„Tybald: …o, przystoi, gdy ucztę taki lichy gość plami, ja go dłużej nie ścierpię. Kapulet: On będzie ścierpiany”- pisał w „Nowych Poezyjach” Julian Korsak.
Ktokolwiek wyjechał z Polski do Niemiec w czasie poprzedniej fali emigracji – tak zwanej „solidarnościowej” pamięta, że szczytem marzeń było otrzymanie tam statusu „Duldung”, uwidocznionego odpowiednią pieczątką w paszporcie.
Status ten umożliwiał pobyt na terenie państwa, podjęcie pracy, pewne świadczenia socjalne i nic ponadto – w sumie bardzo wiele. Słowo „Duldung” rzetelnie odzwierciedlało stanowisko władz i społeczeństwa w stosunku do osoby obcej, którą z takich czy innych powodów trzeba było uwzględnić we własnym porządku społecznym.
Za słownikiem Pawła Kaliny : dulden – cierpieć, znosić, tolerować; Duldung – znoszenie, tolerancja
Byli tacy, którzy czuli się obrażeni tym określeniem, ale większość z nich zrozumiała później, że aby móc być „gastarbeiterem”, trzeba było urodzić się w kraju liczącym się w świecie – takim, jakim była wówczas Turcja, Portugalia, Hiszpania, czy obecnie – dzięki staraniom Rządu Zielonej Wyspy – Polska.
Porządek społeczny nie jest nigdy trwały; może byc zakłócony na wiele sposobów i z różnych powodów, więc mądre władze państwa powninny zawsze znajdować odpowiednią formułę, aby jego zakłócenia likwidować, zmniejszać, lub zwalczać, mając na uwadze dobro państwa.
Niestety, nie jest to możliwe, gdy „dobro państwa” jest ambiwalentnym, luźno interpretowanym i niezrozumiałym dla obywateli określeniem.
Wtedy, władza nie koncentruje się na ochronie społeczeństwa i rozwiązywaniu jego problemów, lecz stara się dopasować społeczeństwo do nowych sytuacji i zmusić je do zaakceptowania zmian – jakie by one nie były.
Jest zasadnicza różnica między ścierpieniem kogoś, a zaakceptowaniem go.
Wbrew oficjalnej propagandzie Polakom nie sugeruje się tolerancji – to słowo bywa często niepoprawnie używane, lub jest nadużywane, ale zmusza się ich do akceptacji , ba! – nawet polubienia tego, co jest im, i było przez pokolenia, obce – często wrogie.
Czytelnik sam odpowie sobie na pytanie o jakich problemach mowa, bo sprawa obcych w naszym kraju, oraz pewnych dewiacji obyczajowych, to tylko część całości. Ja chciałem tylko zwrócić uwagę na znaczenie dwóch słów: tolerancja i akceptacja.
A prawdę mówiąc: ścierpieć obecną ekipę nie jest łatwo.
Kmeehow 27. 02. 2013
to, to. formułki mają nawet rozgraniczenie ‘zachowania nie będą akceptowane czy tolerowane’. u mnie na wiosce gadają, że po europach powoli państwa chcą posegregować ludzi, by w przyszłości łatwiej pozbywać się cudzoziemców albo odwrotnie, asymilować. bo dużo typa jeździ na sam dowód i bidne władze nie wiedzą, którym pośladkiem siedzi się na ich płocie. dziwne bo w kompach mają wszystkich pracujących. znaczy wróci wyrabianie papierów w razie-co. a jak wszędzie wejdą biometryczne to i 10 nielegalów nie wjedzie po kolei na jeden, ten sam papier
Ludzie na wsi są mądrzy.
U mnie gadają: “pilnuj swego, bo cię okradną”
ano są, jak i starsi ludzie albo te rozmodlone babcie po kościołach, ale to się widzi po latach, tak jak odkrywa się coś nowego i w rodzinie.
tak się zamyśliłem nad dobrem państwa… bo patriota to każden, uszcześliwiać innych po swojemu też by chciano a to dobro państwa to juz chyba kojarzy się tylko ze złymi rządami…