W Herschel Space Obserwatory od wielu lat wiedziano to, że pyle okrywającym centrum Drogi Mlecznej znajduje się dziwna struktura: obszar gęstego gazu. Do pewnego czasu widziano tylko jej fragmenty lecz kiedy wreszcie zdołano ułożyć je w całość, oczom zdumionych naukowców ukazała się leżąco poziomo ósemka. W centrum naszej galaktyki odnajdziemy zatem symbol nieskończoności o długości 600 lat świetlnych.
Wiele razy obserwowaliśmy ten obszar Drogi Mlecznej w podczerwieni. Ale kiedy popatrzyliśmy nań za pomocą przyrządów w Herschel ujrzeliśmy symbol nieskończoności (Alberto Noriega-Crespo, California Institute of Technology)
To właśnie jest tak ekscytujące w korzystaniu z nowych teleskopów, takich jak Herschel. Mamy nową tajemnicę i to w samym centrum naszej własnej galaktyki (Sergio Molinari, Instytutu Fizyki Kosmicznej w Rzymie)
http://kopalniawiedzy.pl/Droga-Mleczna-gaz-symbol-nieskonczonosci,13512
Nie powinno nas dziwić to, że nauka do tej pory nie potrafi wyjaśnić następującego zagadnienia:
Dlaczego centrum zagiętego pierścienia nie znajduje się tam, gdzie umieściłyby je teorie o wpływie grawitacyjnym sąsiednich galaktyk?
Po kolei, jak domek z kart, upadają teorie o “Sagittariusie A” uważanym do tej pory za centrum rotacji naszej galaktyki. Co więcej japońscy naukowcy zauważyli, że oprócz tego pierścienia istnieje jeszcze większy.
…oj, musi figlarze z nich… i wariatuńcia…
Śmiech Rorschacha chyba aż do Lasu Stumilowego dotarł…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Test_Rorschacha
A gwoli rozrywki, jeśli ktosik ma 3 minuty wolne w życiu, to polecam słynną
wirującą tancerkę (o tyle ciekawy link bo wraz z wytłumaczeniem, dlaczego.)
I co się dziwić, że młodzieńcy narzekają, iż płeć piękna wodę im z mózgu zrobiła:):)
http://psychika.net/2010/02/wirujaca-tancerka-swietna-iluzja.html
Pozdrawiam
Złudzenia nie mają tu nic do rzeczy, bo kosmosem rządzą prawa materii, nie przypadek. Ta figura w kosmosie ma taki kształt realnie. Pytanie tylko, czy przyjęcie w matematyce odwróconej ósemki jako symbolu nieskończoności i kształt tej galaktyki w centrum Wszechświata to podobieństwo przypadkowe, koincydencja, czy znak.
Jest też pytanie, czy media nie interpretują po swojemu pewnych faktów by zdobyć czytelników.
Jaki? Ósemki? No właśnie nie – wychodzi na Ripowe.
Realnie jest to wygięty pierścień oglądany z miejsca na płaszczyźnie, na której leżałby, gdyby go “naprostować”.
Podobnie wygląda kopnięte z boku (kierunek prostopadły do płaszczyzny) koło rowerowe – ogłądane od tyłu.
Moim zdaniem, taki efekt mógłby powstać, gdyby coś tam wybuchło (“kopnięcie z boku”). Sam pierścień pewnie też jest efektem wybuchu lub rozpadu jakiegoś dużego czegosia np. pod wpływem pływowych sił masywnego centrum galaktyki.
Co do praw natury v-s przypadek – uważam, że przypadek może być podstawą praw natury. Ważne tylko by dobrze zdefiniować, co to jest przypadek.
Ja określiłbym go jako “sposób, na który człowiek nie jest w stanie przewidzieć wyniku jednostkowego zdarzenia z dowolną dokładnością, mimo, że wyniki dużej ilości podobnych zdarzeń podlegają prawom statystycznym”. Oczywiście z punktu widzenia Pana Boga przypadek nie istnieje, ale jak ktoś stworzył czas i całkuje empirycznie, to co tu się dziwić.
To nie jest prawidłowa definicja, bo to, że człowiek czegoś nie rozumie, nie jest sądem o rozważanym zjawisku, tylko o tym człowieku.
Punkt widzenia Boga staje się poprzez namysł nad objawieniem naszym punktem widzenia, bo Bóg udzielił nam oczu byśmy widzieli.
I takie jest znak matematyczny zwany Lemniskatą Bernoulliego- jest płaską wizualizacją i SYMBOLEM ( w tej funkcji raczej nic nie wybuchło, ona tyczy czegoś innego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lemniskata_Bernoulliego
Badania pojęcia nieskończoności ograniczano jedynie do przypadku tak zwanej nieskończoności potencjalnej – zbiór jest nieskończony potencjalnie, jeżeli dla dowolnej liczby naturalnej n zawiera więcej niż n elementów. Z takim rozumieniem nieskończoności mamy do czynienia na przykład w analizie matematycznej, kiedy mówimy o granicy. Mówiąc, że ciąg (an) dąży do granicy g, gdy n dąży do nieskończoności, mamy na myśli fakt, że wyrazy (an) są dowolnie bliskie g dla odpowiednio dużych n. Nie zakładamy tu wcale istnienia żadnego nieskończonego bytu, a jedynie nieustającą możliwość powiększania (i analogicznie: nieustającą możliwość pomniejszania).
Proklos Diadochus w V wieku naszej ery wyrażał to w taki sposób:
wielkości są wprawdzie dzielone w nieskończoność, ale nie na nieskończenie wiele części. To ostatnie powodowałoby, że aktualnie byłoby nieskończenie wiele części, tamto pierwsze, że tylko potencjalnie; to ostatnie daje nieskończoności istnienie substancjalne, tamto przyznaje jej tylko stawanie się.
Zamąciłaś tylko z tą leminiskatą. Symbolem nieskończoności jest leminiskata, a pierścien obserwowany w centrum Galaktyki jest… para-pierścieniem (topologicznie – torusem w 3 wymiarach), a nie leminiskatą
Co do badań na temat nieskończoności, skoro dałaś początek, to dajmy też ciąg dalszy:
Ależ ty się przywiązujesz do słów, zamiast rozumieć co wyrażają.
Są ”leminiskaty” wielowymiarowe. L. Bernoulliego jest tylko symbolem matematycznym, nie przywiązuj się do jej ”płaskości”(pisze się na płaskim)
Tu na końcu masz skręcony torus, który jest leminiskatą.
https://people.maths.ox.ac.uk/hitchin/hitchinnotes/Differentiable_manifolds/Chapter_3.pdf
+Twierdzenie Cauchy’ego
http://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdzenie_Cauchy%27ego_%28teoria_wyznacznik%C3%B3w%29
“Obiekt” występuje tu tylko jako obiekt matematyczny, czyli opis.