W informacyjnym chaosie ostatnich dni wyróżniają się trzy teksty. Dwa ukazały się wczoraj, a jeden dzisiaj. Pozwalają one, moim zdaniem, lepiej zrozumieć obecną sytuację na Krymie i wokół niego, oraz odpowiedzieć na pytanie: czy Putin odniósł sukces?
Pierwszy z tych artykułów ukazał się wczoraj /4.03/ w portalu Wyborcza.pl /TUTAJ/. Nosi on tytuł “Nie ma prądu, gazu, nawet wody. Krym uzalezniony od ukraińskiej pępowiny”. Wacław Radziwinowicz pisze:
“Półwysep niczym pępowiną jest związany z ukraińskim lądem szerokim na zaledwie 7 km Przesmykiem Perekopskim. Tędy przejeżdża i przepływa prawie wszystko, co utrzymuje przy życiu gospodarkę i ok. 2 mln mieszkańców Krymu.
To przede wszystkim Kanał Północno-Krymski, którym od Kachowskiego Zbiornika Retencyjnego na Dnieprze płynie do oddalonego o 403 km Kerczu woda pitna dla tego miasta, a także dla Symferopola, Sewastopola i innych miejscowości.”.
Przez ten przesmyk przechodzi 3/4 wody potrzebnej na Krymie, cały gaz, a także 4/5 energii elektrycznej. Wśród Ukraińców powstała koncepcja “wyłączenia Krymu” poprzez odcięcie tych dostaw, nie chcą oni jednak obecnie zaostrzać konfliktu z Rosją.
O tym, dlaczego Ukraina gra na zwłokę, dowiadujemy się z dzisiejszej rozmowy z byłym analitykiem Agencji Wywiadu, Robertem Chedą, opublikowanej dziś w portalu Wp.pl /TUTAJ/. Mówi on:
” Czy w Pana opinii Rosjanie przewidzieli bierną postawę ukraińskiej armii na Krymie, ponieważ było to dokładnie rozpoznane, czy zaryzykowali otwarty konflikt zbrojny według scenariusza z Gruzji?
– Było to dokładnie rozpoznane. Proszę pamiętać, że w siłach zbrojnych Ukrainy mamy do czynienia z bardzo skomplikowaną sytuacją. Ukraina właściwie dobrowolnie się rozbroiła, a stan armii dodatkowo znacząco pogorszyły zjawiska korupcyjne. Poza wydzielonymi jednostkami, na które idzie cały budżet, ta armia w ogóle nie jest gotowa do działania. (…) Trzecia kwestia to infiltracja tych służb przez służby specjalne Rosji, wywiad wojskowy i cywilny. Od dawna mam taką tezę, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, z różnym nasileniem w różnym czasie, to wydział zamiejscowy rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, szczególnie w przypadku wyższych kadr. Dlatego Rosjanie bardzo dobrze zinfiltrowali ukraińskie służby i wojsko, doskonale znali sytuację i nastroje, wiedzieli, że armia ukraińska nie jest zdolna do kontrakcji. Czwarta kwestia to mobilizacja, którą ogłosił Turczynow. Według mnie ta mobilizacja to fikcja.”.
Dzisiejszy artykuł w “GPC” “Ukraina szykuje się do obrony” Wespazjana Wielohorskiego /TUTAJ/ przeczy temu ostatniemu stwierdzeniu. Czytamy w nim:
“Oprócz armii w stan gotowości zostały postawione formacje podlegające MSW, służby specjalne i obrona cywilna, które podobnie jak wojsko mają specjalne procedury związane ze stanem wojny (uzupełnienia, przygotowanie sprzętu pozostającego w rezerwie). Teoretycznie mobilizacja dotyczy żołnierzy rezerwy w wieku od 18 do 40 lat (a w wypadku wyższych oficerów do 65).
Już w niedzielę przed komendami uzupełnień utworzyły się kolejki zarówno powołanych do służby, jak i ochotników. Nie wszyscy jednak trafiają do jednostek bojowych.”.
Wróćmy jednak do tytułowych trzech tekstów. W portalu Rebelya.pl opublikowano wczoraj trzeci z nich /TUTAJ/. Jest to artykuł Marka Bańczyka “Błogosławiona katastrofa. Początek końca DezoRosji”. Czytamy w nim:
“Gospodarczo Krym jest funta kłaków nie warty. Dwa największe miasta mają łączne PKB rzędu połowy Iwanowa – miasta nr 43 w Rosji, reszta – może drugie tyle. Czyli wybitny strateg Putin rozpoczyna szumne podchody wojenne ryzykując utratę kupionego dopiero co za 60 mld USD wizerunku misiaczka z Soczi, żeby podbić gospodarkę wartą dla Rosji mniej więcej tyle, ile miasto Iwanowo. To tak, jakby Polska wyruszyła na podbój gospodarki wielkości Starogardu Gdańskiego. No z całym szacunkiem, ale nawet w naszym Sejmie nie ma takich kosmitów.
Max Kolonko, którego skądinąd lubię słuchać, ale który tutaj dał się nabrać jak dziecko, a także niektóre znane tytuły opiewają “gambit Putina”. Po co to wszystko? Gdzie ukryte fortele? Co to za misterny plan?
Plan misterny jest taki, że go nie ma. Nie ma żadnych dowodów na to, że ta operacja była długo przygotowywana, ani, że była gruntownie przemyślana. Co więcej, na temat choćby Janukowycza, wyjątkowo niefortunnego kolekcjonera galeonów, inaczej mówi Miedwiediew, inaczej Ławrow a inaczej ten sam Miedwiediew, tylko potem. Jeszcze inaczej sam Janukowycz. Gdzie koordynacja i legendarna perfekcja służb rosyjskich?”.
Powstaje więc pytanie: czy obecna okupacja Krymu jest sukcesem Putina? W Wyborczej.pl czytamy:
“W Moskwie zdają sobie sprawę, że aneksja Krymu nawet bez wojny kosztować musi drogo. Dziś deficyt budżetu regionu jest ogromny – na bieżące wypłaty prorosyjskie samozwańcze władze regionu potrzebują od zaraz 1,1 mld dol. (…) Prokremlowscy biznesmeni obiecują ponoć, że włożą w Krym 5 mld dol. To jednak nie zwolni Moskwy od obowiązku opłacania bieżących rachunków regionu, którego połowa budżetu pochodziła z przysyłanych z Kijowa dotacji. A półwysep może okazać się beczką bez dna.
Robert Cheda stwierdza:
“Moim zdaniem sama akcja na Krymie jest ogromnym niepowodzeniem Rosji. Dlatego że oznacza de facto porażkę projektu Unii Eurazjatyckiej czy Unii Celnej. Ta sytuacja wywołała nadzwyczajne działania, które będą biły Rosję rykoszetem nie tylko w stosunkach z USA, Unią Europejską i NATO, ale biją przede wszystkim w relacjach z innymi państwami WNP. Proszę sobie wyobrazić, co myślą teraz Kazachowie, albo Białorusini którzy mają u siebie znaczącą mniejszość rosyjską, a to są najbliżsi partnerzy Rosji w sensie ekonomicznym, politycznym i wojskowym.
Marek Bańczyk w Rebelyi.pl pisze:
“Świat PRZED Majdanem wyglądał tak, że Putin miał na Ukrainie kilkanaście milionów Rosjan na wschodzie, niezdecydowane centrum i jakieś tam setki tysięcy może nacjonalistów na zachodzie bez większego znaczenia dla reszty. No i miał bazę na Krymie.
Świat PO Majdanie wygląda tak, że Putin ma te same kilkanaście milionów przychylnych sobie Rosjan na wschodzie i ani jednego więcej, a za to dobrych kilkanaście milionów nienawidzących go śmiertelnych wrogów w centrum i na zachodzie. Ma tez bazę na Krymie. Którą to bazę miał i tak.
Gorąco namawiam moich Czytelników do przeczytania linkowanych tekstów w całości. Warto !!!
Tu też wiedza służb
http://wolnemedia.net/polityka/o-co-tak-naprawde-chodzi-w-ukrainskiej-tragedii/
Ze względu na Twój link przeniosłem tę notkę na “pudło”.
Pani Elig, mam nadzieję, że nie ma mi Pani za złe, ale artykuł Plebana Zenobiusza uważam za najważniejszy, ze wszystkich tu wymienionych.
To co się dzieje na Ukrainie to są poważne sprawy mogące mieć poważne konsekwencje.
“Bohaterskie” palenie świeczek przed ambasadami przy wtórze płomiennych przemówień to są pierdoły dla półgłówków.
Kiedy zacznie się coś poważnego, “bohaterowie” i propagandziści szybko się ulotnią a zapłacą półgłówki.
http://www.kresy.pl/publicystyka,wywiady?zobacz/pierwszy-ambasador-rp-na-ukrainie-w-obecnym-kryzysie-nie-ma-zadnych-interesow-ukrainskich
Czytać, co wypisuje ten pan się nie daje. “Sowiecka morda” pierwowo sorta.
Oświadczenie USOPAŁ. Nie mój język, ale po przetłumaczeniu – bardzo mądre.
http://talbot.nowyekran.pl.neon24.pl/post/106966,jan-kobylanski-ws-wydarzen-na-ukrainie-powinnismy-byc-neutralni
Drogi Księże Tadeuszu,
Jak do tej pory nigdy tym co robiłem nie obrażałem Cię osobiście. Ty zrobiłeś to już wielokrotnie. Współpracując z nami dopuszczałeś się rzeczy zupełnie niesamowitej – ataku w innych mediach na własne środowisko. Rzeczywiście trochę szkód nam wyrządziłeś, ale nie tak wiele jak chciałeś. Twoje zachowanie byłoby niezrozumiałe, gdyby nie to co dzieje się na Ukrainie. Podobnie jak Polacy żyjący na Kresach wsparliśmy ukraińską rewolucję. Wielu z nich mimo wcześniejszych prześladowań stanęło po stronie wolności. Lepiej bowiem trudną prawdę wyjaśniać z ludźmi wolnymi niż niewolnikami. Jesteś jednym z niewielu Polaków, którzy może nieświadomie, ale jednak stanęli po stronie Moskwy. Obydwaj wiemy, że to co pisałeś nie było prawdą. Bo to nie banderowcy zrobili tę rewolucje, ale ludzie, którzy nie chcą być pod butem Kremla. Póki była to tylko kwestia patrzenia na świat, póty mogliśmy prostować podawane przez Ciebie informacje. Jednak kilka tygodni temu polała się krew. Do Ukraińców, Ormian, Białorusinów, Polaków, a nawet Rosjan strzelano uzasadniając to w taki sam sposób jak Ty w swoich tekstach. Dzisiaj putinowska propaganda służy agresji i zabijaniu. Kto ją szerzy ma tak samo krew na rękach jak snajperzy, czy skrytobójcy. Pamiętamy jak zgodnie ocenialiśmy zbrodniczość PRL-owskiej propagandy w sprawie Ks. Jerzego. Ta sytuacja ma podobny wymiar.
Chcę Cię przestrzec przed tym co robisz, bo straszliwie pobłądziłeś. Bierzesz na swoje sumienie ciężar, którego uczciwy człowiek nie może znieść.
Będę się za Ciebie modlił, a teksty zacznę drukować, gdy nie będą nieść takich cierpień i nieszczęść jakie niesie agresywna propaganda Moskwy.
Serdecznie pozdrawiam
Tomasz Sakiewicz
Ja nie wiem kto ma rację w kwestii dzisiejszej oceny na Ukrainie. Jedni sądzą, jak GalPol i Wyborcza, że to romantyczna walka o wolność. Inni, tak jak między innymi moja niezwykle skromna osoba, że to skok na kasę szarych obywateli Ukrainy dokonywany przez banksterów. Przy czym, obecnie dojącym oligarchom głos z głowy nie spadnie, tak jak komunistom w Polsce po 1989 roku. Jeszcze inni, jak ks. Isakowicz-Zaleski twierdzą, iż obecny przewrót na Ukrainie może stwarzać zagrożenie dla Polski z powodu ukraińskiego szowinizmu. Ale nikt przy zdrowych zmysłach w Polsce nie jest apologetą zbrodniarza Putina, a już na pewno nie ksiądz Isakowicz-Zaleski do cholery! No i żeby takim tonem?
Kto ma rację, dowiemy się za kilkanaście, może kilkadziesiąt lat. Ale na tym etapie cywilizowane media powinny dopuszczać do myśli coś takiego, jak niezależność opinii.
Przypomnijcie sobie teraz Państwo, co mówiła GP (i słusznie) po zwolnieniu Gmyza z Rzeczpospolitej. Cenzura, ręczne sterowanie w mediach, usuwanie niepoprawnych politycznie dziennikarzy, komuna.
Jak zatem nazwać niedrukowanie tekstów księdza w GalPolu?
Zgadzam się z Tobą. Cenzura to metoda sowiecka. Zatrzymuje w drodze ku prawdzie, rozmienia ją na przekonywująco brzmiący – fałszywy ton.
Sakiewicz też prawdopodobnie mija się z prawdą – “Bo to nie banderowcy zrobili tę rewolucje, ale ludzie, którzy nie chcą być pod butem Kremla. ”
Mnie bardzo odpowiada ton Kobylańskiego, który nawołując do neutralności nie zamyka nam oczu i uszu na rzeczywistość w imię jakiejś ideologii:
To dobrze, że są różne głosy. Tych, którzy widzą pragnienie wolności i godności zwykłych, uczciwych Ukraińców i tych, którzy ostrzegają przed grupami przyjmującymi duchową i intelektualną morderców z UPA. Nikt nie wie wszystkiego i wspólnie – jako naród musimy rozeznawać sytuację i najlepszą na nią – naszą odpowiedź.
Dlatego zamykanie komuś ust cenzurą uważam za zwykły zamach na prawdę, podyktowany krótkowzrocznością lub zdradą.
Ten sam Kobylański, przez którego szanowny Sakiewicz brzydził się przyjść na Marsz Niepodległości… Nie mam nic do dodania.
Ale nie będę szedł tą samą drogę i nie oskarżę redaktora naczelnego o bycie agentem wybranego narodu eskimoskiego obediencji amerykańskiej. To nie jest mój poziom.
[Tekst zablokowany przez redakcję “Gazety Polskiej”]
Ci co chcieli Ukrainę sowiecką zastąpić banderowską mogą mieć satysfakcję, bo wśród nowych ministrów ukraińskich znalazło się kilku czcicieli UPA. Pierwszy z nich to Arsenij Jaceniuk, premier. Jako prezes Fundacji Open Ukraine realizował on program „Wspólna historia – wspólna przyszłość”, w ramach którego we wschodniej Ukrainie promował UPA. Drugi z nich to Ołeksander Sycz, wicepremier, rodem z Wołynia. Jako historyk zajmuje się badaniami nad życiem Stepana Łenkawskiego, głównego ideologa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, autora „Dekalogu ukraińskiego nacjonalisty”. W 2011 r. uczestniczył w hucznych obchodach 102. rocznicy urodzin Bandery. Jak pisał Eugeniusz Tuzow-Lubański, nazwał on wówczas region karpacki “banderowską krainą”, a radnych samorządów regionu wzywał do stania się “duchowymi i urzędowymi banderowcami.
Trzeci z nich, to Borys Tarasiuk , wicepremier ds. integracji z UE (w ostatniej chwili ponoć wycofał się). Przez lata pracował w dyplomacji radzieckiej m.in. w Nowym Yorku. Na takim stanowisku trzeba było być albo agentem KGB, albo osobą przez niego akceptowaną. Później był instruktorem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy.
Z kolei w 2007 r., w 65. rocznicę powstania UPA wezwał prezydenta Wiktora Juszczenkę do uznania tej zbrodniczej organizację za stronę walczącą o niepodległość. Czwarty to Andrij Mochnyk, minister środowiska, aktywny polityk “Swobody”. W 2009 r. wraz Ołehem Tiahnybokiem i Ołeksandrem Syczem zwracał się do prezydenta o nadanie Banderze tytułu bohatera narodowego. Rok później miałem wątpliwą przyjemność poznać go osobiście, gdy jako „sotnik” bojówki zerwał konferencję prasową w Kijowie, poświęconą zagładzie Polaków, Ormian i Żydów. I co ten bojówkarz ma wspólnego z ekologią? Piąty to Ihor Szwajka, minister rolnictwa, poseł „Swobody”.
Osobną sprawą jest wprowadzenie do rządu ludzi z skrajnego Prawego Sektora, naśladującego UPA. Przyznanie nacjonalistom ważnych stanowisk państwowych niczego Ukrainie dobrego nie wróży. Poza tym, będą oni bardziej zajmować się stawianiem kolejnych pomników UPA i SS Galizien niż ratowaniem upadających fabryk.
Na koniec dobra wiadomość z Polski. Przyjęto dymisję złożoną przez wojewodę lubelską Jolantę Szołno-Koguc, która m.in. ocenzurowała napis na pomniku w Lublinie, poświęconym ofiarom ludobójstwa na Kresach. Innych urzędników. którzy boją się prawdy, zachęcam, aby zrobili to samo.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
W opozycji ukraińskiej pełno ruskich agentów, jak i w naszej.
Jeśli spotkałbym złotą rybkę lub znalazł lampę dżinna, to jednym z trzech życzeń byłoby, aby nigdy na “Ekspedycie” nie oceniało się słów wedle autora, ale zawsze – według treści.
“Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Uprzedzenia, irracjonalność, lęk, brak zaufania – to wszystko przeszkadza w poznawaniu. A z przeczuciami – trzeba uważać, bo zależy, jak są wytresowane.