PONIEDZIAŁEK XXV TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II
PIERWSZE CZYTANIE (Prz 3,27-35 )
Pouczenia o życiu społecznym
Czytanie z Księgi Przysłów.
Nie spiskuj przeciw bliźniemu, gdy mieszka przy tobie beztrosko. Niesłusznie nie sprzeczaj się z nikim, o ile ci zła nie wyrządził. Nie zazdrość krzywdzicielowi, nie skłaniaj się ku jego drogom.
Bo Pan się brzydzi przewrotnym, a z wiernymi obcuje przyjaźnie. Przekleństwo Pana na domu występnego, On błogosławi mieszkanie uczciwych; On się naśmiewa z szyderców, a pokornym udziela swej łaski. Mądrzy dostąpią chwały, udziałem głupich jest hańba.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 15,1-2.3-4.5)
Refren: Prawy zamieszka na Twej górze świętej.
Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie, *
kto zamieszka na Twej górze świętej?
Ten, kto postępuje nienagannie, działa sprawiedliwie *
i mówi prawdę w swym sercu.
Kto swym językiem oszczerstw nie głosi, +
kto nie czyni bliźniemu nic złego, *
nie ubliża swoim sąsiadom,
kto za godnego wzgardy uważa złoczyńcę, *
ale szanuje tego, który cześć Bogu oddaje.
Kto dotrzyma przysięgi dla siebie niekorzystnej, *
kto nie daje pieniędzy na lichwę
i nie da się przekupić przeciw niewinnemu. *
Kto tak postępuje, nigdy się nie zachwieje.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 5,16)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi,
aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 8,16-18)
Przypowieść o lampie
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
„Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło.
Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Dla wszystkich
Światło jest po to, aby oświecać. Jezus nazywa siebie Światłością świata. Nie mogę wziąć i ukryć Go jedynie w swoim sercu i dla siebie. Jeśli On rozświetla moje życie, Jego światło we mnie musi być widoczne dla innych – dla tych, którzy wchodzą w moje życie. Sam poznaję Jezusa jako moje światło – słuchając Jego słowa. Jeśli słucham z uwagą, będzie mi dodane światło, mądrość, miłość. Jeśli słucham powierzchownie, to tracę czas na namiastki, zamiast pielęgnować życie duchowe.
Jezu, dziękuję, że rozświetlasz i ogrzewasz moje życie Twoim światłem. Pragnę promieniować moją wiarą na wszystkich, których stawiasz na mojej drodze życia.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia otrzymał światło wiary. Jego podtrzymywanie stanowi warunek podążania drogą ku zbawieniu. Tak bardzo potrzeba nam czujności, aby grzech nie zgasił tego ożywczego płomienia! Ponadto, paradoksalnie, światło to utrwala się i nabiera mocy tylko wtedy, gdy nie chowamy go dla siebie, lecz dzielimy je z innymi. Chrystus nam dziś przypomina: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego”.
Michał Piotr Gniadek, „Oremus” wrzesień 2008, s. 92
DUCH ŚWIĘTY A DZIAŁALNOŚĆ
Przyjdź, Duchu Święty, naucz mnie wszystkiego (J 14, 26)
Również w stosunkach z bliźnimi, w spełnianiu codziennych obowiązków, w pracy zawodowej, a szczególnie w pracy apostolskiej trzeba pozwolić, by nas prowadził Duch Święty. On ma objąć kierownictwo całego postępowania chrześcijanina. Trzeba więc koniecznie zachować łączność z Nim nawet wśród działania. Krótkie chwile wytchnienia pomogą nam, by od czasu do czasu ożywić i nawiązać tę łączność, którą przerywa nadmierna działalność lub poruszenia naszych namiętności. „Ja nic od siebie nie czynię — powiedział Jezus — ale to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył” (J 8, 28). Taka jest zasada postępowania Jezusa, taka też powinna być zasada chrześcijanina: działać w nieustannej zależności od Boga, który przez swego Ducha przypomina to, co należy czynić, i pomaga to wykonać.
Należy tu jednak umieć rozróżnić natchnienia Ducha Świętego od poruszeń natury i podszeptów złego ducha. Bez tego roztropnego rozeznania można łatwo ulec złudzeniu i błędom, uważając za natchnienie Boże to, co jest skutkiem mniej lub więcej nieświadomych poruszeń naszego człowieczeństwa. Prawdziwe natchnienia Ducha Świętego nie tytko utrzymują nas w zasięgu woli Bożej, ale jeszcze lepiej nas w nią wprowadzają: w zasięg rozporządzeń przełożonych, obowiązków własnego stanu. Kiedy natomiast zachodzi rzecz przeciwna, należy się wszystkiego obawiać, Duch Święty bowiem może nas pobudzać tylko do spełnienia woli Bożej, a zatem nie może dawać natchnień przeciwnych posłuszeństwu i naszym obowiązkom. W wypadkach wątpliwych należy odwołać się do rady osoby światłej i roztropnej, a wówczas ten, kogo Duch Święty prawdziwie prowadzi, będzie zdolny iść za zdaniem drugich, choćby było ono przeciwne własnemu.
- Duch Święty, powiedział Jezus, „u was przebywa i w was będzie” (J 14, 17). Jak wielką byłoby nierozwagą działać niezależnie od Niego. On rozdziela wiernym rozmaite dary swoje, ze wspaniałomyślnością odpowiadającą Jego bogactwu oraz potrzebom funkcji i obowiązków każdego (KK 7. 12).
- O Duchu Boży, który tchniesz, gdzie chcesz, jesteś bowiem najwyższym dobrem; okaż mi swoją dobroć czyniąc to, co możesz, udzielając mi często natchnień do tego, co powinienem myśleć, mówić i czynić, abym pobudzany przez Ciebie stawał się podobny do Ciebie we wszystkim…
Ponieważ jesteś panem wszechwładnym moich władz, pukaj do ich drzwi, a równocześnie otwieraj wołając tak skutecznie, abym Ci odpowiedział natychmiast nie dając Ci czekać, byś mógł czynić we mnie i ze mną to, co się Tobie spodoba… Mów we mnie, bo Twój sługa słucha… Ty mówisz, że pragniesz usłyszeć mój głos: „Daj mi usłyszeć swój głos”, lecz ja pragnę gorąco usłyszeć Twój głos: „Daj mi usłyszeć Twój głos”, i pragnę doznać skutków tego głosu: tylko w ten sposób potrafię odpowiedzieć moim głosem i pełnić uczynki podobne do Twoich (L. da Ponte).
- O Duchu Boży, gdy Tobie spodoba się prowadzić duszę swoimi drogami w najprostszym i najgłębszym pokoju, Ty ukazujesz jej wszystko, co powinna czynić i mówić, w najdrobniejszych szczegółach, stopniowo i jasno; potem urabiasz jej wolę ustalając ze słodyczą i mocą, co powinna czynić i chcieć… Ty udzielasz jej wszystkich środków, ona się nawet o nie nie stara, Ty w wielkim pokoju sprawiasz, że stają się skuteczne i owocne. Pokój ten jest świetlany, prosty a głęboki. Boski ten pokój jest znakiem Twojego niewysłowionego działania w duszy umartwionej i wiernej. Często, bardzo często jest on przeciwny, sprzeczny z myślami i zamiarami ludzkimi i burzy je; lecz cudownie wzbogaca duszę wszelkimi dobrami i doprowadza ją do jedynego jej celu: do chwały Bożej i dobra dusz (bł. M. Teresa de Soubiran). Ty, o Duchu Święty, natchniesz nie tylko moją modlitwę, lecz także czynności, pokierujesz moim obcowaniem z bliźnim i zrodzisz we mnie zarówno te cudowne owoce darów Twoich, jak i wszystkich cnót, które także są Twoimi darami, bez Ciebie bowiem nie nabędziemy ich nigdy… To już nie będzie ludzki sposób działania, lecz boski, dzięki Tobie, o Duchu Święty, obecny w nas. „Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi.” To jest prawdziwe życie, życie dzieci Bożych. Spraw więc, aby ono było także moim życiem (św. Karmela od Ducha Świętego).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 225
http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140922.htm
**************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
22 WRZEŚNIA
****************
Na miejscu nekropolii męczenników Teodor, biskup Octodurum, wybudował kaplicę (IV w). Wydarzenie to opisał św. Grzegorz z Tours (+ 594) w swojej Historii Franków. Następnie wzniesiono klasztor, przy którym z czasem powstało potężne opactwo, skupiające 900 mnichów. Niebawem wokół opactwa powstało miasto St-Maurice. Badania archeologiczne potwierdziły istnienie kaplicy oraz jamy grobowej, jednak nie wyjaśniono jeszcze w pełni okoliczności męczeństwa.
W roku 961 relikwie św. Maurycego przewieziono do Ratyzbony (Regensburga), a stąd do Magdeburga. Cześć św. Maurycego szerzył szczególnie gorliwie św. Lambert (+ ok. 705) oraz św. Uldaryk (+ 973), biskup Magdeburga. Stąd też Maurycy odbierał szczególną cześć w cesarstwie niemieckim. Podczas koronacji cesarze otrzymywali do rąk włócznię św. Maurycego. W grocie włóczni, wedle legendy, tkwił gwóźdź z krzyża Chrystusowego. Kopię tej włóczni podarował cesarz Otto III królowi Bolesławowi Chrobremu podczas zjazdu gnieźnieńskiego w roku 1000. Gest ten był uznaniem niezależności księcia polskiego i przyzwoleniem na koronację. Kopia ta, będąca pierwszym polskim insygnium koronacyjnym, znajduje się w skarbcu wawelskim (do naszych czasów zachował się sam grot włóczni).
Św. Maurycy jest patronem zakonu św. Maurycego, cesarskiego domu Ottonów, królestwa Burgundii, Longobardów, miast: Einsiedeln, Magdeburga i Valais; ponadto także farbiarzy, kapeluszników, piechoty, rycerstwa i żołnierzy.
W ikonografii św. Maurycy przedstawiany jest jako ciemnoskóry mężczyzna w krótkiej tunice żołnierza. Jego atrybuty to: gałązka palmowa, flaga i lanca, koń, miecz, sztylet, tarcza, tarcza z orłem.
Św. Eksuperiusz z Agaunum
Święty męczennik (IIIw.)
Znany również jako: Eksupernis.
Był aquliferem – żołnierzem noszącym sztandar – w Legionie Tebańskim dowodzonym przez św. Maurycego, stacjonującym w Galii w 286 roku.
Gdy namiestnik cesarski Maksymilian Herkules nakazał żołnierzom złożenie bożkom ofiary, św. Maurycy i cała jego legia, składająca się z 6000 chrześcijan, brzydząc się bałwochwalstwem, odmówiła mu. Żadne namowy nie pomagały, więc Maksymilian rozkazał wycięcie w pień całej Legii, w tym i św. Maurycego, dnia 22 września,
w Agaunum (Saint-Maurice).
Relikwie św. Eksuperiusza w X wieku trafiły do opactwa św. Piotra i św. Eksuperiusza w belgijskim Gembloux, dokąd przeniósł je św. Wibert. Jeden z mnichów opactwa stworzył poemat opisujący męczeństwo Legionu Tebańskiego.
Ikonografia:
Przedstawiany w stroju żołnierza, ze sztandarem. Jego atrybutem jest: palma, krzyż, sztandar, miecz.
Św. Kandyd z Agaunum
Święty męczennik (IIIw.)
Był legatem w Legionie Tebańskim dowodzonym przez św. Maurycego, stacjonującym w Galii w 286 roku.
Gdy namiestnik cesarski Maksymilian Herkules nakazał żołnierzom złożenie bożkom ofiary, św. Maurycy i cała jego legia, składająca się z 6000 chrześcijan, brzydząc się bałwochwalstwem, odmówiła mu. Żadne namowy nie pomagały, więc Maksymilian rozkazał wycięcie w pień całej Legii, w tym i św. Kandyda, dnia 22 września,
w Agaunum (Saint-Maurice).
Przez wiele stuleci relikwie św. Kandyda i jego towarzyszy były przechowywane w relikwiarzu z VI wieku, znajdującym się w opactwie św. Maurycego, założonym przez św. Teodora z Octodorum. Znajduje się tam również posrebrzane popiersie z jego relikwiami.
Patron:
Kantonu Appenzell-Innerhodden.
Ikonografia:
Przedstawiany jako żołnierz. Jego atrybutem jest: palma, miecz, krzyż.
Maurycy
W Polsce imię poświadczone w r. 1215 w formach Maurycy, Moryc (1321). Jednakże nigdy nie zyskało u nas dużej popularności.
Odpowiedniki obcojęz.: łac. Mauricius, Mauritius, ang. Maurice, fr. Maurice, niem. Moritz, wł. Maurizio.
Doliczono się sześciu świętych tego imienia. Trzech z nich możemy tu śmiało pominąć. Znani z samego imienia, wchodzą w skład grup męczenników; można sądzić, że ich kult jest repliką czci oddawanej trzem omawianym.
Maurycy, męczennik, i jego towarzysze z Legii Tebańskiej. Dla hagiografów stanowią oni problem, który określało się ongiś nazwą quaestio vexata. Napisano na ich temat ogromną ilość uczonych dzieł i dociekliwych rozpraw, ale dotąd nie wyjaśniono jeszcze w pełni tego szczególnego męczeństwa. Mieli stanowić oddział armii rzymskiej, zapewne nie cały legion (ponad sześć tysięcy ludzi), może kohortę lub manipuł. Gdy starym szlakiem komunikacyjnym przekraczali Alpy, w Agaunum (Acaunum, Agauni, dziś Saint-Maurice w kantonie Valais, w Szwajcarii) zażądano od nich, aby przed rozpoczęciem bitwy złożyli bogom ofiarę, na co im nie pozwalało chrześcijańskie sumienie. Gdy stanowczo odmówili, zastosowano najsurowsze represje, zaczęto ich dziesiątkować, aż w końcu wszystkich zamęczono. Odznaczył się w tym męczeńskim boju ich oficer – primicerius Maurycy, obok niego zaś campiductor Eksuperiusz oraz senator militum Kandyd. Pierwszą pisaną wiadomość o tym przekazał w drugim ćwierćwieczu V stulecia biskup Eucheriusz z Lyonu. Jego informatorem miał być Izaak, biskup Genewy, ten zaś czerpał swe informacje od Teodora, biskupa Octodurum (koniec IV w.), który odkrył nekropolę męczenników i zbudował ku ich uczczeniu kaplicę. Tym ostatnim wiadomościom zdają się odpowiadać badania archeologiczne, które ujawniły w Agaunum zarówno istnienie pierwotnej kaplicy, zgodnej z opisem Eucheriusza, jak i sześciu jam grobowych z IV stulecia. Tak to świadectwo Eucheriusza o istnieniu kultu współczesnego Teodorowi znajduje swe potwierdzenie. Co jednak Teodor mógł wiedzieć o losie pogrzebanych w tym miejscu ludzi- Według Eucheriusza byli ofiarami wielkiego prześladowania z r. 302. Inny późny i niejasny opis męczeństwa (IX w.) wiąże je z kampanią Maksymiana przeciwko Bagaudom (285). Ale w tej epoce trudno byłoby zakładać tak liczny udział chrześcijan w armii. Trudno także przyjąć obecność oddziałów z Górnego Egiptu w tych okolicach. Te i tym podobne wątpliwości utrudniają ustalenie daty męczeństwa. Nadal też otwarty jest problem wiarygodności przekazów. Synaksaria wschodnie wspominają jakiegoś męczennika żołnierza Maurycego z Apamei. Wedle Grzegorza z Tours król Burgundii, Zygmunt, ufundował w Agaunum opactwo. Przy poświęceniu bazyliki kazanie głosił św. Awit z Vienne. Potem pochowano tam samego króla i z czasem jego także zaliczono w poczet męczenników. Do towarzyszów Maurycego dołączono zresztą wielu świętych czczonych w bliższych i dalszych okolicach (zob. Gereon). Opactwo tymczasem wzrastało w znaczenie i wzbogacało się nowymi fundacjami. W r. 1128 przeszło w ręce kanoników regularnych. Maurycy był już wówczas czczony na całym Zachodzie, m.in. jako patron rycerstwa, cesarskiego domu Ottonów, wielu katedr itd. By się przekonać o intensywnej czci świętego, a nie szukać daleko przykładów, wystarczy przerzucić nasze piśmiennictwo o czasach Bolesława Chrobrego, z którym m.in. związany jest kult tzw. włóczni św. Maurycego, przechowywanej po dzień dzisiejszy w skarbcu katedry wawelskiej. Nie jedyny to przejaw czci świętego na naszych ziemiach. We Wrocławiu na przykład, już od połowy XII w. istniał kościół pod wezwaniem św. Maurycego, będący świątynią parafialną dla mieszkających tam tkaczy walońskich. Innym przejawem, u nas jednak nie znanym, był założony przez księcia Sabaudii Amadeusza VIII (1434) zakon św. Maurycego. Maurycego i towarzyszy wspominano zawsze 22 września.
Maurycy, opat z Carnoët. Urodził się około r. 1115 w Croixanvec (w późniejszym departamencie Morbihan). Wcześnie wstąpił do cystersów w Langonnet. Gdy w r. 1145 zmarł opat, obrano go na wakujące stanowisko. Po trzydziestu latach sprawowania rządów opackich złożył rezygnację. W r. 1177 zakładano jednak filię opactwa w Carnoët, wobec czego powołano go znów do kierowania nowym ośrodkiem. Zmarł w r. 1191. Rychło sporządzono jego Vita, a w r. 1221 Honoriusz III polecił rozpocząć procedurę przedkanonizacyjną. Do uroczystej kanonizacji nie doszło, niemniej papieże Klemens XI i Benedykt XIV aprobowali kult. Cystersi wspominają Maurycego w dniu 13 października. Począwszy od XIII stulecia opactwo w Carnoët zwie się Saint-Maurice.
http://www.deon.pl/imieniny/imie,2022,maurycy.html
Stanisław Wróblewski
Okres Wielkiego Postu jest dla wyznawców Chrystusa okazją do rozważania Jego błogosławionej męki, śmierci i chwalebnego Zmartwychwstania, które obchodzić będziemy podczas Triduum Sacrum. Znane są i bardzo cenione nabożeństwa pasyjne takie jak droga krzyżowa czy gorzkie żale. Często słyszymy podczas liturgii, bądź przy innych okazjach, o narzędziach męki Chrystusa (łac. arma Christi), łatwo je ujrzeć w kościołach na obrazach czy rzeźbach, są na starych metalowych krzyżach często wygrawerowane z tyłu: gwoździe, młotek, obcęgi, bicze bądź lanca czy korona cierniowa. Jedną z najbardziej znanych po krzyżu relikwią pasyjną jest Święta włócznia, zwana włócznią św. Maurycego lub św. Longina. Warto zapoznać się z jej bogatą historią i wydarzeniami, jakie jej towarzyszyły w historii Kościoła oraz państw, z jakimi była mocno związana aż do XX wieku.
Święty Jan – umiłowany uczeń Mistrza z Nazaretu w swojej Ewangelii zanotował, że Jezusowi nie połamano nóg (tzw. crurifragium), co zresztą nie było stałą praktyką rzymską, ale tylko ustępstwem dla i tak problematycznej prowincji Judei, ze względu na prawo żydowskie nakazujące przed zmierzchem pochować zwłoki, Zbawicielowi jeden z żołnierzy przebił więc bok, z którego wypłynęła krew i woda (J 19,31-35). Święty Jan, chcąc zaznaczyć, że Jezus jest prawdziwym Barankiem Paschalnym, przywołuje dodatkowo proroctwa Starego Testamentu, iż kości jego nie będą łamane (Wj 12,46).
Warto zauważyć, że zgodnie z tradycją żydowską wszystkie przedmioty, które miały styczność z krwią ludzką, musiały zostać usunięte. Ten zwyczaj był realizowany przez umieszczenie narzędzi śmierci razem z ciałem w grobie, skąd wzięła się tradycja umieszczania krzyża w Grobie Pańskim w kościołach w średniowieczu (Depositio Crucis). Pierwsze wzmianki o włóczni Pańskiej pochodzą z VI wieku, wtedy to relikwia odbierała kult w Jerozolimie. W jaki sposób się tam mimo wielu wojen i rozruchów zachowała? Na to pytanie nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Tradycja przekazuje nam legendę o rzymskim legioniście – Longinusie (imię pochodzi z greckiego słowa oznaczającego włócznię), który przebił bok Chrystusa wiszącego na krzyżu, wydzielająca się krew i woda uzdrowiły go z choroby oczu, a on sam ostrze raniące Syna Bożego oddał Jego wyznawcom. Czy jednak nie byłoby to zbyt ryzykowne przechowywać tę broń w mieście? Wszak wszystko, co miało związek z krwią ludzką, było nieczyste. A pierwsi wyznawcy Jezusa byli przecież Żydami, którzy przestrzegali wówczas jeszcze Prawa Mojżeszowego. Tak czy inaczej informacja o relikwii występuje w przekazach z 530 roku i 570 roku. Po inwazji perskiej zostaje z Jerozolimy wykradziona razem z relikwiami Krzyża Świętego. W 670 roku powraca do Jerozolimy za sprawą cesarza bizantyjskiego Herakliusza, później zostaje przeniesiona do Konstantynopola, gdzie stała się własnością cesarza i insygnium jego władzy, wykorzystywano ją więc w ceremoniale dworskim, nosząc w procesjach, błogosławiąc nią wodę czy podczas nabożeństw, gdy oddawano jej cześć przez ucałowanie. Znajdowała się ona w osobistym skarbcu władcy Bizancjum, została jednak podzielona, a jej drewniana część znalazła swoje miejsce w bogatym relikwiarzu w głównej świątyni miasta i największego kościoła ówczesnego chrześcijaństwa Hagia Sophia (Mądrości Bożej).
Jednocześnie od X wieku jej ślad pojawia się także na zachodzie Europy. Król Henryk Ptasznik siłą zdobywa ją od króla Burgundii Rudolfa. Posiadająca już swoją legendę w Italii włócznia staje się insygnium władzy tworzącego się nowego imperium Cesarstwa Rzymskiego. Dwór kolejnych cesarzy z dynastii Ottonów sprytnie wykorzystuje znane motywy biblijne i te pochodzące z mitologii germańskiej, aby wskazać na cudowną moc płynącą z relikwii. Wszakże stała się ważnym przedmiotem i symbolem potężnej siły gwarantującej nieograniczoną władzę nad światem. W kolejnych legendach i historiach bardziej lub mniej prawdziwych widzimy władców niemieckich zwyciężających swoich wrogów przy udziale włóczni i znajdującego się w niej rzekomego fragmentu gwoździa z krzyża Pana Jezusa.
Sprawa włóczni Pańskiej dociera także do Polski. Podczas słynnego Synodu Gnieźnieńskiego w 1000 roku, gdzie ustanowiono organizację Kościoła, tworząc metropolię gnieźnieńską, m.in. biskupstwo we Wrocławiu, cesarz Otton III przekazał Bolesławowi Chrobremu kopię „Włóczni losu”, jak ją też nazywano. Był to wyraźny i jednoznaczny gest pokazania, że cesarz czyni Chrobrego równym sobie i zgadza się na jego koronację i władanie w Polsce, zawierając także z nim sojusz. W ten sposób Polska miała wejść w skład Uniwersalnego Imperium Chrześcijańskiego.
W tym też okresie powstają kolejne wątki uwiarygodniające włócznię i jej wyjątkową świętą moc – virtus. Powstaje historia związana z osobą św. Maurycego, dowódcy legionu tebańskiego, zbuntowanego przeciw rozkazowi oddania czci i złożenia ofiary bożkom rzymskim, za co zostali wymordowani. Święty stał się patronem cesarstwa, a głównym ośrodkiem jego kultu była Burgundia, gdzie znajdował się jego grób, i stamtąd pochodziła włócznia. Następnie św. Maurycy został patronem fundacji kościelnej w Magdeburgu, gdzie spoczęły jego relikwie darowane przez papieża, a później stał się on patronem całego cesarstwa.
Z czasem zaczęto oddawać włóczni cześć liturgiczną. Papież Innocenty VI w Awinionie dnia 13 lutego 1353 wydaje bullę wprowadzającą Święto Włóczni i Gwoździ Pańskich, nakazując jednocześnie wprowadzenie do liturgii odpowiednich formularzy mszalnych i oficjów brewiarzowych, aby w ten sposób składać hołd świętym narzędziom męki Jezusa Chrystusa. Watro zaznaczyć, że w księgach liturgicznych diecezji wrocławskiej w modlitwie zwanej kolektą jest miejsce na imiona pary cesarskiej, co stanowi dowód na wpływy cesarstwa niemieckiego na życie religijne mieszkańców Śląska.
Cofnijmy się jednak jeszcze wstecz, do Konstantynopola. W pierwszej poł. XIII wieku św. Ludwik IX, król Francji zdobywa relikwie pasyjne. Jego chęci posiadania pamiątek męki Chrystusa prowadzą do wykupywania tych świętości. Wyprasza od Baldwina II relikwię włóczni, która znajdowała się w Hagia Sophia, sprowadza ją do Paryża, gdzie buduje wspaniałą gotycką – Saint Chapelle (Świętą Kaplicę) na tego typu relikwie. Całe ostrze włóczni pozostaje w skarbcu cesarza bizantyjskiego.
Sytuacja ta trwa do zdobycia przez Turków Konstantynopola w 1453 roku. Szczęściem było, że sułtan Mehmed II postanowił zamienić kościół Hagia Sophia na meczet, a pobliski pałac cesarski na swoją rezydencję, dzięki czemu obie budowle i ich piękno zostało uratowane. W ten sposób święta włócznia stała się własnością Islamu. Błyskotliwie prowadzona polityka nowego sułtana Bajasida II pozwoliła na odzyskanie świętej relikwii przez wyznawców Chrystusa. Władca przekazał ją papieżowi Innocentemu VIII 31 maja 1492, w święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Fragment pozostał w Ankonie, reszta natomiast została przewieziona do bazyliki św. Piotra na Watykanie, gdzie spoczywa do dziś. Wiedząc o przynajmniej dwóch włóczniach, papież Benedykt XIV próbował stwierdzić autentyczność lancy, łącząc ze sobą grot z Watykanu z kopią drewnianej rękojeści pochodzącej ze Świętej Kaplicy z Paryża. Próba zakończyła się powodzeniem przecinając jednoznacznie spekulacje dotyczące prawdziwości włóczni będącej w rękach cesarzy niemieckich, która w tym czasie znajdowała się i odbierała kult w Norymberdze. Ze względu na zawieruchę wojen napoleońskich Habsburgowie ukryli ją w swoich posiadłościach w Hofburgu, które to stały się muzeum. Dawne insygnium władzy cesarskiej zafascynowało również przywódcę NSDAP Adolfa Hitlera, który będąc mocno zauroczony fałszywą mistyką, magią i okultyzmem, a także mitologią germańską, pragnął posiąść włócznię, aby zdobyć legendarną siłę i moc.
II wojna światowa spowodowała zniszczenie niezliczonej ilości pamiątek z przeszłości, aczkolwiek włócznia została nietknięta. Najnowsze badania wykazały, że omawiane ostrze i znajdujący się w nim wmontowany gwóźdź pochodzą z VII lub VIII wieku. Badania relikwii z Bazyliki Świętego Piotra wskazują, że pochodzi z czasów Jezusa Chrystusa.
http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/032010/02.html
*************************
Błogosławiona
Bernardyna Maria Jabłońska, zakonnica
Maria Jabłońska urodziła się 5 sierpnia 1878 roku we wsi Pizuny koło Lubaczowa. Była jednym z czworga dzieci niezamożnych rolników Grzegorza i Marii. Do szkoły nie chodziła, pisać i czytać nauczył ją domowy nauczyciel. W wieku 18 lat po spotkaniu Brata Alberta Chmielowskiego wstąpiła do Albertynek. Została główną kucharką w Miejskim Domu Kalek. W jej zapiskach można przeczytać: “Dopełniajmy pracy Jezusa, Jego trudów, cierpień, miłości, cichości, łez, a szczególnie Jego miłosierdzia nad nędzami duszy i ciała bliźnich”.
24-letnią siostrę Marię, która w zakonie przybrała imię Bernardyna, brat Albert mianował przełożoną generalną Albertynek. W testamencie napisała: “Czyńcie dobrze wszystkim” – jakby uzupełniając słowa Adama Chmielowskiego: “Trzeba być dobrym jak chleb”. Siłę siostra Bernardyna odnajdywała w Eucharystii. W dzień zajęta sprawami Zgromadzenia i ubogich, nie miała czasu na dłuższą modlitwę, więc wynagradzała Panu Bogu, trwając nocą godzinami przed Najświętszym Sakramentem. To umiłowanie Jezusa w Eucharystii przekazała swoim siostrom, zachęcając je do częstej adoracji. Zmarła 23 września 1940 roku. Beatyfikacji Bernardyny Jabłońskiej dokonał 6 czerwca 1997 r. św. Jan Paweł II podczas Mszy św. odprawianej pod Krokwią w Zakopanem. W homilii mówił on między innymi: Maria Bernardyna Jabłońska – duchowa córka św. brata Alberta Chmielowskiego, współpracownica i kontynuatorka jego dzieła miłosierdzia – żyjąc w ubóstwie dla Chrystusa poświęciła się służbie najuboższym. Kościół stawia nam dzisiaj za wzór tę świątobliwą zakonnicę, której dewizą życia były słowa: “dawać, wiecznie dawać”. Zapatrzona w Chrystusa, szła wiernie za Nim, naśladując Go w miłości. Chciała zadośćuczynić każdej prośbie ludzkiej, otrzeć każdą łzę, pocieszyć choćby słowem każdą cierpiącą duszę. Chciała być dobrą zawsze dla wszystkich, a najlepszą dla najbardziej pokrzywdzonych. “Ból bliźnich moich jest bólem moim” – mawiała. Wraz ze św. Bratem Albertem zakładała przytuliska dla chorych i tułaczy wojennych. |
|
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/09-22b.php3 |
Bernardyna
Sylwetka duchowa
|
Błogosławiona Siostra Bernardyna Jabłońska, wierna uczennica i naśladowczyni św. Brata Alberta, jest najpiękniejszym przykładem życia duchowością albertyńską oraz wierną kontynuatorką charyzmatu św. Brata Alberta. Przez 20 lat formowała się pod okiem Założyciela i najpełniej przejęła jego ducha.
Była osobowością nieprzeciętną. Św. Brat Albert już przy przyjęciu do Zgromadzenia postrzegał ją jako osobę, która ma rozum i serce.
Obdarowana przez Boga niezwykłymi przymiotami umysłu i serca, przez współpracę z łaską Bożą potrafiła w sobie pięknie zharmonizować dynamiczny temperament z wielką dobrocią i wrażliwością na drugiego człowieka. Ksiądz Czesław Lewandowski, osobisty świadek jej życia, tak charakteryzuje Siostrę Bernardynę:
“Opromieniał ją złoty humor, a równocześnie biła od niej dziwna jakaś powaga i prawie majestat dziecka Bożego. Prostota dzie- cięca skojarzona z wielkością królewny, wielka inteligencja, jasność i bystrość umysłu i wro- dzona roztropność obok niezwy- kłej dobroci serca tworzyły z Siostry Bernardyny potężną i niepospolitą osobowość i zara- zem pełną jakiegoś wdzięku i nadprzyrodzonego uroku, bo ją uświęcały szczególne łaski i dary Boże”.
Pragnęła ludziom biednym i opuszczonym “zastąpić” Pana Jezusa Miłosiernego. Oto jak modliła się: Jezu, niech nie żyję dla siebie – rozlej mą duszę na wszystkie doliny nędzy ludzkiej. Napełnij ją swoją dobrocią i miłosierdziem i daj mi łaskę, abym Twą dobrocią i miłosierdziem zastąpiła Cię tu, na tej łez dolinie, czyniąc wszystkim dobrze.
godz. 8.00
Gdy za bogactwem goniąc
Świat pełen przewrotności
Zapomniał o dobroci,
O ludzkiej życzliwości.
Porwani twym przykładem
Idziemy twoim śladem,
Zło dobrem zwyciężymy,
Twych słów nie zapomnimy:
“Czyńcie dobrze wszystkim” –
To nam nakazałaś,
Matko Bernardyno,
Kiedy umierałaś.
Choć nienawiść wokół
Rozlała się jak rzeka,
Z miłością i dobrocią
Pójdziemy do człowieka;
Do tego, kto cierpiący
I w nędzy zostający,
Do tego, co upadnie
I tego, co jest na dnie.
A ty nam, Matko, z nieba
Wypraszaj łaski zdroje,
Byśmy jak kromkę chleba
Dawały serca swoje.
Wszystkim ludziom złaknionym,
Wszystkim ludziom wzgardzonym,
Odepchniętym, płaczącym,
Wszystkim potrzebującym.
Ucz Matko Bernardyno,
Ucz nas jak kochać Boga
W każdym spotkanym człowieku;
I w tym cierpiącym niewinnie,
I w tym w niewoli grzechu.
Ucz Matko Bernardyno,
Ucz jak nieść serce na dłoni
Jak kromkę dobrego chleba,
Spieszyć z pomocą i karmić
Osłabłych w drodze do nieba.
Ucz Matko Bernardyno,
Ucz nas największej miłości,
Dobroci serca nad miarę,
Abyśmy razem z Chrystusem
Składały z życia ofiarę.
http://www.albertynki.pl/wiersze.php
Długo pracował jako spowiednik. W 1731 r. mianowano go mistrzem nowicjatu. Gdy jeden z jego uczniów, który pracował na misjach w Kongo, stracił wzrok, uprosił sobie, aby schorzenie przeszło na niego. Znacznie później lekarze z Turynu zdołali go jednak wyleczyć. W czasie wojny sukcesyjnej (1740-1748) Ignacy był kapelanem wojskowym. Potem już stale przebywał w Turynie. Zasłynął z daru przepowiadania i czytania w sercach ludzkich. Długie godziny spędzał na klęczkach przed tabernakulum. Przewidział też dzień swej śmierci.
Zmarł 22 września 1770 r. Paweł VI beatyfikował go 17 kwietnia 1966 r., a św. Jan Paweł II kanonizował go 19 maja 2002 r.
prezbiter i męczennik
W 1922 r., za zgodą swojego biskupa, wstąpił do nowicjatu karmelitów w Larrea Amorebieta, przybierając imię Jana Marii od Krzyża. Kłopoty ze zdrowiem zmusiły go do opuszczenia karmelu, ale nie osłabiły pragnienia życia w zakonie. W 1925 r. wstąpił do sercanów w Noveldzie i rok później złożył u nich śluby, ponownie wybierając imię Jan Maria od Krzyża.
W 1927 r. przełożeni skierowali go do szkoły apostolskiej w Puente de la Reina. Zajmował się tam głównie duszpasterstwem powołaniowym. Po wybuchu wojny domowej nakłoniono go, by schronił się u przyjaciół w Walencji. 23 lipca 1936 r. przybył do tego miasta i znalazł się w pobliżu podpalanego przez milicjantów kościoła de los Santos Juanes. Z wielką odwagą napiętnował wobec sprawców ten “odrażający czyn”. Natychmiast został aresztowany i osadzony w więzieniu. Gdy po miesiącu wyprowadzano go na rozstrzelanie, szedł z radością, bo uważał, że to najlepszy los, gdy człowiek może oddać życie za Chrystusa.
Zginął śmiercią męczeńską 23 sierpnia 1936 r. w mieście Silla pod Walencją. Proces informacyjny w sprawie jego męczeństwa został przeprowadzony w Walencji w latach 1959-1960. Został beatyfikowany w grupie 233 męczenników wojny domowej w Hiszpanii przez św. Jana Pawła II w dniu 11 marca 2001 r.
i Towarzysze, męczennicy
Tomasz Sitjar Fortiá urodził się 21 marca 1866 r. w Geronie. W wieku 15 lat wstąpił do jezuitów. Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1900. Przez dwadzieścia lat wykładał filozofię studentom jezuickim w kilku kolegiach, m.in. w Montevideo (Urugwaj). Był również superiorem w Tortosie i Tarragonie oraz rektorem w Gandii. W tym ostatnim mieście przewodził po zamknięciu kolegium przez rząd republikański grupie pozostałych na miejscu jezuitów. Aresztowano go o północy 26 lipca 1936 r. i dosłownie zawleczono (ponieważ mocno utykał na jedną nogę) do więzienia. 19 sierpnia 1936 r. został rozstrzelany pod Gandią. Umierał z różańcem w ręku.
Narcyz Basté Basté urodził się 16 grudnia 1866 r. w katalońskim mieście San Andrés de Palomar. Gdy wstępował do jezuitów, miał za sobą studia na uniwersytecie w Barcelonie (filozofia i prawo) oraz dwa lata studiów teologicznych w tamtejszym seminarium. Nowicjat rozpoczął w roku 1890. Po święceniach kapłańskich (1899) i dopełnieniu formacji zakonnej podjął działalność duszpasterską i społeczną w Walencji. Jego wielką zasługą stało się ożywienie i zdynamizowanie powołanej przed laty organizacji wspierającej młodzież robotniczą (Patronato de la Juventud Obrera). Zakładał szkoły dzienne i wieczorowe, robotnicze akademie literackie, grupy teatralne i biblioteki. Jako jeden z pierwszych organizował wczasy dla robotników i kolonie dla ubogich dzieci. Nie zapomniał również o drużynie piłkarskiej, w której wyrosną słynni w Walencji zawodnicy. Zamierzał jeszcze powołać szkołę sztuk i rzemiosł, ale okoliczności polityczne stanęły na przeszkodzie. Udało mu się jednak otworzyć szkoły handlowe, stolarskie, ślusarskie, modelowania i rysunku. W instytucjach przez niego założonych młodzież robotnicza otrzymywała świetne przygotowanie do zawodu, otwierała się na świat kultury i wartości ludzkich, a równocześnie uczyła się dawać świadectwo chrześcijańskie. Po wybuchu wojny domowej czterokrotnie był aresztowany przez czerwonych milicjantów i zwalniany na skutek interwencji robotników wykształconych w jego instytucjach. Piąty raz został aresztowany w nocy 15 października 1936 r. i kilka godzin później rozstrzelany.
Jan Chrzciciel Ferreres Boluda urodził się 28 listopada 1861 r. w Olleria (w prowincji Walencji). Do jezuitów wstąpił w roku 1888, wkrótce po przyjęciu święceń kapłańskich. Potem studiował jeszcze filozofię i literaturę na uniwersytecie państwowym. W roku 1899 został profesorem teologii moralnej i prawa kanonicznego na jezuickim fakultecie teologicznym w Tortosie, a następnie w Barcelonie. W 1902 r. wydał dwutomowe Compendium theologiae moralis. Doczeka się ono, podobnie jak inne jego dzieła, wielu wznowień i zajmie ważne miejsce w formacji kapłańskiej we wszystkich krajach języka hiszpańskiego. W latach 1918-1924 przebywał w Rzymie i współpracował z kard. Gasparim, który przygotowywał nowy Kodeks Prawa Kanonicznego. Po delegalizacji jezuitów w Hiszpanii zamieszkał z innymi w prywatnym domu. Latem 1936 r. został aresztowany i uwięziony w San Miguel de los Reyes w okolicach Walencji. Skazano go na rozstrzelanie, chociaż był ciężko chory i cały czas leżał bezwładnie na materacu. 21 grudnia próbowano go zabrać na miejsce egzekucji, ale materac z nim nie zmieścił się w samochodzie. Kiedy rewolucjoniści zjawili się po raz drugi, w dniu 29 grudnia, stwierdzili, że skazaniec już nie żyje. Zmarł na skutek więziennych udręk.
Jan Paweł II
ŻYLI ZGODNIE Z WYZNAWANĄ WIARĄ
Homilia wygłoszona podczas Mszy św. beatyfikacyjnej 11.03.2001
W niedzielę 11 marca 2001 r. podczas Eucharystii sprawowanej na placu św. Piotra Jan Paweł II beatyfikował 233 męczenników hiszpańskich, którzy ponieśli śmierć za wiarę w okresie wojny domowej w latach 1936-1939. Byli wśród nich kapłani, zakonnicy, zakonnice i wierni świeccy pochodzący z 32 diecezji hiszpańskich, którzy zostali zamordowani z nienawiści do wiary. Większość z nich zginęła w 1936 r., pozostali później. 226 procesów beatyfikacyjnych przeprowadzono w Walencji, 6 w Barcelonie i 1 w Leridzie (Lleidzie). W uroczystości beatyfikacyjnej sług Bożych Józefa Aparicio Sanza i 232 towarzyszy uczestniczyło 15 tys. pielgrzymów przybyłych z Hiszpanii, w tym ok. 20 biskupów i ponad 500 kapłanów. W homilii Ojciec Święty porównał nowych błogosławionych do ludzi przemienionych mocą Chrystusa, którzy szli drogą miłości i umierali ze słowami przebaczenia. Data wspomnienia liturgicznego została wyznaczona na 22 września.
Nazajutrz, w poniedziałek 12 marca pielgrzymi uczestniczyli w Mszy św. dziękczynnej, koncelebrowanej w Bazylice św. Piotra pod przewodnictwem arcybiskupa Walencji Augustina Garcii-Gasco, a następnie spotkali się z Janem Pawłem II, który wygłosił do nich przemówienie poświęcone powszechnemu powołaniu do świętości. Chrześcijanie, dla których świętość jest celem życiowym, mogą zmienić społeczeństwo, ponieważ budując przyszłość na wartościach ewangelicznych, wprowadzają pokój i sprawiedliwość. Męczennicy, o których dziś mówimy z wdzięcznością i czcią — powiedział Papież — ukazują różne formy jedynego i powszechnego powołania do świętości. Świętość nie jest przywilejem nielicznych, każdy człowiek może jej nadać własny kształt, pod warunkiem, że wszystkie wydarzenia codzienne będą dla niego okazją do praktykowania miłości Boga i bliźniego.
Beatyfikacja Józefa Aparicio Sanza i 232 towarzyszy — pierwsza w trzecim tysiącleciu — była 124. ceremonią beatyfikacyjną Jana Pawła II. Dotychczas Ojciec Święty wyniósł do chwały ołtarzy 1 229 sług Bożych i kanonizował 446 błogosławionych.
Poniżej zamieszczamy teksty papieskie (homilię i rozważanie przed modlitwą «Anioł Pański») oraz wykaz nazwisk sług Bożych wyniesionych do chwały ołtarzy, a także krótkie dane historyczne dotyczące ich męczeństwa.
Drodzy Bracia i Siostry!
1. «Pan nasz Jezus Chrystus (…) przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała» (por. Flp 3, 20-21). Te słowa św. Pawła, które usłyszeliśmy w drugim czytaniu dzisiejszej liturgii, przypominają nam, że nasza prawdziwa ojczyzna jest w niebie i że Jezus przemieni nasze śmiertelne ciało w ciało chwalebne, podobne do Jego własnego. W ten sposób Apostoł komentuje tajemnicę przemienienia Pańskiego, którą Kościół głosi dzisiaj, w II Niedzielę Wielkiego Postu. Jezus pragnął bowiem, aby była ona znakiem i proroctwem Jego chwalebnego zmartwychwstania, którego my także mamy być uczestnikami. To, czego dokonał Jezus — Głowa, musi się dopełnić także w nas, którzy jesteśmy Jego Ciałem.
Jest to tajemnica o wielkim znaczeniu dla życia Kościoła, nie należy bowiem sądzić, że przemienienie dokona się dopiero w przyszłym świecie, po śmierci. Życie świętych i świadectwo męczenników pouczają nas, że chociaż przemienienie cielesne nastąpi na końcu czasów wraz ze zmartwychwstaniem ciał, przemienienie serca dokonuje się już teraz na ziemi z pomocą łaski.
Możemy postawić sobie pytanie: którzy ludzie są «przemienieni»? Odpowiedź jest bardzo piękna: przemienieni są ci, którzy naśladują Chrystusa w życiu i w śmierci, z Niego czerpią natchnienie i pozwalają, aby napełniła ich łaska, którą On daje; są to ci, których pokarmem jest pełnić wolę Ojca; którzy pozwalają się prowadzić Duchowi Świętemu; którzy niczego nie stawiają ponad Królestwem Chrystusa; którzy miłują innych tak bardzo, że zdolni są przelać dla nich krew; którzy gotowi są wszystko oddać, niczego nie żądając w zamian; krótko mówiąc — są to ci, którzy żyją kochając i umierają przebaczając.
2. Tak żyli i umarli Józef Aparicio Sanz i jego 232 towarzyszy, zamordowani w okresie straszliwych prześladowań religijnych, jakie nękały Hiszpanię w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Byli to mężczyźni i kobiety w różnym wieku i wszystkich stanów: kapłani diecezjalni, zakonnicy, zakonnice, ojcowie i matki rodzin, młodzi wierni świeccy. Zostali zamordowani, bo byli chrześcijanami, bo wierzyli w Chrystusa, bo byli aktywnymi członkami Kościoła. Jak wykazały procesy kanoniczne, które poprzedziły uznanie ich za męczenników, wszyscy oni przed śmiercią szczerze przebaczyli swoim oprawcom.
Lista tych, którzy dziś wyniesieni zostają do chwały ołtarzy za to, że wyznawali swą wiarę i oddali za nią życie, jest bardzo długa. Jest wśród nich 37 kapłanów z archidiecezji Walencji oraz liczna grupa mężczyzn i kobiet — członków Akcji Katolickiej — także z Walencji; 18 dominikanów i dwóch kapłanów z archidiecezji Saragossy; 4 franciszkanów i 6 franciszkanów konwentualnych; 12 kapucynów, 5 kapucynek i jedna augustianka bosa; 11 jezuitów i jeden młody wierny świecki; 30 salezjanów i 2 Córki Maryi Wspomożycielki; 19 tercjarzy kapucyńskich Matki Boskiej Bolesnej i ich świecka współpracowniczka; kapłan ze zgromadzenia sercanów; kapelan Kolegium La Salle de la Bonanova w Barcelonie i 5 braci szkolnych; 24 zakonnice ze zgromadzenia karmelitanek miłosierdzia; siostra serwitka; 6 sióstr pijarek i 2 współpracowniczki świeckie, te ostatnie pochodzące z Urugwaju — pierwsze błogosławione z tego kraju; 2 zakonnice ze zgromadzenia Małych Sióstr od Samotnych Starców; 3 tercjarki kapucyńskie od Świętej Rodziny; misjonarka klaretynka; i wreszcie młody Franciszek Castelló i Aleu z Akcji Katolickiej z Lleidy.
Świadectwa, jakie do nas dotarły, mówią o ludziach uczciwych i przykładnych, których męczeństwo stało się pieczęcią życia oddanego pracy, modlitwie i krzewieniu wiary w rodzinach, w parafiach i zgromadzeniach zakonnych. Wielu z nich już za życia cieszyło się w swoim środowisku opinią świętości. Można powiedzieć, że ich przykładne postępowanie było jak gdyby przygotowaniem do tego najwyższego wyznania wiary, jakim jest męczeństwo.
Czyż można słuchać relacji o ich męczeństwie bez głębokiego wzruszenia? 83-letnia Maria Teresa Ferragud została aresztowana wraz z czterema córkami, zakonnicami kontemplacyjnymi. Prosiła, by pozwolono jej towarzyszyć córkom na miejsce męczeństwa — 25 października 1936 r., w uroczystość Chrystusa Króla — oraz by zabito ją na końcu, tak aby mogła umacniać je w gotowości do oddania życia za wiarę. Jej postawa w obliczu śmierci wywarła tak wielkie wrażenie na oprawcach, że zawołali: «To prawdziwa święta!» Nie mniej budujące było świadectwo pozostałych męczenników, takich jak 22-letni Franciszek Castelló i Aleu, chemik z zawodu, członek Akcji Katolickiej, który świadom niebezpieczeństwa nie chciał się ukrywać, ale postanowił oddać Bogu i braciom swe młode życie w ofierze miłości; pozostawił trzy listy — świadectwo męstwa, wielkoduszności, spokoju i radości — napisane na kilka chwil przed śmiercią: do sióstr, do kierownika duchowego i do narzeczonej; albo jak 23-letni neoprezbiter Germán Gozalbo, rozstrzelany zaledwie dwa miesiące po Mszy św. prymicyjnej, wcześniej zaś przez długi czas maltretowany i poddawany niezliczonym upokorzeniom.
3. Ileż tu przykładów chrześcijańskiej pogody ducha i nadziei! Wszyscy nowi błogosławieni i liczni inni anonimowi męczennicy zapłacili krwią za nienawiść do wiary i Kościoła, jaka rozgorzała w okresie prześladowań religijnych i wojny domowej — tej wielkiej tragedii, której zaznała Hiszpania w XX w. W tamtych straszliwych latach wielu kapłanów, zakonników, zakonnic i świeckich zostało zabitych tylko dlatego, że byli czynnymi członkami Kościoła. Nowi błogosławieni, wyniesieni dzisiaj na ołtarze, nie byli zamieszani w walki polityczne ani ideologiczne — nie chcieli w nich uczestniczyć. Dobrze o tym wie wielu z was, którzy jesteście członkami ich rodzin i z radością uczestniczycie w dzisiejszej beatyfikacji. Zginęli wyłącznie z przyczyn religijnych. Przez uroczyste ogłoszenie ich męczeństwa Kościół pragnie dziś ukazać, że ci mężczyźni i kobiety dzięki pomocy łaski Bożej stali się wzorami męstwa i wytrwałości w wierze. Są oni dla nas przykładem życia zgodnego z wyznawaną prawdą, a zarazem przynoszą zaszczyt szlachetnemu narodowi hiszpańskiemu i Kościołowi.
Niech ich błogosławiona pamięć na zawsze oddali z hiszpańskiej ziemi wszelkie formy przemocy, nienawiści i mściwości! Oby wszyscy, a zwłaszcza młodzi, mogli zaznać błogosławieństwa pokoju w wolności! Pokój zawsze, pokój z wszystkimi i dla wszystkich!
4. Drodzy bracia, przy wielu okazjach przypominałem o konieczności kultywowania pamięci męczenników. Ich świadectwo nie może iść w zapomnienie. Są oni najbardziej wymownym świadectwem prawdziwości wiary, która potrafi nadać ludzkie oblicze nawet najokrutniejszej śmierci i objawia swe piękno nawet pośród straszliwych cierpień. Konieczne jest, ażeby Kościoły lokalne uczyniły wszystko co możliwe, by nie zatracić pamięci o tych, którzy ponieśli śmierć męczeńską.
Na początku trzeciego tysiąclecia Kościół w Hiszpanii jest wezwany, aby przeżyć nową wiosnę chrześcijaństwa, ponieważ został zroszony i użyźniony krwią licznych męczenników. Sanguis martyrum, semen christianorum! — Krew męczenników jest zasiewem chrześcijan! (Tertulian, Apol. 50, 13: CCL 1, 171). Te słowa, napisane podczas prześladowań pierwszych wieków, winny was dzisiaj napełniać nadzieją, gdy podejmujecie inicjatywy apostolskie i wysiłki duszpasterskie, pełniąc niełatwą czasem misję nowej ewangelizcji. Możecie w niej liczyć na bezcenną pomoc waszych męczenników. Pamiętajcie o ich odwadze, «rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus Chrystus — wczoraj i dziś, ten sam także na wieki» (Hbr 13, 7-8).
5. Wstawiennictwu nowych błogosławionych pragnę powierzyć intencję, którą nosicie głęboko w swoich sercach: kres terroryzmu w Hiszpanii. Od kilku dziesięcioleci jesteście nękani przez kolejne straszliwe akty przemocy i zamachy, które spowodowały wiele ofiar śmiertelnych i ogromne cierpienia. Korzeniem tych godnych ubolewania wydarzeń jest przewrotny mechanizm, który trzeba tu napiętnować. Terroryzm rodzi się z nienawiści i sam ją z kolei podsyca, jest głęboko niesprawiedliwy i pogłębia sytuacje niesprawiedliwości, stanowi bowiem ciężką obrazę Boga, depcze godność i prawa człowieka. Terror jest zawsze przegraną człowieka! Żaden powód, żadna sprawa ani ideologia nie mogą go usprawiedliwić. Tylko pokój buduje społeczeństwa. Terror jest wrogiem ludzkości.
6. Umiłowani w Panu, także do nas przemawia w dzisiejszej Ewangelii głos Ojca: «To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!» (Łk 9, 35). Słuchać Jezusa znaczy iść za Nim i naśladować Go. Na tej drodze bardzo szczególne miejsce zajmuje krzyż. Istnieje bezpośredni związek między krzyżem a naszym przemienieniem. Upodobnienie się do Chrystusa w śmierci to droga, która prowadzi nas do zmartwychwstania, to znaczy do naszej przemiany w Niego (por. Flp 3, 10-11). Dzisiaj, gdy sprawujemy Eucharystię, Jezus daje nam swoje ciało i krew, abyśmy mogli już tu na ziemi niejako zaznać przedsmaku rzeczywistości ostatecznej, kiedy to nasze śmiertelne ciała zostaną przemienione na podobieństwo chwalebnego ciała Chrystusa.
Niech Maryja, Królowa męczenników, pomaga nam słuchać i naśladować Jej Syna. Prosimy Tę, która towarzyszyła swemu Boskiemu Synowi w ziemskim życiu i trwała wiernie u stóp krzyża, aby nauczyła nas dochowywać wierności Chrystusowi w każdym momencie i nie cofać się w obliczu trudności; niech nas obdarzy taką samą mocą, z jaką męczennicy wyznawali swą wiarę. Przyzywając Ją jako Matkę, modlę się o dar pokoju, radości i niezłomnej nadziei dla was wszystkich tu obecnych i dla waszych bliskich.
opr. mg/mg
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/beatyfikacja_11032001.html
i Towarzysze, męczennicy
Papież Feliks IV w obliczu śmierci wyznaczył przez nałożenie paliusza – swojego następcę, którym uczynił archidiakona Bonifacego. Feliksowi zawdzięczamy też bazylikę św. Kosmy i Damiana. Jest wspominany jako strażnik zgodności wiary z Ewangelią i Tradycją Kościoła.
Czym jest pelagianizm i semi-pelagianizm?
Odpowiedź: Pelagiusz był mnichem, który żył w późnych latach 300 i wczesnych latach 400 po Chr. Pelagiusz nauczał, że ludzie urodzili się niewinni, bez skazy grzechu pierworodnego czy grzechu dziedziczonego. Wierzył, że Bóg stworzył każdą ludzką duszę unikatowo przez co jest wolna od wszelkiego grzechu. Pelagiusz wierzył, że grzech Adama nie wpłynął na kolejne pokolenia ludzkości. Pogląd ten nazwano pelagianizmem.
Pelagianizm stoi w sprzeczności z wieloma zasadami i prawdami Pisma Świętego. Po pierwsze, Biblia mówi nam że jesteśmy grzeszni w chwili poczęcia (Psalm 51.5). Dalej, Biblia naucza że wszyscy ludzie umierają przez grzech (Księga Ezechiela 18.20; Rzymian 6.23). Mimo, iż pelagianizm twierdzi iż człowiek nie rodzi się ze skłonnością do grzechu, to jednak Biblia mówi coś zupełnie innego (Rzymian 3.10-18). Rzymian 5.12 jasno stwierdza, że grzech Adama jest powodem skażenia grzechem reszty ludzkości. Ktoś kto wychowywał już dzieci wie, że dziecko należy nauczyć właściwego zachowania; a nie trzeba ich uczyć jak grzeszyć! Stąd też pelagianizm jest niebiblijny i powinien być odrzucony.
Semi- pelagianizm zasadniczo naucza, że ludzkość skażona jest grzechem, ale nie na tyle by nie móc „o własnych siłach” uzyskać Bożą łaskę. Semi- pelagianizm zakłada, najprościej mówiąc, zdeprawowanie częściowe, a nie całkowite. Te same fragmenty biblijne, które odrzucają pelagianizm będą miały zastosowanie do semi- pelagianizmu. Wersety z Rzymian 3.10-18 zdecydowanie nie opisują sytuacji ludzkości jako częściowego skażenia grzechem. Biblia jasno naucza, że bez Bożego „pociągnięcia” nie jesteśmy w stanie znaleźć Bożej łaski. „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał…” (Ew. Jana 6.44). Podobnie jak pelagianizm, semi- pelagianizm jest niebiblijny i powinien być odrzucony.
Semipelagianie
Pogląd wywodzący się od św. Jana Kasjana z Marsylii (ok. 360-435), św. Wincentego z Lerynu (zm. przed 450) i innych mnichów z południowej Francji, według którego ludzie mogą zrobić pierwszy krok ku Bogu bez pomocy łaski Bożej. Wprawdzie uważając, że to łaska jest niezbędna do zbawienia, odrzucali oni pelagianizm, mimo to twórcy semipelagianizmu (tak ten ruch nazwano pod koniec XVI wieku) czynili tak przynajmniej częściowo z powodu swego sprzeciwu wobec krańcowej odmiany przeznaczenia głoszonej przez św. Augustyna z Hippony (354-430). Ostatecznie semipelagianizm został potępiony na Drugim Synodzie w Oranges (529); niestety dokumenty tego synodu, przez wieki zapomniane, poznano znowu dopiero pod koniec XVI wieku. Oficjalna nauka Kościoła, chociaż w poglądach na łaskę szła śladami św. Augustyna (zob. DH 370-397, 2004-2005, 2618, 2620; ND 373-378, 396-397, 1989/4-5), nigdy nie poparła jego interpretacji przeznaczenia. Zob. antropologia, łaska, pelagianizm, przeznaczenie.
http://www.opoka.org.pl/slownik/ltk/semipelagianie.html
Gerald O’Collins SJ, Edward G. Farrugia SJ
LEKSYKON pojęć teologicznych i kościelnych
z indeksem angielsko-polskim
Przełożyli Ks. Jan Ożóg SJ, Barbara Żak
Wydawnictwo WAM, Kraków 2002
Przedmowa
W ciągu ostatnich trzydziestu lat program badań teologicznych został — ogólnie mówiąc — bardzo wzbogacony. Źródeł historycznych i biblijnych używa się zazwyczaj bardziej naukowo i bardziej rzetelnie. Dyskusje w wąskim gronie ustąpiły miejsca dialogowi i zrodziły gotowość uczenia się od najlepszych dostępnych powag. Studenci i profesorowie łacińskiego Zachodu coraz bardziej odkrywają bogate skarby chrześcijaństwa wschodniego. Sztywne bazowanie na jednej tylko filozofii zastąpiono zdrowszym filozoficznym pluralizmem. W większości środowisk teologowie docenili dwa wielkie wyzwania i stawili im czoła: Co wchodzi w grę, kiedy interpretujemy nasze podstawowe teksty? Jakiej metody teologicznej powinniśmy użyć w rozwoju naszych systemów teologicznych? Dialog z judaizmem, islamem i innymi religiami świata rozkwitł w nowy, zdumiewający sposób. W różnych częściach świata pojawiły się lokalne i regionalne ujęcia wiary chrześcijańskiej.
Mimo pewnych strat, chrześcijańska teologia wiele na tym zyskała. Równocześnie jednak zmiany, rozwój i nowa różnorodność stworzyły problemy językowe — dla tych zwłaszcza, którzy rozpoczynają studiowanie teologii. Studenci mogą nie rozumieć znaczenia ważnych, a nawet podstawowych terminów teologicznych.
Żeby przyjść z pomocą w tej sytuacji, proponujemy ten zwięzły słownik. Celem naszym nie jest przemycenie jakiegoś systemu, lecz po prostu wyjaśnienie wyrazów i zwrotów kluczowych, używanych w teologii współczesnej — czasami na różne sposoby. Włączyliśmy też niektóre terminy biblijne, katechetyczne, etyczne, historyczne, liturgiczne i filozoficzne, z którymi studenci teologii wcześniej czy później się spotkają. Chociaż adresujemy ten słownik przede wszystkim do ludzi Zachodu (szczególnie do katolików rzymskich), wzrastające kontakty z chrześcijaństwem wschodnim zachęciły nas do dodania niektórych terminów ze Wschodu.
Krótko mówiąc, celem tej pracy jest wyjaśnienie terminologii teologicznej i krzewienie dokładności w jej stosowaniu. Będziemy całkowicie zadowoleni, jeżeli uda nam się dorzucić swój wkład w urzeczywistnienie tych zamiarów. Słownik ten był w całości napisany przez nas obu, bierzemy też równą odpowiedzialność za jego treść.
Nie wydawało się, by było rzeczą właściwą obciążać zwięzły słownik bibliografią, chcemy jednak wskazać na ważniejsze źródła: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Dokumenty Soboru Watykańskiego II (1962-1965), Kodeks Prawa Kanonicznego z roku 1983 (CIC) oraz ostatnie (obecnie 37-e, P. Hünermann: Fryburg 1991) wydanie H. Denzingera „Enchiridion symbolorum, definitionum et declarationum de rebus fidei et morum” (Podręczny zbiór symbolów, określeń dogmatycznych i wyjaśnień w sprawach wiary i obyczajów = DH). Tych, którzy mają problemy z językiem łacińskim i greckim odsyłamy do tłumaczeń wielu z dokumentów DH, zamieszczonych w książce The Christian Faith autorstwa J. Neuner i J. Dupuis (Bangalore/Londyn/Nowy Jork, wydanie VI popr., 1996; w skrócie ND).
Różni przyjaciele i koledzy służyli nam swą znajomością przedmiotu, co pomogło nam w lepszym wyjaśnieniu wielu terminów: Giorgio Barone-Adesi, Jean Beyer, Charles Conroy, Mariasusai Dhavamony, Clarence Gallagher, Eduard Hambrye, Eduard Huber, John Long, Antonio Orbe, Ronald Roberson, Tomas Spidlik, Frank Sullivan, Javier Urrutia, Jos Vercruysse, Jared Wiks oraz Boutros Yousif. W szczególny sposób chcemy bardzo serdecznie podziękować Johnowi Michaelowi McDermott oraz Robertowi Taft, którzy przeprowadzili wiele poprawek i uzupełnień.
Z uczuciem wdzięczności poświęcamy ten słownik wielkim poplecznikom teologii i teologów, Eugen’owi i Maureen McCarthy’m.
Rzym, 16 czerwca 1990 Gerald O’Collins SJ,
Edward G. Farrugia SJ
Rzym, 16 czerwca 1990
Przedmowa do nowego wydania
W nowym wydaniu naszego Leksykonu niektóre hasła powiększyliśmy, dokonaliśmy koniecznych poprawek, wprowadziliśmy 50 nowych haseł oraz dodaliśmy indeks nazwisk. Zamieściliśmy obecnie dokładne odsyłacze do ostatniego (1996) wydania Neuner/Dupuis The Christian Faith, do korzystania razem z wydaniem Denzingera z 1991 roku. W niektórych przypadkach tylko DH zawiera odpowiedni tekst, w kilku tylko ND. Dodaliśmy również odsyłacze do Codex Canonum Ecclesiarum Orientalium, czyli Kodeksu Prawa Kanonicznego dla Kościołów Wschodnich (w skrócie CCEO), ogłoszonego przez papieża Jana Pawła II 18 października 1990 r. Kodeks ten jest niezbędnym dziełem dla ludzi zajmujących się chrześcijaństwem wschodnim.
Nadal słyszy się nieścisłe wypowiedzi, że niniejszy słownik „redagowaliśmy”. Powtórzmy to, co zostało już zaznaczone w przedmowie do pierwszego wydania. Nie zwerbowaliśmy zespołu współautorów, których pracę następnie byśmy zredagowali; przeciwnie, napisaliśmy razem wszystkie hasła — od „Abba” do „Żydzi”.
Wielkiej zachęty doznawaliśmy od naszych czytelników, zachęcał nas także fakt, że niniejszy słownik ukazał się również w języku indonezyjskim, włoskim, polskim i ukraińskim. Przygotowywane są tłumaczenia na inne języki obce. W chwili gdy drugie tysiąclecie chrześcijaństwa ustępuje miejsca trzeciemu, ponownie proponujemy naszym czytelnikom ten słownik, pragnąc udoskonalić jasność i ścisłość w teologii chrześcijańskiej na całym świecie.
G. O’C i E.G.F.
Wielkanoc 1999
Od tłumacza (do wydania pierwszego)
Przekładu dokonałem z dostarczonego przez Autorów maszynopisu, co sprawiło, że w naszych polskich warunkach Leksykon mógł się ukazać niewiele później niż oryginał angielski.
Uzupełnienia w tekście słownika pochodzące od tłumacza wyszczególniono kursywą.
Fragmenty Pisma Świętego — jeżeli nie zaznaczono inaczej — przytaczamy za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych. Wyd. 3. Poznań 1980. Dokumenty soborowe przytaczamy za: Sobór Watykański II. Konstytucje, Dekrety, Deklaracje. Tekst łacińsko-polski. Poznań 1968.
Polskie tłumaczenia wybranych przez autorów fragmentów z „Enchiridionu” Denzingera można znaleźć w: Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła. Opr. Stanisław Głowa SJ, Ignacy Bieda SJ (Poznań2 1988).
Ks. Jan Ożóg SJ
Kraków, 19 marca 1992
Indeks polsko-angielski wykorzystany w Leksykonie
Uwaga. Terminy angielskie z przecinkiem (np. Heart, Sacred) są oczywiście używane w zdaniu w odwrotnej kolejności (Sacred Heart)
http://www.opoka.org.pl/slownik/leksykon-tk_index.html
***********************************
Diecezja siedlecka wywodzi się z diecezji podlaskiej, którą utworzył Pius VII bullą Ex imposita Nobis 30 czerwca 1818 r. Diecezja podlaska, z siedzibą w Janowie, odegrała ważną rolę w historii polskiego Kościoła m.in. ze względu na obecność na jej terenie unitów podlaskich.
W sierpniu 1923 r. w Janowie odbył się synod diecezjalny. W jego wyniku Pius XI bullą Pro recto et utili ze stycznia 1924 r. przeniósł stolicę diecezji do Siedlec, wynosząc tamtejszy kościół parafialny pw. Niepokalanego Poczęcia NMP do godności katedry i nadając diecezji nazwę siedleckiej, czyli podlaskiej. Jej pierwszym ordynariuszem został bp Henryk Przeździecki.
25 marca 1992 r. bullą Totus Tuus Poloniae Populus św. Jan Paweł II zreorganizował strukturę Kościoła w Polsce. Zmniejszyło się terytorium diecezji siedleckiej i została ona włączona do metropolii lubelskiej.
W październiku 1996 r. miała miejsce w Rzymie beatyfikacja męczenników podlaskich – Wincentego Lewoniuka i 12 Towarzyszy. W 1999 r. św. Jan Paweł II przybył na Błonia Siedleckie i został powitany przez ponad 500-tysięczną rzeszę wiernych. Przewodniczył Mszy Św. koncelebrowanej przez biskupów i księży obrządku rzymskokatolickiego i greckokatolickiego z formularza o błogosławionych męczennikach podlaskich i wygłosił homilię na temat znaczenia ich męczeństwa dla dzisiejszego Kościoła. Mówił m.in.:
Oddajemy cześć relikwiom męczenników podlaskich i czcimy krzyż pratuliński, który był niemym świadkiem ich heroicznej wierności. Ten krzyż, który trzymali w swoich rękach, nosili też głęboko w swoich sercach, jako znak miłości Ojca i jedności Kościoła. Krzyż dał im siłę do zaświadczenia o Chrystusie i Kościele. Sprawdziły się na nich Pawłowe słowa z dzisiejszej liturgii: «Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?» Przez swoją śmierć zostali w sposób szczególny włączeni w wielkie dziedzictwo wiary, począwszy od św. Wojciecha, św. Stanisława i św. Jozafata Kuncewicza, patrona Rusi, aż po nasze czasy.
Diecezja siedlecka obejmuje 245 parafii podzielonych na 25 dekanatów. Pracuje w niej ponad 670 kapłanów diecezjalnych i ok. 70 kapłanów zakonnych. Patronami diecezji są święci Apostołowie Szymon i Juda Tadeusz oraz św. Jozafat Kuncewicz.
Rys Historyczny Dziejów Diecezji Siedleckiej
http://diecezja.radiopodlasie.pl/historia.html
Siedlce, 10 czerwca 1999
Homilia wygłoszona podczas Mszy św. przez Jana Pawła II
1. «Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?» (Rz 8, 35).
Przed chwilą słyszeliśmy słowa świętego Pawła, z jakimi zwrócił się do chrześcijan w Rzymie. Jest to wielki hymn wdzięczności Bogu za Jego miłość i dobroć. Ta miłość znalazła swój szczyt i najdoskonalszy wyraz w Jezusie Chrystusie. Bóg bowiem, nawet własnego Syna nie oszczędził, ale wydał Go za nas, abyśmy mieli życie wieczne (por. Rz 8,32). Włączeni przez chrzest w Chrystusa, jesteśmy umiłowanymi i wybranymi dziećmi Boga. Pewność ta winna być dla nas zachętą do wiernego trwania przy Chrystusie. Tę wierność święty Paweł rozumie jako zjednoczenie z Chrystusem w miłości. Drodzy Bracia i Siostry, jakże wymownie brzmią te słowa Apostoła Narodów na ziemi podlaskiej, która wydała nieustraszonych świadków Chrystusowej Ewangelii. Lud tej ziemi przez wieki dawał niezliczone dowody wiary w Chrystusa i przywiązania do Jego Kościoła, zwłaszcza w obliczu wielorakich doświadczeń i krwawych prześladowań oraz ciężkich prób dziejowych. Pozdrawiam wszystkich zgromadzonych na tej Mszy świętej, cały Lud Boży Podlasia wraz z jego Pasterzem biskupem Janem Wiktorem, biskupami seniorami Janem i Wacławem oraz biskupem pomocniczym Henrykiem. Cieszę się z obecności [kardynałów i biskupów z Białorusi, Kazachstanu, Rosji i Ukrainy. Pozdrawiam serdecznie kardynała Kazimierza Świątka]. W szczególny sposób arcybiskupa metropolitę warszawsko-przemyskiego Jana Martyniaka, biskupa [nominata] wrocławsko-gdańskiego Włodzimierza Juszczaka i biskupa Lubomyra Huzara ze Lwowa [z biskupami Ukrainy] a także przybyłych z nimi pielgrzymów. Pozdrawiam kapłanów, osoby konsekrowane, alumnów siedleckiego seminarium duchownego, jak również przedstawicieli ruchów katolickich, stowarzyszeń modlitewnych i apostolskich. Pozdrawiam pielgrzymów z różnych stron Polski, a także pielgrzymów z pobliskiej Białorusi, Litwy, Ukrainy i Rosji. Odżywają w tej chwili w moim sercu wspomnienia wcześniejszych spotkań z Kościołem siedleckim, zwłaszcza podczas obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski w 1966 roku oraz jubileuszu 150-lecia diecezji, kiedy dane mi było sprawować Eucharystię w sapieżyńskim Kodniu, u stóp Matki Bożej Królowej Podlasia. Z radością dzisiaj staję wśród was i składam dzięki Bożej Opatrzności, że mogę oddać cześć czcigodnym relikwiom Męczenników Podlaskich. Na nich w szczególny sposób spełniły się słowa świętego Pawła z dzisiejszej liturgii: «ani śmierć, ani życie (…), ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym» (Rz 8, 38-39). |
2. «Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno» (J 17, 11).
Te słowa wypowiedział Chrystus w przededniu swojej męki i śmierci. Są one poniekąd Jego testamentem. Od dwóch tysięcy lat Kościół idzie przez dzieje z tym testamentem, z tą modlitwą o jedność. Są jednak pewne okresy dziejów, w których ta modlitwa staje się szczególnie aktualna. Żyjemy w takim właśnie okresie. O ile pierwsze tysiąclecie dziejów Kościoła zasadniczo naznaczone było jednością, to od początku drugiego tysiąclecia przyszły podziały — naprzód na Wschodzie, później na Zachodzie. Od prawie dziesięciu wieków chrześcijaństwo żyje podzielone. Znalazło i znajduje to swój wyraz w Kościele, [który od milenium spełnia swe], posłannictwo na ziemiach polskich. W okresie pierwszej Rzeczypospolitej rozległe ziemie polsko-litewsko-ruskie były terenem, na którym obie tradycje — zachodnia i wschodnia — istniały wspólnie. Stopniowo ujawniały się na tych ziemiach skutki podziału, który jak wiadomo zaistniał między Rzymem a Bizancjum w połowie XI wieku. Stopniowo też dojrzewało zrozumienie potrzeby odbudowy jedności, zwłaszcza po Soborze Florenckim w XV wieku. Rok 1596 związany jest z historycznym wydarzeniem tak zwanej Unii Brzeskiej. Od tego czasu na ziemiach pierwszej Rzeczypospolitej, szczególnie na ziemiach wschodnich, powiększała się liczba diecezji i parafii Kościoła greckokatolickiego. Zachowując tradycję wschodnią w zakresie liturgii, dyscypliny i języka, równocześnie chrześcijanie ci pozostawali w jedności ze Stolicą Apostolską. Diecezja siedlecka, w której dziś [się spotykamy] — a zwłaszcza miejscowość Pratulin — pozostaje miejscem szczególnego świadectwa tego historycznego procesu. Tutaj bowiem ponieśli śmierć męczeńską wyznawcy Chrystusa należący do Kościoła [wschodniego greckokatolickiego], błogosławiony Wincenty Lewoniuk i jego dwunastu Towarzyszy. Przed trzema laty, podczas ich beatyfikacji na Placu Świętego Piotra w Rzymie powiedziałem, że «dali świadectwo niezłomnej wierności Panu winnicy. Nie sprawili Mu zawodu, ale zachowując jedność z Chrystusem, niczym latorośle z krzewem winnym, przynieśli oczekiwane owoce nawrócenia i świętości. Potrafili wytrwać nawet za cenę najwyższej ofiary. Jako wierni „słudzy” Pana, pełni ufności w moc Jego łaski, dali świadectwo swej przynależności do Kościoła katolickiego w wierności własnej tradycji wschodniej. Nie szczędząc siebie, męczennicy z Pratulina bronili nie tylko świątyni, przed którą ponieśli śmierć, ale także Kościoła, który Chrystus zawierzył apostołowi Piotrowi. Tego Kościoła, którego czuli się częścią jako żywe kamienie» (6.10 1996). Męczennicy z Pratulina bronili Kościoła, który jest winnicą Pana. Oni tej winnicy pozostali wierni aż do końca i nie ulegli naciskom ówczesnego świata, który ich za to znienawidził. W ich życiu i śmierci wypełniła się prośba Chrystusa z modlitwy arcykapłańskiej: «Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził (…). Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. (…) Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie» (J 17, 14-15. 17-19). Dali świadectwo swej wierności Chrystusowi w Jego świętym Kościele. W świecie, w którym żyli, z odwagą starali się prawdą i dobrem zwyciężać szerzące się zło, a miłością chcieli pokonywać szalejącą nienawiść. Tak jak Chrystus, który za nich w ofierze [oddał samego siebie], by byli uświęceni w prawdzie — tak też oni za wierność prawdzie Chrystusowej i w obronie jedności Kościoła złożyli swoje życie. Ci prości ludzie, ojcowie rodzin, w krytycznym momencie woleli ponieść śmierć, aniżeli ulec naciskom niezgodnym z ich sumieniem. «Jak słodko jest umierać za wiarę» — były to ostatnie ich słowa. [Dziękujemy, dziękujemy im za to niezwykłe świadectwo], które winno stać się dziedzictwem całego Kościoła w Polsce na zbliżające się trzecie tysiąclecie. Oni dali swój wielki wkład w budowę jedności. Chrystusowe wołanie do Boga Ojca «zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno» wypełnili do końca poprzez wielkoduszną ofiarę z własnego życia. Swoją śmiercią potwierdzili oddanie Chrystusowi w Kościele katolickim tradycji wschodniej. Taki sam duch ożywiał rzesze wiernych obrządku bizantyńsko-ukraińskiego, biskupów, kapłanów i świeckich, którzy w ciągu 45-ciu lat prześladowań na swojej ojczystej ziemi dochowali wierności Chrystusowi, zachowując swoją kościelną tożsamość. W tym świadectwie wierność Chrystusowi splata się z wiernością Kościołowi i staje się służbą jedności. |
3. «Jak Ty, Ojcze, Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem» (por. J 17, 18).
Męczennicy z Pratulina dają wobec świata świadectwo swej wiary, przypominając nam, że Chrystus wezwał i posłał wszystkich swoich uczniów, aby poprzez wieki, aż do końca dni byli głosicielami i zwiastunami nadejścia Jego królestwa. To powszechne wezwanie do świadczenia o Chrystusie przypomniał bardzo wyraźnie Sobór Watykański II w Dekrecie o apostolstwie świeckich: «Sam (..) Pan (…) zaprasza ponownie wszystkich świeckich, by z każdym dniem coraz ściślej się z Nim jednoczyli, a uważając Jego sprawę za swoją własną, zespalali się w Jego zbawczym posłannictwie» (n. 33). To soborowe zaproszenie jest szczególnie aktualne właśnie teraz w obliczu zbliżającego się trzeciego tysiąclecia. Przez usta Ojców Soboru kieruje je Chrystus nie tylko do biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnic, ale także do wszystkich swoich uczniów przy końcu dwudziestego wieku. Dziś, wskazując na przykład trzynastu mężczyzn z Pratulina, w sposób szczególny kieruje je do was. Dzisiaj może bardziej niż w innym czasie trzeba autentycznego świadectwa wiary ukazanego życiem świeckich uczniów Chrystusa — niewiast i mężczyzn, młodych i starszych. Potrzeba zdecydowanego świadectwa wierności Kościołowi i odpowiedzialności za Kościół, który przez dwadzieścia wieków niesie wszystkim ludom i narodom zbawienie i głosi niezmienną naukę Ewangelii. Ludzkość stoi w obliczu rozmaitych trudności, problemów i gwałtownych zmian, przeżywa niejednokrotnie dramatyczne wstrząsy i rozdarcia. W tym świecie wielu ludzi, zwłaszcza młodych, doświadcza zagubienia i zranienia, niektórzy padają ofiarą sekt i religijnych wypaczeń czy też manipulowania prawdą. Inni ulegają różnym formom zniewolenia. Upowszechniają się postawy egoizmu, niesprawiedliwości i braku wrażliwości na potrzeby innych ludzi. Wobec tych i wielu innych wyzwań współczesności staje Kościół. Chce skutecznie nieść ludziom pomoc i dlatego potrzebuje zaangażowania wiernych świeckich, którzy pod kierunkiem swoich pasterzy będą czynnie uczestniczyć w Jego zbawczej misji. Drodzy Bracia i Siostry, przez chrzest święty zostaliście włączeni w Chrystusa. Tworzycie Kościół — Jego Mistyczne Ciało. Przez was chce działać Chrystus mocą swego Ducha. On przez was pragnie «nieść ubogim dobrą nowinę, więźniom głosić wolność, a niewidomym przejrzenie»,[tak czytamy u Proroka]. Przez was pragnie «uciśnionych odsyłać wolnymi i obwoływać rok łaski od Pana» (por. Łk 4, 18-19). Jako ludzie świeccy, wierni swojej tożsamości, żyjąc w świecie czynnie i skutecznie możecie przekształcać świat w duchu Ewangelii. Bądźcie solą, która daje chrześcijański smak życiu. Bądźcie światłem, które świeci w mrokach obojętności i egoizmu. W Liście do Diogneta czytamy: «Czym dusza w ciele, tym w świecie chrześcijanie. Dusza przenika wszystkie członki ciała, chrześcijanie wszystkie miasta świata». Nowa ewangelizacja stawia przed wami wielkie wyzwania. Mój poprzednik Papież Paweł VI w Adhortacji apostolskiej „Evangelii nuntiandi” napisał: «polem właściwym dla ewangelizacyjnej aktywności (ludzi świeckich) jest szeroka i bardzo złożona dziedzina polityki, życia społecznego, gospodarki, dziedzina kultury, nauki i sztuki, stosunków międzynarodowych, środków przekazu społecznego; do tego dochodzą niektóre dziedziny szczególnie otwarte na ewangelizację, jak miłość, rodzina, wychowanie dzieci i młodzieży, praca zawodowa, cierpienia ludzkie» (por. n. 70). Z wielką radością stwierdzam, że w Polsce rozwija się żywo Akcja Katolicka, różnego rodzaju organizacje, stowarzyszenia i ruchy katolickie, a wśród nich ruchy młodzieżowe, z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży i ruchem Światło-Życie na czele. Jest to nowy powiew Ducha Świętego w naszej Ojczyźnie, i za to Bogu niech będą dzięki. Bądźcie wierni waszemu chrześcijańskiemu powołaniu. Bądźcie wierni Bogu i Chrystusowi żyjącemu w Kościele. |
4. Dzisiaj oddajemy cześć relikwiom męczenników podlaskich i [czcimy Krzyż Pratuliński], który był niemym świadkiem ich heroicznej wierności. Ten Krzyż, który trzymali w swoich rękach, nosili też głęboko w swoich sercach, jako znak miłości Ojca i jedności Chrystusowego Kościoła. Krzyż dał im siłę do zaświadczenia o Chrystusie i Jego Kościele. Sprawdziły się na nich Pawłowe słowa z dzisiejszej liturgii: «Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?» (Rz 8, 32). Przez swoją śmierć zostali włączeni w szczególny sposób w wielkie dziedzictwo wiary, począwszy od świętego Wojciecha, świętego Stanisława i świętego Jozafata, [Kuncewicza, patrona Rusi, aż po nasze czasy].
Niezliczona jest liczba tych, którzy na polskiej ziemi [a raczej na ziemiach I Rzeczypospolitej, rozległych ziemiach polsko-litewsko-ruskich], cierpieli dla Chrystusowego Krzyża i ponosili dla niego największe ofiary. Niejednokrotnie w swojej historii nasz naród musiał bronić swojej wiary i znosić ucisk i prześladowanie za wierność Kościołowi. Zwłaszcza długi okres powojenny zapisał się jako czas szczególnie dotkliwej walki z Kościołem prowadzonej przez totalitarny system. Zabraniano wówczas nauki religii i utrudniano publiczne wyznawanie wiary, a także budowę świątyń i kaplic. Jakże wiele ofiar trzeba było wówczas ponieść, jakże wiele odwagi kosztowało zachowanie tożsamości chrześcijańskiej. Nie zdołano jednak usunąć krzyża — tego znaku wiary i miłości — z życia osobistego i społecznego, bo głęboko wrósł on w glebę serc i sumień, stając się dla narodu i Kościoła źródłem siły i znakiem jedności między ludźmi. Nowa ewangelizacja potrzebuje prawdziwych świadków wiary. Ludzi zakorzenionych w krzyżu Chrystusa i gotowych dla niego ponosić ofiary. Prawdziwe bowiem świadectwo o życiodajnej mocy krzyża daje ten, kto w jego imię pokonuje w sobie grzech, egoizm i wszelkie zło, i pragnie naśladować miłość Chrystusa do końca. Trzeba, aby tak jak w przeszłości, krzyż był nadal obecny w naszym życiu jako wyraźny drogowskaz w działaniu i światło rozjaśniające całe nasze życie. Niech krzyż, który swoimi ramionami łączy niebo z ziemią i ludzi między sobą, rozrasta się na naszej ziemi w wielkie drzewo przynoszące owoce zbawienia. Niech rodzi nowych i odważnych głosicieli [i wyznawców kochających Kościół] i za niego odpowiedzialnych, prawdziwych heroldów wiary, nowych ludzi plemię, które rozpali pochodnię wiary i wniesie ją płonącą w progi trzeciego tysiąclecia. Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony,
|
Teksty homilii i przemówień papieskich podajemy za Katolicką Agencją Informacyjną. Są to teksty przekazane przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej, uzupełnione o spisane z taśmy magnetofonowej, nieautoryzowane dopowiedzenia Papieża, umieszczone w nawiasach kwadratowych. Ewentualnych skrótów czy pominięć nie zaznaczano, zgodnie z zasadą stosowaną przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.
Nagrania dźwiękowe za uprzejmą zgodą dyrekcji Polskiego Radia S.A..
http://mateusz.pl/jp99/pp/1999/pp19990610a.htm
Dodaj komentarz