Wszyscy wiedzą, że Rosja ma wielkie złoża rozmaitych surowców naturalnych. Jest jednak z nimi ten kłopot, że trzeba je odnaleźć, oszacować i udokumentować złoża oraz zorganizować wydobycie i transport. Wygląda na to, że są z tym poważne problemy.
Świadczy o tym informacja z zeszłego tygodnia, która przeszła zupełnie niezauważona. W dniu 13 lutego 2013 w portalu Biznes.gazetaprawna.pl pojawił się artykuł “Putin ujawni jak duże są rosyjskie złoża surowców naturalnych?” /TUTAJ/. Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że utajnianie wielkości zasobów jest “anachronizmem”. Zagraniczne koncerny działające w Rosji i tak znają ich wielkość. Ujawnienie danych o złożach pozwoli natomiast na oszacowanie ich wartości rynkowej. W tekście wspomniano też o wielkich złożach diamentów znalezionych w Kraju Krasnojarskim.
Dwa dni później, 15 lutego, w portalu Ekonomia24.pl ukazała się publikacja Iwony Trusewicz “Wyprawa do wnętrza Rosji” /TUTAJ/. Można się z niej dowiedzieć, że:
” W czasie zimnej wojny, a i jeszcze długo po niej obowiązywały specjalne przepisy o utajnianiu danych o złożach surowców strategicznych. W archiwach utonęły informacje o najbogatszych, wciąż nie ruszonych miejscach.
Coś zaczęło się zmieniać, gdy świat zaczął korzystać z technologii satelitarnych i statystycznych do oceny rosyjskich bogactw. W grudniu ubiegłego roku wybuchła diamentowa bomba. Rosjanie odtajnili gigantyczne złoże w kraterze. Diamentów starczy światu na trzy tysiące lat. Ale żeby się do nich dostać, potrzeba pieniędzy i najnowszych technologii. I to jest główny powód, że w tym tygodniu Kreml zdecydował się odtajnić dane o zasobach Rosji.”.
Autorka nazywa decyzję Putina “ukłonem w stronę inwestorów”. Zauważa jednak: ” Metody [oceny złóż] stosowane dziś na Zachodzie są o wiele bardziej dokładne. I może się okazać, że Rosja tak naprawdę ma o wiele mniej pod ziemią, aniżeli sama sobie policzyła.”.
Zapowiedź Putina świadczy o zasadniczej zmianie jego polityki w kwestii surowców. O ile Jelcyn chętnie przyznawał zagranicznym koncernom koncesje na ich wydobycie, to Putin, po objęciu władzy w 2000 r., starał się rugować obcych inwestorów. Oto fragment artykułu z portalu Gazeta.pl z r.2007 opisującego perypetie Shella /TUTAJ/:
“pod koniec zeszłego roku koncern musiał odstąpić Gazpromowi kontrolę nad gigantycznymi złożami gazu na Sachalinie. Moskwa zablokowała ich eksploatację pod pretekstem naruszeń przepisów ekologicznych. W gruncie rzeczy chodziło o odzyskanie kontroli nad złożami, do których pełne prawa zagraniczni inwestorzy dostali podczas kadencji Borysa Jelcyna. I chociaż za Putina Rosja nie chce się dzielić złożami, to wciąż potrzebuje nowoczesnych technologii z Zachodu.”.
Być może, dalsze uprawianie polityki “psa ogrodnika” w tej dziedzinie staje się już niemożliwe.
(od redakcji – zdjęcie wiodące: http://polish.ruvr.ru/ )
Świat dobrze wie, jakie bogactwa ma Rosja.
Takie Kongo, na przykład ma ich więcej.
W Kongo rabuje się tubylców.
W Rosji rabują inwestorów.
Wiec gdzie lepiej?
Rosjanie rabują inwestorów, ale tubylców też. Co Jakuci mają z tych diamentów?
”Autorka nazywa decyzję Putina „ukłonem w stronę inwestorów”. //
Układ Putina nie może sobie dać rady z innym wewnętrznym układem i musi sprowadzić konkurencję, by go osłabić.
To bardzo możliwe. Nie wiemy nic o zakulisowych układach.
cóż, trudno przyciągać inwestorów i technologie, jak się nie rozmawia o złożach. a że w prasie a nie po gabinetach? może troszkie taki marketing czy pseudo-zielone światło? A i propagandzie wewnętrznej posłuży, tradycyjne mistrzostwo typu kraj zasobny ale ludzie muszą być biedni
Zobaczymy, co naprawdę ujawnią.