Ankieta portalu Wpolityce.pl pokazała, że 5854 jego czytelników uważa, że referendum było sukcesem opozycji, a 9103 – iż nim nie było. To samo “rozdwojenie jaźni” widać też wśród blogerów.
Dziś /14.10/ rano w Salonie34.pl /i w Naszychblogach.pl/ pojawił się tekst Coryllusa /TUTAJ/ pod tytułem “Niczego nie potraficie wygrać”. Był to w istocie rozpaczliwy szloch: “to okropne PiS, wszystko musi przerżnąć !!!”. Zdecydowanie wyższy poziom reprezentował opublikowany przez Aleksandra Ściosa artykuł “SPEKTAKL” /TUTAJ/. Autor stwierdził w nim, że:
“Próba poważnej odpowiedzi na zadane pytanie [o przyczyny porażek], musiałaby prowadzić do dostrzeżenia własnych win, błędów i ograniczeń. Wśród nich zaś błędu kardynalnego: uporczywego wspierania i propagowania fałszywej wizji państwa demokratycznego i praworządnego, w którym funkcjonują mechanizmy wyborcze i równe prawa obywatelskie.
Utrzymywanie tej wizji jest pierworodnym grzechem opozycji, przyczyną obecnych klęsk i upokorzeń.”. I dalej:
“Większość mieszkańców stolicy zignorowała apele opozycji nie tylko dlatego, że nie chce lub nie potrafi odróżnić partii Kaczyńskiego od pozostałych ugrupowań reżimowych i traktuje partyjne apele jako element nieczystej gry politycznej, ale z tej przyczyny, że postrzega PiS jako partię systemową, a zza zasłony werbalnych deklaracji widzi w niej odbicie patologii III RP. W tym przypadku, broń przeciwnika przylgnęła tak dalece do rąk opozycji, że stała się dla niej przekleństwem, na którym wyrosło urodzajne, demagogiczne hasło:wszyscy oni jednakowi. Na tym przekleństwie budują dziś zwolennicy „trzeciej siły” i błądzą miliony zdezorientowanych Polaków.”.
Aleksander Ścios uważa bowiem, że żyjemy w państwie policyjnym, a nie w żadnej demokracji. Nie wszyscy jednak są aż tak pesymistycznie nastawieni do efektów referendum.
W Blogmedia24.pl bloger UPARTY zamieścił notkę “Całkiem udane referendum” /TUTAJ/. Napisał:
“Można więc powiedzieć, że po prostu żeśmy się policzyli i nie jest źle, bo nawet w Warszawie jesteśmy najsilniejszym środowiskiem politycznym.
Dlaczego uważam, że nie jest źle, skoro nie odwołaliśmy HGW?
Powodów takiej oceny jest kilka.
Po pierwsze kwestia jawności uczestnictwa w referendum.”.
UPARTY popełnił błąd zaliczając wszystkich głosujacych w referendum do zwolenników PiS. Według sondażu tych ostatnich bylo 56,5% czyli ponad 194 tys. /a nie 350 tys./ To jednak też sporo. Dalej bloger stwierdza:
“Myśmy tylko poparli inicjatywę Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej i okazało się, że nikt poza nami nie jest zainteresowany sprawami publicznymi. To może się przyczynić do ostatecznego wyklarowania sceny politycznej, to jest dowodem na to, iż nie ma różnic między PO, SLD i PSL-em. Utrwalenie dychotomicznego podziału sceny politycznej jest dla nas korzystne.
Po trzecie – co może okazać się najważniejsze inicjatywa referendum był zgłoszona przez środowiska wrogie nam ideologicznie i okazało się, że mimo to słuszne ich postulaty jesteśmy gotowi poprzeć. (…) PO chcąc ocalić swoją władzę musiała w Warszawie podejmować decyzje zgodne z oczekiwaniami społecznymi, czyli zaczęła prawidłowo rządzić. To jest duży nasz sukces. Jeśli PO będzie dalej zachowywać taki kurs polityczny, to straci poparcie kombinatorów wszelkiej maści i straci pieniądze a bez nich wątpliwe czy przetrwa.”.
Wreszcie wieczorem w Salon24.pl ukazał się wpis Aspiryny “PLATFORMA W PUŁAPCE” /TUTAJ/. Według blogerki:
“Parę godzin temu dałam tu upust rozczarowaniu, ale już widzę, że całkiem niepotrzebnie.
Bo o wiele więcej możemy mieć z referendum nieważnego niż gdyby uznano je za ważne.
Jeśli trafiłby do ratusza nasz człowiek, to przez rok niczego spektakularnego czy po prostu znaczącego nie dałby rady dokonać. Jego atrakcyjność wręcz musiałaby ponieść duży uszczerbek. A szkoda by było.
Za to Platforma dała koncert. Jest chyba wszystko! A niewykluczone, że jeszcze coś wypłynie.
Zyskaliśmy więc potężny argument – nawet w skali międzynarodowej.”.
Rzeczywiście, o tym referendum można powiedzieć wszystko, lecz nie to, by było ono uczciwe. Warto przeczytać sprawozdanie Jana Hermana z jego pracy jako przewodniczącego komisji wyborczej /TUTAJ/. Do braku informacji, zastraszania wyborców i propagandy zniechecajacej do udziału w głosowanią doszla jeszcze podejrzana awaria serwerów. Dzis dowiedzieliśmy się, iz szef stołecznych struktur PiS Mariusz Kamiński złozył doniesienie do prokuratury przeciw HGW oraz:
“poinformował, że cały czas zbierane są informacje o wszystkich nieprawidłowościach, jakie miały miejsce przed referendum, jak i w dniu referendum. Wkrótce przedstawiony ma zostać szczegółowy raport w tej sprawie. PiS rozważa także skierowanie stosownego raportu w tej sprawie do Rady Europy i zwrócenie uwagi na ingerencję w referendum, którą podejmował zarówno prezydent jak i premier.”.
Według demokratycznych standardów to referendum powinno zostać powtórzone. Sama HGW nie kryje radości, /TUTAJ/ oświadczyła że: “Z badań wynika, że to liczba wyborców, których zawiodłam, nie jest duża. Część osób zawsze się rozczarowuje”.
No cóż, według danych PKW, za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz głosowało 322017 wyborców, To tylko o nieco ponad 23 tysiące mniej, niż poparło ją w wyborach na stanowisko prezydenta Warszawy w 2010 roku. W kampanii referendalnej zwracano też uwagę na to, że HGW jest jednoczesnie prezydentem Warszawy wiceprzewodniczaca PO i ma pełny etat na wyższej uczelni. Teraz doszła do tego funkcja szefa stołecznej PO. Ciekawe, jak ona to wszystko ze soba pogodzi?
W każdym razie referendum okazało się pożyteczne dla Warszawy. Na przetargach zdołano zaoszczędzić więcej niż kosztowało głosowanie. Otwarto tunel Wislostrady, pojawiły się nowe wagony metra i pieniadze na obwodnicę. Same korzyści.
W skali międzynarodowej posłuszny namiestnik czy gubernator jest dla naszych wrogów (ze wschodu i zachodu) dobrem najwyższym. Tylko po jaką ch****ę ma z naszych podatków brać pensję prezydenta lub premiera?
Większość warszawiaków mu /jej/ nie żałuje.