KOMENTARZ TYGODNIA _ Ks. Stanisław Małkowski NIECH CZŁOWIEK NIEPRAWY PORZUCI SWOJE KNOWANIA

Warszawska Gazeta 9 – 15 stycznia 2015 r.

KOMENTARZ TYGODNIA

 

Ks. Stanisław Małkowski

NIECH CZŁOWIEK NIEPRAWY PORZUCI SWOJE KNOWANIA

 

W dawnej liturgii Kościoła okres Bożego Narodzenia trwał do święta Ofiarowania Pańskiego, czyli Matki Bożej Gromnicznej 2 lutego, a w nowej liturgii trwa do święta Chrztu Pańskiego, obchodzonego w trzecią niedzielę po Bożym Narodzeniu (w tym roku do niedzieli 11 stycznia). Tradycyjnie kolędy śpiewamy do 2 lutego i tak długo też można zachować w domu choinkę.

 

Zarówno w sobotę 10 stycznia, jak i w niedzielę 11-tego stycznia, słyszymy w kościele słowa św. Jana „Miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań” (1J 5,3).

Bóg, który jest miłością, oczekuje wzajemności i posłuszeństwa; kocha wszystkich ludzi, także tych, którzy Jego nie kochają, ale skuteczność miłości zależy od ludzkiej postawy i odpowiedzi, bo „w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Nazywanie dobra i zła po imieniu zgadza się z Ewangelią, natomiast brak podstawowych rozróżnień na zasadzie przekonania, że Bóg kochając wszystkich, akceptuje wszystko, łącznie z grzechem, prowadzi do pomieszania pojęć dobra i zła, świętości i grzechu.

 

Jezus razem z grzesznikami nawracającymi się do Boga przyjmuje chrzest pokuty w wodach Jordanu i słyszy słowa Boga Ojca: „W Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11). Podobnie Bóg ma upodobanie w ludziach dobrej woli, którym darowuje pokój i pojednanie. Fałszywy jest pogląd, że trzeba przejść do porządku nad złą wolą tych, którzy trwają w grzechach a zarazem manifestują zewnętrzną pobożność dołączając się do orszaków Trzech Króli i w czasie Mszy świętej przyjmując świętokradzko Eucharystię.

 

Jednoznaczne określenie dobra i zła budzi sprzeciw niektórych uczestników Mszy świętej i słuchaczy kazań. Są więc kaznodzieje ostrożnie unikający takich tematów, które mogłyby spotkać się ze sprzeciwem tych, którzy chcą w kościele czuć się miło. Uzdrowienie i oczyszczenie wymaga trudu i zgody na niekiedy bolesny rachunek sumienia. Już na początku publicznej działalności w Galilei, w synagodze w Nazarecie, czyta Jezus odnoszące się do Niego słowa proroka Izajasza o dobrej nowinie wolności, łaski i przejrzenia.

 

Skoro Jezus przychodzi przez wodę, krew i Ducha prawdy (1 J 5,6), spotkanie z Nim i przyjęcie Go dokonuje się na drodze sakramentalnej poprzez nawrócenie. Kto godzi się na zło w sobie i wokół siebie, nie może trwać we wspólnocie z Jezusem. Są kościelni kaznodzieje, którzy wolą podobać się ludziom niż podobać się Bogu.

Gdy odwiedziłem w ubiegłym roku 7 krajów na Zachodzie, spotkałem się z opinią, że miejscowi księża chcąc uniknąć przykrości, bojąc się upomnień i kar ze strony swoich biskupów poprawnych politycznie, omijają starannie w kazaniach tematy, które mogłyby się komuś nie podobać.

Jezus odnosił się z łagodnością do nawracających się grzeszników, ale w ostrych słowach upominał tych, którzy obłudnie podobni się stali do grobów pobielanych, na zewnątrz ładnych, a w środku pełnych zepsucia i rozkładu.

 

Trwa w Polsce kult pozorów, udawania, zakłamania i wielu Polakom jest już wszystko jedno, kto Polską rządzi i w którą stronę nas prowadzi. Taka postawa zniechęcenia i obojętności sprzyja uprawianiu polityki przez złodziei i zabójców. Celem zamachu smoleńskiego, którego pamięć powinna trwać, było zbiorowe zabójstwo, prowadzące do wielkiego złodziejstwa w skali państwa. Był to kolejny etap niszczenia Polski. Jawny jest interes panujących złoczyńców w sensie posiadania i władzy, ale zarazem w ich interesie jest niepamięć, nieświadomość, apatia, bezmyślność tzw. milczącej większości, pozbawionej troski o dobro wspólne i posługującej się bezsensownym, idiotycznym hasłem: „nie wolno mieszać się do polityki”.

 

Komu więc chcemy powierzyć siebie, nasz naród, własne państwo i politykę? Jakie prawo – Boże, czy stanowione przez ludzi – ma nami kierować? Trzej królowie wiedzieli, komu oddać hołd. Herod był innego zdania – dla kilku jeszcze lat swojego okrutnego, nędznego panowania, chcąc zabić Chrystusa i zarządzając rzeź niewiniątek, szedł konsekwentnie drogą zbrodni. Ta historia się powtarza.

 

Jakiej więc władzy chcemy – Herodowej czy Chrystusowej?

 

O autorze: Judyta