poniedziałek 17 listopada 2014
Poniedziałek XXXIII tygodnia Okresu Zwykłego
Św. Elżbietę Węgierską
Komentarz do Ewangelii
Św. Rafał Arnáiz Barón : „Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga”
Ap 1,1-4.2,1-5a.
Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby ukazać swym sługom, co musi stać się niebawem, a On wysławszy swojego anioła oznajmił przez niego za pomocą znaków słudze swojemu Janowi.
Ten poświadcza, że słowem Bożym i świadectwem Jezusa Chrystusa jest wszystko, co widział.
Błogosławiony, który odczytuje, i którzy słuchają słów Proroctwa, a strzegą tego, co w nim napisane, bo chwila jest bliska.
Jan do siedmiu Kościołów, które są w Azji: Łaska wam i pokój od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi, i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem.
Usłyszałem Pana mówiącego do mnie: «Aniołowi Kościoła w Efezie napisz: To mówi Ten, który trzyma w prawej ręce siedem gwiazd, Ten, który się przechadza wśród siedmiu złotych świeczników:
“Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to że złych nie możesz znieść, i że próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie apostołami, a nimi nie są, i żeś ich znalazł kłamcami.
Ty masz wytrwałość: i zniosłeś cierpienie dla imienia mego – niezmordowany.
Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości.
Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij”».
Ps 1,1-2.3.4.6.
Błogosławiony człowiek, który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w prawie Pańskim upodobał sobie
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.
On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie,
liście jego nie więdną,
a wszystko, co czyni, jest udane.
Co innego grzesznicy:
są jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Albowiem znana jest Panu droga sprawiedliwych,
a droga występnych zaginie.
Łk 18,35-43.
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał.
Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje.
Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi.
Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»
Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go:
«Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał».
Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła».
Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.
Fragment liturgicznego tłumaczenia Biblii Tysiąclecia, © Wydawnictwo Pallottinum
Komentarz do Ewangelii:
Św. Rafał Arnáiz Barón (1911-1938), trapista hiszpański
Pisma duchowe, list do wuja, 16.11.1935
Posiadam jeden z tak wielkich skarbów. Chciałbym krzyczeć z radości i głosić wszelkiemu stworzeniu: uwielbiajcie Pana, kochajcie Pana, który jest tak wielki, który jest Bogiem… Świat nie widzi, świat jest ślepy, a Bóg potrzebuje miłości. Bóg potrzebuje dużo miłości. Nie mogę Mu dać wszystkiego, o co prosi, jestem mały, szaleję, chciałbym, żeby świat Go kochał, ale świat jest Jego wrogiem. Panie, jak wielka jest ta męka! Widzę to i nie znajduję żadnego rozwiązania. Jestem zbyt mały, nieznaczny. Miłość do Ciebie przygniata mnie, chciałbym, aby wszyscy bracia, przyjaciele i cały świat kochali Cię mocno…
Jaką litość wzbudzają we mnie ludzie, którzy, widząc orszak Jezusa i Jego uczniów, pozostają niewzruszeni. Jaką radość musieli odczuwać apostołowie i przyjaciele Jezusa za każdym razem, kiedy jakaś dusza otwierała oczy, odrywała się od wszystkiego i dołączała do nich, idąc za Nazarejczykiem, który nie prosił o nic innego, jak o odrobinę miłości. Czy pójdziemy za Nim, drogi bracie? On widzi nasze zamiary, spogląda na nas, uśmiecha się i pomaga nam. Nie ma się czego obawiać, idziemy w ciszy jako ostatni w orszaku, który przemierza ziemie Judei, ale karmieni wielką, ogromną miłością. On nie potrzebuje słów. Nie musimy stawać w Jego zasięgu, aby nas ujrzał. Nie potrzebujemy wielkich uczynków, ani niczego, co przyciąga uwagę: będziemy ostatnimi przyjaciółmi Jezusa, ale tymi, którzy kochają Go najbardziej.
********************************
Abym przejrzał
Co znaczy przejrzeć w życiu duchowym? Czy jedynie jeszcze wyraźniej widzieć własną słabość i grzeszność? Kiedy niewidomy przejrzał, szedł za Jezusem, wielbiąc Boga. Przejrzeć to znaczy zobaczyć Bożą miłość we własnym życiu, w jaki sposób towarzyszyła nam od początku życia aż do dziś. Jeśli zobaczysz, jak bardzo Bóg cię kocha, nie możesz Go nie wielbić. Nie możesz nie iść z Nim przez życie. Tylko miłość przemienia życie. Tylko miłość sprawia, że nie żebrzesz przy drodze, ale radośnie i pewnie idziesz drogą życia.
Jezu, proszę, spraw, abym ujrzał cuda miłości, które czynisz w moim życiu i życiu moich najbliższych. Wielbię Cię za każdy z nich!
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2014-11-17
************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Elżbieta urodziła się w 1207 r. w Bratysławie lub na zamku w Sarospatah jako trzecie dziecko Andrzeja II, króla Węgier, i Gertrudy, siostry św. Jadwigi Śląskiej. Miała zaledwie 4 lata, gdy została zaręczona z Ludwikiem IV, późniejszym landgrafem Turyngii. Wychowywała się wraz z nim na zamku Wartburg. Wyszła za niego za mąż zgodnie z zamierzeniem swojego ojca dopiero 10 lat później, w roku 1221, mając 14 lat. Z małżeństwa urodziło się troje dzieci: Herman, Zofia i Gertruda. Po 6 latach, w 1227 r. Ludwik zmarł podczas wyprawy krzyżowej w Brindisi we Włoszech. Tak więc Elżbieta została wdową mając 20 lat.Zgodnie z frankońskim prawem spadkowym, opuściwszy wraz z dziećmi Wartburg, Elżbieta zamieszkała najpierw w pobliskim Eisenach, a następnie w Marburgu, gdzie ufundowała szpital, w którym sama chętnie usługiwała. Oddała się wychowaniu dzieci, modlitwie, uczynkom pokutnym i miłosierdziu. Jej spowiednikami byli franciszkanin Rudiger i norbertanin Konrad z Marburga, słynny kaznodzieja i inkwizytor na Niemcy, mąż bardzo surowy. Prowadził ją drogą niezwykłej pokuty. W 1228 r. Elżbieta złożyła ślub wyrzeczenia się świata i przyjęła jako jedna z pierwszych habit tercjarki św. Franciszka.
Ostatnie lata spędziła w skrajnym ubóstwie, oddając się bez reszty chorym i biednym. Zmarła w nocy z 16 na 17 listopada 1231 r. Sława jej świętości była tak wielka, że na jej grób zaczęły przychodzić pielgrzymki. Konrad z Marburga, korzystając ze swego stanowiska inkwizytora, napisał jej żywot i zwrócił się do Rzymu z formalną prośbą o kanonizację. Papież Grzegorz IX bezzwłocznie wysłał komisję dla zbadania życia Elżbiety i cudów, jakie miały się dziać przy jej grobie. Stwierdzono wówczas ok. 60 niezwykłych wydarzeń. Sprawę poparł także metropolita Moguncji i św. Rajmund z Peñafort. Po 4 latach Grzegorz IX bullą z 27 maja 1235 r. ogłosił uroczyście Elżbietę świętą. Jest patronką elżbietanek (zgromadzenia założonego w Nysie w 1842 r., prowadzącego liczne dzieła w Polsce), elżbietanek cieszyńskich (założonych w XVII w. w Akwizgranie) oraz Franciszkańskiego Zakonu Świeckich; jest także patronką Niemiec i Węgier. Jej imię przyjęło jako swoją nazwę kilka zgromadzeń zakonnych i dzieł katolickich.
W ikonografii św. Elżbieta przedstawiana jest w stroju królewskim albo z naręczem róż w fartuchu. Powstała bowiem legenda, że mąż zakazał jej rozdawać ubogim pieniądze i chleb. Gdy pewnego razu przyłapał ją na wynoszeniu bułek w fartuchu i kazał jej pokazać, co niesie, zobaczył róże, mimo że była to zima. Jej atrybutami są także: kilka monet i różaniec.
Teodor urodził się w Neocezarei, w Poncie (Mała Azja) ok. roku 213. Miał pochodzić ze znakomitej, pogańskiej rodziny. Kiedy miał 14 lat, zmarli jego rodzice. Żądny wiedzy, udał się ze swym bratem, Atenodorem, do Aten, a potem do Bejrutu w Fenicji, gdzie studiował retorykę i prawo. Z okazji ślubu siostry z wysokim urzędnikiem obaj bracia udali się do Cezarei Palestyńskiej, która była wtedy stolicą Palestyny. Tu zetknęli się z Orygenesem, który założył tam właśnie szkołę katechetyczną, głośną na cały Wschód. Oczarowani jego ogromną wiedzą i erudycją, zostali jego uczniami. On też nakłonił ich do porzucenia pogaństwa i przyjęcia chrztu. Wtedy Teodor jako “nowy” człowiek zmienił imię na Grzegorz. Odtąd należał do najżarliwszych uczniów Orygenesa.Około roku 238 razem z bratem powrócili do ojczyzny. Grzegorz musiał wyróżniać się niezwykłą wiedzą i świętością życia, skoro mimo młodego wieku (25 lat) został wyświęcony przez metropolitę Fedimosa na biskupa Neocezarei. Miasto było wówczas zupełnie pogańskie. Grzegorz rozwinął w nim szybko gorliwą działalność. Jego żywoty głoszą, że kiedy przy śmierci zapytał, ilu jest jeszcze w mieście pogan, miał otrzymać odpowiedź, że tylko siedemnastu. Wtedy święty z radością miał zawołać: “Dzięki Ci, Boże, bo właśnie tylu na początku swoich rządów zastałem chrześcijan”.
W latach 249-251, za panowania cesarza Decjusza, wybuchło krwawe prześladowanie. Grzegorz schronił się wraz z wiernymi w górach. Około roku 254 Pont najechali germańscy Goci, wyrządzając duże szkody. Grzegorz starał się złagodzić skutki ich najazdu. Swojej gorliwości pasterskiej nie ograniczył tylko do własnego rejonu. Pozyskał dla wiary św. Makrynę, babkę świętych Grzegorza z Nyssy i Bazylego. Uczestniczył w synodzie w Antiochii, na którym potępiono herezję Pawła z Samosaty. Jako biskup tego miasta odmawiał on Chrystusowi Boskiego synostwa (twierdził, że Jezus był adoptowanym Synem Boga).
Pełen zasług św. Grzegorz pożegnał ziemię 17 listopada pomiędzy rokiem 270 a 275. Zaliczany bywa do grona Ojców Kościoła. Pozostawił po sobie kilka pism: Panegiryk ku czci Orygenesa, Wyznanie wiary, List kanoniczny do nieznanego bliżej biskupa, Komentarz do Księgi Eklezjastyka i Dialog o zdolności czy niezdolności Boga do cierpienia.
Cuda, jakie miały miejsce sto lat po jego śmierci, spisali św. Bazyli Wielki i św. Grzegorz z Nyssy. Według tradycji był pierwszą znaną osobą, której ukazała się Matka Boża i św. Jan Apostoł. Otrzymał wówczas potwierdzenie doktryny o Świętej Trójcy.
W ikonografii przedstawiany jest jako siwobrody, łysiejący starzec w czerwonych szatach biskupich i z Ewangelię w rękach.
Święty pochodził ze znakomitej i pobożnej rodziny z Owernii. Urodził się 30 listopada 538 r. w Clermont-Ferrand. Jego ojciec umarł przedwcześnie. Po śmierci męża matka wróciła do swojej posiadłości w Burgundii, a ośmioletniego Grzegorza oddała na wychowanie wujkom: św. Nicecjuszowi i św. Galii. Pierwszy z nich został potem biskupem Lyonu, drugi – biskupem Clermont. Obaj wychowawcy mieli wiele ksiąg, w których Grzegorz lubił się rozczytywać. Najbardziej interesowały go książki historyczne: Historia Kościoła Euzebiusza z Cezarei, przetłumaczona z języka greckiego na łacinę, św. Hieronima O mężach znakomitych oraz Akta męczeństwa, a także dzieła Sulpicjusza Sewera i Apolinarego z Sydonu. Chętnie sięgał też po rzymskich klasyków.
W wieku 25 lat otrzymał święcenia diakona. Niedługo potem zachorował. Dla odzyskania zdrowia udał się z pielgrzymką do grobu św. Marcina do Tours, gdzie faktycznie doznał uzdrowienia. Pozostał przez pewien czas przy tamtejszym biskupie, Eufroniuszu, który był jego krewnym, po czym wrócił do Burgundii. Kiedy niebawem wuj Nicecjusz został biskupem w Lyonie, podążył za nim. Po kilku latach zmarł biskup Tours i tamtejszy kler wraz z ludem powołali – ówczesnym zwyczajem – na jego miejsce Grzegorza.
Rządy pasterskie przyszło mu pełnić w trudnych czasach. Król Lotar I zdołał wprawdzie zjednoczyć państwo pod swym berłem, jednak po jego śmierci w 561 r. czterej synowie wszczęli bratobójczą wojnę. Powstał chaos, kraj szedł w gospodarczą ruinę. Zamęt nie ominął Tours. Grzegorz pośredniczył między skłóconymi stronami i usiłował doprowadzić do zgody. Swoim taktem i odwagą oraz obroną pokrzywdzonych zdobył powszechne uznanie. Często uciekano się więc do jego pośrednictwa. Pozyskał sobie także przyjaźń króla Chilperyka, który w niejednym wypadku spieszył mu również z pomocą.
Zmarł zapewne 17 listopada 594 r. Pochowany został w bazylice św. Marcina, a nie w katedrze, gdyż taką wyraził wolę. W VII w. św. Audoenus wystawił mu bogate mauzoleum. Zniszczyli je wprawdzie Normanowie, ale odbudował je Erweusz, skarbnik katedry.
Największą przysługę swojej ojczyźnie sprawił św. Grzegorz z Tours przez napisanie jej historii, zwłaszcza jej początków. Bez Historii Franków niemożliwe byłoby dla współczesnych historyków zorientowanie się w mnóstwie nazw geograficznych i etnicznych, królów i książąt ówczesnych szczepów frankońskich. Ponadto św. Grzegorz zostawił jeszcze inne cenne pisma, m.in. Cuda św. Marcina, Cuda św. Juliana, Cuda św. Andrzeja, Życie Ojców, Chwała męczenników oraz Chwała wyznawców.
Dodaj komentarz