Jak powiedział laureat Nagrody Nobla Richard Feynman:”Nie znaleziono dotychczas w biologii niczego, co by wskazywało na nieuchronność śmierci. To nasuwa mi sugestię, że nie jest ona nieuchronna z zasady i że jest tylko kwestią czasu, kiedy biologowie odkryją, co jest powodem naszych kłopotów i że ta straszna powszechna choroba, czyli tymczasowość ludzkiego ciała, zostanie uleczona.”
Stopniowo wyjaśniają się procesy starzenia, a genetyka odgrywa w tym procesie żywotną rolę. Patrząc na króleswto zwierząt, widzimy olbrzymią różnorodność okresów życia. Na przykład nasz DNA różni się od DNA naszych najbliższych krewnych, szympansów, zaledwie o 1,5 procenta, a żyjemy o 50 procent dłużej. Analizując tą garstkę genów różniących nas od szympansów, możemy ustalić, dlaczego żyjemy znacznie dłużej niż nasi genetyczni krewni.
To z kolei da nam „zunifikowaną teorię starzenia”, która połączy poszczególne wątki różnych badań w spójną tkaninę.
Naukowcy wiedzą już, czym jest ten proces. Jest to nagromadzenie błędów na poziomie genetycznym i komórkowym. Błędy te powstają na różnych drogach. Na przykład w trakcie przemian metabolicznych wytwarzane są wolne rodniki o silnych właściwościach utleniających, co uszkadza delikatną maszynerię komórek, powodując ich starzenie. Błędy mogą powstawać w formie „śmieci”, molekularnych szczątków gromadzących się wewnątrz i na zewnątrz komórek.
Gromadzenie się tych genetycznych błędów jest ubocznym produktem drugiej zasady termodynamiki: całkowita entropia (to znaczy chaos) zawsze rośnie. Oto dlaczego rdzewienie, gnicie, rozpad są uniwersalnymi przejawami życia. Od drugiej zasady termodynamiki nie da się uciec. Wszystko, począwszy od kwiatów na polu aż do naszych ciał, a nawet samego Wszechświata, jest skazane na niszczenie i śmierć.
Jest jednak jeden mały, ale kluczowy punkt w drugiej zasadzie, który stanowi, że to całkowita entropia zawsze rośnie. Oznacza to, że w gruncie rzeczy można ją obniżyć w jednym miejscu (i odwrócić starzenie), pod warunkiem, że zwiększymy entropię gdzie indziej.
Możemy tu dać przykład lodówki. W jej wnętrzu entropia maleje wraz ze spadkiem temperatury, ale aby ją obniżyć musimy mieć kompresor z silnikiem, który zwiększa ilość ciepła wytworzonego poza lodówką, zwiększając entropie na zewnątrz urządzenia. Dlatego lodówki są zawsze z tyłu gorące.
Naukowcy wyizolowali już szereg genów (age-1, age-2, daf-2), które kontrolują i regulują proces starzenia u niższych organizmów i które mają również swoje odpowiedniki w organiźmie człowieka.
Prace nad pełnym genomem człowieka trwają w najlepsze i w dużym tempie. Michio Kaku uważa, że w niedalekiej przyszłości (do 30 lat), każdy z nas będzie sobie mógł zrobić za około 100 dolarów własny genom i mieć go na płycie CD albo pendrajwie. Po przeskanowaniu bedzie można wyodrębnić te geny, które decydują o długości życia.
Naukowcy z przekonaniem twierdzą, że długowieczność to cecha rodzinna. Długo żyjące osoby mają zazwyczaj długowiecznych rodziców.
Jednakże długość naszego życia nie jest w 100 procentach zdeterminowana przez geny. Badacze tego zagadnienia są przekonani, że zależy ona od genów tylko w 35 procentach.
Mając swój genom na nośniku oraz analizy komputerowe, które będą mogły precyzyjnie zlokalizować miejsca, gdzie przede wszystkim dochodzi do starzenia, będzie można z tym walczyć.
Wiemy, że w samochodzie starzenie zachodzi głównie w silniku, gdzie benzyna jest utleniana i spalana. Podobnie analiza genetyczna wykazała, że starzenie ograniczone jest głównie do „silnika” komórki, którym są mitochondria, czyli komórkowa siłownia. To pozwoliło naukowcom zawęzić poszukiwania „genów starości” i sposobów przyspieszenia naprawy genów mitochondrialnych, aby odwrócić proces starzenia.
Do roku 2050 może się udać spowolnienie procesu starzenia dzięki zastosowaniu różnorodnych terapii: na przykład komórki macierzyste, sklep z wymiennymi częściami człowieka i terapia genowa w celu naprawy starzejących się genów. Będziemy mogli żyć 150 lat lub więcej.
Do 2100 roku może się okazać możliwe odwrócenie efektu starzenia drogą przyspieszenia komórkowych mechanizmów naprawczych, co pozwoli na jeszcze dłuższe życie.
Ja osobiście chciałbym żyć dłużej. Wy podejrzewam też.
Napisano na podstawie Fizyka Przyszłości Nauka do 2100 roku, Michio Kaku, wyd. Prószyński i S-ka, 2011
___________________________________
“Ja osobiście chciałbym żyć dłużej. Wy podejrzewam też.”
odpowiedź nie jest jednoznacznie oczywista
i dlatego to jest jedno z największych pytań człowieka
Długość życia, to jedno, a jego jakość, zwłaszcza w późniejszych latach o drugie.
Przedłużanie życia bez jednoczesnych starań o podniesienie jego jakości nie ma chyba sensu.
Z roku na rok zwiększa się liczba chorób geriatrycznych, a co gorsze, nie idzie za tym poprawa diagnozowania i leczenia tych chorób.
Chciałbyś żyć 100 lat i przez ostatnie 20 nie wiedzieć, jak się nazywasz,kto jest kim dla ciebie, zapominać słów, czynności, także tych podstawowych, fizjologicznych?
Bo ja nie.
A choroby demencyjne stają się powoli plagą społeczeństw naszej cywilizacji.
Bez ludzi, których kocham, bądź podziwiam …….. po co zyć i dla kogo??????????
Otóż to!
No ale Pan Marynarz sugeruje, że wszyscy gremialnie by mieli przesunięty limit. Nawet wredna sąsiadka spod piątki.
Naprawdę chciałbyś umrzeć?
Panie Marynarzu, czyta się Pan?
Jak to czy chciałbym? A co tu ma moje chcenie do rzeczy?
Ciekawe. Na razie przedłużenie życia osiągano metodami nie-genetycznymi (picie napojów przegotowanych, jak piwo a potem herbata, zamiast wody z kałuży, antybiotyki itp). A w zasadzie, to nie “przedłużenie życia”, lecz “mniejsze ryzyko przedwczesnej śmierci z powodu infekcji”.
Ciekawe, ciekawe… Dotychczas uważaliśmy, że śmierć jest taką samą częścią życia jak narodziny. Że apoptoza i skracające się telomery, że, że… A tu ZONK?? Ano może dożyjemy i zobaczymy.
Dobrych snów wszystkim!
Ależ…
Czyż nie widać, że w tym optymizmie fizyka, jest skuteczna poprawa jakości życia.
Ja o tym nie napisałem, ale Michio Kaku jest przekonany, że do 2050 opanujemy Alzheimera, Parkinsona, cukrzycę, cholesterol, a u młodszych mukowiscydozę, stwardnienie rozsiane, czy u osesków rozszczepienie kręgosłupa.
To nie jest przedłużenie marnego i w bólu życia.
Bodajże w zeszłym tygodniu były urodziny u 113 letniej mieszkanki Warszawy.
Przypominam – Matuzalem żył 969 lat i już nawet naukowcy tego nie negują, twierdząc, że przed Potopem Noego atmosfera Ziemi mogła być znacznie bardziej przyjazna (dużo mniej ultrafioletu)
Nie miłujcie świata
ani tego, co jest na świecie!
Jeśli kto miłuje świat,
nie ma w nim miłości Ojca.
Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc:
pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia
nie pochodzi od Ojca, lecz od świata.
Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość;
kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.
Właśnie te telomery mi nieco nie pasowały. Ale, to jest proces naturalny. Gdy samoniszczenie przewyższa naturalny proces odtwarzania, to jest niedobrze.
Kaku, widząc postęp, a dla tej książki rozmawiał z 30 laureatami Nagrody Nobla takie ma przewidywania. I dlatego zakreślił takie ramy rozwoju. Tobie tą książkę bardzo polecam. Będziesz zachwycona.
Paradygmat na dzisiaj zakłada dożywalność, bez zakłóceń chorobowych na 130 lat.
A apoptozę można przyrównać do zaplanowanego samobójstwa komórki, mającego na celu dobro całego organizmu.
Tobie i maluszkowi też dobrych snów.
Odpowiem Ci tak: na razie nie ma tutaj tych najmądzrzejszych, więc odpowiem Ci w swoim własnym imieniu:jestem osobą n a p r a w d ę wierzącą- co tutaj po mnie skoro odejdą najbliżsi??
nic……………….
Pan pozwolił Matuzalemowi żyć 969 lat.
Matuzalem występuje w Księdze Rodzaju, w rozdziale 5, w wersach 21-27. Był synem Henocha, ojcem Lamecha i dziadkiem Noego. Lamech urodził się wtedy, gdy Metuszelach miał 187 lat (Rdz 5,25).
To, że żyjemy tylko tak krótko, nie jest wolą Boga. To nasze grzechy, wola i błędy powodują przedwczesną śmierć, co Dobrego Ojca zapewne martwi.
Ps. Kogo to zacytowałeś?
Rozumiem ciebie, bo sam kocham i nie wyobrażam sobie życia bez kochanych osób.
Patrio, to nie będą indywidualne kuracjie dla milionerów. To będzie powszechne.
Chcę, żyć z żoną jeszcze 50 lat i wzajemnie się wspierać. Bez niej to nie ma sensu.
Chesterton o… matuzalemiście
by G. K. Chesterton
Fragment eseju The Methuselahite ze zbioru All Things Considered, 1908.
Tłumaczenie: Jaga Rydzewska
Pewien człowiek, który zgłosił się do wojska, musiał wypełnić ankietę personalną, gdzie znajdowało się między innymi pytanie o jego religię. Z głęboką powagą człowiek ów wpisał: matuzalemista. Ktoś, kto przeglądał ankietę (…) zainteresował się poglądami i dogmatami tej nieznanej sekty, i spytał o to żołnierza. Żołnierz odpowiedział, że jego religia polega na tym, by “żyć jak długo się da”. (…)
Żołnierz musiał mieć duszę powieściopisarza; był jednym z tych wielkich twórców sloganów, jak Victor Hugo czy Disraeli. Znalazł jedno jedyne określenie, które definiuje całe dzisiejsze pogaństwo. Odtąd, ilekroć zawitają do mnie nowocześni filozofowie ze swymi nowymi religiami (…) będę mógł uciąć i streścić ich zawikłane wywody tym zaiste natchnionym słowem. Któryś z nich pocznie mówić: “Nowa religia, która opiera się na pierwotnej energii natury…” “A, matuzalemista” – rzucę oschle. – “Dzień dobry panu”. Inny oznajmi: “Życie ludzkie, ta ostateczna świętość, wyzwolona od wiary i dogmatów…” “Matuzalemista!” – ryknę. – “Precz!” (…)
Nowa filozofia oznacza na ogół stawianie na piedestał starych wad. (…) Bez trudu można wyprorokować, że na tych saturnaliach sofistyki prędzej czy później pojawi się ktoś, kto zacznie sławić tchórzostwo. A gdy już raz trafimy do chorego świata zdziczałych słów, ile też da się powiedzieć na rzecz tchórzostwa! “Czy życie nie jest piękną rzeczą, którą warto zachować?” – powie żołnierz, biorąc nogi za pas. “Czyż nie mam obowiązku przedłużać wspaniałego cudu świadomości?” – powie właściciel domu, chowając się pod stołem. “Jak długo są na świecie lilie i róże, powinienem tu pozostać” – dobiegnie spod łóżka głos innego obywatela.
Tchórz może być równie wdzięcznym obiektem do obrony jak tyran czy histeryk – starczy przedstawić każdego z nich jako mistycznego poetę, co czyniono już w licznych książkach. Kiedy ta ostateczna i chorobliwa sofistyka głoszona jest w literaturze lub na scenie, od razu robią jej szumną reklamę rozmaici mali ludzie, żyjący wśród scen i książek. I tak oto rodzi się nowa wielka religia – Religia Matuzalemistów, z własną pompą, kapłanami i ołtarzami. Tysiące jej oddanych krzewicieli zbiorą się na wiecu i solennie przysięgną żyć długo. Ale pocieszmy się: nie będą.
“Nasz Dziennik”, piątek, 17 września 1999
Każde życie ma sens, nie ma znaczenia jego jakość……..
Nikt nie chce być zmobi
Napiszę Ci tak- kiedy umierał mój Ojciec-miałam dla niego miłość i tylko miłość.
Kiedy odszedł- nie masz pojęcia ile zapamiętałam z jego wypowiedzi-prawie wszystko.
To nie jest tak,że starzy ludzie nas denerwują…….
To bie jest tak………..
prostuję grazss
To nie jest tak…….
I zapewniam Cię,że “przedłużanie życia osob, które kochamy” ma sens
To jest największy sens naszego istnienia tutaj na ziemi- póki co i na razie-
tym sensem jest miłość- do przyjaciól, rodziców, rodzeństwa a na wyższym poziomie
do tych, którzy nas nie lubią, nie tolerują i.t.d.
Cóż może być piękniejszego niż miłość, która trwa wiecznie?
Skąd cytat?
Zostawiam czytelnikom przyjemność odkrycia tego :)
Nieprzyzwoitością jest nawet odpowiadać na Twoje pytanie- bo cóż mogę odpowiedzieć? Miłość – taka naprawdę-nie pyata o nic- o nic……..
Ona jest i istnieje i jest najbardziej miła Bogu..
Co Pan panie Asadow z tymi cytatami?????
Bym Pani napisał, ale już jedno ucho mi Pan Administrator dziś naderwał.
1J2
Tak jest!
:)
Warto przytoczyć jeszcze takie rozumowanie.
Bóg Ojciec obdarzył nas nieśmiertelną duszą. Ponad to dał nam tysiące dowodów swojego racjonalizmu. Więc mam prawo wątpić, by umieścił duszę w tak marnym ciele.
Bóg dał nam wolną wolę, a my korzystając z tego daru zaczęliśmy psuć własne ciało. Ono ma boski potencjał, tylko my go marnujemy.
Dam taki przykład, jeden z wielu:
Drugą zasadę termodynamiki (czyli dążenie do chaosu >wzrost entropii) widzimy w działaniu żeńskiego hormonu – estrogenu, który utrzymuje kobiecą młodość i wigor aż do menopauzy, kiedy dochodzi do przyspieszenia procesu starzenia i zwiększa się śmiertelność. Estrogen można porównać do wysokooktanowego paliwa w sportowym samochodzie. Samochód spisuje się wspaniale, ale kosztem większego zużycia i wytarciem silnika.
Dla kobiet to “zużycie i wytarcie” na poziomie komórkowym może manifestować sie rakiem piersi i rakiem jajników. Faktycznie potwierdzono, ze podawanie estragonu przyspiesza wzrost raka piersi. Wydaje się więc możliwe, że cenę, jaką płacą kobiety za młodość i wigor przed menopauzą jest zwiększenie entropii, w tym wypadku rak piersi i rak jajników.
W dawnych czasach, kobiety po osiągnięciu dojrzałości prawie stale były w ciąży aż do menopauzy, po czym dość szybko umierały. Oznacza to, że miały niewiele cyklów menstruacyjnych, niski poziom estrogenu i prawdopodobnie stąd wynikała niska zachorowalność na raka piersi i jajników.
Dzisiaj dziewczęta wcześnie osiągają dojrzałość, przechodzą wiele cyklów menstruacyjnych, rodzą przeciętnie 1,5 dziecka, żyją po menopauzie, wskutek czego są narażone na znacznie większe dawki estrogenu, co przypuszczalnie jest powodem zwiększenia zachorowalności na raka piersi.
Jak widzisz, poprzez zmianę stylu życia zwiększyliśmy entropię i kobiety tysiącami umierają na raka piersi i raka jajników.
Tu nie boski zamysł, tylko ludzka głupota spowodowała większą śmiertelność.
Boskim tworem jest tylko nadrzędna druga zasada termodynamiki. A ludzkim dążeniem winno być , jak z tej zasady mądrze skorzystać.
Mnie wystarczy proste “czyńcie sobie ziemię poddaną” i to o “owocach pożytecznych”. Gdyby Bóg nie chciał byśmy pracowali nad własnym zdrowiem (w tym nad przedłużeniem życia), to by nam nie dał np. ziół leczniczych.
A tak przyziemnie, to w pewnej “chwalebnej” epoce ludzie bogobojnie umierali około czterdziestki. Teraz dożywają dwa razy tyle – naruszyli bogobojność?;)))
Jak przyrodnik potwierdzam, P. Bóg stworzył nas (i całą resztę) w sposób zdumiewający i wspaniały, trudny do wysłowienia wręcz. A my nic, ino psujemy. (I to nie budzi okrzyków grozy świątobliwych mendrcuf). A jak chcemy naprawić cośmy spsuli, to zaraz krzyk;)))
Ja sobie od razu zapożyczam tych MENDRCUF – boskie ;]
No i właśnie, tej filozofii, która przecie w Biblii jest wyłożona, odnośnie panowania nad przyrodą, czyli również nad naszym zdrowiem, ten cały zakon cierpiętniczo – biczowniczy nie jest w stanie pojąć.
Bóg dał mi życie. To dla mnie bardzo ważne. A wokół już był Świat. I Pan nasz spokojnie się przygląda, jak ja sobie z tym wszystkim poradzę.
Mówi: – masz wolną wolę chłopie; chcesz chodzić pod pracującym dźwigiem bez kasku, to sobie chodź. Chcesz sobie wyniszczyć organizm, bo zwierzęcych produktów nie tykasz, to później się do mnie nie módl, żebym ci zdrowie przywrócił – ty się módl, by ja ci dał trochę rozumu.
Chcesz żyć 130 lat – proszę bardzo, daję ci taką szansę, a jak nie dożyjesz, to tylko siebie wiń. Widocznie głupio żyłeś.
Ps. Wiesz, że osoby szczęśliwe żyją dłużej?
Jeszcze coś ci powiem, bo widzę, że masz te same inklinacje.
Łacińskie medice cura te ipsum należy zmienić na =Pacjencie, lecz się sam=
Przypadek 1
Wróciłem do kraju z dość poważnym i długotrwałym rozstrojem jelitowym. Natychmiast udałem się do dobrego lekarza (znam od dawna, dobry, ale uparty). Wypisał mi trzy strony badań do zrobienia, łącznie z kolonoskopią, za 700 zł ze znieczuleniem. Nawet bym to wszystko zrobił. Ale w renomowanej klinice okazało się, że najbliższy termin badania to połowa kwietnia.
Więc ja łaps za podręczniki medyczne, które mam po ojcu; dalejże szperać w internecie i kombinować. I jako inżynier nieco wierzę w statystykę.
Okazuje się, że 80 procent takich kłopotów związanych jest z zespołem wrażliwego jelita. A ten zespół w 60% jest spowodowany zaburzeniami flory jelitowej. Jakaś paskuda, np. słynna bakteria escherichia coli wytłukła współbratymców i panuje niepodzielnie. Cóż robić? Trzeba te jelitowe nieprzyjazne bakterie wytłuc i zastąpić je przyjaznymi szczepami. W sumie kuracja 3 dniowa – odpowiedni antybiotyk wraz z najlepszym probiotykiem. Efekt natychmiastowy i moja d… uratowana.
Przypadek 2
Od 5 lat noszę szkła progresywne. Lecz w tym roku, ze względu na ogrom prac badawczych dużo siedzę przed różnymi ekranami. No i wzrok zaczął potężnie szwankować. Pierwsza diagnoza – zespół suchego oka. Trzy rodzaje kropelek i żadnej pomocy. Druga diagnoza – przyczyna alergiczna. Inne kropelki i pastylki do pomocy. Efekt żaden.
I olśnienie. Przemierzyłem sobie typowe dystanse od ekranów; wyszło od 0,5 do 1 metra. Skoczyłem do optyka, który potwierdził, że właśnie ten dystans to wąskie gardło w szkłach progresowych – najwęższy kanał widzenia między bliżą i dalą. Więc zażyczyłem sobie najtańsze okulary właśnie z taką głębią ostrości od pół do jednego metra. I oczy mam zdrowe.
Wnioski
Lekarze są coraz bardziej schematyczni. Dr Hause jest tylko w TV. Pacjent zazwyczaj idzie do doktora, jak owca na strzyżenie – ja jestem chory, a ty mnie lecz. No i ten próbuje całą farmakopeę i index chorób.
Najpierw przemyśl, czy doktor ci na prawdę pomoże.
Moja znajoma pożegnała w tym roku ojca i matkę.Ojciec zmarł tuż przed 100 rokiem życia, matka przekroczyła 100 lat o kilka miesięcy. Może pożyłaby dłużej gdyby nie to, że trafiła do szpitala na rutynowe badanie w sprawie zupełnie nie groźnej. Szpitala nie przetrzymała. Obydwoje do końca był sprawni intelektualnie. Ojciec był przedwojennym ułanem. Opowiadał wspaniałe anegdoty. Matka pod koniec życia mówiła wierszem. Znajoma na przeszło 10 lat wyłączyła się z życia zawodowego. Mogłaby uczyć lekarzy opieki nad osobami w podeszłym wieku. Ale nasza cywilizacja śmierci takiej wiedzy nie chce. Raczej szuka wiedzy jak eliminować emerytów dla ratowania budżetu.
Emerycie Polsce służ- jak najprędzej kładź się wzdłuż.