Syndrom widza

Do pierwszej klasy szkoły podstawowej biegałam na skróty przez las. No i któregoś razu z daleka zobaczyłam, że coś się w tym lesie dzieje. Dwóch milicjantów odcinało z drzewa wisielca. Kilku smarkaczy już obserwowało zdarzenie, więc też dołączyłam. Kiedy złożyli ciężar na trawie, pogonili nas ostrymi słowy, ale cośmy zobaczyli, to nasze. Następnego dnia drzewo zostało ścięte.

Jak wiadomo, takie drzewo przyciąga następnych samobójców.

Co powoduje człowiekiem, że pędzi zobaczyć rzeczy potworne? Że są to dla niego rzeczy ekscytujące? Że jednej myśli nie poświęci czyjejś tragedii i męce?

Usiłuję sobie skojarzyć, od jakiego momentu, jeżeli tylko mogłam, starałam się uniknąć oglądania rzeczy potwornych.

Chyba kilka lat później.

W naszej rodzinie zdarzyła się tragedia.

Już wiedziałam, co to znaczy przeżyć śmierć od strony rodziny.

I odtąd chęć do oglądania potworności minęła mi raz na zawsze.

Powieść gotycka w XVIII i XIX wieku miała wielkie wzięcie, a w XX wieku pod strzechy weszły kryminały, thrillery i różne zboczone, sadystyczne dziełka. Nie jestem w stanie pojąć ich popularności, ale fakt jest faktem.

Wiem również, że gdyby na nowo wprowadzono publiczne egzekucje, gromadziłyby tłumy, jak za dawnych czasów.

Bez związku z tematem: być może zresztą, to jedyne, co mogłoby sprawić, że nasze stadiony stałyby się opłacalne.

egzekucja

O autorze: sigma