Kartka żywnościowa z PRL, zresztą za którą często niewiele można było kupić… To dla informacji tym, którzy bezmyślnie piszą, że w PRL było lepiej…
* * * * *
Powszechna umiejętność czytania zaszkodzi z czasem nie tylko pisaniu ale i myśleniu.
- Friedrich Nietzsche
.
Romaszewscy o miłości z jaką komunistyczni zbrodniarze z PRL otaczali robotników i chłopów oraz młodzież w PRL*
(…)
Odkrycie biedy
Byli społecznikami, w dodatku w wersji romantycznej, bliskiej przedwojennym socjalistom, czego –nawiasem mówiąc – nigdy nie kryli. Zresztą warunki , w których przyszło im pracować nie odbiegały momentami również od tych sprzed wojny… może nawet tej pierwszej.
„Główne moje wrażenie to było okrycie prawdziwej biedy” – wspominał Romaszewski Radom z końca lat 70. „Bunt był w jej świetle jasny, oczywisty, usprawiedliwiony. (…) Te drewniane domy, bez łazienek, bez ubikacji.”
(…) Bicie zatrzymanych w Ursusie miało miejsce, ale nawet w przybliżeniu nie osiągnęło takiego stopnia zezwierzęcenia, co w Radomiu. Ta terror był potworny i odbywał się demonstracyjnie. Początkowo władza wyraźnie chciała pokazać, że może wszystko. Proszę sobie wyobrazić, że trzech sędziów , w ciągu 24 godzin, skazało 250 osób.
Jeden i ten sam milicjant jako świadek zeznawał, że widział wydarzenia dziejące się równocześnie w różnych częściach miasta.
W tamtym okresie pobicia były jednak codziennością, zwłaszcza gdy chodziło o protestujących robotników.
Znacznie bardziej wstrząsające wrażenie robią przytaczane w książce opowieści o zakatowanych na ówczesnych komendach całkiem przeciętnych ludziach, zupełnie nie związanych z opozycją. Zabitych, zresztą pewnie przypadkiem – pijani milicjanci po prostu zapędzili się w „czynnościach służbowych”.
O skali zjawiska sporo mówi to, że Romaszewscy tylko ze swojego doświadczenia zapamiętali 20 takich spraw. „Często ofiarami była młodzież” – mówił Zbigniew. „Syna naszej późniejszej przyjaciółki, Zenobii Łukaszewicz, Piotra – zatłukli na komendzie na Łódzkich Bałutach. Za nic. Zabrali go na przesłuchanie z domu, z łóżka. Nie chciał iść, wlekli go więc za nogi, głowa mu waliła o schody.
Tak samo było z Janem Kowalczykiem, Andrzejem Paryskim. Ta komenda na Bałutach była wyjątkowo rozpita i pijani milicjanci lubili tam bić.”
* * * * *
Cytowane za Wojciech Lada „Bomby były zbędne”, „wSieci Historii”, nr 1 (20), styczeń 2015.
Na podstawie książki „Romaszewscy. Autobiografia”. Ze Zbigniewem i Agnieszką Romaszewskimi rozmawia Piotr Skwieciński.
* * * * *
Ja pamiętam wiecznie pijanego komendanta policji w komisariacie na Krakowskim Rynku. Kiedyś poszłam tam poskarżyć się na jego policjantów którzy żądają haraczu od stoisk na kiermaszu, a ten mnie wylegitymował i wymierzył we mnie pistolet. Zadzwoniłam wtedy na numer policyjny i powiedziałam żeby sobie zdjęli pijanego komendanta który zataczając się straszy petentów bronią to nie przyjęli skargi-powiedzieli że skargi przyjmują tylko na chuliganów lub przestępców.
Teraz rządzi nikt inny tylko ich dzieci. Nie ma więc co porównywać bo rządzą te same pastuchy co kiedyś, tylko bardziej zdemoralizowane.
„Strachy na Lachy” – nielegalne wydawnictwo 1980
* * * *
Cytowane za: Maciej Replewicz „Mistrz absurdu uwiecznionego. Cz. 2”, „Nowe Państwo”, nr 107, 01/2015, s. 39.
[O filmach Stanisława Barei – przyp. Andy]