“Uroczystość Chrystusa Króla wprowadził do kalendarza liturgicznego papież Pius XI encykliką Quas Primas z 11 grudnia 1925 r. na zakończenie roku jubileuszowego. Papieska encyklika ustanawiająca tę uroczystość jako przeciwstawienie się silnym tendencjom ateistycznym i laickim, które w tym czasie były bardzo popularne, wskazywała na Chrystusa jako Króla mającego władzę nad człowiekiem i całym światem.
Papież nakazał wtedy, aby we wszystkich kościołach tego dnia po głównym nabożeństwie przed wystawionym Najświętszym Sakramentem odmówić litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu. Początkowo uroczystość obchodzono w ostatnią niedzielę października. ” (…)
http://ekai.pl/wydarzenia/polska/x60982/kosciol-obchodzi-uroczystosc-chrystusa-krola/
Dawna liturgia nadal żyje.
Zapraszam na 15.15 do Kościoła Narodzenia N.M.P. w Bielsku-Białej Lipnik przy ul. Ks. Brzóski 3.
http://www.tridentina-bielsko.blogspot.com/p/ogoszenia.html
Mam pytanie do “uczonych w piśmie”, bo sam nie dojdę…
Jak to się stało, że zalecenia papieskie z Encykliki QUAS PRIMAS, a to :
“A przeto powagą Naszą Apostolską ustanawiamy święto Pana Jezusa Chrystusa – Króla, które ma być na całym świecie obchodzone rok rocznie w ostatnią niedzielę miesiąca października, tj. w niedzielę, poprzedzającą bezpośrednio uroczystość Wszystkich Świętych. Polecamy również, aby w tym samym dniu corocznie odnawiano poświęcenie się Sercu Pana Jezusa, który to akt śp. Poprzednik Nasz Prus X każdego roku odnawiać nakazał;” zostały zapomniane?
No może nie całkiem, lecz w ostatnią niedzielę października Święto to powszechnie obchodzone nie jest. Dlaczego?
Ktoś podpowie?
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/quas_primas_11121925.html
Wiem, że każdy może sam sobie wygooglować, ale skoro mądrzejsi milczą…
http://www.ultramontes.pl/Christus_Rex.htm
ten sam artykuł:
http://69.72.163.94/joomla/index.php?option=com_content&view=article&id=5711
http://breviarium.blogspot.com/2009/10/swieto-chrystusa-krola-oportet-illum.html
Sam chciałbym usłyszeć argumenty od kogoś znającego dobrze sprawę, ale z perspektywy innej niż tradycjonalistyczna. Popytam.
no cóż … obawiam się że z punktu widzenia logiki jedynie poglądy tradycjonalistyczne bywają uzasadnione.
A progresiści nie będą się zniżać do takiego poziomu …
A jak ktokolwiek mógł mieć uzasadnione poglądy przed nastaniem tradycjonalistów?
Sorry ale posoborowa teologia i liturgika “kupy się nie trzyma” …
Choć w dzisiejszych czasach intencje bywają ważniejsze od logiki
Dziękuję za odpowiedź. Czy podpowiedź raczej.
Jak dla mnie – to całkiem sporo nowego oglądu na reformy w Kościele.
Pojawia się tu nazwisko jednego z ojców tych zmian, Abpa Bugniniego.
Jak podaje WIKI – “Wobec arcybiskupa Bugniniego wielokrotnie pojawiały się oskarżenia o związki z wolnomularstwem; czemu sam zainteresowany zaprzeczał.”
http://pl.wikipedia.org/wiki/Annibale_Bugnini
Co ciekawe – “Wywiad z ks.kan. Andrea Rose, konsultantem komisji ds. wdrażania reformy liturgicznej, w którym opowiada min. o udziale abp. Bugniniego w reformie liturgii”, do którego link jest tam zamieszczony – jest nie do odnalezienia. Ciekawe.
Dziękuję za link do strony Ultra montes, jestem pod wrażeniem.
Dużo ciekawych artykułów.
Proponuję koniecznie zerknąć na poniższy :
http://www.ultramontes.pl/sanborn_bergoglio_balon.htm
O piłce plażowej na ołtarzu.
Pozdrawiam
Czy jesteś w stanie podać jakiś przykład znaczącej zmiany w teologii, która zaszła pod wpływem SVII?
Dziękuję, myślę, że to znamienny tekst.
Braków intelektualnych, ignorancji teologicznej oraz opętania nienawiścią upatruję jednak zdecydowanie w jego autorze.
Po tej lekturze nasunęło mi się pytanie, czy może raczej spostrzeżenie:
czy wiara w tradycję może u katolika stać się silniejsza od wiary w Boga?
Z przykrością ujrzałem namacalny dowód na to, że – tak.
“wiara w tradycję może u katolika stać się silniejsza od wiary w Boga?”
Wiara w Boga, czy w Tradycję… :)
To dwie zupełnie różne Rzeczy, prawda?
Nie można ich stawiać na równi.
Jednak jedno z drugim jest ściśle powiązane.
Bardzo ściśle.
Weźmy na przykład przykład sposób odprawiania mszy – stary i nowy.
W nowym rycie (NOM) – kapłan stoi przodem do wiernych (w stosunku do starego rytu odwrócony o 180 stopni) i… co?
Nic nowego z tego nie wynika?
Osobiście uważam, że bardzo dużo to zmienia. Bardzo.
Pozawala na przykład Donaldowi T. głosić słowa : “nie będę klękał przed księdzem” czy jakoś tak.
Zastosował coś w rodzaju skrótu myślowego, ale – z czegoś to miało szansę wyniknąć.
Idźmy dalej. Jak my, katolicy się żegnamy?
Z lewa na prawo, prawda?
A gdyby tak to zmienić o 180 stopni.
W ramach ekumenizmu z prawosławiem? Zaczynamy czynić znak krzyża z prawa na lewo. W końcu – co za różnica, prawda?
Znak krzyża – to znak krzyża. Na księdza nie mówimy – pop. Nie.
Tylko taka drobnostka jak kierunek – z prawa na lewo…
Dlaczego nie ?
Pytanie – czy to nadal kościół KATOLICKI?
Ilu wiernych by protestowało w imię Tradycji?
Pozdrawiam
Jeszcze o Tradycji. Kazanie ks. Bałemby.
Proponuję wysłuchać w spokoju.
Naprawdę warto, serdecznie polecam wysłuchanie całości.
http://pl.gloria.tv/?media=517550
Szukanie usprawiedliwienia dla donaldowego „nie będę klękał przed księdzem” w NOM, to jednak raczej spora pomyłka :)
Pozdrawiam
Ależ ja go nie usprawiedliwiam :)
Skąd to przypuszczenie?
Tak mi się skojarzyło, i tyle.
Wiem, wiem… Skojarzenia to przekleństwo;)
Tak, to kluczowe pytanie – na czym polega “katolickość”?
– na tym, w którą stronę czynimy znak krzyża?
– na tym, jak nazywamy kapłana?
– jedno i drugie, plus cała liturgia?
– jakieś inne propozycje?
Pozdrawiam
Trudne pytanie.
Poddaję się. Nie odpowiem.
W każdym razie nie wyczerpująco.
Jedno słowo -“katolickość” a można by pewnie napisać na ten temat cały księgozbiór, wyjaśniając zarówno czym jest, jak i czym z całą pewnością nie jest… To przekracza nie tylko ramy komentarza, ale i całego postu.
Ja tego księgozbioru nie napiszę. Nie dam rady :)
Odpowiadając na pytanie – “jedno i drugie, plus cała liturgia?” – odpowiem tak – MIĘDZY INNYMI – “jedno i drugie, plus cała liturgia”.
A ponadto? Cała masa innych rzeczy…
“na tym, w którą stronę czynimy znak krzyża?”
5. Jak należy czynić znak Krzyża Świętego?
Znak Krzyża Świętego należy czynić w ten sposób, że się prawą rękę przykłada do czoła i wymawia przy tym słowa: W imię Ojca, potem do piersi – i mówi się: i Syna, w końcu na lewe i na prawe ramię – i mówi się: i Ducha Świętego. Amen.
10. Czy jest pożyteczne żegnać się Krzyżem Świętym?
Jest pożyteczne, a nawet bardzo pożyteczne żegnać się często i pobożnie Krzyżem Świętym, zwłaszcza na początku i końcu czynności.
11. A dlaczego jest pożyteczne, a nawet bardzo pożyteczne często i pobożnie żegnać się Krzyżem Świętym?
Ponieważ znak ten, gdy się go czyni należycie, jest zewnętrznym aktem wewnętrznej wiary, i dlatego ma on tę moc, że pobudza wiarę, zwycięża wzgląd ludzki, oddala pokusy, odwraca niebezpieczeństwa grzechu i zjednywa u Boga inne łaski.
http://www.liturgia.bydgoszcz.pl/site_media/content/katechizm.pdf
Na podstawie Katechizmu kard. Gasparriego.
Mam nadzieję, że ww. pozycja nie należy do ksiąg zakazanych?:)
PS Tyle w telegraficznym skrócie. Pozdrawiam.
– nie wiem gdzie miałaby być zakazana, ale solidaryzuję się w nadziei :)
Wskazanie na Katechizm jest moim zdaniem celującą odpowiedzią, gdy idzie o ustalony moment w historii.
W czasach opisanych w “Dziejach Apostolskich” ten zbiór przepisów nie istniał.
Chodzi mi o coś co łączy wszystkich katolików, niezależnie od czasu i miejsca.
Na marginesie rozmowy – przypomniała mi się piękna powieść: “Klucze królestwa” Archibalda Josepha Cronina.
Jest tam taki rozdział, gdzie bohater książki, misjonarz, o. Francis Chisholm odnajduje w górach wioskę, która się nawróciła na katolicyzm, jednak została osierocona przez pierwszego misjonarza i przez wiele lat samotności “zdziczała” w przestrzeganiu wszelkich form właściwych naszemu obrządkowi.
No, taka inspirująca lekturka…
Pozdrawiam
„W dalszej ich drodze zaszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która usiadła u nóg Pana, słuchając Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona»” (Łk 10,38-42).
Nie bardzo wiem, co odpowiedzieć?
Znam tą przypowieść i wiem, o co w niej chodzi.
Pokrótce (moim zdaniem) chodzi o to , by nie martwić się zanadto o to, czy stół jest pełen a ciało syte.
Wszak – jak to w jednej piosnce mowa – “złoto toczy się w krąg. Z rąk do rąk, z rąk do rąk”. Cokolwiek mamy, dysponujemy tym chwilowo.
Ważniejszy jest rozwój duchowy, troska o wiedzę (Maria wsłuchiwała się w słowa Jezusa, słuchając Jego nauk).
Cóż odpowiem?
Mateusza 6:19-21
“Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną.
Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.”
Zbliżony, jak sądzę, sens i wymowa.
Pozdrawiam
PS Mój komentarz z godz. 14.14 tyczył pytania :
“Tak, to kluczowe pytanie – na czym polega „katolickość”?” prawda?
Pokuszę się jednak o odpowiedź w jednym słowie.
Wiem, że to uproszczenie, no ale… :)
Dla mnie “katolickość” to “polskość”.
To Tradycja i przekaz “żywej wiary” z pokolenia na pokolenie.
W każdym razie (nie poszerzając tematu) tak to czuję.
Tak myślę, że istotą katolicyzmu jest ciągłość. Communio – z pierwszą Eucharystią.
Albo jesteśmy w tym samym Kościele co Dwunastu, albo nie.
Wszystko, co ponadto może być dobre, ale nie jest konieczne.
Gdyby było inaczej, oznaczałoby to, że katolicyzm jest pewnym dodatkiem do chrześcijaństwa, związanym właśnie z formami i tradycją.