Święto Królowej Polski – Matki Boskiej Częstochowskiej – Święto Rzeczypospolitej Polskiej
PIERWSZE CZYTANIE (Prz 8,22-35)
Maryja stolicą mądrości
Czytanie z Księgi Przysłów.
Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, przed swymi czynami, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała.
Jestem zrodzona, gdy jeszcze bezmiar wód nie istniał ani źródła, co wody tryskają, i zanim góry stanęły. Poczęta jestem przed pagórkami, nim ziemię i pola uczynił, początek pyłu na ziemi.
Gdy niebo umacniał, z Nim byłam, gdy kreślił sklepienie nad bezmiarem wód, gdy w górze utwierdzał obłoki, gdy źródła wielkiej otchłani umacniał, gdy morzu stawiał granice, by wody z brzegów nie wyszły, gdy kreślił fundamenty pod ziemię. Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich.
Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń moich nie odrzucajcie. Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana.
Oto słowo Boże.
albo:
PIERWSZE CZYTANIE (Iz 2,2-5)
Góra świątyni Pana
Czytanie z Księgi proroka Izajasza.
Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pana stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki.
Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana do świątyni Boga Jakuba. Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pana z Jeruzalem”.
On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny.
Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pana.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 48,2-3.9-11.13-15)
Refren: Tyś wielką chlubą naszego narodu.
Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały *
w mieście naszego Boga.
Święta Jego góra, wspaniałe wzniesienie, *
radością jest całej ziemi.
Cośmy słyszeli, to zobaczyliśmy *
w mieście Pana Zastępów,
w mieście naszego Boga; *
Bóg je umacnia na wieki.
Rozważamy, Boże, Twoją łaskawość *
we wnętrzu Twojej świątyni.
Jak imię Twe, Boże, tak i chwała Twoja +
sięga po krańce ziemi. *
Prawica Twoja pełna jest sprawiedliwości.
Obejdźcie dokoła Syjon, *
policzcie jego wieże.
By powiedzieć przyszłym pokoleniom, *
że Bóg jest naszym Bogiem na wieki.
DRUGIE CZYTANIE (Ga 4,4-7)
Bóg zesłał swojego Syna zrodzonego z niewiasty
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów.
Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Łk 1,28)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą,
błogosławionaś Ty między niewiastami.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (J 2,1-11)
Wesele w Kanie Galilejskiej
Słowa Ewangelii według świętego Jana.
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”.
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.
Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Oto słowo Pańskie.
__________________________________________________________________________________________
KOMENTARZ
Brak motywem spotkania
Maryja jest zawsze tam, gdzie jest Jezus. Jego prosi, Jemu mówi o tym, co nas raduje i trapi, do Niego prowadzi innych. Maryja zauważa brak, który mógł zakończyć świętowanie, zniszczyć radość, upokorzyć młodą parę. Nie próbuje jednak rozwiązać tego problemu sama, ale idzie z nim do Jezusa! Nie tylko wierzy, ale i wie, że On znajdzie najlepsze rozwiązanie. My jesteśmy stworzeniami, istotami skończonymi i ograniczonymi i wszelkiego rodzaju braki zawsze będą nam towarzyszyły. Maryja w Kanie uczy nas, abyśmy mieli odwagę z każdym naszym brakiem, ubóstwem, niemocą iść do Jezusa, który jest hojnym dawcą wszelkiego dobra!
Jezu, wraz z Maryją przychodzę dziś do Ciebie z moimi brakami, pustką, potrzebami. Pragnę uczynić wszystko, co mi powiesz. Wierzę Ci, Panie!
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
W dzisiejszą uroczystość nasze myśli biegną do sanktuarium jasnogórskiego i wizerunku Maryi, obecnego w nim od ponad 600 lat. Od początku swego istnienia sanktuarium słynęło cudami. Podążali do niego pielgrzymi wszystkich stanów – od ludzi prostych aż po kolejnych królów Polski, którzy tutaj szukali światła i umocnienia. Dzisiejsze święto zostało ustanowione przez Piusa X w 1904 roku, dzięki staraniom bł. Honorata Koźmińskiego i o. Euzebiusza Rejmana, ówczesnego przeora klasztoru jasnogórskiego. Gromadząc się dziś na Mszy świętej, dziękujmy Bogu za obecność Maryi w naszych dziejach i Jej opiekę nad nami, której widocznym znakiem jest jasnogórski obraz.
Bogna Paszkiewicz, „Oremus” sierpień 2008, s. 122
OJCZE!
Panie, każdego rana pobudzasz me ucho, bym słuchał Cię i służył Ci z miłością (Iz 50, 4)
Jezus, Jednorodzony Syn Boga, chciał nosić tytuł „Sługi Pańskiego” (Iz 42). Syn i sługa: dwie nazwy, które wydają się przeciwstawne, lecz w rzeczywistości nie są takimi, bo ten, kto je uosabia, służy Ojcu z miłością syna i miłuje Go, służąc mu z pełnym oddaniem. To właśnie wypełnia Jezus, którego całe życie jest oddane miłosnej służbie Ojca: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2, 49). W słowach Jezusa młodzieniaszka kryje się cala troska Jego serca synowskiego, pragnącego oddać się jak najrychlej służbie Ojcu. Zmysł religijny chrześcijanina powinien zmierzać do podobnej postawy: oddać całe swoje serce i całe swoje życie na służbę Bogu. To jest prawdziwa pobożność, którą św. Tomasz określa jako „wolę… oddania się ochoczo sprawom należącym do służby Bogu” (II-a II-ae 82, 1). Pobożność w znaczeniu ogólnym obejmuje całe życie i kieruje je do służenia Panu; pobożność w znaczeniu szczegółowym obejmuje wszystkie akty czci wewnętrznej i zewnętrznej. W każdym wypadku pobożność nie jest uczuciem, lecz owocem woli, jest postanowieniem mocnym, wytrwałym i wielkodusznym oddania się Bogu. Prawdziwa pobożność może więc istnieć w duszy człowieka, który zamiast odczuwać pociechę w służbie Bogu doświadcza oschłości, oziębłości, a może nawet odrazy, tak w modlitwie jak i w praktyce cnoty. Wartość ma postanowienie woli i szczera postawa synowska, przez którą chrześcijanin służy Bogu nie sercem najemnika, lecz syna. Najemnik czyni tylko to, co jest ściśle konieczne, by otrzymać zapłatę; jest leniwy, chciwy, oszczędza się, ile tylko może. Syn natomiast oddaje się na usługi ojca bez wyrachowania i bez zastrzeżeń; jest pilny, ofiarny, nie mierzy swojego oddania, stara się jedynie zadowolić ojca, szczęśliwy, że może mu mówić każdej chwili: „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją” (Hbr 10, 9). Tak postępuje chrześcijanin, łącząc w sobie uczucia pokory i uszanowania sługi Boga, a także miłości i bezinteresownego oddania syna Ojca niebieskiego.
- Ojcze, do Ciebie się zwracam z cichą i spokojną ufnością. Twój Syn pouczył mnie, że Ty jesteś moim Ojcem i że nie należy nazywać Cię innym imieniem. Ty jesteś tylko Ojcem. Ojcze, przychodzę z całą prostotą wyznać Ci, że jestem Twoim synem, a mówię to z najwyższą powagą… Ojcze, uczyń ze mną, co chcesz, oto jestem gotów pełnić wolę Twoją. Twoją wolą, wiem to, jest, abym stal się podobnym do Twojego Jednorodzonego, brata starszego, który nauczył mnie Twojego imienia, i abym szedł tą samą drogą; wiem o tym i przyjmuję to z wielką miłością! Ojcze, brak mi potrzebnych sił, lecz przyjmuję to! Otom ja: działaj we mnie, tnij i usuwaj, podnoś mnie lub pozostaw mnie całkiem samego, nie uczynię Ci nigdy krzywdy, jaką byłaby obawa lub myśl, że Ty o mnie zapominasz; a jeżeli przekonam się, że mój krzyż jest zbyt ciężki, będę powtarzał przynajmniej nieustannie, że wierzę w Twoją miłość i przyjmuję Twą wolę.
Lecz pragnę pić z tego samego kielicha, co Twój Syn; o Ojcze, nie odmawiaj mi tego… Ty nie odmówisz mi tego, bo wiem, że taka jest Twoja wola… Panie Boże, oto życie moje, abyś z nim uczynił, co chcesz, abyś przemienił je w życie Jezusa Chrystusa. Lecz nie możesz przeszkodzić, że gdziekolwiek mnie poślesz, szczęśliwego lub opuszczonego, chorego lub zdrowego, zadowolonego lub upokorzonego, aby we mnie duch nie przyzywał Cię gwałtownie, odwołując się stanowczo do Twojej miłości, błagając za ludzi, moich braci, którzy nie wiedzą, że Ty jesteś Ojcem. O Ojcze, oto moje życie, ale daj mi moich braci, abym ja mógł Ci ich zwrócić (P. Lyonnet).
- Ojcze, zdaję się na Ciebie, czyń ze mną, co Ci się podoba. Za wszystko, co uczynisz ze mną, dziękuję Ci… Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko, dziękuję za wszystko, byleby tylko Twoja wola spełniła się we mnie… niechaj się spełni we wszystkich Twoich stworzeniach, we wszystkich Twoich dzieciach, w tych wszystkich, których miłuje Twoje serce. Nie pragnę nic innego, o mój Boże.
Oddaję duszę moją w Twoje ręce, oddaję Ci ją, Boże mój, z całą miłością serca, bo kocham Cię. Oddać się Tobie, powierzyć się Twoim rękom bez zastrzeżeń… z bezgraniczną ufnością, to dla mnie potrzeba miłości, bo Ty jesteś moim Ojcem (Ch. de Foucauld).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 110
http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140826.htm
Ustawa sejmowa z 1730 r. : “„Rzeczpospolita Polska stwierdza, że jest do swojej Najświętszej Królowej Maryi Panny w Obrazie Częstochowskim cudami słynącym zawsze nabożna i Jej protekcji w potrzebach doznająca”.
Obrona Jasnej Góry wlała jakby nowe siły w sparaliżowany organizm narodu. Uwierzono w zwycięstwo. Na wiosnę 1655 roku całe południe Polski było już wolne od wroga. Król Jan Kazimierz wrócił do kraju. Dnia l kwietnia 1656 roku przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie nuncjusz papieski. Piotr Vidoni, celebrował uroczyście Mszę świętą. Na Podniesienie król zszedł z tronu, złożył berło i koronę, i padł na kolana przed wielkim ołtarzem. Zaczynając od słów: „Wielka Boga — Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico” ogłosił Matkę Bożą za szczególną Patronkę Królestwa Polskiego. Przyrzekł szerzyć Jej cześć, ślubował wystarać się u Stolicy Apostolskiej pozwolenie na obchodzenie Jej święta jako Królowej Korony Polskiej, zająć się losem ciemiężonych pańszczyzną chłopów i zaprowadzić w kraju sprawiedliwość społeczną. Po Mszy świętej, w czasie której król przyjął również Komunię świętą z rąk nuncjusza papieskiego, przy wystawionym Najświętszym Sakramencie odśpiewano Litanię do Najświętszej Maryi Panny, a przedstawiciel papieża odśpiewał trzykroć, entuzjastycznie powtórzone przez wszystkich obecnych nowe wezwanie: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”.
Tak więc od dnia l kwietnia 1656 roku Polska stała się urzędowo ogłoszonym królestwem Maryi, oddała się pod Jej rządy. Każdy król miał być odtąd niejako Jej regentem, sprawującym nad narodem rządy w Jej imieniu. Król Jan Kazimierz nie był pierwszym, który oddał swoje państwo w szczególną opiekę Bożej Matki. W roku 1512 gubernator hiszpański ogłosił Matkę Bożą szczególną Patronką Florydy. W roku 1638 król francuski. Ludwik XIII, osobiście i uroczyście ogłosił Matkę Bożą Niepokalanie Poczętą Patronką Francji.
Choć ślubowanie Jana Kazimierza odbyło się przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie, to jednak szybko przyjęło się przekonanie, że najlepszym typem obrazu Królowej Korony Polskiej jest obraz Pani Częstochowskiej (czyli takim, jaki zawieszony jest w prezbiterium naszego kościoła). Koronacja obrazu jasnogórskiego papieskimi koronami 8 września 1717 roku ugruntowała przekonanie o królewskości Maryi.
Była to pierwsza koronacja wizerunku Matki Boskiej, która odbyła się poza Rzymem.
Niestety śluby króla Jana Kazimierza nie zostały spełnione. Przyszły uciążliwe wojny: najazd Rakoczego (1657), wojna z Rosją (1660-1667), abdykacja króla (1668), długotrwałe wojny z Turcją (1672-1683), wojny domowe o tron polski, rządy Sasów i wreszcie 150 lat niewoli pod trzema zaborami (1772-1918).
Propagowaniem kultu Maryi Królowej Korony Polskiej zajęło się, założone w 1730 roku, specjalne Bractwo Królowej Korony Polskiej. Tytuł Maryi Królowej Korony Polskiej stał się powszechny i oficjalnie uznany, o czym świadczy zapis konstytucji sejmowej z 1764 roku: „Rzeczpospolita Polska stwierdza, że jest do swojej Najświętszej Królowej Maryi Panny w Obrazie Częstochowskim cudami słynącym zawsze nabożna i Jej protekcji w potrzebach doznająca”.
Kult Królowej Korony Polskiej stał się bardzo aktualny po rozbiorach Polski. Polacy zaczęli przypominać sobie niezrealizowane w pełni śluby Jana Kazimierza. Powróciła do nich emigracja polska we Francji, pod przewodnictwem ks. A. Jełowieckiego, w 1854 r. oraz środowiska Lwowa i Krakowa, głównie z inicjatywy biskupów Józefa Bilczewskiego i Józefa Pelczara. Kult Królowej Korony Polskiej odegrał wielką rolę w pracy nad budzeniem poczucia i świadomości narodowej. Zaborcy doceniali znaczenie tego kultu i rozpoczęli walkę z jego propagowaniem. Na przykład monarchia austro-węgierska środkami administracyjnymi próbowała nie dopuścić do propagowania tego tytułu maryjnego na terenie Galicji. Rozpoczęto od usuwania wezwania „Królowa Korony Polskiej” z wszelkich wydawnictw i modlitewników nadsyłanych do Krakowa i okolicy. W 1792 roku zawiadomiono drukarzy, że wezwanie „Królowa Korony Polskiej” należy zastąpić tytułem „Królowa Galicyjska”. Rosja wydała walkę obrazkom Matki Boskiej Częstochowskiej, propagowanym na terenie Podlasia przez biskupa Beniamina Szymańskiego. Jednak najbardziej rygorystyczne przepisy wprowadziły Prusy. Walczono z pielgrzymkami do Częstochowy, usuwano z bibliotek publikacje o Królowej Korony Polskiej, ścigano procesami posiadanie i rozpowszechnianie obrazu jasnogórskiego. Komisarze obwodowi wypytywali sołtysów, czy księża odmawiając Litanię Loretańską pomijają wezwanie „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”. Jeszcze w 1903 roku sąd bytomski nakazał zniszczenie matryc książek, zawierających te niebezpieczne dla państwa pruskiego słowa.
Rozwijający się kult Królowej Korony Polskiej przyczynił się do ustanowienia specjalnego święta maryjnego związanego z tym tytułem. Przyczyniło się do tego Bractwo Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej, powstałe we Lwowie i poświęcające pierwszą niedzielę maja modlitwom dziękczynnym za opiekę Maryi nad Polską. Inicjatywę poparł arcybiskup Józef Bilczewski, a papież Pius X w 1909 r. ustanowił święto Królowej Korony Polskiej dla diecezji lwowskiej i przemyskiej, polecając obchodzić je w pierwszą niedzielę maja. W 1914 r. obchody przeniesiono z pierwszej niedzieli maja na 2 maja. Starania Episkopatu po odzyskaniu przez Polskę niepodległości skłoniły Świętą Kongregację Obrzędów w 1924 r. do przeniesienia tego święta na 3 maja. W 1925 roku rozciągnięto je na wszystkie diecezje polskie. W ten sposób doszło do połączenia świętowania rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja oraz święta Królowej Korony Polskiej.
Po napaści w 1939 roku Niemiec na Polskę obchodzenie święta Królowej Korony Polskiej znów zostało zakazane.
Dnia 31 października 1943 roku papież Pius XII dokonał poświęcenia całej rodziny ludzkiej Niepokalanemu Sercu Maryi. Zachęcił równocześnie, aby tegoż aktu oddania się dopełniły wszystkie chrześcijańskie narody. Episkopat Polski uchwalił, że dnia 7 lipca 1946 roku aktu poświęcenia dokonają wszystkie katolickie rodziny polskie; dnia 15 sierpnia – wszystkie diecezje, a dnia 8 września tegoż roku cały naród polski. Na Jasnej Górze zebrało się ok. miliona pątników z całej Polski. W imieniu całego narodu i Episkopatu Polski, akt ślubów odczytał uroczyście kardynał August Hlond.
Kiedy w roku 1945 Polska uzyskała uwolnienie od jarzma hitlerowskiego, Episkopat Polski, pod przewodnictwem kardynała Augusta Hlonda, na Jasnej Górze odnowił akt poświęcenia się i oddania Bożej Matce. Ponowił też złożone przez króla Jana Kazimierza śluby. W uroczystości tej brała udział milionowa rzesza wiernych.
W przygotowaniu do tysięcznej rocznicy chrztu Polski (966-1966), w czasie uroczystej “Wielkiej Nowenny”, na apel prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego, cała Polska ponownie oddała się pod opiekę Najświętszej Maryi, Dziewicy-Wspomożycielki. 26 sierpnia 1956 roku Episkopat Polski dokonał aktu odnowienia ślubów jasnogórskich, które przed trzystu laty złożył król Jan Kazimierz. Prymas Polski był wtedy w więzieniu. Symbolizował go pusty tron i wiązanka biało-czerwonych kwiatów. Po sumie pontyfikalnej odczytano przez prymasa ułożony akt odnowienia ślubów narodu. W odróżnieniu od ślubowań międzywojennych, akt ślubowania dotykał bolączek narodu, które uznał za szczególnie niebezpieczne dla jego chrześcijańskiego życia. 5 maja 1957 r. wszystkie diecezje i parafie oddały się pod opiekę Maryi. Finałem Wielkiej Nowenny było oddanie się w święte niewolnictwo całego narodu polskiego, diecezji, parafii, rodzin i każdego z osobna (1965) tak, aby Maryja mogła rozporządzać swoimi czcicielami dowolnie, ku ich większemu uświęceniu, dla chwały Bożej i dla królestwa Chrystusowego na ziemi. Dnia 3 maja 1966 roku prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, w obecności Episkopatu Polski i tysięcznych rzesz oddał w macierzyńską niewolę Maryi, za wolność Kościoła, rozpoczynające się nowe tysiąclecie Polski.
W 1962 r. Jan XXIII ogłosił Maryję Królowę Polski główną patronką kraju i niebieską Opiekunką naszego narodu.
W roku 1973 z okazji 300-lecia śmierci o. Augustyna Kordeckiego katolicka Polska przypomniała sobie w modłach i akademiach czasy „potopu” i cudownej obrony Jasnej Góry, której epilogiem było oddanie państwa polskiego i narodu w opiekę Bożej Matki.
Na zakończenie roku jubileuszowego 1975 kardynał Prymas Polski, Stefan Wyszyński, w imieniu Episkopatu Polski wręczył papieżowi. Pawłowi VI, list-petycję, aby na zakończenie tegoż roku świętego Ojciec święty raz jeszcze w sposób uroczysty poświęcił Matce Bożej cały rodzaj ludzki.
http://adam-czlowiek.blogspot.com/2014/05/ustawa-sejmowa-z-1730-r-rzeczpospolita.html
26 sierpnia 1956 – Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego
13 kwietnia 1904 św. Pius X papież spełnił prośbę biskupa włocławskiego Stanisława Zdzitowieckiego i polskich paulinów, ustanawiając Święto Matki Bożej Częstochowskiej, z oktawą dla Jasnej Góry. Po raz pierwszy było ono uroczyście obchodzone 29 sierpnia 1906. W 1931 papież Pius XI zatwierdził ostatecznie 26 sierpnia jako dzień tego święta. 26 października 1956 uroczystość liturgiczna została przyznana wszystkim diecezjom w Polsce.
Najważniejszy w ponadstuletnich obchodach święta był właśnie rok 1956, gdy na Jasnej Górze odczytano Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. Polska wychodziła wtedy z najbardziej opresyjnego wobec narodu i Kościoła okresu komunizmu sowieckiego, narzuconego nam po wojnie przez Stalina, z cichą aprobatą naszych „aliantów”.
Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego to szczególna modlitwa – zapisana w formie ślubów złożonych Najświętszej Maryi Pannie Królowej Polski. Została napisana przez Stefana kardynała Wyszyńskiego, nazwanego później przez Jana Pawła II Prymasem Tysiąclecia, w sowieckim uwięzieniu w Komańczy. Były one nawiązaniem do pamiętnych ślubów króla Jana II Kazimierza w katedrze lwowskiej, w ich 300-lecie (1 IV 1656).
Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego zostały uroczyście wygłoszone w Święto Matki Boskiej Częstochowskiej – 26 sierpnia 1956 – na Jasnej Górze, w obecnosci około miliona wiernych. Czytał je biskup Michał Klepacz – w okresie uwięzienia prymasa Wyszyńskiego, pełniący jego obowiązki.
Była to jednocześnie demonstracja narodowa wobec sowieckich komunistów. Na fotelu przeznaczonym dla ciągle więzionego prymasa Polski leżały tylko biało-czerwone kwiaty. Prymas składał Śluby w miejscu swojego uwięzienia w Komańczy, kilka minut wcześniej.
Wielka Boga-Człowieka Matko!
Bogarodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo!
Królowo świata i Polski Królowo!
Gdy upływają trzy wieki od radosnego dnia, w którym zostałaś Królową Polski, oto my, Dzieci Narodu Polskiego i Twoje Dzieci, krew z krwi Przodków naszych, stajemy znów przed Tobą, pełni tych samych uczuć miłości, wierności i nadziei, jakie ożywiały ongiś Ojców naszych.
My, Biskupi polscy i Królewskie Kapłaństwo, Lud nabyty zbawczą Krwią Syna Twojego, przychodzimy, Maryjo, znów do Tronu Twego, Pośredniczko Łask wszelkich, Matko Miłosierdzia i wszelkiego pocieszenia.
Przynosimy do stóp Twoich niepokalanych całe wieki naszej wierności Bogu i Kościołowi Chrystusowemu – wieki wierności szczytnemu posłannictwu Narodu, omytego w wodach Chrztu świętego.
Składamy u stóp Twoich siebie samych i wszystko, co mamy: rodziny nasze, świątynie i domostwa, zagony polne i warsztaty pracy, pługi, młoty i pióra, wszystkie wysiłki naszej, drgnienia serc i porywy woli.
Stajemy przed Tobą pełni wdzięczności, żeś Dziewicą Wspomożycielką wśród chwały i wśród klęsk tylu potopów.
Stajemy przed Tobą pełni skruchy, w poczuciu winy, że dotąd nie wykonaliśmy ślubów i przyrzeczeń Ojców naszych.
Spojrzyj na nas, Pani Łaskawa, okiem Miłosierdzia Twego i wysłuchaj potężnych głosów, które zgodnym chórem rwą się ku Tobie z głębi serc wielomilionowych zastępów oddanego Ci Ludu Bożego.
Królowo Polski! Odnawiamy dziś śluby Przodków naszych i Ciebie za Patronkę naszą i za Królową Narodu polskiego uznajemy.
Zarówno siebie samych, jak i wszystkie ziemie polskie i wszystek Lud polecamy Twojej szczególnej opiece i obronie.
Wzywamy pokornie Twojej pomocy i miłosierdzia w walce o dochowanie wierności Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego Pasterzom, Ojczyźnie naszej świętej, Chrześcijańskiej Przedniej Straży, poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu i Sercu Syna Twego. Pomnij, Matko Dziewico, przed Obliczem Boga na oddany Tobie Naród, który pragnie nadal pozostać Królestwem Twoim, pod opieką Najlepszego Ojca wszystkich narodów ziemi.
Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym Królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
Matko Łaski Bożej! Przyrzekamy Ci strzec w każdej duszy polskiej daru łaski jako źródła Bożego Życia.
Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga;
aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego;
aby stał się Domem Bożym i Bramą Niebios dla pokoleń wędrujących poprzez polską ziemię – pod przewodem Kościoła katolickiego – do Ojczyzny wiecznej.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
Święta Boża Rodzicielko i Matko Dobrej Rady! Przyrzekamy Ci, z oczyma utkwionymi w żłóbek betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia.
Walczyć będziemy w obronie każdego dziecięcia i każdej kołyski równie mężnie, jak Ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu, płacąc krwią własną. Gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli śmierć zadać bezbronnym.
Dar życia uważać będziemy za największą Łaskę Ojca wszelkiego Życia i za najcenniejszy skarb Narodu.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
Matko Chrystusowa i Domie Złoty! Przyrzekamy Ci stać na straży nierozerwalności małżeństwa, bronić godności kobiety, czuwać na progu ogniska domowego, aby przy nim życie Polaków było bezpieczne.
Przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach Królowanie Syna Twego Jezusa Chrystusa, bronić czci Imienia Bożego, wszczepiać w umysły i serca dzieci ducha Ewangelii i miłości ku Tobie, strzec prawa Bożego, obyczajów chrześcijańskich i o jczystych.
Przyrzekamy Ci wychować młode pokolenie w wierności Chrystusowi, bronić je przed bezbożnictwem i zepsuciem i otoczyć czujną opiekę rodzicielską.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
Zwierciadło Sprawiedliwości! Wsłuchując się w odwieczne tęsknoty Narodu, przyrzekamy Ci kroczyć za Słońcem Sprawiedliwości, Chrystusem, Bogiem naszym.
Przyrzekamy usilnie pracować nad tym, aby w Ojczyźnie naszej wszystkie dzieci Narodu żyły w miłości i sprawiedliwości, w zgodzie i pokoju, aby wśród nas nie było nienawiści, przemocy i wyzysku.
Przyrzekamy dzielić się między sobą ochotnie plonami ziemi i owocami pracy, aby pod wspólnym dachem domostwa naszego nie bylo głodnych, bezdomnych i płaczących.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
Zwycięska Pani Jasnogórska! Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi.
Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości.
Przyrzekamy zdobywać cnoty: wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
Królowo Polski! Ponawiamy Śluby Ojców naszych i przyrzekamy, że z wszelką usilnością umacniać i szerzyć będziemy w sercach naszych i w polskiej Ziemi cześć Twoją i nabożeństwo do Ciebie, Bogaradzico Dziewico, wsławiona w tylu świątyniach naszych, a szczególnie w Twej Jasnogórskiej Stolicy.
Oddajemy Tobie szczególnym aktem miłości każdy polski dom i każde polskie serce, aby chwała Twoja nie ustawała w ustach naszych dnia każdego, a zwłaszcza w dni Twoich świąt.
Przyrzekamy iść w ślady Twoich cnót, Matko Dziewico i Panno Wierna, i z Twoją pomocą wprowadzać w życie nasze przyrzeczenia.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
W wykonaniu tych przyrzeczeń widzimy żywe Wotum Narodu, milsze Ci od granitów i brązów. Niech nas zobowiązują do godnego przygotowania serc naszych na Tysiąclecie Chrześcijaństwa Polski.
W przededniu Tysiąclecia Chrztu Narodu naszego chcemy pamiętać o tym, że Ty pierwsza wyśpiewałaś narodom hymn wyzwolenia z niewoli i grzechu; że Ty pierwsza stanęłaś w obronie maluczkich i łaknących i okazałaś światu Słońce Sprawiedliwości, Chrystusa, Boga naszego.
Chcemy pamiętać o tym, że Ty jesteś Matką naszej Drogi, Prawdy i Życia, że w Twoim Obliczu Macierzyńskim najpewniej rozpoznajemy Syna Twojego, ku któremu nas wiedziesz niezawodną dlonią.
Przyjm nasze Przyrzeczenia, umocnij je w sercach naszych i zlóż przed Oblicze Boga w Trójcy Świętej Jedynego. W Twoje dlonie składamy naszą przeszłość i przyszłość, całe nasze życie narodowe i społeczne, Kościół Syna Twego i wszystko, co miłujemy w Bogu.
Prowadź nas poprzez poddaną Ci ziemię polską do Bram Ojczyzny Niebieskiej. A na progu nowego życia sama okaż nam Jezusa, błogosławiony Owoc żywota Twojego.
Piotr Szubarczyk
Maryjo! Pomóż tej biednej polskiej ziemi
opr. Sławomir Skiba
Zaiste, dobrym jest Pan, iż nas powołał do wiary katolickiej, a w niej otworzył nam skarbnicę swej prawdy i łaski. Dobrym jest, że nas oddał opiece Bogarodzicy, Królowej naszej Niebieskiej i zgromadził nas dzisiaj przed jedną z ziemskich Jej stolic, rzeszy tak wielkiej, z Arcypasterzami i dostojnikami narodu na czele. A na co zgromadził? Oto by Mu złożyć dzięki za przywilej Niepokalanego Poczęcia, dany Najświętszej Pannie, i za dogmatyczne tegoż przywileju orzeczenie i za wszystkie łaski, za przyczyną Niepokalanej użyczone nam i ojcom naszym i narodowi całemu i wszystkim wiekom. Zaprawdę, ten to jest dzień, który Pan sam sprawił.Taki dzień widziała ta świątynia 1 kwietnia 1656 roku, kiedy to przed ołtarzem Najświętszej Panny Łaskawej, wobec nuncjusza Vidoniego, biskupów, senatu, rycerstwa i ludu król Jan Kazimierz imieniem swojem i narodu składał uroczyste śluby. Ale od onego dnia jakże wielkie zmiany.
Runęło królestwo, upadła w proch korona, obróciła się w niwecz potęga i zamożność, zniknął z widowni senat wraz z rycerstwem. Został jednak naród i żyje, acz rozdarty i zgnębiony; została wiara katolicka, złożona głęboko w duszy narodu, został Kościół łaciński z 17 owczarniami, została, ale tylko w tej dzielnicy, cerkiew unicka; został tron Królowej Korony polskiej, niewzruszony burzami czasu, bo oparty na barkach milionów Jej poddanych wszelakiego stanu.
Imieniem tych milionów zebraliśmy się tutaj, by wobec nieba i ziemi uznać się ponownie królestwem Maryi, mnie zaś przypadło przypomnieć miłości waszej, co tej Królowej naród nasz zawdzięcza i czego ta Królowa od niego żąda.
Lecz pierwej podnieśmy oczy nasze w górę, aż do niebieskiego tronu Bogarodzicy i aż do Jej Serca, a z serc naszych niech tam idzie błagalna modlitwa: O Matko nasza, otośmy przyszli do Ciebie, my dzieci Twoje, dzieci biedne, jakby sieroty wyrzucone z domu ojcowskiego, którym gdzieindziej wydzierają wiarę i język i ziemię; więc Ty nas przytul do serca Swego i pociesz i obroń. O Królowo nasza, oto upadamy do Stóp Twoich, my poddani Twoi, wprawdzie nie wolni od win, ale mimo to wierni Twemu berłu i ufni w miłosierdzie Twoje. Więc przyjm nasze hołdy i obdarz nas skarbami swoimi, a teraz powstań z Twego tronu i pobłogosław nam tu obecnym, jako też wszystkim braciom naszym. Wołamy do Ciebie z miłością dzieci a z pokorą poddanych: Zdrowaś Maryjo!
Zaledwie naród polski przyjął wiarę Chrystusową, aliści Najświętsza Panna wzięła go pod płaszcz Swej opieki i z wielką miłością opatrywała duchowne i ziemskie jego potrzeby. Wzajem naród polski od kolebki swojej przylgnął do Bogarodzicy, znajdując w Jej czci pomoc potężną i przesłodką pociechę.
Zaiste, Najświętsza Panna to Matka narodu, bo Ona wespół z drugą Matką, Kościołem, czuwała nad nim ciągle, uczyła go dróg Bożych, strzegła go od utraty wiary, karmiła go chlebem prawdy i łaski.
By dzieci swoje zaprawiać w pobożności, zesłała im już w zaraniu dziejów pieśń swoją “Bogarodzica Dziewica”, jakby pierwszy katechizm, później zaś w wieku trzynastym Różaniec przez Dominikanów, a Officium parvum przez Franciszkanów, w czternastym Szkaplerz przez Karmelitów, w szesnastym Sodalicje Mariańskie przez Jezuitów; a wszystkie te nabożeństwa tak się przyjęły na ziemi naszej, że paciorki Różańca przesuwała nie tylko ręka nawykła do pługa i wrzeciona, ale i dłoń dzierżąca berło, pióro lub miecz, – że szkaplerz zdobił zarówno pierś wieśniaczą, jak hetmańską, – że do Sodalicyj wpisywali się chętnie królowie i dostojnicy.
Ta Matka dzieciom swoim wypraszała i wyprasza dotąd łaski Boże, a w tym celu wstawia się ciągle do Serca Jezusowego, to obchodzi każdy dom, nadstawia ucha na prośby każdej duszy. Jej świątynie, to wielkie ubłaganie łaski, a są między nimi i takie, gdzie Ona, acz wszędzie miłościwa, okazuje się miłościwszą. Na ziemi polskiej naliczono 1114 obrazów N. Panny łaskami słynących, wśród nich 35 uroczyście ukoronowanych (1); a któż wypowie, ile tam dusz znalazło i znachodzi oczyszczenie lub uświęcenie, ile serc pociechę i siłę!
Ta Matka wychowała naszych świętych, a jeżeli mię spytacie, co młodzieniaszków Kazimierza i Stanisława Kostkę w tak krótkim czasie uświęciło, odpowiem: dziecięca miłość do Najświętszej Panny. Toteż słusznie zwracam się do ciebie, młodzieży polska, z gorącym wezwaniem: jeżeli chcesz być czystą, świętą, Bogu miłą, Kościołowi i Ojczyźnie pożyteczną; śpiewaj ciągle za św. Kazimierzem: Omni die dic Mariae mea laudes anima, i powtarzaj za św. Stanisławem Kostką: “Jak nie miłować Najświętszej Panny, kiedy to moja Matka”.
Najświętsza Panna to zarazem królowa narodu, bo Ona nie tylko odbiera od niego hołdy, ale obsypuje go darami Swej hojności, której doznawały i doznają wszystkie jego stany. Wszakże Ona to pomagała biskupom i kapłanom w pracy apostolskiej, poddawała królom i senatorom dobre rady, ocierała kmiotkom pot z czoła, koiła pędzonych w jasyr tęsknotę za rodziną, otwierała niebo milionom dusz, co na ziemi polskiej wiernie służyły Bogu. Słowem, cokolwiek na tej ziemi było i jest łaski, cnoty i dobra, wszystko to przyszło nam przez ręce Boga-Rodzicy. I nic w tym dziwnego, bo wszakże sam Duch Święty wkłada w Jej usta te słowa: “We mnie wszelaka łaska drogi i prawdy, we mnie wszelka nadzieja żywota i cnoty” (2). “Błogosławiony człowiek, który mnie słucha i który czuwa u drzwi moich na każdy dzień” (3). Zaprawdę, błogosławiony, kto pokornym sercem służy Boga-Rodzicy jako Pani, miłuje Ją jako Matkę, czci Ją jako Królowę, słucha Jej jako Mistrzyni, wzywa Jej jako Szafarki łask, bo on bierze dary przeobfite i według słów jednego z Jej sług, tak pewnym jest nieba, jakoby już był w niebie. Któżby tedy nie chciał ci służyć, o Najłaskawsza; kto by Cię nie miłował, o Najmiłościwsza; kto by Cię nie czcił, o Najmożniejsza; kto by Cię nie naśladował, o Najdoskonalsza!
Najświętsza Panna, to również Hetmanka narodu, bo Ona przewodziła duchownie jego hufcom i niosła mu pomoc w chwilach utrapień. Opowiada stare podanie, że kiedy Czesi zajęli Kraków z wielką częścią Polski, Władysław Łokietek, uklęknąwszy przed obrazem Najświętszej Panny w Wiślicy, wołał ze łzami: Monstra te esse Matrem – Pokaż, żeś jest Matką! Wówczas miał usłyszeć głos: Ladislae surge, spera, vinces – Władysławie powstań, ufaj, zwyciężysz; poczym powstał pełen otuchy, pokonał wrogów i koroną królewską skroń swoją ozdobił.Oto obraz naszych dziejów. Ilekroć naród w ucisku wołał z ufnością i skruchą: Pokaż mi się Matką, – tyle razy zwyciężał. Sprawdziło się to pod Grunwaldem (r. 1410) gdzie całe rycerstwo nasze, z Władysławem Jagiełłą i Witoldem na czele padło na kolana i zaśpiewało przed bitwą pieśń: “Bogarodzica Dziewica”, Sprawdziło się pod Kirchholmem, gdzie nieliczne hufce Chodkiewicza rzuciły się na Szwedów, wołając za wodzem: “Jezus Maryja”. Sprawdziło się pod Beresteczkiem (r. 1651), gdzie Jan Kazimierz długo w nocy się modlił przed cudownym obrazem N. Panny, przyniesionym z Chełmu, zanim uderzył na czerń kozacką i tatarską. Sprawdziło się na Jasnej Górze i tu we Lwowie, kiedy to Najświętsza Panna obudziła otuchę w znękanym królu i narodzie, a najeźdźców wyrzuciła z granic polskich.
Dzięki tej Królowej i Hetmance przyszły jeszcze dni chwały, narzędziem zaś Bożym był tu Jan III, wielki sługa Maryi. Oto w r. 1672 po wzięciu Kamieńca sułtan Machomet IV z niezmiernym wojskiem zbliżał się do Lwowa. Garstka rycerstwa polskiego zaszła mu drogę; ale kto ją do boju poprowadzi? Hetman Sobieski wówczas ciężko zachorował a widząc, że lekarze pomóc mu nie mogą, zwrócił się z gorącą modlitwą do Najświętszej Panny Łaskawej, czczonej tu we Lwowie. Rzeczywiście nagle wyzdrowiał i pod Kałuszem świetne odniósł zwycięstwo. Po bitwie uklęknął na ziemi i wraz z 30000 jeńców polskich, oswobodzonych z Jasyru, gorące dzięki złożył Królowej Niebieskiej, a potem srebrne wotum do katedry lwowskiej posłał.
Rok później wrzała znowu bitwa pod Chocimem; w tej samej chwili świętobliwy zakonnik Mikołaj Oborski T. J., modląc się w Poznaniu, miał wizję, w której widział nad polem bojowem unoszący się rydwan królewski, na nim Najświętszą Pannę, a u stóp Jej św. Stanisława Kostkę; nie dziw też, że bisurmanie poszli w rozsypkę. A pod Wiedniem kto zwyciężył? Oto modlitwa pobożnego króla, przed obrazami N. Panny w Studziannie, w Częstochowie i w Krakowie na Piasku, jako też różaniec czcicieli Bogarodzicy, co właśnie wtenczas, kiedy nasza husaria z okrzykiem “Jezus Maryja” natarła na janczarów, odbywali procesje po ulicach Krakowa.
Był to ostatni błysk chwały; po nim spadły klęski, jakby potop jaki. Niestety śluby Jana Kazimierza nie zostały spełnione, bo ucisk ludu nie ustał, a do dawnych grzechów przybyło niedowiarstwo z masonerią, rozwodami i zepsuciem obyczajów, toteż sprawiedliwość Boża ogłosiła niebawem straszne: Mane, Tekel, Fares.
Wówczas Najświętsza Panna okazała się Opiekunką i Pocieszycielką narodu. Wołała ona doń głosem kaznodziei: Narodzie grzeszny, popraw się, inaczej Bóg karać cię będzie: a kiedy naród nie upamiętał się i przyszła nań kara straszna, Najlitościwsza wstrzymywała kielich gniewu Bożego, by się nie wylał na winowajców aż do dna, cierpiącym zaś i walczącym dodawała męstwa i otuchy. Przed Jej to obrazem w Berdyczowie konfederaci barscy przyrzekli zginąć za ojczyznę, poczym w obozach swoich śpiewali: “Zowiesz się polską Królową, Bądź nam obroną gotową”. W Jej to Domku w Lorecie modlili się legioniści o powrót do kraju. Z Jej imieniem na ustach a medalikiem na piersiach szli na pola bojowe nasi wojownicy. Oto jeden z nich, późniejszy jenerał, Henryk Dembiński, po bitwie berezyńskiej wlecze się ledwie żywy i już ma rzucić się na śnieg, by zasnąć snem wiecznym; wtem przypomina sobie, że go matka nauczyła, by w ciężkich przygodach modlił się: “Pomnij, o najdobrotliwsza Panno”. W tej chwili pada na kolana i odmawia tę modlitwę, a z niej taką czerpie siłę, że idzie dalej mimo mrozu i głodu, aż wreszcie doszedł do jednego z dworów polskich. Czyliż ten wojownik nie jest drogowskazem dla ciebie, narodzie biedny, iż w chwilach ucisku masz szukać pomocy u Królowej Niebieskiej, bo choćby cię wszyscy opuścili, Najdobrotliwsza nigdy cię nie opuści.
Wszakże Ona to dodawała hartu prześladowanym za wiarę i ojczyznę; Ona umacniała biednych unitów, odrywanych siłą od piersi Matki-Kościoła; Ona towarzyszyła naszym wygnańcom w drodze na Sybir czy w daleką obczyznę, a umierających jednała z Bogiem; Ona Namiestnikom Chrystusowym taką wlewała miłość dla tego Joba pośród narodów, że śmiało stawali w jego obronie, a jeden z nich, Pius IX, odbierając z rąk ks. Jełowickiego chorągiew z wizerunkiem Matki Boskiej częstochowskiej, tak się modlił głośno: Salve Regina, Mater misericordiae, spes nostra et spes Poloniae salve.
Zaiste nadzieją naszą Bogarodzica! Któż nie zna tego obrazu, w którym jeden z naszych mistrzów przedstawił dziewicę Polkę, okutą w kajdany i pracującą w kopalni; – boleść i tęsknota tak ją zgnębiły, że już chce przyzywać śmierci; wtem okazuje się jej Najświętsza Panna, pełna blasku i słodyczy, a wnet taka otucha wstępuje w serce wygnanki, że dźwiga się z ziemi i ima się pracy. Kogóż wyobraża ta dziewica, jeżeli nie naród polski, który byłby już dawno popadł w rozpacz, gdyby go Bóg nie podtrzymywał i gdyby za nim nie modliła się Bogarodzica, a do niego nie wołała ciągle: Narodzie mój, pokutuj, cierp, walcz i pracuj, ale nie trać nadziei, bo ja nie przestanę wstawiać się za tobą i wyjednam ci zmiłowanie Boże, jeżeli tylko spełnisz to, czego od ciebie żądam.A czegóż to żąda od nas Królowa Niebieska?
Oto najprzód większej żarliwości w wierze. Dzięki Bogu, naród nasz mimo pokus reformacji w wieku XVI, wolterianizmu w XVIII, liberalizmu w XIX, nie utracił wiary, nie odstąpił od Kościoła. Podczas gdy gdzieindziej niedowiarstwo, rozzuchwalone poparciem rządów, wypowiada Kościołowi walkę na zabój a dla obalenia go tworzy związki masonów, anarchistów i inne, urządza wiece ateuszów, rozrzuca tysiącami bezbożne książki i dzienniki, u nas podobne zamachy nie tak łatwo się udają, bo samo społeczeństwo broni się przed tą dżumą, wiedząc, że religia jest nie tylko zbawieniem jednostek, ale także najsilniejszą ostoją życia narodowego i główną podwaliną społecznego ładu. Owoc to kilkowiekowego sojuszu narodowości z wiarą, który oby nigdy nie został zerwany, i szczególna Opatrzności łaska, która takimi drogami prowadziła nasz naród, iż tenże przez nią niejako garnie się do Boga.O Boże, chłoszcz nas, bośmy zawinili, ale nie pozwól nam oderwać się od Ciebie!
Czy jednak u nas życie z wiary jest mocne i płodne? Wiara ma być światłem dla rozumu, siłą dla woli, pociechą dla serca, prawidłem dla wszelakich objawów życia; ale czy tym jest wszędzie i zawsze? Niestety, nawet u tych, co się nazywają chętnie dobrymi katolikami, jakże rzadkim jest głębsze poznanie prawd wiary i doskonalsze przejęcie się jej duchem; jakże rzadkim wyznawstwo wiary, czyli śmiała jej obrona i przyznawanie się otwarte do zasad katolickich tam, gdzie grozi szyderstwo ludzi płytkich albo napaść jakiegoś dziennika; jakże rzadkim apostolstwo wiary, czyli czynna gorliwość o rozszerzenie królestwa Bożego w duszach, o chwałę Kościoła i Stolicy [Świętej], o rozkwit dzieł katolickich. Natomiast nierzadkim jest rozbrat między słowem i czynem, między życiem prywatnym i publicznym; nierzadkim jest w domach katolickich pogańskie iście wychowanie dzieci; nierzadkim jest lekceważenie Kościoła i jego sług, a szczególnie łamanie jego praw.
Najmilsi, ta niewierność w życiu religijnym, to jedna z głównych chorób naszych, którą koniecznie uleczyć potrzeba; bo wiara nie mająca ni korzeni ni owocu, to jest, nie oparta na gruntownej znajomości prawd Bożych i na sumiennym spełnieniu wszystkich przykazań, nie jest ani Bogu miła, ani duszy pożyteczna; nie zbawi ona jednostek, nie podźwignie narodu. Starajcież się tedy wszyscy o wiarę jasną, silną, czynną i nie tylko sami żyjcie z wiary, ale wprowadzajcie to życie, o ile zdołacie, do rodzin waszych i w serce społeczeństwa; jeżeli bowiem to serce bić będzie tętnem wiary, jeżeli rodzina, szkoła, piśmiennictwo, nauka i wszystkie sprawy publiczne przejęte będą duchem iście katolickim, błogo będzie nam i błogo narodowi.
Nuże do pracy w tym kierunku, a zarazem do broni przeciw dwóm zwłaszcza wrogom. Oto młodzież dojrzalszą stara się zatruć pozytywizm, okryty maską patriotyzmu, obiecując jej w zamian za wiarę dać światło dla umysłu i zapewnić złotą erę narodowi. Lecz ty, młodzieży droga, odtrąć tę pokusę, pomnąc, że nauka bez Boga jest błędnym ognikiem, wiodącym na bagniska, że za upadkiem wiary idzie zawsze skażenie ducha narodowego, że nie masz zbawienia dla narodu, jedno w wierności dla Kościoła i Stolicy Świętej. A wy rodzice i sternicy wychowania, patrzcie, by z winy waszej nie zmarniało młode pokolenie.
Równocześnie do warstw niższych wdziera się antyreligijny socjalizm, obiecując im niebo na ziemi, byle tylko wyrzekły się Boga i Jego zakonu [(prawa)]. Nie wierzcie mu, bracia robotnicy, inaczej zamiast nieba, znaleźlibyście piekło w życiu i piekło po śmierci; raczej łączcie się w stowarzyszenia katolickie, na obronę swej wiary i na poprawę swej doli. Wy zaś ludzie wielkiego serca, tak mężczyźni jak i niewiasty, zbliżajcie się z miłością świętą w duszy do braci niższej i uboższej, by jej nieść światło, chleb, ulgę, a przede wszystkim Boga, by dla niej tworzyć dobre towarzystwa, zakłady, czytelnie, – słowem, by rozwijać większą niż dotąd działalność na polu społecznym i dobroczynnym.
I czegóż jeszcze żąda od nas Królowa Niebieska?
Oto porzucenia ulubionych wad narodowych. W społeczeństwie polskim jest znaczny zasób dobrego, ale są też wady szkodliwe. Strzec się trzeba mianowicie tej lekkomyślności i miękkości, co się objawia jako zamiłowanie zabaw, próżnowania, karciarstwa i zbytku, a posuwa się u niektórych aż do szalonego marnotrawstwa, do frymarczenia ziemią ojczystą i czcią narodową, aż do nurzania się w bagnie pijaństwa, rozpusty czy oszustwa. Strzec się trzeba lenistwa ducha, które ugania się za tym, co chwilowo błyszczy i bawi, ucieka zaś przed pracą twardszą i dłuższą, a nieraz porzuca święte obowiązki, i wskutek czego niemało wśród nas meteorów, złudnym jaśniejących blaskiem, a niezbyt wiele gwiazd stałych, które by przybite do codziennego obowiązku, jakby do sklepienia niebios, świeciły trwale Bogu na chwałę, ludziom na pożytek. Strzec się trzeba małodusznej niestałości, która sprawia, że serce polskie łatwo się zapala, a wtenczas, niby wulkan, miota z siebie płomienie, lecz łatwo także stygnie, a nawet ścina się mrozem zniechęcenia. Strzec się trzeba szczególnie tych wad najzgubniejszych, które zrodzone w wiekach anarchii a może klęsk, nie zatonęły, bo i dziś umysł polski, jak koń niesforny, niemile znosi wędzidło, niechętnie poddaje się władzy, niełatwo uznaje nad sobą powagę i wyższość i nie skorym jest do pracy zgodnej i wytrwałej.
Stąd to pochodzi to rozbijanie się najlepszych nieraz dzieł i przedsięwzięć, – stąd to dzielenie się na wrogie obozy, – stąd to poniewieranie ludzi zasłużonych, dlatego tylko, że do innego należą stronnictwa, – stąd te smutne i gorszące waśnie, w których często nie idzie o dobro kraju, ale o zadowolenie miłości własnej lub o zwycięstwo swego obozu.
Wszystkich tych wad, “a szczególnie niekarności i niezgody” pozbyć się nam trzeba, jeżeli chcemy naprawić błędy przeszłości i zbudować gmach zbożny a trwały; toż niech każdy słucha słów przestrogi: mniej blichtru i złudzeń, a więcej prawdy i rozumu; mniej folgowania żądzom i gnuśności, a więcej zaparcia się i pracy; mniej płochości i życia nad stan, a więcej przezorności, trzeźwości i oszczędności; mniej drażliwości i zniechęceń, a więcej wyrozumienia i hartu; mniej uczuć przelotnych, a więcej zasad i charakterów, – mniej słów pięknych, a więcej czynów i ofiar, mniej troski o siebie, a więcej poświęcenia się dla chwały Boga, dobra Kościoła, pożytku Ojczyzny.
I czegóż wreszcie od nas żąda Królowa Niebieska?
Oto gorętszego zapału w Jej służbie. Dawniej wszystkie stany służyły chętnie swej Królowej, ale w wieku XVIII i XIX pod mroźnym powiewem obojętności religijnej nastąpiło pewne oziębienie w warstwach wyższych i wykształconych, wskutek czego niektóre praktyki pobożne, pierw wszystkim drogie, poszły tu i ówdzie w poniewierkę. Dziś objawia się zwrot ku lepszemu, ale czy u wszystkich i na długo? Odżyły też na nowo Sodalicje Mariańskie, a ich to głównym dziełem kongres obecny; ale są one jeszcze rzadkie i słabe; toż dążyć nam trzeba do tego, by warstwy niższe związać bractwami, wykształcone zaś, a zwłaszcza młodzież dojrzalszą wciągnąć do Sodalicyj.
Najmilsi, jeżeli dobrze życzycie sobie, bądźcie wszyscy gorącymi miłośnikami Bogarodzicy i czcijcie Ją po staremu, jak niegdyś przodkowie wasi. Jeżeli dobrze życzycie rodzinom swoim, wprowadzajcie do nich bojaźń Bożą i cześć Niepokalanej Dziewicy. Jeżeli dobrze życzycie narodowi całemu, przyczyniajcie się wedle sił, by on był zawsze wiernym sługą Bożym, uległym poddanym Królowej Niebieskiej, dobrym synem Kościoła i Stolicy Świętej.
O módlmy się wszyscy gorąco, aby od nas, od naszych rodzin, od naszego narodu i wszystkich narodów i wieków chwała była Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu i cześć Bogarodzicy! […]
[…]Ty zaś Najświętsza Panno, Królowo Polski, Litwy i Rusi, królujże nam do końca wieków, Ty w narodzie Twoim utrzymuj wiarę i dobry obyczaj, rozpalaj pobożność, hartuj męstwo. Ty mu wypraszaj u Boga przyjęcie pokuty i skrócenie kary. Ty módl się i dzisiaj do Króla wieków i Władcy narodów: Przepuść, Panie, przepuść ludowi mojemu. A wzajem odbieraj od wszystkich jego synów i córek cześć, uległość i miłość; niech Imię Twoje jaśnieje na wieżycach naszych miast i wiosek, na szczytach naszych gór, na falach naszych rzek, na wszystkich domach i na wszystkich sercach polskich. Amen!
“Z Jasnej Góry przyjdzie zbawienie dla Polski poprzez Intronizację”
Przez Maryję przyjdzie dla Polski zbawienie poprzez Intronizację. Jasna Góra – duchowa stolica Polski, gdzie znajduje się Tron Królowej Narodu Polskiego, odgrywa szczególną rolę w naszej Ojczyźnie jak również w uznaniu królewskiego panowania Jezusa Chrystusa. Pan Jezus mówi o Polsce jako o przedmurzu chrześcijaństwa –antemurale christianitatis.
Przedmurzem chrześcijaństwa nazywano także Bizancjum oraz Węgry. Polskę zaczęto określać w ten sposób w XV w. Wydaje się, że polska dyplomacja posługiwała się tym pojęciem, by dowodzić, że Rzeczypospolita Obojga Narodów, broniąc swych granic przed Tatarami i Turkami, działa na korzyść całego świata chrześcijańskiego.
Naród nie jest ani przypadkowym zbiorem jednostek, ani organizacją zawiązaną na skutek umowy społecznej, ale dziełem Boga, który zgodnie ze swym zamysłem powołuje go niejako do życia. Oczywiście życie to nie jest od samego swego początku w pełni ukształtowane – naród rozwija się jak człowiek od swego stanu zarodkowego, jednak podobnie jak istota ludzka obdarzona jest od początku duszą, tak i naród posiada swojego darowanego mu przez Boga ducha, zgodnie z którym – lub przeciw niemu – następnie się rozwija. Historia XX wieku sprawiła, że przedmurze stało się na nowo oblężoną ze wszystkich stron twierdzą, tracąc swój geograficzny, a zyskując jeszcze mocniej metafizyczny kontekst. Kataklizm II wojny światowej był dla tej twierdzy tylko przedłużeniem najazdu z 1920 roku, tym razem znacznie bardziej tragicznym w skutkach, bo zakończonym hekatombą patriotycznej elity narodu, która w najpełniejszy sposób przeniosła tradycję antemurale do czasów najnowszych. Obrońcy „królestwa bez kresu”, prawdziwi spadkobiercy załogi Kamieńca Podolskiego i żołnierzy Ostrogskiego, Żółkiewskiego oraz Sobieskiego ginęli w dołach Katynia, kanałach Starówki, umierali w hitlerowskich obozach i w sowieckich łagrach, byli mordowani w kazamatach Łubianki i w piwnicach budynków gestapo z taką łatwością zamienianych później na siedziby NKWD i UB.
Wygląda na to, że uznanie królewskiego panowania Chrystusa w naszym narodzie, należy rozumieć jako naszą misję dziejową wyznaczoną nam przez Opatrzność. Jest dla nas wezwaniem do dawania świadectwa wobec innych narodów. Dzisiaj, gdy Europa wypiera się swoich chrześcijańskich korzeni. Współczesna zsekularyzowana Europa, wierna założeniom liberalizmu i socjaldemokratycznej ideologii, nie chce Boga w konstytucji, a chyba tym bardziej w swoim codziennym życiu. Przecież Jego obecność kłóciłaby się z założeniami liberalizmu moralnego, odrzucającego niezmienne wartości chrześcijańskie i jednocześnie przyjmującego kulturę śmierci, wyrażającą się m.in. w eskalacji procederu aborcji i eutanazji. Nie do zaakceptowania w obliczu Stwórcy byłyby tzw. małżeństwa homoseksualne, łamiące prawo natury. Również obecność Boga w dziedzinie gospodarki i ekonomii wydaje się nie do pogodzenia z pogonią za zyskiem, przy równoczesnym nieliczeniu się z biednym, bezdomnym, bezrobotnym czy potrzebującym pomocy człowiekiem. Zatem współczesna Europa jak na razie wypiera się swego Stwórcy i woli podążać za własnym bożkiem. Staje się nim „wolny i oświecony” człowiek, budujący totalitaryzm bezideowości, a przez to całkowicie pochłonięty konsumowaniem doczesnych dóbr tego świata. Muzułmańscy ekstremiści zamieszkujący Europę coraz silniej walczą o swoje “prawa”, które rzekomo daje im ich święta księga, czyli Koran. Nie potrafią zrozumieć tego, że nie są już w jednym z patologicznych krajów islamskich i że, podlegają prawu państwa w którym obecnie przebywają. Na Zachodzie zamykane są Kościoły a na ich miejscu powstają meczety. Czy w planie Bożej Opatrzności Polska znów ma stać się przedmurzem chrześcijaństwa?
Jezus Chrystus Król Wszechświata chce na świecie i w Polsce panować nie w żaden inny sposób jak tylko przez swoją Najświętszą Matkę Maryję. Wielki Apostoł Maryi św. Ludwik Maria Grignion de Montfort pisał o tym: “Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł na świat Jezus Chrystus i przez Nią też chce On w świecie panować” i dalej “Najświętsza Maryja Panna nie była dotąd znana, co stanowi jedną z przyczyn, dla których Jezus Chrystus nie jest znany należycie. Jeśli zatem, co jest bezsprzecznie pewnikiem, nastąpi poznanie Jezusa Chrystusa i Jego królestwa, wyniknie to jako logiczny skutek z poznania i panowania Najświętszej Bogarodzicy, która Chrystusa po raz pierwszy wydała na świat i również sprawi, że zajaśnieje On po raz drugi”. Nie ma więc innej drogi do Królestwa Chrystusa jak przez Maryję i oddanie się na Jej służbę. Kiedy Maryja panuje w sercach ludzkich, przygotowując je w sposób doskonały na przyjęcie jedynego Króla, wówczas On sprawuje nad nimi swoją władzę i rządzi nimi prowadząc je i błogosławiąc: “Podobnie jak Jezus Chrystus jest Królem nieba i ziemi, zarówno na prawach przyrodzonego władcy, jak i na prawach zdobywcy, tak Maryja jest Królową nieba i ziemi przez łaskę. Otóż królestwo Jezusa Chrystusa rozciąga się głównie w sercu i wnętrzu człowieka, według słów Pisma Świętego: Królestwo Boże w nas jest (Łk 17,21), również więc i królestwo Najświętszej Panny znajduje swe siedlisko we wnętrzu człowieka, czyli w jego duszy”.
Kiedy każdego dnia powtarzamy słowa modlitwy Ojcze nasz… i prosimy: przyjdź królestwo Twoje… musimy pamiętać, że modlimy się i prosimy o Jego panowanie nad nami tak w wieczności, jak i na tym świecie. Tylko Jego królestwo jest gwarancją prawdziwego pokoju i błogosławieństwa dla narodów i państw, w których ma On odbierać we wszystkich sprawach należną Jemu cześć i chwałę. Św. Ludwik we wzruszających słowach pisze o tym błogim panowaniu na tej ziemi: “Ach, kiedyż nadejdzie ów czas szczęśliwy(…) gdy boska Maryja ustanowiona zostanie Panią i Władczynią serc, by je całkowicie poddać władzy swego wielkiego i jedynego Jezusa? Kiedyż dusze będą tak oddychały Maryją, jak ciało oddycha powietrzem? Przedziwne doprawdy rzeczy będą się działy wówczas na tym padole, gdy Duch Święty, znajdując w duszach niejako odzwierciedlenie swej umiłowanej Oblubienicy, pospieszy skwapliwie, by napełnić je obfitością swych darów, zwłaszcza daru mądrości, by dokonywać cudów łaski. Bracie drogi, kiedyż nastanie ów czas szczęśliwy, ów wiek Maryi, gdy liczne dusze wybrane i przez Maryję wyproszone u Najwyższego, zatracą własny obraz w przepaści Jej wnętrza, staną się żywymi portretami Maryi, by miłować i wielbić Jezusa Chrystusa? Czasy te nastaną dopiero wówczas, gdy zostanie poznane i praktykowane nabożeństwo, które oto głoszę: Aby przyszło królestwo Twoje, Panie, niech przyjdzie królestwo Maryi“.
“Przedziwną tajemnicę jasnogórskiego sanktuarium liturgia oddaje przede wszystkim czytając zapis Ewangelii Janowej o godach w Kanie Galilejskiej. Zapis ten mówi o obecności Matki Jezusa: „Była tam Matka Jezusa” (J 2,1), i o zaproszeniu samego Jezusa oraz Jego uczniów. Rzecz bowiem dzieje się u początku nauczania Syna Maryi, u początku Jego publicznej działalności w Galilei. Wydarzenie ewangeliczne kojarzy się nam naprzód z samym tysiącleciem chrztu. To poprzez owo wydarzenie z 966 roku, poprzez chrzest, u początku naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do Ojczyzny, jakby do polskiej Kany. I zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. Przybyła i była obecna wraz ze swym Synem, jak o tym mówią liczne świadectwa pierwszych wieków chrześcijaństwa w Polsce, a w szczególności pieśń Bogurodzica. W roku 1382-83 odsłania się w dziejach naszych jakby nowy kształt owego zaproszenia. Obraz Jasnogórski przynosi z sobą nowy znak obecności Matki Jezusa. Rzec można, że i sam Chrystus zostaje w nowy sposób zaproszony w nasze dzieje. Zostaje zaproszony, aby okazywał swoją zbawczą moc tak, jak po raz pierwszy okazał w Kanie Galilejskiej. Zostaje zaproszony, aby synowie i córki polskiej ziemi znajdowali się w zasięgu zbawczej mocy Odkupiciela świata.
Podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny powiedział w Gnieźnie słowa, które na gruncie tego rozważania nabierają zupełnie nowego, prorockiego znaczenia:
“Pójdziemy razem tą drogą naszych dziejów. Na Jasną Górę, w stronę Wawelu, w stronę świętego Stanisława. Pójdziemy ku przeszłości.Nie pójdziemy jednakże w przeszłość.Pójdziemy ku przyszłości! „Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 22). 3.06.1979
Niech z Jasnej Góry wyjdzie tryumfalny pochód Rodaków, na których ustach zabrzmi pieśń:
Tak nam dopomóż Bóg!
Opr własne źródło Internet
Congregavit nos in unum Christi amor ________________________________
____________________________________________________________________________________________
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
26 SIERPNIA 2014
***********************************
Najświętsza Maryja Panna Częstochowska
Wśród bardzo licznych w Polsce sanktuariów Jasna Góra ma swoje pierwsze i uprzywilejowane miejsce. Rocznie nawiedza ją od miliona do dwóch milionów pielgrzymów. Przybywają, by modlić się przed cudownym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, słynącym wieloma łaskami i na trwałe wpisanym w dzieje Polski.
Pierwszym i najdawniejszym dokumentem, informującym o cudownym obrazie, jest łaciński rękopis, który znajduje się w archiwum klasztoru: Translatio tabulae Beatae Mariae Virginis quam Sanctus Lucas depinxit propriis manibus (Przeniesienie obrazu Błogosławionej Maryi Dziewicy, który własnymi rękami wymalował św. Łukasz). W rękopisie tym czytamy:
Cytowany dokument pochodzi z I poł. XV w. Być może został przepisany z dokumentu wcześniejszego. Tradycja głosi, że obraz został namalowany przez św. Łukasza Ewangelistę na desce stołu z domu Świętej Rodziny w Nazarecie. Wizerunek z Jerozolimy do Konstantynopola miał przewieźć cesarz Konstantyn. Służący w wojsku cesarskim książę ruski Lew zapragnął przenieść obraz na Ruś. Cesarz podarował mu wizerunek i od tego czasu obraz otaczany był na Rusi wielką czcią. Obraz rzeczywiście mógł dostać się na Ruś z Konstantynopola, gdyż w XI-XIV w. pomiędzy Cesarstwem Bizantyjskim a Rusią trwał żywy kontakt. Nie jest również wykluczone, że obraz został zraniony strzałą w czasie bitwy. W czasie walk prowadzonych przez Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego na Rusi obraz ukryto w zamku w Bełzie. W roku 1382 znalazł go tam książę Władysław Opolczyk. Doznając wielu łask przez wstawiennictwo Matki Bożej, książę zabrał obraz i przywiózł do Częstochowy.
Pierwotny obraz jasnogórski mógł pochodzić z VII w. Byłby to więc jeden z najstarszych na świecie wizerunków Matki Bożej. Analiza obrazu wykazuje duże podobieństwo do obrazów, jakie mnisi bazyliańscy malowali na Krecie. W tym wypadku obraz mógłby pochodzić z X w. Stąd mógł znaleźć się w Konstantynopolu.
Po II wojnie światowej znaleziono na Jasnej Górze inny dokument, pochodzący z 1474 r. Zawiera on szerszy opis dziejów cudownego obrazu, ale pełno w nim legend. Mamy jednak także dokument najwyższej wagi: dwa dzieła, które wyszły spod pióra Jana Długosza (1415-1480). Żył on w czasach, które blisko dotyczą cudownego obrazu – sam mógł więc być świadkiem niektórych wydarzeń. Długosz kilka razy pisze o cudownym obrazie częstochowskim.
Książę Władysław Opolczyk sprowadził do Częstochowy z Węgier paulinów. Oddał im drewniany kościół parafialny w Starej Częstochowie. Długosz przekazał nam dokładnie akt zrzeczenia się tegoż kościoła przez ówczesnego proboszcza, Henryka Bielę, na ręce ojca Jerzego, przeora klasztoru paulinów w Budzie na Węgrzech. Długosz podaje, że akt przekazania odbył się dnia 23 czerwca 1382 r. 10 sierpnia tego roku książę Opolczyk specjalnym dokumentem przekazał uposażenie, jakie nadał klasztorowi w Starej Częstochowie.
Darowizny te musiały być niewystarczające, skoro 24 lutego 1393 r. książę Opolczyk ponowił akt darowizn przez swoich pełnomocników. Byli nimi: krakowianin Spytko z Melsztyna i Jan Tarnowski z Sandomierza. Długosz wymienia szczegółowo, jakie to były darowizny i świadczenia. Dowiadujemy się także, jaki był wówczas stan klasztoru i kościoła.
Bardzo szybko do obrazu zaczęli przybywać pierwsi pielgrzymi, którzy dzięki modlitwie do Maryi doznawali wielu łask. Z czasem zaczęli tu przynosić swoje wota. Przyciągnęły one złodziei. Na Wielkanoc 1430 r. dwaj panowie polscy i książę ruski dokonali napaści na Jasną Górę. Dla zatarcia śladów posłużyli się bandami husyckimi, grasującymi na Śląsku. W tym czasie klasztor słynął już z powodu cudownych łask otrzymywanych dzięki modlitwie do Maryi przedstawionej w wizerunku jasnogórskim. Napastnicy sądzili, że w klasztorze są zatem jakieś wielkie bogactwa i skarby, bo ściągały do niego rzesze pielgrzymów na święta maryjne. Kiedy okazało się, że wyposażenie klasztoru jest dość skromne – ukradli naczynia i sprzęty liturgiczne, kielichy, krzyże i ozdoby. Odarli także cudowny obraz ze złota i klejnotów, którymi przyozdobili go pobożni pielgrzymi. Wreszcie przecięli twarz Maryi cięciem szabli.
Na prośbę paulinów król Władysław Jagiełło pozwolił zabrać zniszczony i zbeszczeszczony przez rabusiów obraz do Krakowa i powierzył jego odnowienie – na własny koszt – nadwornym malarzom. Przypuszcza się, że pochodzili oni z Rusi i specjalizowali się w sztuce bizantyjskiej. Usiłowali oni naprawić obraz i przywrócić go do stanu pierwotnego. Kładli jednak farby nową techniką (tempera), czego stare malowidło nie przyjmowało. Nie znali bowiem dawnej techniki enkaustycznej, stosowanej w obrazach starochrześcijańskich i bizantyjskich, którą wykonano pierwotny wizerunek. W tej sytuacji albo zrobiono najpierw wierną kopię obrazu poprzedniego, albo powielono jedną z już istniejących kopii. Prace trwały długo, być może nawet dwa lata. To świadczy, z jak wielkim pietyzmem go malowano. Dla zaakcentowania wierności dla pierwowzoru artyści pozostawili nawet ślady ran, zadanych Matce Bożej na obrazie pierwotnym. Zachowali również te same deski, na których namalowano pierwowzór, chociaż kosztowało ich to wiele dodatkowego trudu.
Zmieniono natomiast ozdoby szat. Lilie andegaweńskie na płaszczu Maryi nawiązują zbyt wyraźnie do herbu andegaweńskiego króla Węgier Ludwika. Prawdopodobnie dodano także do rąk Dzieciątka książkę. Do dziś pozostały na obrazie jedynie ślady napaści z 1430 r. – są nimi dwa równoległe ślady cięcia miecza na policzku Maryi, przecięte trzecim na linii nosa, oraz kilka podobnych, choć znacznie mniejszych cięć na szyi (dwa widoczne wyraźniej, cztery pozostałe słabiej).
Księgi klasztoru częstochowskiego potwierdzają niezwykłe fakty, związane z cudownym obrazem. Zapisywano je skrzętnie w osobnej księdze łask. Najstarszy zachowany opis cudownego uzdrowienia pochodzi z roku 1402. O sławie jasnogórskiego obrazu świadczy również to, że już w owych czasach sporządzano jego kopie. Już w roku 1390 miał ją Głogówek, w roku 1392 daleki Sokal, a w roku 1400 – jeszcze dalszy Lepogłów w Chorwacji.
Na Jasnej Górze wielokrotnie modlili się polscy królowie i książęta, m.in. Kazimierz Jagiellończyk (1448 i 1472), św. Kazimierz królewicz (1472), Zygmunt I Stary (1510 i 1514), Stefan Batory (1581), Zygmunt III Waza (1616, 1620, 1630), Władysław IV (1621, 1633, 1638, 1642, 1644, 1646), Jan Kazimierz (1649, 1656, 1658, 1661), Michał Korybut Wiśniowiecki (1669, 1670), Jan III Sobieski (1676, 1683), August II Sas (1704), August III Sas (1734).
W roku 1655 miała miejsce słynna obrona Jasnej Góry. 9 listopada 1655 r. hrabia Wejhard podszedł pod Jasną Górę w 3 tys. żołnierzy i zażądał bezwzględnej kapitulacji. Przeor klasztoru, o. Augustyn Kordecki, odmówił. Zaczęło się więc oblężenie. 19 listopada przybył generał Burhardt Miller oraz pułkownik Wacław Sadowski. Oblężenie trwało do Bożego Narodzenia, a więc ponad miesiąc. O. Kordecki miał do dyspozycji 160 żołnierzy i 70 zakonników. Obroną klasztoru dowodzili Stefan Zamojski i Piotr Czarnecki. Miller do rozbicia klasztoru i kościoła oraz otaczających murów użył najcięższych dział. Wyrzucono 340 armatnich kul o masie sześciu, a nawet dwunastu kilogramów. Naród zerwał się do walki. To zmusiło Millera do opuszczenia Jasnej Góry nocą 27 grudnia. Usiłował on jeszcze powrócić i z nagła zaskoczyć 24 i 28 lutego, a potem 9 kwietnia 1656 r., ale również bezskutecznie.
Obecny obraz Matki Bożej, namalowany na drewnianej tablicy, zalicza się do ikon bizantyjskich określanych nazwą Hodegetria, co oznacza “Tę, która prowadzi”. Sam obraz (o wymiarach 122,2 x 82,2 x 3,5 cm) jest ułożony na trzech deseczkach lipowych, sklejonych, na które została położona kredowa zaprawa grubości 2-3 mm. Samo malowidło położono temperą na płótnie. Przedstawia ono stojącą Najświętszą Maryję Pannę z Dzieciątkiem Jezus na lewym ręku. Matka Boża ma na sobie czerwoną suknię, a na nią narzucony niebieski płaszcz ozdobiony liliami andegaweńskimi. Prawa ręka Maryi spoczywa na piersi. Jezus jest przyodziany w sukienkę koloru karminowego, bogato złoconą ozdobami, z rękawami szczelnie zapiętymi u dłoni – podobnie jak u Maryi. W lewym ręku trzyma księgę, prawą natomiast unosi w geście błogosławieństwa, wskazując jednocześnie na Maryję. Całe pole nimbu Maryi i Jezusa jest wypełnione pozłotą. Tło obrazu jest zielone, co w symbolice obrazów bizantyjskich wyraża często pełnię łask Ducha Świętego. Dziecię Boże ma stopy bose, co wyróżnia się na tle bogactwa jego szaty. Płaszcz przykrywa także głowę Najświętszej Panny jakby naturalnym welonem. Nad czołem na płaszczu widać złotą gwiazdę. Obramowanie szaty Jezusa i płaszcza Maryi ma szeroką złotą oblamówkę. U płaszcza Maryi ma ona dodatkową ozdobę w postaci artystycznej koronki. Na to wszystko są nałożone na obie postacie artystyczne i zdobne w drogie kamienie szaty i korony.
Obraz jasnogórski był kilka razy odnawiany. Po raz pierwszy – przypuszczalnie w roku 1682 z okazji przygotowań do 300-lecia sprowadzenia obrazu. Wtedy to nieznany malarz, podpisany J.K. pinxit indignus servus wymalował olejnymi farbami obraz, przedstawiający historię cudownego obrazu. Obraz ten umieścił na odwrocie cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Nie przeprowadził jednak konserwacji samego obrazu. Dokonał jej dopiero w 1705 r. na dwanaście lat przed koronacją brat zakonny, Makary Szybkowski. Z tej okazji również przemalował on olejnymi farbami płaszcz i suknię Maryi i Dzieciątka; do płaszcza Maryi wbił także 28 mosiężnych gwiazdek. Usunął je dopiero profesor Jan Rutkowski, kiedy w 1925-1926 roku dokonywał naukowego badania obrazu i jego gruntownej konserwacji. Usunął on przy tym także olejne farby, nałożone w latach późniejszych, oraz sadze z twarzy Matki Bożej i Pana Jezusa. Usunął też ślady gwoździ, które były przybite do deski celem umocnienia sukienek srebrno-złotych. Oczyszczono deski od robactwa i ubytków powstałych na skutek próchnienia. Oczyszczono także i zabezpieczono ramy obrazu. W latach 1948-1952 przeprowadzono jeszcze raz naukowe badania najnowocześniejszymi dostępnymi wówczas środkami: prześwietlenie rentgenowskie, badano obraz pod mikroskopem, wykorzystując kryteria mikropaleontologiczne i mineralogiczne, przeprowadzono także ocenę technologiczną i artystyczno-formalną. W latach II wojny światowej (1939-1945) obraz znajdował się w ukryciu. Dlatego wymagał kolejnej renowacji. Dzieła dokonał konserwator R. Kozłowski.
Od bardzo dawna istnieje zwyczaj ozdabiania cudownych obrazów Maryi koronami. Pierwsza papieska koronacja obrazu jasnogórskiego miała miejsce w 1717 r. Korony ofiarował sam król August II Mocny. Aktu koronacji dokonał brat prymasa, biskup Krzysztof Szembek, w dniu 8 września 1717 r. Obecni byli ponadto biskup wileński i inflancki. W uroczystej procesji przeniesiono obraz z kościoła do sali rycerskiej. Tam odczytano dekret papieski i przyniesiono korony. Następnie obraz przeniesiono uroczyście do kościoła wśród modlitw, śpiewów i salw armatnich. Tu nastąpił obrzęd nałożenia koron i Msza święta. Po obiedzie odprawiono Nieszpory i przeniesiono obraz z kościoła do kaplicy. Tam odśpiewano Litanię Loretańską i Te Deum. Z okazji koronacji nałożono na obraz Matki Bożej kosztowne szaty wykonane przez złotnika, brata Makarego Szybkowskiego. Sporządził on trzy suknie na różne uroczystości: granatową haftowaną diamentami, niebieską z rubinami i zieloną z perłami i różnymi drogimi kamieniami. Od 1817 r. zaczęto obchodzić uroczyście rocznicę koronacji. W 1909 r. w nocy z 22 na 23 października zakonnik i kapłan Macoch dokonał kradzieży koron z obrazu Matki Bożej, perłowej sukni i wielu kosztowności. Ze świętokradztwem połączył mord dokonany na wspólniku. Skazano go na dożywotnie więzienie. Papież św. Pius X ofiarował nowe korony. Rekoronacja odbyła się 22 maja 1910 r.
W 1957 r. na apel prymasa Stefana Wyszyńskiego i uchwałą Episkopatu Polskiego Polska rozpoczęła Wielką Nowennę, aby przygotować cały naród do obchodów tysiąclecia przyjęcia Chrztu przez Mieszka I (966-1966). Równocześnie zarządzono peregrynację kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po wszystkich diecezjach i parafiach. Peregrynacja rozpoczęła się dnia 26 sierpnia 1957 r. w archidiecezji warszawskiej. Dokładnie rok wcześniej, 26 sierpnia 1956 r., w 300 lat od ślubów króla Jana Kazimierza, złożonych przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we Lwowie 1 kwietnia 1656 roku, Episkopat Polski pod nieobecność uwięzionego Prymasa Wyszyńskiego w obecności około miliona wiernych odnowił uroczyście te ślubowania. 5 maja 1957 r. odnowienie tych ślubów odbyło się we wszystkich kościołach polskich. Śluby króla Jana Kazimierza były jego osobistym zobowiązaniem, śluby jasnogórskie zaś stały się zobowiązaniem całego narodu polskiego jako program chrześcijańskiego życia, wytyczony przez Wielką Nowennę przed Tysiącleciem Chrztu Polski.
Najbardziej znana i uroczysta koronacja obrazu odbyła się w 1966 r. w ramach obchodu Tysiąclecia Chrztu Polski. Dokonał jej Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, wielki czciciel Maryi Jasnogórskiej, oddany Jej z synowską ufnością; jest on założycielem Instytutu Świeckiego Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła, działającego obecnie pod nazwą Instytutu Prymasowskiego Stefana kard. Wyszyńskiego.
Cudowny obraz jest otaczany przez Polaków niezwykłą czcią. Wielokrotnie modlił się przed nim także kard. Karol Wojtyła, a potem – papież Jan Paweł II. Co roku, na uroczystości maryjne (szczególnie 15 i 26 sierpnia) do jasnogórskiego sanktuarium przybywają setki tysięcy ludzi, bardzo często idąc w pieszych pielgrzymkach przez wiele dni.
Dzisiejsza uroczystość powstała z inicjatywy bł. Honorata Koźmińskiego, który po upadku powstania styczniowego starał się zjednoczyć naród wokół Królowej Polski – Maryi. Wraz z ówczesnym przeorem Jasnej Góry, o. Euzebiuszem Rejmanem, wyjednał on u św. Piusa X ustanowienie w 1904 r. święta Matki Bożej Częstochowskiej. Papież Pius XI rozciągnął w 1931 r. ten obchód na całą Polskę oraz zatwierdził nowy tekst Mszy świętej i brewiarza.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-26a.php3
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/08-26a.php3#prymas
Związek kard. Wyszyńskiego z Jasną Górą
Maria Okońska
[Fot. Archiwum]
Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, od swych młodych lat był bardzo silnie związany z Matką Bożą Jasnogórską i z samą Jasną Górą. Miłość tę wyniósł z domu rodzinnego.
Z Mszą św. prymicyjną przyjechał na Jasną Górę, aby “mieć Matkę, która nie umiera”. Jego rodzona matka umarła, gdy miał 9 lat.
Po sakrę biskupią przybył także na Jasną Górę, a w herbie biskupim i prymasowskim umieścił wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej. Mówił potem: “Matka Boża Jasnogórska w moim herbie to nie ozdoba, to program mego biskupiego i prymasowskiego życia”. Matkę Bożą Jasnogórską kochał całym swym gorącym sercem. Jej zawierzył siebie i wszystkie swe dzieła. Do Niej pielgrzymował przez całe swe życie, zwłaszcza w trudnych momentach swego pasterskiego posługiwania Kościołowi w Polsce i Narodowi. Przynajmniej kilka razy w roku przyjeżdżał na Jasną Górę. Bo nie mógł żyć zbyt długo bez wpatrywania się w Jej słodkie macierzyńskie Oblicze.
Gdy pierwszy raz zobaczył Obraz z bliska bez koron i bez sukienek, kiedy paulini wyjęli go z ołtarza specjalnie dla Księdza Prymasa, wykrzyknął z zachwytem: “Jakże Ona jest cudownie piękna, to nie jest Czarna Madonna! Ona jest złota, koloru polskiej, dojrzałej pszenicy”. Ten zachwyt towarzyszył mu do końca życia. Powiedział: “Może pomyliłem się na różnych moich drogach. Ale nigdy nie pomyliłem się na mojej duchowej drodze na Jasną Górę Zwycięstwa”.
Poniżej drukujemy słowa kard. S. Wyszyńskiego, w których wypowiadał, czym jest Jasna Góra dla niego i całego polskiego Narodu.
http://niedziela.pl/artykul/71849/nd/Zwiazek-kard-Wyszynskiego-z-Jasna-Gora
Ks. Józef Kudasiewicz
JASNOGÓRSKIE ŚLUBY NARODU DZIŚ
Weszliśmy w trzecie tysiąclecie. Rok 2001 jest poświęcony Wielkiemu Prymasowi Tysiąclecia, który „wszystko postawił na Maryję”. Jego „umiłowanym dzieckiem” były
Jasnogórskie Śluby Narodu, które napisał jako więzień w Komańczy. Dziś jest stosowny czas, żeby się zastanowić nad znaczeniem tego prymasowskiego dzieła wczoraj, dziś i w najbliższej przyszłości.
W dokumentach „II Polskiego Synodu Plenarnego (1991—1999)” Śluby Narodu są wspomniane jeden raz, mimochodem, jako wydarzenie przeszłe. Pielgrzymki i peregrynacje Jasnogórskiej Pani zostały bardzo pozytywnie ocenione. Śluby nie doczekały się takiej oceny. Czyżby Kościół polski w trzecim tysiącleciu rezygnował z ich walorów pastoralnych? Co trzeba zrobić, żeby ożywić Śluby Narodu?
Światło Pisma Świętego
Sobór Watykański II uczy, że święta teologia przez powrót do Pisma stale umacnia się i odmładza (KO 24). To samo trzeba powiedzieć o teologii ślubów, która zajmuje sporo miejsca w Biblii. O ślubach mówią księgi prawne (Tora), podając dokładne warunki ich składania (zob. Lb 6,1—21; 30,2-17; Pwt 23,22—23), Księgi historyczne, opisując śluby konkretnych osób lub całego ludu (zob. Rdz 28,20; Sdz 11,30n; 1Sm 1,11; 14,24), księgi poetyckie, w których psalmiści mówią o swoich ślubach złożonych Bogu i o ich wypełnieniu (zob. Ps 22,26; 56,13; 63,1; 116,14; 132,2). Literatura mądrościowa stanowi ostatni etap refleksji nad teologią i etosem ślubów. Mędrcy zwracają uwagę szczególnie na dwie rzeczy: ślubów nie powinno się składać pochopnie i beztrosko (zob. Prz 20,25; Koh 5,3—4; Syr 18,12), złożone śluby należy wypełnić. Wszystkie te elementy są zawarte w pięknym tekście Koheleta: „Jeśliś złożył ślub jakiś Bogu, nie zwlekaj z jego spełnieniem, bo w głupcach nie ma On upodobania, to, coś ślubował wypełnij. Lepiej, że nie ślubujesz wcale, niż żebyś ślubował, a ślubów nie spełnił”.
W świetle teologii biblijnej, śluby tylko wtedy mają sens i są chwałą Boga, gdy się je wypełnia. Jeśli się ich nie wypełnia, obrażają Boga i kompromitują składającego. Śluby mają wartość modlitwy, a nawet ofiary, ale modlitwą nie są. Nie wystarczy więc je powtarzać, recytować co roku, ale trzeba je wypełniać. Tu potrzebne jest mądre duszpasterstwo, które z odnowieniem ślubów połączy odpowiedni rachunek sumienia, społeczne oczyszczenie pamięci, bo śluby mają charakter społeczny. To nam nie wychodzi. Jeśli się nie nauczymy rozliczać wobec Boga, śluby będą martwą literą, kultem warg, który potępiał Izajasz, a za nim Jezus Chrystus. Kohelet powiedziałby nam na ucho: „… w głupcach nie ma On upodobania…”. Teologia ślubów jest pouczająca i wymagająca. Z rachunku sumienia powinien się zrodzić żal, prośba o przebaczenie, naprawienie krzywd. Czy coroczne ślubowania nie powinny mieć raczej kształtu nabożeństwa pokutnego niż tryumfalistycznej pompy? Nadszedł czas na przemyślenie teologii Ślubów Narodu, które muszą się stać nareszcie „spowiednią narodu przed Jasnogórskim Tronem Łaski”, jak chciał Prymas Tysiąclecia.
Przez Jezusa do Maryi
Słowo „przyrzekamy”, które lud siedem razy powtarza w rocie Ślubów Narodu, odnosi nas do naszego chrztu. Prymas Tysiąclecia czyni to świadomie. Śluby składa bowiem Naród „omyty w wodach chrztu świętego”. Naród ten najpierw został przez chrzest wszczepiony w Chrystusa, przyobleczony w Niego. Dopiero przez Chrystusa i jego Świętą Ewangelię poznał Matkę naszego Pana. Stąd Śluby Narodu nie są jakimiś egzotycznymi wymaganiami, lecz są przełożeniem Ewangelii na język i czasy współczesne. Pod każdym żądaniem ślubów słychać głos Jezusowej Ewangelii.
Zadziwia aktualność wymagań: obrona budzącego się życia, nierozerwalność małżeństwa, troska o serca i umysły dzieci, miłość, sprawiedliwość, zgoda, pokój, walka z przemocą, dzielenie się plonami ziemi i owocami pracy, troska o głodnych, bezdomnych, płaczących. A wyliczone wady narodu — lenistwo, lekkomyślność, marnotrawstwo, pijaństwo i rozwiązłość — jakby były wyjęte ze współczesnych badań socjologicznych. Może brak jeszcze narkomanii. Śluby Narodu z perspektywy czterdziestu pięciu lat mają charakter iście profetyczny. Są tak sformułowane, że domagają się nie recytowania, ale wypełnienia. Przyrzekamy: umacniać, usilnie pracować, dzielić się, wypowiedzieć walkę, zdobywać cnoty, iść w ślad. Tak sformułowany tekst nie może być tylko czytany, ale musi być realizowany. Tragicznym minimalizmem było ich tylko powtarzanie. Lud ten czci mnie wargami… Aż dziw bierze, że nie wypracowaliśmy jakiegoś społecznego, paraliturgicznego sprawdzianu. Z duszpasterską wyobraźnią nie jest u nas dobrze. Co by się dzisiaj z nami stało, gdyby Prymas Tysiąclecia nie wymodlił prawdziwie charyzmatycznej peregrynacji Jasnogórskiej Ikony?
„Przyrzekamy iść w ślady Twoich cnót…”. Zdaniem tym Prymas uprzedził Sobór Watykański II, który uczy, że prawdziwe nabożeństwo do Matki Pana nie polega na czczym i przemijającym uczuciu, ale na naśladowaniu (KK 67). To samo przypomniał Jan Paweł II w przemówieniu do uczestników Kongresu Mariologicznego w ub.r.: „Odnowiona pobożność maryjna winna się wyrażać w wysiłku naśladowania Jej na drodze osobistej doskonałości”. Zakończył Papież: „Przez Jezusa do Maryi”. To przecież Jezus na krzyżu objawił i dał nam Maryję za Matkę (J 19,25n). Przez Jezusa do Maryi doszli Mędrcy ze Wschodu (Mt 2,11), starzec Symeon, napełniony Duchem Świętym (Łk 2,25—35) i anonimowa niewiasta z tłumu (Łk 11,27). Droga przez Jezusa do Jego Matki jest drogą ewangeliczną, ponieważ „Chrystus jest Ewangelią”. Taką drogę wskazuje Papież w „Novo millennio ineunte”. Taką stromą drogą ewangeliczną są Śluby Narodu — wykwit ewangelicznego radykalizmu. Taka czeka nas droga w trzecim tysiącleciu.
opr. mg/mg
Copyright © by Gość Niedzielny (17/2001)
Najstarsze piesze pielgrzymki na Jasną Górę
W sierpniu z wielu polskich miast wyruszają piesze pielgrzymki na Jasną Górę; do Częstochowy docierają na uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, które obchodzone są 15 sierpnia. Święto nazywane jest też świętem Matki Bożej Zielnej – tego dnia odbywa się święcenie kwiatów i ziół.
Co roku na Jasną Górę pielgrzymuje pieszo ponad 250 tysięcy osób w ponad 40 diecezjalnych i kilkudziesięciu regionalnych pielgrzymkach. Najdłuższą drogę do pokonania – 617 km – mają pielgrzymi ze Szczecina. Najliczniejszą grupą jest pielgrzymka tarnowska, w której co roku bierze udział ponad 11 tysięcy osób.
Najstarsza pielgrzymka, udokumentowana w kronikach, wyruszyła we wrześniu 1626 roku z Gliwic do Częstochowy, była wyrazem wdzięczności za uratowanie miasta przed wojskami duńskimi podczas wojny trzydziestoletniej. Według miejskich przekazów, Maryja rozpostarła wtedy swój płaszcz nad miastem, chroniąc je i zmuszając wrogów do ucieczki.
Po cudownym ocaleniu miasta 80 mieszczan wyruszyło z pielgrzymką do Częstochowy, gdzie 29 września 1626 roku umieścili sztandar z wizerunkiem Maryi. Mieszkańcy Gliwic złożyli w kościele parafialnym ślubowanie, że co roku będą odbywać pielgrzymkę. Jak podają miejskie kroniki, “Matce Bożej to ślubowanie było miłe, a dla mieszczan zbawienne”.
Najstarsza pielgrzymka, udokumentowana w kronikach, wyruszyła we wrześniu 1626 roku z Gliwic do Częstochowy, była wyrazem wdzięczności za uratowanie miasta przed wojskami duńskimi podczas wojny trzydziestoletniej. Według miejskich przekazów, Maryja rozpostarła wtedy swój płaszcz nad miastem, chroniąc je i zmuszając wrogów do ucieczki.
Druga w chronologii jest piesza pielgrzymka z Kalisza. Po raz pierwszy odbyła się w 1637 roku i nieprzerwanie co roku wędruje na Jasną Górę. Jest to jedyna piesza pielgrzymka w Polsce, podczas której pątnicy drogę w obie strony pokonują pieszo. Trwa od 10 do 19 sierpnia. Pielgrzymi mają do pokonania trasę liczącą łącznie 640 km. Trzecia to pielgrzymka piesza z Łowicza (od 1656 roku).
Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę, która po raz pierwszy wyruszyła 6 sierpnia 1711 roku, była wypełnieniem ślubowania złożonego w imieniu mieszkańców stolicy przez członków Bractwa Pana Jezusa Pięciorańskiego za uwolnienie miasta od szalejącej zarazy.
Trasa pielgrzymki liczy 248 km, wędrówka trwa dziewięć dni i kończy się 14 sierpnia. Na szlaku pątnicy odwiedzają m.in. Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannej, Sanktuarium Pana Jezusa Ukrzyżowanego w Paradyżu i Sanktuarium św. Anny Samotrzeciej w miejscowości Święta Anna.
Od kilkudziesięciu lat w warszawskiej pielgrzymce idą osoby niemal z całej Europy: Anglii, Francji, Włoch, Niemiec, Węgier, Portugalii, Belgii, Hiszpanii, Czech, Bułgarii, Rumunii, Słowacji; do Częstochowy wędrują też pielgrzymi z Indii. Ostatnio wśród pątników są również Rosjanie, Litwini, Białorusini, Ukraińcy i Łotysze.
Tegoroczna 302. Warszawska Pielgrzymka Piesza wyruszy we wtorek 6 sierpnia spod kościoła ojców paulinów pw. Św. Ducha. Motywem przewodnim tegorocznej pielgrzymki są słowa: “Wierzę i głoszę”.
Od 1981 roku młodzież akademicka i ze szkół średnich Archidiecezji Warszawskiej pielgrzymuje na Jasną Górę historycznym, zapomnianym przez długi czas szlakiem sanktuariów i miejsc związanych z przeżyciami religijnymi, zwanym “drogą zapomnianych pielgrzymek”. W tym roku 33. Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitarna wyruszy w poniedziałek, 5 sierpnia spod kościoła św. Anny. Jej hasłem przewodnim są słowa: “Ja wierzę, że to Ty”.
5 sierpnia po mszy św. odprawionej w Katedrze Polowej WP na Jasną Górę wyruszy też Międzynarodowa Piesza Pielgrzymka Wojskowa. Pierwsza wyruszyła w 1991 roku; tylko raz – z powodu powodzi w 1997 roku – została odwołana. W pielgrzymce idą żołnierze zawodowi, pracownicy wojska, osoby z ich rodzin. Od 1996 r. z Polakami pielgrzymują żołnierze innych państw. Jako pierwsi dołączyli Amerykanie (w pierwszym roku – 16 osób) i Słowacy (30 żołnierzy). W 2007 dołączyli żołnierze litewscy i ukraińscy.
Na Jasną Górę podążają już pielgrzymki: katowicka i szczecińska. Pątnicy wyruszają też m.in. z Białegostoku, Ełku, Elbląga, Gdańska, Drohiczyna, Gniezna, Kielc, Koszalina, Krakowa, Lublina, Legnicy, Łodzi, Łomży, Opola, Pelplina, Płocka, Poznania, Przemyśla, Rzeszowa, Wrocławia, Zamościa, Zielonej Góry.
Pielgrzymki na Jasną Górę odbywają się również w innym czasie, jednak nie są to już pielgrzymki piesze; zazwyczaj są organizowane przez konkretne grupy zawodowe i środowiskowe – są pielgrzymki ludzi pracy, pielęgniarek, parlamentarzystów, żeglarzy.
W Polsce poza Jasną Górą jest 95 ośrodków pielgrzymkowych, m.in. Piekary Śląskie, Kalwaria Zebrzydowska, Święta Lipka, Góra Św. Anny, Kalwaria Pacławska, Licheń, Kodeń, Gietrzwałd, Wambierzyce.
W Kościele pielgrzymowano od II wieku do miejsc świętych w Palestynie (Jerozolima), a od III wieku do grobów apostołów-męczenników (Rzym) i miejsc przechowywania relikwii. Od późnego średniowiecza pielgrzymki stały się praktyką masową, podejmowaną indywidualnie lub grupowo. Szczególnie popularnym miejscem było i jest nadal Santiago de Compostela w Hiszpanii.
Stanisław Karnacewicz (PAP)
http://dzieje.pl/aktualnosci/najstarsze-piesze-pielgrzymki-na-jasna-gore
Jan Paweł II szedł przez Jasną Górę..
Jasna Góra, portret papieża Jana Pawła II – 6 czerwca |
Udział Jana Pawła II w świętowaniu i zmaganiu
Pielgrzymki Jana Pawła II gromadziły rzesze wokół Jasnej Góry i niosły z sobą ideowe przesłanie.
Jasnogórskie Sanktuarium naznaczone pozostawało i pozostaje modlitwą w intencji Polski. Jednym z podejmowanych wątków była sprawa wolności. Mówiono o niej w perspektywie historycznej i równocześnie ujawniano w różnym stopniu jej niedosyt. Znaczącą rolę w przybliżaniu treści zawartych w pojęciu „wolność” spełnił papież z rodu Słowian.
Jan Paweł II w czasie I Pielgrzymki (4-6 VI 1979) promował Jasną Górę jako przestrzeń wolności –
Tutaj zawsze byliśmy wolni /271.
To syntetyczne określenie wyraża istotę charyzmatu tego miejsca i rolę jaką spełnia kult Jasnogórskiej Królowej Polski w kulturze religijnej, narodowej, rodzinnej i osobistej wielu Polaków. W medytacyjnym rozważaniu, złączonym z Apelem Jasnogórskim dokonał interpretacji teologicznej triady słów: jestem – pamiętam – czuwam, wskazując młodzieży konsekwencje i ich znaczenie, obejmujące całokształt życia duchowego i moralnego /272. Pielgrzymka ta zgromadziła na Jasnej Górze ok. 3, 5 min pielgrzymów. Stosunek miejscowych władz: Rady Narodowej i Urzędu Miasta do tego wydarzenia znalazł symptomatyczny wyraz w Kronice Urzędu Miasta, w której nie ma najmniejszej wzmianki o pobycie Ojca Świętego w Częstochowie /273.
Podczas II Pielgrzymki (18-19 VI 1983), związanej z Jubileuszem 600-lecia Jasnej Góry, odbywającej się w czasie zawieszenia stanu wojennego, Ojciec Święty podjął szerzej temat wolności, wskazując na jej wymiar religijny, który niesie skutki społeczne. Maryja Jasnogórska Królowa Polski uczestniczy w urzeczywistnianiu wolności, jaką obdarowuje człowieka Chrystus według słów św. Pawła: „Nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem”. (Gal 4,7) Wolność osoby stanowi fundament wolności narodu. Sanktuarium jest miejscem ewangelizacji wolności dzięki macierzyńskiemu pośrednictwu Maryi. Jan Paweł II wskazał młodzieży, że być wolnym to być człowiekiem sumienia, rozróżniać dobro od zła. Wolność domaga się wyboru dobra, w konsekwencji wymagania od siebie, nawet gdyby inni nie stawiali wymagań /274.
III Pielgrzymka (12-13 VI 1987), przeżywana jako dopełnienie II Ogólnopolskiego Kongresu Eucharystycznego, stała się okazją do rozwinięcia w Sanktuarium przez Jana Pawła II tematu wolności:
Niech trwa eucharystyczne wychowanie wolności z pokolenia na pokolenie.
Fundamentem wolności jest miłość, której uczymy się i stajemy się zdolni ją praktykować przez doświadczanie mocy Eucharystii, spotkania z Chrystusem, który do końca nas umiłował. Żegnając się z pielgrzymami, Jan Paweł II ze Szczytu Jasnogórskiego wezwał wszystkich rodaków do odpowiedzialności za cały Kościół /275.
Papież nawiązywał niejednokrotnie do organicznego zespolenia kultu Jasnogórskiej Bogurodzicy Królowej Polski z dziejami narodu, a równocześnie podkreślał uniwersalizm. Ten zaś wyraża się w scalaniu różnych narodów. Papieskie przekonanie o integracyjnej roli kultu Jasnogórskiej Bogurodzicy, zwłaszcza Wschodu i Zachodu, w dobie „pierestrojki”, niosącej program poszerzenia wolności w bloku komunistycznym, zaowocował 14-15.08.1991 r. udziałem ok. 1,7 min. pielgrzymów w VI Światowym Dniu Młodzieży. Wśród nich znalazło się ok. 200 tys. młodych pielgrzymów ze Związku Radzieckiego, z których wielu pierwszy raz w życiu mogło przekroczyć granicę.
Duchowy szlak do tego spotkania znaczył Ojciec Święty modlitwami wypowiadanymi publicznie w Watykanie w ciągu niemal całego roku poprzedzającego to wydarzenie, wskazując w modlitwach (14.02.1990 – 29.05.1991) poszczególne elementy maryjności wielu narodów, w różnej formie związanych z Jasnogórską Matką Kościoła /276.
W czasie V pielgrzymki, 4 VI 1997 roku, wśród próśb Ojca Świętego, na centralnym miejscu, znalazła się sprawa zbliżającego się wielkiego jubileuszu chrześcijaństwa:
Matko, pokornie Cię proszę, abyś otoczyła swą macierzyńską opieką dni i lata, dzielące nas jeszcze od roku 2000. Twojemu wstawiennictwu powierzam przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa, pomóż wszystkim narodom świata rozpocząć nowe milenium w jedności z Chrystusem – Królem wieków. (…) /277.
Jan Paweł II przypominając, że Jasnogórskie Sanktuarium ma być ołtarzem i konfesjonałem Narodu podjął kolejny raz temat wolności w kontekście Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego we Wrocławiu, by stał się on dla wszystkich narodów:
początkiem cudu przemiany w duchu tej wolności, którą przynosi Ewangelia Chrystusa.
Modlitwie nadał wymiar powszechny, tym samym wyznaczając perspektywę zadań Jasnej Góry wobec świata – „cały Kościół, wszystkie kontynenty, kraje i narody(…) /278.
Natomiast 17.06.1999 r., podczas swojej ostatniej, VI pielgrzymki na Jasną Górę, Papież w krótkim akcie zawierzenia nakreślił zarys zagospodarowywania wolności w perspektywie przyszłości, adresując go do wszystkich rodaków:
Niech Maryja będzie przykładem i przewodniczką w naszej codzienności i szarej pracy. Niech wszystkim pomaga wzrastać w miłości Boga i miłości ludzi, budować wspólne dobro Ojczyzny, wprowadzać i umacniać sprawiedliwy pokój w naszych sercach i środowiskach. Proszę Cię, Pani Jasnogórska, Matko, Królowo Polski, abyś cały mój naród ogarnęła Twoim macierzyńskim sercem. Dodawaj mu odwagi i siły ducha, aby mógł sprostać wielkiej odpowiedzialności, jaka przed nim stoi /279.
Jan Paweł II niemal do każdej ogólnopolskiej pielgrzymki, a zwłaszcza stanowo-zawodowej, kierował przesłanie w formie listu lub telegramu, podobnie czynił z okazji największych uroczystości jasnogórskich. Za znamienny, wyrażający nieustanną troskę Ojca Świętego o losy Kościoła i narodu należy uznać list skierowany z okazji 3.05.1996 roku na adres prymasa Polski kard. Józefa Glempa:
(…) Modlę się, aby w nowej polskiej rzeczywistości to odnowione, pełne ufności oddanie, które nie zniewala, lecz czyni wewnętrznie wolnym, stawało się dla każdego wierzącego drogą wyzwolenia z pokusy nijakości. Oby dar zewnętrznej wolności, który wypraszaliśmy przed laty u podnóża Jasnej Góry, był stale przyjmowany przez wierzących w Polsce jako wezwanie do pielęgnowania z radością wolności ducha – tej wolności, która nie waha się z miłością uzależnić od Chrystusa, idąc za głosem Matki: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Jak w 1966 i 1979 roku, tak i dziś, modlę się, aby wciąż żywa była wśród Ludu Bożego naszej Ojczyzny świadomość, że to oddanie Maryi i Jej Synowi jest ciągłym wezwaniem do nawrócenia sumień, do uporządkowania życia rodzin, jednostek i środowisk. Matczynej trosce Bogurodzicy zawierzam losy Kościoła i naszej Ojczyzny, i z serca błogosławię /280.
Jan Paweł II osobistą więź z Sanktuarium Jasnogórskim i przekonania o jego roli w życiu Kościoła w Polsce i polskiego narodu, znajdujemy w Liście z okazji 350-lecia zwycięskiej obrony Jasnej Góry, wydanym 1.04.2005 r., w przededniu śmierci. Zawiera on profetyczne przesłanie, wzywając do odnoszenia zwycięstw nad:
wszystkim, co zagraża godności ludzkiej i dobru naszej ojczyzny. (…) Proszę o odwagę dla odpowiedzialnych za przyszłość Polski, aby wpatrzeni w postać Ojca Augustyna, potrafili bronić każdego dobra, które służy Rzeczypospolitej /281.
W sytuacji ograniczonej przez totalitaryzm wolności wierzący najczęściej odbierali jego słowa w kategoriach politycznych. Tymczasem słowa te były wygłaszane w szerokim kontekście wolności rozumianej w sensie wiary i struktury duchowej człowieka.
Ojciec Święty do upadku komunizmu w 1989 roku podejmował problematykę wolności z całą świadomością jej ograniczenia, jakie miało miejsce w Polsce. W następnych latach nawoływał do „zagospodarowywania wolności” i jej uczył, wskazywał, że fundamentem wolności narodu, suwerenności państwa jest wolność człowieka od zła. Kładł zdecydowany nacisk na moralny wymiar etosu narodu, który współcześnie pozostawał zakorzeniony w etosie „Solidarności”. Problematykę wolności podejmował Jan Paweł II również podczas spotkań z polskimi pielgrzymami w Rzymie, często odwołując się do rocznic odzyskania niepodległości, ewentualnie jej ocalenia. Przypominał obronę Jasnej Góry w 1655 r. i „Cud nad Wisłą” m.in. odwołując się do fresków upamiętniających te wydarzenia w kaplicy papieskiej w Castel Gandolfo /282.
Do tych przesłań papieskich nawiązywali często kaznodzieje, nie tylko na Jasnej Górze i stąd ich wpływ na kształtowanie postaw zmagania o wolność, poszerzania jej i zagospodarowywania obejmował nieporównywalnie większą liczbę słuchaczy niż zgromadzonych w Sanktuarium Jasnogórskim.
Zachariasz S. Jabłoński, OSPPE
rozdział z książki: Stąd stawaliśmy się wolni. Świętowanie niepodległości i zagospodarowywanie wolności z udziałem Jasnej Góry. Wydawnictwo Zakonu Paulinów Paulinianum. Jasna Góra-Częstochowa 2009, s. 120-125.
przypisy:
271/ Jan Paweł II na ziemi polskiej, red. S. Dziwisz, J. Kowalczyk, T. Rakoczy, Libreria Editrice Vaticana 1979 s. 72.
272/Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. na Wałach. Jasna Góra, 4 czerwca 1979, w: Tenże, Musicie od siebie wymagać, Poznań 1984 s. 61.
273/ Archiwum Urzędu Miasta, Kronika Urzędu Miasta, t.2 1979-1989, sygn. 23/3.
274/ Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawionej pod Szczytem Jasnej Góry, w: Tenże, Pielgrzymki do Ojczyzny. Przemówienia i homilie, Kraków 1997 s. 270.
275/ Tenże, Przemówienie pożegnalne na Jasnej Górze, w: Tenże, Pielgrzymki do Ojczyzny… dz.cyt. s. 508.
276/ Tenże, Moja modlitwa. Przed IV pielgrzymką do Ojczyzny, red. S. Dziwisz. Libreria Editrice Vaticana 1992
277/ Leksykon pielgrzymek Jana Pawia II, red. A. Jackowski, I. Słojan. Kraków 2005 s.499, 502
278/ Jan Paweł II zawierza Maryi Polskę i świat. Kaplica Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze – 4 czerwca 1997 r, w: Jan Paweł II, Pielgrzymka do Ojczyzny (Przemówienia i homilie), Częstochowa 1997 s. 106-108.
279/ Jan Paweł II. Słowo do pielgrzymów, w: Tenże, Pielgrzymki do Ojczyzny… dz.cyt. s. 1189.
280/ List Jana Pawia II na uroczystość Królowej Polski – 3 maja 1996 r., Niedziela 39:1996 nr 19 s.5.
281/ Jan Paweł II, Do generała Zakonu Paulinów O. Izydora Matuszewskiego, z dnia 1 kwietnia 2005 roku, w: Przesłanie jubileuszu 350-lecia Zwycięskiej Obrony Jasnej Góry (1655), red. Z.S. Jabłoński, Jasna Góra-Częstochowa 2005 s. 9-10.
282/ Jan Paweł II, 26 sierpnia 1982, L’Osservatore Romano, wyd. pol. 3:1982 nr 7-8 (31-32) s. 1,32.
http://jasnagora.com/wydarzenie.php?ID=4808
Za jego radą Joanna założyła zgromadzenie zakonne, którego celem była opieka nad chorymi i dziećmi. Zgromadzenie otrzymało nazwę Córek Krzyża (1807). Pierwszy, macierzysty dom powstał w Puy. W 1820 roku założono podobny dom w Paryżu, a potem w wielu innych miastach. Opiekę nad nimi po śmierci św. Andrzeja Fourneta (+ 1834) objął św. Michał Garicoits (+ 1863). Bóg błogosławił dziełu, bo jeszcze za życia Założycielki zgromadzenie liczyło 99 placówek w 23 diecezjach Francji i 663 siostry.
Matka Joanna przyświecała siostrom gorliwością i zachowaniem obserwancji zakonnej. W 1815 roku musiała się poddać operacji, po której została kaleką. Nieszczęście i związane z nim konsekwencje znosiła z poddaniem się woli Bożej. Przykuta do fotela, całe godziny spędzała na rozważaniu tajemnicy Męki Pańskiej i Eucharystii.
Joanna zmarła w wieku 65 lat dnia 26 sierpnia 1838 roku. Jej beatyfikacja odbyła się w 1934 roku, a w 13 lat potem papież Pius XII wyniósł ją do chwały świętych (1947).
Tymczasem w Huesca pewien kapłan, Saturnin Lopez Novoa, założył nowe zgromadzenie zakonne do opieki nad kalekami i starcami. Pojawienie się Teresy przyjął jako prawdziwy dar Boży. Okazała ona tak wiele zapału, że została wybrana na przełożoną generalną (1872). Zgromadzenie otrzymało nazwę Małych Sióstr Opuszczonych Ubogich. Pod roztropną ręką Teresy dzieło zaczęło szybko się rozrastać. W 1874 roku pierwsze siostry złożyły śluby czasowe. W ciągu 12 lat liczba placówek wzrosła do 47. W 1876 r. zgromadzenie otrzymało dekret pochwalny konstytucji, a w roku następnym ich zatwierdzenie na 7 lat. Po ich upływie zakon został ostatecznie zatwierdzony przez Stolicę Apostolską.
Rok 1885 był dla nowej rodziny zakonnej o tyle ważny, że otwarto pierwszą jej placówkę już poza Hiszpanią, w Santiago na Kubie. Niebawem w całej Ameryce Południowej było ich pełno.
Teresa zmarła na rękach swoich duchowych córek 26 sierpnia 1897 roku w wieku 49 lat. Zostawiła jednak po sobie wspaniałe dzieło: ponad 1200 sióstr i 103 przytułki. Jej relikwie przeniesiono do Walencji. Papież Pius XII dokonał jej beatyfikacji w 1958 roku, a papież Paweł VI w roku świętym 1975 dokonał jej uroczystej kanonizacji.
zakonnica i męczennica
Gdy miała ok. 18 lat, Aniela postanowiła wstąpić do klasztoru św. Bartłomieja w miejscowości Inca, gdzie mniszką była jedna z sióstr matki. Klasztor należał do żeńskiej gałęzi XIV-wiecznej eremickiej kongregacji hieronimitów. Rodzice przekonali ją jednak, by wstrzymała się z decyzją na pewien czas – była potrzebna w domu. Poddała się ich woli. Oświadczył się jej wówczas pewien mężczyzna, ale odmówiła mu.
Dopiero po dziesięciu latach, w 1921 r. Aniela mogła wstąpić do nowicjatu sióstr zelatorek kultu eucharystycznego w Palma de Mallorca. Habit założyła pół roku później, otrzymując jednocześnie imię zakonne Marii od Aniołów. Zajmowała się pieczeniem chleba eucharystycznego, wyszywaniem ornatów, przygotowywaniem dzieci do pierwszej Komunii św.
Po nowicjacie i trzech latach ślubów czasowych została przeniesiona do konwentu w Madrycie, gdzie pełniła funkcję skarbnika. W 1929 r. złożyła śluby wieczyste i zgromadzenie skierowało ją do Barcelony, gdzie objęła funkcję administratorki konwentu. Do Madrytu wróciła w 1934 r.
Gdy w 1936 r. wybuchła w Hiszpanii wojna domowa, s. Maria od Aniołów przebywała w Madrycie. Przed Najświętszym Sakramentem poszukiwała wsparcia i ofiarowała swoje życie, jeśli taka miała być wola Boża, w męczeństwie – za zwycięstwo Chrystusa na ziemi. 20 lipca 1936 r. siostry, w świeckich ubraniach, opuściły konwent. Maria od Aniołów ukryła się wraz z jedną ze współsióstr w mieszkaniu pewnej rodziny w Madrycie. Stamtąd, wręcz naprzeciwko swego konwentu, obserwowała dewastację kościoła i klasztoru, zniszczenie obiektów sakralnych i świętych obrazów.
25 sierpnia 1936 r., lewacka bojówka wpadła do domu, gdzie ukrywała się s. Maria od Aniołów. Została aresztowana, przetrzymywano ją w budynku galerii Sztuk Pięknych. Następnego dnia została zamordowana w pobliżu parku Dehesa de la Villa w Madrycie, strzałem w głowę. Zachowały się akta z pochówku zakonnicy. Szczątki Marii od Aniołów oprawcy pochowali w zbiorowym grobie na cmentarzu Naszej Pani z Almudena.
Po zakończeniu wojny, 20 maja 1941 r., dzięki zachowanym aktom dokonano ekshumacji zwłok i przeniesiono je do wspólnego grobu sióstr zelatorek na tym samym cmentarzu. 19 grudnia 1985 r. relikwie s. Marii zostały przeniesione do konwentu sióstr w Madrycie, a 3 lutego 2005 r. – do kaplicy kościoła zgromadzenia.
Beatyfikacji s. Marii dokonał w Rzymie 29 października 2005 r. papież Benedykt XVI. Mówił wtedy między innymi: “Błogosławiona Maria od Aniołów, całkowicie oddana Panu w swym religijnym powołaniu, spędzała długie godziny na adoracji Najświętszego Sakramentu, nie zaniedbując obowiązków nakładanych przez społeczność zakonną. W ten sposób przygotowała się do oddania życia, jako najwyższego wyrazu miłości dla Chrystusa. Jest żywym wzorem religijnego powołania dla nas wszystkich. Dziękujemy dziś Bogu za wielki dar tego heroicznego świadka wiary”.
oraz:
św. Aleksandra z Bergamo, męczennika (+ III/IV w.); świętych męczenników Dreneusza i Abundiusza (+ poł. II w.); św. Hadriana, męczennika (+ ok. 310); świętych męczenników: braci Konstantego i Wiktoriana oraz ich ojca Symplicjusza (+ poł. II w.); św. Maksymiliana, biskupa i męczennika (+ 284); św. Zefiryna, biskupa i męczennika (+ 217)
Dodaj komentarz