Różaniec Księdza Jerzego

Przyjdę tu jutro znów, do tego grobu
Choć i tak – stale jestem przy Nim, nieustannie słyszę
Ten nieludzki jęk bólu, ciągle liczę rany
Na twarzy Jego, rękach… Jednak nie szukam sposobu,
Aby to wszystko – w kamień zamienić – i w ciszę.
Bo nam też – wolno cierpieć. Troszeczkę, tak mało
Wobec tej męki, że…
Dziękujmy Bogu!
Że ktoś za nas umiera. I podnosi krzyże!

***

Był prosty. A nikt nie jest prorokiem wśród swoich,
Więc – te wczesne gorycze – dały mu powagę,
Tę, którą mają dzieci nieskore do śmiechu,
Jeśli nawet z miłości – często są łajane.
Stąd – smutne oczy dziecka, które bierze serio
To, co inni “karierą” lub “donkiszoterią”
Lubią nazywać, nie wiedząc, jak płaci
Morderca, kiedy rękę podnosi na braci.

Mój ojciec, na Pawiaku – także był torturowany.
I nic nie wyznał. Ksiądz Jerzy – Przeciwnie!
Ten się od razu przyznał. Do Chrystusa.
Zaklejonymi przylepcem ustami
Wyznawał wszystkie piętnaście tajemnic!
Wpierw – przy radosnych – zawahał się trochę
Nie rozpoznawszy w sierżancie bezpieki –
Zwiastuna nowych narodzin dla Pana –
W męczeńskiej szacie – a w jego ochrypłym
Śmiechu – godziny, w której go Rodzice –
Przynieśli do świątyni – na ofiarowanie.

Dalej już poszło gładko. Zdążył jeszcze
W ludzkim języku powiedzieć, że w sprawach
Ojca być musi, szukać go – nie trzeba.
Następnie wszystkie pięć – potwierdził zgodnie
Bolesnym rykiem dręczonego ciała
I zmiażdżonym językiem – wyznał Ewangelię

Długo to trwało. Tęsknił już do Nieba.
A gdy – zmęczony – wstępował do Pana,
Wolny – i czysty, męki – niepamiętny,
Tajemnice chwalebne – śpiewając aniołom,
Niosąc Maryi w darze – zębów swoich perły –
W rękach ze skóry odartych –
Łzy jej upadały
Jak deszcz, na zimne, brudne, nieprzejrzyste wody,
Które przed Matki wzrokiem – ciało ukryć miały.

O autorze: Danuta Postępska-Kulczycka