Myśl dnia
Rabindranath Tagore
mówi wasz Bóg.
„Przemawiajcie do serca Jeruzalem
i wołajcie do niego,
że czas jego służby się skończył,
że nieprawość jego odpokutowana,
bo odebrało z ręki Pana karę w dwójnasób
za wszystkie swe grzechy”.
Głos się rozlega:
„Przygotujcie na pustyni drogę dla Pana,
wyrównajcie na pustkowiu
gościniec naszemu Bogu!
Niech się podniosą wszystkie doliny,
a wszystkie góry i wzgórza obniżą;
równiną niechaj się staną urwiska,
a strome zbocza niziną gładką.
Wtedy się chwała Pana objawi,
zobaczy ją wszelkie ciało,
bo powiedziały to usta Pana”.
Głos się odzywa: „Wołaj!” —
I rzekłem: Co mam wołać? —
„Wszelkie ciało to jakby trawa,
a cały wdzięk jego jest niby kwiat polny.
Trawa usycha, więdnie kwiat,
gdy na nie wiatr Pana powieje.
Prawdziwie trawą jest naród.
Trawa usycha, więdnie kwiat,
lecz słowo Boga naszego trwa na wieki”.
Wstąpże na wysoką górę,
zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie!
Podnieś mocno twój głos,
zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judzkim:
„Oto wasz Bóg!”
Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą
i ramię Jego dzierży władzę.
Oto Jego nagroda z Nim idzie
i przed Nim Jego zapłata.
Podobnie pasterz pasie swą trzodę,
gromadzi ją swoim ramieniem,
jagnięta nosi na swej piersi,
owce karmiące prowadzi łagodnie.Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 96,1-2,3 i 10ac,11-12,13)
Refren:Oto nasz Pan Bóg przyjdzie z wielką mocą.
Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
śpiewaj Panu ziemio cała.
Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię, *
każdego dnia głoście Jego zbawienie.
Głoście Jego chwałę wśród wszystkich narodów, *
rozgłaszajcie cuda pośród wszystkich ludów.
Głoście wśród ludów, że Pan jest królem, *
będzie sprawiedliwie sądził wszystkie ludy.
Niech się radują niebiosa i ziemia weseli, *
niech szumi morze i wszystko, co je napełnia.
Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie, *
niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości.
Przed obliczem Pana, który już się zbliża, *
który już się zbliża, by sądzić ziemię,
On będzie sądził świat sprawiedliwie, *
a lud według swej prawdy.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Oto nasz Pan przyjdzie z mocą
i oświeci oczy sług swoich.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mt 18,12-14)
Bóg nie chce zguby zbłąkanych
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.
„Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam : cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały.
Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Najważniejszy dla Boga
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
Kazanie wygłoszone we Londynie przed księżną Yorku
Wyobraźcie sobie rozpacz biednego pasterza, któremu zagubiła się owca. W okolicznych stronach słychać tylko głos tego nieszczęśnika, który, porzuciwszy stado, biega po lasach i wzgórzach, przedziera się przez zarośla i krzaki, rozpaczając i wołając ze wszystkich sił. Nie może się zdecydować na powrót dopóki nie znajdzie swojej owcy i nie zaprowadzi jej do owczarni.
Oto, co uczynił Syn Boży, kiedy ludzie wymknęli się, przez nieposłuszeństwo, opiece ich Stworzyciela. On zstąpił na ziemię i nie szczędził ani troski, ani trudu, by odnowić nas w tym stanie, z jakiego upadliśmy. Tak jeszcze czyni codziennie dla tych, którzy oddalają się od Niego przez swoje grzechy – On idzie za nimi, można powiedzieć, że depcze im po piętach i nieustannie wzywa ich, aż postawi ich na drodze zbawienia. To pewne, gdyby nie postępował w ten sposób, to wiecie, co by się z nami stało po pierwszym grzechu śmiertelnym – nie moglibyśmy powrócić. Trzeba, aby to On wpierw przyszedł, okazał nam swoją łaskę, ścigał nas, wzbudzał w nas litość nad nami samymi, bo bez tego nigdy byśmy się nie ośmielili prosić Go o miłosierdzie…
Zapał, z jakim Bóg za nami idzie, jest bez wątpienia efektem wielkiego miłosierdzia, Ale łagodność, która towarzyszy temu zapałowi, cechuje godniejsza podziwu dobroć. Pomimo ogromnego pragnienia naszego powrotu, nigdy nie używa siły, stosuje jedynie łagodne środki. W całej historii Kościoła nie widzę żadnego grzesznika, który by nie został wezwany do pokuty inaczej, jak przez łagodność i dobrodziejstwa.
www.evzo.org
**************
************************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Święta Leokadia, dziewica i męczennica |
Leokadia pochodziła z Toledo. Informacje o niej są skąpe. Najstarszy opis jej męczeńskiej śmierci pochodzi z wieku VII. Według Martyrologium Rzymskiego, kiedy cesarz Dioklecjan wydał edykt prześladowczy (w roku 303), namiestnik rzymski w Toledo nakazał uwięzić wszystkich, którzy jawnie przyznawali się do chrześcijaństwa albo którzy zostali jako tacy oskarżeni. Wśród nich znalazła się Leokadia, mieszkanka Toledo, dziewica. Dacjan, namiestnik, usiłował ją skłonić do odstępstwa najpierw pochlebstwem i obietnicami, potem groźbą, wreszcie tak wyszukanymi mękami, że w więzieniu zmarła z wycieńczenia. Był to rok 304. Wspomniany żywot z wieku VII głosi to samo, chociaż ubarwił śmierć legendarnymi szczegółami.
Kult św. Leokadii miał swoje centrum w Toledo przy świątyni wzniesionej na jej grobie przez metropolitę św. Helladiusza. Metropolita Toledo, Sixila, pisze, że za jego czasów (w. VIII) obchodzono bardzo uroczyście jej doroczną pamiątkę 9 grudnia. W obecności króla, prymasa i mnóstwa wiernych otwierano grobowiec Świętej i wtedy przemawiał ku czci patronki miasta arcybiskup Toledo. Pisze on nadto, że wielkiej czci doznawał welon Świętej. Do rozprzestrzenienia kultu Leokadii przyczyniły się słynne toledańskie synody kościelne w latach 633, 636, 638 i 694, odbywające się w katedrze, w której pochowano Świętą.
Kiedy Arabowie w wieku VIII zajęli Toledo, relikwie św. Leokadii przeniesiono do Oviedo, gdzie również wzniesiono świątynię ku jej czci. W wieku XI relikwie Świętej przewieziono aż do Belgii, gdzie do wieku XVI odbierały cześć w opactwie Saint-Ghislain. Kiedy jednak wybuchły w Belgii wojny religijne i zaistniało niebezpieczeństwo, że protestanci zniszczą relikwie, w roku 1587 przewieziono je z powrotem do Toledo, gdzie odbierają cześć w słynnej katedrze. Św. Leokadia jest patronką Hiszpanii i Toledo.
W ikonografii św. Leokadia przedstawiana jest z palmą męczeńską. Jej atrybutem jest wieża.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-09a.php3
Święty Juan Diego Cuauhtlatoatzin
Juan Diego urodził się w 1474 r. w wiosce Tlayacac, odległej o ok. 20 km od obecnej stolicy Meksyku. Rodzice dali mu indiańskie imię Cuauhtlatoatzin, które w języku Azteków znaczy “Mówiący Orzeł”. Należał do najbiedniejszej, a zarazem najliczniejszej klasy społeczności Azteków. Ciężko pracował na roli i zajmował się wyrabianiem mat w zamieszkanym przez plemię Nahua mieście Cuautitlan, zdobytym przez Azteków w 1467 r. Gdy państwo Azteków zostało podbite przez Hiszpanów (1519-1521), Juan Diego wraz z żoną Malitzin (Maria Łucja) przyjęli w 1524 r. chrzest, prawdopodobnie z rąk hiszpańskiego misjonarza, franciszkanina o. Torbio de Benavente. Otrzymał imię Juan Diego. Byli jednymi z pierwszych nawróconych Azteków. W kilka lat później, w 1529 roku, Maria Łucja zmarła, nie pozostawiając potomstwa. Po jej śmierci Juan Diego przeniósł się do swego wuja do Tolpetlac.
Juan Diego był bardzo gorliwym chrześcijaninem. W każdą sobotę i niedzielę przemierzał pieszo kilkanaście mil ze swojej wioski do kościoła w Tenochtitlan, by uczestniczyć we Mszy św. i katechizacji. Podczas jednej z takich wypraw, w sobotni poranek 9 grudnia 1531 r., na wzgórzu Tepeyac objawiła mu się Matka Boża. Zgodnie z życzeniem Maryi, na wzgórzu wkrótce wybudowano kaplicę, w której umieszczono Jej cudowny wizerunek odbity na płaszczu Indianina. Juan Diego zamieszkał w pokoju, przygotowanym dla niego obok świątyni. Spędził tam resztę życia, opowiadając przybywającym do sanktuarium pielgrzymom o objawieniach, wyjaśniając prawdy wiary i przygotowując wielu do chrztu. Zmarł 30 maja 1548 r. w wieku 74 lat i został pochowany na wzgórzu Tepeyac.
6 maja 1990 r. św. Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym, a 31 lipca 2002 r., podczas swojej kolejnej pielgrzymki do Meksyku, włączył go do grona świętych.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-09b.php
Święty Piotr Fourier, prezbiter
Piotr Fourier urodził się 30 listopada 1565 r. w Mirecourt w Lotaryngii (Francja) jako syn sklepikarzy handlujących tkaninami. Od najmłodszych lat cały wolny czas poświęcał modlitwie i nauce. Szczególnie czcił Najświętszą Marię Pannę. Gdy miał piętnaście lat, ojciec wysłał go do nowego kolegium jezuickiego w Pont-à-Mousson koło Nancy. Jego nauczyciele bardzo go cenili, pisali o nim: “Albo się modli, albo studiuje”.
W wieku 20 lat wstąpił w Chamouoy, niedaleko rodzinnej miejscowości, do klasztoru kanoników regularnych. Swoją postawą pełną modlitwy i ascezy nie pasował do tego klasztoru, gdzie reguła była luźno traktowana. Zaproponowano mu trzy probostwa do wyboru, by się go pozbyć. Nie budzi zdziwienia to, że wybrał sobie plebanię w Matincourt. Było to miejsce, gdzie mieszkali ludzie o najniższych dochodach, a zepsucie i moralny upadek parafian wymagał od Piotra ciężkiej pracy.
Piotr wiedział, że nieznajomość religii jest głównym powodem niewiary i bezbożności w tej okolicy. Nie poprzestawał na głoszeniu płomiennych kazań w kościele, ale chodził do chaty do chaty, od domu do domu i cierpliwie tłumaczył prawdy wiary, wyjaśniając, na czym polega życie prawdziwie chrześcijańskie. Okoliczne dzieci dawaniem nagród zachęcał do uczęszczania na nauki. Doprowadził tym sposobem do tego, że ich rodzice sami też starali się poznać naukę Kościoła, by wiedzieć nie mniej niż ich latorośle. Często całe dni spowiadał, żeby wszyscy chętni mogli przyjąć Komunię świętą. Cieszył się takim posłuchem, że nawet gdy przychodził po swoich wiernych do karczmy, szli z nim bez oporu na nabożeństwa. W zdobywaniu dusz był nieprzejednany. Odwiedzał zatwardziałych grzeszników, padając im do nóg z błaganiem o nawrócenie. Czasem, by przekonać opornych, przynosił Najświętszy Sakrament i zaklinał ich, by uwierzyli w Boże miłosierdzie. Po upływie trzech lat jego parafia należała do wzorowych. Niestrudzony Piotr, nazywany “ojcem z Matincourt”, nawrócił swoją świątobliwością i naukami tysiące niedowiarków i rozgrzał wiarę obojętnych. Kapłani sąsiednich parafii chętnie zapraszali go na odpusty i uroczystości kościelne.
Piotr Fourier żył w czasach szerzącego się protestantyzmu. Zdawał sobie sprawę, że tylko właściwe nauczanie i wychowanie może powstrzymać tę ekspansję. Działania proboszcza nie ograniczały się jedynie do życia religijnego. W okolicy mieszało wielu rzemieślników. Aby im pomóc i ukrócić praktyki lichwiarzy, utworzył bank kredytowy bez odsetek. Walczył też z ogólną niewiedzą, tworząc bezpłatne szkoły dla chłopców. Nauką dziewcząt zajęły się siostry zakonne. Ten zakon był również jego dziełem. Zgłosiło się bowiem do niego kilka dziewcząt, które chciały żyć w dziewictwie i poświęcić się Panu. Po zastanowieniu i konsultacji z innymi pobożnymi ludźmi, przepisał owym dziewicom regułę świętego Augustyna i nazwał je “Kongregacją Matki Bożej” (Notre-Dame). W regule tego zakonu był obszerny rozdział o wychowaniu i nauczaniu młodzieży, któremu siostry kanoniczki ślubowały poświęcić się w sposób szczególny. Już w 1600 r. powstał ich pierwszy klasztor, oddany pod opiekę Najświętszej Maryi Panny. Papież Paweł V zatwierdził kongregację w roku 1616. Za życia Piotra powstały 32 klasztory, które później pomnożyły się i wychowują miliony dzieci w wierze i chrześcijańskich cnotach. Obecnie zgromadzenie Sióstr Szkolnych de Notre-Dame liczy ponad 3300 członkiń, które pracują w 34 krajach. Są obecne także w Polsce, gdzie mają kilkanaście placówek.
Na Piotra Fourier spadło jeszcze jedno ważne zadanie. W 1621 roku papież polecił biskupowi diecezji Toul, aby w klasztorach kanoników regularnych przywrócił karność, a ten poprosił o pomoc w tym dziele ks. Fouriera. Piotr nie bez wahania podjął się tego trudnego dzieła. W tym celu zwołał najgorliwszych członków zakonu z kilku klasztorów, nakłonił ich do ścisłego trzymania się świętej reguły. Reforma została przeprowadzona w części klasztorów; utworzono z nich osobną gałąź zakonu, którą papież Urban VIII zatwierdził pod nazwą “Kongregacji świętego Zbawiciela”. Piotr wstąpił do nowego zakonu i po trzech latach został wybrany na generała.
Po wybuchu wojny trzydziestoletniej, która ogarnęła także Lotaryngię, ksiądz Piotr z zakonem opuścił strony rodzinne i przeniósł się do twierdzy Grai. Gdy działania wojenne przesunęły się na inne tereny, proboszcz wrócił do Matincourt, ale był już bardzo schorowany i osłabiony. Ostatnią Mszę św. odprawił w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Umarł dnia 9 grudnia 1640 r. Papież Benedykt XIII, uwzględniając jego dar proroczy i cuda, jakie zdziałał za życia i po śmierci, beatyfikował go 29 stycznia 1730 r. Kanonizowany został 27 maja 1897 r. przez Leona XIII.
Mottem św. Piotra Fouriera, umieszczanym czasem na jego podobiznach, były słowa: nemini obesse, omnibus prodesse – nie szkodzić nikomu, być przydatnym dla wszystkich.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/12-09c.php3
oraz:
św. Cypriana, opata (+ VI w.); św. Gorgonii (+ ok. 370); św. Prokula, biskupa (+ 300); św. Restytuta, biskupa i męczennika (+ ok. 360); św. Syrusa z Pawii, biskupa (+ IV w.)
**********************************************
UZUPEŁNIENIE DO ŻYWOTA ŚWIĘTYCH
Jan Paweł II
Niech będzie waszym wzorem, niech wskazuje drogę do Maryi
Msza św. i kanonizacja bł. Juana Diego. 31 lipca 2002.
W środę 31 lipca w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe Jan Paweł II odprawił Mszę św., podczas której kanonizował Indianina bł. Juana Diego. W homilii Ojciec Święty stwierdził, że szczególnie konieczne jest dziś popieranie słusznych dążeń rdzennej ludności i obrona autentycznych wartości każdej grupy etnicznej. «Meksyk potrzebuje swoich Indian, a Indianie potrzebują Meksyku!»
1. «Wysławiam Cię, Ojcze (…) że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie» (Mt 11, 25).
Drodzy bracia i siostry, te słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii są dla nas szczególną zachętą, byśmy wysławiali Boga i dziękowali Mu za dar pierwszego świętego wywodzącego się z rdzennej ludności kontynentu amerykańskiego.
Z wielką radością przybyłem w pielgrzymce do tej bazyliki Matki Bożej z Guadalupe, serca kultu maryjnego Meksyku i Ameryki, aby ogłosić świętym Juana Diego Cuauhtlatoatzina, prostego i pokornego Indianina, który kontemplował słodkie i pogodne oblicze Dziewicy z Tepeyac, tak drogie mieszkańcom Meksyku.
2. Dziękuję za miłe słowa, jakie skierował do mnie kard. Norberto Rivera Carrera, arcybiskup Meksyku, jak również za gorące przyjęcie przez wiernych z tej prymasowskiej archidiecezji; wszystkich serdecznie pozdrawiam. Z serca pozdrawiam także kard. Ernesto Corripio Ahumadę, emerytowanego arcybiskupa Meksyku, oraz pozostałych kardynałów, biskupów meksykańskich, z Ameryki, Filipin i innych miejsc świata. Dziękuję w szczególności panu prezydentowi i przedstawicielom władz cywilnych za obecność na tej uroczystości.
Bardzo gorąco witam dziś ludność tubylczą, licznie przybyłą z różnych regionów kraju, reprezentującą rozmaite grupy etniczne i kultury, które tworzą bogatą i zróżnicowaną rzeczywistość Meksyku. Papież zapewnia was o swej bliskości, głębokim szacunku i podziwie i przyjmuje was po bratersku w imię Pana.
3. Jaki był Juan Diego? Dlaczego Bóg zwrócił na niego uwagę? Księga Eklezjastyka, jak słyszeliśmy, poucza nas, że tylko Bóg «jest potężny i przez pokornych bywa chwalony» (por. 3, 20). Podobnie słowa św. Pawła, odczytane podczas tej Liturgii, rzucają światło na ten Boży sposób dokonania zbawienia: «Bóg wybrał (…) to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone (…), tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga» (1 Kor 1, 27-29).
Ze wzruszeniem czyta się relacje guadalupskie, napisane w sposób delikatny i z wielkim uczuciem. Według nich, Dziewica Maryja, Służebnica «wielbiąca Pana» (por. Łk 1, 46), objawia się Juanowi Diego jako Matka prawdziwego Boga. Daje mu Ona jako znak wspaniałe róże, a gdy on pokazuje je biskupowi, odkrywa na swym płaszczu święty wizerunek Matki Bożej.
«Guadalupe — jak napisali biskupi Meksyku — naznaczyło początek ewangelizacji, której dynamika przeszła wszelkie oczekiwania. Orędzie Chrystusa, przekazane przez Jego Matkę, przenikało główne elementy kultury miejscowej, oczyszczało je i nadawało im ostateczny sens zbawczy» (14 maja 2002, n. 8). Tak więc Guadalupe i Juan Diego mają głębokie znaczenie dla Kościoła oraz misji i stanowią wzór ewangelizacji doskonale osadzonej w kulturze.
4. «Pan patrzy z nieba, widzi wszystkich synów ludzkich» (Ps 33 [32], 13) — powtarzaliśmy za psalmistą, raz jeszcze ponawiając wyznanie naszej wiary w Boga, który nie zważa na różnice rasy czy kultury. Juan Diego, przyjąwszy chrześcijańskie orędzie bez rezygnowania ze swej rdzennej tożsamości, odkrył głęboką prawdę o nowej ludzkości, w której wszyscy są powołani, by być dziećmi Bożymi w Chrystusie. Umożliwił tym samym owocne spotkanie dwóch światów i stał się protagonistą nowej tożsamości narodu meksykańskiego, głęboko związanego z Dziewicą z Guadalupe. Jej metyskie oblicze wyraża duchowe macierzyństwo, obejmujące wszystkich Meksykanów. Dlatego świadectwo jego życia winno nadal zachęcać do kształtowania narodu meksykańskiego, szerzenia braterstwa między jego synami i w coraz większym stopniu sprzyjać powrotowi Meksyku do jego źródeł, wartości i tradycji.
To szlachetne zadanie budowania lepszego Meksyku, bardziej sprawiedliwego i solidarnego, wymaga współpracy wszystkich. W szczególności konieczne jest dziś popieranie słusznych dążeń rdzennej ludności, poszanowanie i obrona autentycznych wartości każdej grupy etnicznej. Meksyk potrzebuje swoich Indian, a Indianie potrzebują Meksyku!
Umiłowani bracia i siostry ze wszystkich grup etnicznych Meksyku i Ameryki, wynosząc dziś do chwały ołtarzy Indianina Juana Diego, pragnę wam okazać, że Kościół i Papież są z wami wszystkimi, otaczają was miłością i zachęcają do stawiania czoła z nadzieją trudnym sytuacjom, w jakich żyjecie.
5. W tym decydującym momencie historii Meksyku, już po przekroczeniu progu nowego tysiąclecia, polecam możnemu wstawiennictwu św. Juana Diego radości i nadzieje, obawy i troski umiłowanego narodu meksykańskiego, który jest tak bliski mojemu sercu.
Bł. Juanie Diego, dobry Indianinie i chrześcijaninie, którego prosty lud zawsze uważał za świętego męża! Prosimy cię, towarzysz Kościołowi meksykańskiemu w jego pielgrzymowaniu, aby z każdym dniem stawał się coraz bardziej misyjny i coraz lepiej ewangelizował. Dodawaj otuchy biskupom, wspieraj kapłanów, wzbudzaj nowe i święte powołania, wspomagaj wszystkich, którzy swe życie oddają sprawie Chrystusa i szerzenia Jego królestwa.
Bł. Juanie Diego, mężu prawy i wiarygodny! Polecamy ci naszych wiernych braci i siostry świeckich, aby czując się powołani do świętości, wnosili ducha Ewangelii we wszystkie środowiska życia społecznego. Błogosław rodziny, umacniaj małżonków w ich życiu małżeńskim, wspieraj wysiłki rodziców wychowujących po chrześcijańsku swe dzieci. Wejrzyj życzliwie na udrękę tych, którzy cierpią fizycznie i duchowo, których dotyka ubóstwo, samotność, którzy doświadczają zepchnięcia na margines społeczeństwa czy przykrych skutków ignorancji. Niech wszyscy — rządzący i podwładni — postępują zawsze zgodnie z wymogami sprawiedliwości i poszanowania godności każdego człowieka, przyczyniając się w ten sposób do utrwalania pokoju.
Umiłowany Juanie Diego Cuauhtlatoatzin! Wskazuj nam drogę prowadzącą do Czarnej Madonny z Tepeyac, aby nas przyjęła do swego Serca, gdyż Ona jest Matką kochającą i litościwą, która prowadzi do prawdziwego Boga. Amen.
Przed udzieleniem końcowego błogosławieństwa Papież powiedział:
Na zakończenie uroczystości kanonizacyjnej Juana Diego pragnę jeszcze raz pozdrowić was wszystkich, którzy w niej uczestniczyliście — wielu w tej bazylice, inni na zewnątrz, a jeszcze inni za pośrednictwem radia i telewizji. Serdecznie dziękuję za uczucia, jakie okazywali mi ludzie spotykani na ulicach podczas mojego przejazdu. W osobie nowego świętego macie wspaniały przykład człowieka prawego, o nienagannych obyczajach, lojalnego syna Kościoła, posłusznego pasterzom, kochającego Maryję Dziewicę, dobrego ucznia Jezusa. Niech będzie on wzorem dla was, którzy tak go kochacie, i niech oręduje za Meksykiem, aby zawsze pozostał wierny. Zanieście wszystkim przesłanie tej uroczystości oraz pozdrowienie i wyrazy miłości Papieża dla wszystkich Meksykanów.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (10-11/2002) and Polish Bishops Conference
**************
Św. JUAN DIEGO
Niech będzie
waszym wzorem,
niech wskazuje
drogę do Maryi
W środę 31 lipca 2002 roku, w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe Jan Paweł II odprawił Mszę św., podczas której kanonizował Indianina bł. Juana Diego. Powiedział przy tej okazji:
„Wysławiam Cię, Ojcze (…) że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie” (Mt 11,25).
Jaki był Juan Diego? Dlaczego Bóg zwrócił na niego uwagę? Księga Eklezjastyka, jak słyszeliśmy, poucza nas, że tylko Bóg „jest potężny i przez pokornych bywa chwalony” (por. 3,20). Podobnie słowa św. Pawła, odczytane podczas tej Liturgii, rzucają światło na ten Boży sposób dokonania zbawienia: „Bóg wybrał (…) to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone (…), tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1,27-29).
Ze wzruszeniem czyta się relacje guadalupskie, napisane w sposób delikatny i z wielkim uczuciem. Według nich, Dziewica Maryja, Służebnica „wielbiąca Pana” (por. Łk 1,46), objawia się Juanowi Diego jako Matka prawdziwego Boga. Daje mu Ona jako znak wspaniałe róże, a gdy on pokazuje je biskupowi, odkrywa na swym płaszczu święty wizerunek Matki Bożej.
„Guadalupe – jak napisali biskupi Meksyku – naznaczyło początek ewangelizacji, której dynamika przeszła wszelkie oczekiwania. Orędzie Chrystusa, przekazane przez Jego Matkę, przenikało główne elementy kultury miejscowej, oczyszczało je i nadawało im ostateczny sens zbawczy” (14 maja 2002, n.8). Tak więc Guadalupe i Juan Diego mają głębokie znaczenie dla Kościoła oraz misji i stanowią wzór ewangelizacji doskonale osadzonej w kulturze.
„Pan patrzy z nieba, widzi wszystkich synów ludzkich” (Ps 33 [32],13) – powtarzaliśmy za psalmistą, raz jeszcze ponawiając wyznanie naszej wiary w Boga, który nie zważa na różnice rasy czy kultury. Juan Diego, przyjąwszy chrześcijańskie orędzie bez rezygnowania ze swej rdzennej tożsamości, odkrył głęboką prawdę o nowej ludzkości, w której wszyscy są powołani, by być dziećmi Bożymi w Chrystusie. Umożliwił tym samym owocne spotkanie dwóch światów i stał się protagonistą nowej tożsamości narodu meksykańskiego, głęboko związanego z Dziewicą z Guadalupe. Jej metyskie oblicze wyraża duchowe macierzyństwo, obejmujące wszystkich Meksykanów. Dlatego świadectwo jego życia winno nadal zachęcać do kształtowania narodu meksykańskiego, szerzenia braterstwa między jego synami i w coraz większym stopniu sprzyjać powrotowi Meksyku do jego źródeł, wartości i tradycji.
Juanie Diego, dobry Indianinie i chrześcijaninie, którego prosty lud zawsze uważał za świętego męża! Prosimy cię, towarzysz Kościołowi meksykańskiemu w jego pielgrzymowaniu, aby z każdym dniem stawał się coraz bardziej misyjny i coraz lepiej ewangelizował. Dodawaj otuchy biskupom, wspieraj kapłanów, wzbudzaj nowe i święte powołania, wspomagaj wszystkich, którzy swe życie oddają sprawie Chrystusa i szerzenia Jego królestwa.
Bł. Juanie Diego, mężu prawy i wiarygodny! Polecamy ci naszych wiernych braci i siostry świeckich, aby czując się powołani do świętości, wnosili ducha Ewangelii we wszystkie środowiska życia społecznego. Błogosław rodziny, umacniaj małżonków w ich życiu małżeńskim, wspieraj wysiłki rodziców wychowujących po chrześcijańsku swe dzieci. Wejrzyj życzliwie na udrękę tych, którzy cierpią fizycznie i duchowo, których dotyka ubóstwo, samotność, którzy doświadczają zepchnięcia na margines społeczeństwa czy przykrych skutków ignorancji. Niech wszyscy — rządzący i podwładni — postępują zawsze zgodnie z wymogami sprawiedliwości i poszanowania godności każdego człowieka, przyczyniając się w ten sposób do utrwalania pokoju.
Umiłowany Juanie Diego! Wskazuj nam drogę prowadzącą do Czarnej Madonny z Tepeyac, aby nas przyjęła do swego Serca, gdyż Ona jest Matką kochającą i litościwą, która prowadzi do prawdziwego Boga. Amen.
Św. Juan Diego Cuauhtlatoatzin
Urodził się ok. 1474 r. w mieście Cuauhtitlan, należącym do Królestwa Texcoco (Meksyk). Jego pierwotne imię Cuauhtlatoatzin w języku Cziczimeków znaczyło: „Mówiący orzeł» lub «Ten, kto mówi jak orzeł». Był człowiekiem świeckim i ojcem rodziny. Został ochrzczony przez pierwszych misjonarzy franciszkańskich prawdopodobnie w 1524 r., gdy miał ok. 48 lat. W 1529 r. zmarła jego żona Maria Lucia.
Życie Juana było proste i uczciwe. Był dobrym i bogobojnym chrześcijaninem. Pokorny, posłuszny i cierpliwy, postępował zgodnie z sumieniem i dawał przykład innym.
Źródła historyczne podają, że po raz pierwszy Matka Boża ukazała mu się w sobotę 9 grudnia 1531 r., kiedy szedł wczesnym rankiem do Tlatelolco na Mszę św. i katechezę prowadzoną przez franciszkanów. Ujrzał wtedy piękną postać kobiecą, odzianą w różową tunikę i błękitny płaszcz, która przedstawiła mu się jako: «Święta Maryja zawsze Dziewica, Matka prawdziwego Boga» i poprosiła, by na tym miejscu została zbudowana świątynia, w której będzie czczony Jej Syn. Poleciła Juanowi przekazać to życzenie władzom Kościoła w Meksyku.
Początkowo misjonarze franciszkańscy, a także biskup Juan de Zumarraga odnieśli się do Juana Diego nieufnie. Maryja podczas następnych objawień – które trwały do 12 grudnia 1531 r. – nalegała, by Jej polecenie rychło zostało spełnione. Juan Diego poprosił Ją wówczas o znak, który pomógłby przekonać biskupa. Matka Boża powiedziała mu, by udał się na szczyt wzgórza Tepeyac i nazbierał dla Niej kwiatów. Choć było to miejsce jałowe i w dodatku pokryte lodem, Juan Diego rzeczywiście znalazł tam piękne, wielobarwne kwiaty, które zebrał i okrył swoim płaszczem. Gdy biskup Zumarraga rozwinął płaszcz, zebrani zobaczyli na nim wizerunek Maryi…
Wkrótce na wzgórzu Tepeyac powstał mały kościółek, który stał się celem licznych pielgrzymek Indian, Metysów i Hiszpanów. Szczególną czcią wiernych został otoczony wizerunek Matki Bożej — który w cudowny sposób pojawił się na płaszczu Juana Diego i zachował się do dziś — oraz Jej przesłanie pełne miłości i miłosierdzia skierowane nie tylko do ludności Meksyku, ale całego świata.
Za zgodą biskupa Juan Diego zamieszkał w pobliżu kościoła i służył w nim Panu oraz Jego Matce. Zostawił wszystko, co miał, by poświęcić resztę życia modlitwie i głoszeniu Ewangelii. Zmarł w 1548 r. i został pochowany w kościele, przy którym pracował.
Kult Juana Diego zaczął się szerzyć w Meksyku zaraz po jego śmierci. Jednym ze świadectw tego kultu jest świątynia, którą wzniesiono w Cuauhtitlan, miejscu urodzenia Juana Diego, a którą poświęcono Matce Bożej.
6 maja 1990 r. Ojciec Święty wyniósł go do chwały ołtarzy podczas uroczystej Mszy św. sprawowanej w bazylice pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny z Guadalupe w stolicy Meksyku.
31 lipca 2002 r. podczas kolejnej podróży do Meksyku ogłosił go świętym.
http://voxdomini.com.pl/sw/juan_diego.htm
**************
Potrójny Święty
Marcin Żurek z miasta Meksyk
Procesy kanonizacyjne – z nielicznymi wyjątkami – trwają długo i są trudne. Rzymska Kongregacja ds. Kanonizacyjnych cieszy się opinią instytucji surowej i skrupulatnej. Zatrudnieni tam eksperci dokładnie badają dokumenty dotyczące kandydata na ołtarze, a wchodzący w skład trybunału specjalny urzędnik zwany advocatus diaboli wyszukuje wszystkie słabe punkty. Relacje poszczególnych etapów procesu są dokładnie spisywane i publikowane w postaci tzw. Positio. Księga ta zawiera m.in. argumenty przeciwko kanonizacji (lub beatyfikacji) i odpowiedź na te zarzuty.
Kiedy przed paru laty w jakiejś włoskiej publikacji poddano w wątpliwość rzetelność procesu kanonizacyjnego św. Marii Goretti, Kongregacja przeprowadziła dokładną analizę akt całego procesu, a następnie opublikowała odpowiedź. Trudno zatem tę rzymską dykasterię podejrzewać o naiwność, a tym bardziej zarzucać nierzetelność. Przeprowadzona w 1969 r. reforma kalendarza liturgicznego Kościoła doprowadziła do skreślenia z listy publicznie czczonych świętych szeregu imion, bo ich kult nie miał dostatecznie udokumentowanych podstaw. Prawda historyczna zbytnio mieszała się tam z legendą. Warto dodać, że chodziło o świętych, którzy na ołtarze zostali wyniesieni przez spontaniczny kult gminy chrześcijańskiej w czasach, gdy procesów beatyfikacyjnych jeszcze się nie prowadziło.
Kościół nikogo nie beatyfikuje dlatego, że doznał nadprzyrodzonych objawień. Przeciwnie: objawienia raczej komplikują proces, w którym trzeba dowieść, że wizjoner nie głosił czegoś sprzecznego z nauką Kościoła. W tym kontekście zadziwiające są wątpliwości i zarzuty przedstawione w artykule Marcina Żurka. Autor referuje spór toczący się wokół postaci nowego świętego. Wyjaśnienia wątpliwości nie znalazł ani w Positio, ani u osób kompetentnych. Tego rodzaju spory z natury rzeczy służą dochodzeniu do prawdy. Tu ścierają się ze sobą stara, ludowa i kościelna tradycja, kult, pobożność oraz przekonanie wiernych z wątpliwościami historyków i innych badaczy.
Ks. Adam Boniecki
Decyzja o kanonizacji Juana Diego – Indianina, któremu przed niemal 500 laty objawić się miała Matka Boska, i którego wyniesienie na ołtarze jest głównym punktem wizyty Jana Pawła II w Meksyku – wydaje się kontrowersyjna, bo nie do końca wiadomo, kto zostanie kanonizowany.
Francuski biskup Jacques Bossuet, przerażony zwiastunami Oświecenia przewidywał, że „jedność Kościoła rozsypie się w proch”, jeśli poddać jego autorytet pod osąd niedowiarków. Duch Bossueta silniej niż jakakolwiek inna inspiracja intelektualna obecny jest w dość pokrętnej i konspiracyjnej historii procesu kanonizacyjnego Juana Diego.
Trzech świętych
Świadectwa istnienia Juana Diego są sprzeczne, a wielu historyków i duchownych wręcz całkowicie je podważa. A jeśli nie było Juana Diego, to najpewniej nie było też objawienia.
Przed kilkoma laty Guillermo Schulenburg, wówczas opat Bazyliki Matki Boskiej z Guadalupe, zakwestionował historyczność postaci Juana Diego w wywiadzie udzielonym meksykańskiemu periodykowi „Ixtus”, który przedrukowało włoskie pismo „30 Giorni”. Jedynym skutkiem wypowiedzi była niesława, która spadła na duchownego. Problem zignorowano, nie podejmując dyskusji, prymas Norberto Rivera zaś doprowadził do usunięcia Schulenburga z piastowanego przezeń przez 33 lata stanowiska.
Schulenburg wskazał na milczenie źródeł historycznych na temat Juana Diego i objawienia. Powołał się też na badania archeologiczne, w latach 60. przeprowadzone na jego zlecenie w Capilla de los Indios, gdzie miały spoczywać szczątki świętego, których jednak nie znaleziono. Wedle dokumentu „Ioannis Didaci Cuauhtlatoatzin. Positio”, opublikowanego 20 lat później przez watykańską Kongregację do spraw Kanonizacyjnych, „istnieją dowody, że szczątki Juana Diego złożono w pierwszej Kaplicy Matki Boskiej z Guadalupe i przeniesiono następnie w miejsce ich aktualnego spoczynku – do Capilla de los Indios”. „Positio” nie odpowiada jednak na zajmujące pytanie, dlaczego przemilczano negatywne rezultaty poszukiwań w domniemanym miejscu pochówku.
Nieobecność szczątków Juana Diego w miejscu wskazywanym przez tradycję nie przeczy oczywiście jego historyczności. Wątpliwości budzi jednak namnożenie sprzecznych ze sobą biografii świętego. Tak silna jest wola usankcjonowania legendy, że mnożą się nie tylko dowody na istnienie Juana Diego, ale rozmnożył się on sam.
Zawsze wierzono, że był biednym wieśniakiem z położonej w pobliżu dzisiejszego miasta Meksyk osady o nazwie Cuautitlán. Jednak niedawno biskup Onésimo Cepeda ogłosił, że zapisy indiańskie oraz przekazy ustne wskazują, że Juan Diego był indiańskim arystokratą z Ecatepec. Dowodów dostarczają ponoć badania przeprowadzone przez grupę historyków i archeologów, którzy twierdzą, że w okolicach Ecatepec żyje dziś około stu potomków Juana Diego, bp Cepeda zaś utrzymuje, że kościół w Ecatepec stoi na ruinach jego pałacu.
Mszę kanonizacyjną planowano pierwotnie właśnie w Ecatepec, ostatecznie postanowiono jednak, że odbędzie się ona w stołecznej Bazylice. Taka decyzja jest na pozór oczywista – Bazylika stoi na wzgórzu, na którym miało nastąpić objawienie i jest symbolem kultu la Virgen i samego Juana Diego. Wada tej lokalizacji polega na tym, że świątynia pomieścić może jedynie 12 tys. osób i 30 tys. na dziedzińcu. Tymczasem na uroczystości przybyć ma ok. 12 milionów wiernych (najwięcej w historii meksykańskiego Kościoła) – zgromadzeni w centrum miasta spowodują jego paraliż. Z racji logistycznych lepsze były zatem pierwotne plany przeprowadzenia uroczystości na otwartych przestrzeniach Ecatepec. Ich zmiana wynikać mogła z konsternacji Watykanu, który stanął przed koniecznością wyboru spośród dwóch kandydatów. Najpewniej zrezygnowano z Ecatepec, by nie urazić wiernych z Cuautitlán, ale i po to, by zachować pozory jedności.
Czy jednak niejasności nie były zbyt duże, by rozwiązywać je drogą arbitralnej decyzji? Jeśli z zastosowaniem równie zasadnych argumentów podaje się sprzeczne ze sobą biografie Juana Diego, to albo chodzi o dwie różne postaci, albo też jedna z nich jest wytworem fantazji. A skoro jest nim jedna z nich, to mogą być nim obydwie. Kościół meksykański nie dopuścił do dyskusji w tej kwestii, starając się przedstawić spójną wersję legendy, która niewiele ma wspólnego z rzeczywistym, bardziej skomplikowanym stanem rzeczy. Prymas Rivera tak silnie zaangażowany był w sprawę kanonizacji Juana Diego, że wystąpił nawet jako jego biograf. W swej książce „Juan Diego, el águi-la que habla” („Juan Diego, mówiący orzeł”) przedstawia jednak biografię, która sprzeczna jest z dwiema wspomnianymi wersjami, będąc żywotem trzeciego już Juana Diego.
Cud mniemany
Przez stulecia wierzono, że dowodem autentyczności legendy jest wizerunek la Virgen odbity na szacie, którą miał na sobie Indianin podczas objawienia. To na tej podstawie Juan de Zumárraga, pierwszy arcybiskup Meksyku, miał uwierzyć w rzetelność relacji o objawieniu, przyjętej początkowo nieufnie. Wizerunek przechowywany jest dziś jako najświętsza relikwia Meksyku w Basílica de Santa María de Guadalupe. Już w XX wieku kult wzmocniła wiadomość, że w oczach Madonny można dostrzec sylwetkę samego Juana Diego.
Według „Positio” pierwsze badania tkaniny zostały przeprowadzone w 1936 r. przez dr. Ricardo Kuhna z Heidelbergu. Stwierdzić on miał, że „przeanalizowane włókna nie zawierają barwników roślinnych, zwierzęcych ani mineralnych”. Kolejne analizy przeprowadził w latach 1954 i 1963 prof. Francisco Camps Ribera, który nie odnalazł „śladów pędzla, ani świadectw, by tkanina została zagruntowana”.
„Positio” wspomina też o opublikowanej w 1974 r. książce Carlosa Salinasa „Juan Diego w oczach Najświętszej Maryi z Guadalupe”. Salinas powiada, że „płótno zostało zbadane przez okulistów, którzy udowodnili, że oczy Matki Boskiej wiernie oddają cechy oczu ludzkich”. Kolejną książkę na ten temat – „Oczy Matki Boskiej z Guadalupe” – opublikował w 1981 r. José Auste Tosmann. Relacjonuje on badania komputerowe, dzięki którym „odkryto w oczach la Virgen sylwetki postaci ludzkich – grupę duchownych, postać ciemnoskórej kobiety oraz samego Juana Diego”.
Jednak według dwóch artykułów opublikowanych w maju przez tygodnik „Proceso”, przed 20 laty analizę wizerunku przeprowadził także konserwator zabytków José Sol Rosales, wypowiadając się na jego temat jednoznacznie: nie jest on wynikiem cudu, lecz został namalowany ręką ludzką z użyciem standardowych materiałów i techniki charakterystycznej dla okresu, w którym powstał. Rosales kwestionuje wszystkie elementy mitu. Iluzoryczne jest według niego przekonanie, że wizerunku nie dotknął upływ czasu – świadkowie obecni przy oględzinach mówią o widocznych uszczerbkach, on sam zaś odkrył retusze maskujące ubytki farby oraz ślady pędzla. Twierdzi, że obraz został wykonany na zagruntowanym płótnie, wbrew dawnemu przekonaniu, że odbił się na surowej tkaninie. Rosales podważył też koronny dowód na jego cudowne pochodzenie, wedle którego w źrenicach Matki Boskiej dostrzec można klęczącą postać Juana Diego: „przy zastosowaniu dużych powiększeń obraz rozpada się na mnóstwo bezładnych punktów, które można interpretować wedle uznania, a przy odrobinie wyobraźni można w źrenicach la Virgen dopatrzeć się 30 postaci”.
Schulenburg, na którego prośbę studium zostało przeprowadzone, przesłał raport komisji do Watykanu, „Positio” nie wspomina jednak o nim ani słowem. Szczegóły historii, wraz z korespondencją Schulenburga z najwyższymi hierarchami Kościoła, przedstawia natomiast wydana właśnie książka ks. Manuela Olimona Nolasco „La búsqueda de Juan Diego” („Poszukiwanie Juana Diego”).
W maju 2000 r., gdy proces kanonizacyjny był już zaawansowany, Schulenburg wraz z grupą duchownych i naukowców skierował do Watykanu kolejne pismo, ostrzegając przed kanonizacją „postaci, której historyczne istnienie było zawsze kontrowersyjne i które to wątpliwości ostatnio przybrały na sile”. Odpowiedzią było milczenie, reakcją zaś Prymasa Rivery było wydalenie z Bazyliki ks. Carlosa Warnhol-tza – jednego z sygnatariuszy listu. Warnholtz wyjaśnił wówczas, że „miał szczęście (lub pecha) zobaczyć z bliska szatę Juana Diego, gdy dokonywano jej analizy i przestał wierzyć, by wizerunek Matki Boskiej był wynikiem cudu”. Zastrzegł jednak, że „by zapobiec duchowemu kryzysowi wiernych zachowa milczenie i nigdy nie poczyni żadnych publicznych komentarzy na ten temat”. Prymas Rivera pozostał jednak nieugięty i mimo uniżonych suplik Warnholtza nie przywrócił go do służby kapłańskiej w Bazylice.
Rzecznik prasowy Prymasa, Guillermo Ortiz, poproszony przeze mnie o komentarz na temat informacji ogłoszonych przez „Proceso”, odparł, że „nie przeprowadzono żadnych badań” i „nie jest możliwe, by wizerunek Matki Boskiej został namalowany ręką ludzką”. Zwróciłem się zatem z prośbą o wyjaśnienia do Sol Rosalesa, autora kwestionowanych przez kurię analiz, który w pełni potwierdził wersję ogłoszoną przez tygodnik i dodał, że raport został przekazany Bazylice oraz opublikowany przez Leoncio Garzé Valdéza w książce „La Virgen del Tepeyac”.
Badania przez szybę
Postawa meksykańskiego Kościoła budzi konsternację. Jego zabiegi w procesie kanonizacyjnym koncentrowały się na manipulowaniu pozorami spójności mitu Juana Diego i tłumieniu głosów sceptycznych, rodzących się w końcu nie w gronie cynicznych ateistów, ale wśród historyków i księży. Próbowano zachować pozory obiektywizmu, ale – co dla Meksyku charakterystyczne – nie zadbano o wiarygodność.
Pod koniec lat 90. do Meksyku przybył konsultant historyczny Watykanu, Fidel González Fernández, który powołał komisję mającą zbadać historyczny aspekt mitu. Jej członkami zostali najbardziej zagorzali zwolennicy kanonizacji Juana Diego, a ci, którzy wskazywali na nieścisłości legendy, nie zostali o dochodzeniu powiadomieni. Komisja nie przeprowadziła analizy wizerunku la Virgen, co powinna była zrobić w pierwszej kolejności, jeśli powątpiewano w kwalifikacje Rosalesa. Uznano, że Rosales się myli, zadowoliwszy się kontemplacją obrazu przez szybę, z intencją raczej dewocyjną niż analityczną.
Choć w książce prymasa Rivery można znaleźć rozdział, którego tytuł zapowiada reakcję na sporne kwestie, to szukać jej tam próżno. Wypełniają go ogólniki, wskazujące na istnienie „niewielu księży wątpiących w objawienie”, wobec których Prymas wyraża swe „politowanie”. Nie tylko nie odpowiada na argumenty owych „niewielu księży”, ale nawet o nich nie wspomina, choć we własnej książce mógł je przecież obalić. Podobną wątpliwość można mieć wobec postępowania Sola Rosalesa: dlaczego w odpowiedzi na wieloletnie milczenie Watykanu nie ogłosił wyników swych badań? On sam powiada, że zrobił „to samo, co lekarze, którzy nie opowiadają na prawo i lewo o chorobach pacjentów”. Wyjaśnienie wątpliwe, bo chodzi w końcu o fakty dotyczące kultu, które jego wyznawcy mają prawo znać.
Reakcja wiernych
A jak na toczący się spór zareagowali wierni? Także oni zignorowali tezy kwestionujące największe tutejsze świętości. Artykuły w „Proceso” nikogo nie zbulwersowały, nie doprowadziły do przewidywanego przez ks. Warnholtza kryzysu duchowego, nikogo nie skłoniły nie tylko do protestów przeciw brukaniu świętości, ale nawet do zwyczajnej dyskusji. Jednym słowem, nie stało się w Meksyku absolutnie nic. Przyczyną mogły być kościelne naciski na media, którym te uległy już wtedy, gdy zaczęło się mówić o seksualnych nadużyciach księży – przestraszone pogróżkami, niemal tę kwestię przemilczały. Bardziej przekonujące wydaje się jednak wyjaśnienie odwołujące się do meksykańskiej kultury.
Bohater pewnej powieści meksykańskiej pisarki Eleny Poniatowskiej narzeka, że „w Meksyku wykształcenie jest oznaką pretensjonalności”. Meksykanie są w istocie jednym z najsłabiej wykształconych społeczeństw świata i choć nie to jest bezpośrednią przyczyną braku reakcji na ogłoszone rewelacje, to oba zjawiska mają swe źródło w powszechnej tu pogardzie dla najdelikatniejszego nawet scjentyzmu.
Dla Meksykanina wyłączną podstawą wszelkich przekonań są emocje: jeśli tak postanowi, to będzie wierzył w cudowny charakter wizerunku la Virgen bez względu na doniesienia naukowców. Nie ma powodu, by przyjmował je „na wiarę”, nie kwestionując ich rzetelności. Prawdziwie jednak zadziwia, że w Meksyku sprzeczności między legendą a argumentem przeciw niej w ogóle się nie zauważa.
Artur Schopenhauer w „Erystyce” ironicznie doradza dyskutantom i polemistom, by wyczerpawszy wszelkie przytoczone przez niego nieuczciwe argumenty, zwymyślać przeciwnika. Ani zwolennicy, ani przeciwnicy kanonizacji nie dysponują argumentami konkluzywnymi. Jednak fakt, że pierwsi autorytarnie pozbawili głosu drugich, czyni z tej kanonizacji manifest niepokojących poglądów – przekonania, że prawda wspiera się na autorytecie, a rozwiązanie dyskusji może się dokonywać wedle zasad bliskich tym, które wyłożył Schopenhauer.
http://www.tygodnik.com.pl/numer/276931/zurek.html
***************
Dodaj komentarz