Okazuje się że w rozbiciu na gminy widać duże niebieskie plamy w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku.
Oceniając głosowanie w Polsce “A” i w Polsce “B” (według nomenklatury MWZWM) należy wziąć pod uwagę, że tzw. Polskę “A” a szczególnie Ziemie Odzyskane zasiedlają w dużym stopniu ludzie wykorzenieni, oderwani w czasie wojny i po wojnie od swoich gniazd rodzinnych i tradycyjnych środowisk.
Tu po wojnie władza komunistyczna nie była postrzegana wrogo, gdyż organizowała życie społeczne na gruncie poniemieckim i na swój sposób “dbała” o osadników i expatriantów ze Wschodu.
Stąd też te strony głosują na komuchów i folksdojczów platfusowskich chętniej niż zasiedziała, zakorzeniona , powiązana z ziemią od wieków Polska “B”.
Myślę, że Space doskonale wie, co to znaczy oraz potrafi analizować. Zareagował być może na pana krzyk wyrażony wykrzyknikami. Wystarczyłoby powtórzyć pytanie w ciut zmienionej formie, a także być może doprecyzować, nawet gdyby wydawałoby się to niepotrzebne.
Ja staram się tak robić, choć nieraz zapominam się i piszę skrótami
Pana komentarz może być odczytany i zakwalifikowany jako ad personam.
Wydaje mi się, że jesteśmy (z grubsza) wszyscy po tej samej stronie, a wyjaśnienie różnic i dyskusja mogłaby nas ubogacić.
Oczywiście “z grubsza” może kogoś nie satysfakcjonować.
Mogę w tym momencie zamienić się we własnego adwersarza i stwierdzić: Nie chodzi o to żeby zgadzać się z grubsza, lecz zgadzać w sprawach zasadniczych ;-) No, ale to wymaga doprecyzowania.
Opisany sposób zagospodarowywania tych ziem potwierdzają historycy.
Bardzo ciekawe zestawienia.
Może to być wstępem do ciekawszej dyskusji: “międzyobozowej”.
// W jaki sposób na podstawie danych z bloga można wnioskować, że znaczna
część wyborców Komorowskiego wypada poza zbiór „cywilizacja łacińska”?
Ślązacy poza cywilizacją łacińską? Bo zadeklarowali w spisie, że czuję się
przede wszystkim Ślązakami? Kaszubi? To samo? Taka deklaracja nie wyklucza
się nawet z byciem i czuciem się jednocześnie Polakiem, a co dopiero – z
pozbyciem się nagle łacińskości.
Tajemnicą pozostaje też dla mnie, jak na obcość wobec cywilizacji
łacińskiej przekłada się praca w PGR.
Odnośnie rozwiedzenia się – tu chyba zamiast cywilizacji łacińskiej
chodziło o nakazy moralne kościoła katolickiego?
Po pierwsze, uważam w związku z powyższe tezy za praktycznie nieuzasadnione.
Po drugie, uważam, że polskość i Polska – to nasze wspólne dobro. Jestem
przeciwnikiem przyznawania kategorii czy stopnia polskości na podstawie
tego, czy pracowałeś w PGR, rozwiodłeś się albo miałeś dziecko
pozamałżeńskie (pomijając już zupełnie to, że artykuł generalizuje różnice
w odsetkach różnych zachowań – na całe kategorie ludzi). Uważam to nie
tylko za nieetyczne, ale za szkodliwe dla naszego kraju i wspólnego losu.
Artykuł, jak sam deklaruje, jest próbą riposty na kategoryzowanie
zwolenników PiS i polski wschodniej jako wsiowych oszołomów. W moim
odczuciu, wpisuje się w tę samą logikę. Po obu stronach – ta sama
niezdolność do życia z osobami o innych przekonaniach i zwyczajnego,
pełnego zaciekawienia rozmawiania ze sobą, bez przylepiania sobie najpierw
krzywdzących etykiet, moralizowania, wykluczania się nawzajem z bycia
“prawdziwym Polakiem”.//
Jednym z fundamentów cywilizacji łacińskiej jest własność, a PGRy są jej zaprzeczeniem..
Nakazy moralne Kościoła Katolickiego są fundamentem cywilizacji łacińskiej.
Zasadniczo nie lubię wklejać linków, ale tym razem robie wyjątek:
http://www.katolickie.media.pl/polecane/publikacje-polecane/4160-cywilizacja-aciska-w-punktach
Choć w sumie lepiej poczytac sobie Feliksa Konecznego …
Wolę być wsiowym oszołomem niż WSI-owym oświeconym.
PS. akurat w sprawie Kaszubów (choć nie lubie pewnego rudego Kaszuba) i Ślązaków – zresztą sam jestem Ślązakiem – zgadzam się w 100%. W tych małych Heimatach (zwłaszcza na wsi, gdzie ludność nie została tak wymieszana) zasady cywilizacji łacińskiej zostały zachowane. W miastach, gdzie ilośc migrantów jest większa – znacznie gorzej.
space napisał:
“Po obu stronach – ta sama
niezdolność do życia z osobami o innych przekonaniach i zwyczajnego,
pełnego zaciekawienia rozmawiania ze sobą, bez przylepiania sobie najpierw
krzywdzących etykiet, moralizowania, wykluczania się nawzajem z bycia
„prawdziwym Polakiem”.//”
.
Naprawdę. Czyżby niejaki space miałby być jakąś 3. stroną żądając najpierw ode mnie publicznej spowiedzi:
.
“space
13 maja 2015 godz. 23:16
Panie Andy-aandy, czy Pan jest szczerym katolikiem? Praktykującym – oczywiście – często korzystającym z sakramentów, wiernym Kościołowi?”
.
A następnie po chamsku obrażając;
.
space
14 maja 2015 godz. 11:55
(…) “Dlatego „badam teren” – bo podejrzewam Pana albo o głupotę (trudno!) albo dywersję (tragedia!!!).(…)”
.
Czy to nie jest właśnie ta wspomniana “niezdolność do życia z osobami o innych przekonaniach”???
Myślę, że dokonałeś w pewnym zakresie nadinterpretacji pewnych aspektów ogólnej tezy i następnie to zakwestionowałeś.
Po pierwsze nie da się nie zaważyć tych korelacji.
Zjawisko z którym mamy do czynienia jest określane mianem demoralizacji, a nawet anomii.
Jeżeli zgodzimy się, że demoralizacja jest odejściem od moralności, etyki, to można stwierdzić, że jest to odejście od zasad cywilizacji łacińskiej
Myślę, że wiesz, że w cywilizacji łacińskiej życie społeczne jest podporządkowane etyce – normom moralnym. To się przekłada na ludzkie postawy, na dokonywane wybory, na życie – moralne lub niemoralne.
Jeżeli jesteśmy w stanie stwierdzić, że konkretne osoby, grupa społeczna zachowuje się – permanentnie dokonuje czynów niemoralnych, niezgodnych z zasadami etycznymi, to mówimy, że jest zdemoralizowana lub wyznaje i kieruje się w praktyce innym “systemem norm i wartości”
Oczywiście z zastrzeżeniem, że jest to często bardzo specyficzny system, który nie zasługuje na określenie “inna moralność”, lecz bardziej na określenie mianem ideologii vide faszyzm, komunizm, nazizm i jego dzisiejsze współczesne formy.
Moralność katolicka jest zgodna z zasadami cywilizacji łacińskiej, bo jak wiesz oprócz greckiej filozofii i rzymskiego prawa to właśnie chrześcijaństwo wytworzyło cywilizację łacińską.
Myślę, że się zgadzamy, ale nie wiem dlaczego protestujesz przeciw temu, żeby nazywać rzeczy po imieniu i to na takim poziomie ogólności jak to uczyniłem:
Może powinienem dodać, że nie wiem ilu z nich to czyni świadomie. Nie wiem ilu z nich postępuje świadomie, ale w praktyce nie kierują się prawdą (bo jej nie znają lub znając są cyniczni)ani zasadą elementarnego szacunku dla bliźniego, a nawet bardzo często odnoszą się do niego z pogardą i nienawiścią.
A propos innych narodowości: Przecież to nie są mniejszości jagiellońskie z I RP, lecz w znacznej części ludzie, którzy jawnie manifestują wrogość do państwa polskiego – teoretycznego i realnego, a także do Polaków.
Napisałeś:
Naprawdę widzisz symetrię, taką samą niezdolność i taką samą ilość win po obu stronach?
Ja zauważam zacietrzewienie partyjne u zwolenników PiS-u ,ale kto tak naprawdę stygmatyzuje? Mam znów wymienić etykietki?
A ja tak napisałem?
Wkleiłem plansze statystyczne, które świadczą o skutkach demoralizacji.
W ogóle to dziwię się Tobie, bo jak prezentowałem swoje stanowisko, że należy z ludźmi rozmawiać, mając na myśli np. zwolenników PiS-u i spotykałem się krytyką oraz domyślnym wykluczeniem pisowców- to nie pamiętam, abyś reagował.
Oczywiście, że jest to riposta, ale nie tylko.
Nazwałem pewne rzeczy po imieniu, ale ogólnie ponieważ nie dysponuję szczegółowymi badaniami.
Trudno żebym napisał coś w formie zakłamanego i odrealnionego dialogu z ludźmi, z których pewna cześć pluje codziennie na polskość i Polaków.
Nie kieruję się również zabobonem, który nakazuje nazywać Polakami tych, którzy nimi nie są , lub mają wyraźny kłopot z określeniem swojej tożsamości.
Miałeś okazje rozmawiać kiedyś z takimi ludźmi? Oni nie chcą rozmawiać i nie chcą dialogu. Ja próbowałem wielokrotnie, czyli znam to z autopsji. Dlatego także również na tej podstawie formułuję różnicę pomiędzy zwolennikami PiS-u, których krytykuję, a ludźmi, którzy mniej lub bardziej otwarcie wyrażają nienawiść do Polski,Kościoła, Polaków ,Rodziny.
Na koniec gwoli dopełnienia, wiem, domyślam się, że cześć zwolenników Komorowskiego, to ludzie oszukani i nieświadomi. Polacy zwiedzeni na manowce.
P.S.
A propos PGR-ów. Komunizm zdeprawował ludzi obdarowując ich ukradzioną własnością. Na dodatek obdarował pozornie. To również demoralizuje.
Ja tu cytuję kolegę. Dlatego mówię o dialogu “międzyobozowym”. Myślę, że warto zakopać wirtualne doły pomiędzy osobami z dwóch stron tej polsko-antypolskiej barykady i zacząć normalnie rozmawiać. Nie dajmy się sztucznie podzielić i rozmawiajmy z dobrymi ludźmi z szacunkiem, nawet jeśli uważamy, że są w zasadniczym błędzie. Zawsze znajdzie się prawda wspólna, od której można wyjść i na niej budować. Twój komentarz wyślę kumplowi, niech się sam ustosunkuje.
Drogi Space, zanim zaczniesz do tego przekonywać CzarnąLimuzynę, musisz coś zrobić z tym gościem, który tutaj szczuł kilka dni temu na wrogów Polski:
CzarnaLimuzyna próbował go przekonać, że ludzie z PISu nie są wrogami, ale nie udało mu się. Może Tobie się uda.
Tu interesujący artykuł związany z tematem:
http://www4.rp.pl/article/20150530/PLUSMINUS/305299985
Nie podoba mi się Twój język: “szczucie”, kojarzy mi się z agresją i nienawiścią, tymczasem mój komentarz i tamta dyskusja nie miały takiego charakteru.
Twoje wątpliwości da się – w mojej opinii, rozwiązać logicznie w jednym zdaniu, a mianowicie: ludzie ideologicznie Polsce obcy, uwikłani, mierni i/lub głupi są wrogami Polski, co nie zmienia faktu, że mogą być ludźmi dobrymi, a nawet jeśli nie są dobrzy, nadal wymagają szacunku, nawet jako nasi wrogowie.
Istnieje duża różnica pomiędzy zwolennikami PO a PIS, dlatego zawsze będę protestować przeciwko fałszowaniu obrazu symetrycznym podziałem win i wad, a z ludźmi owszem należy rozmawiać, gdy tego chcą oraz są do tego zdolni.
Poniżej próbka możliwości sympatyków PO
Napisałeś:
To w takim razie skąd te niezrozumienie mojego wpisu o zdemoralizowanym, lewicowym lewicy?
Warto też formułować krytykę PiS-u w obecności jego zwolenników- realnej lub wirtualnej. Znam zwolenników PiS-u i są to ludzie, którzy autentycznie chcą dobra dla Polski i są patriotami. Można zarzucić im naiwność, ignorancję, bezradność, różne rodzaje konformizmu, podatność na manipulację ale to, że są wrogami Polski? Oni nieraz się boją, nie potrafią, nie chce im się, ale nie negują ojczyzny jako wartości. Wydaje mi się, że wróg przeciwstawia się świadomie – dlatego być może słowo wróg należy zastąpić czymś innym, bo wróg moim zdaniem świadomie czyni zło w sposób bardziej wyrafinowany niż głupiec lub ignorant.
Zwolennicy PiS-u popełniają ten sam błąd, co inni Polacy: krytykę traktują jako wymagający natychmiastowej odpowiedzi atak i ta ich odpowiedz często jest negacją i bezrefleksyjnym odbiciem.
Wydaje mi się, że wszyscy lub prawie wszyscy jesteśmy troszkę lub więcej podtruci propagandą i związanymi z nią stereotypami i zabobonami. O tym należy rozmawiać oraz dzielić się koncepcjami i wizjami.
Mógłbym odpowiedzieć podobnie, że mnie nie podoba się Twój język, że PIS to nasz wróg oraz Twoje głoszenie, że ludzi z PIS trzeba traktować jak naszych wrogów. W tym pouczaniu innych, jak powinni myśleć, używasz ponadto wykrzyknika, co też mi się nie podoba. “Podoba się”, “nie podoba się”, w ten sposób możemy sobie mówić o naszych gustach i całość zrelatywizować, a potem zawrzeć jakąś ugodę, która kompromisowo uwzględni gusta wszystkich i będziemy pisać tak, żeby wszystkim się podobało.
Alternatywą do tego podejścia jest wyrażanie naszym językiem prawdy z odpowiedzialnością za napisane słowo. Moje słowo “szczucie” oznacza podburzanie kogoś przeciw komuś [źródło] i dokładnie oddaje to, co robiłeś, namawiając “nieświadomych jeszcze”, że trzeba ludzi z PIS traktować jak naszych wrogów. Twój język natomiast nie wyraża prawdy, ponieważ z wrogiem nie można czegoś wspólnie planować, budować, przyjaźnić się itd, bowiem wróg to ktoś z kim walczymy, aby go pokonać. Ci, którzy z wrogiem się dogadują i wspólnie z nim działają są kolaborantami i zdrajcami. Według Twojego języka np. Radio Maryja zasługuje na potępienie, bo kolaboruje z naszym wrogiem, więc okazuje się zdrajcą Polski, a także Ruch Kontroli Wyborów, który połączył siły z PIS w ostatnich wyborach też kolaboruje z wrogiem, czyli to ruch zdrajców. Jako “zdrajca” działający w RKW zapewniam Cię, że spotykam wielu wspaniałych ludzi, kochających Polskę nad życie i wspierających PIS. Po prostu Twoje uogólnienie, że PIS to wróg Polski, jest fałszywe i zawiera niewłaściwe słowo “wróg”, a namawianie, aby ludzi z PIS traktować jak wrogów to niepotrzebne podburzanie przeciwko nim. Waż słowa, jak robi to CzarnaLimuzyna. Staraj się przewidywać skutki ich użycia, bo na tym polega odpowiedzialność za słowo, o czym nas poucza JPII:
Ja tu przedstawiam komentarze mojego kolegi do tego artukułu. Tam, gdzie cytuję, używam cudzysłowów, zazwyczaj dużych: //cytat//. W swoim zakresie już mu odpowiedziałem i generalnie się z Tobą zgadzam. Uznałem za ciekawy eksperyment, a może wstęp do czegoś nowego, aby rozpocząć dyskusję z osobą obca ideologicznie (a wskutek tego, wrogą, a przynajmniej indyferentną wobec tego, co my uznajemy za wartości). Jest to jednak osoba o dobrym sercu. My tu możemy w swoim “grajdołku” się we wszystkim zgadzać, ale sztuką jest dojść do zrozumienia z osobami spoza tego grajdołka, tak, żeby to przyniosło dobre owoce.
Ja też działałem w RKW, więc tu nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi w tej kwesti. Ja tę inicjatywę uznałem za sensowną.
Do moich komentarzy sprzed 2 tygodni wróciłem i jeszcze wrócę i się zastanowię. Muszę się zastanowić. Może w porywie emocji użyłem nieco za mocnych sformułowań. Sam PiS jako partia to zło, bo owoce są złe. Ludzie, którzy w tym tkwią są głupi – w twarz im tego nie powiem – powiem, że brakuje im mądrości. Ale mówić, że są wrogami, to może o krok za daleko. Faktycznie może wystarczy powiedzieć, jak Limuzyna że są zdrajcami w bardzo istotnych sprawach. Judasz też nie był wprost wrogiem, tylko po prostu nieszczęsnym zdrajcą (choć oprócz tego był złodziejem).
Muszę to przemyśleć. Ale weź pod uwagę, jak PiS traktował Ruch Narodowy, jak czasem atakowane były przez PiS też inne inicjatywy korzystne dla Polski. Ataki jednak idą od wrogów.
Pytanie do Pana Poruszyciela.
Idzie określić czy dane zjawisko lub czyn jest jednoznacznie zły albo dobry?
Działania w RKW uważam za chwalebne, bo ograniczyły skalę nieprawidłowości w tych niezwykle ważnych wyborach prezydenckich, zapobiegły fałszerstwom wyborczym na większą skalę, przyczyniły się tym samym do odsunięcia Komorowskiego i jego zauszników od władzy na poziomie urzędu Prezydenta RP. Są jeszcze inne pożyteczne owoce. W tym przykładzie z RKW chodzi mi o to, że namawiając nas do postrzegania ludzi z PIS jako naszych wrogów, nazywasz wrogami także tych wszystkich ludzi związanych z PIS, którzy w sposób chwalebny działali w RKW dla dobra Polski. Nie widzisz w tym sprzeczności? Trzymając się dalej Twojej terminologii, Ty działając w RKW kolaborowałeś z wrogiem Polski, więc jesteś zdrajcą. Zgadza się? I ja jestem zdrajcą. Zgadza się? Mam nadzieję, że nie. Do tych nieprawdziwych wniosków dochodzimy z powodu Twojego błędu, tj. błędnego nazwania ludzi z PIS wrogami Polski.
Tutaj dotknąłeś moim zdaniem sedna sprawy, istoty problemów z PISem. Bracia Kaczyńscy wywodzili się ze środowiska i byli przesiąknięci ideami, które były – delikatnie mówiąc – dalekie od idei narodowych. Z jednej strony silne oddziaływanie środowiska żydowskiego, zarówno kolegów z opozycji antykomunistycznej (Kuroń, Michnik, Wujec itd) jak i rodziny (np. dwie matki chrzestne obu braci były zbiegiem okoliczności Żydówkami :-/), a z drugiej strony do tej opozycji antykomunistycznej wprowadzał obu braci przyjaciel ich mamy – Jan Józef Lipski – święty świecki, Wielki Mistrz, przewodniczący loży masońskiej Kopernik, animator KORu, kosmopolita, tropiciel nacjonalizmów i przeciwnik ONR. Jarosław Kaczyński jest przesiąknięty tym duchem, bardzo nechętnie nastawiony do Ruchu Narodowego. Choć nie przystąpił do masonerii, uważa że nie ma w tym nic złego. Powołał na premiera Olszewskiego, kolegę z KORu, choć wiedział, że jest masonem, uczniem Lipskiego. Jarosław Kaczyński kocha Polskę w osobliwy sposób i poświęcił jej swoje życie, ale nie ma katolickiego ducha, więc nie rozumie wielu spraw, otacza się niewłaściwymi ludźmi jemu podobnymi i cały czas ma w sobie wyssaną prawie z mlekiem matki niechęć do narodowców. Gdy miały miejsce niedawne protesty przed PKW przeciwko fałszerstwom wyborczym z udziałem środowisk narodowych, potępił te protesty zamiast się do nich przyłączyć. Tak samo to wyglądało w przypadku Marszów Niepodległości.
Jeśli znamy okoliczności i mamy dane do tej oceny, tak – możemy jednoznacznie ocenić. Jeśli nie mamy wystarczających danych, nie możemy.
zgadza się
Jest Pan nieodgadniony.
Przy tak potężnej wiedzy postępować tak źle.
?
Czyli zawsze jest dla Pana pogoda. Obojętne czy świeci słońce albo pada deszcz.
Skoro Pan uważa mnie za zdrajcę Polski, proszę więcej nie odzywać się do mnie. Ja nie będę już tracił czasu na jałowe rozmowy z Panem. Niech Bóg Panu błogosławi.
//W tym przykładzie z RKW chodzi mi o to, że namawiając nas do postrzegania ludzi z PIS jako naszych wrogów, nazywasz wrogami także tych wszystkich ludzi związanych z PIS, którzy w sposób chwalebny działali w RKW dla dobra Polski. Nie widzisz w tym sprzeczności?//
Nie jest to logiczne. Po pierwsze co Ty uznajesz za “chwalebne”, to Twoja prywatna sprawa. Dla mnie to było po prostu sensowne i korzystne. Chwały doszukiwałbym się w znacznie większym poświęceniu.
Jeśli chodzi o definicję “wroga” Polski, to trzeba byłoby wyjść od definicji tego czym jest prawdziwa Polska. Ktoś może być przyjacielem idei i czy rzeczy, którą nazywa “Polską”, ale faktycznie prawdziwej Polsce bardzo szkodzić i tak stawia siebie w szeregu z jej wrogami, jeśli chodzi o efekty działań. Tak właśnie czyni każdy, kto wzmacnia PiS, zamiast wyjść z tej “nierządnicy” i działać dla rzeczywistego dobra Polski. Intencje są bardzo istotne, ale liczą się też efekty, owoce. Owoce PiS są od wielu lat dla Polski gorzkie, kwaśne i słone. Kto to widzi i trwa w PiS – czy nie jest zdrajcą Polskiej sprawy? A kto tego nie dostrzega – czyż nie jest głupcem?
A jak nazwiesz radykalnego islamistę – wrogiem Bożej sprawy? Czy przyjacielem? On też wierzy, że służy Bogu! A jest ipso facto wrogiem Bożej sprawy. A sprowadza się to definicji, czym jest Boża sprawa. Podobnie ma się rzecz z Polską, choć powiedziałem, że ciężar gatunkowy jest tu nieco inny.
Działania RKW utrudniające układowi fałszowanie wyborów uważam za godne pochwały. Za złe czyny człowieka ganimy, a za dobre chwalimy. Nie wiem, gdzie widzisz tutaj brak logiki.
Definiować sobie możemy różne rzeczy, ale nie prawdziwą Polskę. Zejdź z naukowych obłoków i karolkowych odlotów na ziemię. Tak samo jak prawdziwy Space to ten sympatyczny żywy człowiek, który napisał wyżej komentarz, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, tak samo prawdziwa Polska to ta, w której aktualnie żyjemy – matka nasza, umęczona, zgwałcona, okradziona, stręczona, opluta, nasza kochana Ojczyzna, prawdziwa. Chcemy dla niej lepszego losu, prawdziwego, a nie tylko snu.
Z tym “wrogiem” to może zróbmy inaczej. Czy kochasz matkę Ojczyznę? Czy inny Polak, który ją kocha, jest Twoim wrogiem? Czy Radio Maryja jest wrogiem Polski bo zaprasza ludzi z PIS?
Rozumiem “chwałę”, jako coś większego niż “pochwałę” i czyn chwalebny zawsze rozumiałem jako coś godnego chwały a nie tylko pochwały. Można pochwalić kogoś, że robi coś korzystnego dla Polski, nawet jeśli poza tym jest szkodnikiem, ale do chwały to mu jeszcze daleko. Mniejsza o semantykę.
Jeśli ktoś jest w PiS i ma z tego tytułu pieniądze, to będzie mu zależało na tym, żeby uniemożliwić fałszerstwa, jeśli jego partia jest w odwrocie. Jeśli ktoś ślepo wierzy w PiS, i wierzy, że fałszerstwa uniemożliwiają/utrudniają wygraną, będzie podobnie starał się o uniemożliwienie fałszerstw. Tu jeszcze nie ma miejsca nawet za bardzo na pochwałę, bo robi to tak czy inaczej w końcu dla siebie. Pochwała należy się komuś, kto dla samego dobra uczciwie przeprowadzonych wyborów poświęca swój czas. Ale prawdziwy sprawdzian byłby wtedy, gdyby fałszowano wybory na korzyść PiS i wtedy pochwały godne byłoby dochodzenie prawdy przez tych ludzi dla samej tylko sprawiedliwości, a nie ze względu na swą wiarę w PiS. Nie mówię, że takich ludzi – łaknących samej tylko sprawiedliwości – nie było. Niemniej jednak działanie dla własnych korzyści, jeśliby nawet ta korzyść w jakichś częściach pokrywała się z moją własną, nie wyklucza jeszcze, że ktoś jest moim wrogiem – i podkreślę tutaj jeszcze raz – przede wszystkim w sensie owoców, efektów swoich działań.
Posłużę się analogią – jeśli ktoś chce zabić Ciebie, albo kogoś, kogo kochasz, bo wierzy, że czyni to z miłości do Ciebie, to będziesz się bronił jak przed wrogiem. Jeśli ktoś będzie Ci szkodził, wierząc, że czyni dobrze, ale nie docierają do niego argumenty, to będziesz się bronił przed jego działaniami, jak przed działaniami wroga. Możesz go sobie nazywać bliźnim i przyjacielem, ale gdy wymierzy pistolet w Twoją głowę, by Cię uszczęśliwić, zastrzelisz go szybciej, jak wroga. Podobnie ludzie, którzy są w PiS, przez samą obecność w PiS i przez utrzymywanie tej partii w takiej formie, w jakiej ona istnieje, szkodzą Polsce. Okazaliby się prawdziwymi przyjaciółmi Polski, gdyby natychmiast wszyscy z PiS wyszli, wymawiając posłuszeństwo szefowi, który narobił Polsce więcej problemów niż korzyści. A to wszystko, bo miał za sobą ludzi, którzy go popierali, a o których Ty mówisz, że kochają Polskę. Jeśli tak, to oni nie kochają tego samego co ja. Dlatego trzeba sobie zdefiniować, jakiej chcemy Polski, żeby od tej prawdy wyjść i zobaczyć, czy mamy ten sam cel, czy może tylko udajemy. Bo inaczej to tylko budujemy na piasku, a to też nie jest miłość Polski tylko głupota i pokładanie nadziei… no właśnie w kim, w czym?
Czy inny Polak, który kocha Ojczyznę, może być Twoim wrogiem?
Czy Radio Maryja jest wrogiem Polski bo zaprasza ludzi z PIS?
Nie.
Czy katolik, kochający Ojczyznę, wspierający PIS, może być Twoim wrogiem?
Ja też zadawałem pytania.
Przepraszam, że chwytam pytanie, które nie jest skierowane do mnie.
Miłość do ojczyzny nie chroni przed podejmowaniem wrogich wobec niej działań. Nie chcę otwierać nowych wątków do dyskusji, więc posłużę się przykładem bohatera literackiego: Andrzej Kmicic. Zmanipulowany przez Radziwiłłów podjął działania korzystne dla Szwedów.
Jest taki fajny dialog w filmie “Sami swoi”. Padają w nim śmieszne, ale dla naszych rozważań – znamienne słowa: “- Mnie nie pan jesteś wrogiem, ile twój koń przyjacielem”.
I na koniec to, co najważniejsze: “Albowiem nie mamy biedzenia przeciw ciału i krwi, ale przeciwko książętom i władzom, przeciwko rządzcom świata tych ciemności, przeciwko duchownym złościom w niebiesiech” (Ef 6,12 x. Wujek).
Zadałeś pytania dotyczące PIS i radykalnego islamisty.
Na pytania o PIS nie odpowiedziałem, ponieważ twierdziłeś przy nich, że “trzeba wyjść od definicji tego czym jest prawdziwa Polska”. Nie zdefiniowałeś jej, więc niechcący przerzuciłeś to definiowanie na mnie. Ten punkt wyjścia nie ma sensu, więc pytania, które na nim bazują również. Ja precyzyjnie odniosłem się do tego punktu wyjścia, że popełniasz błąd, próbując definiować prawdziwą Polskę, ponieważ ona nie jest abstrakcyjnym pojęciem, które trzeba definiować, lecz rzeczywistym bytem. Prawdą jest to, co jest, a nie treść wymyślonej definicji. Dałem Ci przykład z prawdziwym Space’m. Czy potrafisz zdefiniować prawdziwego Space’a? Może mi się tylko wydaje, że tego nie da się zrobić. W takim razie podaj tę definicję.
Na pytanie dotyczące “radykalnego islamisty” sam odpowiedziałeś, więc według mnie to pytanie i odpowiedź miały za zadanie pokazać przez analogię Twój punkt widzenia. Czy chciałeś, żebym na nie odpowiedział?
Dziękuję za to zdanie, bo pozwala zbliżyć się sedna sprawy. Otóż, miłość wyklucza wrogie działania. Te działania mogą być szkodliwe, ale nie są wrogie. Matka kochająca swoje dziecko – z braku mądrości – może postępować w sposób czyniący mu szkodę, ale nie staje się przez to wrogiem tego dziecka. Patriota kochający Ojczyznę może podejmować działania, które przynoszą jej szkody, ale nie staje się przez to jej wrogiem.
Sytuacja wygląda inaczej, gdy nie ma miłości. Wtedy możemy mieć do czynienia z wrogiem, który dąży świadomie do wyrządzenia szkody, ograbienia, zniewolenia lub unicestwienia.
Nie ma Pan racji co do definicji słowa “wróg”. Kopiuję z internetowego Słownika Języka Polskiego:
wróg
1. «człowiek nieprzyjaźnie usposobiony wobec kogoś»
2. «człowiek zwalczający coś»
3. «wojsko nieprzyjaciela; też: państwo będące w stanie wojny z innym państwem»
4. «coś, co szkodzi komuś lub czemuś»
Znaczenia podane w punktach 2. i 4. są tożsame z przyjętym przeze mnie.
Dobrze, że Pan to drąży. Kiedyś, jeszcze przed okrzyknięcie mnie tu personą non grata, apelowałem o precyzję języka.
Pozdrawiam
ad 2. i 4.
Wróg zwalcza i szkodzi, stąd te uproszczenia w słowniku. Ktoś, kto kocha, świadomie nie zwalcza i nie szkodzi. Dlatego nie można kochać i być jednocześnie wrogiem lub podejmować wrogie działania. Albo jedno, albo drugie.
Jeśli na podstawie wyrządzonej szkody będziemy wnioskować o wrogości, jeszcze gorzej – na podstawie różnych metod działania, dzielić osoby na przyjaciół i wrogów, popełnimy poważne błędy, ustawimy linię frontu w niewłaściwym miejscu. Przyjaciół będziemy nazywać wrogami, a wrogów przyjaciółmi. Nie zjednoczymy się. Tym, co porządkuje i prowadzi do jedności, jest miłość.
Uszanowanie
To nie wymaga rozmowy o definicj, możesz odpowiedzieć na to pytanie:
//Owoce PiS są od wielu lat dla Polski gorzkie, kwaśne i słone. Kto to widzi i trwa w PiS – czy nie jest zdrajcą Polskiej sprawy? A kto tego nie dostrzega – czyż nie jest głupcem?//
To pytanie także pozozstawiłeś bez odpowiedzi:
//Dlatego trzeba sobie zdefiniować, jakiej chcemy Polski, żeby od tej prawdy wyjść i zobaczyć, czy mamy ten sam cel, czy może tylko udajemy. Bo inaczej to tylko budujemy na piasku, a to też nie jest miłość Polski tylko głupota i pokładanie nadziei… no właśnie w kim, w czym?//
Na pytanie z Islamistą ja odpowiedziałem. A Ty jak sądzisz? //A jak nazwiesz radykalnego islamistę – wrogiem Bożej sprawy? Czy przyjacielem?//
Powiedz mi, dlaczego tak bronisz PiS? Co PiS zrobiło dobrego dla Polski? Masz kogoś bliskiego w szeregach tej partii? Sam tam jesteś?
Przytoczę cały mój komentarz, bo wyrwałeś słowo “wróg” w mojej wypowiedzi, a ona jest pewną całością:
//Ja mówię, że PiS jest wrogiem. Jest – na to wychodzi, sądząc po owocach – wrogiem Polski. Ja wiem, że tam są konkretni ludzie, ale oni są tak uwikłani, że trzeba ich traktować jak najemników bojowych, albo bojowych niewolników systemu. I jako tacy na polu bitwy są naszymi wrogami! (Żeby mi nikt nie wmawiał, że chcę do nich strzelać, to metafora!) Owszem, jak się takiego wyrwie z niewoli, może być przyjacielem, ale póki oni nie odwrócą się od zła – a ta partia to zło – to oni są wrogami Polski. Może gatunkowo nieco lżej niż w wypadku PZPR, bo się mogą trochę łatwiej łudzić, bo są letni i mierni. Ale ważne, kto pociąga za sznurki, a po owocach widać, że to diabeł! Nawet ukochanemu uczniowi Jezus powiedział: „Precz szatanie! bo myślisz po ludzku a nie po Bożemu”. I my to samo powinniśmy powiedzieć naszym braciom z PiSu, bo oni, póki to zło wspierają, zamiast je – CO NAJMNIEJ – istotnie od środka reformować, stawiając się szefowi, oni są wrogami Chrystusa, a zatem Kościoła, a zatem Polski. Wykaż mi błąd.//
Zobacz – ja mówię, że ludzie w PiS (myślę głównie o parlamencie) są wrogami Polski, ale zaraz nazywam ich braćmi! Nie chcę do nich strzelać. Chcę tylko stawiania sprawy jasno. Nie można ich utwierdzać w przekonaniu, że czynią dobrze dla Polski bo tak naprawdę jej razem śmiertelnie szkodzą, siedząc w PiS. PiS razem z PO w ramach systemu powoli uśmierca Polskę. Należy im powiedzieć “precz szatanie”, bo myślą po ludzku, a nie po Bożemu. W tej wypowiedzi jest logika, która wyraźnie wskazuje, że chodzi mi o efekty działań. Chcemy Polski katolickiej w duchu, wolnej – od każdego zniewolenia, w tym ekonomicznego, duchowego, agenturalnego, niemieckiego, masońskiego, radzieckiego, amerykańskiego, czy żydowskiego. Chcemy Polski silnej i niezależnej, a nie – serwilistycznej. Chcemy chleba powszedniego, na który trzeba pracować, a nie takiego, o który trzeba walczyć, przelewać krew, albo zaniedbywać życie rodzinne. To są elementy tej definicji Polski, którą chciałem zarysować. Tymczasem owoce działań PiS prowadzą od lat paru do Polski zdefiniowanej inaczej. W szczególności samo trwanie PiS w ramach systemu, który został stworzony, aby Polskę zniewolić, jest zdradą stanu.
Dlatego uważam, że ważne są odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania i to, co naprawdę chciałem przekazać w tej wypowiedzi, nawet jeśli słowo “wróg” wydaje Ci się za mocne. A co jest lepsze? Wróg? Czy głupiec i/lub zdrajca?
Wiadomo, że jak spotkam kogoś w PiS, to nie odwrócę się na pięcie i nie nazwę go moim wrogiem. Ale powiem mu, wzburzony, że jest nieprzyjacielem Polski, bo jest w tej partii, której owoce działania są złe. To nie jest dobre drzewo, bo owoce miałoby dobre. To jest pułapka. Kto tam jest, bierze za to pieniądze i tak mu dobrze z tym, że nie będzie się wybijał i krytykował kierownictwa. Bierze pieniądze za trwanie w czymś, co szkodzi Polsce. Czy naprawdę nie zasługuje na to, by mu powiedzieć prosto w oczy, że jest wrogiem Polski?
Czyli, parafrazując Jacka Kowalskiego :Ważne że kocha bardziej niż trocha, reszta rzecz płocha.
i niechby nawet działania jego szkodę przynosiły, to o ile w sercu miłość (mniłość) mieć będzie to nie można tych działań zaklasyfikować jako wrogich?
Jeżeli kochanie jest uczuciem, to nie mamy żadnej możliwości stwierdzić czy ktoś kocha, poza wiarą na słowo.
Jeżeli natomiast oceniamy czyny, to czy o kimś, czyje działania notorycznie szkodzą można powiedzieć, że nie kocha, albo uznać go za wroga (nieprzyjaciela?) tak długo, jak nie przestaje szkodzić?
To tylko w kwestii precyzji języka, nie zaś całości dyskusji.
Zadałeś mi teraz 14 pytań w jednym komentarzu, co jest dla mnie skutecznie zniechęcające do kontynuowania tej rozmowy, zwłaszcza że nie czytasz tego, co wcześniej napisałem.
A mów sobie wszystkim sympatykom i członkom PIS prosto w oczy, że są Twoimi wrogami i głupcami, jak się uważasz za takiego mędrca. Zobaczymy, jakie to przyniesie owoce. Pan Karol powie Tobie prosto w oczy, żeś Ty jest ku..a i jego wróg, bo oddałeś głos w wyborach. Na pewno się dogadacie, bo język podobny.
Zgadza się. W praktyce, ci, którzy kochają, szkodzą mało i w sposób niezamierzony. Wielkie szkody czynią ci, którzy nie kochają i najczęściej w sposób zamierzony.
Miłość nie jest uczuciem, lecz aktem woli.
Tak, notoryczne świadome szkodzenie przeczy miłości. Można wnioskować, że kieruje się nienawiścią, a nie miłością. Jest wrogiem.
Zgadzam się, właśnie o wykluczenie uczucia mi chodziło.
Ale ja tu widzę kołobłęd:
Miłuje, znaczy nie szkodzi, nie szkodzi znaczy miłuje.
Czyli jak rozpoznać owo szkodzenie, po tym, że miłuje, ale miłuje znaczy nie szkodzi i tak można w kółko.
Nie da się z tego błędnego koła wybrnąć, potrzebne jest jakieś inne kryterium oceny szkodzenia.
Nie wiem, czy rozumiem, o co chodzi z tym błędnym kołem. Mnie się wydaje, że koła tutaj nie ma, bo:
– miłuje, więc świadomie nie szkodzi (z M wynika brak szkody)
– nie szkodzi, nie znaczy, że miłuje (z braku szkody nie wynika M)
To chyba już zostało ustalone: Jeśli świadomie szkodzi, nie miłuje.
Błędne koło pojawia się wtedy, kiedy chcemy rozpoznać, czy jakieś działania są szkodliwe.
Opuśćmy na razie świadomość, zajmijmy się szkodą.
Jak ocenić szkodliwość działań? Miłością? Jeśli tak to mamy błędne koło.
Definiujemy miłość brakiem szkody, a szkodę brakiem miłości.
Ok, chyba już łapię :-) Uważam, że do oceny szkody/pożytku podmiot działania nie jest potrzebny, więc miłość będąca relacją z tym podmiotem też nie jest nam potrzebna. To, czego potrzebujemy to wiedza o naturze przedmiotu działań. Jeśli ją doskonalimy lub uzupełniamy braki, działanie jest pożyteczne, jeśli psujemy, działanie jest szkodliwe.
Przykład. Zażycie leku przez pacjenta może skutkować jego wyleczeniem lub powikłaniami, a nawet śmiercią. Pierwsze jest pożyteczne, a drugie szkodliwe. Możemy to ocenić, nie wiedząc nic o relacji, jaka łączyła lekarza z pacjentem.
//nie czytasz tego, co wcześniej napisałem.//
Nieprawda. Czytałem wielokrotnie i – jak myślę – ze zrozumieniem. Jak nie chcesz odpowiadać na wszystko, to odpowiedz na tyle, na ile Cię stać.
Dobrze. Weźmy dwa pierwsze pytania:
To nie znaczy, że jest zdrajcą. To nie znaczy, że jest głupcem.
Teraz moje dwa pytania.
1. Czy walka PIS o TV Trwam i owoc jej emisji na multipleksie jest dla Ciebie gorzki, kwaśny, czy słony?
2. Skoro forsujesz te dwie etykiety dla ludzi popierających PIS: zdrajca i głupiec, którą z nich przykleisz np. prof. Andrzejowi Nowakowi, a którą przykleisz sobie? Tylko teraz bez wybiegów i rozmiękczania, albo zdrajca, albo głupiec. Wiadomo, że prof. Andrzej Nowak wspiera od lat PIS. Ty natomiast jesteś współautorem listu jaki blogerzy Legionu św. Ekspedyta przekazali na ręce Prezesa PIS, aby zawierzył on PIS Matce Bożej. Zdrajca, czy głupiec? A może sklerotyk, ale takiej etykiety nie przewidziałeś.
Walka jest kwaśna, bo podszyta interesem partyjnym. Owoce są słone, bo RM udawało, ze Braun nie istnieje.
Czy prof. Nowak jest w PiS? Jeśli tak, to prawdopodobnie brak mu zasadniczo mądrości i zrozumienia w tej sprawie. Jeśli tylko wspiera, to niestety prawdopodobnie też, choć może mieć jakiś głębszy plan, którego z kolei ja nie rozumiem.
Powiem Ci prawdę. Kupiłem sobie książkę prof. Nowaka i bardzo sobię cenię jego twórczość historioznawczą, jeśli o tym samym Nowaku mówimy. Następnie dowiedziałem się, że aktywnie wspiera PiS. Pierwsze co mi przyszło do głowy miało mniej więcej taki charakter: “Jak to?! Taki – zdawałoby się – mądry człowiek, a wspiera PiS? Czy i on jest aż tak głupi albo zaślepiony?” Zupełny dysonans poznawczy! I w związku z tym – brak zaufania. Bo mowa może być piękna i gładka – a opracowania histotyczne to tylko mowa – ale liczą się czyny.
Zwróć uwagę, że w zasadzie odpowiedziałem już na dwa pytania! :) Ale nie będę małostkowy.
Sam siebie uważam za głupca ale nie dlatego, ze pisałem do Kaczyńskiego, tylko z wielu innych powodów. Tamto to było rozpoznanie i próba dania ostatniej szansy temu ugrupowaniu, żeby sprawdzić, czy bardziej Kaczyńskiemu zależy na Bogu, czy ludziach. Po tym całkowicie straciłem złudzenia co do PiS, skoro kierownictwo woli nie polegac na Bogu przez Maryję, a podwładni, którzy biorą pieniądze za bycie posłami na polski parlament, to akceptują.
A poza tym sam jesteś głupi! :)
W końcu jednak nieco zmięknę i przyznam Ci częściowo rację. Wrzucanie wszystkich ludzi będących członkami PiS do jednego wora z napisem “wrogowie”, to zasadniczo przesada. Jednak bardzo niewielka! Wspomnij, że Chrystus nazwał Piotra “szatanem”! Czyli przeciwnikiem – tym, który dzieli, a więc – wrogiem. Swojego umiłowanego ucznia!!! “Tylko” dlatego, że tamten chciał Chrystusa zatrzymać dla siebie, zgodnie ze swoją wizją i swoimi planami, że nie potrafił wniknąć w wielką Bożą tajemnicę… Szatanem go nazwał! To przecież wróg największy. I tak mówi Jezus Chrystus do ŚWIĘTEGO Piotra, a Ty się unosisz, że ja w swom wzburzeniu nazywam wrogami ludzi, którzy w takim ugrupowaniu trwają? W ugrupowaniu, którego szefostwo podpisało się pod szatańskim zniewoleniem Polski, przyczyniło się w wielkim stopniu do zakłamania naszej świętej historii i pamięci, kontynuowało politykę zadłużania kraju, w pełni to akceptując, walczyło z Kościołem (Wielgus: //Przyznaje, że „faktem jest, że Lech Kaczyński stał się moim nieprzyjacielem i bardzo mu zależało, żebym nie został arcybiskupem warszawskim”.//)? Wielgus nazywa Lecha Kaczyńskiego swoim nieprzyjacielem. Inaczej mówiąc – wrogiem. A Ty mi odmawiasz nazywania wrogami ludzi, którzy od lat przyczyniają sie do zniewolenia Polski, będąc w PiS?
Wielka gorycz mnie ogarnia, gdy myślę o tych ludziach, którzy tam są i “sprzedają swoje usługi” Polsce, którą tak przecież kochają. I co ma z tego Polska – poza podziałem na peowców i pisowców i tymi innymi sprawami, na które wspomniałem i poza wieloma innymi owocami, których lepiej nie jeść?
Moje pytanie dotyczyło wprowadzenia TV Trwam na multipleks. Odpowiadasz nie na temat, pisząc ogólnie o RM i kampanii prezydenckiej. Czy poza Braunem jeszcze coś istnieje? Może ks. Guz i rozmowy niedokończone? Może Kościół Święty? Może Słowo Boże? Smak tego owocu nie jest dla Ciebie gorzki ani kwaśny, to już i tak dobrze, lecz jest słony. Czy mógłbyś doprecyzować, o jaką słoność chodzi, czy to jest coś w stylu bardzo przesolonej zupy, wykrzywiającej twarz, której nie da się zjeść, czy chodzi o sól, która nadaje smak, sól ziemi jak światłość świata?
Na drugie pytanie nie odpowiedziałeś. Prosiłem byś użył swoich kategorii: zdrajca i głupiec, bez wybiegów i zmiękczania, a Ty właśnie tak postąpiłeś, dużo napisałeś i rozwodniłeś temat, lecz prof. Andrzeja Nowaka nie umieściłeś w żadnej ze swoich kategorii. Siebie też nie zaliczyłeś, ani do zdrajców, ani do głupców – z powodu listu do Kaczyńskiego. Napisałeś, że jesteś głupcem z innych powodów, ale nie z powodu tego.
Wniosek jest taki, że forsowany przez Ciebie wcześniej podział ludzi wspierających PIS na zdrajców i głupców jest fałszywy. Udzielił Ci się chyba duch niezgody, fałszywych uogólnień, sztucznego dzielenia ludzi, krążący gdzieś w Krakowie. Ponieważ nie udało Ci się zaliczyć prof. Andrzeja Nowaka i siebie do żadnej z tych kategorii, możemy chyba uznać za prawdziwe moje odpowiedzi na Twoje pytania, że człowiek popierający PIS może nie być zdrajcą i może nie być głupcem.
Tu akurat masz sporo racji, ale sam pomyśl, ile jest warta ocena wystawiona głupiemu przez głupca. :-)
Nie rozwijając teraz, co te słowa dokładnie oznaczają, pragnę Ci zwrócić uwagę, że Jezus zwrócił się w liczbie pojedynczej do szatana. Nie zrobił na podstawie słów Piotra uogólnienia i nie zaadresował swoich słów do wszystkich apostołów “wy tacy i owacy”.
Panie Krzysztofie, o ile pamiętam, nie był Pan nigdy wyproszony, czy zbanowany z “Ekspedyta”.
Owszem, został Pan kiedyś skrytykowany przez Karolajozefa oraz mnie samego, za pisanie wiernopoddańczych listów do władz Rosji. Być może wziął Pan sobie do serca tytuł mojej notki – “ekspedyt.org strefą wolną od antypolskiej propagandy”?
Jeśli tak, to słusznie, szczególnie w świetle Pańskiego niedawnego wyczynu – listu do “Wielce Szanownego Pana Prezydenta – przywódcy światowej potęgi – Władimira Władimirowicza Putina”.
Aby nie było wątpliwości, czy był Pan, czy też nie – okrzyknięty tutaj persona non grata, oficjalnie i jednoznacznie czynię to teraz:
Proszę się nawrócić na Prawdziwą Wiarę i odrzucić poddaństwo wobec zła, a dopóki Pan tego nie zrobi – nie pisać notek i nie komentować na naszym portalu.
Twój komentarz jest dobrym przykładem w mojej polemice z p. Krzysztofem, że można być patriotą kochającym Polskę, a jednocześnie w niezamierzony sposób jej szkodzić. Ponieważ p. Krzysztof dostał zakaz komentowania na tym portalu, pewnie ta rozmowa nie będzie już miała ciągu dalszego. Na jej zakończenie chciałbym jedynie p. Krzysztofowi powiedzieć kilka słów:
Panie Krzysztofie, Asadow to patriota oddany Ojczyźnie, proszę go nie traktować jak wroga, bo nie wszystko jeszcze rozeznaje.
Marku, a do Ciebie mam pytanie, ponieważ przywołujesz swoją notkę adresowaną do agentów i idiotów – do której kategorii zaliczasz p. Krzysztofa?
Cieszę się, że inkorporowałeś mój komentarz do grona patriotów kochających Polskę, chociaż z logicznego i semantycznego punktu widzenia jest to błędem.
Ja p. Krzysztofa nie zaliczam do żadnej kategorii. Istotne jest, do której faktycznie należy, niezależnie od czyichkolwiek ocen i osądów.
Przy okazji proszę wszystkich czytelników, aby nie traktowali Poruszyciela jak wroga, gdyż (podobnie jak my wszyscy) – nie wszystko rozeznaje. I tak – już do końca życia – mu zostanie (podobnie jak nam wszystkim).
Niechcący wcisnąłeś mi w brzuch dziecko i robisz mi z tego dziecka zarzut. Nie sądzę, aby kamień był sprawcą, pióro było pisarzem, albo komentarz był patriotą. Pisałem o Tobie, że jesteś patriotą i kochasz Polskę. Czy jest w tym błąd logiczny i semantyczny?
W tym jest akurat rzeczywisty brak logiki. Odsyłasz p. Krzysztofa do notki adresowanej do agentów i idiotów, którzy zamieszczają na portalu pro-sowiecką propagandę. Twierdzisz, że słusznie odczytał ją, jako adresowaną do niego i jest tutaj persona non grata, a teraz twierdzisz, że nie zaliczasz go do żadnej z tych kategorii. Sam sobie zaprzeczasz, a to jest brak logiki. Ponadto, czy możesz wskazać wypowiedź p. Krzysztofa, w której zamieścił ostatnio na Legionie pro-sowiecką propagandę? Ja nie przypominam sobie. Zamieścił natomiast świetną i ważną notkę o zagrożeniach ze strony Niemiec.
Dziękuję za ten apel, chociaż nie widzę zasadności, bo nie zauważyłem, aby blogerzy i czytelnicy traktowali mnie jak wroga. Nie znasz chyba treści mojej polemiki z p.Krzysztofem. Upierał się on wcześniej, że działania szkodliwe dla Polski są działaniami wrogimi. Ja z tym wnioskowaniem nie zgadzałem się, co dosyć szeroko uzasadniłem w dyskusji. Z racji stanowiska p. Krzysztofa, moja uwaga została adresowana do niego, a nie do wszystkich.
Mnie obecnie nie uważasz za wroga, a czy p. Krzysztofa uważasz za wroga?
//Moje pytanie dotyczyło wprowadzenia TV Trwam na multipleks.// Odpowiedziałem Ci na pytanie. Środowisko RM, w tym TV Trwam w zasadzie ukrywało najlepszego kandydata. To smutne. Słuchałem RM i ceniłem je sobie. Po takim działaniu, przestałem, niezależnie od innych owoców, bo dla mnie tak-tak, nie-nie. Ja nie pojmuję, dlaczego RM nie powiedzieli TAK najlepszemu kandydatowi. To bardzo smutne, że przepadło, godne łez i dlatego słone.
Pytanie o Nowaka: Napisałem, że brakuje mu madrości w tej zasadniczej kwestii. Skoro sam siebie uważam za głupca, a widzę przede wszystkim złe owoce istnienia PiS, to tym bardziej jeśli komuś innemu w tak zasadniczej kwestii brakuje rozsądku, który ja w tej kwestii posiadam, to jest głupszy niż ja. A zatem nazwałem go głupcem.
//Siebie też nie zaliczyłeś, ani do zdrajców, ani do głupców – z powodu listu do Kaczyńskiego//
A Ty, skoro żyjesz na sawannie – kim jesteś? Nosorożcem, czy hieną? A może jakimś małpiszonem?
//Tu akurat masz sporo racji, ale sam pomyśl, ile jest warta ocena wystawiona głupiemu przez głupca. :-)//
Cóż, rzadko można to nazwać mądrością! Jednak czasem nawet tak głupiemu, jak Ty, okruszyna mądrości pod stołem Pańskim się trafia ;)
//Nie zrobił na podstawie słów Piotra uogólnienia//
Jezus Chrystus nieraz uogólniał, w bardzo twardych słowach, ku zbawieniu, lub potępieniu:
//33 Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, wtedy i jego owoc jest dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, wtedy i owoc jego jest zły; bo z owocu poznaje się drzewo. 34 Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią. 35 Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy. 36 A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. 37 Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony”.//
I dlatego -jeśli pozwolisz – skończę tę dyskusję. Ze zła się wyspowiadałem, pokutę odprawiłem. Nie będę się więcej wypowiadał, jeśli Bóg pomoże, nie mając całkowitej pewności. Być może kierowała mną gorycz, a nie gniew Boży, a nie miłość do Boga i Polski. Dziś już nie wiem.
Błędem jest uważanie kogoś za coś, a nawet – kogoś za kogoś. Ktoś jest. I tyle. Bez niczego dalej, po słowie “jest”.
Chyba, że powiemy – “jest umiłowanym Dzieckiem Bożym”, “potomkiem Adama i Ewy”. Ale nie o takie “jest” nam tu chodzi.
Zatem błędem jest uważanie kogoś za agenta lub kogoś za idiotę. Również błędem jest adresowanie notki do tych błędnie pojętych agentów i idiotów. Tym bardziej błędem jest mówienie bliźniemu, że słusznie wziął sobie do serca notkę adresowaną do agentów i idiotów, bo on nie może być żadnym z nich. Oprócz własnego błędu, wprowadzasz bliźniego w błąd. Widzisz, do czego prowadzi kluczenie i uparte trwanie w błędzie?
Gdybyś sam nie kluczył i uporczywie nie trwał w błędzie, to już dawno byś mnie zrozumiał.
Czy tak Cię dręczy, że mógłbym o Tobie lub kimś innym myśleć, że jest idiotą lub agentem?
Bawią Cię te Twoje sofizmaty?
Nie wiem czy ktokolwiek jest agentem lub idiotą, ale jeśli Polak publikuje szkodzące Polsce teksty, to prawdopodobnie jest – przynajmniej w tym swoim działaniu – jednym lub drugim – przy tym ciągle nie muszę ani osądzać, ani wiedzieć, ani na Twoje żądanie precyzować – którym.
Ktoś nie będąc adresatem listu może sobie słusznie wziąć do serca jego treść. Czy jesteś Rzymianinem? Koryntianinem? Tesaloniczaninem? Czy sprawiedliwie oburszasz się w kościele, kiedy Ci czytają listy do tych zborów?
Mnie się wydaje, że Ciebie rozumiem, lecz nie we wszystkim podzielam Twoje stanowisko wyrażone w komentarzach. Na przykład, twierdziłem, że jesteś patriotą i kochasz Polskę, aby szukać płaszczyzny pojednania, a Ty temu zaprzeczyłeś, twierdząc, że popełniam błąd, więc stoimy w tej sprawie na różnych stanowiskach. Bardzo dziwne, ale na razie pozostanę przy swoim ;-). Również nie podzielam Twojego stanowiska w sprawie wyproszenia p. Krzysztofa Zagozdy z portalu, choć rozumiem, co Tobą kierowało. Uważam, że on też jest katolikiem i patriotą, zwolennikiem Intronizacji, trudno o lepszy fundament do jedności i wspólnego działania dla Ojczyzny, więc jeśli nie zgadzasz się z nim w sprawach szczegółowych, powinieneś wejść w polemikę, a Ty zamiast tego zakazałeś mu pisać i komentować na portalu.
Przy okazji ujawniła się ciekawa rzecz. CzarnaLimuzyna został mianowany redaktorem naczelnym portalu (taka osoba, która odpowiada za całość), co uważam za decyzję bardzo dobrą i przyjąłem z entuzjazmem, ale Ty właśnie zaprzeczyłeś swojej decyzji, bo ingerujesz bezpośrednio w to, kto i o czym może tutaj pisać, więc działasz jako naczelniejszy od naczelnego, czyli de facto Ty jesteś nadal naczelnym, a nie on. Niechcący zdegradowałeś CL. Chyba, że to było tak, że CzarnaLimizyna podjął decyzję o zakazie wypowiedzi dla p. Krzysztofa, a Ty ją wprowadziłeś w życie, w takim razie przepraszam, moje obiekcje są bezzasadne, ale tak to nie wyglądało.
Odnośnie sofizmatu to jest nim zwodnicze rozumowanie, zawierające błąd. Pokazuję miejsca, w których znajdują się te błędy w Twoich wypowiedziach, a Ty dociekasz niepotrzebnie, co mnie dręczy, bawi lub obrusza. Moje uczucia nie mają tu nic do rzeczy. Chcę prawdy i sprawiedliwości, dobra Ojczyzny, panowania Chrystusa Króla, może być najpierw na Legionie, zanim zapanuje w całej Polsce.
Dla Ciebie może moje dociekania wydają się niepotrzebne, ale ja próbuję zrozumieć, co Tobą kieruje, bo wykazujesz tak duży poziom złośliwości, tyle inwencji w przeinaczaniu moich słów, że bardzo trudno mi nie podejrzewać Cię o złą wolę, a zapewniam – staram się z całej siły.
Punkt po punkcie, ale ostatni raz:
1. Napisałeś: “Twój komentarz jest dobrym przykładem w mojej polemice z p. Krzysztofem, że można być patriotą kochającym Polskę, a jednocześnie w niezamierzony sposób jej szkodzić”. Podmiotem tego zdania jest mój komentarz, a nie ja sam, na co żartobliwie (pewnie niepotrzebnie) zwróciłem uwagę. Nie odnosiłem się w ogóle do dalszej części Twojego komentarza adresowanej do pana Krzysztofa Zagozdy (w której napisałeś m.in. “Asadow to patriota oddany Ojczyźnie”). Przy okazji – bardzo dziękuję za taką ocenę.
2. Nie jest nielogicznym adresowanie notki do “agentów i idiotów”, mimo, że nie wyrokuję na temat żadnej konkretnej osoby, czy jest agentem, czy idiotą (czy mędrcem, świętą lub świętym itd.). Po pierwsze możesz traktować to jako zabieg literacki, który ma unaocznić stan emocjonalny autora – w momencie pisania tego tekstu. Po drugie, nie wiedząc czy ktoś konkretny jest agentem czy idiotą, mogę wnioskować, że jeśli np. chce prosić Putina o pomoc w odzyskaniu wolności Polski lub w uratowaniu zabijanych na bliskim wschodzie chrześcijan, to najprawdopodobniej, przynajmniej w momencie, kiedy taką prośbę upubliczniał – musiał być jednym lub drugim.
3. Jeśli wlazłem Czarnej Limuzynie w jego kompetencję to solennie przepraszam. Wydaje mi się jednak, że mimo iż scedowałem na niego obowiązki i uprawnienia redaktora naczelnego portalu, to jako moderator, a także osoba firmująca to miejsce swoim nazwiskiem – mam wciąż coś do powiedzenia w sprawie osób i treści, które tutaj nie mają prawa się pojawiać; dla formalistów – w sprawie realizacji regulaminu naszego portalu. Zdaje się, że armator ciągle decyduje o losie statku, co wcale nie oznacza, że realizując swoje uprawnienia degraduje on kapitana.
O ile nie mam nic przeciwko, by pisali tu (z zastrzeżeniami wyłożonymi w Regulaminie) ateiści, wątpiący, marksiści, innowiercy itd., to postawę p. Zagozdy, który deklaruje katolicyzm i chęć intronizacji Chrystusa na Króla Polski, a jednocześnie – publikuje pro-rosyjskie oświadczenia oraz listy, w których zwraca się o pomoc do Putina – uważam za dyskwalifikującą do bycia autorem na “Ekspedycie”. Nie chcę, by nasz portal służył do uwiarygadniania się osób, które mogą następnie wykorzystywać to do szkodzenia Polsce.
Jeszcze dodam (to wyjaśnienie specjalnie dla Ciebie, Poruszycielu):
Nie twierdzę, że szef “Błękitnej Polski” ma na pewno takie intencje, ale jego publikacje wskazują na duże tego prawdopodobieństwo. Chyba zresztą doszedłeś już do tego, że można szkodzić także kiedy jest się pełnym najlepszych chęci i życzeń.
Ja też nie chcę już kontynuować tej polemiki. Dziękuję za włożony w nią trud i czas. Pozwól tylko na moje ostanie odniesienie się do Twoich punktów.
ad 1. “Podmiotem tego zdania jest mój komentarz, a nie ja sam,”
To jest zdanie złożone. W zdaniach podrzędnych mamy różne podmioty.
ad 2. Twojego sprzeciwu nie budzą treści publikowane na Legionie, ale osoba, która je publikuje. Byłeś zawsze przeciwny ocenie osób (z czym ja też nie zgadzałem się), więc to temat do przemyślenia, może jednak da się oceniać osobę. W liście, o którym mówisz, nie ma nic o “odzyskaniu wolności Polski”, więc to dorabiasz z kapelusza. Jest w nim apel do Putina, aby pomógł powstrzymał ludobójstwo chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Papież Franciszek również o to apeluje. Franciszek spotyka się jutro z Putinem. Czy Franciszek jest idiotą lub agentem Putina? Kto kogo werbuje? (pytania retoryczne)
ad 3. “Zdaje się, że armator ciągle decyduje o losie statku, co wcale nie oznacza, że realizując swoje uprawnienia degraduje on kapitana.”
Analogia ze statkiem działa akurat przeciwko Tobie. Kapitan na statku jest “pierwszym po Bogu”, on stosuje sankcje wobec załogi. Armator nie ma takich kompetencji. Armator może natomiast zwolnić kapitana przy najbliższej wizycie w porcie, a nawet pociąć cały statek na żyletki, ale nie wtrynia się kapitanowi do sterowania statkiem i zarządzania załogą. Ja rozumiem tę pokusę, jesteś armatorem i chcesz, żeby kapitan Twojego statku każdym czynem lub zaniechaniem realizował Twoją wolę, bo prawo własności etc. Wybacz, ale mnie się wydaje, że celem tej wspólnoty nie jest realizowanie Twojej osobistej woli (interesu armatora), lecz służenie wspólnie czemuś innemu i komuś innemu.
Pozdrawiam
Oczywiście, że chodzi o służenie Bogu i Ojczyźnie, dlatego w pokorze przeświadczenia o własnej omylności ingeruję rzadko i jak najmniej.
Kwestia ewentualnych relacji z obecnymi władzami Rosji jest jednak dla mnie całkowicie jasna i oczywista; sumienie nakazuje mi w świetle tej jasności nie dopuszczać do panoszenia się tutaj moskiewskich (tak samo z resztą poddanych innym, obcym stolicom) agentów wpływu oraz ich “pożytecznych idiotów”.
Dla Ciebie te sprawy mogą nie być oczywiste, ale w takim razie jeśli chcesz je roztrząsać to korzystaj z innych miejsc, gdzie się na to pozwala (a jest ich bardzo wiele), bardzo zaś Cię proszę – nie kontestuj i nie nagabuj mnie wciąż i wciąż, bym zmienił zdanie w tej sprawie, bo jest to z góry skazane na porażkę i tylko wzajemnie tracimy przez to swój czas.
Franciszek musi być chyba moskiewskim agentem, że apeluje do Putina w sprawie Bliskiego Wschodu ;-)
Mimo to nie tracę nadziei, że przed upływem 100 lat od żądania Matki Bożej w Fatimie w końcu Ojciec Święty poświęci Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi, aby ratować ten naród i świat przed kolejnymi zniszczeniami.
>wspólnoty międzynarodowej
oksymoron
Międzynarodówka to nie jest wspólnota? Komuna to wspólnota, jak sama nazwa mówi. ;-)
Na serio to zgadzam się z Tobą, ale Lombardi właśnie takiego określenia użył, relacjonując treść rozmów: