Circ i Insane napisali kilka merytorycznych komentarzy, które rip LunarBird CLH uznał za przekraczające dopuszany przez niego poziom idiotyzmu i skasował.
Uważam, że warto jednak, aby czytelnicy mogli sami ocenić ich treść:
rip LunarBird CLH
Wysłany 24.03.2013 o 01:34 | W odpowiedzi na circ.
Ciekawi mnie na jakiej zasadzie przyznajesz chrześcijaństwu wyłączność na słowo „mesjasz”. Wydaje ci się, że wcześniej takich mesjaszów, zbawców świata nie było? A celtycki Lleu Llaw Gyffes to co, pies?
Japończycy bawią się konwencją. Dla nich „mesjasz” to takie samo słowo jak każde inne i wcale go z Jezusem nie kojarzą. A i idea zbawcy świata nie jest jakimś oryginalnym wymysłem chrześcijaństwa.
Widzisz w tej scenie, żeby była mowa o Bogu-człowieku? Nie. Mowa jest po prostu o osobie, która ratuje świat przed zagładą. W takim sensie, nie w innym, jest używane tutaj słowo „mesjasz”. Mogło zostać użyte każde inne, czep się więc raczej tłumacza.
Insane
Wysłany 24.03.2013 o 02:21
Anime, w takim nawet najbardziej powierzchownym ujęciu, jest po prostu pogańskie i jeśli tam się roztrząsa „poważne” kwestie, ukryte pod powierzchnią dość infantylnej formy, nie zmienia to faktu, że nasza Cywilizacja też je roztrząsa od 2500 lat i zaszła o wiele dalej w odpowiedziach, niż Japończycy w pytaniach. te kwestie są dziś może atrakcyjne, bo nasza własna kultura została pogrzebana przez barbarzyńców w garniturach, ale słabo obeznany człowiek wyciągnie z tej sytuacji wniosek o jakiejś niesamowitej głębi Japońskiej kultury, bo porówna ją z gruzami własnej. To po pierwsze.
A idąc głębiej:
Jako nastolatek oglądałem „Czarodziejkę…” – jest to anime z gatunku „dziewczyńskiego”, w zamyśle nie jest adresowana do nastoletnich chłopców, ale te długonogie czarodziejki w spódniczkach, które więcej odkrywają, niż zakrywają… faktu oddziaływania na popęd seksualny młodych chłopaków nie da się tu nijak zanegować.
A idąc jeszcze głębiej:
Po „Czarodziejce…” przyszedł czas na bardziej męskie anime – „Dragonball”, następnie „Bleach”. Na „Bleach’u” moja kariera oglądacza „chińskich bajek” się zakończyła. W obydwu tych seriach mamy do czynienia z pełnoobjawową duchowością Azji, obcą naszej, Europejskiej, Katolickiej. Można tu mówić wręcz o przekazach inicjacyjnych. Odniesienia filozoficzne i mistyczne są zupełnie obce. W „Dragonballu” mamy rasę Sayan, wojowników, w „Bleachu” mamy Ichigo, człowieka, który zostaje bogiem śmierci. W miarę rozwoju fabuły obserwujemy rozwój duchowy tych postaci, który opiera się na znanych azjatyckich schematach z energią ki/chi. Mamy więc zupełnie obcą antropologię. Zamiast duchowej duszy jest bezosobowa energia. Najlepsze przychodzi na najwyższych stopniach rozwoju, które w jednym i drugim anime oznacza „oswojenie” dzikich, zwierzęcych instynktów i ich internalizację. Ostateczną formą sayanina jest człowiek-małpa. na wczesnych etapach rozwoju postać małpy jest dzika i nieokiełznana, kieruje się ślepą rządzą krwi i zniszczenia. Na ostatnim etapie ta dzicz zostaje opanowana i staje się źródłem najwyższej, nadludzkiej siły wojownika. W „Bleachu” mamy demoniczne alter-ego bohatera, które próbuje nim zawładnąć od wewnątrz. jest to jego wewnętrzny „cień”, najbardziej prymitywne instynkty żądzy krwi i mordu. Rozwój – jak wyżej – wojownik osiąga ostateczną doskonałość poprzez pokonanie swego demonicznego „cienia” i wchłonięcie jego siły. Okiełznany demon staje się źródłem nadludzkich mocy, używanych w chwili zagrożenia życia – wtedy na twarzy bohatera pojawia się demoniczna maska, jego siły zwiększają się wielokrotnie i staje się niepokonanym wojownikiem. Mroczny, dziki element naszej natury jest kluczem do potęgi. to, co na niższych poziomach rozwoju objawia się szałem czy amokiem, na wyższych jest już używane świadomie, pod kontrolą – ludzka i zwierzęca/demoniczna siła stają się jednym. To są stałe elementy w japońskich produkcjach, nie tylko anime, ale i w grach. w większości z nich mamy motyw furii, transu, przełamania jakiejś bariery – bohater zyskuje wtedy na krótki okres nadludzkie moce, staje się potężny. jest to motyw czystko gnostycki, oznaczający zespolenie dwóch przeciwstawnych sił yin-yang, „światła” i „ciemności”, które na najwyższym poziomie są jednym, stanowiąc zasadę absolutną. To samo mamy przecież u Lutra, Hegla, Marksa, w ideologii „nowej lewicy” – jedność przeciwieństw, rozumienie bytu jako sprzeczności. I to się ostatecznie kryje pod słodką powierzchnią mangi/anime. tak że wcale tak różowo nie jest.
Circ:
Wysłany 24.03.2013 o 02:22
Lunar. Pomodlę się za Ciebie. To co opisałeś, to obca chaotyczna duchowość. I co że daje do myślenia, skoro to ”myślenie” bazuje na fikcji, a jego kręgosłup jest swoisty?
//Zagato zorientował się w uczuciach Emeraude, zakochał się w niej i po prostu stwierdził, że guzik go obchodzi taki kraj, który by istnieć musi zrujnować szczęście niewinnej dziewczyny.(…..)
I tu zaczyna się problem. Czy kraj ma prawo wymagać od jednostki poświęcenia własnego szczęścia w imię ogółu? Czy taki kraj ma prawo istnieć, jeśli musi przy tym deptać ludzką tragedię? Kto miał rację, Emeraude poświęcając się dla ogółu, czy Zagato stwierdzający, że Cephiro jest krajem zbrodniczym i nie zasługuje na istnienie?
Mam ponad 30 lat i odpowiedź nie jest dla mnie taka oczywista. Mam niemiłe wrażenie, że postawiony w sytuacji Zagato mógłbym skończyć dokładnie tak samo, jak i on.//
Jak to możliwe, że odpowiedziałeś prawidłowo na ankietę księdza, a tu masz problem z prostszą odpowiedzią? Czy twoja osobowość nie rozdwoiła się na dwie sobie obce?
Myślenie nie jest wartością samą w sobie. Potwory XX wieku też myślały i też ”walczyły o pokój”. Co z tego, że tam występuje jakieś zawieszone w próżni ”dobro i zło”, skoro obie strony tak samo się zabijają?. Znamy mnóstwo wojen kiedy każda strona mówiła o sobie, że jest dobra. Chrześcijaństwo jasno definiuje dobro i zło.
Kiedy moje dzieci zaczęły oglądać Mangę, i zerknęłam od razu widziałam co jest w tym grane, bo przecież jestem świadomym twórcą- lolitki o ciałkach 18-latek z głowami i oczyma niewinnych maluchów, głosy małych dzieci,stroje 5-6 latków na ciałach barbi, pozy wdzięczne i kuszące, dorosłe, siadanie z rozłożonymi nogami, potrząsanie włosami, prężenie ciała, w dialogach gra erotyczna i perfidia romansów dla dorosłych, wszystkie uwodzenia, sztuczki, gry, ”kamera” pokazująca nogi z pozycji asfaltu, zaglądająca pod spódniczki, mnóstwo agresji i magii. Jasno widać ducha pedofilii i wszystkie techniki temu służą, do tego zmierzają, jasno specyficzne upodobania i cele autorów, bo to cała grupa ludzi.
Wiele dni przyglądałam się temu zjawisku, czytałam fora Mangi szukając ukrytych pedofilów, bo to najlepsze miejsce do łowów i rzeczywiście wiele dialogów wskazywało na taką działalność, zaprzyjaźniali się z dziećmi, pytali między wierszami w jakim mieszkają mieście, zacieśniali znajomość. Nie miałam czasu ani środków by skończyć sledztwo, ale napisałam na stronę która reklamowała się pod hasłem ”zgłoś pedofilię”, dziś już wiem, że była to strona Jakuba Śpiewaka. Odesłano stamtąd mnie na policję. Dzwoniłam więc na policję, powiedziano mi, że oni nie prowadzą takich śledztw, i gdybym miała dowody, to tak. Wiadomo przecież, że by mieć dowody trzeba by tam siedzieć miesiącami, załozyć posłuchy, zrobić prowokację, czyli mieć możliwości.
Sytuacja była w każdym razie opresyjna, bo moje dzieci były w takim wieku, że domagały się uzasadnień czemu nie wolno im oglądać Mangi, a były za małe, by tłumaczyć im brudy. Nie było dobrego wyjścia, jak tylko wziąć ich nienawiść, bunt, rozżalenie na klatę, zabronić bez tłumaczeń. Dopiero kiedy dorastają nam dzieci, rozumiemy własnych rodziców. Tak działa Boża sprawiedliwość, prawda prędzej czy później wyjdzie. Zostaje wstyd i konsekwencje buntu.
Circ:
Wysłany 24.03.2013 o 03:23
Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu
Proszę o wyjaśnienie słów występujących w Ewangelii Św. Mateusza: „Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone” (Mt 12, 31).
Powyższe słowa wypowiedział Jezus po cudownym uzdrowieniu człowieka opętanego. Zdumieni świadkowie cudu obwołali Jezusa Synem Dawida, czyli Mesjaszem. Jednak zaślepieni faryzeusze .oświadczali: „On tylko przez Belzebuba, władcę złych duchów, „wyrzuca złe duchy” (Mt 12,24). To posadzenie o zmowę z szatanem Jezus uznał za bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu. Przez Chrystusa bowiem działał sam Duch Boży. Chrystus, broniąc się przed tym bluźnierczym zarzutem, oznajmia, że ten grzech nigdy nie zostanie odpuszczony, ani w tym życiu, ani w przyszłym. Bluźnierca bowiem zatwardziałe trwa w złym i dobrowolnie odłącza się od miłosierdzia Bożego.
Katechizmy wyliczają sześć grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, świadczących o wyjątkowej zatwardziałości grzeszników:
1. grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego,
2. rozpaczać albo wątpić w łaskę Boża,
3. sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej,
4. nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej,
5. mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia,
6. umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.
// A Japończycy zrobili postać wybawcy świata taką samą jak w setkach europejskich książek, nazwali ją mesjaszem bo to patetycznie brzmi i już wrzeszczysz, jakby się świat miał zawalić.//
Nie będziesz używał imienia Pana, Boga twego, nadaremnie, bo nie ujdzie karania, kto by dla próżnej rzeczy użył imienia jego.
Notka nie miała nic wspólnego ze zgodnością mangi i anime z katolicką teologią, bo podejmowanie dyskusji na ten temat uważam za bezcelowe. Tak jak bezcelowe byłoby dyskutowanie zgodności z katolicyzmem treści dramatów greckich czy też trylogii Tolkiena.
Czy FIKCJA LITERACKA jest zgodna z katolicką teologią to dla mnie w najlepszym wypadku mało istotny temat do rozważań. Bo to fikcja literacka po prostu. Jak ktoś fikcję literacką traktuje poważnie, to ja mogę tylko zdziwić się głupocie tego kogoś.
A nad tym debilizmem proponuję chwilkę pomedytować, bo to kryształowy przykład zatwardziałego, katolskiego FANATYZMU RELIGIJNEGO. Nie dość że słowo “mesjasz” za cholerę nie może być uznane za imię Boga, to jeszcze mowa o dziele autora, który jako niekatolik treści przykazań nie podlega.
Idąc śladem tej popieprzonej logiki powinniśmy natychmiast zakazać czytania dramatów greckich, bo nazywanie w nich bogami bogów greckich jest bluźnierstwem z punktu widzenia katolickiej teologii. I “Starej baśni”, z podobnego powodu. I jeszcze parę innych lektur by się znalazło. Tymczasem patrzcie, uczą się ich dzieci w szkole, a Papież jakoś nie reaguje.
J.R.R. Tolkien – katolicki mistrz fantasy
http://www.pismo.poloniachristiana.pl/J-R-R–Tolkien—katolicki-mistrz-fantasy,32,0,983,1,PCH,numer.html
[Tolkien] „Z mroku mojego życia, tak bardzo zawiłego, stawiam przed tobą jedną wielką rzecz, którą trzeba kochać na ziemi: Najświętszy Sakrament… Tam znajdziesz romantyzm, chwałę, honor, wierność, prawdziwą ścieżkę wszystkich swoich miłości na świecie i coś więcej: Śmierć; dzięki boskiemu paradoksowi tę, która kończy życie i żąda oddania wszystkiego, a jednak dzięki smakowi (lub przedsmakowi) której można utrzymać to, czego poszukujesz w ziemskich związkach (miłość, wierność, radość), lub nadać im ten charakter rzeczywistości, wiecznej trwałości, której każdy człowiek pragnie z głębi duszy”.
Osobiście uważam, że najwłaściwszą perspektywę patrzenia na życie i twórczość autora Władcy pierścieni wskazał sam Tolkien. Jak napisał Joseph Pearce: „Tolkien uznał, że istnieje pewna «skala znaczeń» faktów z życia autora. Następnie podzielił te wydarzenia na trzy kategorie, mianowicie «bez znaczenia», «bardziej znaczące» i «naprawdę znaczące»”. W odniesieniu do ostatniej grupy Tolkien stwierdził: „Jest też kilka podstawowych faktów, które bez względu na to, jak sucho zostaną podane, są rzeczywiście ważne. Na przykład urodziłem się w 1892 r. i we wczesnym dzieciństwie mieszkałem w «Shire» sprzed ery mechanicznej. Co może ważniejsze, jestem chrześcijaninem (można to wydedukować z moich opowieści), a w istocie rzymskim katolikiem”. Sądzę, że te cytaty stanowią rodzaj klucza, którym możemy otworzyć drzwi prawdziwej historii życia Johna Ronalda Reuela Tolkiena i rozumienia jego ponadczasowej twórczości.
Swoją drogą Asadow muszę jasno powiedzieć, że publikując te komentarze nadużyłeś władzy administratora w prywatnym celu. Konkretnie w celu podważenia sposobu w jaki niezależny bloger moderuje komentarze na własnym blogu. To jest wyjątkowe świństwo.
Jak już chcesz krytykować moje postępowanie, to miej przynajmniej tyle godności by robić to z pozycji PRYWATNEGO BLOGERA a nie używać w tym celu swojej władzy administratora. Bo ty jesteś wielki admin, sięgniesz se do skasowanych komentarzy i wykorzystasz do prywatnej notki bo ci wolno.
Miałem o tobie deko lepsze zdanie. Jak widać niesłusznie.
Ale nie o katolickim bogu pisał w Trylogii, tylko o bogach Śródziemia. Bluźnierca!
Nikt Ci nie każe rozważać czegokolwiek, choć zasadniczo nauczanie KK nakazuje rozważać… wszystko :)
A wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść.
Czy nie warto rozważać, jak mają się do mojej wiary rzeczy na które poświęcam czas?
Np. na poznawanie jakiejś fikcji literackiej?
Czy mnie wzbogaca, czy tylko tracę godziny, które mógłbym lepiej spożytkować?
Nie jest dobrze, dziesietniku..
Tu sie ostatnio malo dzieje. Lunar wychylil sie ze swoim konikiem. Bylo niemal oczywiste, ze gdy go od bluzniercow zaczna jechac, to wezmie sie za udowadnianie swojej tezy z nozyczkami w rekach ludnosci, jako zbawiennej dla atmosfery.
No i co teraz.. Dobrze, ze mu nie wstawiles z powrotem w bloga..
Nie bronie tu jego decyzji, gila mnie. Chodzi o prawo do decyzji, ktore podwazasz..
Chyba moj komentarz spozniony sie stal..;p
No soooz..;p
Nieprawda, to portal katolicki i obowiązuje nas nauczanie Kościoła Katolickiego.
Publikujesz poglądy na temat obcej teologicznie i filozoficznie literatury i kasujesz komentarze odnoszące się merytorycznie do przedmiotu Twojej notki.
Mój cel nie jest prywatny, jest nim obrona zgodności prezentowanych tu poglądów z nauką naszej wiary.
Nie nadużyłem władzy administratora, bo Insane i Circ tak samo mają prawo własności do swoich komentarzy. Mogłem ich poprosić o zogdę na użycie tych tekstów, ale nie musiałem tego robić, bo wiem, że by mi jej udzielili.
Naprawdę nie wiem dlaczego pogańska wiara greków traktowana przez greckich autorów na poważnie w ich dramatach ci nie przeszkadza, a traktowane niekoniecznie aż tak śmiertelnie poważnie przez autorów tematy z japońskiej mitologii już są tragedią.
Podwójne standardy?
Jak ci się wydaje, autor “Bleacha” na poważnie wierzy w istnienie facetów w czarnych shihakusho zabijających potwory wokół nas? Czy może to dla niego luźna wariacja na temat?
A poza tym przepraszam, jak mi zaczniesz twierdzić, że ty czas wyłącznie przeznaczasz na poznawanie wiary i nigdy nic nie czytasz po prostu dla rozrywki to ci się po prostu bezczelnie roześmieję w twarz.
Weź przeciętny dramat grecki i “zważ” ile ma w sobie informacji.
Porównaj to z np. “Ghost in the shell”.
Co łatwiej jest przeanalizować i zrozumieć cały przekaz?
W przypadku starożytnej literatury jej “pogańskość” widać jak na widelcu – łatwo się przed nią bronić. Kiedy jednak zostawisz swojego sześciolatka przed ekranem z dwugodzinnym anime – nie masz pojęcia czym tak naprawdę nasiąknie.
To nie chodzi o to, że dzieci czytając mangę uwierzą literalnie we wszystko, co się tam pojawia.
Najlepiej chyba załapują aksjologię. Po moich dzieciach, z którymi sam oglądałem DBZ zobaczyłem niezwykły kult siły fizycznej i sprawności w walce. Trudno mi powiedzieć, czy miało to duże znaczenie w ich odejściu od wiary. Myślę, że gdybym ten czas poświęcał na zabieranie ich na msze niedzielne, może byłoby z nimi dużo lepiej. To oczywiście nie jest bezpośrednim argumentem przeciw mandze. Można ją czytać i praktykować wiarę. Jeśli jednak wiem, że coś jest sprzeczne albo nawet tylko obojętne wobec Chrześcijaństwa, jako rodzic powinienem być z tym bardzo ostrożny.
Przyznaję, że coraz mniej. Ostatnio czytałem Pratchetta, Vonneguta, Dicka i Londona. Muszę przyznać, że ten ostatni był najciekawszy. Właśnie dlatego, że łatwo było wyłapać okruchy prawdy (nie w sensie faktograficznym, ale jakiejś ogólnej prawdy o człowieku).
Jeśli ktoś konfabuluje, nawet z wdziękiem – w końcu staje się to strasznie nudne.
Po pierwsze absolutnie każde niechrześcijańskie dzieło jest “obce teologicznie”. Nie ośmieszaj się twierdzeniem, że to tylko manga i anime. A dramaty greckie? Iliada? Odyseja? Cała poezja rzymska? Dlaczego jakoś nie widzę cię walącego notki w obronie katolicyzmu straszliwie zagrożonego POWSZECHNIE CZYTANYMI dramatami greckimi?
Manga i anime cię uwiera bo niechrześcijańska. A niechrześcijańska legenda o Świętym Graalu cię nie uwiera. Niechrześcijańska sztuka grecka i rzymska też nie. Niechrześcijańskie opowieści z nordyckiej mitologii w kreskówkach Marvela też są ci obojętne. Że o niechrześcijańskiej choince na Boże Narodzenie i niechrześcijańskim dzieleniu się jajkiem na Wielkanoc nie wspomnę.
Ty w ogóle masz świadomość tego, w jakiej kulturze żyjesz czy Circ ci sprała mózg do reszty swoim fanatyzmem?
Po drugie tematem notki nie była zgodność mangi i anime z katolicką teologią, więc komentarze na ten temat były bezcelowe. Powinien to wiedzieć każdy, kto jako tako umiał czytać. Mają Circ i Insane blogi? Mają. Więc nie rozumiem dlaczego taką zbrodnię popełniłem wyganiając ich z dyskusją nie na temat na ich własne blogi, bo u mnie mi szkoda miejsca na takie bezcelowe gderanie. Z góry wiadomo, kto ten temat wywołuje i po co jest mu to potrzebne. Bynajmniej nie po to, by podyskutować, ale w celu klasycznego palenia heretyków na stosach.
I kto tu się ośmiesza.
Zrób ankietę w podstawówce i zobacz ile dzieci kojarzy o co chodziło w Antygonie, a ile może Ci dokładnie opisać x odcinków “Czarodziejek z księżyca” czy innych pokemonów?
Katolicy! Nowe zagrożenie! Podobno ludzie masowo czytają dramaty greckie!
Grozi nam powrót do wiary w boskich mieszkańców Olimpu!
Jak dla mnie “Ghost in the Shell” jest o wiele bardziej aktualny niż dramaty greckie. Jak cybernetyka stanie się codziennością (a stanie się i to nie dalej niż w ciągu nastepnych 100 lat), to sam się o tym przekonasz.
Idziemy prostą drogą w stronę świata przedstawionego w GitS i tylko ślepiec może tego nie zauważać. A to rodzi bardzo konkretne problemy.
Czy ja twierdzę, że popełniłeś jakąś zbrodnię?
Mówię tylko, że komentarze Insane i Circ były ciekawe i wartościowe.
Czy uważasz, że jeśli Tobie się nie podobały, nikt nie ma prawa ich poznać?
Ile się założymy, że daleko więcej dzieci będzie wiedzieć kto to jest Thor i jaką bronią się posługuje? To już nie jest niechrześcijańska kultura?
No właśnie.
Za 20 lat obecny 10-latek usłyszy w wiadomościach o wyprodukowaniu pierwszej partii cyborgów i się nawet nie zdziwi, że się wkłada ludzkie mózgi w sztuczne ciała. Pomyśli tylko: “ach, oglądałem kiedyś taki film”.
To się nazywa zmiękcznie odporności sumienia.
W przedszkolach niemieckich podobnie robi się w kwestiach homoseksualizmu: daje się dzieciom do nauki bajki, w których książe ma wybrać sobie żonę, ale okazuje się, że ze wszystkich, którzy przyjechali do pałacu najfajniejszy jest paź jednej z kandydatek. I żyli długo i szczęśliwie…
Circ i Insane mogły o tym napisać notki na własnych blogach. Chyba pamiętały, co w tych komentarzach było. A gdyby nawet nie, to mogły się zwrócić do ciebie o podanie im ich treści i na ich podstawie napisać notki.
Tymczasem same zainteresowane zamilkły, a w ich obronie wystąpił wielki admin… No tak, zawsze lepiej wygląda jak kogoś broni admin niż jak ten ktoś się broni sam we własnej notce, co nie?
Ciapy odpowiedzieć notką na notkę nie umieją, jak się przyjęło na blogach, i muszą się chować za plecami administratora. Śmieszne.
To nie jest oczywiste dla mnie.
Ale gdybyś dalej spytał, ‘czy wolałabyś żyć w świecie mitologii Wikingów, czy w świecie “Sailor Moon”?’ – jak sądzisz?
O debilach nie ma sensu dyskutować, bo debile z definicji nie rozumieją nic. Inteligentny człowiek przypomni sobie o dylematach Motoko Kusanagi i o rozważaniach w GitS, gdzie się kończy człowiek, a gdzie jest już tylko maszyna. I wcale mu się taka wizja nie spodoba.
Do tego dojdzie jasno w GitS wyrażone ostrzeżenie przed światem, w którym najpierw cię kłamstwami i oszustwami pakują implanty, a potem MUSISZ BULIĆ KOSZTY OBSŁUGI TECHNICZNEJ. Musisz, bo jesteś na to skazany. w tym momencie wizja implantów inteligentnemu człowiekowi, który obejrzał GitS, będzie podobać się jeszcze mniej.
I inteligentny człowiek dojdzie do wniosku, że to wcale nie takie dobrodziejstwo.
A ludzie którzy GitS nie oglądali nie pomyślą o tym i skończą jako KUKIEŁKI KONCERNÓW CYBERNETYCZNYCH zmuszone do bulenia kasy tylko po to by ich ciał nie trafił szlag.
Fajnie, tylko w mandze i anime niemal każdy homoseksualista jest przedstawiany jako taki śmieszny facet, przebierający się za kobietę i zachowujący się jak baba. W Japonii problem homoseksualizmu nie istnieje z tego prostego powodu, że żaden Japończyk nie potraktuje homoseksualisty na poważnie. Dla Japończyków homoseksualiści to nie są poważni ludzie i na pewno nie są żadnymi partnerami do negocjacji na jakikolwiek temat.
Większość dzieciaków powiedziałaby, że Czarodziejka z Księżyca jest obciachowa i wstyd ją oglądać, bo jest dla pięciolatków. I że Thor jest superaśny i ma taki wywalony w kosmos młot, i że jest silny i w ogóle…
Przejrzyj na oczy i zacznij wreszcie doceniać siłę Amerykańskiej propagandy i motywy amerykańskiego wielkiego biznesu. Amerykańskie megakoncerny piorą mózgi polskim dzieciom a ty się zajmujesz Japończykami, których Europa tak naprawdę GÓWNO OBCHODZI i którzy tworzą głównie na rynek japoński, a czy to się sprzeda na świecie, to im wisi kalafiorem.
Anime i manga to tylko garstka fanów. A zobacz ilu fanów mają kreskówki Marvela i DC. Co najmniej sto razy tyle.
I tak Cię sprowadzą do swojego poziomu i pokonają doświadczeniem. :)
To nie ja się zajmuję Japończykami.
To Ty mnie nimi zajmujesz.
Skoro walnąłeś apologetykę mangi, to nie rób aj waj, że jest jakaś polemika.
Bez odbioru.
Przepraszam, moja notka była odpowiedzią na twierdzenia Circ, że manga i anime to szajs i że nie zawierają żadnych przemyśleń i że nie można ich w ogóle nazwać częścią kultury. Tylko tyle i aż tyle.
Tematu oceny mang z punktu widzenia katolickiej teologii nie podejmowałem, bo dla mnie każdy krzyczący o szkodliwości niekatolickiego punktu widzenia w mangach to taki sam wariat jak ci co w średniowieczu zniszczyli na stosach dzieła greckich filozofów tylko z powodu tego, że były one pogańskie. Nie widzę sensu dyskusji z takimi fanatykami.
“Circ i Insane mogły o tym napisać notki na własnych blogach. Chyba pamiętały, co w tych komentarzach było. A gdyby nawet nie, to mogły się zwrócić do ciebie o podanie im ich treści i na ich podstawie napisać notki.
Tymczasem same zainteresowane zamilkły, a w ich obronie wystąpił wielki admin… No tak, zawsze lepiej wygląda jak kogoś broni admin niż jak ten ktoś się broni sam we własnej notce, co nie?
Ciapy odpowiedzieć notką na notkę nie umieją, jak się przyjęło na blogach, i muszą się chować za plecami administratora. Śmieszne.”
Nie wiem jak Circ, ale ja wyszedłem z założenia, że inicjujesz dyskusję i zabrałem głos. Mogę o tym napisać osobny tekst, ale będzie to już kawałkowanie tematu. Moim zdaniem dyskusja pod Twoim tekstem jest lepszym rozwiązaniem, ponieważ służy zachowaniu ciągłości wymiany myśli. Odbiorca dostaje w jednym miejscu tekst pierwotny i dyskusję, co ułatwia mu śledzenie wymiany zdań, może ważyć racje bez skakania z jednego miejsca do drugiego. Służy to budowaniu porządku dyskusji. W oddzielnej notce dyskusja mogłaby zboczyć na inne wątki, mogłyby w niej brać udział zupełnie inne osoby. Ma to walor rozbudowy “poziomej” całej struktury myśli powstającej wokół tematu wyjściowego, czyli otwierania kolejnych dróg dla myśli i dyskusji, ale kosztem rozbudowy “pionowej” – drążenia jednego, konkretnego tematu. Obydwie drogi uzupełniają się, ale z jakichś dziwnych względów postanawiasz się wobec dyskusji zbuntować.
Dla mnie warstwa wizualna i fabularna mangi/anime nie jest aż tak istotna, żeby jej poświęcać czas. Bardziej mnie interesuje warstwa ideowa i duchowa, to jak dane dzieło oddziałuje na głębsze sfery ludzkiego ducha. W swoim komentarzu zwróciłem na to uwagę. Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać – niech tak będzie. Ale Asadow miał pełne prawo ocalić te wątki dyskusji od zapomnienia, ponieważ mógł się znaleźć ktoś, kto chciałby to przeczytać, albo o tym rozmawiać. Nie wiem, jaki jest status komentarza pod czyimś tekstem, ale jeśli jest merytoryczny, to wypada uznać, że jego właścicielem jest autor, a nie “gospodarz” dyskusji. Nie zamierzam jednak być sędzią we własnej sprawie i się tu nad tym rozwodzić. Jak będę miał czas i natchnienie, to napiszę coś o tej nieszczęsnej mandze/anime.
Nie wypowiedziałem się na temat oceny mangi i anime z punktu widzenia katolickiej teologii CELOWO. Bo po prostu dla mnie to dokładnie tak, jakby dyskutować o punkcie widzenia katolicyzmu na bogów Śródziemia albo na wierzenia w Forgotten Realms.
Nikt się jakoś nie przejmował wpływem postaci Boga Mordu, Bhaala na umysły biednych dzieciaków gdy wyszedł “Baldur’s Gate”.
A czy w tej grze nie chodzi przypadkiem o pokonanie owego schwarz-charaktera – Bhaala?
Zastanawiałem się w drodze nad tym, co napisałeś o inwazji produkcji amerykańskich i doszedłem do wniosku, że jednak – na moje słabe wyczucie – mają one dość swojską aksjologię i korzenie filozoficzne.
Zwykle jest to walka dobra ze złem, przy tym zawsze dobro tryumfuje.
U Japońców to jest wymieszane. Zły jest brak równowagi.
Moim zdaniem jest to dobra pożywka do przyjęcia relatywizmu serwowanego przez post-modernizm.
Witam!
Szczęśc Boże!
…dobrze ,że napisałeś,podajesz czasem to co inni…wycinaja!!
….ZŁY jest BRAK…..równoWAGI..,!!
…sami ja dobieramy..i sami decydujemy ile w tym….prawdy ,zła a ile..DOBRA…
A to ,ze powolujemy sie na ŚWIATOWE ,GLOBALNE ŹRÓDŁA …nic wiecej nie mówi .
Tylko ….mnoży ….niepokój i zło ..juz w miedzyludzkiej….relacji .pozdr.
O-oo, nie wiem jak z tym kasowaniem komentów i dlaczego (swoją drogą, ciekawym dlaczego) ale mnie szkoda, bo byłoby wszystko w jednym miejscu a dyskusja nikogo nie zabije. zwł. że Lunar zdaje się po to napisał notkę a mozliwości komentowania nie wyłączył?
Nie znam się ja na mandze więc i tym bardziej bym się czegoś dowiedział od kumatego fana, nawet jeśli zadotyczy tematu ‘manga a sprawa polska’ itp. Zwł. że i temat dot. czegoś więcej, przecież wiele tu można podciągnąć. Jakieś zagrożenie i jest ale nie ma co demonizować, weźmy całą fantastykę, która stawia pytania o człowieka we własnej konwencji, właściwie różni się tylko formą a człeka z kręgosłupem może wzbogacić. Skoro się nie znam na mandze, to nie wiem, jak z tymi bajkami o wielkookich dziewczynkach walczących z demonami.
Lunar, znasz się, czy poza bronieniem napiszesz, jest tam jakieś zagrożenie? Zaleje nas chińszczyzna, pop-kultura, spaczy gust i zobojętni na treści?
Nie, nie chodzi. Chodzi o pokonanie jego dzieci. Co więcej bohater sam też jest dzieckiem Bhaala i jego przyjaciółka z lat dziecinnych też się okazuje w drugiej części dzieckiem Bhaala.
Nie oszukuj, w którym anime dla młodszego widza dobro i zło są wymieszane? Nie są. Wymieszane bywają czasami ale w anime dla widzów w wieku od 16 lat.
A że nasza telewizja demonstracyjnie bimba na to dla jakiej grupy wiekowej dane anime przeznaczyli japońce to przepraszam nie jest wina Japończyków.
Zagrożenie jest, ale wynika z naszej własnej głupoty i z różnicy w podejściach. W Polsce nie ma niczego takiego jak profilowane wiekiem pasma serialowe. W Japonii każdy rodzic wie, że rano są seriale dla najmłodszych, około 15:00 anime dla gimnazjalistów. Około 18:00 lecą serie anime od 16:00 lat i wyżej, a w nocy te dla dorosłych.
Tymczasem w Polsce bierze się serię z pasma o 18:00 i wyświetla się ją w porze bajek dla pięciolatków. No hej, jest ktoś w domu? Jakim cudem to ma niby zadziałać?
Nie można brać anime dla licealisty (“Bleach”) i pokazywać go dziesięciolatkowi, tak jak to robią polskie stacje telewizyjne. Nie można też się oburzać, że seria dla 16-latków (“Saint Seiya”) zawiera przemoc tylko dlatego, że jakiś debil ją ocenzurował, wyciął krew i udaje, że to seria dla pięciolatków.
Sam powiedz jaki niby jest sens wycinania krwi z “Rambo” i twierdzenia, że to film familijny.
Poza tym dobrze jest by widz oglądający anime coś wiedział o Japonii i jej kulturze. Inaczej w przypadku serii dla starszego widza po prostu można je opacznie zrozumieć. Pokaż europejczykowi anime “Hellsing” traktujące o brutalnej wojnie między katolikami a protestantami to będzie wrzask, że Japończycy obrażają Kościół Katolicki. A prawda jest taka, że to jest anime nabijające się ze wszystkich i wszystkiego. Do bólu schematyczny wampir demonstracyjnie szatański, pijący krew dziewic. Do bólu schematyczna dziewica Victoria Seras przez tego wampira uwiedziona. Do bólu schematyczna fanatyczka religijna Integra Hellsing z kościoła anglikańskiego, która trzyma tego wampira pod kontrolą. To właśnie taki typ anime, śmieszny bo schematyczny i nabijający się ze schematów w prostacki niemal sposób.
Asadowie, ja trochę z innej bajki. Weź wstaw jak możesz informację o cookiesach. Obowiązuje to od 22 marca.