Myśl dnia
św. Josemaría Escrivá de Balaguer
ŚW. ŁUKASZA EWANGELISTY – ŚWIĘTO
PIERWSZE CZYTANIE (2 Tm 4,9-17a)
Łukasz towarzyszy Pawłowi
Czytanie z Drugiego Listu do Tymoteusza.
Pośpiesz się, by przybyć do mnie szybko. Demas bowiem mię opuścił umiłowawszy ten świat i podążył do Tesaloniki, Krescens do Galacji, Tytus do Dalmacji. Łukasz sam jest ze mną. Weź Marka i przyprowadź ze sobą; jest mi bowiem przydatny do posługiwania. Tychika zaś posłałem do Efezu. Opończę, którą pozostawiłem w Troadzie u Karpa, przynieś idąc po drodze, a także księgi, zwłaszcza pergaminy.
Aleksander, brązownik, wyrządził mi wiele zła: odda mu Pan według jego uczynków. I ty się go strzeż, albowiem sprzeciwiał się bardzo naszym słowom.
W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale mię wszyscy opuścili: niech im to nie będzie policzone! Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały.
Oto słowo Boże.
W kościołach, w których obchodzi się uroczystość powyższe pierwsze czytanie (2 Tm 4,9-17a) staje się drugim, a za pierwsze czytanie służy poniższe (Iz 49,1-6). W innych kościołach, gdzie obchodzi się tylko święto odczytujemy jedno czytanie (powyższe – 2 Tm 4,9-17a), a poniższe opuszczamy.
PIERWSZE CZYTANIE (Iz 49, 1-6)
Ustanowię Cię światłością dla pogan
Czytanie z Księgi proroka Izajasza.
Wyspy, posłuchajcie Mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał Mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki Mnie ukrył. Uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: „Tyś Sługą moim, Izraelu, w tobie się rozsławię”.
Ja zaś mówiłem: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą”.
A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela.
I rzekł mi: „To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela! Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 145,10-13.17-18)
Refren: Królestwo Pana głoszą Jego święci.
Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła *
i niech Cię błogosławią Twoi święci.
Niech mówią o chwale Twojego królestwa *
i niech głoszą Twoją potęgę.
Aby synom ludzkim oznajmić Twoją potęgę *
i wspaniałość chwały Twojego królestwa.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, *
przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.
Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach *
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, *
wszystkich wzywających Go szczerze.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 15,16)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem
abyście szli i owoc przynosili.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 10,1-9)
Żniwo jest wielkie, ale robotników mało
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Następnie wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie!
Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.
Oto słowo Pańskie.
************************************************************************************************************************
KOMENTARZ
Za pośrednictwem Ducha Świętego Bóg dał chrześcijanom niebo jako “zadatek” wieczności. Jednak ten dar bywa zaniedbywany, gdy prowadzimy życie byle jakie i obłudne. Mówił o tym Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty.
W homilii odniósł się w pierwszym rzędzie do liturgicznego czytania z Listu do Efezjan, gdzie apostoł Paweł przypomina o pieczęci Ducha Świętego, którą zostali opatrzeni wierzący. Jest to, jak zaznaczył Franciszek, nie tylko znak wybrania przez Boga, ale także pewna tożsamość, która nie sprowadza się jedynie do serii zwyczajowych zachowań.
“Nasza tożsamość jest właśnie tą pieczęcią, tą mocą Ducha Świętego, którego wszyscy otrzymaliśmy na Chrzcie – mówił Papież. – A Duch Święty opieczętował nasze serce i co więcej, idzie wraz z nami. Ten Duch, którego obiecał Jezus, nie tylko daje nam tożsamość, ale także jest zadatkiem naszego dziedzictwa. Wraz z Nim rozpoczyna się Niebo. My właściwie już przeżywamy to Niebo, tę wieczność, bo zostaliśmy opieczętowani Duchem Świętym, który jest właśnie początkiem Nieba. Był On zadatkiem, który mamy w ręku. Mamy Niebo w ręku dzięki tej pieczęci”.
Jak jednak zaznaczył Ojciec Święty, ów zadatek wieczności nie gwarantuje nam bezpieczeństwa przed pewnymi pokusami. Pierwszą z nich jest nie tyle wymazanie chrześcijańskiej tożsamości, co uczynienie jej byle jaką.
“To taki chrześcijanin letni – wyjaśnił Franciszek – Taki owszem, chodzi w niedziele na Mszę, ale w jego życiu nie widać tej tożsamości. Żyje niczym poganin, choć jest chrześcijaninem. Letniość czyni naszą tożsamość byle jaką. A drugi grzech to ten, o którym mówił Jezus uczniom, co słyszeliśmy: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów». To takie pozorowanie: udaję chrześcijanina, ale nim nie jestem. Nie jestem przejrzysty, mówię jedno, że jestem chrześcijaninem, ale robię coś innego, co nie jest chrześcijańskie”.
Tymczasem, jak zaznaczył Papież wciąż odwołując się do św. Pawła, chrześcijańskie życie zgodne z tożsamością nadaną przez Ducha Świętego nadaje mu inną wartość:
“Miłość, radość, pokój, wielkoduszność, życzliwość, dobroć, wierność, skromność, panowanie nad sobą. Taka jest nasza droga do Nieba; to droga, która rozpoczyna Niebo już tutaj. Bowiem mamy tę chrześcijańską tożsamość, zostaliśmy opieczętowani przez Ducha Świętego. Prośmy Pana o łaskę zważania na tę pieczęć, na tę naszą chrześcijańską tożsamość, która jest nie tylko obietnicą, ale już zadatkiem, który mamy w ręku” – zakończył Ojciec Święty.
Papież Franciszek
http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,2393,papiez-zadatek-nieba-jest-w-naszych-rekach.html
********
Boże dysproporcje
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
**************
Kościół wspomina dziś z radością św. Łukasza, autora trzeciej Ewangelii i Dziejów Apostolskich, towarzysza podróży św. Pawła, patrona lekarzy i malarzy. Dziękujemy Chrystusowi, że wybrał go na swojego świadka. To św. Łukasz w swojej Ewangelii przybliża nam w opisach dzieciństwo Pana Jezusa, postać Maryi, wiele uzdrowień, on też odsłania przed nami miłosierdzie Boga w przypowieści o synu marnotrawnym. Módlmy się, aby radość słuchania Dobrej Nowiny zaowocowała w nas pragnieniem jej głoszenia.
Małgorzata Durnowska, „Oremus” październik 2002, s. 74
*******************
KTO TRWA WE MNIE, PRZYNOSI OWOC
O Panie, spraw, abym trwał w Tobie i przynosił owoc na chwałę Twoją (J 15, 5)
Sobór Watykański II wielokrotnie twierdzi, że „miłość Boga i ludzi… jest duszą całego apostolstwa” (KK 33; DA 3) i że „wszelka działalność apostolska rodzi się z miłości i z niej czerpie swe siły” (DA 8). W miarę wzrastania w miłości chrześcijanin staje się apostołem. U podstaw wszelkiego apostolstwa stoi więc praktyka i rozwój miłości coraz pełniejszej i gorliwszej. Ona czerpie ze swego źródła: z Boga, który udziela jej ludziom poprzez pośrednictwo Chrystusa. Oto dlaczego obcowanie z Bogiem i błogosławionym Jezusem jest wstępem do każdego apostolstwa. „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity”, powiedział Pan (J 15, 5). Trwać w Chrystusie przez miłość jest prawem świętości chrześcijańskiej, a zatem również płodności apostolskiej,
Nie chodzi tutaj o miłość-uczucie, lecz o miłość-wolę: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości” (tamże 10). Nauka i przykład Jezusa wskazują drogę do prawdziwej miłości i do uczestnictwa w Bogu: szukać i chcieć we wszystkim tego, czego Bóg żąda. Miłość ta i uczestnictwo karmią się i rozwijają dzięki życiu sakramentalnemu, modlitwie, słuchaniu i rozważaniu słowa Bożego, zaparciu siebie samych, czynnej służbie dla braci oraz dzięki praktyce wszelkich cnót (DD 42). Innymi słowy, miłość rozwija się, owocuje dzięki – praktyce pełnego życia chrześcijańskiego, szczególnie w jego aspekcie wewnętrznym — obcowania osobistego, łączności z Bogiem, wewnętrznego przygotowania do cnoty, a następnie w jego aspekcie zewnętrznym — współuczestnictwa z braćmi, urzeczywistnionego w całokształcie i praktyce wszystkich cnót chrześcijańskich- Mówić, Że miłość jest duszą apostolstwa, to stwierdzać konieczność łączności z Bogiem, z której ona wypływa i w której się umacnia. Płodność apostolska chrześcijanina zależy nie tyle od jego działalności zewnętrznej, ile raczej od gorliwości wewnętrznej, od miłości i głębokiego zjednoczenia z Bogiem. Dlatego św. Jan od Krzyża może powiedzieć, że jedna tylko praca, wykonana jednak z gorącą miłością, jest skuteczniejsza w Kościele i przynosi większy owoc niż wiele innych wykonanych z mniejszym zapałem i obojętnością (P.d. 28, 3).
- Ponieważ Ty, o Panie, mieszkasz w naszych duszach, modlitwa Twoja jest również naszą. Pragnę w niej uczestniczyć bez przerwy, utrzymując moją duszę jakby mały zbiornik przed tą fontanną, by móc potem udzielać z niej duszom, pozwalając, aby przelewały się Twoje fale nieskończonej miłości. „Za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie.” O mój Mistrzu uwielbiony, pragnę przyswoić sobie całkowicie te słowa. Tak, pragnę poświęcić siebie samą za dusze, abyśmy potem wszyscy stali się członkami jednego Ciała. W tej mierze, w jakiej będę posiadała Twoje boskie życie, będę mogła udzielać go i rozlewać w wielkim organizmie Kościoła (bł. Elżbieta od Trójcy Św.).
- „Pociągnij mnie! Pobiegniemy do wonności olejków Twoich”. O Jezu, nie mam zatem potrzeby mówić: „Pociągając mnie, pociągnij także te dusze, które kocham!” Wystarczy to proste słowo: „Pociągnij mnie”. O Panie, pojmuję, że skoro dusza da się zniewolić upajającą wonnością Twoich olejków, nie pobiegnie sama, ale pociągnie za sobą wszystkie dusze, które kocha; dzieje się to bez przymusu, bez wysiłku; jest to naturalną konsekwencją jej dążenia do Ciebie. Jak strumień wpadający gwałtownie do oceanu unosi z sobą wszystko, co spotyka na swej drodze, podobnie, o mój Jezu, i dusza, która zanurza się w bezbrzeżnym oceanie Twej miłości, pociąga za sobą swoje skarby… Panie, Ty wiesz, że nie posiadani innych skarbów poza duszami, które spodobało Ci się w szczególny sposób połączyć z moją; te skarby Ty sam mi powierzyłeś…
„Pociągnij mnie, Panie, pobiegniemy”… o Jezu, błagam Cię, pociągnij mnie w ogień Twojej miłości i zjednocz z sobą tak ściśle, abyś żył i działał we mnie Ty sam. Czuję, że im więcej ogień miłości ogarnia moje serce, tym mocniej wołać będę: „Pociągnij mnie… tym szybciej dusze złączone ze mną… pobiegną żwawo do wonności olejków Twoich” (św. Teresa od Dz. Jezus: Dzieje duszy, r. 11; Rps C, fo 34r i 35r).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 333
http://mateusz.pl/czytania/2014/20141018.htm
****************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
18 października 2014 r.
********************
Euzebiusz z Cezarei i Tertulian piszą, że rodzinnym miastem św. Łukasza była Antiochia Syryjska. W tym cała tradycja jest zgodna. Był poganinem, a nie Żydem. Zdaje się to potwierdzać pośrednio św. Paweł Apostoł, kiedy w Liście do Kolosan wymienia najpierw swoich przyjaciół i pomocników z narodu żydowskiego, a potem z pogaństwa. Łukasza umieszcza w grupie drugiej (Kol 4, 10-14). Naukę Chrystusa Łukasz przyjął przed przystąpieniem do św. Pawła. Nie należał do 72 uczniów Pana Jezusa, jak o tym pisze św. Epifaniusz, ani też nie należy go utożsamiać z uczniem, który z Jezusem zetknął się w dzień Jego zmartwychwstania w drodze do Emaus, jak to twierdzą św. Grzegorz Wielki i Teofilakt.
Z zawodu Łukasz był lekarzem, jak o tym pisze wprost św. Paweł Apostoł (Kol 4, 14). Należał do ludzi wykształconych i doskonale obeznanych z ówczesną literaturą. Świadczy o tym jego piękny język grecki, kronikarska dokładność informacji i umiejętność zdobywania źródeł. Jego znajomość judaizmu jest powierzchowna, a łacińskie imię wskazuje na jego pochodzenie. Około 40 r. po narodzeniu Chrystusa i ok. 7 lat po Jego śmierci zapewne w samej Antiochii stał się wyznawcą Chrystusa.
Około 50 r. po raz pierwszy spotyka na swojej drodze św. Pawła, przyłącza się do niego jako uczeń, towarzysz podróży i lekarz. Nie wiemy, dlaczego dopiero w Troadzie św. Paweł zabrał go ze sobą w długą podróż apostolską (Dz 16, 10-17). W Filippach św. Paweł go zostawia, znowu nie wiemy z jakiej przyczyny. Dopiero w trakcie trzeciej podróży, która rozpoczęła się w 58 r., Łukasz przyłącza się ponownie do Apostoła, aby go już więcej nie opuścić. Towarzyszy mu do Jerozolimy, potem zaś do Rzymu. Swą wierność Łukasz posunął tak dalece, że jako jedyny pozostał przy św. Pawle w więzieniu w Rzymie (2 Tm 4, 11). W czasie aresztowania i dwóch lat więzienia św. Pawła w Cezarei Palestyńskiej Łukasz miał dosyć czasu, aby zapytać naocznych świadków o szczegóły, które przekazał w swojej Ewangelii.
Nie wiemy, co działo się z Łukaszem po męczeńskiej śmierci św. Pawła (+ 67). Ojcowie Kościoła i liczne legendy wymieniają wiele różnych miejsc (Achaję, Galię, Macedonię itp.), w których miał nauczać. Wydaje się to mało wiarygodne. Bardziej prawdopodobna wydaje się wzmianka, w której autor pewnego prologu do Ewangelii (pochodzącego z II w.) twierdzi stanowczo, że Łukasz zmarł w Beocji przeżywszy 84 lata. Tak dawna wzmianka, sięgająca czasów niemal apostolskich, zasługuje na wiarę. Autor nie wspomina jednak o śmierci męczeńskiej, pisze tylko, że Łukasz zmarł “pełen Ducha Świętego”. Dlatego późniejsze świadectwa o jego męczeńskiej śmierci są raczej legendą.
Łukasz zostawił po sobie dwie bezcenne pamiątki, które zaskarbiły mu wdzięczność całego chrześcijaństwa. Są nimi Ewangelia i Dzieje Apostolskie. Chociaż sam prawdopodobnie nie znał Jezusa, to jednak badał świadków i od nich jako z pierwszego źródła czerpał wszystkie wiadomości. Formę i układ swej Ewangelii upodobnił do tekstu poprzedników, czyli do Mateusza i Marka. Ubogacił ją jednak w wiele cennych szczegółów, które tamci pominęli w swoich relacjach. Jako jedyny przekazał scenę zwiastowania i narodzenia Jana Chrzciciela i Jezusa, nawiedzenie św. Elżbiety, pokłon pasterzy, ofiarowanie Jezusa i znalezienie Go w świątyni – jest więc autorem tzw. Ewangelii Dzieciństwa Jezusa. Zawdzięczamy mu niejeden szczegół z życia Matki Bożej. On także przekazał pierwsze wystąpienie Jezusa w Nazarecie i próbę zamachu na Jego życie, wskrzeszenie młodzieńca z Nain, opowiadanie o jawnogrzesznicy w domu Szymona faryzeusza, o posługiwaniu pobożnych niewiast, zapisał okrzyk niewiasty: “Błogosławione łono, które Cię nosiło”, gniew Apostołów na miasto w Samarii, rozesłanie 72 uczniów oraz przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie, o nieurodzajnym drzewie, o zaproszonych na gody weselne, o zgubionej owcy i drachmie, o synu marnotrawnym, o przewrotnym włodarzu, o bogaczu i Łazarzu. Przekazał nam scenę uzdrowienia dziesięciu trędowatych i nawrócenie Zacheusza.
Bardzo cennym dokumentem są także Dzieje Apostolskie. Jest to bowiem jedyny dokument o początkach Kościoła, mówiący o tym, co się działo po wniebowstąpieniu Jezusa. Ponieważ w wielu wypadkach Łukasz sam był uczestnikiem opisywanych wydarzeń, związanych z podróżami apostolskimi św. Pawła, dlatego przekazał ich przebieg z niezwykłą sumiennością.
Dante określił Łukasza “historykiem łagodności Chrystusowej”. Nie wiemy, gdzie znajduje się grób św. Łukasza. Przyznają się do posiadania jego relikwii Efez, Beocja, Wenecja i Padwa. Przez długie wieki pokazywano i czczono relikwie św. Łukasza w Konstantynopolu. Tam miały być przeniesione za cesarza Justyniana (ok. 527). Potem relikwie przewieziono do Wenecji, a stąd w czasie najazdu Węgrów miały być umieszczone dla bezpieczeństwa w Padwie (899). Do dnia dzisiejszego pokazują je tam w kaplicy bazyliki św. Justyny.
Św. Łukasz jest patronem Hiszpanii i miasta Achai; introligatorów, lekarzy, malarzy i rzeźbiarzy, notariuszy, rzeźników, złotników. Według legendy malował portrety Jezusa, apostołów, a zwłaszcza Maryi, Matki Bożej. Jeden z nich, jak opisuje Teodor Lektor z VI wieku, cesarzowa Eudoksja, żona Teodozego II Wielkiego, zabrała z Jerozolimy i przesłała św. Pulcherii, siostrze cesarza. Według innej opowieści kopią jednego z obrazów św. Łukasza jest ikona jasnogórska.
W ikonografii św. Łukasz prezentowany jest jako młodzieniec o ciemnych, krótkich, kędzierzawych włosach, w tunice. Sztuka zachodnia ukazuje go z tonsurą lub łysiną, czasami bez zarostu. Bywa przedstawiany, gdy maluje obraz. Jego atrybutami są: księga, paleta malarska, przyrządy medyczne, skalpel, wizerunek lub figura Matki Bożej, wół, zwój.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/10-18.php3
Badacz dokładny – św. Łukasz Ewangelista
dodane 2002-11-23 14:21
Łukasz był człowiekiem starannie wykształconym. Znakomicie znał ówczesną literaturę. Posługiwał się pięknym językiem greckim, był świetnym zbieraczem informacji.
Patron trzeźwo myślących
Andrzej Macura
W płomieniu entuzjazmu można uwierzyć we wszystko. Wystarczy jednak podmuch prawdy obalającej legendy, a ta wiara legnie w gruzach.
Nie należał do grona uczniów Jezusa. Nawet nie znał Go osobiście. A napisał Ewangelię zawierającą wiele szczegółów z życia Mistrza z Nazaretu.
Według przekazów starożytnych pisarzy, św. Łukasz urodził się w Antiochii Syryjskiej jako poganin. Musiał zdobyć staranne wykształcenie, bo pisanie nie sprawiało mu większych kłopotów. Znał – co oczywiste – kulturę grecką. Ale dość dobrze rozumiał też – co u poganina już nieco dziwi – tradycję żydowską. Najprawdopodobniej był lekarzem, bo dość często posługiwał się medyczną terminologią. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach został chrześcijaninem. Ale stał się wyznawcą Chrystusa bardzo gorliwym, skoro zdecydował się współdziałać z Pawłem podczas jego misyjnych wypraw.
W Dziejach Apostolskich, których jest autorem, po raz pierwszy pojawia się, gdy Paweł decyduje się na przeprawę do Europy. Wyrusza razem z nim. Odtąd staje się współpracownikiem Apostoła Narodów. Był jego wiernym przyjacielem i w potrzebie nigdy go nie zostawiał. W Rzymie przez pewien czas był jedynym towarzyszem uwięzionego Pawła.
Wierny i prawy. Bardziej niż o sławę i zaszczyty troszczył się o Dobrą Nowinę. Gdy zauważył, że z upływem lat prawda o Jezusie może zginąć w powodzi legend i plotek, postanowił sprawdzić i spisać, jak się sprawy miały. Tak o tym napisał we wstępie do swojej Ewangelii: „Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono”.
Nie można wierzyć w byle baśń. Trzeba sprawdzić, jak rzeczywiście było. W płomieniu entuzjazmu można uwierzyć we wszystko. Wystarczy jednak jeden podmuch prawdy obalającej legendy, a ta wiara legnie w gruzach. Dlatego trzeba dać jej mocne fundamenty. Święty Łukasz to patron trzeźwo myślących i pocieszyciel powątpiewających. Dotarł do materiałów, które pominęli inni Ewangeliści. Zainteresował się dzieciństwem Jezusa, a o szczegóły pytał zapewne samą Maryję. Ale najbardziej koncentrował się na miłosierdziu Zbawiciela. Może odzywało się w nim serce wyczulonego na ludzką nędzę lekarza? Może stojąc w drugim szeregu, widział rzeczy, o których trudniej było mówić tym, którzy jasno musieli potępiać grzech?
A potem… Podobno znów ewangelizował. W Macedonii, Achai, Galii… Zmarł prawdopodobnie jako starzec, a może – jak twierdzi św. Grzegorz – zginął śmiercią męczeńską. Owocnie przeżył swoje życie.
http://kosciol.wiara.pl/doc/490337.Swiety-Lukasz-Ewangelista-Badacz-dokladny/2
„Łukasz, umiłowany lekarz” (Kol 4, 14)
Bp Kazimierz Romaniuk
Imię Łukasza w brzmieniu podawanym przez Biblię – Loukas – poza Biblią nie pojawia się wcale. Jest to niewątpliwie skrót, ale nie ma pewności, od jakiego imienia greckiego. Zdaniem jednych imię Lukas należy utożsamiać z greckim Lukios. Człowiek o takim imieniu jest wspomniany w dziejach Apostolskich (13, 1) jako prorok i nauczyciel z Cyreny. Miałby to być ten sam Łukasz, któremu przypisuje się autorstwo trzeciej Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich. Jednakże brak poważniejszych racji zarówno terminologicznych, jak i merytorycznych, które by uzasadniały słuszność tego przypuszczenia.
Lucjuszem miałby Paweł nazywać Łukasza w Liście do Rzymian (16, 21). Dla wspomnianych przed chwilą powodów hipoteza jest nie do utrzymania. W literaturze pozabiblijnej brak też jakichkolwiek śladów zamiennego używania imion Lucjusz i Loukas. Poza tym Lucjusz z Listu do Rzymian (16, 21) jest określony mianem „syngenes”. Otóż tak nazywało się bądź krewnego, bądź współziomka. Jedno i drugie nie weryfikuje się w przypadku związków istniejących pomiędzy Pawłem a Łukaszem.
Najbardziej prawdopodobne wydaje się przypuszczenie, że imię Loukas pochodzi z greckiego Loukanos, którego jest kontrakcją tak, jak Apollo od Apollos albo Silas od Silvanus. W rzeczywistości nasz Łukasz pojawia się pod imieniem Lukanos – lub forma łacińska: Lucanus – w niektórych rękopisach Italii, w pismach Pryscyliana, a także w pewnym sarkofagu z V wieku w Arles.
Utrzymuje się dość powszechnie, że Łukasz pochodził z Antiochii Syryjskiej. Opinia ta nie ma, co prawda, bezpośredniego potwierdzenia w danych Nowego Testamentu, ale jest podtrzymywana dość zgodnie w wielu świadectwach wczesnopatrystycznych.
W tradycji patrystycznej mowa jest o tym, że Łukasz pochodził z rodziny pogańskiej. Zdaje się to również wynikać z wypowiedzi samego Pawła, który w dość szczególny sposób przesyła pozdrowienia wiernym Kościoła w Kolosach: pozdrawia ich najprzód od swoich najbliższych współpracowników pochodzenia żydowskiego – są nimi: Arystarch, Marek i Jezus Justus – a potem od chrześcijan nawróconych z pogaństwa, do nich należą: Epafras, Demas i Łukasz.
O pochodzeniu i kulturze greckiej, czyli pogańskiej Łukasza świadczy jego znajomość języka greckiego, ukazana zarówno w trzeciej Ewangelii, jak i w Dziejach Apostolskich.
Kiedy i dzięki komu stał się Łukasz chrześcijaninem? Istnieją niezbyt dokładne, ale pewne dane, które pozwalają znaleźć odpowiedź na te dwa pytania. W Dziejach Apostolskich (11, 28) Łukasz wspomina – opierając się na własnym doświadczeniu – o wielkim głodzie, który nawiedził Palestynę za czasów panowania cesarza Klaudiusza (lata 44-48). Wydaje się, że w okresie klęski głodowej Łukasz był już od pewnego czasu członkiem społeczności chrześcijan antiocheńskich. Wszystko wskazuje na to, że został do niej wprowadzony albo osobiście przez samego Barnabę, albo przez jednego z tych chrześcijan, którzy przybyli do Antiochii z Cypru lub Cyrenajki. Według św. Hieronima Łukasz, nim stał się chrześcijaninem, był przez jakiś czas prozelitą żydowskim i wtedy to miał się zapoznać dokładniej z językiem i kulturą żydowską. Opinia o prozelityzmie Łukasza opiera się głównie na fakcie niezłej, jak na Greka, znajomości języka hebrajskiego. Ale zjawisko to można wytłumaczyć także w inny sposób: żyjąc w Palestynie, w otoczeniu jednak przeważająco żydowskim, Łukasz nawet nie był w stanie oprzeć się wpływom języka i kultury żydowskiej. Zresztą widoczne w jego pismach – zwłaszcza w Ewangelii – dowody znajomości języka i realiów żydowskich dają się wytłumaczyć także i tym, że Łukasz korzystał ze źródeł pisanych albo z przekazów ustnych pochodzenia żydowskiego.
Ze źródeł wczesnochrześcijańskich wynika, że do grona uczniów Jezusa wszedł Łukasz około roku 70 po Chrystusie, co więcej: przypuszcza się, że był jednym z dwu uczniów, których Jezus zmartwychwstały spotkał w drodze do Emaus.
Wiadomo, iż kiedy Jezus oświadczył, że jest chlebem, który z nieba zstąpił, i że kto spożywa ten chleb będzie żył na wieki, wówczas – jak zaznacza ewangelista Jan (6, 66) – „wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło”. Otóż Łukasz miał się znaleźć rzekomo wśród tych, którzy odeszli.
W listach Pawła imię Łukasz pojawia się trzy razy. W Liście do Kolosan (4, 14) czytamy: „Pozdrawia was Łukasz, umiłowany lekarz”. Dwie rzeczy wynikają z tego pozdrowienia: że Łukasz był lekarzem i że znajdował się w pobliżu Pawła podczas ponownego uwięzienia Apostoła w Rzymie.
Podobnie, acz nie identycznie, brzmi pozdrowienie z Listu do Filemona: „Pozdrawia cię (…) Demas, Łukasz – moi współpracownicy” (w. 23 i 24). Tak więc Łukasz był zajęty razem z Pawłem dziełem głoszenia Ewangelii, choć trudno powiedzieć, czy osobiście także nauczał, czy też inną pomocą służył Pawłowi.
W drugim Liście do Tymoteusza (4, 11) znajduje się notatka: „Łukasz sam jest ze mną”. Jeśli przyjąć, że drugi List do Tymoteusza powstał w czasie drugiego uwięzienia rzymskiego, to byłby to dowód na obecność Łukasza obok więzionego Apostoła.
Powstaje jednak pytanie, kiedy Łukasz zetknął się z Pawłem po raz pierwszy? Jeśli Paweł nazywa Łukasza swoim współpracownikiem w głoszeniu Ewangelii, to kiedy i gdzie rozpoczęła się ta współpraca?
Odpowiedzi na powyższe pytania należy szukać w Dziejach Apostolskich, zwłaszcza we fragmentach, w których autor posługuje się pierwszą osobą, co każe się domyślać, że uczestniczy osobiście w opisywanych wydarzeniach. Otóż spotykamy się z tym zjawiskiem stylistyczno-literackim po raz pierwszy w dziejach Apostolskich przy opisie widzenia nocnego, w czasie którego jakiś Macedończyk domagał się bardzo usilnie, żeby misjonarze przybyli do jego krainy. Decyzję, którą w związku z tym podjęto, tak oto przedstawia Łukasz: „Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii, w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię” (Dz 16, 10). Miało to miejsce zaraz na początku drugiej podróży misyjnej. Co Łukasz robił akurat wtedy w Troadzie i skąd się tam wziął, nie można, niestety, odpowiedzieć. Wszelkich podstaw pozbawione jest przypuszczenie, że Łukasz był zatrudniony jako lekarz okrętowy na jednym z licznie tam cumujących statków.
Zdaje się natomiast nie ulegać wątpliwości, że z Troady przybył Łukasz razem z Pawłem do Macedonii, był z nim w Filipi, uczestniczył w spotkaniu z Lidią, sprzedawczynią purpury z Tiatyry, był świadkiem – chyba też w Filippi – uleczenia opętanej dziewczyny, które to wydarzenie stało się przyczyną uwięzienia Pawła. W owym więzieniu filipińskim, w którym Paweł przebywał zresztą tylko jedną noc – Łukasza z nim nie było. Autor Dziejów Apostolskich wyraźnie mówi o przebywaniu w więzieniu jedynie Pawła i Sylasa. Raz notuje, że: „O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu” (Dz 16, 25), zaś nieco dalej zauważa, że kiedy strażnik więzienia „wskoczył [do lochu] i przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa” (16, 29).
Kolejna i najbliższa wzmianka o Łukaszu pojawi się w Dziejach Apostolskich dopiero przy relacjonowaniu trzeciej podróży misyjnej, a dokładnie tego jej etapu, który został wyznaczony przez postój w Filippi. Tam znów w zapisach poszczególnych wydarzeń wraca pierwsza osoba. „A my odpłynęliśmy z Filippi po Święcie Przaśników i po pięciu dniach przybyliśmy do nich do Troady, gdzie spędziliśmy siedem dni” (Dz 20, 6).
Od czasu więzienia Pawła i Sylasa w Filippi podczas drugiej podróży misyjnej do przedstawionych przed chwilą faktów z trzeciej podróży upłynęło około 5-6 lat. Powstaje pytanie: co działo się w tym czasie z Łukaszem? W poszukiwaniu odpowiedzi za punkt wyjścia służy egzegetom tekst drugiego Listu do Koryntian (8, 18), gdzie czytamy: „Posłaliśmy z nim [Tytusem] brata, którego sława w Ewangelii rozchodzi się po wszystkich Kościołach”. Pisał Paweł te słowa najprawdopodobniej z Efezu, gdzie doszło do upragnionego spotkania z Tytusem, a tuż przed jego drugą misją do tegoż Koryntu, tym razem w celu doprowadzenia do końca zbiórki na ubogich w Jerozolimie.
Jest Łukasz przy Pawle w czasie uwięzienia w Cezarei, a potem w Rzymie, gdzie powstały – według wszelkiego prawdopodobieństwa – listy: do Kolosan i do Filemona, w których Łukasz jest również wspominany jako współwysyłający pozdrowienia (Kol 4, 14; Flm 24).
Najprawdopodobniej właśnie w Rzymie Łukasz zredagował ostatecznie Dzieje Apostolskie.
Nie wiadomo nic – ani ze źródeł biblijnych, ani pozabiblijnych – co robił i gdzie przebywał Łukasz po uwolnieniu Pawła z jego pierwszego uwięzienia aż do śmierci Apostoła (lata 63-67). Przypuszcza się, że Łukasz nie towarzyszył Pawłowi w jego podróży do Hiszpanii – jeśli taka podróż w ogóle miała miejsce – lecz, opuściwszy Rzym, udał się na wschód i zatrzymał na jakiś czas w Achai. Z drugiego Listu do Tymoteusza (4, 11) wynika natomiast, że Łukasz jest znów przy Pawle podczas drugiego uwięzienia Apostoła w Rzymie, i to jako jedyny spośród licznych uczniów i towarzyszy Apostoła: „Łukasz sam jest ze mną”.
Cytowany niedawno ks. W. Zalewski pisze: „W Polsce nie spotyka się kościołów ani ołtarzy św. Łukasza” (Święci na każdy dzień, 650). Otóż uwaga ta znów domaga się korekty. W diecezji warszawsko-praskiej istnieje od kilku lat parafia i znajdująca się na jej terenie kaplica pod wezwaniem św. Łukasza.
Spojrzenie malarza
dodane 2008-10-17 21:32
Leszek Śliwa
Rogier van der Weyden „Święty Łukasz malujący Matkę Bożą”, olej na desce, ok. 1450, Stara Pinakoteka, Monachium
Święty Łukasz nie tylko napisał Ewangelię. Według tradycji, potrafił również malować. Teodor Lektor (VI wiek) podaje, że Ewangelista namalował obraz Matki Bożej, który zabrała z Jerozolimy Eudoksja, żona cesarza Teodozjusza II. Od tego czasu autorstwo św. Łukasza przypisywano wielu ikonom.
Święty był często przedstawiany z przyborami malarskimi, namalowanym przez siebie obrazem lub w chwili jego malowania. Malarze uważali go za swego patrona. Portretując Łukasza, bardzo często myśleli o… sobie. O swojej pracy, o roli, jaka przypadła im w udziale – ludzi przekazujących i komentujących swym pędzlem najważniejsze prawdy, prawdy biblijne.
Również Rogier van der Weyden jako Łukasza namalował siebie. Szkicując portret Matki Bożej, klęczy – co pokazuje jego pokorę. Ale twarz nie jest obliczem człowieka rozmodlonego. Łukasz – artysta patrzy na Maryję z uwagą i wnikliwością, stara się zgłębić to, co widzi, by jak najlepiej oddać to w swej twórczości.
Maryja nie zwraca na niego uwagi. Karmi piersią swego Syna, z matczyną czułością skupia się na tej czynności.
Van der Weyden zdaje się sugerować, że tak naprawdę, choć Ewangelista i Madonna są namalowani obok siebie, to w rzeczywistości w pokoju jest tylko Ona z Dzieciątkiem, a on studiuje jej macierzyństwo z oddali, obecny tylko swymi myślami. W tle pojawia się zresztą współczesny artyście krajobraz – anonimowe niderlandzkie miasteczko. Łukasz – van der Weyden maluje Matkę Bożą, by pokazać ją ludziom sobie współczesnym.
Obraz istnieje w czterech wersjach, przechowywanych w muzeach w Bostonie, Sankt Petersburgu, Monachium i Brugii.
http://kosciol.wiara.pl/doc/489289.Spojrzenie-malarza
Z wołem u boku
dodane 2008-12-23 15:03
Leszek Śliwa
Frans Hals, “Św. Łukasz”, olej na płótnie, ok. 1625 r., Muzeum Sztuki Zachodniej i Wschodniej, Odessa.
20 marca 1812 roku car Aleksander I przekazał je jednemu z kościołów na Krymie, po czym, w tajemniczy sposób, wszystkie dzieła znów znikły. Dopiero w 1960 roku historyk sztuki Irina Link ustaliła, że w muzeum w Odessie znajdują się dwa z zaginionych półtora wieku wcześniej płócien Fransa Halsa. Dzięki byczej głowie udało się ustalić, że jeden z tych portretów przedstawia św. Łukasza.
Autoportret z Jezusem
Francisco de Zurbarán
“Święty Łukasz przed ukrzyżowanym Chrystusem”, olej na płótnie, ok. 1660 Muzeum Prado, Madryt
Święty Łukasz nie tylko napisał Ewangelię. Według tradycji potrafił również malować. Teodor Lektor (VI wiek) podaje, że Ewangelista namalował obraz Matki Bożej, który zabrała z Jerozolimy cesarzowa Eudoksja, żona cesarza Teodozjusza II. Od tego czasu autorstwo św. Łukasza przypisywano wielu ikonom. Jedna z legend mówi, że to on namalował obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Święty był często przedstawiany z przyborami malarskimi, namalowanym przez siebie obrazem lub w chwili jego malowania. Malarze uważali go za swego patrona.
Francisco de Zurbarán jako świętego Łukasza namalował siebie. Ten niezwykły autoportret powstał pod koniec życia hiszpańskiego artysty i można go uważać za podsumowanie jego całej twórczości, swoisty manifest artystyczny. Zurbarán stoi przed ukrzyżowanym Chrystusem, w jednej ręce trzymając paletę malarską, a drugą kładąc na sercu. Patrzy na twarz Zbawiciela z miłością i czułością, jakby chciał nam powiedzieć, że Jezus zawsze był dla jego sztuki najważniejszą inspiracją. Namalowany realistycznie Chrystus ma głowę przechyloną w kierunku malarza, ale nie patrzy na niego, ma zamknięte oczy. Nie daje też żadnego znaku. Zurbarán zapewne uznał, że namalowanie siebie jako św. Łukasza jest już wystarczająco śmiałe.
http://www.ruda_parafianin.republika.pl/pra/wramach/2005/42.htmLeszek Śliwa
Słowo i obraz
DOMINIKOS THEOTOKOPULOS, ZWANY EL GRECO
“Święty Łukasz”,
olej na płótnie, 1602-1607,
katedra Santa Maria, Toledo
Święty Łukasz otwiera przed nami księgę. Jedna strona jest zapisana, drugą pokrywa ilustracja. Nie możemy mieć wątpliwości – Ewangelista jest autorem zarówno tekstu, jak i sąsiadującego z nim portretu Maryi z Dzieciątkiem. Świadczy o tym trzymany przez niego pędzel.
Święty Łukasz według tradycji potrafił malować. Teodor Lektor (VI wiek) podaje, że Ewangelista namalował obraz Matki Bożej, który zabrała z Jerozolimy Eudoksja, żona cesarza Teodozjusza II. Od tego czasu autorstwo św. Łukasza przypisywano wielu ikonom. Malarze uważali go więc za swego patrona. Portretując Łukasza, bardzo często myśleli o… sobie. O swojej pracy, o roli, jaka przypadła im w udziale – ludzi przekazujących i komentujących swym pędzlem najważniejsze prawdy, prawdy biblijne. Istnieje hipoteza, że św. Łukasz na tym obrazie to autoportret El Greca.
W roku 1600, a więc kilka lat przed powstaniem obrazu, w Madrycie ukazała się książka Gaspara Gutiérreza de los Rios pt. “Noticia General para la Estimación de las Artes” (Wiadomość ogólna o poszanowaniu sztuk), której autor przekonywał o wyższości opowiadania historii obrazami nad narracją tekstową. Historycy sztuki uważają, że ta książka dodała odwagi artyście z Toledo, by zrównać pracę Ewangelisty z trudem malarza. Dlatego Łukasz na jego obrazie pokazuje nam tekst biblijny wraz z ilustracją. Artysta sugerować ma przy tym, jak się wydaje, że jedno znakomicie uzupełnia drugie. Widzimy więc Łukasza nie w chwili pisania lub malowania, ale gdy ukazuje nam finalny efekt swojej pracy.
Leszek Śliwa
Tygodnik Katolicki “Gość Niedzielny” Nr 41 – 17 października 2010r.
*******************************************************************************************************************************
POLECAM:
Czytaliście Świętego Łukasza?, Przewodnik, który prowadzi do spotkania
- Wydawca: WAM
- Rok wydania: Kraków 1998
- ISBN: 83-7097-233-0
- Format: 146 x 202
- Stron: 264
- Rodzaj okładki: Miękka
- cena 24 zł
ANALIZA RETORYCZNA: NOWA METODA EGZEGEZY BIBLIJNEJ
wykładów, ,,analizę retoryczną (lub ,,strukturalną1). Na prośbę czasopisma
,,Brotéria dokonałem w końcu krótkiej jej prezentacji2. Niniejsza pozycja,
podejmująca w ogólnych zarysach temat napisanego w języku portugalskim artykułu,
została wzbogacona o uwagi i sugestie kilku czytelników, którym pragnę gorąco
podziękować.
Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza
Oprawa: | twarda |
Liczba stron: | 864 |
Wydawnictwo: | Edycja Świętego Pawła |
Wydanie: | Częstochowa |
ISBN: | 83-7168-690-0 |
Dodaj komentarz