Słowo Boże na dziś – 29 grudnia 2014 r. – poniedziałek – Św. Tomasza Becketa, biskupa i męczennika

Myśl dnia

Pragnienia są rozkoszą życia.

Tales

Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. [1J 2,10]
PIĄTY DZIEŃ W OKTAWIE NARODZENIA PAŃSKIEGO

 

PIERWSZE CZYTANIE  (1 J 2,3-11)

 

Kto miłuje brata, trwa w światłości

Czytanie z Pierwszego listu świętego Jana Apostoła.

Najmilsi:
Po tym poznajemy, że znamy Jezusa,
jeżeli zachowujemy Jego przykazania.
Kto mówi: „Znam Go”,
a nie zachowuje Jego przykazań,
ten jest kłamcą
i nie ma w nim prawdy.
Kto zaś zachowuje Jego naukę,
w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.
Po tym właśnie poznajemy,
że jesteśmy w Nim.
Kto twierdzi, że w Nim trwa,
powinien również sam postępować tak,
jak On postępował.
Umiłowani,
nie piszę do was o nowym przykazaniu,
ale o przykazaniu istniejącym od dawna,
które mieliście od samego początku;
tym dawnym przykazaniem
jest nauka, którąście słyszeli.
A jednak piszę wam
o nowym przykazaniu,
które prawdziwe jest w Nim i w was,
ponieważ ciemności ustępują,
a świeci już prawdziwa światłość.
Kto twierdzi, że żyje w światłości,
a nienawidzi brata swego,
dotąd jeszcze jest w ciemności.
Kto miłuje swego brata,
ten trwa w światłości
i nie może się potknąć.
Kto zaś swojego brata nienawidzi,
żyje w ciemności
i działa w ciemności,
i nie wie, dokąd dąży,
ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy.

Oto słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 96,l-2a,2b-3,5b-6)

 

Refren: Niebo i ziemia niechaj się radują.

Śpiewajcie Panu pieśń nową, +
śpiewaj Panu ziemio cała, *
śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię.

Każdego dnia głoście Jego zbawienie, +
głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów, *
rozgłaszajcie cuda pośród wszystkich ludów.

Pan stworzył niebiosa, +
przed Nim kroczą majestat i piękno, *
potęga i blask w Jego przybytku.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Łk 2,32)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Światło na oświecenie pogan
i chwała ludu Twego, Izraela.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

EWANGELIA  (Łk 2,22-35)

 

Chrystus jest światłem na oświecenie pogan

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Gdy upłynęły dni Ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
„Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela”.
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

Oto słowo Pańskie.

 

***************************************************************************************************************************************

KOMENTARZ

 

Serce pełne pokoju

Człowiek osiąga pokój serca, kiedy spotyka we własnym życiu Boga i odkrywa Jego zbawcze działanie: „moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”. Bóg jest bardzo subtelny, przychodzi do nas w prostocie i małości znaków. Symeon w nowo narodzonym Dziecięciu oczami ducha ujrzał Zbawcę Izraela i Światłość dla narodów pogańskich. Rozradował się, bo doświadczył, że Bóg jest wierny wszystkim swoim obietnicom.

Jezu, dzięki Twojej obecności w moim życiu staję się coraz bardziej wrażliwy na Boże zbawienie przenikające codzienność. Błogosławię Cię za ten dar.

 

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html
*********
Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła
Droga doskonałości, 31-33
 
„Symeon wziął Dziecię w objęcia”

W tej modlitwie spokoju Pan pokazuje nam, że słucha naszej modlitwy, i że chce nam dać swoje Królestwo , abyśmy naprawdę święcili i chwalili imię Jego oraz pobudzali innych do tego. Jest to coś nadprzyrodzonego, którego osiągnąć nie zdołamy o własnych siłach, chociażby nie wiadomo jakich.

Dusza wchodzi, lub raczej Pan obecnością swoją wprowadza ją w stan pokoju, podobnie jak to uczynił sprawiedliwemu Symeonowi. Wszystkie władze duszy uciszają się i poznaje ona w sposób inny niż się poznaje zmysłami, że jest blisko przy Bogu swoim, że gdyby nieco więcej jeszcze się zbliżyła, stałaby się jedno z Nim. Nie żeby Go widziała oczyma ciała czy duszy; Symeon, trzymając Boga na rękach swoich, oczyma widział tylko ubogie Dzieciątko; i sądząc po spowiciu Jego członków i po małej gromadce stanowiącej orszak Jego, mógł Je raczej poczytywać za dziecko ubogich rodziców niż za Syna Ojca Niebieskiego. Ale Dzieciątko samo mu objawiło siebie. W podobny sposób i tu dusza Go poznaje, choć nie z taką jasnością, bo jeszcze nie wie, jak to poznaje. Widzi tylko, że jest w Królestwie albo przynajmniej przy boku Króla, który ma jej dać to królestwo, i taka ją wobec Niego głęboka cześć przenika, że nie śmie o cokolwiek Go prosić.

***************
http://youtu.be/_xotLJzR3do
**************

Ekscytacja czy uwielbienie? – Łk 2, 22-35

Mieczysław Łusiak SJ

(fot. shutterstock.com)

To, że Maryja i Józef dziwili się temu, co mówiono o małym Jezusie świadczy o tym, że woda sodowa nie uderzyła im do głowy z powodu świadomości, iż sam Bóg zamieszkał w ich domu. Robią wręcz wrażenie jakby szybko o tym zapomnieli i myśleli o Jezusie jak o zwykłym dziecku. Nie wynikało to jednak z niedoceniania tego, co się stało w chwili Zwiastowania, ale raczej z ich pokory i prostoty. Maryja i Józef dalecy byli od pustej ekscytacji tym, co było przecież tak cudowne i niesamowite. I to właśnie dzięki tym ich cechom Bóg mógł tak swobodnie działać w ich życiu. Ekscytacja, zamiast pełnego pokory uwielbienia Boga, sprawia, że Bóg musi wycofać się choć trochę z naszego życia, by nie zżarła nas pycha.

Jakże łatwo pomylić uwielbienie z ekscytacją! Brońmy się przed tym, jeśli Bóg ma swobodnie działać w naszym życiu. 

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2284,ekscytacja-czy-uwielbienie-lk-2-22-35.html

****************

Na dobranoc i dzień dobry – Łk 2, 22-35

Mariusz Han SJ

(fot. rubyblossom. / flickr.com / CC BY-NC-SA 2.0)

Ofiarować to, co ma się najlepsze…

 

Opowiadanie pt. “Teraz i ja w to wierzę”
Mężczyzna, o którym będzie mowa nazywał się Thord Oeveraas. Wyprostowany, pełen dumy i dostojeństwa stanął pewnego dnia w kancelarii księdza. – Urodził mi się syn – powiedział – i chciałbym go ochrzcić.- Jak ma mieć na imię? – Finn, jak mój ojciec. – A chrzestni?

 

Padły nazwiska najzacniejszych – mężczyzny i kobiety z jego rodziny. – Coś jeszcze? – zapytał ksiądz i podniósł wzrok. Chłop stał nadal. – Pragnąłbym go ochrzcić oddzielnie – powiedział. – To znaczy w tygodniu?- W przyszłą sobotę o dwunastej, w samo południe. -Jeszcze coś? – zapytał ksiądz. – To wszystko. – Chłop zmiął czapkę w rękach, jak gdyby chciał odejść. Wówczas duchowny wstał. – To jeszcze – powiedział i skierował się wprost do Thorda, uścisnął mu rękę i patrząc prosto w oczy dodał – daj Boże, żeby dziecko stało się dla ciebie błogosławieństwem.

 

Szesnaście lat później Thord stanął znów w kancelarii księdza. – Trzymasz się dobrze, Thord – powiedział proboszcz, nie dostrzegając w wyglądzie parafianina żadnych zmian.- Nie mam żadnych trosk – odparł.

 

Ksiądz przemilczał odpowiedź. Później jednak zapytał: – Jaką sprawę masz dziś wieczorem?- Dzisiaj przybywam z powodu mego syna, który ma przystąpić do bierzmowania. – To jest pojętny chłopak. – Nie chciałbym księdza opłacać, zanim nie usłyszę, w którym miejscu przed ołtarzem będzie stał mój syn.- Będzie stał na pierwszym miejscu. – Rozumiem, a tu jest dziesięć talarów dla księdza. – Coś jeszcze? – zapytał ksiądz i spojrzał na Thorda. – To wszystko. Thord wyszedł.

 

Znów minęło osiem lat. Pewnego dnia przed plebanią dała się słyszeć wrzawa, weszła gromadka mężczyzn, a na ich czele Thord. – Przychodzisz dzisiaj z licznym orszakiem – zagadnął ksiądz.- Pragnę zamówić ślub mego syna. Będzie się żenił z Karen Storliden, córką Gudmunda, który stoi obok mnie. – To najbogatsza dziewczyna w całej parafii. – Tak mówią – odparł chłop i jedną ręką odgarnął włosy. Ksiądz dłuższy czas siedział w głębokiej zadumie, lecz nie wypowiedział ani słowa, tylko wpisywał nazwiska do swoich ksiąg, a mężczyźni składali podpisy. Thord położył trzy talary na stole.- Wystarczy jeden.- Dobrze wiem, ale to moje jedyne dziecko i chciałbym rzecz załatwić dobrze.

 

Ksiądz przyjął datek. – To już trzeci raz Thordzie, kiedy tu przychodzisz z powodu swego syna.-Teraz też jestem z nim skwitowany – powiedział Thord. Schował portfel, powiedział “do widzenia” i wyszedł. Mężczyźni pomału wychodzili za nim.

 

Czternaście dni później ojciec z synem wiosłowali przy spokojnej pogodzie przez fiord do Storlidenów, aby omówić przebieg wesela.- Siedzenie leży źle pode mną, porusza się – powiedział syn i wstał, żeby je ułożyć jak należy. W tej samej chwili deska, na której stał, obsunęła się. Wyrzucił ręce do góry, – wydał krzyk i wpadł do wody. – Trzymaj się wiosła – woła ojciec, wstaje i usiłuje podać wiosło synowi. Ten kilka razy daremnie je łapał. Nagle zdrętwiał.- Poczekaj chwilę! – zawołał ojciec i powiosłował bliżej. Syn zachłysnął się, zdążył jeszcze rzucić ojcu przeciągłe spojrzenie i poszedł pod wodę. Thord nie chciał uwierzyć. Odrętwiałym wzrokiem patrzył w miejsce, w którym syn skrył się pod powierzchnią, jak gdyby wierząc, że musi wrócić. Kilka baniek powietrza podniosło się do góry i jeszcze kilka, a potem już tylko jedna jedyna, która pękła, po czym woda fiordu znów leżała równo, jak lustro.

 

Trzy dni i trzy długie noce ludzie widzieli ojca na tamtym miejscu, jak wiosłował tam i z powrotem, nie jedząc i nie śpiąc. Bosakiem szukał ciała swego syna. Rankiem trzeciego dnia znalazł je i zaniósł przez wzgórze do swojej zagrody.

 

Od tego dnia minął zapewne cały rok. Ksiądz usłyszał któregoś jesiennego wieczoru chrobot poruszanej klamki. – Otworzył drzwi i do środka wszedł rosły, pochylony mocno do przodu mężczyzna, wychudły, z białym włosem. Był nim Thord. – Tak późno przychodzisz? – zapytał ksiądz i zatrzymał się przed nim. – Ach tak, przychodzę późno – powiedział Thord i usiadł. Milczenie trwało długo. Potem gość powiedział:- Przyniosłem coś ze sobą, co chciałbym ofiarować biednym. To ma być fundacja dobroczynna nosząca imię mego syna.

 

Wstał, położył pieniądze na stół i ponownie usiadł. – To dużo pieniędzy.- To wartość połowy mojego gospodarstwa, które dzisiaj sprzedałem.

 

Ksiądz długo siedział w milczeniu. Wreszcie zapytał, ale delikatnie: – Co teraz zamierzasz, Thord? – Coś lepszego. Czas jakiś siedzieli. Oczy Thorda wbite były w podłogę, księdza spoczywały na nim. Ksiądz powiedział wolno i spokojnie: – Myślę, że teraz syn twój stał się wreszcie dla ciebie błogosławieństwem. – Tak, teraz i ja w to wierzę – odparł Thord, podniósł wzrok i dwie łzy spłynęły mu po twarzy.

 

Refleksja
Kiedy coś ofiarujemy drugiej osobie, wtedy niech to co dajemy, będzie jak najlepsze. Nie musi to coś mieć dużej wartości materialnej, ale przede wszystkim niech to będzie ogromny dar serca, wynikający z miłości do drugiego człowieka…

 

Chrystus ofiarował swoje życie za nas, abyśmy my, napełnieni Jego Duchem,  obdarowywali innych ludzi sobą samym, zwłaszcza tym, co mamy najcenniejsze, czyli nasze serce. Tylko człowiek, który kocha, może pomóc i widzieć ludzką biedę i nieszczęście. Widząc sercem, widzimy lepiej też naszymi oczami…

 

3 pytania na dobranoc i dzień dobry:
1. Czy dajesz drugiej osobie tylko to, co posiadasz najlepsze?
2. Czym jest dar “widzenia sercem”?
3. Co znaczą dla Ciebie słowa: “Miłuj bliźniego, jak siebie samego”?

 

I tak na koniec…
“Całkiem niedawno wyjęto kulę z serca komuś, kto nigdy nie był na wojnie” (Henri Michaux)

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/na-dobranoc-i-dzien-dobry/art,120,na-dobranoc-i-dzien-dobry-lk-2-22-35.html

**************

Komentarz liturgiczny

Chrystus jest światłem na oświecenie pogan
(Łk 2, 22-35) 

Jezus był dzieckiem wnoszonym do Świątyni, a Duch Święty już spoczywał na Symeonie i ten prorokował. Widział Kim jest to Światło na oświecenie pogan, zatem ewangelizację nie tylko narodu izraelskiego. Widział też przyszły ból Maryi – Matki, która tylko tyle może dla cierpiącego Chrystusa, przecież jej Syna.

Pan stworzył niebiosa i Ciebie.
Przed NIM idą majestat i piękno. Zabierz się do tego orszaku.
To Twoja decyzja, by głosić chwałę Jezusa.

Asja Kozak
asja@amu.edu.pl

***************

Refleksja katolika

Piąty już dzień nieprzerwanie przeżywamy wielką radość. Radość, którą przyniosła ta jedna, jedyna taka, cudowna NOC. Noc wypełniona blaskiem Bożej chwały. Noc niezwyczajnego błogosławieństwa. Noc pełna Miłości. Noc, w czasie której „w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,11). Noc, którą Liturgia Kościoła przedłuża do pierwszego stycznia, pozwalając przeżywać nam i trwać w Oktawie Narodzenia Pańskiego. Powtarzamy więc z radością w sercach refren dzisiejszego psalmu responsoryjnego:
Niech się cieszy niebo i ziemia raduje
(Ps 96,11a)
A Ewangelia (czytaliśmy ją wczoraj w święto Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa, będziemy czytać ponownie 2 lutego na Ofiarowanie Pańskie) prowadzi nas dziś wprost do świątyni Jerozolimskiej, w której spotykamy Dziecię Jezus wraz z Jego ziemskimi Rodzicami. Bowiem każdy syn pierworodny, kiedy tylko kończy się czas oczyszczenia dla jego matki (w przypadku narodzin chłopca trwa on czterdzieści dni), jest zanoszony przez rodziców do świątyni, aby ofiarować go Bogu na służbę. „Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu” (Łk 2, 22-23). Wszystkie niewiasty, które urodziły dziecko, mają prawo do oczyszczenia z upływu krwi po porodzie. Aby potem mogły nawiedzać świątynię, czy synagogę i oddawać Bogu cześć. Oprócz określonego upływu czasu i rytualnych obmyć muszą jeszcze złożyć kapłanowi przed Namiotem Spotkania ofiarę w postaci rocznego baranka na całopalenie i gołębia lub synogarlicy na ofiarę przebłagalną. Gdy nie stać ich na baranka, mogą w jego miejsce (z racji ubóstwa) złożyć drugiego młodego gołębia, względnie synogarlicę. (zob. Kpł 12, 2-8) Matka naszego Pana, na wykupienie Syna, składa ofiarę ubogich.

Każdego roku Kościół Chrystusowy uroczyście świętuje pamiątkę Narodzin Syna Bożego, oczekując już teraz tylko ponownego Jego przyjścia w Paruzji – w dniu ostatecznym. Ale przed z górą dwoma tysiącami lat wielu Żydów, szczególnie tych ubogich, uciśnionych, wyczekuje przyjścia na ziemię Mesjasza. Ufając obietnicom Bożym, że wybawi ich On z ucisku.

W owych czasach żyje pewien bardzo pobożny i prawego serca starzec imieniem Symeon, któremu Duch Święty objawił, że nie odejdzie do Pana zanim nie ujrzy Mesjasza. Kierowany więc natchnieniem Ducha Świętego przybywa do świątyni Jerozolimskiej akurat wtedy, gdy Rodzice przynoszą tam małego Jezusa. Nieomal „porywa” Go z ich rąk, tuli do swego serca i radośnie, z pełnym oddaniem, śpiewa przecudny kantyk, który jest jednocześnie jego pieśnią pożegnania z tym światem:
Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela
(Łk 2, 29-32)

W ten właśnie sposób obwieszcza wypełnienie obietnic i jednocześnie zwiastuje posłannictwo Jezusa jako Zbawcy nie tylko Izraela, ale wszystkich narodów, wszystkich ludów ziemi. Maryja z Józefem mocno są zdziwieni tym, co na temat ich Syna wypowiada ów człowiek. Ogromnym bólem ściska się także Jej Matczyne Serce, kiedy słyszy jeszcze bardziej dziwnie, złowieszczo i groźnie brzmiące w Jej uszach te słowa: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35). I przenika Ją później ten miecz. Przenika, gdy trwa przy Synu, kiedy dzieje się tak wielka niesprawiedliwość. Kiedy, niczemu nie winien, Jej Syn (jak jednoroczny baranek, składany Bogu na ofiarę całopalną) okrutnie skatowany niesie ciężki krzyż na Golgotę. A później wiele godzin na nim umiera, lżony i wyszydzany przez żołdactwo i tłumy bezmyślnych gapiów.

Wszystko to (nasze zbawienie i życie wieczne) ofiarowuje nam i sprawia Miłość. Ta jedyna, największa i niepowtarzalna. Miłość Boga ku stworzeniu. Miłość, która stwarza człowieka na wzór i podobieństwo Swoje. Pozwala zabić się w najbardziej haniebny (na ów czas) sposób. A zabija tę największą Miłość niewdzięczność stworzenia. A to, że nie potrafimy nawzajem miłować się, rani tę Miłość. Także i to, że nie chcemy przyjąć do naszych serc światłości danej „na oświecenie pogan” (Łk 2,32). Umiłowany uczeń Jezusa – ten, który podczas Ostatniej Wieczerzy „spoczywał na Jego piersi” (J 13,23b), w swym Pierwszym Liście wskazuje z Kogo mamy brać wzór. I w jaki sposób możemy stać się uczniami Chrystusa. Stwierdza wyraźnie kiedy zadajemy kłam Jego miłości ku nam: „Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: Znam Go, a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała. Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim. Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak, jak On postępował” (1 J 2, 3-6).

Św. Jan Ewangelista, nawiązując tu do Starotestamentalnego przykazania miłości zapisanego w Księdze Kapłańskiej (zob. Kpł 19, 11-18), ukazuje jednocześnie nowy wymiar, jaki został nadany przez Chrystusa temu przykazaniu. Gdyż to Jego Miłości, winniśmy oddawać naszą, podobną do tej, którą tak prosto i przepięknie opisuje w swoim „Hymnie o miłości”, św. Paweł (por. 1 Kor 13, 1-13). Powinniśmy kierować ją ku Bogu i bliźniemu. Bo, jak dalej napomina Apostoł Jan, pokazując jednocześnie to, co ważne: ”Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. Kto zaś swojego brata nienawidzi, żyje w ciemności i działa w ciemności, i nie wie, dokąd dąży, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy” (1 J 2, 9-11).

Warto więc sprzeciwiać się niemądrym „ślepcom”, podążającym ku swej zgubie. A iść za Tym, który rozprasza wszelkie świata ciemności. Bo tylko On, cały jest Światłością. Zatem radośnie i z pełnym zaangażowaniem wraz z Psalmistą oddajmy Bogu należną Mu cześć:

„Śpiewajcie Panu pieśń nową,
śpiewajcie Panu, wszystkie krainy!
Śpiewajcie Panu, błogosławcie Jego imię,
z dnia na dzień głoście Jego zbawienie!
Rozgłaszajcie Jego chwałę wśród narodów,
Jego cuda – wśród wszystkich ludów!”
(Ps 96, 1-3)

Bogumiła Lech-Pallach, Gdynia
bogumila.lech@wp.pl

***

Kazanie św. Bernarda, opata
(Kazanie 1 na Objawienie Pańskie, 1-2)
W pełni czasów ukazała się pełnia Bóstwa
“Ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga”. Bogu niech będą dzięki, który tak bardzo nas pociesza w tej naszej ziemskiej pielgrzymce, w naszej nędzy, w naszym wygnaniu.Zanim ukazała się miłość, nie znana nam była dobroć, a przecież istniała ona i przedtem, bo odwieczne jest miłosierdzie Pana. Lecz gdzie można było poznać jego ogrom? Było ono obiecywane, ale nie było jeszcze doświadczane, dlatego też wielu nie wierzyło. Jednakże “wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał Bóg przez proroków” o swoich zamiarach pełnych pokoju, a nie zguby. A cóż odpowiadał człowiek pełen udręki, nie znający pokoju? Dokąd to będziecie mówić “pokój, pokój”, a tymczasem nie ma pokoju. “Płaczą więc gorzko posłowie pokoju” i mówią: “Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli?” Lecz teraz niech wierzą przynajmniej temu, co oglądają, albowiem “świadectwa Boga są bardzo godne wiary”. Aby zaś nawet osłabłe oko widziało, “w słońcu wystawił swój namiot”.
A oto teraz pokój. Już nie obiecywany, ale dany; już nie odraczany, ale ofiarowany; już nie zapowiadany, ale urzeczywistniony. Bóg Ojciec zesłał swego Syna na ziemię; dał Go jak trzos wypełniony miłosierdziem, jak trzos, powtarzam, który rozerwany w męce, wydał z siebie ukrytą w nim cenę naszego zbawienia. Nie był on okazały, ale za to pełny. Bo “Dziecię zostało nam dane”, lecz “w Nim mieszka cała pełnia Bóstwa”. Gdy bowiem nadeszła pełnia czasów, ukazała się i pełnia Bóstwa. Przyszła w ludzkim ciele, by ukazać się cielesnym istotom, aby w Nim rozpoznały dobroć Bożą. Gdy dał się poznać Bóg Człowiek, nie dała się ukryć łaskawość Pana. Jakże mógł ją bardziej zaznaczyć niż przyjmując moje ciało? Moje, mówię, a nie Adamowe, to znaczy nie takie, jakie on posiadał, gdy jeszcze nie zgrzeszył.Cóż bardziej uwydatnia miłosierdzie Pana, jak przyjęcie naszego stanu wołającego o miłosierdzie? I czyż może być większa dobroć niż ta, która Słowo Boże sprowadziła z wysokości do takiej niskości? “O Panie, czym jest człowiek, że o nim pamiętasz” i “zwracasz ku niemu swe serce?” Poznaj, człowieku, jak Bóg troszczy się o ciebie, jak o tobie myśli i co wobec ciebie czuje. Nie patrz na twoje cierpienia, ale na to, co On wycierpiał. Po tym, co dla ciebie przeszedł, zobacz, co dla ciebie uczynił, a przez to ujrzysz jego dobroć, mającą swe źródło w miłości. Miłość kazała Mu się uniżyć, a przez to tym bardziej okazała się Jego dobroć. Im bardziej stał się dla mnie wzgardzony, tym więcej stał mi się drogi. “Ukazała się – mówi Apostoł – dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga”. Wielka to, zaprawdę, i oczywista dobroć i miłość! I wielki to dowód dobroci ukazujący miłość Boga ku ludziom.

***

Człowiek pyta:

Bóg gniewu hamować nie musi, uległe są Mu służki Rahaba. Jakże ja zdołam z Nim mówić? Dobiorę wyrazów właściwych?
Hi 9, 13-14

***

Żal za grzechy powinien być nade wszystko, to znaczy powinniśmy bardziej cierpieć dlatego, że obraziliśmy Boga niż dlatego, że straciliśmy rodziców, majątek, zdrowie itp.

św. Jan Maria Vianney,
O zadośćuczynieniu, pokucie i umartwieniu

***

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XXI. O TYM, ŻE PONAD WSZELKIE DOBRA I DARY WINNIŚMY SZUKAĆ ODPOCZNIENIA W BOGU

1. Nade wszystko i zawsze spoczywaj, duszo moja, w Bogu, bo On jest wiecznym odpocznieniem świętych. Pozwól mi, najmilszy Jezu, spoczywać w Tobie ponad całym stworzeniem, ponad wszelkim dobrem i pięknem, ponad każdą chwałą i sławą, ponad potęgą i dostojeństwem, ponad wszelką wiedzą i inteligencją, ponad bogactwem i sztuką, ponad każdą radością i zachwytem.

Nad wszelkim rozgłosem i pochwałą, nad rozkoszą i szczęściem, nad nadzieją i obietnicą, nad zasługą i pragnieniem, nad wszelkimi dobrami i darami, które dać możesz i przelać we mnie, nad wszelką wesołością i rozradowaniem, jakie umysł zdolny jest uchwycić i odczuć, wreszcie nad aniołami i archaniołami, i wszystkimi zastępami nieba 1 Krl 22,19, nad wszystkim, co widzialne i co niewidzialne, nad wszystkim, co nie jest Tobą, Boże.

2. Bo ty, Panie Boże mój, jesteś nad wszystko najlepszy, Tyś jeden najwyższy, Tyś sam najpotężniejszy, Tyś sam wystarczający sobie, Tyś jest pełnia, Tyś najłagodniejszy i najhojniej udzielający pociechy, Tyś najpiękniejszy i najbardziej umiłowany, Tyś najszlachetniejszy i najchwalebniejszy nad wszystko, w Tobie wszelkie dobra w pełni są, były i będą.

Dlatego małe mi się zdaje i niewystarczające to, co mi dajesz z wyjątkiem Ciebie samego i tej prawdy o Tobie, jaką przede mną odsłaniasz i jaką mi obiecujesz, skoro Ciebie nie widzę i w pełni nie poznaję. Serce moje nie może naprawdę odpocząć, nie może znaleźć pełni szczęścia, póki nie spocznie w Tobie i nie wzniesie się ponad wszelkie dary, ponad całe stworzenie.

3. Umiłowany mój i wybrany Jezu Chryste, kochanie czyste, władco wszechstworzenia, kto mi da skrzydła, prawdziwej wolności, abym wzleciał i zatrzymał się aż w Tobie? Ps 55(54),7.

Kiedyż będzie mi dane, bym mógł w pełni wyzbyć się siebie i ujrzeć, jak jesteś łagodny, Panie, Boże mój? Ps 34(33),9. Kiedyż w pełni ukryję się w Tobie i poprzez miłość ku Tobie nie będę już odczuwał siebie, lecz tylko Ciebie, ponad wszelkie pojęcie i miarę, a na miarę nie wszystkim dostępną? Teraz więc wzdycham ciągle i z bólem dźwigam moją niedolę.

Bo na tej dolinie nieszczęść spotyka mnie wiele zła, które mnie trwoży, zasmuca i zachmurza, przeszkadza często i odciąga, związuje i pęta, i broni mi swobodnego dostępu do Ciebie, abym nie cieszył się Twoim radosnym objęciem, zawsze otwartym dla duchów błogosławionych. Niechaj Cię wzruszy moje wzdychanie i moja samotność na tej ziemi.

4. Jezu, blasku wiekuistej chwały Hbr 1,3, pociecho duszy pielgrzymującej, przy Tobie są moje usta bez głosu, a milczenie moje mówi do Ciebie. Jak długo będzie zwlekać z nadejściem Pan mój? Niechaj przybędzie do mnie, ubogiego, i przyniesie radość. Niech wyciągnie dłoń i wyrwie mnie biednego z mojej niedoli.

Przyjdź, przyjdź, bo bez Ciebie nie ma dla mnie radosnego dnia ani godziny, bo Ty jesteś moja radość, bez Ciebie mój stół jest pusty. Biedny jestem i jakby w więzieniu, związany powrozami, aż ożywisz mnie światłem swojego przyjścia, zwrócisz mi wolność i schylisz nade mną swoją twarz przyjazną.

5. Niech inni szukają, czego chcą zamiast Ciebie, ja zaś niczego nie pragnę i pragnąć nie będę, tylko Ciebie, Boga mojego, nadziei wiecznego zbawienia Ps 91(90),9.

Nie umilknę, nie ustanę w błaganiach, póki nie otrzymam znowu Twej łaski i nie odezwiesz się do mnie z głębi mego serca Iz 45,17.
Oto jestem, przyszedłem, bo mnie wołałeś Iz 58,9; 1 Sm 3,5-6.9. Nakłoniły mnie i sprowadziły znowu do ciebie twoje łzy, tęsknota, pokora i twoja serdeczna skrucha.
A ja powiem: Panie, wołałem Cię i tęskniłem do Ciebie, gotów dla Ciebie odepchnąć wszystko. Tyś bowiem pierwszy pobudził mnie do szukania Ciebie Ps 106(105),45. Bądź więc błogosławiony, Panie, że okazałeś tę dobroć Twojemu słudze według wielkiego Twojego miłosierdzia Ps 119(118),65

6. Cóż więcej powiedzieć Ci może Twój sługa? Syr 39,21. Tylko ukorzyć się przed Tobą głęboko, pamiętając zawsze o własnej ułomności i błędach. Przecież nie ma nikogo, kto byłby podobny do Ciebie, wśród wszystkich cudowności nieba i ziemi Ps 40(39),6.

Dzieła Twoje są bardzo dobre, słuszne, a Opatrzność Twoja rządzi wszechświatem Ps 19(18),10. Cześć Ci i chwała, Mądrości Ojcowska, Ciebie wysławia i błogosławi język i dusza moja, a razem ze mną wszystkie stworzenia.

Tomasz a Kempis, ‘O naśladowaniu Chrystusa’

***

WARUNEK WŁADZY

Gdybym tyle jak Chrystus mógł wziąć Bóstwa w siebie.
Zaraz stałbym się władcą na ziemi i niebie.

Adam Mickiewicz

***

Prowadź bezbłędną rachunkowość podatkową.
H. Jackson Brown, Jr. ‘Mały poradnik życia’

http://www.katolik.pl/modlitwa,883.html

***********

Refleksja maryjna

Maryja poczęła Syna Bożego

W odniesieniu do Maryi, Pismo Święte podkreśla nieustannie dwa fundamentalne elementy, lub momenty, które odpowiadają tym, które również powszechna historia ludzkości uważa za istotne, aby można było mówić o prawdziwym i pełnym macierzyństwie. Są nimi poczęcie i narodzenie. Oto – mówi Anioł do Maryi – poczniesz i porodzisz Syna (Łk 1, 31). Te dwa momenty są obecne również w Ewangelii Mateusza: z Ducha Świętego jest to, co się w Niej “poczęło” i Ona “porodzi” Syna (por. Mt 1, 20-21). Proroctwo Izajasza, w którym wszystko zostało zapowiedziane, wyrażało się w ten sam sposób: “Oto Panna pocznie i porodzi Syna” (Iz 7, 14). Oto, dlaczego w noc bożonarodzeniową, kiedy Maryja wydaje na świat Jezusa, staje się w pełnym tego słowa znaczeniu, Matką Boga. Z dwóch powyżej wymienionych powodów, używane w Kościele rzymskim określenie “Rodzicielka Boga” (Dei Genitrix) wysuwa na pierwszy plan wydarzenie odnoszące się do poczęcia. Określenie Theotókos, używane w Kościele greckokatolickim, podkreśla bardziej drugi moment, narodzenie (tíkto oznacza w języku greckim – rodzę). Pierwszy moment – poczęcie – jest wspólny dla ojca i dla matki, podczas gdy drugi – rodzenie – jest tylko wyłącznością matki.

R. Cantalamessa

teksty pochodzą z książki: “Z Maryją na co dzień – Rozważania na wszystkie dni roku”
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,   Kraków 2000
www.salwator.com

*************************

Po czym poznać?

Po czym poznać?

Spotkaliśmy takich, co to się chwalą znajomkami na stanowiskach. Słyszeliśmy dzieci, które z całej wycieczki do stolicy zapamiętały najbardziej zobaczenie serialowego aktora. Czasem sami, znalazłszy się na moment w świetle jupiterów, odkryliśmy znienacka, jak nam się poszerzyło grono koleżanek i kolegów… Któż jednak z nas się przejmuje, czy zna Jezusa? Któż tym właśnie zaprząta uwagę: już czy jeszcze nie możemy się wpisać w grono Jego znajomych, Jego bliskich? Te dywagacje Jana – „Po tym widać, że znamy…; Kto mówi «znam», a nie robi tego i tego, kłamie; Jak ktoś zna, to powinien to i tamto…” – być może byłyby zrozumiałe, gdyby chodziło o pana X czy panią Y, ale o Jezusa? Tego Boga, którego przyzwyczailiśmy się mieć na wyciągniecie ręki, do którego wyznawców należymy jakoś tak mimochodem, jakby nam się to samo przez się należało…?

Tak więc może czas to zmienić. Zawalczyć, czy ja wiem, wjechać sobie na ambicję, wyznaczyć cel. Znajomość z Jezusem ma swoją cenę – i nie myślę tu o takich czy innych prześladowaniach. Jan stawia tu znak równości – znać Jezusa to zachować przykazania, w tym to najważniejsze: miłować brata.

Miłość jest ceną, którą musimy zapłacić. Proste to nie jest, na pewno. Ale jakie skuteczne…

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka

http://liturgia.wiara.pl/kalendarz/67b56.Refleksja-na-dzis/2014-12-29

 

****************************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
29 grudnia
Święty Tomasz Becket, biskup i męczennik

Święty Tomasz Becket Tomasz urodził się w 1118 r. w Londynie. Jego ojciec był zamożnym kupcem normandzkim w tym właśnie mieście. Również jego matka była Normandką.
Pierwsze nauki Tomasz pobierał u kanoników regularnych w Merton, a na studia wyższe przeniósł się do Paryża. Po powrocie do Londynu pomagał ojcu w jego handlowych interesach, a równocześnie pełnił funkcję w skarbowym urzędzie miejskim. Udał się na dwór prymasa Anglii, Teobalda, do Canterbury. Prymas przyjął go do swojego kleru i wysłał na dalsze studia prawnicze do Bolonii i Auxerre; kiedy zaś po ich ukończeniu Tomasz powrócił, mianował go archidiakonem Canterbury (1154). W roku następnym (1155) król Henryk II obrał go swoim lordem kanclerzem, a po śmierci prymasa, 7 lat później, wybrał go jego następcą. Tomasz zmienił wtedy radykalnie styl życia, podejmując ascezę. Dotychczasowy dworak, ambitny karierowicz, nagle nawrócił się i stał się mężem Kościoła w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Jako prymas zrezygnował natychmiast z urzędu kanclerza królewskiego, chociaż godność ta dawała mu majątek i duże wpływy w państwie. Po przyjęciu święceń kapłańskich i sakry biskupiej przywdział włosiennicę, zaczął wieść życie ascetyczne, oddawać się modlitwie i uczynkom miłosierdzia. Stał się także nieustraszonym obrońcą praw Kościoła. Dawniejsze oddanie królowi zamienił na głęboką troskę o Kościół, o zachowanie jego praw i przywilejów.
Próby poszerzenia zakresu i kompetencji sądów królewskich kosztem sądów kościelnych oraz ograniczenia władzy Kościoła spowodowały konflikt Tomasza z królem. W roku 1164 król ogłosił tzw. Konstytucje Klarendońskie, ograniczające znacznie prawa Kościoła na rzecz króla. Prymas swojej pieczęci ani podpisu na znak zgody pod nimi nie położył. Gdy zaś papież Aleksander III potępił te regulacje, to samo uczynił i prymas Anglii. Król wezwał wówczas Tomasza przed swój sąd w Northampton. Zamierzał go aresztować, uwięzić i urządzić proces. Prymas odwołał się do papieża i wezwał biskupów, by nie brali w nim udziału. Sam zaś potajemnie, w przebraniu, opuścił Anglię i udał się do Francji, do Pontigny, a potem do Sens (1164). Po 6 latach, w 1170 r., dzięki interwencji papieża i króla Francji, Henryk II zgodził się na powrót Tomasza do kraju. Traktował go jednak jako niewdzięcznika i głowę opozycji.
Spokój trwał niezbyt długo. Kiedy król przebywał w Normandii, usłużni dworacy donosili mu, co dzieje się w Anglii. Pewnego dnia Henryk II miał zawołać: “Poddani moi to tchórze i ludzie bez honoru! Nie dochowują wiary swemu panu i dopuszczają, żebym był pośmiewiskiem jakiegoś tam klechy z gminu”. Czterej rycerze z otoczenia króla za zezwoleniem monarchy jeszcze tej samej nocy udali się do Anglii i wpadli do Canterbury, do pałacu prymasa. Nie zastali go tam, gdyż właśnie w katedrze odprawiał Nieszpory. Dobiegli do ołtarza i z okrzykiem “Śmierć zdrajcy!” zarąbali go na śmierć. Ranili również kapelana arcybiskupa, który usiłował prymasa bronić. Działo się to 29 grudnia 1170 roku.
Przy ubieraniu biskupa do pogrzebu znaleziono na jego ciele włosiennicę i krwawe ślady od biczowania się. Zbrodnia wywołała oburzenie w całej Anglii i w świecie. W zaledwie trzy lata po męczeńskiej śmierci papież Aleksander III ogłosił Tomasza świętym i męczennikiem Kościoła. Król dla uwolnienia się od kar kościelnych, które groziły mu nawet utratą tronu (jako wyklęty z Kościoła według średniowiecznego prawa nie mógł być królem wyznawców Chrystusa) rozpoczął pokutę. Odbył pieszą pielgrzymkę do grobu św. Tomasza i przyrzekł wziąć udział w wyprawie krzyżowej, ale zamieniono mu ją na obowiązek wystawienia trzech kościołów (1174). Grób św. Tomasza stał się celem licznych pielgrzymek. Kazał go zniszczyć dopiero król Henryk VIII w 1538 roku.
Św. Tomasz Becket jest obok św. Jerzego drugim patronem Anglii; jest także patronem duchownych.

W ikonografii św. Tomasz przedstawiany jest w stroju biskupim. Jego atrybutami są: model kościoła, krzyż, miecz, palma męczeńska.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-29.php3
*******

Święty Tomasz Becket

dodane 2008-12-04 15:40

Piotr Drzyzga

Urodził się w 1118 roku w Londynie – jego ojciec był kupcem normandzkim. Po skończeniu studiów prawniczych został współpracownikiem arcybiskupa Canterbury, Teobalda.

Święty Tomasz Becket   James William Edmund Doyle (PD) Tomasz Becket zabrania wydać na siebie wyrok

Studiował później we Włoszech (Bolonia) i Francji (Paryż i Auxere), zaś od roku 1154 zaczął pełnić funkcję archidiakona katedry Canterbury. W rok potem król Anglii Henryk II mianował go swoim doradcą w randze lorda-kanclerza. Po śmierci arcybiskupa Teobalda, Tomasz zajął w 1162 roku jego stanowisko, rozpoczynając jednocześnie życie w ascezie. Od tego momentu zaczął narastać konflikt między monarchą, a Kościołem.

Tomasz sprzeciwiał się nakładaniu nowych obciążeń podatkowych na ludność, chciał też jasnego określenia i rozdzielenia kompetencji sądów kościelnych i świeckich, a także możliwości, by angielski Kościół miał prawo odwoływać się bezpośrednio do Rzymu. W związku z pogłoskami o planowanym aresztowaniu go i uwięzieniu, Tomasz musiał na 6 lat opuścić Anglię – udał się ponownie do Francji. Po swym powrocie konflikt z królem nie został bynajmniej zażegnany (Tomasz ekskomunikował np. kilku biskupów nie chcących wykonywać jego poleceń). 29 grudnia 1170 roku 4 rycerzy zamordowało niepokornego Tomasza przed ołtarzem katedry Canterbury w czasie, gdy ten odprawiał nieszpory. Do dziś nie ustalono, czy mord ów był zlecony przez króla, czy też rycerze dopuścili się go samowolnie, licząc na przypodobanie się monarsze.

21 lutego 1173 roku papież Aleksander III wyniósł Tomasza Becketa na ołtarze, zaś jego grób w Canterbury stał się miejscem licznych pielgrzymek. Krótko potem król Henryk II pogodził się z Kościołem, odprawiając przy grobie Tomasza publiczną pokutę. Henryk VIII natomiast starał się wymazać wszelkie ślady po Tomaszu Beckecie, dopuszczając się nawet zniszczenia grobu i trumny z jego zwłokami w 1538 roku.

W ikonografii przedstawia się Tomasza w szatach arcybiskupich, z modelem kościoła, księgą oraz z pastorałem. Jest patronem Anglii, niewidomych, a także duchownych.

Refleksja:

Nam, współcześnie żyjącym, może imponować w postawie świętego Tomasza Becketa jego nieugiętość i bezkompromisowość w spawach, które uważał za najistotniejsze. Przewijający się w jego biografii konflikt z monarchą można by pozornie uznać za nic innego, jak pragnienie posiadania władzy, którą nie chciał się, z zasiadającym wówczas na tronie Henrykiem II dzielić.

Kiedy jednak przyjrzymy się faktom z jego życia bliżej, nie będziemy go raczej podejrzewać o uleganie tego typu skłonnościom. Wszak prywatnie, Tomasz prowadził życie niebywale ascetyczne i skromne. Intencją kogoś o takiej osobowości było więc prawdopodobnie nie tyle pragnienie władzy, a raczej zapobieganie nadużyciom, których dostojnicy związani z dworem królewskim mogliby się dopuszczać. Zresztą, jak się po czasie okazało: dopuścili się – okrutny mord na Tomaszu jest na to koronnym dowodem…

http://kosciol.wiara.pl/doc/490547.Swiety-Tomasz-Becket

**********

Św. Tomasz Becket – wolność chrześcijanina

Marek Wójtowicz SJ

Męczeńska śmierć Arcybiskupa Canterbury, Tomasza Becketa, wstrząsnęła ówczesną Europą. Oto król, zwierzchnik świeckiej władzy, targnął się na życie najwyższego przedstawiciela władzy kościelnej w Anglii. Sto lat wcześniej w podobnych okolicznościach zginął z rąk polskiego króla św. Stanisław, biskup krakowski.

Wydarzenia te pokazują napięcie, jakie może zaistnieć pomiędzy władzą duchowną i świecką. Władza świecka dotyczy zewnętrznej działalności człowieka i jest bardzo potrzebna. Nie może jednak uzurpować sobie prawa, by zawładnąć sumieniem człowieka. Nosi on bowiem w sobie powołanie do życia nadprzyrodzonego, do relacji z Bogiem, której koniecznym gwarantem jest Kościół.

 

Tomasz Becket urodził się w Londynie w 1118 roku. Został gruntownie wykształcony najpierw przez kanoników regularnych w Merton a następnie w Paryżu. Po powrocie do kraju został przyjęty w poczet kleru. Kontynuował swoje studia w Bolonii i Auxerre. Arcybiskup Teobald mianował go swym archidiakonem. Został też kanclerzem króla Henryka II. Tomasz prowadził wtedy życie raczej światowe i nie dbał o dobro Kościoła. Po śmierci Teobalda został arcybiskupem Canterbury. Na skutek różnych konfliktów w Królestwie zrezygnował z pełnienia urzędu kanclerskiego i oddał się przede wszystkim modlitwie i praktykom pokutnym, będąc wzorem gorliwego chrześcijanina dla ludu, który powierzył mu Bóg. Dbał też o dobro swoich wiernych i znaczenie Kościoła w życiu społecznym.
Swój urząd arcybiskupa Tomasz Becket pełnił odtąd z wewnętrzną wolnością i odwagą, bez ulegania politycznym naciskom króla i jego dworzan. Co pewien czas pojawiały się konflikty, które zaostrzyły się w 1170 roku, kiedy to pełen złości król zachęcił swoich rycerzy do dokonania zbrodni. Dnia 29 grudnia 1170 roku wtargnęli oni do katedry, gdzie Arcybiskup odprawiał nieszpory, zadając mu śmiertelne ciosy mieczem.
Kult umęczonego arcybiskupa Canterbury bardzo szybko rozwinął się także poza Anglią. Po 3 latach od swojej gwałtownej śmierci został kanonizowany przez papieża Aleksandra III. Historia świętego biskupa jest przestrogą dla wszystkich polityków, by umieli uznać granice swojej władzy.
 W 1997 roku we Wrocławiu Jan Paweł II przypomniał, że Kościół nie rości sobie pretensji do rządzenia, pragnie być jedynie strażnikiem wolności człowieka tak w sferze religijnej jak i społecznej. To dlatego prawa stanowione przez władze świecką, jeśli są sprzeczne z Ewangelią i Bożym prawem, wtedy w sumieniu nie obowiązują katolika. Dzięki wierności tej zasadzie Kościół skutecznie, ponosząc często wielkie ofiary, jest w stanie oprzeć się przemocy władców, polityków i różnym totalitaryzmom.
Warto tu wspomnieć działanie papieża Piusa XI i jego sekretarza G. Pacellego (późniejszego papieża Piusa XII) dotyczące nazizmu, który został potępiony w encyklice Mit brennender Sorge. W podobnym duchu działali w Polsce w okresie komunizmu kard. Stefan Wyszyński w Warszawie i kard. Karol Wojtyła w Krakowie. Wspierani przez wierny lud Boży skutecznie przeciwstawili się bezbożnemu systemowi, broniąc wolności Kościoła.
Dzisiaj, tak jak kiedyś, trzeba ochronić godność każdego człowieka w Europie, która ulega pokusie odchodzenia od Boga. Przypomnieli nam o tym biskupi polscy w tegorocznym Liście pasterskim na niedzielę Świętej Rodziny. Bądźmy zawsze wsłuchani w jednoznaczny i wspólny głos polskiego episkopatu, bo tylko w ten sposób zachowamy niepomniejszony, o uleganie doraźnym modom, skarb wiary.
http://www.deon.pl/religia/swiety-patron-dnia/art,94,sw-tomasz-becket-wolnosc-chrzescijanina.html
***********

Żywot świętego Tomasza Becketa,
arcybiskupa

(Żył około roku Pańskiego 1170)

 

Święty Tomasz, syn Gilberta Beketa, przyszedł na świat roku Pańskiego 1117 w dzień św. Tomasza apostoła, jego też imię otrzymał na chrzcie św. Nauki teologiczne pobierał w Londynie, Oksfordzie i Paryżu, a prawo studiował w Bolonii we Włoszech. Arcybiskup kantuaryjski Teobald, poznawszy jego wszechstronne wykształcenie i cnotliwe serce, powołał go do swej rady i mianował archidiakonem, a wkrótce potem król Henryk II wyniósł go do godności kanclerza państwa, tusząc sobie, że przy jego pomocy przeprowadzi zamierzone reformy państwowe i znajdzie w nim pomocnika w walce z Kościołem. Tomasz istotnie spełniał obowiązki kanclerza z największą wiernością, nigdy jednak nie naruszył zasadniczych praw Kościoła. Mimo to król po śmierci arcybiskupa Teobalda w roku 1162 postanowił wynieść na osieroconą katedrę Tomasza i wymógł jego wybór na kapitule. Sam Tomasz, gdy mu się Henryk zwierzył ze swych zamiarów względem niego, rzekł otwarcie: “Nie czyń tego, najjaśniejszy panie! Jeśli mnie zrobisz biskupem, pierwszym moim obowiązkiem będzie bronić praw Kościoła!” – ale król nie zważał na to.

Przyjąwszy święcenia, Tomasz natychmiast zmienił swój sposób życia. Przede wszystkim złożył kanclerstwo, żeby się móc poświęcić wyłącznie obowiązkom pasterskim, a nadto wyrzekł się wszelkiej wystawności, zaczął wieść życie umartwione, pokutne i bogomyślne, zajął się nauką Pisma świętego i najtroskliwszym zarządem powierzonej mu owczarni, przy czym nie tylko w duchownych potrzebach niósł wiernym ratunek, ale i w doczesnych, bo swoje ogromne dochody obracał na miłosierne uczynki i dobro Kościoła.

Tym czasem król, chcąc przywieść do skutku swoje zamiary względem duchowieństwa, wezwał wszystkich biskupów swojego państwa na walną naradę, pod pozorem, że jest ona konieczna dla polepszenia zarządu Kościoła w Anglii. Tomasz, nie posądzając króla o złe zamiary względem religii, przyrzekł mu, że chętnie go poprze, ale gdy król zażądał podpisania aktu naruszającego swobody Kościoła, stanął na czele biskupów, którzy się temu stanowczo oparli, i oświadczył, że nawet za cenę życia nie uczyni zadość żądaniom króla.

Obrażony tym król nie tylko odjął mu swoje łaski, lecz zaczął go prześladować, oskarżył go bowiem o zdradę i różne nadużycia jeszcze z czasów jego kanclerstwa, a gdy Tomasz uciekł na dwór przebywającego wówczas we Francji papieża, skonfiskował mu dobra arcybiskupie i wypędził z kraju jego stronników.

Pobyt Tomasza we Francji trwał lat sześć. Król Henryk chciał wymóc na Stolicy Apostolskiej złożenie prymasa z urzędu, ale bezskutecznie, a potem dzięki pośrednictwu papieża zgodził się na powrót prymasa do kraju. Stanowczość, z jaką Tomasz zaraz po powrocie do kraju wystąpił przeciw biskupom lekceważącym swe obowiązki i posłusznym woli króla ze szkodą praw kościelnych, jako też przeciw łupieżcom dóbr kościelnych, ściągnęła nań ich nienawiść i dała im pozór do nowych skarg na niego. Donieśli oni Henrykowi, który przebywał podówczas w Normandii, że Tomasz zbyt władczo w kraju występuje i naraża na szwank jego powagę. Rozdrażniony król zawołał w gniewie: “Czyż nie znajdzie się wśród moich dworzan nikt, kto by mnie uwolnił od tego kłótliwego kapłana?” Podchwycili ten nieszczęśliwy okrzyk czterej panowie z otoczenia króla: Reginald Fitz-Urse, Wilhelm de Trący, Hugo Morville i Ryszard Brito, i sądząc, że trafią w myśl monarchy, pośpieszyli do Kanterbury i zamordowali arcybiskupa w czasie nieszporów przy ołtarzu w katedrze, dnia 29 grudnia roku 1170.

 

Święty Tomasz

Męczeńska śmierć arcybiskupa Tomasza Beketa wywołała ogromne oburzenie w całym chrześcijaństwie. Lękając się klątwy, król Henryk pośpieszył się usprawiedliwić przed legatami papieskimi, że stało się to bez jego wiedzy i cofnął zarządzenia wymierzone przeciw Kościołowi, a gdy Tomasz w roku 1173 został ogłoszony Świętym, odbył pielgrzymkę pokutną do słynącego już cudami jego grobu.

 

Nauka moralna

 

Świat katolicki czci św. Tomasza za to, że był troskliwym pasterzem swych owieczek i nieustraszonym obrońcą wiary, sławi go wskutek obelg, jakie miotali na niego wrogowie Kościoła, a miłuje go z powodu nienawiści, jakiej doznawał od tych, którzy płaszczyli się przed majestatem możnowładztwa świeckiego i nie mogli pojąć, dlaczego Tomasz nie ugnie się przed jego przemocą. Wyraz “swoboda Kościoła” niemile brzmi w uszach niejednego, który widzi w tym sprzysiężenie władzy duchownej i próbę buntu. Mimo to każdy katolik przyzna słuszność św. Tomaszowi, że stanął w obronie praw duchowieństwa. Jeden z poprzedników św. Tomasza na stolicy kantuaryjskiej, św. Anzelm, mawiał, iż “nic nie jest milsze Bogu, jak swoboda Jego Kościoła św.”, a papież Pius VIII wypowiedział dnia 30 czerwca 1830 co następuje: “Z woli i rozporządzenia Boskiego Kościół jest narzeczoną niewinnego Baranka Jezusa Chrystusa i dlatego jest wolny i nie ulega władzy świeckiej”.

Rozważmy:

1) W czym służy Kościołowi Chrystusowemu prawo domagania się niezależności od władzy świeckiej?

a) W głoszeniu Ewangelii świętej i nauki zbawienia. Pan Jezus bowiem zlecił Kościołowi, aby ją krzewił pomiędzy wszystkimi narodami bez względu na wiek, płeć, narodowość i zawisłość od tego lub owego rządu.

b) W administracji sakramentów św., których szafarstwo jest niezbędne dla wszystkich w celu ich usprawiedliwienia i uświęcenia, a szafarzami mogą być tylko prawnie ustanowieni i przez władzę duchowną do tego upoważnieni kapłani;

c) W urządzaniu nabożeństwa i karności chrześcijańskiej. Pan Jezus powiedział: “Nauczcie wiernych zachowywać wszystko, co wam powiedziałem”. Do tego należy wykonywanie rad ewangelicznych w murach klasztornych i poza obrębem klasztorów.

d) W wyborze i wyznaczaniu duchowieństwa różnych godności i stopni, utrzymywaniu zakładów i instytucji duchownych, zarządzie dóbr i własności ofiarowanej im w darze od wiernych.

2) Jak Kościół broni swych swobód? Nie przemocą, ani za pomocą broni. Nie knuje spisków, nie wdaje się w sprzysiężenia, nie chwyta się intryg. Do tych, którzy go chcą ujarzmiać, przemawia słowami Tertuliana: “Poznaj mnie, patrz, kim jestem. Ani cię chcę przestraszyć, anim tchórzem podszyty. Daleki jestem od grozy, gdyż wszelka niegodziwość jest mi wstrętna; bo jaźni nie znam, gdyż oswojony jestem z myślą śmierci”. “Ubodzy, wdowy i sieroty – mówi św. Ambroży – są obrońcami, przyboczną strażą i siłą zbrojną biskupów”. Sławny biskup Bossuet powiada: “Kościół nie może uczynić kroku naprzód bez wylania krwi swych dzieci; aby zapewnić swe prawa, musi ponieść ofiarę krwi swojej. Sam Chrystus okupił go swą Krwią Przenajświętszą i wolą Jego jest, aby i Kościół tą drogą okupił łaski, jakich od Niego doznaje. Jak wiara, tak i swoboda Kościoła winna mieć swych Męczenników. Walczmy więc za Kościół bronią modlitwy”.

 

Modlitwa

 

Boże, za którego Kościół święty Tomasz, biskup, od miecza bezbożników poległ, spraw łaskawie, prosimy, aby wszyscy wzywający jego pośrednictwa, otrzymali próśb swoich pożądany skutek. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

 

Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

 

***********

 

Ponadto dziś także w Martyrologium:
W Arles, w południowej Francji – św. Trofima, pierwszego biskupa tego miasta. Niektórzy uważali go za ucznia Apostołów, ale nawet Grzegorz z Tours sądził, że przybył tu dopiero w wieku III.W opactwie Saint-Wandrille, w północnej Francji – św. Gerarda, opata. Zginął w roku 1029, zamordowany we śnie przez rozzłoszczonego mnicha. Zdaniem zakonników była to śmierć dla prawdy i dlatego czcili go jako męczennika.

oraz:

świętych męczenników Dominika, Wiktora, Prymiana, Lybozjusza, Saturnina, Krescencjusza, Sekunda i Honorata (+ ok. 258); św. Ebrulfa, opata (+ ok. 596); św. Marcelego, opata (+ 480)

O autorze: Judyta