Przez liberalizm rozumiem tu pewną postawę filozoficzną, głoszącą równość, pluralizm i wszystkie inne hasła… wszystkim dobrze znanym. Nieograniczoną wolność.
Podam kilka przykładów sfery sacrum. Dla niektórych pierwszy przykład zawiera w sobie pozostałe, ale podaje jednak osobno, jako, że przez Wspólnotę Bożą, mam na myśli raczej hierarchię:
1. Kościół
2. Liturgia
3. Prawo Boże
4. Niebo
5. Klasyczna elegancja
6. Kultura osobista, etykieta
Czy nie jest tak, że sfera sacrum nie ma w sobie nic z liberalizmu? W każdej sferze sacrum mamy nakreślone dość mocne ramy, zasady, których łamać nie można. A których przestrzeganie nie godzi w wolność, a raczej daje ją, a także szczęście, lecz tylko dla tych, którzy odkryli sferę sacrum, że tak powiem ,,sercem”.
Owszem istnieje pewna sponatniczność, jednak sfera sacrum aby była piękna… musi być sformalizowana!
Liberalizm w postawie człowieka może być jedynie profanum. Ale czy nie jest tak, że w sferze sacrum żyją jedynie wolne jednostki poprzez akt własnej woli, chęci życia właśnie w taki sposób?
W niebie zasadniczo nie możemy zgrzeszyć! Niektórzy twierdzą, że brak tu wolnej woli. Ale czy zbawieni nie są wolni? Czy ze sferą sacrum nie jest podobnie? Decydujemy się na piękno, dobro i prawdę nie tracąc wolności, lecz ją zyskując.
Ma Pan dobre intuicje co do sacrum, ale nie mogę się zgodzić z tym, by sfera kultury była sformalizowana, bo jako artysta wiem, że zawsze kończy się to paraliżem wszelkich przejawów ducha. Należy uczyć kultury i etykiety, ale z wrażliwością na indywidualność każdej osoby, bo dobro osoby jako bytu substancjalnego jest przed dobrem bytu relacyjnego jakim jest grupa, z niewielkimi wyjątkami temporalnymi, np. czasem wojny, katastrofy. Należy uczyć cnót, np. poświęcenia własnego dobra dla wspólnoty, ale nie zobowiązywać do nich, by zasługę z wyboru dobra miała osoba, nie twórca nakazów.
Co do prawa zaś, powinno być zawsze nakierowane na cel, którym jest dobro każdej osoby, czy to przestępcy, czy ofiary, bardziej niż na formalizmy.
Rozpoznanie celu i środków winno być mądre, zależy więc od mądrości osób.
A czy nie jest tak, że za abstrakcjami próbujesz schować swoje niedoskonałości, które przecież nie z kultury wypływają tylko z obfitości serca i dobra żadnego nie niosą – ani dla Ciebie ani dla innych?
Drogi circ, mam identyczne zdanie, nie chciałem by wybrzmiało to tak, jakby był wielkim zwolennikiem wszelkiego sformalizowania.
Dlaczego mówisz o mnie w tym kontekście?
Nie do Ciebie się zwróciłem, lecz do Circ. W związku z powracającym wątkiem przekleństw, tudzież wulgaryzmów, względnie – środków “niekonwencjonalnej kultury”, czy czegoś w tym stylu.
OK
//A czy nie jest tak, że za abstrakcjami próbujesz schować swoje niedoskonałości, które przecież nie z kultury wypływają tylko z obfitości serca i dobra żadnego nie niosą – ani dla Ciebie ani dla innych?//
Posługiwanie się abstrakcjami nie wynika z prób obejścia badania samej siebie, ale właśnie z postawy woli, która każdą rzecz poddaje badaniu przed czynem, i po czynie, a czasem niestety dopiero po, bo sytuacja czasem wymaga błyskawicznej reakcji i nie ma czasu na namysł, a czasem zadziała grzech popędliwości natury. Abstrakcja pozwala więc skrócić wielomówstwo i szczególarstwo, bo pokazuje zasadę działania. Jak znany zasadę, wszystkie władze duszy dostają informację do jakiego celu zmierzać i same dobierają metody, co oszczędza czas i energię. Bóg po to dał nam sumienie, by ono mogło pracować w tle, o ile jest dobrze uformowane i prawidłowo poinformowane.
Co do mojej grzeszności- każdy potrzebuje pomocy innych, ale nie każdy kto widzi może pomóc.
Tu jest jak w sztuce- sztuka to informacja nowa. Informację nową poznajemy po tym, że reakcją na nią jest zaskoczenie.
W pomocy duchowej ten element zaskoczenia jest bezcenny, bo zmienia świadomość.
Potrafisz mnie zaskoczyć?
//nie chciałem by wybrzmiało to tak, jakby był wielkim zwolennikiem wszelkiego sformalizowania.//
To dobrze. Nie krytykuję, ale ważę porządkuję, jak i ty.
Takie uzgadnianie stanowisk pomiędzy ludźmi jest konieczne do tego, by budować wspólnego ducha, który umacnia więzi w narodzie. Tego umocnienia nam dziś bardzo potrzeba.
Rozwinę o tej kulturze i elegancji, bo space mnie wywołał zarzucając mi ucieczkę w abstrakcje. Pójdę więc w przykład szczegółowy.
Kiedyś przywiązywałam wielką wagę do piękna, ono było u mnie na pierwszym miejscu też z tej racji, że zostałam obdarzona większą niż inni wrażliwością i talentami. Wielka i smutna brzydota jaką widziałam wokół siebie na wszystkich polach to był efekt komunizmu, ale ja z powodu niewiedzy widziałam w niej przyczynę zła -często skutek bierzemy za przyczynę, bo zmysły pchają się na pierwsze miejsce przed wzrokiem duchowym, uciekamy tym od najważniejszych pytań, czyli abstraktów.
Dopiero kiedy zaczęłam szukać przyczyn brzydoty, po wielu intelektualnych perypetich uswiadomiłam sobie, że jej przyczyna leży w niedoskonałej miłości przejawiającej się jako idealizm. Jak on przejawiał się u mnie? Kiedy widziałam, że ktoś ma w domu plastikowe firanki, taki człowiek był dla mnie gorszy, skreślony, a ja chciałam otaczać się ludźmi idealnymi, czyli pięknymi, eleganckimi, mówiącymi pięknym językiem i pięknie mieszkającymi, słuchającymi Bacha, czytającymi poezję. To mnie oddzielało od prawdy i od człowieka, od miłości. Zauważcie, że oprawcy hitlerowscy otaczali się sztuką, tak pragnęli piękna i ideału. To wiele mówi o tych ludziach i ich błędnej filozofii- niemieckiego idealizmu, który zrodził takie potwory jak nazizm i komunizm. Któtko mówiąc, wybili wszystkich, którzy mieli plastikowe firanki.
Strzeżmy się idealizmu, bo zawsze zaprowadzi nas na manowce. Bądźmy realistami. Niech piękno nas buduje, ale nie zniewala.
Wracając do uzgadniania stanowisk, niech i rozum nie będzie przed miłością, by nie przyszło nam do głowy mordowanie ludzi z Daunem.
Czasem potrafię… Ale nie będę tego traktował jak konkurencję! :)
Może zobaczymy się na Marszu w Krakowie w poniedziałek?
Jeszcze nie wiem czy będę wtedy w Krakowie czy Wawie, ale jak w Krk, to możemy się zobaczyć.
Krakowski Marsz organizuje GaPol dla PISu- wiesz, że mi z nimi nie po drodze.