23 października 2014 godz. 10:34 - w odpowiedzi do: circ 02:59
Nie mam kryzysu, dziękuję, u mnie w małżeństwie jest co najmniej dobrze, jesteśmy szczęśliwi – dzięki Bogu (nawet, gdy któreś z nas w czymś tam nawala).
Co jest gorsze – oglądanie kiedyś japońskich filmów animowanych (z doboru), czy Twoje stare i nowe grzechy?
Ta modlitwa jest zapisana tak, jakby była trochę egoistyczna, ale myślałem o niej jako o “minimalnej” modlitwie każdego człowieka – w zasadzie po przemyśleniu sprawy, powinienem ją zapisać:
PANIE BOŻE, POKORNIE CIĘ PROSIMY, ABYŚ NAM DAŁ TO, CZEGO POTRZEBUJEMY TAK, ŻEBYŚMY TEGO CHCIELI.
Chyba nie ma w tej modlitwie nic złego, Bóg bowiem jeden wie, czego naprawdę potrzebujemy. Problem jest też taki, że rzadko kiedy tego chcemy.
23 października 2014 godz. 10:44 - w odpowiedzi do: space 10:34
Czy taka parafraza tej modlitwy:
“Panie Boże, daj nam to, czego potrzebujemy, oraz siłę – by nie upaść pod tego ciężarem oraz mądrość – by tego nie odrzucić”
– byłaby zgodna z duchem Twojej intencji?
23 października 2014 godz. 10:49 - w odpowiedzi do: Asadow 10:44
W zasadzie tak. Myślałem, że w “chcieli” zawiera się takie Boże “chcieć”, czyli chcieć zawsze a nie tylko na chwilę, więc nie myślałem o odrzuceniu. Jednak nie jestem całkowicie pewien, czy potrzebujemy siły i mądrości – bardzo prawdopodobnie tak, choć może nie zawsze, dlatego tylko: “w zasadzie”.
23 października 2014 godz. 17:21 - w odpowiedzi do: circ 12:02
@Circ @Asadow
Ta modlitwa nie jest lepsza (czy szczera modlitwa płynąca z serca może być lepsza albo gorsza?). Jest dodatkiem dla słabych. Równie dobrze jeszcze poprosić: Boże, daj nam chcieć tego, czego potrzebujemy. (Czy jak dziecko modli się o zabawkę, to jest gorsza modlitwa, niż jak my się modlimy o pokój na świecie?)
Ha, bardzo świetna modlitwa. Mój kumpel jak rzucał palenie, to się tak pomodlił: Panie Boże, ty wiesz jak bardzo lubię i chcę palić i nie potrafię ani nie chcę tego zmienić ale wiem, że mi to szkodzi, więc prosze Cię, o ile to możliwe, odbierz mi to lubienie i chcenie.
23 października 2014 godz. 21:25 - w odpowiedzi do: DelfInn 18:46
:) No właśnie! Zainspirował mnie przyjaciel, który kończy często dzień grami i parą browców i wie, że nie bardzo to jest ad maiorem… Mówi mi, że do Boga można przyjść jak do przyjaciela i ofiarować mu wszystko: to co nas cieszy, smuci, to co chcemy zmienić a nawet to, czego nie chcemy zmienić. I tak właśnie czyni i jak mi to powiedział, to teraz już obaj wierzymy, że Bóg mu odbierze te jego nieuporządkowania. I ja też tak chcę z moimi i jeszcze niech w promocji (pokoooornie proooszę….) dołoży (jemu i mnie i Wam) jakieś łaski na to miejsce, które nie wstydem lecz będą już naszą radością!
23 października 2014 godz. 22:34 - w odpowiedzi do: space 21:25
Wiesz co kiedyś powiedział Św. Augustyn? Powiem Ci, bo też się pośmiałem :)
W czasie studiów kartagińskich, w wieku 19 lat, Augustyn przeżył pierwszy wstrząs duchowy, który bywa nazywany nawróceniem filozoficznym. Po przeczytaniu książki Cycerona Hortensjusz zapalił się do poszukiwania prawdy i mądrości. Ogarnęły go wielkie i szlachetne pragnienia: „Przed mymi oczyma zmarniały nagle wszystkie ambicje światowe. Niewiarygodnym wprost żarem serca zacząłem tęsknić do nieśmiertelności, jaką daje mądrość” (III,4). Kierunek został wyznaczony, ale Augustyn nie potrafił jeszcze dokonać zdecydowanego wyboru. Perspektywa bardziej radykalnego kroku napawała go lękiem. Bał się wszystkich konsekwencji swej decyzji, która wymagała zmiany życia i postępowania. Wprawdzie prosił Boga „o czystość obyczajów”, ale modlił się w sposób nietypowy:
„Panie Boże, daj mi czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie w tej chwili!”.
Fajny art. – http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THO/celibat_augustyna.html#
24 października 2014 godz. 02:43 - w odpowiedzi do: DelfInn 22:34
Dobre.
Jak tak się modlę o odjęcie palenia, ale ciało dodaje ”jeszcze nie w tej chwili”, albo o chcenie niechcenia.
Chyba o to ciało muszę się teraz pomodlić.
Jak tak się modlę o odjęcie palenia, ale ciało dodaje ”jeszcze nie w tej chwili”,
Chyba o to ciało muszę się teraz pomodlić, albo o chcenie niechcenia.
24 października 2014 godz. 05:44 - w odpowiedzi do: DelfInn 22:34
Fajne, dzięki… Ale z tak poważną sprawą jak celibat, dzięki Bogu!, nie mam problemów. Gorzej z “drobiazgami” które się na całokształt składają: z pracowitością, sumiennością, systematycznością, ofiarnością… Tu Boga prosić trzeba o więcej, bo to bezustanny wysiłek czynnego i produktywnego pokonywania słabości, a nie “tylko” – wstrzymywanie się od grzechu. Daj, Panie!
24 października 2014 godz. 07:01 - w odpowiedzi do: space 05:44
Wiecej? Próbowałeś kiedy walczyć o swój celibat? Każda walka o cnotę wymaga bezustannej czujności, wysiłku czynnego i produktywnego pokonywania słabości, w przeciwnym razie się grzeszy, choćby zaniechaniem. Np. zaniechaniem lektur zalecanych :))
24 października 2014 godz. 07:20 - w odpowiedzi do: DelfInn 07:01
Masz nieco racji, ale nadal uważam, że wysiłek pracy w temacie, którego się nie lubi (albo wręcz nienawidzi) jest większy niż wysiłek wstrzemięźliwości. Sam też walczyłem przecież. I raczej Bóg mi dał, niż sam to osiągnąłem, że rzucenie nałogów przyszło mi dość łatwo, więc może mam trochę “pokolorowane” spojrzenie. Zresztą zobacz, Augustyn sam nie mógł i Bóg mu to ręką odjął w jednej chwili. Jakby udzielał tego tylko tylko świętym za życia, to czy byłoby to wobec nas – maluczkich – w porządku? A może z wytrwałą pracą jest podobnie? Przychodzi jako łaska i nie musimy się spinać? A jednak Paweł nie raz powtarzał, bez użalania, że ciężko bywa… Z drugiej strony radości też miał w sobie wiele. Daj, więc Panie, łaski, siłę, radość i pokój. “Nawróć nas, a nawrócimy się do Ciebie!” ;)
24 października 2014 godz. 08:23 - w odpowiedzi do: DelfInn 07:53
:)
No! i pacz: jeśli widzisz, że Twoje dziecko dokłada wiele starań, ale nie daje rady, przychodzi do Ciebie i prosi smutne o pomoc, to czy podasz mu kamień lub węża?! Nigdy, od razu mu pomożesz, najlepiej, jak się da! A Bóg lepszy.
Więc jedyne, co trzeba zrobić, to dołożyć wiele starań i poprosić w Jego imię, najlepiej jeszcze przez Matkę, bo Jej to już na pewno nie odmówi :)
Prosisz-masz. A jak nie zadziała, to już chyba możesz powiedzieć: “takim mnie Panie chyba chcesz…” (i raz po raz jeszcze dołożyć wiele starań ;)
Musisz mieć na Niego haka skoro wiesz, że i On tego chce.
Jak masz kryzys małżeński pod wpływem tych Mang coś się onegdaj naoglądał, to nie zawracaj głowy Panu Bogu, bo my się tu o ważniejsze rzeczy modlimy.
Nie mam kryzysu, dziękuję, u mnie w małżeństwie jest co najmniej dobrze, jesteśmy szczęśliwi – dzięki Bogu (nawet, gdy któreś z nas w czymś tam nawala).
Co jest gorsze – oglądanie kiedyś japońskich filmów animowanych (z doboru), czy Twoje stare i nowe grzechy?
Ta modlitwa jest zapisana tak, jakby była trochę egoistyczna, ale myślałem o niej jako o “minimalnej” modlitwie każdego człowieka – w zasadzie po przemyśleniu sprawy, powinienem ją zapisać:
PANIE BOŻE, POKORNIE CIĘ PROSIMY, ABYŚ NAM DAŁ TO, CZEGO POTRZEBUJEMY TAK, ŻEBYŚMY TEGO CHCIELI.
Chyba nie ma w tej modlitwie nic złego, Bóg bowiem jeden wie, czego naprawdę potrzebujemy. Problem jest też taki, że rzadko kiedy tego chcemy.
Czy taka parafraza tej modlitwy:
“Panie Boże, daj nam to, czego potrzebujemy, oraz siłę – by nie upaść pod tego ciężarem oraz mądrość – by tego nie odrzucić”
– byłaby zgodna z duchem Twojej intencji?
W zasadzie tak. Myślałem, że w “chcieli” zawiera się takie Boże “chcieć”, czyli chcieć zawsze a nie tylko na chwilę, więc nie myślałem o odrzuceniu. Jednak nie jestem całkowicie pewien, czy potrzebujemy siły i mądrości – bardzo prawdopodobnie tak, choć może nie zawsze, dlatego tylko: “w zasadzie”.
A “… daj czego potrzebuję oraz abym tego chciał” ?
Twoja modlitwa jest dobra, ale czy jest lepsza niż ”niech się stanie wola Twoja”?
Właśnie: “Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja”.
W tym się to wszystko mieści i znacznie więcej.
Jakby nie skakać, Boga nie przeskoczymy.
@Circ @Asadow
Ta modlitwa nie jest lepsza (czy szczera modlitwa płynąca z serca może być lepsza albo gorsza?). Jest dodatkiem dla słabych. Równie dobrze jeszcze poprosić: Boże, daj nam chcieć tego, czego potrzebujemy. (Czy jak dziecko modli się o zabawkę, to jest gorsza modlitwa, niż jak my się modlimy o pokój na świecie?)
Ha, bardzo świetna modlitwa. Mój kumpel jak rzucał palenie, to się tak pomodlił: Panie Boże, ty wiesz jak bardzo lubię i chcę palić i nie potrafię ani nie chcę tego zmienić ale wiem, że mi to szkodzi, więc prosze Cię, o ile to możliwe, odbierz mi to lubienie i chcenie.
I poskutkowało, jak ów twierdzi.
:) No właśnie! Zainspirował mnie przyjaciel, który kończy często dzień grami i parą browców i wie, że nie bardzo to jest ad maiorem… Mówi mi, że do Boga można przyjść jak do przyjaciela i ofiarować mu wszystko: to co nas cieszy, smuci, to co chcemy zmienić a nawet to, czego nie chcemy zmienić. I tak właśnie czyni i jak mi to powiedział, to teraz już obaj wierzymy, że Bóg mu odbierze te jego nieuporządkowania. I ja też tak chcę z moimi i jeszcze niech w promocji (pokoooornie proooszę….) dołoży (jemu i mnie i Wam) jakieś łaski na to miejsce, które nie wstydem lecz będą już naszą radością!
Wiesz co kiedyś powiedział Św. Augustyn? Powiem Ci, bo też się pośmiałem :)
W czasie studiów kartagińskich, w wieku 19 lat, Augustyn przeżył pierwszy wstrząs duchowy, który bywa nazywany nawróceniem filozoficznym. Po przeczytaniu książki Cycerona Hortensjusz zapalił się do poszukiwania prawdy i mądrości. Ogarnęły go wielkie i szlachetne pragnienia: „Przed mymi oczyma zmarniały nagle wszystkie ambicje światowe. Niewiarygodnym wprost żarem serca zacząłem tęsknić do nieśmiertelności, jaką daje mądrość” (III,4). Kierunek został wyznaczony, ale Augustyn nie potrafił jeszcze dokonać zdecydowanego wyboru. Perspektywa bardziej radykalnego kroku napawała go lękiem. Bał się wszystkich konsekwencji swej decyzji, która wymagała zmiany życia i postępowania. Wprawdzie prosił Boga „o czystość obyczajów”, ale modlił się w sposób nietypowy:
„Panie Boże, daj mi czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie w tej chwili!”.
Fajny art. – http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/THO/celibat_augustyna.html#
Dobre.
Jak tak się modlę o odjęcie palenia, ale ciało dodaje ”jeszcze nie w tej chwili”, albo o chcenie niechcenia.
Chyba o to ciało muszę się teraz pomodlić.
Aj, diabeł mi pomieszał.
Tak ma być.
Jak tak się modlę o odjęcie palenia, ale ciało dodaje ”jeszcze nie w tej chwili”,
Chyba o to ciało muszę się teraz pomodlić, albo o chcenie niechcenia.
Fajne, dzięki… Ale z tak poważną sprawą jak celibat, dzięki Bogu!, nie mam problemów. Gorzej z “drobiazgami” które się na całokształt składają: z pracowitością, sumiennością, systematycznością, ofiarnością… Tu Boga prosić trzeba o więcej, bo to bezustanny wysiłek czynnego i produktywnego pokonywania słabości, a nie “tylko” – wstrzymywanie się od grzechu. Daj, Panie!
Wiecej? Próbowałeś kiedy walczyć o swój celibat? Każda walka o cnotę wymaga bezustannej czujności, wysiłku czynnego i produktywnego pokonywania słabości, w przeciwnym razie się grzeszy, choćby zaniechaniem. Np. zaniechaniem lektur zalecanych :))
Masz nieco racji, ale nadal uważam, że wysiłek pracy w temacie, którego się nie lubi (albo wręcz nienawidzi) jest większy niż wysiłek wstrzemięźliwości. Sam też walczyłem przecież. I raczej Bóg mi dał, niż sam to osiągnąłem, że rzucenie nałogów przyszło mi dość łatwo, więc może mam trochę “pokolorowane” spojrzenie. Zresztą zobacz, Augustyn sam nie mógł i Bóg mu to ręką odjął w jednej chwili. Jakby udzielał tego tylko tylko świętym za życia, to czy byłoby to wobec nas – maluczkich – w porządku? A może z wytrwałą pracą jest podobnie? Przychodzi jako łaska i nie musimy się spinać? A jednak Paweł nie raz powtarzał, bez użalania, że ciężko bywa… Z drugiej strony radości też miał w sobie wiele. Daj, więc Panie, łaski, siłę, radość i pokój. “Nawróć nas, a nawrócimy się do Ciebie!” ;)
LOL! “Lubię to” :-)))
:)
No! i pacz: jeśli widzisz, że Twoje dziecko dokłada wiele starań, ale nie daje rady, przychodzi do Ciebie i prosi smutne o pomoc, to czy podasz mu kamień lub węża?! Nigdy, od razu mu pomożesz, najlepiej, jak się da! A Bóg lepszy.
Więc jedyne, co trzeba zrobić, to dołożyć wiele starań i poprosić w Jego imię, najlepiej jeszcze przez Matkę, bo Jej to już na pewno nie odmówi :)
Prosisz-masz. A jak nie zadziała, to już chyba możesz powiedzieć: “takim mnie Panie chyba chcesz…” (i raz po raz jeszcze dołożyć wiele starań ;)