“Russia Today” powołując się na astronoma Siergieja Smirnowa z Obserwatorium w Pułkowie — głównego obserwatorium astronomicznego Rosyjskiej Akademii Nauk — informuje, że w najbliższych godzinach w Ziemię może uderzyć kolejny meteoryt.
Potężny deszcz meteorytów jaki spadł w rejonie Czeliabińska spowodował znaczne straty. Lokalne władze oraz media informują o około 1000 rannych i trzech tysiącach zniszczonych budynków.
Agencja Roskosmos podała, że meteor, który rozpadł się w atmosferze na mniejsze kawałki leciał z prędkością 108 tys. km/h.
No i co teraz będzie:(
Pozdrawiam.
To chyba naprawdę był spory meteoryt, wcześniej sądziłem że może to rakieta, albo satelita duży. 3 tys domów uszkodzonych, niektóre mocno, 1000 rannych acz chyba nikt nie dostał bezpośrednio odłamkiem meteorytu, ani od fali, a od szkła głównie. Jeżeli go nie zestrzelono, a to chyba niemożliwe przy takiej prędkości, to mieli Rosjanie kosmiczne szczęście, to mogła być mała atomówka taktyczna, taka siła jest takich kosmicznych pocisków nawet niewielkich. Meteoryt Tunguski miał moc najpotężniejszych bomb atomowych, byłby wstanie rozwalić wielkie miasto w całości, oczywiście cokolwiek to było, bo nie bardzo wiemy co.
To co leci teraz koło Ziemi… to armagedon na skalę niewyobrażalną jakby co (jednak nie końca świata), ale ma nas minąć o WŁOS. Mało się o tym mówiło, ciekawe, ciekawe czy przy następnym nawrocie też nas minie, wątpię, chyba że zmieni orbitę.
Od lat pisałem że Polsce potrzebna jest tarcza przeciw takim zagrożeniom, a tym bardziej całej Ziemi, bo inni mają do tego adekwatne środki techniczne i inne.
Jedynie obrona przed takim kosmicznym zagrożeniem może mnie przekonać do kursu na opracowanie broni atomowej dedykowanej WYŁĄCZNIE pod taki cel, bo tylko głowice jądrowe mogą wyparować, odsunąć takie asteroidy, meteoryty. Trzeba mieć jeszcze do nich rakiety, ale nosicielem od biedy może być F16, wtedy cele będą niszczone na wysokości 10-30km i można chronić cały kraj o ile zagrożenie będzie wykryte w porę, a meteoryt niewielki… Te metalowe mogą być bardziej oporne.
Jeżeli leciałaby duża skała, kupa rudy metali w środek Polski, to co, kto nas uratuje? Tylko cud i własny system antyplanetoidowy. Na małe obiekty może ładunek konwencjonalny starczy, bo spełni rolę detonatora rozgrzanego do białości obiektu, ale trzeba precyzyjnie trafić, a na większe? Tylko atomówki, choćby mała moc paru kiloton. To powinno wystarczyć, przynajmniej rozbije obiekt na mniej groźne fragmenty, które nie wywołają tak potężnej eksplozji, fali uderzeniowej.
Mimo że nie jest to wiązane z przelotem dzisiejszego głównego bohatera nieba…. to mnie się wydaje że to MUSI mieć związek, w takie przypadki trudno uwierzyć. Dlaczego nie może podróżować ze sobą mały rój z główną planetoidą? I maluszek walnął w Ziemię, a tatko poleciał dalej w kosmos… mam nadzieję.