„Sobór Watykański II jest obaleniem starej, tradycyjnej i wiecznej nauki Kościoła Katolickiego i sprowadzeniem dokładnie tych samych fałszywych, masońskich ideologii do wnętrz Kościoła” – z księdzem Karolem Stehlinem z FSSPX rozmawia Bartłomiej Gajos
Przyjechał Ksiądz tutaj z wykładem na temat Mszy Trydenckiej, stąd pierwsze moje pytanie będzie dotyczyć tego czym Msza Trydencka w istocie jest, jakie są jej owoce i dlaczego jest ona według Księdza największym skarbem Kościoła?
W bardzo wielkim skrócie polega to na tym, że cała Msza Wszechczasów jest doskonałą, najdroższą perłą którą Pan Jezus Chrystus pozostawił Kościołowi. Ta Msza jest tradycyjna, ta Msza jest Wszechczasów ponieważ od samego początku ma tę samą strukturę, którą dał Jej Pan Jezus Chrystus. Struktura ta jest wertykalna, czyli: z tej biednej Ziemi, z tej łez doliny – jak śpiewamy – do Nieba, do Wieczności. Msza Święta jest po pierwsze w pyle tego świata wprowadzeniem obecności Pana Boga. Musimy zrozumieć co to właściwie znaczy Pan Bóg. Pan Bóg jest nieskończonym oceanem, a Wszechświat jest malutką kropelką. Pojawił się na świecie Bóg, stał się człowiekiem był wśród nas podczas trzydziestu trzech lat, ale chciał zostać z Nami, pośród nas i z tego powodu ustanowił sakrament Eucharystii oraz ustanowił Mszę Świętą.
Msza Święta to jest nic innego jak obecność odwiecznego Boga wcielonego, ale nie tylko Jego obecność, ale również Jego działanie, czyli całe Jego trzydzieści trzy lata znajdują się właściwie w trzydziestu trzech minutach każdej Mszy Świętej, a zwłaszcza Jego czyn Zbawienia dla którego przyszedł nas zbawić, właściwie Jego ofiara na krzyżu, Jego męka i śmieć. Stąd właściwie mamy istotę Mszy Świętej. Jest ona odnowieniem, uobecnieniem Kalwarii, uobecnieniem całego dzieła Pana Jezusa Chrystusa. Jest Chrystusem, który Nas naucza, który za Nas sam się ofiaruje i na Mszy Świętej daję się Nam na pokarm. We Mszy Świętej Chrystus jest wszystkim. Chrystus jako Bóg, do którego ludzie pójdą aby się nawrócić, aby być oczyszczonymi w Jego krwi, w Nim przygotować się do wieczności, do której jest jedyną drogą. Msza Święta ma swoje ceremonie, które rozwijają cały ten temat zawarty w obecności działającego Chrystusa. I ta Msza Święta ukazuje się w całym swoim bogactwie, bo to jest wszystko co Chrystus robił i powiedział, więc Msza Święta zawiera wszystkie dogmaty naszej wiary. Zawiera istotę chrześcijaństwa, zawiera wszystko co Chrystus robił, uczynił i powiedział. A to co powiedział, uczynił i robił to po prostu przyjście tutaj, aby zagubionego w grzechach człowieka uratować, rozwiązać jego kajdany, którymi jest związany z diabłem, otwierać mu drogę do Nieba, dać mu łaskę i w ten sposób przygotować się do wieczności. To jest właśnie Msza Święta, Msza Święta Wszechczasów, która jest i zawsze była, nie tylko głównym, ale największym, najważniejszym środkiem uświęcenia wszystkich ludzi aby stali się świętymi musieli spotkać Chrystusa, a spotkali i otrzymali Go we Mszy Świętej. To jest właśnie tradycyjna Msza.
W czym w takim razie ta tradycyjna Msza, o której Ksiądz nam powiedział różni się od Mszy, która jest teraz powszechnie odprawiana w Kościele, tzn. od 1970 roku, tzw. Novus Ordo Misse? Jakie są różnice i czy można powiedzieć, że jest to ten sam wyraz katolickiej wiary?
Jest dokładnie odwrotnie. Novus Ordo Misse jest inspirowane zupełnie innymi zasadami. Zasadniczo zmiana rytu Mszy Świętej jest w gestii papieża, natomiast nie może on zmienić wiary. Papież nie jest mistrzem, ale sługą Wiary. Tak samo ryt, który został kanonizowany jako doskonały, który jest gwarantowany przywilejem papieskim, że każdy kapłan we wszystkich czasach może w tym rycie odprawiać. Kolejny papież w zasadzie nie może tego przywileju znieść.
Tak dokładnie zrobiono, kiedy wprowadzone zostało Novus Ordo Misse. Można zapytać dlaczego? Z tego oto powodu, że ta nowa Msza radykalnie różni się od mszy tradycyjnej, jest z nią sprzeczna. Skąd ta nowa msza? Została ona przygotowana przez Sobór Watykański II. Nowa Masza Święta jest wyrazem tej nowej teologii, tej nowej orientacji Soboru Watykańskiego II. Ta nowa orientacja jest największym kryzysem w Kościele, największą tragedią, którą Kościół spotkał w historii. Jest to rzeczywiście rewolucja francuska w Kościele. Tak jak rewolucja francuska właściwie obaliła stary chrześcijański porządek świata i wprowadziła do społeczeństw nowy masoński porządek świata. Tak samo Sobór Watykański II jest obaleniem starej, tradycyjnej i wiecznej nauki Kościoła Katolickiego i sprowadzeniem dokładnie tych samych fałszywych, masońskich ideologii do wnętrz Kościoła. Wyrazem tych ideologii jest nowa msza.
W starej, tradycyjnej Mszy Świętej Wszechczasów Bóg jest w centrum, Chrystus jest w centrum, Jego Ofiara na krzyżu, Ofiara która odprawia się na ołtarzu. Ołtarz jest miejscem ofiary gdzie Chrystus ofiarowuje się Bogu Ojcu na zadośćuczynienie za nasze grzechy. A my właściwie jesteśmy przed Chrystusem, przed ołtarzem w kierunku do Pana Boga. Ten ołtarz został zamieniony na stół, który jest miejscem spotkania ludzi, stół który jest ucztą, ludzkim zgromadzeniem. Zamiast Boga w centrum jest człowiek. Idea nowej Mszy jest przede wszystkim myśleniem o doczesności. Doczesne sprawy z błogosławieństwem Pana Boga, ale najważniejsze o czym świadczą modlitwy powszechne są te sprawy, które dotyczą naszego życia. Akcent najważniejszy dla katolika, dla wszystkich świętych, dla wszystkich mistrzów nowego życia, czyli nasze ziemskie życie.
Wszystkie te nasze ludzkie sprawy są drugo albo trzeciorzędne w porównaniu z najważniejszą rzeczą – zbawianiem swojej własnej duszy. Akurat ten temat jest praktycznie całkowicie wyeliminowany od czasu wprowadzenia nowej liturgii. W ten sposób wierni uczestnicząc od czterdziestu lat w tej nowej liturgii po prostu przyjmują jej ideę. Ideę, gdzie właściwie już nie mówi się o sprawach ostatecznych jak piekło, niebo, śmierć czy decyzja o wieczności. Zycie tu na ziemi jest walką duchową z diabłem, z grzechem i staraniem się o życie w cnocie. Te wszystkie najistotniejsze punkty nowa Msza praktycznie eliminuje. Zamiast tego nowa Msza niestety prowadzi czysto wewnętrzne, ludzie sprawy. I na tym polega istota tej różnicy.
Możemy jeszcze dodać drugorzędne różnice. Nowa Msza chce być ekumeniczna, więc musi to być dopasowana do rytów protestanckich i wyeliminowany szczególny aspekt kapłana jako przedstawiciela Chrystusa. W nowej Mszy przede wszystkim funkcjonuje „lud boży”, kapłan jest tylko jednym z tych pracujących stanowiących ten lud. Tutaj kapłaństwo wiernych jest postawione na piedestale, a urzędowe kapłaństwo kapłana jest odsunięte na bok. Z tego powodu w nowej Mszy ma udział tak wiele osób. Poza tym, przede wszystkim charakter ofiarny, a dokładnie Msza Święta jako odnowienie kalwaryjskiej ofiary Pana Jezusa Chrystusa był zawsze nie do przyjęcia dla protestantów. Z tego to powodu wprowadzono do nowej Mszy takie modlitwy, które wyeliminują praktycznie ten sens odnowienia kalwarii. Poza tym nowa Msza zmieniła istotne modlitwy, bardzo ważne, aby w ogóle rozumieć Mszę Świętą.
Msza Święta to jest – co cały czas powtarzam – ofiara Chrystusa, do której ja wkładam swoją ofiarę jakby na patenie ofiarowuję moją nicości, moje sprawy, grzechy, ale to Chrystus jest tym który zadośćuczyni za nasze grzechy, który oddaje doskonały hołd Panu Bogu. Natomiast w nowej Mszy to nie Jezus Chrystus, a lud Boży funkcjonuje jako ten, który przedstawi Panu Bogu owoc rąk ludzkich i jest w tym momencie najważniejszym czynnikiem, czyli te sprawy, wartości ludzkie są coraz większe, godność ludzka bardziej eksponowana i pojawia się w tych modlitwach. W tradycyjnej Mszy Świętej człowiek jest tylko biednym grzesznikiem, który właściwie nie zasłużył na żadną łaskę i tylko z miłosierdzia Pana Jezusa Chrystusa, Jego łaski został uratowany.
Często pojawia się zarzut, że od czasów kiedy pojawiła się nowa Msza, co ksiądz już po części wcześniej zaznaczył odnośnie tego, że Novus Ordo Misse zbliża się w swojej istocie, swoją teologią do uczty protestanckiej. To zresztą jest chyba ostatnie zdanie słynnej Krótkiej Analizy Krytycznej Novus Ordo Missae kardynała Ottavianiego. Mógłby Ksiądz tutaj doprecyzować, na czym dokładnie polega to zbliżenie do protestanckiego nabożeństwa i czy prawdą jest to, że Msza był w zasadzie pisana pod dyktando kilku protestanckich pastorów?
Na pewno protestanccy pastorzy mieli znaczny udział w ustanawianiu, pisaniu tekstów nowej Mszy. Jaki udział tak naprawdę był, nie wiemy ale na pewno był znaczący. Co jest zrozumiałe gdyż ta Msza miała być ekumeniczna. Ekumenizm według Soboru Watykańskiego II ma wyeliminować różnice, przemilczać je, więc to co kardynał Ottaviani pokazuje to, iż główny założyciel nowej Mszy biskup Bugnini, który prawdopodobnie sam był masonem kierował się tymi zasadami co Sobór Watykański II, czyli przemilczeniem tego, co razi naszych odłączonych braci tak abyśmy mogli wspólnie odprawić liturgię.
A co różni katolików od protestantów? Wszystko to co jest istotne we Mszy Świętej. Katolicy twierdzą, że Msza Święta jest odnowieniem ofiary Pana Jezusa Chrystusa, zadośćuczynieniem za grzechy. Oni mówią nie, nowa liturgia to tylko pamiątka tego co Chrystus ongiś, 2000 lat temu robił, abyś my o tym wspomnieli. Katolicy mówią, a dokładnie katolicka nauki mówi, że we Mszy Świętej Pan Jezus Chrystus rzeczywiście, realnie, substancjalnie jest obecny w Hostii Świętej, nie ma już żadnego chleba i przez podwójną konsekrację ofiaruje samego siebie. Jest to realne odnowienie, uobecnienie Jego ofiary na krzyżu. To wszystko protestantyzm całkowicie neguje.
Protestant neguje kapłaństwo katolickie. Dla niego kapłanami są wszyscy wierni. Protestant neguje przeistoczenie, transsubstancjacje chleba w prawdziwe ciało Chrystusa. Poza tym protestant nie uznaję Komunii Świętych, tego że Święci nie mogą wstawiać się za nami. Z tego właśnie powodu wszystko to co było dla katolika ważne, jak mówiłem że Msza Święta Tradycyjna wszystkie dogmaty katolickie stawia w tym krótkim czasie, to kiedy chcemy się dogadać z protestantami to całą masę katolicki dogmatów musimy wyeliminować. Z tego powodu muszę zmienić teksty, zmienić liturgię i wiele rzeczy z nią związanych. Tak właśnie zostało zrobione.
Wszystko co tak naprawdę wspomina o tych prawdach katolickich we Mszy Świętej zostało z niej wyeliminowane w taki sposób, że protestanci mogą powiedzieć teraz „my przynajmniej ten drugi kanon możemy używać i wspólnie tą liturgię odprawiać”, czyli katolicka liturgia została mocno sprotestantyzowana. Teraz można powiedzieć, że żadnego dogmatu Kościoła Katolickiego w tym momencie nie neguje, ale nie tak to działa. Wiecie bardzo dobrze, że najczęściej katolik ma w ogóle do czynienia z wiarą Kościoła przez niedzielną Mszę Świętą. Jeżeli podczas czterdziestu kilku lat nigdy nie mówiono o tych typowo katolickich prawdach to człowiek po prostu zaczyna o nich zapominać, potem zaczyna już ich nie zauważać, a na końcu będzie je już tylko negować. Takie są owoce Novus Ordo Missae. Katolicy w wielkiej mierze, jeśli chodzi o wyznanie stali się protestantami, a w duchu jeszcze gorzej.
Kolejne pytanie będzie dotyczyć tego jak wygląda stan faktyczny i kanoniczno-prawny starej Mszy w dzisiejszym Kościele, gdyż często pojawiają się zarzuty o tym, że tradycyjna Msza Święta została zabroniona, zakazana. Kapłani, którzy byli wyświęcani jeszcze przed soborem czy w jego trakcie często mówią o swojej wybitnej niechęci do starej Mszy, stąd moje pytanie.
Stan ten jest dokładnie taki jak określił go papież Benedykt XVI w swoim motu proprio Summorum Pontificum, gdzie potem zostało to potwierdzone przez Kongregację do Spraw Rytów, jeżeli dobrze pamiętam jakieś dwa, trzy lata temu i bardziej dookreślone. Panuje całkowita swoboda, gdzie każdy kapłan ma zupełną swobodę odprawiania tradycyjne Mszy nawet bez pozwolenia swojego biskupa, osobiście i prywatnie. Natomiast aby odprawić tę Mszę Świętą publicznie (do czego zachęca Stolica Apostolska, żeby w każdej diecezji i każdej parafii ta Msza była odprawiana) musi być ona odpowiednio przygotowana, kapłani muszą taką Mszę potrafić odprawić oraz warunkiem jest także pewna liczba wiernych, która jest chętna aby taka Msza była publiczna. W tej chwili nie pamiętam czy liczba ta został wyraźnie określona, ale wiem że różne episkopaty tę liczbę zwiększały.
Pomimo rozporządzeń Stolicy Apostolskiej konferencje episkopatów najczęściej po prostu je absolutnie negowały, w ogóle nie brały pod rozwagę. W rzeczywistości jest tak, że kapłan chcący w Polsce odprawić tradycyjną Mszę, najczęściej jest za to prześladowany. Oczywiście można prześladować w różny sposób. Znam jednego kapłana w innym kraju, gdzie oficjalnie każdy może odprawić tradycyjną Mszę, ale gdy biskup powie, że jeżeli chcesz odprawić taką Mszę to będziesz za to pociągnięty do odpowiedzialności. Kapłanów najczęściej spotykają jeszcze na świecie, a zwłaszcza w Polsce, krzywdy za to, że nawet prywatnie chcą odprawiać tradycyjną Mszę. Natomiast jeżeli chodzi o publiczne odprawianie to utrudnienia są o wiele większe. Widać, że ogół episkopatów, większość biskupów robi wszystko, aby nie doszło do powszechnego pozwolenia na odprawianie tradycyjne Mszy. Stoi to w sprzeczności z obecnym prawem.
Proszę nam jeszcze powiedzieć jak Ksiądz i Bractwo odnosi się do pomysłów tzw. „reformy reformy”. Czy postrzegacie to w ten sposób, że „reforma reformy” to taka heglistowska dialektyka, w które stara Msza św. jest tezą, a z drugiej strony mamy tę nową mszę, czyli antytezę i z tego ma powstać synteza? Czy rzeczywiście tak to rozumiecie?
Właściwie staramy się powiedzieć, że ta heglistowska teoria jest absolutnym nonsensem i przekreśla w ogóle zdrowe ludzkie myślenie. Zdrowe ludzkie myślenie nie może żyć w ciągłych sprzecznościach, a ta „reforma reformy” jest próbą po kolei próbą dwa razy dwa jest cztery, a także pięć, sześć, siedem. W ten sposób człowiek myśli już nielogicznie i wtedy sprzeczność staje się normą. W takiej sytuacji właściwie wszystko się wali, nie tylko w religii ale po prostu w ludzkim myśleniu.
Kiedy mówimy o tej „reformie reformy” to jak wyobrażamy sobie Mszę, że będziemy najpierw odmawiali modlitwę o nawrócenie, na przykład schizmatyków, i potem o pojednanie z odłączonymi albo z braćmi z kościoła prawosławnego? Będziemy mówić, że Matka Najświętsza jest Pośredniczką Wszystkich Łask, a potem na końcu będziemy to samo negować ponieważ protestanci nie chcą o tym słyszeć? I tutaj ta „reforma reformy” polega na tym, że chcemy wprowadzić zarówno to, o czym mówiliśmy, czyli: Bóg w centrum, te wieczne sprawy jako najważniejsze, a zarówno człowiek w centrum. Są to rzeczy, których nie da się pogodzić.
Albo przykład ekumenizmu: albo przyjmuję zasadę, że Kościół Katolicki jest jedynym prawdziwym i wszyscy inni muszą się do niego nawrócić, co we Mszy Świętej ma swoje odzwierciedlenie w postaci modlitw i w tradycyjnej Mszy jest mnóstwo modlitw, które nawołują do nawracania schizmatyków czy heretyków na łono Kościoła Katolickiego. Natomiast w nowej mszy, obowiązujący ekumenizm absolutnie nie chce nawracać, więc jak mam powiedzieć „reforma reformy” – nawracać i jednak nie nawracać? Stąd właściwie we wszystkich dziedzinach, o których mówimy, że istnieją w nich skrajne sprzeczności, istnieje tylko albo – albo. Oczywiści Ci, którzy chcą wprowadzić taką „reformę reformy” są na tej bardzo niebezpiecznej drodze do utraty rozumu, ponieważ wtedy kiedy człowiek musi żyć w ciągłych sprzecznościach to oczywiście nastąpi albo schizofrenia, albo zaczyna właściwie przestaje już myśleć. Co wtedy liczy się dla człowieka – nastrój, uczucia, emocje.
Więc nie pytamy już czy coś jest prawdziwe czy fałszywe, tylko pytamy czy coś jest fajne. Jeśli jest fajne to robimy wszystko, co nam się takie wydaje i może być to całkowicie sprzeczne. Jest to charyzmatyczna teza, jest to właściwie cały obecny ruch Kościoła, który znajduję się tylko na tej płaszczyźnie „żeby było fajnie”. Ale to co jest „fajne” nie jest trwałe, bo tylko prawda pomaga ludziom. Jeśli, więc schodzimy z terenu prawdy objawienia Boga, na tereny tych dosyć niskich uczuć, czy coś jest fajne czy nie, to lądujemy po prostu albo w dyskotece albo na poziomie tych uczuć, które każdy kto je zna, wie że dają się one manipulować przez każdego kto widzi w tym interes. Do tego właśnie poziomu naszą świętą religię sprowadzi sytuacja, w której zasady niesprzeczności są pogwałcone.
Jak Ksiądz oceniłby stosunek posoborowych papieży: Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI do nie tylko samej Mszy Świętej tradycyjnej ale w ogóle do tradycji katolickiej?
Bardzo trudno to określić, bo nikt nie wie co w sercu człowieka się dzieje. Dlatego nie mogę powiedzieć co tak naprawdę w nich było i jacy byli. My możemy tylko widzieć fakty, wypowiedzi, rozporządzenia.
Paweł VI był człowiekiem, który moim zdaniem żył w wewnętrznej sprzeczności i z tego powodu z jednej strony popierał ten cały ruch modernistyczny, a z drugiej strony z tego powodu płakał. Mówi się o nim tragiczny papież, gdyż przeżywał osobistą tragedię będąc rozdartym między tymi dwoma skrajnościami i widać w Jego dokumentach czasami krzyk w postaci nakazu powrotu do Tradycji, a z kolei dalej nakaz pójścia jak najdalej do przodu.
Jan Paweł II jest to z obiektywnego punktu widzenia papież zdecydowanie akceptujący wszystkie posoborowe reformy i Jego postawa, która wyrażała się w tym, że trzeba całą tradycję na nowo odczytywać. Jest to tak zwana nowa interpretacja całej Tradycji w świetle soborowych reform. Dla niego cała Tradycja jaka była wcześniej ma być reformowana, więc trzeba wszystko to, co było wcześniej inaczej czytać. Można było tych Świętych rozumieć w tamtych czasach, kiedy było dobrze, ale kompletnie nie można tego zrobić w aktualnych czasach. Z tego powodu nasze czasy są to czasy ekumenizmu jako nieodwracalna droga Kościoła, to teoria powszechnego zbawienia, uniwersalnie miłosiernego Pana Boga, który wszystkich ratuje, to przede wszystkim przeniesienie głównego akcentu na ziemski świat, a co następuje potem jest zdecydowanie mniej ważne, to jest nasze zaangażowanie w Królestwie Bożym na świecie, czyli po prostu czysty modernizm. Owy czysty modernizm nie chciał powrotu do tradycji i kiedy ta właśnie tradycja stała się zbyt mocna to nastąpiła na zasadzie pewnego indultu.
Wydaje mi się jednak, że Ojciec Święty Jan Paweł II na końcu swego życia widział, że coś tu jest nie tak, bo inaczej nie moglibyśmy zrozumieć Jego ubolewania nad różnymi tragediami w Kościele i stąd wzięły się wahające wypowiedzi w tonie, iż tradycyjna Msza św. nie jest taka zła i być może trzeba jej więcej dać. Wtedy jednak papież otoczony był ludźmi, którzy absolutnie tego nie chcieli; ludźmi, których zresztą sam mianował.
Obecny papież [Benedykt XVI – red.] jest jeszcze bardziej skomplikowaną postacią, który widocznie lubi Tradycję, ale czy to tylko estetyka ,czy jest to głębokie, wie tylko Pan Bóg. Ja osobiście uważam, że jest to głębokie. Natomiast nie jest to jego teologia, która właściwie jest tą heglistowską, która stara się wprowadzić do wewnątrz Kościoła. Chce Tradycji jednocześnie chcąc modernizmu i z tych elementów chce stworzyć jakąś syntezę. Tą syntezę przedstawia „reforma reformy”, kontakt z innymi religiami. Przedstawia w ten sposób, że ad intra wewnątrz Kościoła zachowujemy raczej to, że dwa razy dwa jest cztery i dlatego widać, że kapłani mają znowu nosić sutanny, mają być tradycyjni. Nawet święty proboszcz arcytradycjonalista jest przedstawiony jako przykład. Różne upomnienia obecnego Ojca Świętego, aby katolicy znów żyli bardziej po katolicku, pokazanie wzorców tradycyjnych. Pokazuje, że ad intra ta struktura ma być bardziej tradycyjna.
Natomiast kiedy Kościół idzie ad extra, na zewnątrz to ma być ekumeniczny, soborowy. Próbuje to pogodzić, co jest właściwie aktualnym ruchem Kościoła, o czym świadczy na przykład list duszpasterza tradycyjnego, łacińskiej tradycji który widzi, że katolicka tradycja ma mieść swoje miejsce w Kościele, ale musi być pochłonięta przez całe obecne Magisterium, czyli: tradycyjna Msza owszem, ale także ekumenizm i wszystkie inne rzeczy sprzeczne z Tradycją.
Jak Ksiądz ocenia rozwój tych różnych środowisk tradycyjnych w Polsce? Nie chodzi mi tylko o samo Bractwo, ale także o te które podlegają pod Ecclesia Dei. Mam tutaj na myśli zainteresowanie Starą Mszą wśród samych kapłanów oraz wiernych.
Sądzę, że jest to taki bardzo powolny, ale stanowczy ruch coraz większej chęci do powrotu do Tradycji i jest to coś co wypełnia nas wielką radością. W innych krajach ten ruch jest jeszcze większy. We Francji jesteśmy w kontakcie z setkami młodych kapłanów, którzy pracują w strukturach diecezjalnych i którzy chcą coraz bardziej powracać do Tradycji. Dla episkopatu francuskiego staje się to sporym problemem co powoduje, że nawet niektórzy biskupi zaczynają ten ruch popierać.
W Polsce jesteśmy od tego dalecy. Tutaj obecnie kapłani za Tradycję będą jeszcze bardziej dyscyplinowani i będą się musieli bardzo obawiać, aby nie zostało to źle zrozumiane. Natomiast ogólnie biorąc, chęci wobec katolickiej Tradycji u młodych kapłanów stają się coraz większe. Jestem szczęśliwy, że coraz więcej takich młodych kapłanów poznaję wraz ze środowiskami z nimi związanymi. Bardzo wiele osób z tych grup, są to osoby młode, chętne które poszukają . Duża część tych ludzi przychodzi do Nas, żeby uczestniczyć w rekolekcjach. Moim zdaniem jest to bardzo ruch tylko najważniejszym jest aby doszedł do celu, żeby coraz więcej takich kapłanów było i aby mieli też oni prawdziwe wykształcenie. Nad tym właśnie pracujemy i staramy się jak możemy. Myślę, że właśnie w ten sposób w ciągu ostatnich pięciu lat dużo zrobiono. Oczywiście mogę też powiedzieć, że jeśli wszyscy kapłani w Polsce, którzy chcieliby wrócić do tradycyjnej Mszy mogliby to robić bez krzywd, które dostaliby ze strony swoich przełożonych, to myślę że takich kapłanów byłoby około dziesięć razy więcej niż teraz albo i nawet jeszcze więcej.
Wspomniał Ksiądz o tym, że sytuacja Tradycji w zachodniej Europie głównie we Francji czy Niemczech, gdzie Bractwo jest obecne, w Niemczech bodajże w 50 miejscach a w Francji jest cztery razy większa liczba. Czy wbrew temu, że te społeczeństwa bez wątpienia są o wiele dalej zlaicyzowane, że kryzys Kościoła jest tam o wiele głębszy i bardziej te społeczeństwa dotknął, czy mimo tego wszystkiego nie uważa Ksiądz, że tak naprawdę macie tutaj w Polsce ciężki orzech do zgryzienia z racji tego, że nasi rodacy są mocno przywiązani do postaci Jana Pawła II, do jego nauczania, jego – nazwijmy to – rozumienia Kościoła?
To jest absolutnie jasne, tylko czasy się zmieniają. Jeśli na przykład w tych krajach, o których wspomnieliśmy Francja czy Niemcy, to te kraje najgorsze czasy mają już za sobą. Społeczeństwo tam jest już tak daleko od Kościoła, że nawet dla modernistów istnieją tylko wyspy. Moderniści mają puste kościoły, u nas natomiast można wyróżnić miejsca gdzie ta liczba jest o wiele większa. A z tamtych stronach znajdują się znowu objawy pochylenia ku Tradycji. Ci ludzi, którzy już nic nie mają nagle znowu zaczynają się tym interesować.
W Polsce jesteśmy 20 lat wstecz więc dokładnie taka sytuacja jaka nastąpiła w Niemczech teraz nastąpi w połączeniu z mocnymi biskupami , którzy mają to wszystko w rękach z dodatkowym aspektem polskiego papieża, który bardzo formował obraz Kościoła Katolickiego w Polsce. Tylko teraz rodzi się kolejne pokolenie, które tego nie zna albo zna w bardzo małym stopniu. I to najnowsze pokolenie, tych którzy teraz mają 17, 18 czy 20 lat, dla nich jest już po prostu zupełnie inna sytuacja.
Niedawno odbyłem rozmowę z młodym kapłanem, który był przewodnikiem oazy. On, modernista, doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego sam poprzez książki i kontakt z innymi naszymi wydawnictwami, z wiernymi sam zainteresował się tradycją. I teraz doszło do pierwszego spotkania gdzie dyskutowaliśmy przez 4 godziny, później dołączyli inni ludzie. Kiedy rozmawialiśmy o katolickiej Tradycji oni mówili, „Ale proszę Księdza, czy Ksiądz uważa że ten lefebrysta ma tutaj rację?” co on na to, w obecności ich wszystkich powiedział „Niestety, to co Ksiądz tutaj mówi, to ja się pod tym muszę podpisać.”, ludzie na to „ale nasz Papież!”, na co im odpowiedział „ale nasz Papież się mylił”. Byłem w szoku, nie mogłem sobie wyobrazić, że działacz oazy w wielkim kościele, w obecności ludzi, którzy mogliby o tym donieść proboszczowi, bez żadnego problemu stwierdził: „z całym szacunkiem, ale Jan Paweł II się mylił”. Młodzież słuchająca tego nie była oburzona, a raczej zaciekawiona.
Sądzę, że musimy jeszcze trochę poczekać, aby to pokolenie, które jest z tym emocjonalnie związane wymiesza się z tym nowym, które jest w stanie obiektywnie na to spojrzeć. Wtedy po prostu ten mit, który został na Polskę nałożony, mit Jana Pawła II, które trwa w wielu głowach, ale który moim zdaniem się zmniejszy pozwala na to, aby najnowsze pokolenia powróciły do obiektywnego spojrzenia rzeczy. Ale ja jestem zadowolony, sądzę właściwie że dla nas, dla Bractwa w tej chwili w Polsce jest nawet lepszy teren niż we Francji czy Niemczech. Zasadniczo, tam mają wszystko, my nie mamy praktycznie nic, ale zainteresowanie katolicką Tradycją w Polsce w tej chwili ze strony kapłanów, ze strony intelektualistów czy studentów jest moim zdaniem większe niż we Francji i wielu innych krajach. Jestem dobrej myśli.
Na koniec krótko chciałem zapytać o język łaciński używany w liturgii. Najczęstszym zarzutem jest właściwie to, że liturgia tradycyjna jest po łacinie, której dzisiaj już nikt nie zna, nikt nie rozumie a ludzie to już w ogóle nie rozumieją nowej Mszy po polsku to jako oni mogą rozumieć Mszę po łacinie. Jakby się Ksiądz do tego ustosunkował?
Wystarczy pojechać ze mną do misji, do Murzynów i zobaczyć co my tam robimy. Krótka katecheza na temat tego czym jest Msza Święta, pół godziny śpiewu i wszyscy, którzy podnoszą ten zarzut, wiedzą, że zostaje on obalony. Dzisiaj, kiedy człowiek obraca się w świecie komputerowym w innym języku, te parę słów które każde dziecko się uczy, aby rozumiało pewne zwroty języka łacińskiego naprawdę nie mogą stanowić żadnego argumentu żeby wchodzić w ducha, ale przecież nie chodzi o to. Chodzi o to, że język łaciński jest językiem sakralnym i ma prowadzić w głębię Mszy Świętej.
Argument ten jest argumentem lenistwa, powierzchowności. Ja odpowiadam na to, że Msza Święta jest skarbem, a skarb nie leży przy ulicy obok śmietnika, skarb jest schowany, jeśli jest klejnotem to trzeba do niego dojść. Jeśli masz na to czas to odkrywaj całe bogactwo tradycyjnej Mszy Świętej i wtedy nie chcesz nic innego jak po prostu by mieć tę Mszę Świętą godnie odprawioną, która pozwala tobie odkrywać zawarte w niej tajemnice i nawet jeżeli znasz wszystkie języki świata i nic z tej Mszy Świętej nie rozumiałeś, jeśli nie wchodzisz w te wszystkie tajemnice, które i tak przekraczają ludzki umysł, nie tylko umiejętności ludzkiego języka.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
„Sobór Watykański II jest obaleniem starej, tradycyjnej i wiecznej nauki Kościoła Katolickiego i sprowadzeniem dokładnie tych samych fałszywych, masońskich ideologii do wnętrz Kościoła”
No właśnie. Jak, z perspektywy czasu wyglądają owoce tego Soboru?
Czy to czasem nie był zlot wilków w owczej skórze?;))
Niedawno, siedząc w Kościele, przyglądałem się z góry jak wierni przystępują do Komunii Świętej. Między innymi podszedł młody, zdrowy chłop, z dziewczynką (córką chyba). Obojgu oczywiście kolana zgiąć się nie zechciały. Stoją. Komunia – do ręki.
Wraca dziewczynka, trzyma w ręku Ciało Chrystusa, ogląda sobie spokojnie:)
Przed wejściem do ławki zdecydowała się włożyć do ust…
Patrzę i myślę – czy to katolicki obrządek?*
Znalazłem w necie miejsce, gdzie odprawiana jest msza po łacinie.
W sumie niedaleko, jakieś 40 kilometrów;)
Pojechałem, usiadłem w ławce. Kościół niby w dość dużym mieście, jednak miejsca całkiem sporo jeszcze. No i zaczęło się:)))
Inny świat! Inny język. Inna planeta…
W kościele półmrok.
Wchodzi ksiądz w birecie, kropi wiernych wodą święconą.
Chór śpiewa Kyrie Eleison (tu człowieka ciarki przechodzą). Ksiądz klęka przed ołtarzem i zwrócony do Tabernakulum odprawia liturgię. Nie pokazuje tyłka Sakramentom…
Słowo Boże głosi z ambony.
“Credo in unum Deum” (chór) spływa po ścianach spod sklepienia:)
Tak, to była msza…
PS Lubię słuchać księdza Stehlina. Widać, że ma powołanie.
W przeciwieństwie do wielu zblazowanych duszpasterzy.
PPS Niedawno byłem w sanatorium. Był tam i ksiądz.
Siedział przy stoliku obok. Jak myślicie – czy przed jedzeniem przy tym stoliku odmawiana była modlitwa? No właśnie…
*Dla wyjaśnienia dodam, że dość dawno we Mszy nie uczestniczyłem
Bardzo dawno można by rzec…
Dobrze odprawiona Msza św. “posoborowa” też potrafi być piękna i wzniosła w swej prostocie. Taki był zamysł reformatorów Soboru Watykańskiego II. Liturgia posoborowa (Novus Ordo Missae) została wprowadzona w zbytnim pośpiechu, co nie raz podkreślał wielki przyjaciel rytu Trydenckiego, Benedykt XVI. Jednak droga w przyszłość nie polega na zwykłym powrocie do przeszłości. Jestem pewien, że przewrotność myślenia tak głęboko tkwi w sercu człowieka, że gdyby teraz przywrócić wszędzie ryt trydencki, to zaczęłoby się gadanie, że przecież “kto to wytrzyma”? Że “żyjemy zbyt pośpiesznie” na takie długie msze… i tak dalej, i tak dalej. Kiedy wizjonerka Maria Valtorta prosiła Chrystusa o “jakiś widzialny znak”, odmówił słowami: “mieliście jednego proroka, który nie jadł, nie pił, to powiedzieliście: wariat [chodziło o św. Jana Chrzciciela]. Więc przyszedł następny [Chrystus mówi o Sobie] który jadł, pił – to powiedzieliście: żarłok, pijak”.
Myślę, że te słowa dotykają sedna sprawy. Trzeba nam raczej przyjąć sprawy takimi, jakie niesie czas, by nie wzniecać ducha sekciarstwa i podziału. Oba ryty dobrze ze sobą współistnieją, o ile ryt posoborowy nasycić odpowiednio Sacrum, przez brak pośpiechu, ciszę, właściwą muzykę. Zwłaszcza poziom tej ostatniej, po prostu bije na alarm. Msze rockowe, msze z tańcami, jakieś okropne, własnej produkcji przedstawienia zamiast kazań… A wystarczy uduchowiony ksiądz, dobry organista i chór, aby msza posoborowa też uniosła człowieka na wyżyny wiary.
Pamiętajmy, że Liturgia jest mieszkaniem Boga; On jest w niej zawsze obecny. Trzeba ją przyjąć taką, jaka jest i modlić się za nowych kapłanów, żeby ich nie wykolejano w seminariach. Niestety, zdaje się że proces kształtowania kapłana w seminarium jest coraz bardziej profanowany niewiedzą, karierowiczostwem, nowinkarstwem. To jest problem upadłej duchowości naszych czasów. Pewien jestem, że gdyby nagle ci kapłani powierzchowni, niewierzący chyba w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii, mieli odprawiać msze w rycie trydenckim, też nie byłoby wiele lepiej.
Ja w dni robocze uczestniczę w mszach posoborowych, zazwyczaj rano, przed pójściem do pracy. Komunię przyjmuję zawsze na klęcząco i nigdy z tego powodu nic mnie nieprzyjemnego nie spotkało. W niedzielę staram się uczestniczyć we mszy Trydenckiej. Szczęśliwie, w moim mieście są one odprawiane aż w trzech kościołach.
Ojej! Jakie super świadectwo! Dzięki i Bóg zapłać! Mnie pomogło, mam nadzieję że drugim też. Oby więcej takich! Cieszę się z Tobą za tą mszę św. :-)
A z tym posoborowym obrządkiem wielu ma kłopot, ale i wielu, dzięki niemu właśnie, Boga, poprzez Kościół i z Kościołem, odnalazło.
Alleluja i do przodu! :-)
:-)
– Tyle krytyki widziałem odnośnie komunii na rękę, ale do tej pory nie doczekałem się wyjaśnienia, na czym ma dokładnie polegać taka “profanacja”? Czy na tym, że “no bo jest to profanacja i koniec dyskusji”? Z tego co do mnie dotarło, to z największą profanacją mamy do czynienia, jak ktoś przyjmuje Ciało Jezusa niegodnie, w stanie grzechu ciężkiego, kiedy robią to, aby pokazać swoją pobożność itp. Czasem niestety widzę naszych przewspaniałych polityków, którzy dzień wcześniej głosują za invitro, zwiąskami partnerskimi itp, a później bardzo tradycyjnie w postawie klęczącej przyjmują komunię.
– Czy Twój prywatny gust i upodobania mamy odbierać jako argument? Ja przecież mogę powiedzieć dokładnie to samo o mszy posoborowej. U dominikanów, piękna oprawa, cześć dla ołtarza, który symbolizuje nam Chrystusa, a w ten sposób Chrystus jest w centrum tej mszy… A śpiewy przepięknę. Natomiast byłem na mszy trydenckiej (jest taki kościół na starówce w Warszawie), no to jakaś pustka totalna dla mnie… Kapłan tyłem do wiernych i nie wiadomo do czego przodem, bo tabernakulum zamknięte na klucz… Śpiewy raczej kiepskie, nie czuło się ducha modlitwy, w przeciwieństwie do tego, co jest u Domininkanów na mszy posoborowej. A kazanie, to tragedia. Najlepsze kazania jakie słyszałem, to z ust księży, którzy swoim sercem są zwróceni ku nowej, a nie starej mszy…
No i co powiesz na moje słowa? Ja dodam, że są szczere! Na prawdę! Ale w ten sposób chcę pokazać, że prywatne upodobania nie przesądzają o racji.
Następna sprawa – to nie spodobało Ci się to, co zobaczyłeś na naszej mszy, po czym pojechałeś w miejsce, gdzie zbierają się ludzie gorliwi i dostrzegłeś wielką różnicę i przełożyłeś to na wniosek: stara msza – pobożna, nowa msza – niepobożna. Otóż nie. Wybierz się kiedyś na mszę posoborową do ludzi gorliwych (np. Odnowa w Duchu Świętym), to w końcu zobaczysz prawdziwą pobożność na mszy posoborowej i wszystko Ci się naprostuje.
Jestem gotów odpowiedzieć na te wszystkie bzdury punkt po punkcie, zrobię to później, bo niestety na chwilę obecną mogę powiedzieć tylko jedno: żenada!
Najbardziej zabolały mnie te słowa:
„ale nasz Papież się mylił”
– Po prostu brawo… Każdy sekciarz, każdy Świadek Jehowy, nasz kolega keren z NE podszedł by do tego księdza i powiedział: “brawo chłopie, pomału zaczynasz w końcu łapać, jesteś na dobrej drodze, my o tym od dawna mówimy, my już dawno doszliśmy do tego wniosku”…
Przykro mi Jacku, ale tak się składa, że tyle jest zarzutów (niestety fałszywych) pod kątem zbaczania w kierunku protestantyzmu. Jest to bzdura, a tym bardziej, że po stokroć więcej wspólnego z nimi to właśnie Wy macie. Dokładnie tak samo jak oni się buntujecie, dokładnie tak samo jak oni uważacie, że wiecie lepiej, dokładnie tak zachowujecie się, jak oni w XVI wieku, dokładnie tak samo jak oni twierdzicie, że papież się myli, że Kościół jest w błędzie itp. I Wy nam zarzucacie rzekome zbaczanie w kierunku protestantyzmu?
Reasumując – czy przywołanie przykładu tego “nawróconego” księdza, który odkrył, że “papież się mylił” ma być jakimś argumentem?
Proszę bardzo – piękno posoborowej liturgii. Strasznie żałuję, że tak mało na YT tych pieśni dominikańskich… W kościele na tej posoborowej mszy jest jeszcze ładniej, bo bez instrumentów, same śpiewy…
Ależ bardzo dużo jest dominikańskich występów. Naprawdę.
Proszę bardzo – pierwszy z brzegu. Obejrzyj w całości. Rewelacja.
“Tyle krytyki widziałem odnośnie komunii na rękę, ale do tej pory nie doczekałem się wyjaśnienia, na czym ma dokładnie polegać taka „profanacja”? Czy na tym, że „no bo jest to profanacja i koniec dyskusji”?
Nie wiem, czy to nazywać “profanacją”. Powstaje jednak pytanie – PO CO?
Po co brać do ręki świętość? Czy po to, by zaraz własnoręcznie włożyć sobie do ust? Ja tego nie rozumiem? Przecież przed normalnym posiłkiem należy umyć ręce, prawda? A cóż dopiero przed Takim:)
Przed chwilą niejeden nos sobie czyścił, w uchu drapał albo jeszcze co innego…
Były warunki do umycia rąk? Nie? W takim razie – dlaczego TO brać do ręki?
Proszę o wyjaśnienie.
“Z tego co do mnie dotarło, to z największą profanacją mamy do czynienia, jak ktoś przyjmuje Ciało Jezusa niegodnie, w stanie grzechu ciężkiego, kiedy robią to, aby pokazać swoją pobożność itp. Czasem niestety widzę naszych przewspaniałych polityków, którzy dzień wcześniej głosują za invitro, zwiąskami partnerskimi itp, a później bardzo tradycyjnie w postawie klęczącej przyjmują komunię.”
Myślę, że to nie profanacja, a świętokradztwo. Tak sądzę.
“Czy Twój prywatny gust i upodobania mamy odbierać jako argument?”
Oczywiście, że nie. Zresztą – jaki to miałby być argument?
Za czym, czy przeciwko czemu?
Podobno o gustach się nie dyskutuje, więc…
Napisałem o moich odczuciach i wrażeniach nie po to, by kogokolwiek przekonywać czy nawracać Od tego są inni;)
“Ja przecież mogę powiedzieć dokładnie to samo o mszy posoborowej. U dominikanów, piękna oprawa, cześć dla ołtarza, który symbolizuje nam Chrystusa, a w ten sposób Chrystus jest w centrum tej mszy… A śpiewy przepięknę. Natomiast byłem na mszy trydenckiej (jest taki kościół na starówce w Warszawie), no to jakaś pustka totalna dla mnie… Kapłan tyłem do wiernych i nie wiadomo do czego przodem, bo tabernakulum zamknięte na klucz…”
Nie wiadomo do czego przodem? To podpowiem – przodem do ołtarza. Nawet, jak tabernakulum na klucz zamknięte. W końcu – jaka to różnica zamknięte na klucz czy też nie?
Cały ten problem “przodem czy tyłem”, a może odwrotnie to jakiś sztuczny problem dla ćwierćinteligentów.
Wiadomo przecież, gdzie w kościele znajduje się Sacrum? Czy nie wiadomo?
Stąd też, z grzeczności nie należy odwracać się do Niego tyłem.
Wiem, że to trudne. Wiem:)
Jednak nikt nie mówił, że będzie łatwo…
Idźmy dalej. Spójrzmy na ludzi w ostatnich rzędach. Cóż widzimy?
Ano – ludzie w rzędzie pierwszym, drugim i kolejnych też są odwróceni tyłem, prawda? Jakie rozwiązanie?
Proponuję, by pierwsze rzędy też się odwróciły (podobnie jak ksiądz).
Teraz dobrze? Jeszcze nie?
No to czekam na rozwiązanie problemu – jak się w kościele usadowić, by nikt do nikogo tyłem odwrócony nie był…
Czekam na rozwiązanie:)
UWAGA! Rozwiązaniem nie jest ograniczenie liczby wiernych do jednego rzędu!
“Śpiewy raczej kiepskie, nie czuło się ducha modlitwy, w przeciwieństwie do tego, co jest u Domininkanów na mszy posoborowej. A kazanie, to tragedia. Najlepsze kazania jakie słyszałem, to z ust księży, którzy swoim sercem są zwróceni ku nowej, a nie starej mszy…”
O gustach się nie dyskutuje.
“No i co powiesz na moje słowa? Ja dodam, że są szczere! Na prawdę! Ale w ten sposób chcę pokazać, że prywatne upodobania nie przesądzają o racji.”
Prywatne upodobania nie przesądzają o racji? Zgadzam się, zgadzam.
Dodam tylko, że “na prawdę” pisze się razem.
Pozwolę sobie wkleić kilka linków o Mszy. Może mało popularne, ale interesujące.
“Następna sprawa – to nie spodobało Ci się to, co zobaczyłeś na naszej mszy, po czym pojechałeś w miejsce, gdzie zbierają się ludzie gorliwi i dostrzegłeś wielką różnicę i przełożyłeś to na wniosek: stara msza – pobożna, nowa msza – niepobożna. Otóż nie. Wybierz się kiedyś na mszę posoborową do ludzi gorliwych (np. Odnowa w Duchu Świętym), to w końcu zobaczysz prawdziwą pobożność na mszy posoborowej i wszystko Ci się naprostuje.”
Nie nazywałbym tego “gorliwością” a “tradycją” raczej.
Czyli, innymi słowy – kontynuacją, ciągłością.
Jeśli chodzi o “Odnowę w Duchu Świętym” to proponuję przeczytać :
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_131.html
lub posłuchać :
Pozdrawiam życząc miłej lektury.
A to podczas mszy takie coś???
Dlaczego mi to pokazałeś? To Cię zgorszyło? Ciekawe, co robił Jezus i uczniowie na weselu w Kanie Galilejskiej. Na pewno odmawiali różańce, bo przecież taniec i zabawa to wielkie zgorszenie…
A Czytałeś z raz Pismo Święte… Tylko raz, bo to jest tak mocny i charakterystyczny fragment, że nie można go przeoczyć i o tym zapomnieć:
Mt 15,1-11
(1) Wtedy przyszli do Jezusa faryzeusze i uczeni w Piśmie z Jerozolimy z zapytaniem: (2) Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem. (3) On im odpowiedział: Dlaczego i wy przekraczacie przykazanie Boże z powodu waszej tradycji? […] (7) Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: (8) Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. (9) Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. […] Słuchajcie i rozumiejcie: (11) Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to właśnie go czyni nieczystym.
To czystość serca w tej rzeczywistości się liczy, a nie czystość rąk… Na ten bród Bóg patrzy…
– Pudło, brak Ci chyba wiedzy. W rycie trydenckim kluczem jest stanie przodem nie do tabernakulum, ani ołtarza, lecz w kierunku wschodnim. Tak kiedyś budowano ołtarze – zwrócone na wschód i to jest najbardziej tam kluczowe – kierunek na wschód. Jak nie wierzysz, to pogoogluj, bez problemu znajdziesz…
– A jak podczas mszy trydenckiej kapłan mówi kazanie, to proszę podpowiedz mi, jaką częścią ciała najbardziej się zwraca do tabernakulum? Podczas nowej mszy obecność Jezusa jest przede wszystkim na ołtarzu. Jezus jest wszędzie i nigdzie. Przecież nie zostawiamy Go gdzieś z tyłu, ale wręcz przeciwnie – jest dla nas w centrum, na najważniejszym miejscu. To lefebryści chcą jego obecność ograniczyć do kilku centymetrów sześciennych – tyle ile ma tabernakulum, i jeszcze zamykając go na klucz podczas tej ofiary…
Kościół od początków swoich dziejów aż do czasów z Soboru Trydenckiego zmieniał tradycję, musiał z czymś zrywać i zapoczątkować nową. Przecież ujednolicony język łaciński to było pewnym nowum, zerwanie z tradycją, w której modlono się w językach ojczystych. Więc o jakiej ciągłości my tu mówimy?
Te linki co podałeś, poczytam i obejrzę, jak starczy czasu, ale dodam, że już sporo przejrzałem, obejrzałem, każdemu lefebryście się wydawało, że mnie tym zaskoczy, a po obejrzeniu i wysłuchaniu to stwierdzałem, że to była strata czasu. Może tym razem będzie inaczej…
Zaiste szatan mąci w Kościele. Nie dajmy się zwodzić, trzymajmy się nauki Kościoła.
No ładnie…
Nieśmiało podchodzę do czytania takich wpisów.
Bo teolog ze mnie żaden.
No ale łeb swój jeszcze mam.
Szanowni Państwo.
Nie będę się rozpisywał nadmiernie.
Tak więc króciutko.
Pomińmy na chwilkę o czym mówi ten człowiek.
Najistotniejsze jest w jaki sposób to mówi.
Czytając ten wywiad, odniosłem wrażenie (tak, oczywiście, mogę się mylić bo nie jestem mądrym i dyplomowanym teologiem…), że to jest jedna, wielka manipulacja.
Notorycznie powtarzane są sprzeczne oceny, poglądy, sugestie.
No bo w końcu jak to jest?!
Z jednej strony, papieże – jeden, drugi, trzeci – fanajne z nich ziomale, ale należy im współczuć, że byli idiotami.
I teraz uwaga!
Kto to mówi?… ksiądz katolicki…!!!
O kolejnym papieżu identyczny mechanizm:
I na finał…:
Zajefajny pomysł.
Tak, nawet ja, nikt, byle kto, mogę se stwierdzić, że Janek Paweł “się mylił”.
BRAWO!
Wszystkie diabły w piekłe biją brawo kopytami.
I zaraz nasz przebieraniec dodaje:
“Młodzież słuchająca tego nie była oburzona, a raczej zaciekawiona.”
Czyli – ty, który to czytasz, na pewno też jesteś oburzony, ale przyznasz, że również zaciekawiony…
Kusy puszcza nam oko…!!!
I dalej.
Czyli – jesteśmy tkliwymi debilami, emocjonalnie wierzyliśmy Jankowi Pawłowi – białemu, fajnemu dziadkowi.
“Obiektywnie spojrzeć” – w sensie yntelygencko, naukowo – dotychczasowe wyobrażenie naszej Wiary jest głupie.
I znowu! Ten sam trik.
Słówko “mit” – czyli polaczki wierzyły dotychczas w mity, jak wikingowie i starożytni grecy.
Cholera, nie wiedziełem.
I jeszcze jeden i jeszcze raz…!
“najnowsze pokolenia powróciły do obiektywnego spojrzenia rzeczy”
No tak, teraz to ciemnogród – emocjonalno-mityczny.
Teraz manipulacyjna delicja…:
Bolszewicki patent ciągle się sprawdza.
Mówimy polaczkom jak jest na zachodzie, a oni za tym pójdą jak cielęta.
Narrator rozpościera przed nami wielkie, coraz większe horyzonty rewolucji.
I ważny szczegół – zostaje nazwany nasz nowy bożek – Tradycja.
To bardzo istotne.
Został oznaczony i nazwany wróg.
Musi też być wskazany cel.
To tyle znalazłem tak na szybko.
_______________________
Panie Jacku!
Jasny gwint.
Jesteśmy na katolickim portalu a Pan wyskakujesz z takimi świństwami?
Komentarz powyższy może Pan sobie kasować do woli.
Tekst wywiadu i mój komentarz znajdzie się mojej notce, będzie zaczynem do nowej dyskusji.
Mam taką nadzieję.
Ratuj Pan Swoją duszę i rozum póki czas.
Panie Karolu, dziękuję. Skopiowałam sobie również te cytaty, do których miałam się odnieść dziś wieczorem. Nie przypuszczałam, że tak się rozwinie dyskusja pod Orędziem Adama-Człowieka.
Ten ksiądz był wyświęcony w 1988 r. przez biskupa Lefebvre (?)
A tu krótka historia “tradycjonalistów” – początki:
Panie Jacku, tym razem nie usunęłam artykułu, pomimo, ze wywiad przeprowadzał Pan, który dość często występuje na stronach opolskich przeciwko Kościołowi katolickiemu.
Dlatego, że tym razem wiedziałam, że społeczność n/Portalu już się określiła i, że będzie potrafiła wykazać manipulację, jaką posługuje się “ksiądz” i przeprowadzający wywiad.
Dodam tylko, że mnie zastanawia, gdzie “ksiądz” reprezentujący Bractwo nauczył się języka, charakterystycznego dla funkcjonariuszy PRL, obrońców jedynej słusznej drogi.
I jak zauważył Pan Karol – nowa religia Tradycja.
Pani Judyto!
Dziękuję, że Pani jest!
Przyznam się Pani, że byłem strwożony…Siadam sobie dzisiaj do Legionu, i nagle wpadam na takie coś…
Wisi to od wczoraj. I w sumie nic się nie dzieje.
Teraz się dopiero dowiedziałem, że miała Pani na to oko.
I chwała Pani.
Chcę jasno stwierdzić. Ja Pana Jacka mogę sobie lubić. I powinnienem go lubić jak każdego Innego.
No ale niestety, jeśli ktoś zamieszcza takie teksty, to trzeba reagować. Ja zareagowałem nieudolnie, jak potrafiłem. Dziwię się bardzo, że dyżurni teologowie nie zauważyli problemu…
Kiedy słysze o jedynie słusznej Tradycji i że Msza Trydencka od początku była dana w swej ponadczasowo doskonałej formie, wychodzi mi jak wół przez malowane wrota, że Jezus i Dwunastu też musieli się mylić.
A jednak to nie oni się mylą…
Panie Grzegorzu:
1. Bardzo proszę niech Pan tak bezczelnie nie kłamie. Jeśli nawet nie był Pan nigdy na Tradycyjnej Mszy Świętej, to z całą pewnością miał Pan okazję zobaczyć zdjęcia lub filmy. Tak więc pisząc tu, że kapłan modli się nie twarzą do tabernakulum lecz korzysta z kompasu, by odnaleźć kierunek wschodni, to po prostu Pan kłamie.
2. Gdyby miał Pan okazję odwiedzić jakiś nie zdewastowany przez modernizm kościół katolicki, to bardzo proszę postarać się odnaleźć coś co nazywa się “AMBONA”. Jest to miejsce, z którego kapłani przed SW II wygłaszali kazania. Jak Panu się już uda to znaleźć to przekona się Pan o tym, że zawsze były one stawiane tak aby kaznodzieja stał bokiem do tabernakulum.
Tak więc pisanie, że tradycyjni odważali się stawać tyłem do tabernakulum to kolejne kłamstwo pańskiego autorstwa.
3. A teraz zdradzę Panu coś czego Pan nie wie. Proszę czytać uważnie, bo nie będę się powtarzał. Tabernakulum to miejsce gdzie przechowuje się Ciało Chrystusa. Katolicy wierzyli, że staje się nim hostia po konsekrowaniu jej przez kapłana w trakcie Mszy Świętej. To właśnie jest to Sacrum, które kiedyś było najważniejszym elementem, jądrem każdej katolickiej świątyni. Kościoły projektowano jako obudowanie tabernakulum czcią i chwałą.
To tyle co mam Panu do powiedzenia.
Polemizował z Panem nie będę, bo szkoda mi czasu na użeranie się z człowiekiem nieuczciwym.
Panie Karolu
1. Moim zdaniem ten tekst jest katolicki
2. Nie mam zamiaru kasować jakiegokolwiek komentarza. Nie rozumiem, nie umiem sobie wyobrazić powodu dla którego miałbym tak uczynić. Pana wpis będę sobie czytał od czasu do czasu, aby mieć powód do głębszego namysłu nad sobą i światem.
3. Swego czasu zamieściłem tu bogato ilustrowany tekst o tym jak skutkiem posoborowej reformy zmieniają się priorytety w architekturze wnętrz kościołów katolickich. Nikt z nim (Kilka uwag o architekturze wnętrz) specjalnie nie polemizował, bo zresztą trudno z faktami polemizować. Jednak nie było też śladów zastanowienia nad tym co właściwie się dzieje i dlaczego.
Kiedy pojawia się się wywiad w którym próbuje się wyjaśnić przyczyny zmian, to podnosi się wielkie larum.
Nie wiem co mam o tym myśleć.
Panie Jacku.
Dziękuję, że w tak spokojny i wyważony sposób zareagował Pan na moją reakcję…
Przyznam, że jestem bardzo zaskoczony, bardzo mile zaskoczony. Tym bardziej, że mój pierwszy komentarz pisałem ad hoc, winien być lepiej sformułowany.
Co do wystrojów współczesnych kościołów – pełna zgoda. Dobrze pamiętam Pański tekst. Obrazy przedstawione na tamtych zdjęciach oglądałem ostatnio na własne oczy.
W swojej ostatniej notce, tej o Marszu, wspominam o tej sprawie. Proszę zajrzeć.
A teraz o sprawie kolejnej.
Panie Jacku.
Ja, i również Administrator protalu, i wiele innych osób, nie możemy tolerować poniżania osoby i dzieła błogosławionego Jana Pawła II.
I proszę nie wymagać, że będziemy się ze swojego stanowiska tłumaczyć.
Słońce też się nie tłumaczy, że świeci. Świeci i już.
Nad czym tu deliberować.
Proszę się nie gniewać, musiałem napisać jak się sprawy mają.
Pani Judyto
1. Dziękuje Pani za dokładne i dość uczciwe zaprezentowanie historii Bractwa Świętego Piusa X. Pani tekst pokazuje jaką walkę toczył arcybiskup Lefebvre rozdarty pomiędzy chęcią zachowania posłuszeństwa Watykanowi z jednej strony, a pragnieniem zachowania wiary i wierności Bogu z drugiej. To że walka ta została przez niego przegrana spowodowane było tym, że pozycja modernistów (lub jak twierdzą inni masonerii) jest w Kościele bardzo mocna. Ja i jeszcze kilka osób
http://www.pch24.pl/strategia-nakreslona-przez-vaticanum-ii-okazala-sie-kompletna-klapa,10872,i.html#ixzz2GlVbcVC4
http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=9351&Itemid=46
http://sacerdoshyacinthus.wordpress.com/2013/05/12/adagium-kaplanskie/
widzę, że w Kościele Rzymsko Katolickim źle się dzieje. Powody tego stanu rzeczy jakie się przytacza są podobne, lub takie same jak te, o których mówi Bractwo Świętego Piusa X. Nieodparcie przychodzi na myśl święty Atanazy.
2. Pisze Pani, że tym razem tekst nie został usunięty, bo został odpowiednio potraktowany przez społeczność Portalu. Potrafiła się ona przed nim obronić. Czy wydaje mi się, czy też tekst O liście Konferencji Episkopatu Polski „O zagrożeniach” z http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=9351&Itemid=46
został usunięty z obawy, że koledzy mogliby sobie z nim nie dać rady?
A może to ja popełniłem jakiś błąd i po prostu go jednak nie wkleiłem? Bo chyba jest taki zwyczaj, że jak się coś wycina to się powiadamia? O uzasadnieniu nie wspominając.
3. Moim zdaniem to co robicie z moimi wstawkami to są działania nie w obronie Kościoła, a na jego szkodę. Jeśli Bractwo nie ma racji, to jego działania tylko Kościół wzmocnią, lecz jeśli rację ma, to …
4. Żyłem w komunie dostatecznie długo, aby jej język, sposób argumentacji i inne cechy poznać, i wszystko to znienawidzić. Gdybym takie cechy znalazł u księdza Karola Stehlina nie potrafiłbym tego znieść, a słuchałem go wiele już godzin. Może i Pani spróbuje?
http://www.ospn.opole.pl/?p=art&id=700
Ksiądz Karol jest z urodzenia Niemcem, kilka lat spędził na misjach w Afryce, a od kilkunastu jest przełożonym na Europę wschodnią. Nie wiem doprawdy gdzie mógł przejść szkolenia o jakie go podejrzewacie – moim zdaniem – niesłusznie.
5. W rozmowie z gwardianem klasztoru franciszkanów w Opolu zapytałem dlaczego na Dni Modlitwy o Jedność Chrześcijan zaprasza się nie tylko pastorów, ale nawet rabinów, a nie zaprasza się lefebrystów. Usłyszałem: “No, ale przecież oni są w Kościele”.
No i co Pani na to?
Bo ja mu uwierzyłem.
Serdeczne dzięki za wsparcie.
Nie wiem czy Pan, czy kto inny jest tu teraz kierownikiem, ale na wszelki wypadek do Pana zwracam się z prośbą:
Proszę o zawiadomienie mnie kiedy coś mojego będzie wyrzucone, albo i ja sam.
Żebym się niepotrzebnie nie fatygował.
Dzięki serdeczne za szczerość i uczciwość.
Pytanie ogólne:
Czy jak tu wstawię to:
http://www.ospn.opole.pl/?p=art&id=700
to też się zdenerwujecie?
Artykuł ja usunęłam i zapomniałam do Pana napisać. Przepraszam.
Wyjaśnię sprawę wieczorem, bo teraz nie mogę (praca).
Panie Jacku posłuszeństwo, posłuszeństwo. Proszę zapoznać się z historią życia Świętego O. Pio.
Serdecznie przepraszam, za brak należytej staranności w działaniach naszej drużyny moderatorskiej.
Dołożę wszelkich starań, aby się to nie powtórzyło.
Zawiadomienie się Panu bez dwóch zdań należało.
Jednak decyzję o usunięciu uważam za słuszną. Jestem za otwartą rozmową na każdy temat, ale jest ona możliwa tylko przy potwierdzonym słowem i czynem zachowaniu przekonania o dobrej woli po przeciwnej stronie. Jednak podobne insynuacje jak ta:
“wiedzieć wszak trzeba, że dla KEP Kościół Katolicki powstał na Soborze Watykańskim II – stąd pierwszym papieżem nie był św. Piotr ale Jan XXIII”
– są takiego przekonania jawnym i bezdyskusyjnym zaprzeczeniem.
Jestem przekonany, że potrafi Pan ocenić uczciwość tez cytowanych tekstów. Proszę o dochowanie staranności i wrażliwość na fałszywe tony sarkazmu, insynuacji i obłudy.
A jeśli trzeba polemizować czy dyskutować w sprawie artykułów, które wykraczają poza drogę prawdy, nie musimy ich tu powielać – wystarczy odnośnik (hyperlink).
Ależ bardzo proszę.
Ja również jestem Panu wdziczny za to, że wobec trudnych okoliczności, nie wyzbywa się Pan zwykłej życzliwości i przyzwoitości.
Trwajmy w tym.
Czy mogę oczekiwać na jakąś rzeczową polemikę z tezami przywołanych powyżej tekstów?
Zawsze wierzyłem, że nie ma głupich pytań. Tylko odpowiedzi mogą być głupie.
Niektórzy się na mnie obrażają,niektórzy mnie obrazić usiłują, a ja uważam, że ważne jest, aby Boga nie obrażać.
Pozostaję z nadzieją.
Pozdrawiam wszystkich dyskutujących.
Panie Jacku tak, jak obiecałam wieczorem. Będę miała parę pytań, bo tu o nie spieranie się chodzi, ale o naszą wiarę. Zbyt wielu w historii nami manipulowało.
Ks. prof. Guz, który jest największym autorytetem teologicznym i filozoficznym w Polsce mówi, że Soboru II nie udało się ( małej grupie wewnątrz Kościoła- np. filozofowi Karlowi Rahnerowi,który bazował na Heglu, a w Polsce m. in biskupowi Zycińskiemu) sprotestantyzować, co zarzucają Kościołowi tradycjonaliści, lefebryści i ks. Stehlin, bo z istoty(nauki/filozofii) płynie forma liturgii. Ks. Stehlin nie jest lepszy w te klocki niż prof. Guz i to powinno zamknąć dyskusję- jak ktoś nie rozumie profesora, niech uwierzy. Judyta była na tym wykładzie, powinna pamiętać bo każde zdanie Guza jest epokowe. U Guza są wszystkie odpowiedzi na pytania współczesności, wystarczy go pokornie słuchać.
Od 30 min; 42 sek
Panie Jacku, nie znam zbyt dobrze sporu między FSSPX i resztą Kościoła, więc z góry przepraszam za błędy, które mogę popełniać, proszę mnie w razie czego skorygować. Trzymałem się od FSSPX na dystans za sprawą napastliwych publikacji i komentarzy (atakujących papieży) ze strony osób nazywających siebie tradycjonalistami (np. Jana Pawła II nazywają antypapieżem i masonem). Jest dla mnie sprzecznością bronić świętości Kościoła katolickiego i jednocześnie zwalczać papieża oraz buntować przeciw niemu wiernych. Czy Pan nie widzi w tym sprzeczności?
Jeśli chodzi o polemikę z zawartymi w wywiadzie tezami to proszę o wyjaśnienie mi kilku początkowych tez ks. Stehlina.
Jeśli to prawda, po co Pius V po Soborze Trydenckim w 1570 roku opracował kanon mszy trydenckiej i nakazał wdrożyć jego postanowienia? Nie widzę potrzeby wdrażania w XVI w. rytu, który wszyscy stosują od czasów Chrystusa. Albo Pius V źle rozeznał wtedy sytuację, albo obecnie ks. Stehlin nie ma racji.
Pomijając cytowane wcześniej zdanie, cała odpowiedź na pierwsze pytanie “czym Msza Trydencka w istocie jest” pasuje do współczesnej Mszy św. “posoborowej”. Jeśli w tej odpowiedzi jest opisana istota Mszy Wszechczasów to wszystkie wymienione przez ks. Stehlina cechy występują także w Mszy św. posoborowej, czyli jej istota jest taka sama (to wynika z jego wypowiedzi), więc spór być może jest sztucznie pompowany, bo istota mszy pozostaje taka sama.
Ta odpowiedź “Jest dokładnie odwrotnie” jest nieuprawnionym uogólnieniem, które powoduje, że ta teza ks. Stehlina jest nieprawdziwa. Odwrotność tego, co powiedział wcześniej oznaczałaby np., że po SVII:
– Eucharystia NIE JEST JUŻ najdroższą perłą, którą Pan Jezus Chrystus pozostawił Kościołowi
– NIE śpiewa się już na Mszy św. z ziemi do Nieba, do Wiczności
– Msza Św. NIE JEST JUŻ w pyle tego świata wprowadzeniem obceności Pana Boga
– Msza Św. to NIE jest już obecność odwiecznego Boga wcielonego
itd. Jeśli Mszę św. “posoborową” przedstawimy jako przeciwieństwo tego, co ks. Stehlin przedstawił jako istotę Mszy św., to wychodzą nam same bzdury, tj. nieprawdzie rzeczy. Oczywiście pod tymi zdaniami ks. Stehlin by się nie podpisał, więc był to zatem taki chwyt erystyczny, coś na podobieństwo czarnego PR w marketingu.
Proszę mi wytłumaczyć, czy ja źle zrozumiałem słowa ks. Stehlina, czy on się niezręcznie wypowiedział.
Szanowny Panie!
Jeśli chodzi o naturę i historię sporu pomiędzy Bractwem, a Watykanem to najlepiej jest przeczytać powyżej tekst Judyty oraz dla uzupełnienia opis tych samych faktów przedstawiony przez aktualnego przełożonego Bractwa http://news.fsspx.pl/?p=2641
Co do wypowiedzi księdza Stehlina, to “chwytanie go za słówka” nie jest zajęciem zbyt sensownym, gdyż pomimo tego, że poczynił on w języku polskim spore postępy, to jednak bardziej należy zwracać uwagę na ducha jego wykładu niż na detale.
Mówiąc w skrócie różnice pomiędzy mszą trydencką, a nową są następujące:
1. Kierunek “sprawowania” – przodem lub tyłem do tabernakulum
2. Zasadnicza wymowa
– Bezkrwawe powtórzenie ofiary krzyżowej Chrystusa. Mszę sprawuje kapłan, a wierni tylko są obecni, są świadkami.
– Uczta eucharystyczna, agapa, spotkanie ludzi by oddać cześć Bogu, ale i wzajemnie się zbratać. Kapłan jest przewodniczącym zgromadzenia z jak największym współudziałem wiernych.
(Znam co najmniej jeden przypadek kiedy kapłan przekonał ministranta, iż Komunia Święta to nie przyjęcie Chrystusa, a tylko wspominanie Ostatniej Wieczerzy)
3. Język modlitwy – łacina – język lokalnej wspólnoty
4. Geneza rytu
– Do soboru trydenckiego stosowane było wiele różnych rytów wykształconych przez rozmaite lokalne społeczności. Na soborze wybrano jeden z nich jako najwierniej oddający ducha Ostatniej Wieczerzy (i dlatego mówi się,że ten ryt pochodzi od Jezusa) i zalecono do powszechnego stosowania.
– Po SW II powołano zespół w którym było dwóch czy trzech pastorów, a nawet podobno rabin. Zespół ten “skomponował” Novus Ordo z nadzieją, że taka liturgia przyciągnie do Kościoła “braci odłączonych” oraz uczyni go bardziej “otwartym na świat”.
Bractwo uznaje Novus za mszę ważną, lecz obarczoną poważnymi błędami.
Stosunek do Papieża – Nie należy mylić Bractwa Świętego Piusa X z tak zwanymi “sedewakantystami” uznającymi, że od śmierci Piusa XII Kościół nie posiada Papieża. Nie są oni w żaden sposób z Bractwem powiązani. Uznaje ono zwierzchność Papieży, lecz nie akceptuje pewnych gestów i zachowań jako niezgodnych z Tradycją i podstawowymi zasadami wiary. Bractwo stara się o uznanie przez Watykan pewnych dokumentów SW II za błędne, niezgodne z Tradycją i powodujące samozniszczenie Kościoła, a przede wszystkim masową utratę wiary przez wiernych i duchowieństwo.
Nie posiadam żadnego wykształcenia w opisanych sprawach i z tego powodu dla wyrobienia sobie własnego zdania odsyłam raczej do przywołanych powyżej linków i innych tekstów na podanych stronach.