Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce – klamka zapadła
PGE EJ 1 sp. z o.o. – to ta spółka o nieco enigmatycznej nazwie rozpoczyna pierwszy etap budowy elektrowni jądrowej w Polsce, tj. badania środowiskowe i lokalizacyjne. Jak donosi PAP, spółka podpisała kilka dni temu umowę na wykonanie tych badań z australijskim konsorcjum spółek z grupy WolreyParsons. Badania potrwają około dwóch lat. Pod uwagę brane są dwie lokalizacje: Choczew i Żarnowiec. Uruchomienie pierwszego bloku ma nastąpić już w 2024 r.
Decyzja o budowie elektrowni jądrowej została podjęta przez rząd już w roku 2009 bez szerszej debaty społecznej. Debata taka nie została podjęta także po katastrofie w elektrowni jądrowej Fukushima I. Katastrofa ta wpłynęła na politykę energetyczną wielu krajów, w tym na podjęcie decyzji o wyłączeniu ośmiu elektrowni jądrowych w Niemczech. Wszystkie pozostałe niemieckie elektrownie jądrowe mają być wyłączone do roku 2022. O zaniechaniu inwestycji w zakresie energetyki jądrowej zdecydowały też Włochy po przeprowadzeniu referendum narodowego, a także – pod naciskiem opinii publicznej – Irlandia. Proces zamykania elektrowni jądrowych rozpoczęły też Belgia i Szwajcaria. Austria już w latach siedemdziesiątych zdecydowała o nieuruchamianiu wybudowanej i gotowej do eksploatacji elektrowni jądrowej. W Austrii zaprzestanie rozwoju energetyki atomowej poprzedziło referendum. Ostatnio proces redukcji udziału energii jądrowej w bilansie energetycznym rozpoczęła także Francja decyzją o zamknięciu elektrowni jądrowej w Fassneheim już w roku 2016.
Tym, którym wydaje się, że ominęła ich debata publiczna na temat energetyki jądrowej w Polsce, przypominamy, że mieli okazję dokształcić się w tym temacie w grudniu zeszłego roku, uczestnicząc w akcji Atomowego Autobusu. Fundacja Forum Atomowe, której partnerem jest PGE Energia Jądrowa SA, większościowy wspólnik spółki odpowiedzialnej za budowę elektrowni jądrowej, szczyci się, że dotarła ze swoją akcją edukacyjną do „co najmniej 3500 osób”. Sama grupa PGE prowadzi rozmowy ze społecznościami lokalnymi w gminach, w których prowadzone będą badania środowiskowe i lokalizacyjne, obiecując samorządom wielkie zyski z podatków. W wywiadzie z 21 listopada zeszłego roku udzielonym dla portalu Nadmorski24.pl Prezes PGE EJ 1 sp. z o.o. Aleksander Grad, były minister skarbu w pierwszym rządzie Donalda Tuska, tak tłumaczy swój brak obaw o zastopowanie budowy elektrowni jądrowej:
– Nie, nie boję się tego. Wierzę, że rzetelna informacja i współpraca z lokalną społecznością pozwolą bez przeszkód realizować projekt budowy elektrowni. Badania przeprowadzane w sprawie poparcia dla budowy EJ pokazują, że im dalej od potencjalnej lokalizacji elektrowni, tym poparcie jest mniejsze. Wynika z tego, że realne korzyści z potencjalnego sąsiedztwa EJ (rozwój gospodarczy regionu, powstanie nowych miejsc pracy itp.), zwiększają akceptację dla jej budowy.
Jak widać, decydenci widzą problem głównie w przekonaniu lokalnych społeczności argumentami ekonomicznymi. Mimo świadomości, że poparcie dla energii jądrowej reszty kraju jest mniejsze, nie zabiega się faktycznie o żadną ogólnopolską debatę. A przecież katastrofa atomowa, jak pokazuje przykład Fukushimy I, wywiera fatalny wpływ na cały kraj, w tym na jego gospodarkę, choćby poprzez zrujnowanie eksportu. Według inwestora jednak, należącego w większości do skarbu państwa, klamka zapadła. A dla Polaków?
Marlena Dukat
Za: http://www.plwolnosci.pl/a/45/Pierwsza-elektrownia-jadrowa-w-Polsce–klamka-zapadla
Konsorcjum, niezależnie od wyników zainkasuje
252 mln ! Dokładniej 81,5 mln $.
Strupczewski już w 2009 roku określił że
elektrownia zostanie wybudowana kilkaset metrów
od gnijących fundamentów Żarnowca. I koniec !
możliwe, że rozgrzebią latami i zostawią a ilu się przy tym upasie… zawsze 100 lat za Murzynami, gdy inni porzucają, u nas się wprowadza, widać gdzieś się kasa kończy a u nas można wytargać i to za pocałowaniem
Przyjdzie nowa ekipa i postawi następne fundamenty, bo ktoś nowy dostanie kasę na nowy projekt. Elektrowni nie postawi się w 4 lata, bo tak napisano prawo budowlane, by każdy miał czas wynegocjować swoje.
W Japonii też lokalne samorządy były za budową elektrowni, bo się przy tej okazji nieziemsko obławiały. Potem Zarząd wybywal na do jakiegoś upatrzonego raju, a ludność zostawała ze skażoną ziemią i morzem oraz składem odpadów radioaktywnych
“Pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce – klamka zapadła”
Jeżeli im się uda
to przepchnąć to będzie
katastrofa .
Nadzieja w tym
że do czego tusku się
nie dotknie to niewypał
może i tym razem tak będzie.
Jest tu kilka smaczków.
– udało się “rozdysponować” 36 mln. Pln z efektem negatywnym, to trzeba wydać 252 mln.
– należy wynająć konsorcjum spółek które nigdy nie budowały elektrowni jądrowej,pochodzi z innego kręgu kulturowego, więc podnajmie lokalnych.
– termin jest tak odległy że najwyraźniej jest ona niepotrzebna.
Elektrownie fotowoltaiczne buduje się w rok.
Ich budowa nie narusza środowiska w sposób wymagający zgód.
W przypadku elektrowni jądrowych dawniej średni czas wynosił 13 lat.
Tylko nasi idioci twierdzili że z marszu w 6 lat zbudują (2010-2016).