Przedwczoraj /29.10.2014/ Stanisław Janecki opublikował w portalu Wpolityce.pl artykuł zatytułowany “Przy pomocy taśm przeprowadzono „miękki zamach stanu”. Kto był reżyserem?” /TUTAJ/. Tekst ten logicznie tłumaczy wydarzenia ostatnich miesięcy, ale mało kto zwrócił na niego uwagę. Janecki pisze:
“W aferze taśmowej chodziło o wyrzucenie z rządu Tuska, Sikorskiego i Sienkiewicza, zmianę biznesowego układu, przekształcenie tajnych służb i wzmocnienie prezydenta.
Ujawnienie nagrań polityków podsłuchanych w restauracjach Sowa & Przyjaciele oraz Amber Room okazało się operacją wymiany ekipy rządzącej. Operacją precyzyjnie zaplanowaną i całkiem sprawnie przeprowadzoną. W Klubie Ronina nazwałem tę operację „miękkim zamachem stanu”, bo tym w istocie była. Już możemy dość precyzyjnie zrekonstruować ten „zamach stanu”. Przekazanie taśm mediom było pomyślane jako uderzenie w ministrów Sikorskiego oraz Sienkiewicza, „dobicie” odwołanego ze stanowiska ministra finansów Jacka Rostowskiego, stronnika Sikorskiego, a celem głównym było zmuszenie premiera Donalda Tuska do „ucieczki” do Brukseli.”.
Jak widać – plan ten się powiódł. Zdaniem Janeckiego, stała za nim część tajnych służb zwiazana z prezydentem Komorowskim oraz z grupami interesów z sektorów energetycznego, chemicznego i zbrojeniowego, a takze finansowego. Janecki twierdzi, iż:
“Kiedy uderzono w Sienkiewicza i Sikorskiego, jednocześnie wysłano mocny sygnał do Donalda Tuska, żeby zaczął się bardziej starać o posadę w Brukseli. Bo jeśli przegapi otwarte wtedy okno i nie skorzysta, może stracić wszystko. A to z tego powodu, ze wyraźnie dano Tuskowi do zrozumienia, iż mogą się pojawić nagrania uderzające w niego samego. Donald Tusk nie chciał sprawdzać, czy był to blef czy rzeczywiste zagrożenie, więc rzeczywiście bardzo mocno się zaangażował w uzyskanie poparcia wystarczającego do objęcia posady przewodniczącego Rady Europejskiej. W ten sposób operacja z taśmami w krótkim czasie doprowadziła do zamierzonych skutków i przygotowała nie tylko wymianę premiera i kilku ministrów, ale także wymianę grup interesów wspierających władzę. Ta zmiana oznacza także przetasowania w tajnych służbach, czego nie widać, a co już się dzieje.”.
Autor stwierdza, że zwykli ludzie w ogóle tego “miękkiego zamachu stanu” nie zauważyli, a tymczasem oznacza on dużą zmianę na gorsze. Wzmocnił się ośrodek prezydencki. do tej pory klinczowany przez Tuska. Może się zmienić polityka zagraniczna, a pani Piotrowska zapewne nie zapanuje nad służbami. Janecki stwierdza na koniec:
“Teraz będzie znacznie łatwiej wepchnąć kluczowe sektory państwa na takie tory, że pod znakiem zapytania może stanąć i tak już względne bezpieczeństwo Polski oraz najważniejsze interesy w gospodarce i polityce zagranicznej. A to pozwala postawić pytanie, kto tak właściwie był reżyserem „miękkiego zamachu stanu”, który przeprowadzono m.in. przy użyciu taśm.”.
Analizie Janeckiego nic zarzucić nie można. Jest logiczna, spójna i zgodna z faktami. Potwierdza ją też “parasol ochronny” nad Ewą Kopacz, mniej więcej tak samo szczelny jak ten nad Bronisławem Komorowskim. Początkowo nieco zdezorientowane media mainstreamu grzecznie dołączyły do szeregu. Również w “drugim obiegu” temat taśm spadł z porządku dnia. W blogosferze artykuł Janeckiego nie wywołał oddźwieku.
Jeśli chodzi o pytanie “Kto byl reżyserem”, to nasuwają się skojarzenia: Komorowski – WSI – GRU – Rosjanie. Na rolę tych ostatnich wskazywał Tusk, gdy mówił o taśmach. Powszechnie z niego kpiono. Być może niesłusznie.
Może rzeczywiście Janecki ma rację. Ale chyba dużej różnicy nam to nie robi czy rządzi nami stronnictwo ruskie czy pruskie. Trzeba jedynie bardziej uważać na ciężarówki ze żwirem.
Dobrze powiedziane. Nie mogłem zebrać swoich myśli w jakiś sensowny komentarz i widzę, że dobrze zrobiłem, że zaczekałem :)