Trzeba powiedzieć, że olimpiada zimowa w Soczi jest niezwykle pomyślna dla polskich sportowców. Mamy zaledwie jej półmetek, a Polska już ma cztery medale i to wszystkie złote. Dzisiejszy dzień /15.02.2014/ był wyjątkowy – 2 złote medale.
Oczywiście wszyscy podziwiają przede wszystkim Kamila Stocha, który właśnie przed chwilą zdobył swoje drugie złoto na dużej skoczni. Poprzednie uzyskał na skoczni normalnej w niedzielę 9 lutego. Taka sztuka udała się jak dotąd tylko dwóm skoczkom narciarskim – Matti Nykaenenowi i /dwukrotnie/ Simonowi Ammanowi. Przedwczoraj Justyna Kowalczyk pobiegła w pięknym stylu zwyciężając w biegu na 10 km techniką klasyczną i to pomimo bolesnej kontuzji. Dziś pomyślnie wystąpiła w sztafecie, która dzięki niej zajęła dobre siódme miejsce.
Najbardziej jednak imponuje mi Zbigniew Bródka. Przede wszystkim dlatego, że NIE jest on zawodowym sportowcem. Pracuje jako zawodowy strażak w powiatowej komendzie Straży Pożarnej w Łowiczu. Jego dyscyplina sportowa – łyżwiarstwo szybkie /panczeny/ jest lekceważona przez władze polskiego sportu, a także przez władze państwowe. W grudniu 2013 tak pisał o tym Sebastian Parfjanowicz w “Przeglądzie Sportowym” /TUTAJ/:
” Z Bródką jest podobnie – on nie jest strażakiem malowanym. Zapewnia, że w służbie pozostanie, choćby nawet nazwoził z Soczi najcenniejszych kruszców.
Nie do pojęcia jest za to coś zupełnie innego. Że Bródka nie tylko chce, ale i musi. Że gdyby nie ta straż, niespecjalnie miałby się za co utrzymać. Że polski sport wciąż nie doczekał się racjonalnego finansowania. Że zdobywca Pucharu Świata nie dostanie ministerialnego stypendium, a ósmy zawodnik mistrzostw świata już tak. Wciąż więc bardziej opłaca się mieć jeden solidny dzień, niż zostać gwiazdą całego sezonu. Nie do pojęcia jest też fakt, że wymagać będziemy od panczenistów olimpijskich medali, lecz gdy oni proszą o 30 milionów na zadaszenie toru w Zakopanem, to tych pieniędzy – równowartości jednego kilometra autostrady – jak nie było, tak nie ma.”.
To chyba nie wymaga komentarzy. Dodam tylko, że po zdobyciu przez Bródkę olimpijskiego złota dziennikarze telewizyjni wygłosili rozpaczliwe apele o stworzenie polskim panczenistom właściwych warunków do treningu. W tej sytuacji można tylko podziwiać hart ducha Zbigniewa Bródki, który w zeszłym roku zdobył Puchar Świata, a w tym – złoty medal olimpijski
“Andrzej Bober: Nie wiem,czy o tym wiecie,ale Zbyszek Bródka (złoto!) pojechał do Soczi za własne pieniądze zebrane w zbiorce publicznej”.
http://blog.wirtualnemedia.pl/andrzejbober/post/olimpijskie-zloto-z-wlasnej-kieszeni
Jestem pod wrażeniem tego, co dokonali polscy sportowcy na Igrzyskach. Ale żenuje mnie ta niewspółmierna egzaltacja w mediach, te spazmy komentatorów, sztuczne ognie, czołówki, ba, niemal całe dzienniki telewizyjne na ten temat. A czarę goryczy przelało łączenie na żywo przez TVP z “przypadkowo spotkanym” Tuskiem, który akurat wracał z pogrzebu Julii Bonk (Wolałbym umrzeć, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę polityczną).
Czy w innych, normalnych krajach panuje atmosfera święta narodowego, jak jakiś rodak zdobywa medal na Igrzyskach? Wolałbym, żeby to była norma.
Ale rzeczywiście, heroizm Kamila, Justyny i Zbyszka robią wrażenie. Warto wziąć z nich przykład.
“Ustawka” Tuska to bezczelność. To dziecko zmarło wskutek zaniedbań w służie zdrowia, zawinionych pośrednio przez rząd Tuska.