Jakiś czas temu żartowano, że grecka gospodarka i jej społeczeństwo, rozpada się ze względu na ofiarę jaką muszą ponieść na ołtarzu zachowania unijnego, a więc i globalnego, status quo.
Ten żart obecnie stał się gorzkim żartem, bo rzeczywistość przyćmiła go swą brutalnością.
Jak podaje ostatnio w swoich danych grecki urząd statystyczny budownictwo greckie, będące miarą rozwoju gospodarczego, uległo całkowitemu załamaniu, cytuję:
“W listopadzie 2012 roku, aktywność gospodarcza w segmencie budownictwa spadła o 66,6% rok do roku. W zakresie udzielonych pozwoleń na budowę o 63,3%, a pod względem powierzchni o 65,4% w kategorii domów mieszkalnych.”
Przekłada się to liczbowo na ilość zezwoleń budowlanych, których w całym ub. roku wydano zaledwie 1156, co odpowiada 197.000 m2 i 706.900 m3. W ciągu pierwszych 11 miesięcy ubiegłorocznej działalności gospodarczej rynek ten skurczył się o 36,4% w zakresie wydanych pozwoleń budowlanych, 30,3% wybudowanej powierzchni i 28,7% jako całość w porównywalnym okresie roku 2011. Statystyki te pokrywają się z danymi firm budowlanych, które w wyniku zapaści znalazły się w martwym punkcie.
Z czego to wynika?
Odpowiedzi udzielają specjaliści z zakresu ekonomi, cytuję:
“Coraz więcej ludzi zataja wysokość swoich dochodów aby nie płacić coraz wyższych podatków. Financial Crimes Squard (SDOE- to taka grecka inspekcja skarbowa) w wyniku kontroli dokonanych w ciągu ostatnich miesięcy w firmach nałożyła wysokie domiary i kary za ukrywanie swoich dochodów na osoby prowadzące działalność gospodarczą wynikających tylko z niepłacenia VAT-u i dochodów od usług. Wysokość tych kar łącznie w ciągu jednego roku wzrosła o 51%: w styczniu 2013 roku ukarano na kwotę 35.300.000 euro, a w roku ubiegłym za styczeń ub. roku udzielono kar na kwotę 23.300.000 euro. W sumie łączna wartość kar nałożonych przez inspektorów SDOE za ostatni miesiąc wynosiła 258 milionów euro, wobec 217,4 milionów euro za styczeń 2012 roku.
Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że wyższa suma kar za styczeń tego roku była wynikiem jednocześnie mniejszej liczby kontroli (1559 w styczniu 2012 roku w czasie, których nałożono grzywny do 1460 kontroli zakończonych nałożeniem grzywien w styczniu tego roku). Całkowita liczba kontroli skarbowych w styczniu 2012 roku wynosiła 5332, podczas gdy w zeszłym miesiącu było ich tylko 2999. Większość naruszeń przepisów jakie stwierdzono podczas prowadzonych kontroli dotyczyła wydawania nieprawdziwych sprawozdań finansowych przez firmy. Ciekawe jest w jaki sposób dłużnicy zapłacą te wysokie kary, jeśli doświadczenie uczy, że nie zdołają unieść tego ciężaru”.
Tak właśnie wygląda drenaż prywatnych pieniędzy prowadzony przez grecki fiskus w odpowiedzi na wymagania UE i MFW. Nie dziwi więc wynikająca z tego zapaść gospodarcza, spadek inwestycji i ukrywanie dochodów przed coraz bardziej zaciskającymi się pętami fiskalnego wyzysku państwa.
Innym niepokojącym zjawiskiem jakie pojawiło się ostatnio w Grecji jest kradzież, coraz droższej energii elektrycznej.
Jak podają oficjalne dane, cytuję:
“Zjawisko kradzieży energii elektrycznej wzrosło ostatnio, z powodu kryzysu gospodarczego i niezdolności wielu odbiorców energii, z powodu niemożności uregulowania wysokich rachunków za prąd. Kiedy poprzednio kradzieże prądu dotyczyły wyłącznie osiedli romskich, obecnie objęły obszar całego kraju, w tym szczególnie w północnej części Aten.
Przedstawiciele dystrybutora energii elektrycznej Hellenic Network Operator (DEDDIE) szacują , że straty wynikające z kradzieży prądu przez przedsiębiorstwa wzrosły czterokrotnie w ciągu tylko jednego roku, od poziomu 10 mln euro do 40 mln euro w okresie lat 2011-2012.
Główną metodą kradzieży energii elektrycznej jest nielegalne przyłączanie się do sieci. Public Power Corporation nie posiada danych dotyczących kradzieży energii elektrycznej dokonywanej przez indywidualnych odbiorców, gdyż nie ma możliwości skutecznego kontrolowania prywatnych liczników energii, szacuje tylko, że wielkość kradzieży prądu przez indywidualnych odbiorców jest wielokrotnie wyższa niż ta stwierdzona podczas kontroli w firmach.”.
Tak przedstawia się nieoptymistyczna, ale prawdziwa wizja kraju żyjącego w dobie kryzysu ekonomicznego, do którego wepchnęła go nieodpowiedzialna polityka urzędników UE i kolejnych greckich rządów, kupujących mirażem dobrobytu na kredyt, głosy wyborców.
W świetle sytuacji polskiego zadłużenia, które obecnie jest nawet trudne do oszacowania, może się okazać, że kryzys jaki obecnie przeżywa Grecja, to będzie mały pikuś w porównaniu z tym co nam szykują nasi krajowi polityczni oszuści.
Te długi ktoś będzie musiał spłacić, a są one nieliche w porównaniu z niewinnym długiem Gierka, wynoszącym tylko 17 mld dolarów (nota bene spłacić się go udało dopiero w ubiegłym roku, czyli 32 lata po załamaniu się polityki inwestycji na kredyt). Obecna skala polskich długów szacowana jest na ponad 1 bilion złotych (około 300 miliardów dolarów) w należnościach bezpośrednich i kolejnych około 2 bilionów złotych (600 miliardów dolarów) w długu ukrytym (np. zobowiązania ZUS-u itd.).
Pozdrawiam.
Ktoś powinien za to czape dostać