Wczorajsze głosowanie w Sejmie to gwóźdź do trumny tego ugrupowania. Juz wcześniej było z nim źle, o czym świadczy artykuł w weekendowym numerze “Polski”. Wstrzymanie się od głosowania nad konstruktywnym wotum nieufności to przecież poparcie dla Donalda Tuska /podobnie, jak wyjście Ruchu Palikota z sali/. Nikt już nie uwierzy, że SP jest naprawdę prawicową opozycją. Na drugi Ruch Palikota nikt nie zechce głosować /na pierwszy też niewielu/.
Co więcej, brną oni dalej. Dziś szef ich klubu Arkadiusz Mularczyk ogłosił, że Marzena Wróbel, która wbrew dyscyplinie klubowej zagłosowała za konstruktywnym wotum nieufności, została za karę pozbawiona funkcji wiceprzewodniczącej klubu SP /patrz – /TUTAJ//. Nie minął jeszcze rok od założenia Solidarnej Polski /było to 24.03.2012/, a ugrupowanie Ziobry i Kurskiego weszło już w fazę starczego uwiądu. Niechęć do Jarosława Kaczyńskiego rozum im odebrała.
Dziennik “Polska” jest typowym mainstreamowym prorządowym medium. Mimo to, w weekendowym jego numerze /8-10.03.2012/ ukazał się artykuł “Afera “Mata Hari” miała uratować Solidarną Polskę Członków partii łączy coraz mniej” napisany przez Sylwię Piestrzyńską /TUTAJ/. Tytuł nawiązuje do artykułu tygodnika “Wprost” p.t. “Mata Hari Kaczyńskiego” /TUTAJ/, zaczynającego się tak:
“Ona – Ilona Klejnowska – z Prawa i Sprawiedliwości. Aniołek Kaczyńskiego. Piękna i podobno przebiegła. On – Mariusz Łuszczek. Młody chłopak, do 8 lutego pracownik Solidarnej Polski. Zwolniony za szpiegostwo. Ona miała go omotać, on – wynosić jej tajne informacje. Sprawdzamy, jak było naprawdę.”.
Jak pisze Piestrzyńska, cała ta afera okazała się jednak groteską. Kłopoty z jej powodu może mieć teraz SP, a nie PiS. Dziennikarka zajęła się potem konfliktami w łonie SP:
“Kilka redakcji mieli ostatnio odwiedzić żona i brat Zbigniewa Ziobro. To oni mieli być pomysłodawcami artykułów i głównym źródłem informacji dotyczących rzekomego romansu europosła Jacka Kurskiego, wiceprezesa Solidarnej Polski. Od niedawna Ziobro i Kurski żyją w konflikcie. – Prezes SP obwinia Kurskiego za niepowodzenie partii – mówi osoba z otoczenia o. Tadeusza Rydzyka.”.
Autorka zamieszcza pod koniec swego artykułu trochę refleksji na temat Solidarnej Polski:
“Ziobro był naturalnym kandydatem na przejęcie przywództwa po Kaczyńskim. Z niezrozumiałych nawet dla politologów przyczyn, podjął szereg decyzji, które mogą na zawsze przekreślić jego błyskotliwą do niedawna karierę. Solidarna Polska – mówiąc brutalnie – umiera.”.
Mnie się wydaje raczej, że nigdy ona tak naprawdę nie żyła. Jak obecnie jasno widać, jedynym powodem jej powstania były osobiste ambicje Ziobry i Kurskiego, którym po uzyskaniu dobrych wyników w wyborach do europarlamentu “przewróciło się w głowach”. Ugrupowanie to nigdy nie miało własnego programu, ani sprecyzowanego celu istnienia. Niechęć do Kaczyńskiego to za mało.
Chęć do Kaczyńskiego to też mało.
Mamy dość partyjnych przepychanek, nikt nie mówi o zmianie ustroju tylko Winnicki.
Będziem głosować na narodowców i ludzi z Polonia Christiana. Mam nadzieję, że zdążą się przygotować.
Szanowna Pani co mają do rzeczy te przepychanki partyjne i gry sejmowe. Już nic. To stary umierający świat. Zmiany idą z zupełnie innego kierunku.
“Solidarna Polska” to była próba zorganizowania bezpiecznego szyldu, który ewentualnie przejąłby elektorat porzucający PiS. Na razie niewiele elektoratu PiSowskiego zdecydowało się na odejście spod tych sztandarów. “Solidarna Polska” okazała się więc nie potrzebna.
Wręcz przeciwnie, BARDZO WIELU ludzi już nie głosuje na PiS, choćby ja sam. Tylko, że ci ludzie z reguły w ogóle nie chodzą na wybory.
Ludzie już nie wierzą nie tylko w obietnice Tuska. Nie wierzą też w obietnice Kaczyńskiego, Ziobry ani nikogo innego.
Stawiam na Kurskiego.
Przypuszczam, że albo Ziobro zostanie z SP wyciepany (najprawdopodobniej znajdzie się dla niego jakieś poletko tuskowe, bo Tusk nie przepuści takiej okazji, by nie zagospodarować tego młodego polityka cieszącego się poparciem para-prawicowego elektoratu) i gdzie indziej go dowartościują – tak to się robi w polityce – albo Kurski sobie pójdzie w klimaty zbliżone narodowcom.
A może i pierwsze i drugie jednocześnie.
Solidarnej Polski nie ma. Więc ich nazwa to tylko nic nie znaczący postulat.
Puste oznaczenie.
To ugrupowanie nie ma najmniejszej racji bytu. Solidarna Polska skończyła się w 1981 r. a rok 1984 był dla niej gwoździem do trumny i nigdy się nie miała szansy odrodzić.
Okrągły Stół to była tylko prowizoryczna historyczna kładka, by tym, którzy ten kraj po wojnie odbudowywali, zapewnić jakąś spokojną starość… nic więcej.
Zobaczymy, czy zdążą. Zachowują się tak, jakby mieli bardzo dużo czasu.
Z jakiego kierunku???
Co prawda, to prawda. Ostatnim czynem Solidarnej Polski było skreślenie listy krajowej w 1989 roku.
Wiedzą co robią, pracują na inny elektorat, ale czy im się to uda? Wątpię. Poza tym będą wstanie współpracować z rozłamową częścią PO (np Gowina) gdyby do tego kiedyś doszło – w co wątpię. Może nawet dojść do POPIS-u 2. Kto wie, PO może być zdesperowane za kilka lat. Tylko czy Polacy to kupią? Oby nie. Pora na ruch narodowy, ale niekoniecznie Zawiszowy młodopolakowy tylko jako kolejny monopol na scenie. To byłoby bardzo niekorzystne. Kolejny LPR.