Słowo Boże na dziś – 27 Maja 2015 r. – środa – św. Augustyna z Canterbury, biskupa

Myśl dnia

Człowiek cierpliwy i łagodny swego wroga zmienia w przyjaciela.

Tomasz à Kempis

Im większą masz władzę, tym większą musisz mieć cierpliwość.
Seneka Młodszy
******

ŚRODA VIII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK I

PIERWSZE CZYTANIE (Syr 36,1.4-5a.10-17)

Modlitwa o nawrócenie wszystkich ludów

Czytanie z Księgi Syracydesa.

Zmiłuj się nad nami Panie, Boże wszystkich rzeczy, i spojrzyj, ześlij bojaźń przed Tobą na wszystkie narody.
Niech Cię uznają, jak my Cię uznajemy, że nie ma Boga prócz Ciebie, o Panie!
Odnów znaki i powtórz cuda. Zgromadź wszystkie pokolenia Jakuba i weź je w posiadanie, jak było od początku.
Panie, zlituj się nad narodem, który jest nazwany Twoim imieniem, nad Izraelem, którego przyrównałeś do pierworodnego. Miej miłosierdzie nad Twoim świętym miastem, nad Jeruzalem, miejscem Twego odpoczynku. Napełnij Syjon wysławianiem Twej mocy i lud Twój chwałą swoją.
Daj świadectwo tym, którzy od początku są Twymi stworzeniami, i wypełnij proroctwa, dane w Twym imieniu. Daj zapłatę tym, którzy oczekują Ciebie, i prorocy Twoi niech się okażą prawdomówni.
Wysłuchaj, Panie, błagania Twych sług, według błogosławieństwa Aarona nad Twoim ludem. Niech wszyscy na ziemi poznaj ą, że jesteś Panem i Bogiem wieków.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 79,8 i 9.11 i 13)

Refren: Okaż nam, Panie, miłosierdzie swoje.

Nie pamiętaj nam win przodków naszych, +
niech szybko nas spotka Twoje miłosierdzie, *
bo bardzo jesteśmy słabi.
Wspomóż nas, Boże nasz, Zbawco, +
dla chwały Twojego imienia nas wyzwól *
i odpuść nam grzechy przez wzgląd na swoje imię.

Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie *
i mocą Twojego ramienia ocal na śmierć skazanych.
My zaś, lud Twój i owce Twojej trzody, +
będziemy wielbić Ciebie na wieki *
i przez pokolenia głosić Twoją chwałę.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mk 10,45)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Syn Człowieczy przyszedł, żeby służyć
i dać swoje życie na okup za wielu.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA (Mk 10,32-45)

Zapowiedź męki

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Uczniowie byli w drodze, zdążając do Jerozolimy. Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili; ci zaś, którzy szli za Nim, byli strwożeni. Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co Go miało spotkać:
„Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie”.
Wtedy zbliżyli się do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: „Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy”.
On ich zapytał: „Co chcecie, żebym wam uczynił?”
Rzekli Mu: „Użycz nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie”.
Jezus im odparł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?”
Odpowiedzieli Mu: „Możemy”.
Lecz Jezus rzekł do nich: „Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane”.
Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Oto słowo Pańskie.

 **************************************************************************************************************************************

KOMENTARZ

Droga ogołocenia

Postawa służby i gotowość oddania życia dla drugiego człowieka to najwyższe wartości, jakie Jezus stawia przed swoimi uczniami. Po ludzku patrząc, służyć drugiemu człowiekowi wcale nie jest łatwo. Jako ludzie mamy tendencję do postaw egoistycznych. Chcemy zaspakajać własne potrzeby i siebie stawiać na pierwszym miejscu. Kto chce żyć duchem Ewangelii, musi zrezygnować z siebie. Bóg może zażądać nawet całkowitego ogołocenia się z własnych aspiracji, czego doświadczyło wielu świętych mistyków. Przejście przez drogę ogołocenia, choć na początku jest ciężkie, przynosi wiele duchowych owoców. Warto z odwagą wejść na tę drogę.

Panie, Ty zachęcasz swoich uczniów, aby byli bardziej sługami niż panami. Proszę, daj mi nowego ducha i nowe serce, abym miał odwagę stać się „sługą wielu” i wytrwał na tej drodze.

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*******

#Ewangelia: Stworzeni do wielkich rzeczy

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. shutterstock.com)

Uczniowie byli w drodze, zdążając do Jerozolimy. Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili; ci zaś, którzy szli za Nim, byli strwożeni.

 

Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co Go miało spotkać:

 

“Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie”. Wtedy zbliżyli się do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: “Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy”.

 

On ich zapytał: “Co chcecie, żebym wam uczynił?” Rzekli Mu: “Użycz nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie”. Jezus im odparł: “Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?” Odpowiedzieli Mu: “Możemy”. Lecz Jezus rzekł do nich: “Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane”.

 

Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: “Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

 

Komentarz do Ewangelii:

 

Wielkość mamy w genach. Wszyscy. Wszyscy są stworzeni do wielkości. I do tego, by przez całą wieczność być blisko Jezusa. Często jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak można to osiągnąć. Tego nie można kupić (ani pieniędzmi, ani dobrymi uczynkami). Tego nie można też załatwić po znajomości. To się osiąga służbą i zgodą na cierpienie, które jest nam zadane do pokonania. Prawdziwą wielkością człowieka jest bowiem miłość, a ona realizuje się w służbie i poprzez akceptację cierpienia. Wszelkie inne postacie wielkości są złudne – dają poczucie wielkości, ale wielkością nie są, więc szybko przychodzi rozczarowanie.

 

Pragnijmy prawdziwej wielkości, bo – jak mawiał św. Stanisław Kostka – do wielkich rzeczy jesteśmy stworzeni.

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2441,ewangelia-stworzeni-do-wielkich-rzeczy.html

 

********

Na dobranoc i dzień dobry – Mk 10, 32-45

Na dobranoc

Mariusz Han SJ

(fot. laverrue / flickr.com / CC BY 2.0)

Uczyń nam to, o co Cię poprosimy…

 

Trzecia zapowiedź męki i zmartwychwstania
Uczniowie byli w drodze, zdążając do Jerozolimy, Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili; ci zaś, którzy szli za Nim, byli strwożeni.

 

Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co miało Go spotkać: Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie.

 

Wtedy podeszli do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy.

 

On ich zapytał: Co chcecie, żebym wam uczynił? Rzekli Mu: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie. Jezus im odparł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?

 

Odpowiedzieli Mu: Możemy. Lecz Jezus rzekł do nich: Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane. Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana.

 

A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

 

Opowiadanie pt. “O psałterzu i służeniu”
Jeden z braci prosił Św. Franciszka z Asyżu, aby mógł posiadać psałterz.

 

Franciszek nie pozwolił, argumentując w ten sposób: – Jeżeli będziesz miał psałterz, przyjdzie ci ochota na brewiarz, mając brewiarz, zajmiesz miejsce w stallach jak wielki prałat, do swojego zaś brata powiesz: przynieś mi mój brewiarz!

 

Refleksja
Stanowiska i władza mają to do siebie, że potrafią oddzielić nas nie tylko od innych ludzi, ale także od samego siebie. Ciężko dostrzec tych, którzy są na dole i zrozumieć ich realne potrzeby nie tylko finansowe, ale przede wszystkim duchowe. Patrzenie na kogoś z góry oddala nas od siebie. Nie jesteśmy już wtedy dla siebie braćmi, ale wrogami…

 

Jezus uczy nas, że dziś mamy, a jutro już nie naszą władzę. Warto pochylić się nad tymi, którzy tej władzy nie mają. Zrozumienie i zaradzanie potrzebom innych nadaje sens naszemu rządzeniu, bo tylko wtedy wykonujemy dobrze to, do czego zostaliśmy powołani…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Jak mając władzę nie zapominać o drugim człowieku?
2. Jak nie stracić dystansu oddzielającego nas od innych?
3. Dlaczego warto być blisko ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy?

 

I tak na koniec…
Im większą masz władzę, tym większą musisz mieć cierpliwość (Seneka Młodszy)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,274,na-dobranoc-i-dzien-dobry-mk-10-32-45.html

******

Refleksja katolika

Uczniowie byli w drodze, zdążając do Jerozolimy, Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili;
ci zaś, którzy szli za Nim byli strwożeni

(Mk 10, 32)
Dlaczego? Bo przewidywali, że w Jerozolimie nie czeka ich nic dobrego, że ich Mistrz i oni będą prześladowani. Może po cichu mówili między sobą, gdzie On tak pędzi, przecież ostatnim razem grozili Mu, że Go zabiją. Jezus bowiem naraził się już wiele razy faryzeuszom, arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Nie przebierając w słowach publicznie ich krytykował i tym samym podważał ich autorytet, a tego się nie zapomina. Oni Mu tego nie darują i przy pierwszej sposobności Go zaatakują.
Jezus dobrze wie, co Go czeka i apostołom zapowiada swoją bolesną śmierć. Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom, i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie (Mk 10, 33-34).
Mówiąc to Jezus chce rozwiać ich złudzenia, ale oni nadal Go nie rozumieją. Do końca się łudzili, że ich Mistrz jakoś sobie poradzi ze swoimi wrogami, ale po co niepotrzebnie się naraża? Przecież nie musi się to tak zakończyć.
Jezus szybko i odważnie idzie ku swojemu przeznaczeniu. To zaobserwował Ewangelista Mateusz, dlatego też nie przypadkowo napisał, że: „w drodze do Jerozolimy wyprzedzał apostołów, tak że się dziwili”. Czyżby pragnął swojej śmierci?
Czas prześladowań to czas okazania swojej wierności Bogu i sposobność skuteczniejszej ewangelizacji. „Krew męczenników jest nasieniem nowych chrześcijan” powie później Tertulian podczas prześladowań. Jezus jest pierwszym męczennikiem i daje nam wszystkim doskonały przykład. Nie cofa się ani się nie opóźnia. Pragnie jak najszybciej wypełnić wolę swojego Ojca zbawienia wszystkich ludzi.
diakon Franciszek
diakonfranciszek@gmail.com

***

Człowiek pyta:

Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?
Mt 8,29

***

Troska ojca o córki, Syr 42

9 Córka dla ojca to skryte czuwanie nocne, a troska o nią oddala sen: w młodości, aby przypadkiem nie przekwitła [jako niezamężna], a gdy wyjdzie za mąż, by przypadkiem nie została znienawidzona,
10 gdy jest dziewicą, by nie była zbezczeszczona, stając się w domu ojcowskim brzemienną – będąc z mężem, aby przypadkiem nie wykroczyła [niewiernością] i zamieszkawszy z nim, nie była niepłodna.
11 Nad córką zuchwałą wzmocnij czuwanie, aby nie uczyniła z ciebie pośmiewiska dla wrogów, przedmiotu gadania w mieście i zbiegowiska pospólstwa i by ci nie przyniosła wstydu wśród wielkiego tłumu.
12 Nie pokazuj jej piękności jakiemukolwiek mężczyźnie ani nie pozwalaj jej przebywać z mężatkami!
13 Jak bowiem z odzienia wychodzą mole, tak przewrotność kobiety – z jednej na drugą.
14 Lepsza przewrotność mężczyzny niż dobroć kobiety, a kobiety, która wstyd przynosi – to hańba!

Chwała Boża w naturze, Syr 42 i 43

15 Wspominać będę dzieła Pana i opowiadać będę to, co widziałem. Na słowa Pana powstały dzieła Jego.
16 Jak słońce świecąc patrzy na wszystkie rzeczy, tak chwała Pan napełniła Jego dzieło.
17 Nie jest dane świętym Pana, by mogli opowiedzieć wszystkie godne podziwu dzieła Jego, które Pan Wszechmocny utwierdził, aby wszystko mocno stanęło ku Jego chwale.
18 On zbadał przepaści i serca ludzkie i wszystkie ich knowania poznał, albowiem Najwyższy posiada całą wiedzę i przewiduje najdalszą przyszłość.
19 Ogłasza to, co minęło, i to, co będzie, i odsłania ślady ukrytych rzeczy.
20 Żadna myśl nie ujdzie Jego uwagi i nie ukryje się przed Nim ani jedno słowo.
21 On ustawił w pięknym porządku wielkie dzieła swej mądrości, ponieważ istnieje przed wiekami i na wieki, a nic Mu nie będzie dodane ani odjęte i nie potrzebuje żadnego doradcy.
22 Jakże godne ukochania są wszystkie Jego dzieła, i zaledwie iskierką są te, które poznajemy.
23 Wszystko to żyje i trwa na wieki i w każdej potrzebie wszystko jest Mu posłuszne.
24 Wszystko idzie parami, jedno naprzeciw drugiego, i nie mają żadnego braku;
25 przez jedno umacnia dobro drugiego, a któż się nasyci, patrząc na Jego chwałę?
1 Wspaniałość wysokości, sklepienie o przezroczystej jasności, tak wygląda niebo – przepiękny widok.

http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html
*******

Refleksja maryjna

Maryja – dzieło Ducha Świętego

Artysta może kształtować swoich uczniów, nie tylko zachęcając ich, by czytali jego książki i zapiski o sztuce, na przykład na temat malarstwa, ale również zapraszając ich, by oglądali jego obrazy, a w szczególności te, które on uważa za najdoskonalsze. To jest właśnie sposób, w jaki Duch Święty kształtuje nas dzięki osobie Maryi. W łańcuchu Chrystusa Maryja ma swoją rolę również w zapisanym słowie Boga. Myślę, że żaden artysta nie czułby się dotknięty widząc swoich uczniów gromadzących się wokół dzieła, zauroczonych, długo kontemplujących i starających się naśladować raczej jego, niż jego zapiski o sztuce. Dlaczego więc sądzi się, że kontemplowanie Maryi ujmuje coś Chrystusowi i Duchowi Świętemu? Prawdą jest, że kontemplacja i oddawanie czci Maryi powinny być czynione w tym duchu i z tą świadomością, z jaką żyła Maryja, to jest z przeświadczeniem, że jest Ona tylko narzędziem w rękach Boga.

R. Cantalamessa


teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,   Kraków 2000
www.salwator.com

*********

******

Św. Augustyna z Canterbury

0,20 / 12,52
Na rozpoczęcie dzisiejszego spotkania ze Słowem Bożym poproś dobrego Boga, aby On sam prowadził cię w czasie tej modlitwy. Był twoim przewodnikiem.

Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Marka
Mk 10, 32 – 45
Uczniowie byli w drodze, zdążając do Jerozolimy. Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili; ci zaś, którzy szli za Nim, byli strwożeni. Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co miało Go spotkać: «Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie». Wtedy podeszli do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: «Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy». On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?» Rzekli Mu: «Użycz nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie». Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane». Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: «Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu».

Dzisiaj Jezus ukazuje tobie swoją drogę życia. Nie jest to trasa górowania nad innymi, ale służby tym, których przyszedł zbawić. Chce cię nauczyć iść drogą krzyża, a może ona być całkowitym zaprzeczeniem twojego sposobu myślenia i naszych wyobrażeń o życiu. Pomyśl przez chwilę o swojej drodze życia, jaka ona jest?

Jakub i Jan po trzech latach spędzonych w towarzystwie Jezusa ciągle nie rozumieli Jego drogi, próbowali nawet zapewnić sobie udział w Jego chwale. Zapewne i tobie zdarza się ulegać takiej pokusie. Jezus z wielką łagodnością przypomniał im, że jeśli chcą iść za Nim, to doświadczą wielu cierpień i trudności. Jakub i Jan wybrali drogę Jezusa, a ty, czy chcesz nią pójść?

Bóg pragnie formować cię na wzór Jezusa, który przyszedł na świat nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć. Słuchając jeszcze raz Ewangelii, poproś Jezusa o miłość, która uzdolni cię do pójścia za Nim na krzyż i do zmartwychwstania razem z Nim do nowego życia.

W podróży własnego życia można zapominać o sprawach najważniejszych, a zająć się przyziemnymi rzeczami. Poproś Jezusa, aby nadawał twojemu życiu głęboki sens.

http://modlitwawdrodze.pl/home/

O muzyce

Utwór: Przyjdź Panie Jezu, Boże mój, szukam Ciebie
Wykonanie: Bębenek Paweł
Utwór: Weft, The Bright Knowledge Warp
Wykonanie: Diana Rowan

http://modlitwawdrodze.pl/modlitwa/?uid=3702

*******

Mszał Rzymski
Prefacja o Wszystkich Świętych

„Oto idziemy do Jerozolimy”
 

Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty, wszechmogący, wieczny Boże.

Dzisiaj pozwalasz nam czcić Twoje święte miasto, niebieskie Jeruzalem, które jest naszą Matką. W nim zgromadzeni nasi bracia i siostry wysławiają Ciebie na wieki.

Do niego spieszymy pielgrzymując drogą wiary i radując się z chwały wybranych członków Kościoła, których wstawiennictwo i przykład nas umacnia.

Dlatego z niezliczoną rzeszą Świętych i Aniołów wysławiamy Ciebie, jednym głosem wołając:

Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów.

*******

*******

************************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

27 mAJA

******

Patron Dnia

św. Augustyn z Canterbury
biskup

Św. Augustyn był przeorem benedyktyńskiego opactwa Św. Andrzeja w Rzymie. papież Grzegorz Wielki wysłał go na czele grupy benedyktynów do Anglii, aby głosił Ewangelię pogańskim ludom. Po latach działalności Augustyn ochrzcił króla Kentu, Etelberta, i wielu jego poddanych. Założył stolicę arcybiskupią w Canterbury i przystąpił do organizowania Kościoła na wyspie. Umarł 26 maja ok. 605 roku.

http://www.katolik.pl/modlitwa.html

*****

27 maja

 

Święty Augustyn z Canterbury Święty Augustyn z Canterbury, biskup

Augustyn, nazywany apostołem Anglii, żył w VI w. Będąc opatem benedyktyńskiego klasztoru św. Andrzeja w Rzymie, został wysłany przez Grzegorza Wielkiego wraz z 40 mnichami do Brytanii (596). Sakrę biskupią Augustyn otrzymał za zezwoleniem papieża z rąk biskupa Arles w Galii, prawdopodobnie jeszcze w drodze do Anglii. Król Kentu, św. Etelbert, wraz z małżonką Bertą (córką chrześcijańskiego władcy Paryża), przyjął ich życzliwie w Wielkanoc 597 r. Dzięki pomocy króla w jego stolicy, Canterbury, zaistniało biskupstwo i opactwo benedyktyńskie pw. świętych Piotra i Pawła. Wraz z królem i jego dworem chrzest przyjęło w Anglii około 10 tys. Sasów.

Św. Augustyn z Canterbury i św. Grzegorz Wielki Praca ewangelizacyjna postępowała tak szybko, że już w roku 601 papież przysłał na pomoc nową grupę zakonników. Równocześnie ustanowił 2 metropolie i 24 sufraganie. Jako pierwszy prymas Anglii i metropolita Canterbury Augustyn otrzymał od papieża paliusz arcybiskupi. Druga metropolia na ziemiach angielskich powstała w Yorku dopiero po śmierci Augustyna. W 602 r. Augustyn ufundował pierwszą w Anglii katedrę w Canterbury, która obecnie znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Św. Grzegorz wysyła mnichów do Anglii Augustyn zmarł 26 maja 604 lub 605 r. Został pochowany obok św. Etelberta w ufundowanym przez siebie opactwie benedyktyńskim w Canterbury. W roku 1091 jego relikwie zostały przeniesione do rozbudowanej świątyni opactwa. Miały wtedy miejsce liczne cuda, podobnie jak za życia biskupa. Wspomnienie przeniesienia relikwii obchodzone jest w Anglii 6 września. Na miejscu, gdzie św. Augustyn miał, wraz ze swoimi towarzyszami, po raz pierwszy stanąć na ziemi angielskiej w Ebbsfleet, wystawiono na pamiątkę oryginalny, do dziś stojący obelisk-krzyż. Canterbury było stolicą katolickich prymasów przez prawie 1000 lat – do czasu, kiedy król Henryk VIII wprowadził anglikanizm. Odtąd katedra w Canterbury jest stolicą tego właśnie Kościoła (od roku 1534), a katedra prymasów katolickich przeniosła się do Londynu (w wieku XIX).

W ikonografii Augustyn przedstawiany jest w stroju biskupim lub jako benedyktyn.

http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/05-27a.php3

Święty Fryderyk Święty Fryderyk, biskup

 

Fryderyk całe swoje życie związał z miastem belgijskim Liege: tu się urodził pod koniec XI w., tu odbył swoje studia świeckie i duchowne, tu został kanonikiem, archidiakonem i proboszczem parafii katedralnej, wreszcie biskupem.
Dał przykład swojej pobożności w czasie uciążliwej i bardzo w owych czasach niebezpiecznej podróży do Ziemi Świętej. Okazał także niezwykłe męstwo i stanowczość w czasie przeprowadzania w swojej diecezji reform, nakazanych przez papieża św. Grzegorza VII. Kiedy był jeszcze proboszczem w katedrze, po śmierci prawowitego biskupa nie wpuścił do świątyni niejakiego Aleksandra z Luliers, naznaczonego na jego następcę przez cesarza wskutek symonii. Zwolennicy reformy, pełni podziwu dla odwagi Fryderyka, wybrali go biskupem w Liege 23 kwietnia 1119 roku. Kiedy po konsekracji w Reims Fryderyk udawał się do swojej stolicy w Liege, przeciwnicy zgotowali na niego zasadzkę, z której cudem wyszedł cało.
Rządy nad diecezją sprawował zaledwie przez 2 lata. Zmarł niebawem, 27 maja 1121 roku. Autor jego żywotu, jeden z jego kanoników, zaznacza, że w tak krótkim czasie Święty wyróżnił się nie tylko mądrością i roztropnością, gorliwością i troską duszpasterską, ale również wielką dobrocią serca, pokorą i łagodnością.

http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/05-27b.php3

 

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Durostorum – św. Juliana, męczennika. Zachowały się akta sprawy, jaką o wyznawanie wiary toczył z nim sędzia Maksym. Julian, który był weteranem armii Galeriusza, nie ugiął się mimo obietnic i gróźb w wyznawaniu wiary. Ścięto go mieczem w roku 297 w dalekiej prowincji Moesia Inferior, tam gdzie obecnie znajduje się miasto Silistria (Silistra).

W Londynie – bł. Małgorzaty Pole, męczennicy. Hrabina Salisbury była córką Jerzego Plantageneta, spowinowaconą ponadto przez męża z Tudorami. Owdowiała, przeżywała kolejne ciosy: śmierć najstarszego syna, Henryka Montague, skazanego na skutek fałszywego oskarżenia; długie przebywanie w więzieniu, które miało być zemstą za to, że jej drugi syn, kardynał Reginald Pole, wydał dziełko o jedności Kościoła. Ścięto ją w końcu bez wyroku sądowego w roku 1541. Beatyfikował ją w roku 1886 Leon XIII.

oraz:

św. Eutropiusza, biskupa Orange (+ V w.)

http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/05-27.php3
*******
Maksymilian Sas
Uniwersytet Warszawski
Augustyn z Canterbury nawracający Anglosasów – przyczynek do tożsamości średniowiecznego misjonarza
Augustyna z Canterbury można scharakteryzować za pomocą różnorod-nych określeń: chrześcijanin, człowiek Kościoła, mnich i przeor klaszto-ru św. Andrzeja Apostoła w Rzymie, misjonarz działający wśród Anglosasów,biskup i pierwszy arcybiskup Canterbury oraz, co nie mniej ważne, święty . W niniejszym artykule postaramy się uchwycić pewien aspekt tożsamości na-szego bohatera – jako wczesnośredniowiecznego misjonarza prowadzącegodzieło ewangelizacji pogańskich Anglosasów, spoglądając na jego działalnośćz perspektywy najwcześniejszych opisujących go źródeł. Będzie więc to tożsa-mość odkrywana za pośrednictwem opisów działalności misyjnej Augustynai przejawiająca się w trakcie owej działalności. W analizie wykorzystamy przedewszystkim kronikę autorstwa Bedy Czcigodnego, pt. Historia ecclesiastica gentis
Najpełniejszy opis postaci Augustyna oraz jego dokonań, omówionych na szerokim tle, wrazz późniejszym kultem, daje praca zbiorowa zawierająca referaty zaprezentowane na konferencjizorganizowanej na University of Kent at Canterbury z okazji tysiącletniej rocznicy przybycia tego rzymskiego misjonarza na Wyspy Brytyjskie, zob. Saint Augustine and the Conversion o England,red. R. Gameson, Stroud 1999.
http://www.academia.edu/1980160/Augustyn_z_Canterbury_nawracaj%C4%85cy_Anglosas%C3%B3w_przyczynek_do_to%C5%BCsamo%C5%9Bci_%C5%9Bredniowiecznego_misjonarza_Augustine_of_Canterbury_converting_the_Anglo-Saxons_a_contribution_to_the_identity_of_the_medieval_missionary_
*************************************************************************************************************************************
TO WARTO PRZECZYTAĆ
*******
ks. dr Johannes Gamperl
Przeistoczenie
Czas Serca

Cała Msza Święta jest odnowieniem, uświadomieniem sobie i pamiątką ofiary krzyżowej, która osiąga swój najwyższy punkt w Przeistoczeniu i Komunii Świętej Jezus pojawia się wśród nas z tą samą miłością do swego Ojca i do nas, z jaką poświęcił się za nas na krzyżu, tylko w bezkrwawy sposób.
To, co się teraz we Mszy Świętej zdarzy, jest „cudem nad wszystkimi cudami!” – jak powiedział św. Tomasz z Akwinu. Nasz Pan Jezus Chrystus będzie prawdziwie, rzeczywiście i istotnie obecny pod postaciami chleba i wina, poprzez słowa modlitwy Przeistoczenia wypowiedziane przez kapłana.
Przyjdźcie, uwielbiajcie Pana
Jezus jest obecny wśród nas, na ołtarzu, jako ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan. „To co aniołowie z drżeniem oglądają i na co bez lęku nie odważają się patrzeć, ponieważ jest to otoczone blaskiem niezmiernej światłości, tym my jesteśmy karmieni, tak że stajemy się z Chrystusem jednym ciałem” (Jan Chryzostom). Przyjdźcie uwielbiać Pana!
Papież Paweł VI w swojej encyklice o Eucharystii Misterium Fidei mówił o „niemożliwej do wyrażenia tajemnicy wiary”, o „darze Eucharystii”, o „najświętszej Tajemnicy”, o „sercu i centralnym punkcie liturgii”. A II Sobór Watykański wyjaśnia: „Zbawiciel nasz podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy, kiedy został wydany, ustanowił Eucharystyczną Ofiarę Ciała i Krwi swojej, aby w niej na całe wieki, aż do swego przyjścia, utrwalić Ofiarę Krzyża i tak umiłowanej Oblubienicy – Kościołowi powierzyć pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania: sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości, ucztę paschalną, w której pożywamy Chrystusa, w której dusza napełnia się łaską i otrzymuje zadatek przyszłej chwały”. (Konstytucja o liturgii świętej, nr 47). Cała Msza Święta jest odnowieniem, uświadomieniem sobie i pamiątką ofiary krzyżowej, która osiąga swój najwyższy punkt w Przeistoczeniu i Komunii Świętej  Jezus pojawia się wśród nas z tą samą miłością do swego Ojca i do nas, z jaką poświęcił się za nas na krzyżu, tylko w bezkrwawy sposób.
Sakramentalna obecność Chrystusa 
Przez dłuższy czas przygotowywaliśmy się do tego najważniejszego momentu we Mszy Świętej. Żałowaliśmy za nasze grzechy. Wychwalaliśmy i wysławialiśmy Boga. Słuchaliśmy Jego słowa i rozważaliśmy je. Wyznaliśmy wiarę i skierowaliśmy nasze prośby do Pana. Przynieśliśmy na ołtarz ofiarne dary, pod postaciami których jest teraz Pan. Razem z tymi darami oddaliśmy Mu samych siebie. Jeszcze raz oczyściliśmy naszą duszę przez gest lavabo – obmycie rąk wodą. W modlitwie nad darami, w prefacji i w aklamacji sanctus coraz bardziej otwieraliśmy swoje serca na przyjście Pana. Teraz jest On już tutaj, na ołtarzu wśród nas: chodźcie, pokłońmy się Panu. Do tej Tajemnicy powinniśmy się zbliżać z wielką czcią i pokorą, a przede wszystkim z wdzięcznym i kochającym sercem.
U stóp krzyża 
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Zamknijmy nasze cielesne oczy, a otwórzmy oczy serca! Przenieśmy się w duchu na Kalwarię, gdzie Jezus, konając przez trzy godziny w wielkich cierpieniach, oddał za nas na krzyżu swoje życie! Posłuchajmy słów: „To jest ciało moje, które za was będzie wydane… To jest kielich krwi mojej nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. Pozwólmy tej wielkiej miłości Pana przeniknąć nasze serca. To jest miłość aż do końca, aż do ofiary ze swego życia; miłość aż do przelania krwi – za mnie i za wszystkich, za których teraz się modlę. Przez dłuższy czas pozwalam sobie jako kapłan podczas podniesienia trzymać hostię i kielich w górze.
W ten sposób uwielbiam mego Pana i dziękuję Mu. Ofiaruję Jezusa Ojcu za wszystkie sprawy, które mi leżą na sercu; proszę o przebaczenie grzechów, o nawrócenie, o pokój, za żywych i za zmarłych, których przed Ojcem wymieniam po imieniu. Nie chcę zapomnieć o nikim, komu kiedykolwiek obiecałem moją modlitwę, nie chcę zapomnieć nikogo, kogo spotkałem w czasie dni odnowy, rekolekcji czy podczas pielgrzymek! Modlę się również za wszystkich, którzy czytali lub będą czytać moje artykuły w jakichkolwiek czasopismach oraz moje książki. Za wszystkich czuję się w jakiś sposób odpowiedzialny. Niech Jezus obdarzy ich swoją miłością, swoją łaską i siłą. Jego miłość i Jego dobroć nie mają granic.
Ostatnie słowa 
„Pragnę!” – zawołał Pan (J 19,28). Jak bardzo Pan Jezus jest spragniony dusz, które by Go kochały, które swoje cierpienia połączyłyby z Jego cierpieniem, które byłyby gotowe poświęcić swoje życie za zbawienie ludzi! Oczywiście nie możemy jednocześnie zapomnieć o tym, co bardzo drastycznie wyraził św. Jan Chryzostom: „Chcesz uczcić Ciało Chrystusa? To nie przeocz tego, że to Ciało jest nagie. Nie oddawaj czci Panu w domu Bożym, w kościele pełnym jedwabnych szat, jeśli Go nie dostrzegasz na zewnątrz, gdzie cierpi zimno i nagość”. Miłość Pana na krzyżu uzdalnia nas do znajdowania i kochania Go w modlitwie, w czasie Mszy Świętej, a także w naszych braciach i siostrach.
Mój przyjaciel opowiedział mi następujące wydarzenie. W sklepiku, u piekarza spotkał biedaka, który z mozołem uzbierał kilka szylingów na bułkę. Przy zakupie poprosił jeszcze o chleb, lecz zabrakło mu pieniędzy. Mój przyjaciel kupił mu mały chleb. Nagle zrozumiał – w tym biednym człowieku rozpoznał Jezusa. Poczuł się tak wstrząśnięty, że wyszedł na zewnątrz i zapłakał.

„Pragnę!”. Pomóżmy zatem Jezusowi ratować i zbawiać ludzi, by mogli zaznać życia wiecznego!
„Dokonało się!” (J 19,30). „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego!”. (Łk 23,46). Pan Jezus przez swoją śmierć przemienił także naszą śmierć; stała się ona przejściem do wiecznej ojczyzny w niebie, do wiecznej chwały Ojca. Bóg jest naszym Ojcem, a my jesteśmy Jego dziećmi przez Jezusa Chrystusa. Także w momencie naszej śmierci nie możemy upaść niżej, jak tylko w kochające ramiona naszego Ojca. Podczas świętego Przeistoczenia Jezus w szczególny sposób przekracza przestrzeń i barierę czasu, obszar śmierci zostaje przełamany, to co było z tamtej strony, jest teraz z tej! Chodźcie, uwielbiajmy Pana!
„Ryzyko” Boga
Każda Msza Święta jest pamiątką ofiary Chrystusa. On sam składa siebie w ofierze Ojcu z nami i za nas. Każdy, kto uczestniczy w Ofierze Eucharystycznej, musi być również gotowy na to, by całkowicie oddać się Bogu z tym wszystkim, kim jest i co posiada, także ze swoimi różnymi krzyżami i cierpieniami, ze wszystkimi ludźmi, za których jest odpowiedzialnym.
To znaczy, że Bóg przyjął na siebie trzy ryzyka: stworzenie człowieka, Wcielenie swojego Syna i obecność Chrystusa w Eucharystii. Wszystko to pochodzi z nieskończonej miłości Boga Ojca i działania Syna w Duchu Świętym. Chodźcie, uwielbiajmy Pana!
Po Przeistoczeniu Jezus jest dalej obecny, jak długo postacie są zachowane, i czeka na nas w tabernakulach kościołów na całym świecie. Jak mocno tej obecności Chrystusa doświadczyła, nawrócona z judaizmu i zamordowana w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu karmelitanka s. Edyta Stein, która zapisała: „Rozkoszą Zbawiciela jest, by być obecnym wśród ludzkich dzieci, i obiecał pozostać z nami aż do skończenia świata. Tę obietnicę urzeczywistnił przez swoją sakramentalną obecność na ołtarzach. Tutaj czeka na nas i można by sądzić, że ludzie będą się przepychać do tych poświęconych miejsc. Prosty sens tej prawdy wiary nakazuje, że tutaj powinniśmy mieć nasz dom i oddalać się stąd tylko wtedy, gdy nasze obowiązki tego od nas wymagają, a te obowiązki powinniśmy codziennie przyjmować z rąk eucharystycznego Zbawiciela i dokonane dzieła dnia z powrotem w Jego ręce składać”.
ks. dr Johannes Gamperl
tłum. z jęz. niem.: ks. Jacek Kubica SCJ
Czas serca, 104/2010
fot. James Bradley IMG_6444
Flickr (CC)
http://www.katolik.pl/przeistoczenie,24811,416,cz.html
*******
Aneta Kania
Fenomen kultu Maryi w Kościele
Zeszyty Formacji Duchowej

Z ojcem Pierre-Marie Delfieux rozmawia Aneta Kania
Co współczesnemu człowiekowi może powiedzieć milcząca obecność Maryi w Ewangelii i w historii? Czego może go nauczyć?
Współczesny człowiek, skłonny do tego, by niemal wszystko mierzyć miarą skuteczności i wszystko oceniać na podstawie produktywności i prestiżu, może jedynie zadziwić się i szukać wyjaśnień.
Po pierwsze, zdziwi się widząc wielki kontrast między niezwykle dyskretnym miejscem Maryi, matki Jezusa, w całym Nowym Testamencie (w Ewangeliach i listach apostolskich razem wziętych), a istotnym miejscem, jakie już od pierwszych wieków i we wszystkich epokach przyznawane jest Maryi, Matce Boga, Matce Kościoła i Matce ludzi. Cieszy to i zachwyca katolików i prawosławnych. Luteran, zreformowanych i niewierzących dziwi to i zaskakuje, jeśli nie szokuje czy drażni.
Naszą rzeczą jest skłonić ich do refleksji nad przyczyną tego zadziwiającego kontrastu, który – ponad różnymi przerostami „pobożności maryjnej”, mogącej rozrastać się niekiedy do rozmiarów kultu – może pomóc w odkryciu jakiegoś przejawu Bożej woli, wykraczającej daleko poza wszelkie ambicje czysto ludzkich dzieł i urzeczywistniającej słowa Ewangelii: „Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1, 48 nn.). Taki kult maryjny nie jest ludzkim wymysłem powstałym z niczego; ten kult nie utrzymałby się, gdyby sam Bóg nie dawał mu łaski wzrostu i siły do przetrwania. Jak powtarza wielokrotnie całe Pismo Święte: „Wszystko, co Bóg zasadził, przynosi owoce; nie ostoi się nic, czego Bóg nie zbudował”.
Jak odczytać kult Maryi i ogromne tłumy pielgrzymów odwiedzających sanktuaria maryjne na całym świecie?
Współczesnego człowieka nurtują pytania, kiedy widzi, jak niemal na całym świecie przemieszczają się tłumy nie mające w sobie nic z fanatyzmu czy podekscytowania, jak co roku dziesiątkami milionów zmierzają do sanktuariów maryjnych, które wyrosły na czterech stronach świata, od Japonii po Meksyk, przez Europę, Afrykę i Oceanię, a które nazywają się, na przykład Lourdes i Fatima, Guadalupe i Częstochowa, Kibeho i La Salette, Loretto, Banneux, Pontmain itd. Nikt nie byłby w stanie nakazywać tłumom przez całe stulecia, by zdążały do tych miejsc kultu, pomimo tak wielu wyraźnych sprzeciwów, ostentacyjnego sceptycyzmu, podsycanych sarkazmów, gdyby wszystkich tych ludzi nie motywował jakiś głęboki powód i gdyby nie były tam szafowane rzeczywiste dobrodziejstwa, gdyby nie były tam udzielane i okazywane oczywiste łaski.
Może warto zanalizować ten zadziwiający fenomen?
Właśnie naszą rzeczą jest skłonić współczesnych ludzi, jakże złaknionych socjologicznych analiz i psychologicznych objaśnień, do zastanowienia się nad tym milczącym, mocnym i nieustającym świadectwem wszystkich wiernych: wierzą oni w jedynego i jednego Boga, a wspomnienie, figura, świętość Maryi nieustannie i wszędzie wzywają ich do wędrowania do tych wszystkich miejsc, gdzie zapragnęła Ona, z Bożym przyzwoleniem, zwołać wszystkich, którzy Ją nazywają swoją „Matką”, ponieważ rozpoznają w Niej matkę Chrystusa, „Pierworodn[ego] między wielu braćmi” (Rz 8, 29). Nie skończyliśmy badać i zgłębiać „faktu religijnego”, którego źródło i wydźwięk wykracza daleko poza wszelkie wyjaśnienia, jakich mogą dostarczyć nauki humanistyczne. Po prostu dlatego, że jest to fakt „nadprzyrodzony”.
Dziś jakoś szczególnie Kościół odczytuje posłannictwo Maryi z milczących kart Ewangelii – chociażby przez różańcowe Tajemnice Światła.
Oczywiście, ostatecznie nie bez znaczenia jest być Tą, poprzez którą Bóg dał siebie światu! Maryja od początku po prostu pokazuje nam, byśmy żyli tak, jak żyła Ona, w więzi z Chrystusem, Jej Panem i naszym Panem, Jej Bogiem i naszym Bogiem: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). W tych słowach zawiera się wszystko. Milcząca obecność Maryi w Ewangelii staje się wówczas drogą doskonałości dla każdego człowieka, gdyż odsyła do Tego, który jest Słowem Życia i Światłości, i wzywa nas wszystkich: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48).
Jaką rolę pełni Maryja w duchowości wspólnoty Ojca?
Ogromną. Nasze Wspólnoty są poświęcone Maryi i co roku, w święto Zwiastowania, odnawiamy tę konsekrację. Ułożyliśmy w tym celu modlitwę: w formie dialogu przeor, przeorysza, mnisi i mniszki kolejno wypowiadają Maryi pragnienie, aby do Niej „należeć”, by Ona sama i Jej przykład kierowały nami w służbie Chrystusa, w uległości wobec Ducha i na chwałę Ojca. Ten corocznie ponawiany, dobrowolny akt powierza nas opiece Tej, która jest Matką miłosierdzia.
Każdy rozdział naszej Księgi życia wychodzi od źródła, którym jest Trójca, otwiera się na wymiar chrystologiczny i znajduje przedłużenie w odniesieniu do Maryi. Dzięki temu pamiętamy, że jeśli wejście w miłość Trójcy jest celem ostatecznym naszego życia, a zjednoczenie z Chrystusem jest drogą prowadzącą do tego celu, to Maryja pozostaje naszą starszą siostrą i w pewien sposób, po Wniebowstąpieniu, pierwszą spośród nas. Stella matutina, gwiazdą ponad wszelkimi nocami. I stella maris, gwiazdą ponad wszelkimi zawieruchami.
Czego konkretnie na co dzień uczy was Maryja? Czy my, ludzie świeccy, możemy coś od was przejąć?
Nasza „Księga życia” mówi wyraźnie:
„Jako Dziewica, Oblubienica i Matka nauczy cię Ona tajemnicy miłości, sensu dziewictwa, motywów ojcostwa, a nawet tajemnicy macierzyńskiej czułości. Ona, Matka Pięknej Miłości, pomoże ci kochać. Ona, Światło modlitwy, pomoże ci się modlić. Ona, kochająca tajemnicę milczenia, zdradzi ci swój sekret. Ona miłuje i ty umiej miłować” [1].
Dlatego modlitwie do Maryi dajemy tak wiele miejsca w naszych liturgiach, czerpiąc w tym celu zarówno z bogactwa chrześcijańskiego Wschodu, jak i chrześcijańskiego Zachodu, które w odniesieniu do Matki Boga cudownie się uzupełniają. Różaniec często gromadzi nas lub prowadzi – wspólnie lub indywidualnie – do modlitwy wraz z Maryją, wielkimi radosnymi, świetlistymi, bolesnymi i chwalebnymi tajemnicami z życia Chrystusa; Ona pierwsza „zachowywała wszystkie te sprawy” i „chowała wiernie (…) w swym sercu” (Łk 2, 19.51).
Maryja modliła się w swoim codziennym życiu, pośród zgiełku zwykłych zajęć dobrze znanych wszystkim kobietom Jej czasów. Jak powinniśmy patrzeć na naszą codzienność, na pracę? Jak pokochać banalność zwykłego życia?
Istotnie, Maryja nie schroniła się w jakimś konkretnym miejscu ani stanie życia. Nie żyła w klasztorze ani nie podjęła stanu życia konsekrowanego w sensie prawnym. W tym znaczeniu Maryja jest doskonale córką ludzką i doskonale córką Boga. Idzie Ona za przykładem Chrystusa Jezusa, doskonałego człowieka i w pełni Boga. Boga, który stał się człowiekiem, Boga rozmiłowanego w człowieku i człowieka rozmiłowanego w Bogu.
Maryja wiernie i w sposób godny podziwu kroczyła śladami swego Syna, dzieląc – obecnością równie rzeczywistą, co dyskretną – Jego życie ukryte w codzienności Nazaretu i Jego życie publiczne, szła z miasta do miasta, aż po ostatnie wejście do Jerozolimy. W tym względzie Jej milczenie staje się dla nas najdalej posuniętym głoszeniem przesłania Ewangelii. Jest to bowiem milczenie będące wsłuchaniem się bez reszty. Wsłuchaniem całkowitym i stale czujnym. Wsłuchaniem, które zachowuje i przechowuje wszystko, aby bez pośpiechu to zrozumieć i przyswoić po to, by móc całkowicie i w pełni tym żyć.
Z tego, co Ojciec mówi, wynika wezwanie dzisiejszego człowieka do cichej i prostej świętości.
Tak. Taka świętość polega po prostu na tym, by przyjąć w sobie jedyną świętość, jaka istnieje – Tu solus sanctus – czyli świętość Boga. Tak więc Maryja robiła zwykłe rzeczy, ale w niezwykły sposób. Przyjmowała w swojej ludzkiej naturze i w swoim codziennym życiu łaskę Bożą, która jest życiem nadprzyrodzonym i już wiecznym. „Kto słucha słowa mego i wierzy [we Mnie], ma życie wieczne”, mówi Jezus; „ze śmierci przeszedł do życia” (J 5, 24). Tak więc Maryja, Virgo fidelis, całkowicie się otworzyła na „życie ukryte z Chrystusem w Bogu”, właśnie poprzez swoje życie w Nazarecie, w Jerozolimie czy w Efezie, oczekując, aż sama „razem z Nim [ukaże] się w chwale” (Kol 3, 3).
Milczenie Maryi w Ewangelii jest wzorem dla naszej modlitwy. Jaka powinna być nasza modlitwa w szkole Maryi i jaką rolę pełni milczenie w modlitwie?
Milczenie jest istotą modlitwy. Nie tylko dlatego, że stawia nas w klimacie skupienia, sprzyjającym słuchaniu Słowa Bożego (co jest oczywiste), ale przede wszystkim dlatego, że objawia nam istotę tego, co w tajemnicy Boga najpiękniejsze.
Czy rzeczywiście Bóg, który przecież jest Słowem, milczy? Milczy przede wszystkim dlatego, że nas kocha. Jego miłość jest tak czysta, tak wzniosła i tak wielka, że może się wyrażać tylko w milczeniu. Zaś Jego byt jest tak wielki, niewysłowiony i odległy, że żadne ziemskie ucho nie zdołałoby Go usłyszeć. Toteż Jego głos, „wszędzie głoszony”, ale „nigdzie nie usłyszany”, może zostać wysłuchany tylko w ciszy serca.
Milczenie Boga jest tematem bardzo trudnym dla współczesnego człowieka. Tak bardzo jesteśmy wypełnieni agresywnym hałasem codzienności, natłokiem wrażeń, bombardowaniem słów i obrazów. W otaczającym nas świecie nie ma milczenia, nie ma ciszy.
Ale Bóg żyje milczeniem. Milczeniem miłości doprowadzonej na sam szczyt i ukazującej to, co najwznioślejsze w tajemnicy Jego Trójcy, milczeniem wyrażającym się w najczystszej i największej czułości, posuniętej aż do oddawania czci sobie nawzajem. Żyjąc Nim w Jego Obecności jak Maryja, zostajemy jakby od razu pociągnięci ku Niemu, uniesieni ku Niemu, a jeszcze ściślej mówiąc, otwarci na Jego obecność w naszych sercach. „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14, 23).
I wreszcie Bóg przemawia w milczeniu. To jest najbardziej zadziwiające w Jego tajemnicy, gdyż w ten sposób, zasłaniając przed nami swoje oblicze i ukrywając przed nami swój głos, zaprasza nas do tego, byśmy szli dalej coraz dalej, i coraz wyżej. Bóg nigdy nie jest tak bardzo Bogiem jak wówczas, gdy wydaje nam się ponad i gdy nam Go brak. Jego milczenie zaprasza nas do nieustającego przekraczania do tego, byśmy, dosłownie, wznosili ku Niemu naszą duszę.
Właśnie to pojęła, tego szukała i tym w cudowny sposób żyła Najświętsza Maryja Panna. I dlatego staje się najpiękniejszym przykładem modlitwy kontemplacyjnej i adoracji takiej, jakiej chce Ojciec: „trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4, 23-24).
Większość ludzi naszych czasów żyje tak jak wy, mnisi i mniszki jerozolimskie, w sercu miast, które najczęściej wydają się bardzo oddalone od Boga. Jakich rad mógłby Ojciec udzielić nam – mieszkańcom miast?
Najpierw przypomnijmy sobie, że Jezus mieszkał w mieście, a Maryja także była kobietą miejską [2]; a mimo tego miasta nie tylko nie przeszkadzały im się modlić, ale wręcz przeciwnie, niosły i pobudzały tę modlitwę, nadawały jej kierunek.
Jeśli człowiek jest „obrazem Boga”, to miasto ludzi jest najpiękniejszym Jego obrazem, jaki może istnieć. „Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”, zostało zaraz na początku powiedziane apostołowi narodów (Dz 9, 6). „Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka” (Łk 24, 49), zostaje powiedziane uczniom Pana, gdy odchodzi On z tej ziemi. Przeczytajmy na nowo całe Pismo Święte, a zobaczymy, że miasto w większym stopniu niż góra, pustynia, a nawet Świątynia jest miejscem biblijnym, miejscem teologicznym w najgłębszym znaczeniu.
Miasto może więc mówić nam o Bogu, gdyż jest On „mieszkańcem Jerozolimy”. Może nas do Niego prowadzić, gdyż osadził nas w mieście. Może nas ku Niemu unosić, skoro On zstąpił do miasta, On, „przyjaciel ludzi”. Może nam dawać Boga, skoro On złożył siebie w ofierze w mieście. Może nam pomagać w zjednoczeniu z Bogiem, przeprowadzając nas przez oczyszczający tygiel ascezy, ogień pokus, ciężką próbę miłości, zachęcając nas do „walki o wiarę” (Jud 3), o czystość, radość, pokój. Zaufajmy miastu – ono może nas uświęcić! Ktokolwiek mieszka w mieście, trwając w wierności Słowu Bożemu, tak jak to czyniła Maryja Panna, może być pewien, że właśnie tam jest prowadzony drogą doskonałości, może aż po najwyższe świadectwo męczeństwa, kto wie?
Chyba nie ma wątpliwości, że modlitwa jest życiową koniecznością dla współczesnego człowieka. Bez niej usycha, pogrąża się w duchowym niebycie. 
Modlitwa zawsze była dla człowieka sprawą życiowej wagi. A dzisiaj jest nią bardziej niż kiedykolwiek. Człowiek naszych czasów napotyka propozycje tysięcy „rozrywek”, mówiąc językiem Pascala. Tysiące coraz to nowych pokus atakuje jego życie. Maleje praktyka sakramentalna. Zaciera się widzialność Kościoła. Dogmaty toną w potopie synkretycznych opinii. Moralność relatywizuje się i przeradza w laksyzm czy w relatywizm…
Pozostaje modlitwa. Bardziej niż kiedykolwiek, modlitwa! Zadziwiające jest skądinąd, jak wielu ludzi niepraktykujących, zdeklarowanych agnostyków czy ostentacyjnych ateistów przyznaje się do tego, że zachowuje w sercu jakiś tajemny kącik otwarty na modlitwę. Człowiek nie może ani na długo, ani na zawsze obyć się bez unoszenia swej duszy ponad drobne przyjemności czy wielkie troski życia codziennego. „W życiu każdego człowieka gdzieś oczekuje Bóg”, mówi François Mauriac. Współczesny człowiek nie może zapomnieć, że w gąszczu codziennych zajęć bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje przypomnienia o obecności Boga, o ile nie jest to istna dżungla utrapień. Tylko modlitwa pozwala postępować w światłości, żyć w pokoju, kochać w prawdzie. Ta właśnie „konieczność życiowa” skłoniła ludzi do stwierdzenia, że rozpoczynające się stulecie „albo będzie religijne, albo go wcale nie będzie”. Ależ będzie! A zatem musi się w nim odrodzić wielkie pragnienie, by „religijnie unieść duszę ku Bogu”.
Jak przezwyciężać te przeszkody w modlitwie, jakie wydaje się stawiać przed nią miasto? Jak modlić się w mieście?
Wszystko jest przeszkodą w modlitwie: jej niepodatność na doznania zmysłowe, pozorna nieskuteczność, zwykła jałowość, nasze własne lenistwo, nieustająca ochota na rozproszenia i sam szatan, zaciekły wróg modlitwy. Miasto samo w sobie nie odwodzi nas więc od modlitwy. Nie snujmy wielkich marzeń o ciszy pustyni, o głębi lasu, szczytach gór czy skupieniu wsi, które same z siebie i z łatwością miałyby nas prowadzić do modlitwy. W takim razie należałoby rozpaczać z powodu 80 proc. ludzi, którzy mieszkają w metropoliach.
Nie! Miasto nie przeszkadza nam w modlitwie. Ale wzywa nas do innej modlitwy. Chyba największym kościołem w Paryżu jest metro! Musimy uczyć się, obmyślać, wypracowywać i przekazywać nowy sposób trwania na modlitwie w sercu miast. Cudownie to robiła Madeleine Delbrel, apostołka paryskiego „czerwonego przedmieścia”; opisała to we wspaniałej książce Nous autres, gens des rues („My, ludzie ulic”) [3]. Nad tym pracują też nasze Wspólnoty Jerozolimskie, wybierając życie w sercu miast, aby trwać przy sercu żywego Boga. Uczyć się nowej duchowości miejskiej – oto rola miejskich mnichów i mniszek dzisiaj.
W waszej duchowości przykładacie dużą wagę do liturgii. Jest ona z pewnością wielką i wyjątkową modlitwą. Czy w jakiś szczególny sposób jest modlitwą miasta?
Oczywiście, liturgia staje się uprzywilejowanym miejscem i najwyższym wyrazem modlitwy. Zwłaszcza poprzez celebracje eucharystyczne, będące „źródłem, centrum i szczytem” naszego życia. Miasto ze swoimi wielkimi, żarliwymi, czynnie uczestniczącymi, uważnymi zgromadzeniami, może stać się uprzywilejowanym miejscem, zarówno najbardziej autentycznej kontemplacji, jak i najskuteczniejszej ewangelizacji. Nic w istocie nie może lepiej wyrażać i dawać Pana niż „Boska Liturgia”, celebrowana, „bo Twoje jest królestwo, i potęga, i chwała na wieki”. Można wtedy dążyć do „nieustannej modlitwy”, modląc się w mieście, modląc się za miasto, modląc się razem z miastem. I modląc się miastem!


Aneta Kania
Zeszyty Formacji Duchowej nr 23, 2003 r.

fot. James Bradley IMG_1149 
Flickr (CC)
_______________________________
Przypisy:
[1] Pierre-Marie Delfieux, Źródło na pustyni miast, 14, § 177, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1990, tłum. Kinga Strzelecka OSU, s. 157.
[2] Por. Pierre-Marie Delfieux, Moine au coeur de la ville („Mnich w sercu miasta”), Bayard 2003, rozdział I, s. 11-18.

[3] Por. oprócz tej książki także Missionnaires sans bateau („Misjonarze nie mający statku”), Ville Marxiste terre de mission („Miasto marksistowskie terenem misyjnym”); wszystkie wydane nakładem wydawnictwa Seuil. Dzieła zebrane Madeleine Delbrel będą wydawane od roku 2004 w Editions Nouvelle Cité.

http://www.katolik.pl/fenomen-kultu-maryi-w-kosciele,24810,416,cz.html?s=3

O autorze: Judyta