“Promieniowanie to – pozostałość po gorącym etapie ewolucji Wszechświata – tzw. mikrofalowe albo reliktowe promieniowanie tła zostało odkryte w 1965 r. przez Arno Penziasa i Roberta Wilsona. Od tego czasu w wielkiej liczbie eksperymentów zbadano jego własności i potwierdzono z ogromną dozą prawdopodobieństwa, że promieniowanie to rzeczywiście pochodzi z odległej epoki kosmologicznej.”
x
źródło grafiki: http://grandunificationtheory.com/
Najnowsza historia poznawania świata rozpoczęła się w początkach XX wieku. To wtedy, wkrótce po ogłoszeniu przez Einsteina ogólnej teorii względności, zajęto się dociekaniami nad budową całego Wszechświata. Początkowo nie wiedziano nawet, czy jest on, jako całość, nieruchomy, czy też – co wydawało się znacznie mniej prawdopodobne – rozszerza się lub kurczy. Sam Einstein był przez jakiś czas zwolennikiem teorii nieruchomego Wszechświata. Ponieważ grawitacja szybko spowodowałaby jego zapadnięcie, wprowadził on do opisujących kosmos równań dodatkowy składnik odpychający, zwany stałą kosmologiczną. Wkrótce jednak, dzięki pomiarom ruchów galaktyk wykonanym przez Edwina Hubble’a, okazało się, że Wszechświat się rozszerza, a Einstein uznał stałą kosmologiczną za swą największą życiową pomyłkę.
Na podstawie obserwacji Hubble’a można było ustalić, że wszystkie galaktyki musiały kiedyś znajdować się w jednym punkcie. Innymi słowy, Wszechświat kiedyś znajdował się w supergęstym i gorącym stanie, od którego rozpoczęło się nieustanne rozszerzanie. Hipoteza takiego Wielkiego Wybuchu wywołała sprzeciw wielu badaczy, zwolenników “odwiecznego” kosmosu. Zaproponowali więc wyjaśnienie mniej drastyczne: zgodnie z nim kosmos rozszerza się od zawsze. Jego gęstość musiałaby jednak wówczas stale maleć. Aby temu zapobiec, wprowadzono do fizyki kreację z niczego: od czasu do czasu w rozszerzającej się przestrzeni miałyby powstawać pojedyncze cząstki. Dziwne? Może, ale czy nieustanna kreacja niewielkich ilości materii nie jest dziwniejsza od jednorazowego powstania całego Wszechświata?
Wśród nieustannych sporów konkurencyjna do Wielkiego Wybuchu teoria stanu stacjonarnego utrzymała się aż do roku 1965. To wtedy Arno Penzias i Robert Wilson, fizycy z laboratorium Bella, odkryli mikrofalowe promieniowanie tła – dobiegającą ze wszystkich kierunków nieba emisję, odpowiadającą promieniowaniu ciała doskonale czarnego o temperaturze 2,7 K. Powstanie tego promieniowania dało się wyjaśnić tylko za pomocą teorii Wielkiego Wybuchu. Zgodnie z nią młody Wszechświat musiał być niezwykle gorący i wypełniony promieniowaniem.
Jego gwałtowne rozszerzanie spowodowało, że promieniowanie to dziś ma temperaturę kilku stopni powyżej zera bezwzględnego.
Mapa niewidzialnego
Po zwycięstwie teorii Wielkiego Wybuchu wydawało się, że losy Wszechświata mogą zależeć tylko od jego średniej gęstości: Wszechświat “lekki” rozszerzałby się w nieskończoność, “ciężki” – z czasem zahamowałby i zaczął się kurczyć. Niestety, średnią gęstość Wszechświata zmierzyć niełatwo. W dodatku jej coraz dokładniejsze pomiary wskazywały, że jest ona zdumiewająco bliska wartości odpowiadającej trzeciemu, pośredniemu modelowi, o tzw. gęstości krytycznej – 9,9 · 10-30?g/cm3. Przełom w tych pomiarach nastąpił niedawno. Na podstawie wielu badań, w tym obserwacji supernowych typu Ia i mikrofalowego promieniowania tła, udało się ustalić, że łączna gęstość Wszechświata jest rzeczywiście bliska krytycznej.
Okazało się też, że zwykła materia wnosi do niej wkład zaledwie 4-procentowy. Ruch materii w galaktykach i ich gromadach, a także zjawiska soczewkowania grawitacyjnego możemy wyjaśnić tylko wtedy, gdy przyjmiemy, że oprócz znanych nam cząstek Wszechświat wypełnia także tajemnicza ciemna materia, oddziałująca ze zwykłą jedynie poprzez grawitację.
A tu – wersja dla ambitnych:
http://www.wiw.pl/astronomia/1103-kosmologia.asp
http://www.wiw.pl/astronomia/1107-kosmologia.asp
http://www.wiw.pl/astronomia/1106-kosmologia.asp
Teoria Wielkiego Wybuchu została wypracowana na podstawie rozważań teoretycznych próbujących wyjaśnić obserwacje astronomiczne. Obserwatorzy zauważyli, że większość “mgławic spiralnych” oddala się od Ziemi, ale nie byli jeszcze świadomi kosmologicznych implikacji tego faktu (ani tego, że te “mgławice spiralne” to w rzeczywistości galaktyki).
W 1922 roku Aleksander Friedmann wyprowadził równania postulujące rozszerzanie się Wszechświata. Niezależnie od niego, w 1927 roku wyprowadził je również Georges Lemaître, co doprowadziło go do wysunięcia hipotezy pierwotnego atomu. Jego prace zostały w 1929 roku potwierdzone przez obserwacje Edwina Hubble’a. Zaobserwował on, że galaktyki wykazują przesunięcie ku czerwieni wprost proporcjonalne do ich odległości od Ziemi – fakt ten znany jest obecnie jako prawo Hubble’a. Jeśli weźmie się pod uwagę zasadę kosmologiczną, która stanowi, że Wszechświat jest jednorodny i izotropowy, z prawa Hubble’a wynika, że cały Wszechświat rozszerza się.
Pojawiły się dwa wyjaśnienia tego stanu. Pierwszym była teoria stanu stacjonarnego autorstwa Freda Hoyle’a, Thomasa Golda i Hermanna Bondiego, która zakładała, że gęstość Wszechświata nie maleje, mimo jego rozszerzania się, dzięki ciągłej kreacji nowej materii. Drugiego wyjaśnienia dostarczyła teoria Lemaître’a rozwijana dalej przez George’a Gamowa. Paradoksalnie, została ona nazwana przez jej głównego oponenta – Hoyle’a, który mówił o niej lekceważąco – “teoria wielkiego bum” (ang. big bang theory). Nazwa ta jednak się przyjęła.
I tak wszystko “niedługo” skurczy się do rozmiarów nieskończoności ;-)
Tu jest lepiej, szczególnie od 41 minuty.
A możesz przepisać?
Tu o przypadku, ale ciekawe jedno zdanie o teologii prawosławnej.
Strasznie dużo, ponadto rysunki są.
Sednem jest, że Wielki Wybuch nie był początkiem Stworzenia.
A w drugim filmie mamy, że teologia prawosławna najlepiej ujęła sedno poznania naukowego;- my nigdy nie odcyfrujemy zamysłu Pana Boga, my możemy tylko próbować odcyfrować skutki działania tego zamysłu.
Co do ewolucji, prof. twierdzi, że nie ma opozycji między inteligentnym projektem a ”przypadkiem” bo Bóg zna każdy przypadek (przypadek wg. kreacjonistów byłby czymś co walczy z Panem Bogiem, trzeba by ten przypadek usunąć z nauki) tymczasem Bóg zna całą przyszłość, wie jak wszystko się potoczy, bo wszystko dla Niego jest terażniejszością, coś co dla nas jest przypadkiem, dla Niego nie jest.
Prof. twierdzi, że Dawkins i Howking to nie są powazni naukowcy, to tylko gwiazdy medialne. Poważna nauka potrzebuje Boga by wyjaśnienie stało się pełne, bo wystarczy zadać pytanie -skąd się wzięły prawa przyrody?- na co nauka nie może mieć odpowiedzi.
Pod jednym z linków podanych na końcu artykułu (TYM) znajduje się ważny fragment:
Jak widać naukowcy nie mają dogmatycznego podejścia i są gotowi zrewidować interpretację danych obserwacyjnych, jeśli tylko pojawią się istotne ku temu argumenty.
Prawie całkowicie się z tym zgadzam, to znaczy Hawking ma jednak dość poważny dorobek naukowy, obok gwiazdorskiego.
Co do drugiej części – tu mam większe zastrzeżenia. Nie tyle poważna nauka, ale poważni naukowcy – potrzebują Boga. Tam samo zresztą jak każdy człowiek.
Jakbym słyszał samego siebie ;-)
Wyniki badań-Największy procent ludzi wierzących jest wśród fizyków, a najmniejszy wśród humanistów.
Ale najpiękniejsza jest matematyka. Stała, nieśmiertelna, wieczna, Boska.
Tu nie ma sprzeczek, jest odkrywanie.
Powiem obrazowo tak: za żydami i ich durnymi, wydumanymi „teoriami” nie nadążysz choćbyś chciał więc należy dać sobie spokój w tym współzawodnictwie. Powszechnie wiadomo, że żydzi to najmniej bystry narodek na świecie. Dowodem na to jest powszechnie znany a przez nikogo nie dostrzegany fakt-dowód, że żydzi przez 2000 lat(!) nie rozpoznali prawdziwego Zbawiciela Jezusa Chrystusa i Maryji matki Bożej, których to rozpoznają nawet małe, niepiśmienne dzieci jak w Fatimie, Lourdes, la Salette czy Gietrzwałdzie. Żydzi są wyjątkowo mało spostrzegawczy i nie dostrzegają nawet Boga w Trójcy Przenajświętszej. Z tego ich otępienia powstają za to „błyskotliwe” teorie ewolucji, względności i wielkiego wybuchu! (najlepszy jest oczywiście „wielki wybuch” – walnęło coś z niczego i powstał Wszechświat).
To są brednie dla jeszcze głupszych od nich szabes-gojów. Nie ma ani jednego dowodu na te brednie mośka Darwina w odróżnieniu od tysięcy dowodów na zaistnienie potopu ok. 4400 lat temu. Zastanów się nad tym: Zagadka Mamutów. KontrEwolucja#3
Naukowy kreacjonizm vs teoria ewolucji: https://www.youtube.com/watch?v=CZCE_k5d5sI
cyt. za: Zk
Jak trzeba mieć sprany mózg żeby uwierzyć, iż wszechświat i życie powstało samoistnie z niczego. Wszystkie procesy jakie dzieją się na ziemi i niebie przeczą tej tezie (teorii), a mimo to na siłę się ją wciska wszędzie (w szkołach, TV, książkach, na uczelniach). Każda rzecz ma swojego projektanta i stwórcę. Stół bez pracy stolarza nigdy się sam nie stworzy, tak samo jest z wszystkim innym. Ziemię, niebo i człowieka stworzył Bóg. Podobnie też jak każda rzecz również człowiek stworzony został w konkretnym celu, tym jednak różni się od np. samochodu, że ma umysł i wolną wolę, dlatego może unikać spełniania swego powołania lub wprost się mu sprzeciwić. Może zająć się wyłącznie sobą, odrzucić Stwórcę i jego prawo, skupić się na własnym JA. Takie postępowanie ma jednak swoje konsekwencje, bo Bóg wyraźnie powiedział, że za życie wg jego przykazań jest nagroda, a za życie “na własną rękę” (łamanie przykazań Bożych) kara. Ludzie mogą wypierać to ze swojej świadomości (nawet jest ktoś kto im w tym pomoże – Szatan), negować istnienie Boga, twierdzić, że nie ma nic poza doczesnością, ale w istocie nie zmienia to położenia człowieka. Ludzie żyją w świecie stworzonym przez Boga, w którym obowiązuje Prawo Boże i każdy, każdy nie zależnie czy w to wierzy czy to ignoruje czy to neguje, stanie przed Stwórcą aby zdać sprawozdanie ze swojego życia i zostać osądzony wobec Prawa Bożego. Tak naprawdę każdy to wewnętrznie czuje, każdy nosi znamię Boże, ale ten krzykliwy świat robi wszystko zagłuszyć ten wewnętrzny głos. Świat jest piękny, bo został stworzony przez Boga, niestety na świecie panuje zło (co widać na każdym kroku), które niszczy Boże stworzenie. Ludzie, przystańcie na chwilę i zastanówcie się, czy to wszystko zmierza w dobrym kierunku? Nie bądźmy krótkowzroczni, bo życie to tylko chwila, ale bardzo ważna bo od niej zależy nasza wieczność…
Księga Rodzaju-Mit,bajka czy wiarygodny dokument?
Andy McIntosh
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Vocatio
Prawda o pochodzeniu świata i stworzeniu życia nigdy nie zostanie odkryta przez teoretyzujących naukowców, którzy wychodzą z założenia, że tak obszerny i złożony projekt można wyjaśnić bez odniesienia do Projektanta. Teoria ewolucji od czasów jej spopularyzowania w XIX wieku ulega ciągłym przemianom. Dziś darwinizm stąpa po tak niepewnym gruncie, jak nigdy przedtem. Tymczasem biblijna wersja stworzenia świata pozostaje stała, niezmienna i nierozmyta przez wszystkie ataki, jakie zostały na nią przypuszczone. Księga Rodzaju jest rzeczywiście wciąż aktualna. Autor, używając prostego języka, pokazuje oczywisty fałsz wielu ewolucyjnych twierdzeń, a w trakcie swych dociekań pozwala, by Słowo Boże przemówiło samo za siebie. Dla tych, którzy mają oczy do patrzenia, książka ta jest niezbitym dowodem na to, że objawione przez Boga prawdy są zawsze godne zaufania, jak również nieskończenie bardziej pewne niż jakiekolwiek ludzkie spekulacje.
Profesor McIntosh przygląda się uważnie implikacjom wynikającym z modelu kreacjonistycznego nie tylko w odniesieniu do pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, ale również w szerszej perspektywie – do całej chrześcijańskiej teologii. Wierzy, że Księga Rodzaju jest wiarygodnym dokumentem historycznym, a także fundamentem dla rozumienia całości Pisma Świętego. Nie stoi ona w żadnej sprzeczności z badaniami naukowymi, jakie autor prowadzi na co dzień na uniwersytecie w Leeds.
Nasz wieszcz Juliusz Słowacki pisał o tym w latach 1843 – 1846 w swym dziele « Genesis z Ducha ». Jeśli w tym poetycko-mistycznym dziele skupimy się raczej na elementach natury czysto materialnej a nie na religijnych to dostaniemy opis stworzenia świata który jako żywo bardzo przypomina właśnie « Big bang » :
«[ …Duch… zamienił] punkt jeden … przestrzeni w rozbłysk Sił Magnetyczno-Atrakcyjnych. A te przemieniły się w elektryczne i piorunowe — I rozciepliły się [w Duchu … Tyś go, Panie,] … ogniem niszczycielem błysnąć [przymusił… zamieniłeś Ducha … w] kłąb ognia i zawiesiłeś go na przepaściach… [A oto … krąg duchów… uchwycił] jedną garść globów, zakręcił nią [jak tęczą ognistą…] »
(patrz :
https://excathedra.pl/discussion/12363/j-slowacki-jako-astrofizyk-i-to-jaki )