Od czasu kiedy synny astrofizyk Stephen Hawking na audiencji u Jana Pawła II usłyszał, że powstanie wszechświata jest dziełem Boga, upłynęło już ponad trzydzieści lat. Później, w swojej książce „Krótka historia czasu” Hawking odnósł się do słów Papieża żartem, mówiac między innymi, że nie chciałby podzielić losu Galileusza. Pamiętamy odpowiedź Jana Pawła II: „ … Biblia nie uczy nas jak powstało niebo, ale jak się tam dostać”.
Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie jak powstał wszechświat, trwają. Oprócz Teorii Wielkiego Wybuchu pojawiają się ciągle nowe teorie, lecz wydaje się, że w poszukiwaniach tych natrafiamy na coraz większy opór przedmiotu, przez co postęp jest trudno mierzalny. Zresztą, sam obiekt badań uległ istotnym „zmianom” na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, bo okazało się, że składa się on tylko w 5% z atomów, natomiast 71% stanowi tak zwana „czarna energia”, a pozostałe 24% to „czarna materia”.
Zachodzi pytanie: czy to wszechświat staje się nam coraz bardziej oporny, w miarę jak zbliżamy się do jego wielkiej tajemnicy, czy też ludzkie zdolności poznawcze zbliżają się asymptotycznie do niewidzialnej bariery?
Temu ostatniemu przeczy optymistyczne oświadzczenie Dyrektora CERN Rudolfa Heuer, który kilka dni temu ogłosił, że po wielkim sukcesie trzyletniej eksploatacji Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC), przyszedł czas na jego przegląd i ulepszenie, które będzie trwało do roku 2015. W okresie tym zostaną przeprowadzone prace konsolidacyjne na całym kompleksie akceleratora, jak również przebudowane połącznia pomiędzy magnesami LHC, co pozwoli na podniesienie energii wiązki do 13 TeV ( trylionów elektronovoltów). Również, trudno wyobrażalne ilości zebranych danych będą poddane analizie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni eksploatacji LHC zgromadzono ponad 100 petabajtów danych, co daje w przybliżeniu zapis równy zapisowi filmów o wysokiej rozdzielczości, wystarczający na oglądanie non stop przez 700 lat.
Naukowcy radują się odkrytą w lipcu 2012 roku przy pomocy LHC cząstką, która według dotychczasowych danych, ma być tą długo poszukiwaną – wpierw teoretycznie odkrytą- „boską cząstką”, czyli bozonem Higgsa.
Wszystko wskazuje na to, że 10 miliardów dolarów wydane na budowę jednego z największych na świecie eksperymentów technicznych, to nie są zmarnowane pieniądze.
Co do tego ostatniego, „zdania uczonych są podzielone”. Wprawdzie początkowe obawy o spowodowanie wybuchu nuklearnego przez włączenie LHC, podnoszone w niektórych mediach, nie sprawdziły się, ale tu i ówdzie niezadowolenie istnieje nadal; a zgodnie z przysłowiem: „gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze”.
Przyjrzyjmy się państwom członkowskim CERN – Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych ( stan na rok 2012)
Państwa kandydujące do przystąpienia
Rumunia
Państwa – obserwatorzy
Komisja Europejska, Indie, Japonia, Federacja Rosyjska, Turcja, UNESCO, USA
Państwa stowarzyszone, w stadium przed – członkowskim
Izrael (od września 2011), Serbia (od grudnia 2011)
Państwa członkowskie i ich wkład – rok 2012
Budżet: 1165.9 millionów CHF
Wielkość znormalizowana ( % całego budżetu)
Austria | 2.19 |
Belgia | 2.85 |
Bułgaria | 0.28 |
Republika Czeska | 0.98 |
Dania | 1.83 |
Finlandia | 1.39 |
Francja | 15.52 |
Niemcy | 20.25 |
Grecja | 1.64 |
Węgry | 0.63 |
Włochy | 11.15 |
Niderlandy | 4.59 |
Norwegia | 2.48 |
Polska | 2.90 |
Portugalia | 1.25 |
Republika Słowacji | 0.48 |
Hiszpania | 8.11 |
Szwecja | 2.75 |
Szwajcaria | 5.15 |
Wielka Brytania | 13.58 |
Wkład państw- kandydatów ( wartość znormalizowana jako % całkowitego budżetu). |
|
Rumunia 0.34 | |
Serbia 0.09Według: http://press.web.cern.ch/facts-and-figures/factsheet-2012 |
Można zapytać: po co? Dlaczego człowiek pcha się tam, gdzie nieproszony? Odpowiedź może być tylko jedna – taka, jaką dają alpiniści zapytani dlaczego idą w góry: „dlatego, że są”. Człowiek zawsze dążył do zaspokojenia swojej ciekawości za wszelką cenę i nic go z tej drogi nie zawróci, a pragnienie wiedzy nie urąga jego boskiemu pochodzeniu. Inna sprawa, w czyim posiadaniu znajdzie się zdobyta wiedza i jak zostanie ona wykorzystana. Optymizm może znaleźć swój kres w odpowiedzi na to właśnie pytanie.
Wystarczy pomyśleć o konsekwencjach rozszczepienia atomu, super rakietach, satelitarnych szpiegach, „mądrych” bombach, telewizji, telefonach komórkowych, chemicznej i genetycznej ingerencji w żywe organizmy, a wątpliwości powstają, jedna za drugą. Tym, którzy są niepoprawnymi optymistami, wyjaśnić je mogą wielomilionowe rzesze umierajączych z głodu dzieci, zdewastowane nowoczesnymi rakietami miasta i państwa – ofiary okropnych wojen.
Gdzieś, z pewnością, istnieją ukryte w nas mechanizmy samokontroli, pozwalające na osiągnięcie kompromisu pomiędzy osiągnięciami nauki, a niszczycielską tendencją ich praktycznego zastosowania, ale niestety, znalezienie i uruchomienie tych mechanizmów wydaje się być trudniejsze, niż rozwiązanie zagadki powstania wszechświata; chyba… że sięgniemy po Biblię.
Kmeehow 18 luty 2013
Materialiści szukają Boga w materii.
Tak jak ducha szukają w mózgu.
Chcą zaprzeczyć wiedzy objawionej i nadal nic. To już staje się śmieszne.
@Circ
Bóg stworzył materię, więc i tam można poszukiwać jego śladów. Chociażby w przyrodzie, która skłania do zachwytu.
Bóg stworzył też materialistów, ale tu – masz rację – zachwytu nie ma.
Tylko pierwszy kubek zaczerpnięty ze studni wiedzy czyni nas ateistami. Każdy kolejny pogłębia naszą wiarę. — ktoś mądry rzekł.
Kto – nie pamiętam.
Kolega, który tej myśli nie znał zdziwił się kiedy dwudziestu kolejnych docentów fizyki okazało się wierzącymi.
Fizycy, mikrobiolodzy i wielu innych naukowców poznających strukturę i naturę świata, piękną w bardzo specjalny sposób nie mówią już o sobie “wierzę”, tylko “wiem”. Nie umieją sobie wyobrazić innej niż Bóg przyczyny istnienia tego z czym mają do czynienia.
Kto tego nie rozumie, niech spróbuje wmówić sobie, że nowo zakupiony komputer powstał w wyniku przejścia trąby powietrznej nad złomowiskiem.
@Jacek
Ci co wchodzili w naukę ze skromnością i pragnieniem poznania, tacy pozostaną. U wielu wykształconych głupców proces opamiętania jednak nigdy nie zajdzie. Myślę, że jest to sprawa charakteru i jakiejś fundamentalnej wrażliwości na dobro i zło.