Wojciech Bąk
* * *
Korzenie moje w Tobie. Tyś jest moją glebą.
W Tobie czuwa me męstwo, w Tobie spokój drzemie.
Tyś mi dał dom wieczności, w którą wstąpię: w niebo,
Tyś mi dał schron i drogę, na której trwam: ziemię.
Wyrosłem słowem Twoim z nicości zbudzony —
Poznałem dnie zachwytu i rozpaczy noce.
Kwitnąłem, kiedyś kazał — opadnę skruszony,
Twoje są moje kwiaty, Twoje me owoce.
Twoim siew mój. Ty uchroń, by nie zmarniał podle —
Tyś był stróżem, bądź siewcą. Tobie moje żniwo.
Niczego już nie pragnę i tylko się modlę,
By wola Twa się stała w niej jest sprawiedliwość.
Ciężkie życie, lecz z Tobą jest łatwe i lekkie,
Ciężka śmierć, ale z Tobą czuła jest jak zorze —
Dobrze było, żeś życiem otwarł me powieki,
Dobrze będzie, gdy zamknę je. Stróżu mój — Boże.
«Z głębokości…Antologia polskiej modlitwy poetyckiej», T. 2, Warszawa 1974, str. 227
Lusia Ogińska
Siewca i ziarna
(Ewangelia według św. Mateusza: 13, 1—9)
I oto siewca wyszedł siać.
Ziarna na drogę upadał
srebrne łupiny zrywał wiatr,
a resztki ptaki wyzbierały.
A mądry siewca dalej siał,
tam, gdzie niewiele było Ziemi,
ziarna ginęły pośród skał
nim pęd się zdążył zazielenić.
A siewca siał pomimo to,
ziarno padało pośród ciernie,
chwasty oplotły słaby kłos,
wino dusiło go śmiertelnie …
Tym Siewcą jest cierpliwy Bóg.
on sieje ziarno każdą porą,
a ono leży pośród dróg,
aż diably-ptaki go wybiorą.
Gdy pada na wyschniętą skałę,
korzenie ziarna tkwią w płyciźnie,
nie wzrasta w wiarę — lecz w niewiarę,
gdy człowiek duszy nie użyźnił.
Tak sieje ziarno Sprawiedliwy,
plączą się kłosy w ciemnym winie,
kłopoty palą jak pokrzywy,
a w troskach-cierniach owoc zginie.
Siewca wciąż ziarno rzuca w świat,
gdy w końcu trafi w żyzną glebę,
to strzela urodzajny kwiat,
kłos się kołysze tuż pod niebem.
…………………………………….
…………………………………….
Kłos taki wyda szczodre plony,
które umacniać będą wiarę…
Siewca nad kłosem pochylony
— pobłogosławi każde z ziaren.
«Śladami Ewangelii», Radom 2008, str. 18
Maria Imelda Kosmala
Pytania
Ile mi jeszcze pozostało kroków
do granic głosu który mię przyzywa
ile mi jeszcze trzeba wychylenia
bym zajrzeć mogła w cudowną dalekość
ile tęsknoty żeby pierwszym żarem
dopaść ostatniego
ile nadziei że się dopełni
miara i pora najodpowiedniejsza
ile ciemności zgęszczonego mroku
poprzedzi rzeczywistość brzasku
ile prostoty żeby bez paniki
uściskać śmierć jak siostrę mleczną
ilu braciom zdążę podać w biegu iskrę świętą
aż się w pożar zmieni
ile upartej zuchwałości dziecka
by wciąż się wspinać na zbyt wysoki próg domu
ile białych plam na mapie swego serca
trzeba mi jeszcze zaludnić i ochrzcić
ile nieskończoności —
zmieścić w ziarnku czasu
«Ku twarzy wędruję», Warszawa 1997, str. 169
Maria Imelda Kosmala
Ulica
Twarde krawędzie ulic
spiętrzone kamienie domów
W śliski asfalt drogi
wiewa się fala taksówek
Przypływ i odpływ
Ludzie jak owady
gnają niepokojem
farbowanych włosów
krzyczą czerwonym sztandarem ust
depczą przerwę ruchu
pospiesznymi krokami
ku zielonym światłom
Myślące marionetki
Tramwaje jak rój pszczeli
lecą przed siebie
brzęczą
w elektryczną schwytane sieć
pękate od ludzkich ciał
Kamienne twarze domów
patrzą bielmem martwych szyb
Czarne nietoperze bram
krzyczą noc w dzień
D o k ą d ?
Tylko ciemna twarz Nieba
pochylona milionem stroskanych gwiazd
wie dokąd toczy się
zgubiona drachma —
człowiek
co wypadł z Ewangelii
«Ku twarzy wędruję», Warszawa 1997, str. 19
Wacław Oszajca
Ołtarz z Agory
kawałkiem marmuru
Grek mnie przestrzega
wierz wyłącznie
niepoznawalnemu Bogu
«Reszta większa od całości», Warszawa 2003, str. 13
Jan Twardowski
Uczy
Wiary uczy milczenie
nieświęta choinka
umarły we śnie żywy
w starych wierzbach szpaki
kwiat olchy co się jeszcze przed liściem rozwija
radość przecięta wpół
kłos cięższy od słomy co go z ziarnem dźwiga
Jagiełłą wystraszona królowa Jadwiga
modlitwa jak pogoda
bo jeśli ktoś się modli Pan Bóg w nim oddycha
«Nie przyszedłem pana nawracać», Poznań 2009, str. 278
Wacław Oszajca
wyznanie
tak
tak jestem wierzący
gdyż wierzę
że nigdy nie zdmuchniesz
żadnego
najbardziej głupkowatego uśmiechu
i że diabła
za taki grymas na twarzy
gotów jesteś zbawić
«…Ty za blisko, my za daleko…», Lublin 1985, str.90
ewangelia-w-poezji.home.pl
Bądź zawsze młody sercem
Mamy młode serce,
tak długo jak długo umiemy kochać życie,
takim jakie ono jest.
Życie ze swoimi dobrymi
ale także ze złymi stronami.
Mamy młode serce,
tak długo jak długo potrafimy kochać ludzi
i życzyć im szczerze tego wszystkiego
czego im brakuje, a tak bardzo jest potrzebne.
Kto się starzeje zachowując młode serce,
ten wie jak należy przyjmować ze spokojem
te liczne małe i wielkie uciążliwości
podeszłego wieku.
Taki człowiek zna sens życia
i sens umierania.
Wie jak „krótkie” i jak „małe”
jest wszystko na tej ziemi,
bo żyje nadzieją na życie wieczne.
Phil Bosmans*
*Phil Bosmans
Ojciec Phil Bosmans – flamandzki pisarz oraz kapłan katolicki. Zakonnik ze Zgromadzenia Misjonarzy z Montfort mieszkał w klasztorze w Kontich pod Antwerpią. Autor wielu poczytnych wierszy i aforyzmów dotyczących cierpienia, samotności i odczuwania. Wikipedia
Cuda miłości
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem,
Myśl zaś pamięcią i pożądliwością,
Żądzę nadzieją karmię i gładkością,
Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem,
Pychę zmyślonym weselem z śmiałością,
Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością,
Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem.
Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie,
Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie,
Że i z tym o głód cudzy się staraniem
Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie.
Jan Andrzej Morsztyn*
*Jan Andrzej Morsztyn
Jan Andrzej Morsztyn herbu Leliwa – polityk, poeta, podskarbi wielki koronny w latach 1668-1683, świecki referendarz koronny w latach 1658-1668, stolnik sandomierski w latach 1647-1658, sekretarz … Wikipedia
Piśmo Święte (1)
Ty bowiem jesteś narodem poświęconym Panu, Bogu twojemu.
Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, byś spośród wszystkich narodów,
które są na powierzchni ziemi,
był ludem będącym Jego szczególną własnością.
Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego,
że liczebnie przewyższacie wszystkie narody,
gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym,
lecz ponieważ Pan was umiłował
i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom.
Pwt 7,6-8
***
Niech miłość i wierność cię strzeże;
przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz,
a znajdziesz życzliwość i łaskę w oczach Boga i ludzi.
Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku,
myśl o Nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna.
Prz 3,3-6
***
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu,
jak pieczęć na twoim ramieniu,
bo jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia, płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki.
Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu,
pogardzą nim tylko.
Pnp 8,6-7
***
Bo góry mogą ustąpić
i pagórki się zachwiać,
ale miłość moja nie odstąpi od ciebie
i nie zachwieje się moje przymierze pokoju,
mówi Pan, który ma litość nad tobą.
Iz 54,10
***
Ukochałem cię odwieczną miłością,
dlatego też zachowałem dla Ciebie łaskawość.
Jr 31, 3
***
Nie wyczerpała się litość Pana, miłość nie zgasła.
Odnawia się ona co rano: ogromna Twa wierność.
Działem mym Pan – mówi moja dusza, dlatego czekam na Niego.
Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka.
Dobrze jest czekać w milczeniu ratunku od Pana.
Dobrze dla męża, gdy dźwiga jarzmo w swojej młodości.
Niech siedzi samotny w milczeniu, gdy On na niego je włożył.
Niech usta pogrąży w prochu! A może jest jeszcze nadzieja?
Bijącemu niech nadstawi policzek, niechaj nasyci się hańbą!
Bo nie jest zamiarem Pana odtrącić na wieki.
Lm 3,22-31
***
W owym dniu zawrę z nią przymierze,
ze zwierzem polnym i ptactwem powietrznym,
i z tym, co pełza po ziemi.
Łuk, miecz i wojnę wyniszczę z jej kraju,
i pozwolę jej żyć bezpiecznie.
I poślubię cię sobie [znowu] na wieki,
poślubię przez sprawiedliwość i prawo,
przez miłość i miłosierdzie.
Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana.
Oz 2,20-22
***
Jeśli nie są kochani…
W monstrualnym mieście stłoczono mnóstwo ludzi,
aby żyli razem jak pszczoły w ulu.
Ściśnięci w swoich pudełkach ułożonych w podniebny sztos,
Cierpią, jak więźniowie, zderzając się tylko na okrężnych drogach.
Rozbite rodziny nie są już żywym ciałem,
ich rozdarte członki krwawią nie zagojonymi ranami:
A sami małżonkowie, którzy tak wierzyli, że się kochają…
Są już tylko ponurymi samotnikami,
choć spoczywają w jednym łóżku,
ale tylko leżą obok siebie.
Tak wielu samotnych żeglarzy nie mogło znaleźć portu,
gdzie można zaopatrzyć się w żywność,
i dzielić czyste złoto, czerpane ze szkatuły swego serca!
Płyną na łasce losu miotani wiatrem,
rzucając w otchłań nocy swe sygnały alarmowe.
Ale kto usłyszy ich wołanie i kto wyjdzie z siebie?
Gdy na zewnątrz zimno, a człowiek tak lubi ciepło!
Ludzie “wyzwoleni” – jak mówią o sobie – ze wszystkich starych tabu
Spodziewali się dzięki swej zręczności i wymowie
wejść we wspólnotę braci.
Ale choć ciała wślizgują się na ciała,
to jednak chciwcy nie znaleźli ani kluczy, ani drzwi do serc.
Niektórzy milczą boleśnie zamknięci,
podczas gdy inni mówią,
rzucając swoje słowa w twarz bliżniemu.
Lecz w tej samej chwili bliźni rzucają im swoje…
a słowa zderzają się ze sobą,
toczą się po ziemi i robijają się.
Marzyli o spotkaniach, ale jedno i drugie mówiło:
chciałam go zabrać do siebie, ale on chciał zabrać mnie do siebie
…i on, i ona pozostali u siebie połączeni swoim marzeniem.
A w tym samym czacie:
dzieci płaczą szukając kogoś, kogo mogłyby nazwać “ojcem”,
chorzy krzyczą torturowani cierpieniem,
starcy umierają przędąc swe ostatnie godziny.
Płaci się, by ich uspokoić i uspokoić nasze sumienie.
Ale żadna maść, choćby najdelikatniejsza,
Nie może zastąpić świeżości pocałunku.
…
Tak właśnie coraz więcej ludzi
zamurowanych w swych śmiertelnych samotniach,
Pomimo tłumu
Pomimo hałasów i piosenek
Pomimo wyciągniętych rąk i otwierających się ciał
Pomimo dobrych mysli i dobrych uczuć
Pomimo swoich walk i zwycięstw dla sprawiedliwości
Pomimo praw i wszystkich przepisów
Pomimo nauki i całej techniki
Pomimo… WSZYSTKO
ludzie nie wyjdą ze swego więzienia,
jeśli nie są kochani i nie potrafią kochać!
Michel Quoist*
*Michel Quoist (ur. 18 czerwca 1921 w Hawrze, zm. 18 grudnia 1997), francuski duchowny katolicki i pisarz. Studia rozpoczął jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, jednak musiał je przerywać wskutek wojny, a także choroby oczu. Ostatecznie święcenia kapłańskie przyjął w lipcu 1947 roku. Po wyświęceniu wysłany na dalsze studia w Instytucie Katolickim w Paryżu. Rozwijał się w kierunku socjologicznym. Powrócił do Hawru jako wikary, tam też później został proboszczem. Pełnił także funkcję sekretarza Episkopatu Francji do spraw Ameryki Łacińskiej. Jego książki przetłumaczono na 27 języków