To już ostatni z dyletanckiego tryptyku.Czytając uważnie komentarze po dwóch pierwszych wpisach, widzę, że ciągle pokutuje używanie pospolitego znaczenia słowa dyletant i większość komentujących jest do tego przyzwyczajona. Z radością więc poszerzam horyzonty i pokazuję, że historycznie biorąc dyletant ma inne, szczytne i pozytywne znaczenie. A co to znaczy, wyjaśniam poniżej.
Klub już powstał. Nie jest sformalizowany. Około 20 koleżanek i kolegów czuje się dumnymi dyletantami i z zapałem starają się działać na tym polu. Jeżeli ktoś jeszcze czuje się na siłach, to serdecznie zapraszamy.
MANIFEST DYLETANTÓW
Świat nam parszywieje. Więcej, ludzie nam parszywieją. I niestety blisko nas parszywieją wprost w sposób okrutny. Powierzchowność, wyścig szczurów, konsumeryzm i klientyzm.
Brak czasu na refleksję. Brak czasu na prawdziwą głęboką przyjemność. Ulegamy propagandzie i reklamie, Nie umiemy się przed tym bronić. Ilu ludzi czyta książki? Wiecie, jaka jest sprzedaż książek w Polsce? Żałosna. Rośnie wtórny analfabetyzm. Ilu Polaków korzysta z Wikipedii? Poza uczniami, studentami i nałogowymi blogerami? Nikły odsetek, niestety. Wygląda na to, że ludziom wystarcza to, co powiedzą w telewizji. To najlepsza droga do powszechnego zniewolenia. Droga do robienia z nas bezrozumnego motłochu.
Trzeba się temu jak najszybciej przeciwstawić. Nie dać się. Taki cel właśnie stawiają sobie Dyletanci. Zakłamywanie języka rozpoczęte za komuny i ciągle kontynuowane, głównie przez polityczną poprawność, zakłamało również pojęcie dyletanta. Zrobiono z niego pejoratywną postać, co to nic nie wie, jest powierzchowny i nie jest żadnym specjalistą. Właśnie specjalistę, jako najwartościowszą jednostkę przeciwstawiono dyletantowi. Pora to odkłamać.
KIM JEST DYLETANT
Kim więc jest prawdziwy dyletant? To człowiek oświecenia, osoba o bogatych zainteresowaniach, dociekliwa, pragnąca poznać sens wszystkiego i mechanizmy świata, który go otacza. I z tego, tej otwartości i ciekawości, czerpie radość życia. Bo jego życie jest radosne. Wiedząc i rozumiejąc więcej czuje się wyzwolony. Ma też więcej tolerancji wobec niedoskonałości świata i ludzi. I co ważne, na nikogo nie spogląda z góry. Ma bowiem również świadomość swoich braków. Dlatego stale nad sobą pracuje. Stara się nie być gnuśny.
Taka postawa była charakterystyczna w starożytnej Grecji, ale samo słowo pochodzi z łaciny: dilettare – lubować się, być miłośnikiem, amatorem czegoś i jest pokrewne delectare – delektować się.
To jest ważne! Dyletant lubi, a nawet wprost uwielbia delektować się życiem. Więc i świetną muzyką, przepięknym obrazem, dobrym jedzeniem, wybornym alkoholem, rozległym widokiem. Ale też głęboko przeżywaną modlitwą, mądrą książką, genialnym dziełem naukowym, sprawnymi rządami i inteligentnymi towarzyszami.
Nie cierpi szarości, bałamucenia, głupoty i zakutych łbów. Oczywiście również przesolonej zupy, cienkiego sikacza, neoliberałów, lewaków i hot dogów.
W takiej sytuacji jest oczywiste, że prawdziwy dyletant nie może być samotnikiem. On musi mieć towarzystwo. Rozgląda się więc czujnie, by z tłumu wyłowić bratnie dusze, ludzi podobnych do niego. Ale na tym nie kończy. On świadomie chce poszerzać krąg takich jak on. Albowiem jest ogarnięty obok pasji odkrywczej pasją edukacyjną. On nie chce całej tej wiedzy tylko dla siebie. Chce się nią dzielić, wymieniać poglądy i kiedy tylko się da, doskonalić siebie i otoczenie.
Jest jeszcze jedno, co charakteryzuje prawdziwego dyletanta. To głęboki humanizm. On nie interesuje się najnowszym gadżetem dla samego gadżetu, on jest ciekaw, jaki wpływ to będzie miało na jego życie. Czy ktoś poza dyletantami zastanawiał się, jak zmieniło się użytkowanie komputera po wynalezieniu myszki? Starsi pewnie pamiętają, jaka to była mordęga z klikaniem w klawiaturę, pracując w DOSie, z tymi wszystkimi run i goto. Te same pytania stawia sobie wobec nauki, przyrody, filozofii i religii. Czy głęboka wiara pozwala lepiej znieść nieuchronność śmierci? Czy zwierzęta takie jak pies, małpa, świnia, słoń mają poczucie swojej śmiertelności? Bo poczucie bólu mają; przynajmniej fizycznego, ale czy też psychicznego? Przecież psy wyją, gdy je zostawić same w domu. Jak to się dzieje, że jednych ludzi natychmiast lubimy, a inni od pierwszego spojrzenia są nam wstrętni?
Tysiące pytań jest w głowie dyletanta i większość z nich dotyczy człowieka.
Jeszcze dwie cechy charakteryzują dyletanta: umiejętność słuchania, oraz szacunek do drugiej osoby. Słuchając cierpliwie można zawsze się więcej dowiedzieć. Dowiedzieć się o świecie, faktach, ale też drugiej osobie. I każdy nasz przyjaciel, znajomy, przeciwnik godny jest należytego szacunku. Przynajmniej tak długo, aż przez swoje poczynania ten szacunek straci. Miłość do świata, radość z faktu bycia jego fragmentem, to przede wszystkim miłość do ludzi, ich dziedzictwa i działania. Dobry kucharz, raczący nas perfekcyjnie usmażonym stekiem jest godny takiego samego szacunku, jak wynalazca silnika na wodę. Malarz, którego obraz z miejsca nas zachwyca, jest tyle wart, co flisak na Dunajcu wiozący nas przez rafy rwącej rzeki i raczący nas góralską anegdotą.
KLUB DYLETANTÓW
Tworzymy Klub Dyletantów. Ma to być dobrowolne, aczkolwiek ekskluzywne stowarzyszenie ludzi spełniających opisane powyżej cechy Celem klubu jest wymiana poglądów, pogłębianie i poszerzanie wiedzy, często ezoterycznej, a przede wszystkim edukacja i naprawianie nagromadzonych bzdur i zafałszowań. Chcemy się doskonalić i naprawiać świat wokół nas. A wszystko to robić w atmosferze radości i z dużą przyjemnością. Słowa Terencjusza „Nic, co ludzkie nie jest mi obce” są ważnym zawołaniem członków Klubu Dyletanta. Oznacza to, że takie działania, przez wielu określane, jako ludzkie słabości, są również dla Dyletantów istotne.
Jeżeli wielu ludzi za butelkę dobrego Barolo jest gotowych zapłacić 200 zł, a za butelkę 24 letniej Whisky nawet 500 zł, to, dlaczego Dyletant ma tym pogardzać. Jak spycha się palaczy papierosów do podziemia, a palaczy cygar i fajek, najchętniej wsadzono by za kraty, a mimo tego miliony ludzi pali, to musi coś w tym być. To jest po prostu ludzkie i Dyletant nie może się od tego odwracać, nie daj Boże, ze wstrętem.
Za nim ktoś zostanie Dyletantem, musi pokazać, że jest człowiekiem wyrafinowanym. Nie zadawala się byle czym, zastanawia się w jakim łóżku będzie spał i co zje na śniadanie. Nie pójdzie w dresach do miasta na zakupy, wie, co to jest przyjęcie Black Tie, i w knajpce w Paryżu wyczuje podsuwanego przez wrednego kelnera sikacza. Nie zachwyci się przaśnymi aniołkami masowo sprzedawanymi w tak zwanych galeriach sztuki. A jeśli jeszcze tego wszystkiego nie wie, to jak najszybciej chce się dowiedzieć. I chociaż nigdy nie siedział na koniu, to potrafi odróżnić kłus od stępa. Wie też, co się dzieje w hiszpańskiej szkole jazdy i gdzie ona jest i czym szczególnym wyróżniają się lipiańskie ogiery.
Nie będziemy przyjmować kamerdynerów. Jeśli ktoś ma lokajską duszę, to niech gdzie indziej szuka sobie pana. Tu wszyscy są równi i wszyscy są panami. Szlachetność zobowiązuje. Wcale to nie znaczy, że trzeba mieć tak zwane pochodzenie. To szlachetność duszy i umysłu jest istotna.
Ale ta szlachetność i te dyletanckie wysiłki to jednocześnie nawiązanie do tradycji polskich dworów. To tam zjeżdżali się ludzie z okolicy, by często przy suto zastawionym stole dyskutować o wszystkim. Tam kształtowały się opinie i jak byśmy dzisiaj powiedzieli trendy.
Niestety, dwory, jako pochodnie wyjątkowej polskości bardzo się nie podobały, najpierw zaborcom, a potem różnym władzom, z socjalistami i komunistami na czele. Dlatego musiały zostać zniszczone. A te tzw. dworki, co teraz powstają w ich miejsce, to ich współczesna parodia. Polskie dwory są też nam potrzebne, by móc krzyknąć czasami – Fora ze dwora!
O czym pisać u Dyletantów? O wszystkim, o życiu, otoczeniu, polityce, Polsce, ideach i projektach. Ale wszystko to ma czegoś uczyć. Nie może to być twórczość bezrefleksyjna. Nie warto też tutaj zajmować się „bieżączką”, czyli tym, co nam media serwują z dnia na dzień. Powinniśmy wyrobić w sobie odporność na manipulację i dyżurne tematy. Powinniśmy iść równym krokiem, w swoim rytmie. Cokolwiek leniwym, jak podczas spaceru w pełnym słońcu przez wiosenny las. Życie i tak pędzi za szybko.
Struktura Klubu jest w pełni demokratyczna z naszym historycznym liberum veto. Ale, to co zawsze w naszym kraju jest dziwnie, by tej demokracji pilnować, na czele stoi prezydium, uzurpatorzy, którzy głównie przyczynili się do powstania klubu. Dyletanci są nieszczególnie dobrzy w całej tej biurokracji, dokumentach i przepisach. Mamy nadzieję, że to się wytworzy w sposób naturalny.
Drodzy Dyletanci i drodzy przyszli Dyletanci, profesor Ryszard Legutko napisał w „Eseju o duszy polskiej”:
„Złe maniery, złe słownictwo, marny język, prymitywność myślowa – uważane przez długi czas za rzeczy wstydliwe – stały się akceptowalne przez samą masowość swojego występowania i przez odrzucenie myślenia hierarchizującego…”
Z tym wszystkim musimy walczyć. I to od zaraz. Zanim będzie za późno.
—————————————–
http://www.ekspedyt.org/jazgdyni/2013/02/07/2430_pierwsza-reklama.html
Ponieważ z nieznanych mi powodów uznałeś mnie za byłego kolegę, to mimo, że popieram ten manifest to proszę mnie nie zaliczać do członków tutejszego klubu.
W każdym razie moim zdaniem to nieporozumienie tworzyć taki klub na portalu, na którym króluje circ. Ona i tak prędzej czy później Was skłóci i zniszczy.
GPS
Do byłych kolegów zaliczyłem w odpowiedzi na jakąś potwarz, oczywiście w nadmiarze emocji, czego teraz się wstydzę.
Nawet nie pamiętam co to było.
GPSie dziękuję za ostrzeżenie.
A teraz przypowiastka.
Mieliśmy dość paskudnego szefa. Przyszła nowa koleżanka i stare pracownice zaczęły dawać jej rady co do ustawiania się względem szefa. Wytrzymała spokojnie gdzieś ze dwa tygodnie i któregoś dnia po kolejnej radzie wrzasnęła na całe gardło:
– Dajcie mi spokój ze swoimi radami. Nie jestem durna i sama chcę do tego dojść. Nie obciążajcie mnie swoimi złymi doświadczeniami.
Zniszczyła Ci coś GPSie?
Na razie ja zniszczyłem GPSowi tytuł i ilustrację jednej notki.
Muszę przyznać, że ciągle mnie to nurtuje, bo uważam, że raczej miałem prawo ją usunąć (ew. ukryć), a nie zmieniać.
Zrobiłem tak, bo bardzo źle wspominam na innych blogowiskach “znikanie” notek i autorów bez słowa wyjaśnienia.
Testuję Trackback
http://www.ekspedyt.org/jazgdyni/2013/02/07/2430_pierwsza-reklama.html#comment-3861
Czyli dyletanci opierają swój paradygmat na lubieniu, lub nielubieniu. Lubią się lubować.
Jak mawiał nasz profesor od matematyki i logiki- Jeden lubi wąchać róże, drugi woli piwo duże.
Lubienia nie da się poddać osądowi moralnemu.
Tusk powie, że lubi rządzić, ale najbardziej lubi piłkę, a drugi powie, że lubi żonę sąsiada bardziej niż swoją.
Krzyża jak wiadomo nie da się polubić, bo to masochizm. Kto tam samobójców lubi.
No, spoko klubik.
@GPS
//W każdym razie moim zdaniem to nieporozumienie tworzyć taki klub na portalu, na którym króluje circ.//
Nie wiedziałam, że jestem królem, ale spoko.
Na pewno niektóre rzeczy rozwalam, żelazną logiką.
W tym sensie dzierżę raczej miecz, niż buławę.
Jak nie masz miecza, przegrywasz.
Co ty dzierżysz?
Skoro rzucasz mi rękawicę chcę wiedzieć na jaką broń walczymy.
Sądzę, że lubienie ma raczej znaczenie drugorzędne,chociaż przyznam, że jest przyjemnie lubić.
To jest raczej imperatyw oparty na niezaspokojonej ciekawości.
A to co się poddaje moralnej ocenie to dobro, którym wszystko powinno być przepojone. Nawet zgłębiając zło, które ja uważam, że jako byt nie istnieje, powinniśmy to robić wychodząc od dobra.
Do tego dochodzi jeszcze piękno.
I ta cudowna tomistyczna triada: prawda, dobro i piękno daje prawdziwą przyjemność.
Wg mnie kwintesencję dyletantyzmu.
Ciekawi mnie, gdzie nabrał Szanowny Pan tego masońskiego ducha ” niezaspokojonej ciekawości”
Curiositas w przeciwieństwie do studiositas to pierwszy stopień pychy.
1) Ciekawość.
Angażując wiele sił, środków i czasu, nabywamy informacje, które są i będą dla nas całkowicie bezużyteczne. Ciekawość odwraca naszą uwagę od samych siebie. Zamieniamy naszą świadomość w wielkie śmietnisko, a wszystkie te informacje-śmieci zakrywają to, co ważne, cenne, istotne. Rodzi się w nas chaos, w którym się gubimy.
http://tadeuszczernik.wordpress.com/2011/06/08/trzeci-stopien-pychy/
//Nawet zgłębiając zło, które ja uważam, że jako byt nie istnieje, powinniśmy to robić wychodząc od dobra.//
Pan uważa, że zło jako byt nie istnieje, a Kościół uważa inaczej i ma na to dowody doświadczalne ( prócz wiedzy objawionej)
Czy ma Pan dowody na nieistnienie zła osobowego?
//I ta cudowna tomistyczna triada: prawda, dobro i piękno daje prawdziwą przyjemność.//
św. Tomasz nie pisał, że sensem życia jest przyjemność. Szukanie przyjemności niszczy ciało i duszę, w przeciwieństwie do radości, która jest objawem zdrowia.
Pisze pan w poniższym cytacie o ezoteryzmie, jak o czymś chwalebnym, tymczasem ezoteryzm jest niebezpieczeństwem dla duszy, wiedzą o tym nawet ateiści, którzy próbowali.
//”Tworzymy Klub Dyletantów. Ma to być dobrowolne, aczkolwiek ekskluzywne stowarzyszenie ludzi spełniających opisane powyżej cechy Celem klubu jest wymiana poglądów, pogłębianie i poszerzanie wiedzy, często ezoterycznej, a przede wszystkim edukacja i naprawianie nagromadzonych bzdur i zafałszowań. Chcemy się doskonalić i naprawiać świat wokół nas. A wszystko to robić w atmosferze radości i z dużą przyjemnością. Słowa Terencjusza „Nic, co ludzkie nie jest mi obce” są ważnym zawołaniem członków Klubu Dyletanta. Oznacza to, że takie działania, przez wielu określane, jako ludzkie słabości, są również dla Dyletantów istotne.”//
Kusi Pan tu do grzechu, a może prowadzi nabór do masonerii?
Skąd się to w Panu wzięło?
Ha, ha, ha ale bzdura! Masoneria???Jeszcze coś!!!
Szanowna Circ jakby się trochę skoncentrowała, to by zauważyła, że wszystkie działania masońskie były wybitnie celowe. Żaden z masonów, pod groźbą, nie miał prawa, tak jak dyletant uprawiania sztuki dla sztuki.
I droga koleżanko, niesłychaną ciekawością świata wykazywały się święte zakony. A zakon jezuitów to chyba bił wszelkie rekordy. Co ja tam będę dużo dywagował, gdy nasza Ciri ma oczy przesłonięte inkwizycyjnym bielmem. Dopiero co zademonstrowano nam tutaj, cudownego świętego, który jest modelowym dyletantem, radosnym i szczęśliwym.
Kochana Circ jest jak mój pewien ukraiński kolega, Nikolaj, który bez przerwy się dopytuje – czemu ty blad jesteś taki szczęśliwy? Jak ci przy… to przestaniesz być szczęśliwy!
Nasza Circ ma defekt – nie znosi radości wkoło. Jest ona dla niej podejrzana i wątpliwa. Zwalcza ją z zaciętością różokrzyżowca. Uśmiechnięty człowiek ma coś na sumieniu! A jeśli na dodatek ciekawy – to mason!
Świat Circ jest prosty – czarno-biały. Ciri vs. cała reszta. Podział w oparciu o jej słynną logikę. Logikę binarną wyższego rzędu. Zapewne, tak, jak są algebry abstrakcyjne, tak i Circ dysponuje logiką abstrakcyjną, czyli nie poddającą się żadnym formułom.
Czy Circ jest potrzebna? Jak najbardziej. Gdyby jej nie było, trzeba by ją wymyślić.
Takie osoby na bieżąco sprzątają ten nasz zaśmiecony świat. Robią porządki.
A że przy okazji wrzuciła mnie do ceglanego kontenera z napisem mason, to tylko taki niezdarny wymyk nadgarstka.
Jest blady świt. Wstaje nowy Boży dzień. Sobota – zapowiedź świętej niedzieli.
Raduj się Circ razem ze mną.
I pamiętaj, to pierwszy dzień, z ostatnich dni mojego życia.
Szczęść Boże !
Nadal uważam i będę się tego trzymał – zło jako byt nie istnieje. Zło jest wyłącznie brakiem dobra.
Jak mi dobrze wiadomo, część mędrców kościoła wyznaje również tą teorię.
@jazgdyni
Przykro mi to powiedzieć, ale powołuje się Pan nie na “mędrców Kościoła”, ale na jego deformatorów.
Silnie upraszczając: “brak dobra” nie opętuje człowieka. Doświadczenia egzorcystów i egzorcyzmowanych są w tym zakresie jednoznaczne.
Pozdrawiam
Proszę wybaczyć. Jestem gorącym zwolennikiem i orędownikiem św. Tomasza z Akwinu.
Czy on jest deformatorem???
A według niego, że zacytuję>
Cechy charakterystyczne tomizmu to:
“[…] prawda, piękno i dobro to powszechne atrybuty bytu. Zło jest brakiem dobra i nie ma swej substancji. Każdy byt w sposób naturalny dąży do pełnego urzeczywistnienia swej natury (swej doskonałości). ”
Będę się tego twardo trzymał.
Ty sobie jaja robisz z tym zamienianiem Circ – Ciri?:)
Czy jestes ostatnim nieuswiadomionym?:)
Nic co ludzkie nie jest nam obce ?
A czy to jest ludzkie ?
@jazgdyni
Odrzućmy cytaty z Wikipedii.
Proponuję zapoznać się z tym: http://www.katedra.uksw.edu.pl/pracownicy/tlum_mz/zlo.pdf
Na tym poziomie percepcji filozoficznej zapraszam do dyskusji profesjonalistów. Są tacy w Legionie?
@jazgdyni
Posted Luty 9, 2013 at 11:20 AM
Istnieje zło wcielone.
Istnieje Szatan i jest bytem.
Wystarczy uważnie przeczytać Ewangelie.
Żaden byt nie jest zły istotowo, ale przypadłościowo i w tym sensie zło nie jest tożsame z żadnym bytem.
Tylko czytam, nie wypowiadam się jako profesjonalista. Przepraszam, że się wpycham na zamknięte seminarium.
Teraz – gentlemens’ agreement.
Proszę o przeczytanie poniższego jedynie osoby, które już przeczytały lub zrobią to w czasie tego weekendu linkowany fragment Summy.
* * *
Najpierw uzgodnienie pojęć:
Odpowiadam. Należy powiedzieć, że tak jak o
kolorze białym, tak też i o złu można mówić
dwojako. Gdy w pierwszy sposób mówi się o
kolorze białym, to można [w ten sposób]
pojmować to, co jest podmiotem bieli; innym
sposobem mówi się o kolorze białym, że coś
jest białe, o ile jest białe, mianowicie [kolor
biały] jest samą przypadłością. I podobnie
można zło rozumieć w pierwszy sposób jako
to, co jest podmiotem zła – i tak zło jest czymś;
w drugi sposób można rozumieć samo zło, i
wtedy zło nie jest czymś, lecz jest samym
brakiem jakiegoś szczegółowego dobra.
I teraz konkluzja:
Stąd mówię, że to, co jest złem nie jest czymś
[odrębnym], lecz to, czemu przypada bycie
złym jest czymś, o ile zło jedynie usuwa jakieś
szczegółowe dobro. Tak też jest z tym, co jest
samą ciemnością, że nie jest czymś, lecz to,
czemu przypada bycie ciemnym, jest czymś
[odrębnym].
Asadow
Tak jest. Tak właśnie jest.
Pięknie to ujęte. Kto to zrobił?
W stylu BŁ. Jana Pawła II także.
Krzysztof Zagozda
W tym, co mi Pan zalinkował jest napisane:
“3. Jednak należy powiedzieć, że zło przyjęte
jako coś abstrakcyjnego nie jest przeciwne,
lecz [jest] brakiem; jednak jakieś zło przyjęte
jako coś konkretnego jest przeciwne i jest
czymś.”
Jak tylko będę miał czas, to Panu mogę więcej podrzucić cytatów.
Niestety po dyletancku, lecz nie znaczy powierzchownie, zgłębiam ten temat od dawna.
Szczerze muszę przyznać, że ciągle mam różne wątpliwości.
Ps. Przepraszam za cytat z Wikipedii, lecz będąc poza domem, nie mam obecnie dostępu do swojej biblioteki.
No i niestety, świątek, piątek, jestem w pracy.
Pan Zagozda
I oto proszę jeszcze kontrargument:
Dionysius says (Div. Nom. iv), ‘Evil is neither a being nor a good.’ I answer that, one opposite is known through the other, as darkness is known through light. Hence also what evil is must be known from the nature of good. Now, we have said above that good is everything appetible; and thus, since every nature desires its own being and its own perfection, it must be said also that the being and the perfection of any nature is good. Hence it cannot be that evil signifies being, or any form or nature. Therefore it must be that by the name of evil is signified the absence of good. And this is what is meant by saying that ‘evil is neither a being nor a good.’ For since being, as such, is good, the absence of one implies the absence of the other.
—Summa, I, Q.48, art.1.
@@@
Ja w kwestii formalnej : Tomasz z Akwinu tak redagował swoje traktaty, że najpierw stawiał argumenty swoich poprzedników (filozofów, teologów, niekiedy zasłyszane podczas dyskusji ze studentami, niekiedy wymyślone przez niego samego – tak mówią czasami złośliwe osoby) np. 1, 2, aż do 20 argumentu w przytoczonej przez p. Krzysztofa Zagozdę „Dyskutowanej kwestii o złu“, dalej podaje trzy kontrargumenty przeciw; po czym „Respondeo“, które jest pozytywną, osobistą odpowiedzią Tomasza na poruszany problem; z kolei ad 1), ad 2) itd. są odpowiedziami Tomasza na postawione wcześniej argumenty. Tak więc @ jazgdyni cytując argument 3) nie podał myśli Tomasza, natomiast @Asadow poprawnie przytoczył myśl Tomasza z „Respondeo“, chociaż nie całą z racji pewnie jej długości.
Niemniej @jazgdyni ma rację i @Asadow też, tylko trzeba je szerzej wyjaśnić, rozpisać. Jednym zdaniem się nie da. Tomasz podaje argunenty za względu na sam fakt istnienia bytów, na pragnienie dobra, na stwarzanie.
Krzysztof Zagozda stawia tezę, że „Silnie upraszczając: „brak dobra” nie opętuje człowieka. Doświadczenia egzorcystów i egzorcyzmowanych są w tym zakresie jednoznaczne.“
No właśnie. Co opętuje człowieka ? Co tak naprawdę czyni kapłan-egzorcysta ?
Z punktu widzenia teologii „wygania szatana“.
Z punktu widzenia etyki, pedagogiki, poetyki „wygania zło“, „wygania złe duchy“, tak jakby to „coś złe“ miało pozytywny wymiar przysłowiowej „cegły“.
A tymczasem Tomasz mówi z punktu widzenia bytowego (filozoficznego), że zło jest brakiem (privatio), a za Augustynem „uszczerbkiem“ (defectus). Idąc za Tomaszem, można by powiedzieć, że człowiek opętany to taki, który doznał „uszczerbku“, „zagubił się“, „wszedł do ciemnego pokoju“. A kapłan-egzorcysta właśnie ma moc „wypełnienia“ go dobrem, miłością, wprowadzenia go na dobrą drogę, podarowania mu „Światła, którym jest Chrystus“.
Pozdrowienia i wyrazy uznania dla wszystkich tworzących Legion (Legiony).
Wszelki duch!
Panie Marku, nie umiem wyrazić jak się cieszę.
Wszyscy mają rację (chyba, że błądzą), najbardziej ma ją Św. Tomasz z Akwinu, a i tak to tylko słoma.
Święć się imię Twoje, bądź wola Twoja jako w Niebie tak i na Ziemi.
Ja też się cieszę, że Pan się cieszy. Poczytuję wasze teksty i pełen podziwu jestem dla waszej pracy i zapału.
Szczęść Wam Boże !
//Zakłamywanie języka rozpoczęte za komuny//
Paryskiej?
Oj, chyba wcześniej.
W “Genezis” jest taki fragment…
No pięknie Panie Marku.
Takie wsparcie, to skarb. Wypełnienie pustki, która powoduje splątanie i opętanie jest zadaniem egzorcysty. On ponownie wypełnia duszę Bogiem. Bo dusza jest tworem bożym i jest dobra. Zło, jako byt nie mogłoby duszy dotknąć. Natomiast pustka, która zaistniała, sama w sobie jest złem.
Tak to po dyletancku rozumiem.
I mam na to dużo argumentów.
Wiesz jak dużo jest zakłamania? Mnóstwo! I to od stuleci, ba tysiącleci.
I w dużej mierze dotyczy to podstawowych spraw człowieka, duszy, umysłu, emocji i ciała.
Patricia Churchland, bardzo niegłupia pani, wprowadziła nawet pojęcie “folk pschychology”.
To wszystkie nawarstwione mity i przesądy, które teraz bardzo trudno zwalczać.
Co ciekawe, kościół też poważnie tym się zajmuje.
A ja mam nadzieję, poprzez dyletantów dołożyć malutką cegiełkę ;)/
Ja też się cieszę Panie Marku!
I dziękuję!
ciekawe, wychodzi, że i odzyskać język z pojęciami trzeba…
Na samym początku. Rozmawianie nam się zoptymalizuje. Mniej słów. Więcej prawdy.
Miałem niedawno takie ćwiczenie: reguła versus zasada.
Eufemista :>
OZu, przecież już żesmy ten temat wałkowali, a ty dalej swoje trzy piki…
Szatan jest złem osobowym. Wiedza ezoteryczna jest niebezpieczna, a szukanie przyjemności nie powinno być sensem zycia. Zaś obie prowadzą do złego. Prosiłam, żebyś sie w to nie bawił, bo to wszystko jest groźne. Odpowiedziałeś, że zdajesz sobie z tego sprawę, ale doskonale nad tym wszystkim panujesz. No cóż, tego nie da się określić inaczej niż pychą. OZu, wszystkim nam bliżej, niż dalej do wieczności – proszę, pomyśl o tym. Martwie sie o Ciebie.
I ja też. I Bóg zapłać sigmie.
Przeczytałaś dokładnie pana Marka Prokopa?
Szatan może wejść tylko tam gdzie jest pustka – nie ma dobra. To wystarczy dla niego. Więc to ta pustka, ten brak dobra, jest złem. Jego nie ma jako bytu. Jest tylko brakiem dobra.
Akwinata ma to dobrze przemyślane i powtarza chyba w 20 miejscach.
A to jest przecież Doktor Kościoła, geniusz i święty. Ewa, czy nie można mu w pełni zaufać?
Widzisz, tak jest, że ja o tym cały czas myślę i staram się studiować.
Tak chyba powinno się robić.
OZu, czy Ty czytałeś w ogóle Pismo Święte? Św.Tomasz bawi sie w rozróżnienie pomiędzy złem jako kategorią, a złym duchem. Ale oba istnieją.
“Szatan może wejść tylko tam gdzie jest pustka – nie ma dobra.” Czyżbys był taki pewien, że w Tobie nie ma takich miejsc?
DelfInn
Posted Luty 9, 2013 at 8:29 PM
Kochany Delfinnie, im dalej w las, tym bardziej ufam Bogu:)
Acha! I tu cię mam!
Czy będziesz chciała rozróżnić między złem i złym duchem ? Zło a szatan…
I co to znaczy św. Tomasz bawi się???
To jest jakiś tam sobie podrzędny święty, jeżeli można o jakimś świętym powiedzieć, że jest podrzędny.
Ciekawe, głębokie rozmyślanie, jako zabawa?
Może Szymon Słupnik też się bawił?
“Widzisz, tak jest, że ja o tym cały czas myślę i staram się studiować.
Tak chyba powinno się robić.”
Nie, OZu – tak robili faryzeusze.
Ty masz się modlić i prosić Pana, aby stało się tobie podług Jego słowa.
@sigma
Skąd wiesz, że to nie właśnie modlitwa popycha mnie do takiego postępowania?
Czyż nie mamy się doskonalić?
Jakie jest najważniejsze przykazanie?
Ewuniu.
Przykazania są ułożone w jakimś celu w takiej kolejności.
Więc po co to pytanie?
W takiej dyskusji, to ja nie mam szans z tobą.
Ty reprezentujesz Opokę.
A ja świętego Tomasza Apostoła.
Droga Pani Sigmo,
nie można tak mówić “Ty masz się modlić i prosić Pana, aby stało się tobie podług Jego słowa.” Tak rozumował Awerroes dzieląc ludzi na tych, którzy powinni przyjmować słowa Pana “tak jak napisane w Świętej Księdze”, tych, co mogą to robić ze zrozumieniem (teologowie) i jeszcze tych, co mogą sobie pozwolić na głębsze odczytanie Słowa Bożego (filozofowie). I taka wizja poprzez Łacińskich awerroistów (dwóch prawd : teologicznej i filozoficznej) pokutuje do dnia dzisiejszego. Dla Św. Tomasza z Akwinu nie był to pertynentny problem, gdyż zarówno wiara i modlitwa prowadzi do Boga jak i ludzki intelekt też prowadzi do Pierwszej Przyczyny. To są po prostu inne nazwy do opisu Samoistnego Istnienia. Także Jan Paweł II pisząc encyklikę “Fides et ratio” twierdził, że oba ujęcia prowadzą do Tego Samego. Proszę przeczytać tekst A. Majcherczyka “Tomizm – filo. czy teo.” opublikowany przez DelfInna i innych ze szkoły lubelskiej, tak drogiej @ circ i mnie również. Proszę pozwolić @jazgdyni używać intelektu, nawet jak niekiedy błądzi, tak jak my wszyscy, poniekąd. Po to Bóg nam go dał, żeby go używać, a nie gdzieś tam w drewutni upchnąć.
Uszanowania łączę
Żadne z nas nikogo nie reprezentuje!
Za wysokie progi na nasze nogi.
Św.Tomasz z Akwinu nie jest apostołem, tylko doktorem Kościoła – Kościół mianowal ich 35.Tytuł doktora w Kościele katolickim określa tych świętych, którzy wnieśli znaczący wkład w pogłębienie zrozumienia misterium Boga.
Natomiast najważniejszym przykazaniem jest:
Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy. (Mt 22,37-40)
Natomiast przykazanie doskonalenia się i samorealizacji – to przykazanie współczesnych neoliberałów. apage satanas!
Jeśli Akwinata jest dla Ciebie autorytetem, to powinieneś mu zaufać także wtedy, kiedy mówi, że to wszystko słoma.
Z doskonaleniem się, to zależy w jakim duchu się ono odbywa:
43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.
Chciałabym, by jazgu z dyni ( jeśli tam gdzie jest może otworzyć filmik) posłuchał tego fragmentu od 6 minuty, bo tam podobny go niego gościu mądrzy się że Hellera czyta i ma nadzieję wyrozumieć wszystko, tymczasem, skoro człowiek nie wie czym jest materia i nie dowie się, bo to też tajemnica, to na jakiej podstawie jazgdyniowi wydaje się, iż to co twierdzi o Złu, że nie jest osobą, ale tylko przypadłością ludzką jest pewnym?
Szukam po filmach, bo gdzieś prof. Guz mówi o tym, że Tomasz jeszcze wszystkiego nie wiedział o Złu i nowoczesna teologia wie o wiele więcej. Mam nadzieję to znaleźć.
@Krzysztof Zagozda.
W adresie, który podlinkowałeś jest coś, co mnie zaniepokoiło, bo taki przekład narobił strasznego zamieszania i wywołał Lutra z lasu.
//1. Wszystko, co jest stworzone jest czymś. Zło jednak jest czymś stworzonym, według tego
co jest [napisane] w Księdze Izajasza (45, 7): „Ja Pan uczyniłem pokój i stworzyłem zło”. Zatem zło jest czymś.//
Sw. Tomasz posługiwał się przekładem Hieronima, niedoskonałym.
“7 Ja tworzę światło i stwarzam ciemności,
sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę.
Ja, Pan, czynię to wszystko. 45:7 Biblia Tysiąclecia
“Który czynię światłość, i stwarzam ciemności; sprawuję pokój, i stwarzam złe. Ja Pan czynię to wszystko.” Izaj. 45:7 Biblia Gdanska
Drogi przekładów można prześledzić w wiki, powiem tylko, że posoborowa Tysiąclatka uwzględnia nie tylko żródłowe przekłady porównawczo, ale i kontekst.
Kościół twierdzi, że Zło jest bytem (osobowym) stworzonym, ma więc początek, natomiast Stwórca jest bytem nie stworzonym bo nie ma początku. Stworzenie zależne jest od swojego Stwórcy, nie odwrotnie ( stąd ‘stwarzam niedolę’ jest pewną figurą, bo, nie naruszam wolności, co trzeba wziąć pod uwagę)
Bóg wszystko co stworzył było dobre. Ponieważ Bóg stworzył wolne byty, mogły one odmówić Bogu dobra, lub je przyjąć za swoje. Bunt przeciwko Stwórcy skazuje byt na rodzaj śmierci ( jest śmierć pierwsza, druga, .. ST wymienia aż do siodmej). Ta śmierć jest cechą przygodną, drugorzędną i nie dotyka istoty, jest przypadłością doskonałego istotowo bytu. Podobnie przypadłością, nie istotą śniegu jest kolor biały. Snieg w nocy jest niebieski, nie zmienia się istotowo, ale przypadłościowo. Pod wpływem temperatury śnieg traci barwę i formę, można powiedzieć, że jest to jego śmierć druga, trzecią jest para wodna, a czwartą rozszczepienie atomów ( zmienia się ciągle przypadłość, nie istota). Atomy pod wpływem zewnętrznego czynnika mogą jednak znów stać się wodą i śniegiem. To niedoskonałe porównanie, bo materialistyczne, ale pozwala przybliżyć rozumowi znaczenie istoty i przypadłości. Istota zrodziła się z zamysłu Boga. Przypadłość zaś z wolnego wyboru stworzonego bytu, który odrzucił swoje istotowe po-Wołanie( język polski jest jedynie tak prawdziwy, że aż zdumiewa)
Pan Marek Prokop odnalazł nas ku pomocy. Jak miło.
Pozdrawiam serdecznie.
a ty bys leniu nie mogl usiasc na tylku i zrobic przelozenia na teskt? calego guza. przeszalby do historii kosciola hehe
@jazgut
//Sądzę, że lubienie ma raczej znaczenie drugorzędne,chociaż przyznam, że jest przyjemnie lubić.
To jest raczej imperatyw oparty na niezaspokojonej ciekawości.//
Ze lubienie jest przyjemne, koń widzi, a szczególnie diabeł.
‘Niezaspokojona ciekawość” (powtórzę)jak dowodził Sw. Bernard, prowadzi do piekła, przez acedię, która jest chorobą duszy.
Czy Pan już odkrył, że posiada duszę, i że ona permanentnie podlega osądowi prawa moralnego, którego autorem i twórcą jest Stwórca i Sędzia w jednej Osobie?
Ten Stwórca ma Syna jedynaka, a istotowo bliźniaka, który zasłynął tym, że odmówił sobie należnych mu przyjemności i grzecznie pozwolił się przybić gwoździami do krzyża, choć ”nie lubił”.
Można się nad tym nie zastanawiać, fakt, jeśli niezaspokojona ciekawość pędzi przed siebie bez celu.
Ja ci dam jaza z dyni!!!
Mnie się wydaje, że wiem jedno, a tobie się wydaje, że wiesz drugie.
I twoja pewność jest taka sama jak moja.
Wiemy tylko tyle, ile Pan chce, że byśmy wiedzieli.
I zastawia na nas pułapki. Choćby taka zasada nieoznaczoności.
Czy ty zawsze jesteś nieomylna? Wówczas muszę zacząć cię inaczej traktować.
Przecież to samo ci odpowiedziałem.
I poczytaj sobie głęboko, czy Bóg nie poleca, więcej, nie każe nam się doskonalić.
No to może przestaniesz w końcu mówić – Kościół uważa, jak na prawdę jest – Circ uważa.
No pycha do kwadratu!
@@@
Napisałem komentarz do @ sigmy, jak obsztorcowała @ jazgdyni, zobaczyłem błąd gramatyczny, chciałem poprawić i już nie wkleiło poprawki, i zlikwidowało komentarz. Coś pomyliłem. Trudno.
Musimy się zdecydować o czym rozmawiamy (zło, złe duchy, szatan) i jakich używamy argumentów : filozoficznych czy teologicznych. Tego nie można mieszać. Sprowadzanie wszystkiego do jednego, to błąd neoplatonizmu. Tak postępował Plotyn. Tak postępują marksiści – „wszystko jest polityką“. Inni „wszystko jest teologią“, „wszystko jest filozofią“. Tak nie można. Błąd metodologiczny.
„Słoma“ tomaszowa nie oznacza, że człowiek obdarzony przez Boga intelektem, ma ten intelekt wyrzucić do kosza. Owszem, powinien go używać, tak jak posługuje się swoją wolną wolą czy zmysłami. Tomasza zaskoczyła wizja, to co się ujawniło było takie, że żadne słowo nie było zdolne do opisania Tego, ani słowo filozoficzne, ani teologiczne. Tomasz, człowiek, który zapisał tysiące stron pergaminu (czy jego sekretarze), po prostu „zbaraniał“, „ucięło mu mowę“. Toteż „Słoma“ nie oznacza, że należy odrzucić dobrą teologię, czy dobrą filozofię.
Nie ma „nowoczesnej teologii“, która wie więcej. Albo jest dobra teologia, albo jest kiepska. Większa, nowa wiedza nie musi oznaczać – „słuszne rozumienie danego problemu“. Dobra teologia to taka, która „wie“ kim jest człowiek, kim jest Bóg, czym są relacje człowieka z człowiekiem i z Bogiem. Jak tych problemów nie umie wyjaśnić, lub gdy te problemy nie są w niej rozwiązane nawet w sposób “implicite” (wewnętrzny, ukryty), to jest kiepską teologią i będzie raczej ideologią chrześcijańską, buddyjską, hinduską, muzułmańską, żydowską etc.
Pluralizm bytowy oznacza odrębność, niepowtarzalność każdego człowieka, każdego bytu.
Pluralizm poznawczy oznacza zdolność człowieka do ujmowania danego problemu z różnych punktów widzenia, teologicznego, filozoficznego, biologicznego, fizycznego etc.
Pluralizm więc nie oznacza powszechnego relatywizmu (każdy widzi po swojemu), ani nie jest zaprzeczeniem czy potwierdzeniem determinizmu (wszystko jest już zaprogramowane przez Stwórcę czy przez los).
Tomasz z Akwinu nie znał oczywiście Lutra. Usiłował wykazać błędne rozumowania gnostycyzmu, neoplatonizmu, manicheizmu, które to błędy powtórzył Luter.
Kłóćmy się, dyskutujmy, starając się precyzować nasze problemy, a nie mieszać je z innymi, wtedy może zostaniemy lepiej zrozumieni przez inne osoby.
@Delfinn
Proszę przemyśleć na spokojnie jeszcze raz np. co to jest pluralizm.
@circ
Pięknie dziękuję za miłe powitanie
@Asadow
Wysłałem informację na Pana gmail.com
Witam
Jest tu trochę dogmatyków. I z nimi dyskusja jest trudna.
Drugie, co mnie uderza, to pewność siebie.
Ja chyba nigdy nie będę 100% pewny.
Pozdrawiam
Przepraszam za pytanie, oczywiście chętnie przemyślę np. pluralizm, lecz czemu akurat to?
PS Uwaga na marginesie. Znaczek ‘@’ znaczy tyle co ‘do słów, do wypowiedzi’, po czym następuje miano. On nie jest integralną częścią miana, lecz jego wskaźnikiem. Chcąc zachować sens w komunikacji można go stosować w wypowiedziach własnych, jak uczynił Pan to w odniesieniu, nomen omen, do DelfInna, circ i Asadowa, natmiast nie tak jak w stosunku do sigmy i jazgdyni. Miana podlegają normalnej odmianie i funkcjonowaniu w wypowiedzi – blogu czy komentarzu.
zobaczyłem błąd gramatyczny, chciałem poprawić i już nie wkleiło poprawki, i zlikwidowało komentarz. Coś pomyliłem. Trudno.
Komentarze raz posłane a później utracone są do odratowania – trzeba się skontaktować z administracją. Teraz ten kontakt jest mało komfortowy, bo nie mamy poczty wewnętrznej (oprócz adresu legion.piorunujacy[malpa]gmail.com), ale można “chwytać” moderatorów na blogach.
nevermind :)
@ jazgdyni
Mam przyjaciela, filozofa; na wszystkie tematy możemy spokojnie ze sobą rozmawiać, oprócz filozofii. Czy to dogmatyzm, czy zadufanie, że zawsze „moje jest najprawdziwsze“ ? Może brak dystansu. Tak bardzo jesteśmy przejęci danym problemem, że brakuje czasu, by postawić ten „problem“ przed sobą i spojrzeć na niego właśnie z dystansu, z każdej strony i „powyciągać“ wszelkie konsekwencje, które powoduje takie czy inne rozumienie.
Niewątpliwie, pewna doza pokory, chociażby typu „nie wiem“, „nie umiem“, „nie znam się na tym“ pomaga w życiu, chociaż niekiedy może być odebrana jako niechęć do kontynuowania rozmowy. Ja np. nie znam się na teologii i raczej o jej problemach mówię z punktu widzenia filozofii.
Pozdrawiam również
@ DelfInn
Przepraszam za te „@“, wydawało mi się, że z tym znakiem wyrażniej widać w zdaniu pseudonim danej osoby, podczas gdy nazwisko czy imię wyróżnia się dużą literą, ale poprawię się na przyszłość. Dzięki za tę uwagę.
Podałem np. pluralizm, by zwrócić uwagę na to, że każdy z nas jest inny, odręby, niepowtarzalny i dlatego każdy z nas ma inną wrażliwość, inne pomysły, inne wymagania. Circ, w/g Pana chce rządzić, zawsze ma rację, wszystko wie lepiej etc.
Pewnie z mniejszymi/większymi niuansami taka jest. Żeby „oswoić“ drugą osobę, jak chce Asadow przypominając Małego Księcia, należy tę drugą osobę zaakceptować taką, jaka jest. Inaczej się nie da. Przecież Mały Książe nie mógł powyrywać najpierw lisowi wszystkich kłów, by ten przypadkiem go nie ugryzł, a dopiero potem mógł się z nim zaprzyjaźnić. Robi Pan świetną robotę publikując to, co Pan uważa za ważne i godne, więc pozwólmy i circonstance wyrażać swoje niepokoje, pomysły, wrażliwość na piękno czy fałsz. I tylko niekiedy, można z życzliwością zasugerować jej inne spojrzenie, inną perspektywę.
Serdecznie pozdrawiam
Szanowny Panie Marku,
Wyrazem kultury osobistej człowieka jest umiejetność obcowania z ludźmi. Na przykład Pańska troska o poprawność stosunków obcych w końcu, było nie było, Panu osób jest wyrazem Panskiej wysokiej kultury osobistej. Nie musi ona mieć związku z kulturą wypowiedźi osoby, czy kulturą choćby ubioru czy norm towarzystkich, lecz tak się składa, że zazwyczaj, zawsze ma. Wiedząc o tym, a trzeba wiedzieć, że sama wiedza o tym nie daje absolutnie nic, można poprawnie orzec czy ktos kulturę osobistą ma, czy udaje że ma, czy jej też wcale nie ma. Skoro dostrzegamy, że nie ma, lub udaje że ma rodzi sie dysonans poznawczy. Musimy sobie wówczas odpowiedzieć na pytanie o wartość tej naszej osobistej kultury. Jeśli dojdziemy do przekonania, że ona istotnie jest coś warta, wówczas, konsekwetnie, podejmujemy odpowiedzialność za tę osobę, która kulture udaje, lub której jej brak. I tak rodzi się współpraca nad kulturą. Osobistą. Jest wszelko jeden tutaj warunbek konieczny – owa osoba bez kultury musi w ogóle chcieć przyjąc do wiadomości ów tragiczny stan swej kondycji. Po pierwsze więc – prawda. Na niej jesteśmy w stanie budować relacje, relacje poprawne, zaufania, miłości, szacunku i tak dalej i dalej. W tej chwili stan rzeczy jest taki, że utknał w punkcie tuż przed odpowiedzią na pytanie o prawdę. To po pierwsze. Po drugie, projekt Legionu był rozwijany od lat 3. Omówiono, jak sie zdaje, wszelkie aspekty jego funkcjonowania. Ustaolo priorytety. W trakcie wdrożenia jednak okazało się, że to co ustalono jest nieobowiązujące. Istotą więc mojego ‘zaniepokojenia’ była niezgodność wykonania z projektem. Na moją interwencję w tej sprawie, osoba współodpowiedzialna za projekt zareagowała sponatnicznym atakiem personalnym. Mnie wszelako bardziej zależy na owej osobistej kulturze owej osoby (każdej osoby), niż na projekcie. Wie Pan czemu? Bo to jest istotą tego projektu abyśmy się wzajemnie kochali miłością nieobłudną.
Również pozdrawiam
Legion, w swym założeniu, miał być ruchem formacyjnym, osadzonym w nauce Kościoła Katolickiego, zorientowanym na praktyczną pomoc wzajemną, patriotcznym, odwołującym sie nie tyle do osób reprezentujących patriotyczne wartości, czy do idei, co do owych samych wartości, do ich ostoty. Wymaga to odpowiedniego aparatu pojęciowe, wiedzy i umiejetności. Stąd pomysł hierarchii zdawał się doskonale odpowiadać realizacji tego celu. Dobór osób również był hierarchiczny.
Legion miał być od poczatku tworem internetowym i zoreintowanym na kontakty właśnie przez internet tak, by stopniowo przekształcać się w syntezę pokonujący fałszywy (niosacy fałsz) rozdźwiek m. tzw. rzeczywistościami – realną i wirtualną. Miał też oczywiści na celu walke z komuną i liberalizmem, jako chorobami cywlizacji chrześcijańskiej. Miał kształtować nie jakiego “człowieka nowego”, lecz leczyć tego człowieka, który jest i jaki jest – poprzez jego formację. Był projektem zakrojonym na skalę ludzką, nie geograficzną. Miał nieść najpiękniejszy przymioty polskości każdemu – nawet jeśli ten ktoś byłby na Księżycu. Ale nie miał być strukturą demokratyczną. Nic z tych rzeczy. tymczasem w fazie wsteponego testu, nieplanowanego (sic!), oblał egzamin z rozpoznania bojem. Uważam wobec powyższego, że miałem absolutne prawo, eufemistycznie mówiąc, się zaniepokoić.
To czy ten projekt upadnie i będzie pieśnią przeszłości, czy też się wzbudzi, zależy od nas. I, oczywiście, od Pana Boga.
I to własnie do takiego projektu został Pan zaproszony, a także każdy kto by zechciał założyć sobie tutaj konto. Nie zaś więc do podrzednego portaliku, jakich wiele i które są szkodliwe, gdyż skupiają na sobie miast na rzeczy, na człowieku, w którym ciagną się kilometrowe pseudorozważania o istocie potwora Spaghetii, czy też czy ramki we wpisach maja być różowe, czy fiolotwe, a może w każdy dzień tygodnia inne, z wyjatkiem środy – dnia bezmięsnego – etc etc. Te szczgóły sa pewnie ważne, ale nie są to priortety w ludzkim życiu. A jesli są lub zaczynają być, to znaczy, że mamy do czynienia z chorobą. Prof. Bartnik napisał niedawno wspaniały artykuł o tym jaka i dlaczego jest sytuacja człowieka, co jest ważne, co nalezy robić. Zachęcam do lektury – czas jej oraz nad nią przemysleniami jest tego warty. Jest to czas zianwestowany, nie zas przeklikany pustosłowiem, bieżączką i small talks. http://www.naszdziennik.pl/mysl/22897,cywilizacja-nienawisci.html
Delfinn and ALL
No właśnie – kultura osobista. Dotarliśmy do tego. I jest to bardzo ważne i trzeba walczyć, żeby to przywrócić.
Różne szkoły i kursy uczą, jak być asertywnym. I robią to źle. Ludzie też o tym słyszą,czytają, niestety pojmują to niedokładnie.
W rezultacie dobrzy ludzie robią się chamowaci. Powiem więcej, jest moda na bycie chamowatym. Za takie zagranie jest aplauz. Przybij piątkę.
Tymczasem kultura osobista jest rozumiana jako miękkość. I jest mało ceniona.
A kultura osobista to w 80% empatia i w 20% dobre wychowanie.
Mało tego widzę w koło. A oczywiście chciałbym, żeby tego było, jak najwięcej.
Ciężka orka na ugorze dla Dyletantów.
@Marek Prokop
//Nie ma „nowoczesnej teologii“, która wie więcej. Albo jest dobra teologia, albo jest kiepska. Większa, nowa wiedza nie musi oznaczać – „słuszne rozumienie danego problemu“. Dobra teologia to taka, która „wie“ kim jest człowiek, kim jest Bóg, czym są relacje człowieka z człowiekiem i z Bogiem. Jak tych problemów nie umie wyjaśnić, lub gdy te problemy nie są w niej rozwiązane nawet w sposób „implicite” (wewnętrzny, ukryty), to jest kiepską teologią i będzie raczej ideologią chrześcijańską, buddyjską, hinduską, muzułmańską, żydowską etc.//
Mam nadzieję, że w końcu znajdę i wkleję tu ten fragment wykładu, w którym prof. Guz mówi o ”nowoczesnej teologii, która wie więcej”-tak się wyraził. Mówił o pracach wybitnego teologa, chyba Szwajcara, ale i wcześniejszych badaczy, którzy dowodzą że tomistyczny dowód, jakoby zło było tylko brakiem dobra jest niepełny, choć Kościół dotąd przyjmował to jako dogmat. Okazuje się bez wątpienia, że szatan od początku nienawidził Boga aż do namiętności zabicia go.
Wziąwszy też pod uwagę słowa Benedykta wypowiedziane na jakimś sympozjum że ”każda nowa, wielka teologia powstaje przy współpracy teologa z mistykiem, co pokazało doświadczenie”, uprawnionym jest twierdzenie o nowoczesnej teologii, która rodzi inspiracje dla filozofów.
Pozdrawiam i dzięki za wszystkie słowa otuchy.
@ DelfInn
Szanowny DelfInnie, przeczytałem artykuł ks. Bartnika i podzielam jego „słuszny gniew“. Lekarstwo na ten stan widzę w edukacji, w wychowaniu rodzinnym, w publikowaniu sensownych artykułów, bo przecież robienie zamachu stanu czy rewolucji to nie katolickie. Rozumiem Pana, że marzenie z przed 3 lat o Legionie, w/g Pana, nie realizuje się tu, już, natychmiast. A przez 2 lata publikował Pan w NE, gdzie było jeszcze gorzej. Dlaczego ? Ano dlatego, że wierzył Pan, że te Pana publikacje wybronią się same za siebie, nieważne gdzie publikowane, i kogoś poruszą, tak jak Pana poruszył Gogacz, a T. Mertona poruszyły teksty Gilsona. I nawet umieścił Pan na NE swój własnoręcznie i własnomyślnie pisany, świetny artykuł, którym sigma była zauroczona. (No i jak ta sigma tu smętnie wygląda, bez @ !). Ja też, ale nie wyraziłem tego na piśmie. Zabrakło czasu, ale pamiętam.
I teraz. Cele, to są nasze pomysły. Ja mam cel, aby na święta Wielkanocne pojechać do Warszawy. Już nawet kupiłem bilet lotniczy. A jak ten projekt nie wyjdzie, to co ? Obrażę się na LOT i już nigdy u nich nie kupię biletu ? Hmm… Można i tak. Nasze pomysły czasami realizujemy, nieraz ciężko to idzie, nieraz nic nie wychodzi. A Pana celem było nadanie Legionowi określonej wartości, która na razie nie jest w/g Pana realizowana, ale która, być może po Pana licznych i mądrych publikacjach tutaj, zostanie przyjęta przez ogół i uchwalona jako przewodnia ? Kto wie. Proszę się nie zniechęcać i uwierzyć w swoją „iskrę Bożą“, bo taka Iskra jest zaraźliwa.
Jeszcze dwa tematy : odpowiedzialność za kogoś i hierarchia … Oj, chyba już Pana nie będę zanudzać, a mam jeszcze artykuły do napisania …
Serdeczności
@ circ
Jeżeli Guz miał na myśli Kuhna, albo Mistrza Eckharta, to też nie dobrze. Jeżeli Piepera, to lepiej. Mistyka, tak jak teologia potrzebuje oparcia w dobrej filozofii, by móc jasno i wyraźnie opowiedzieć o co tam chodzi. Człowiek nie rodzi się ani teologiem, ani mistykiem, ani ministrem z teczką ministerialną. Musi się czegoś najpierw nauczyć. A jak się źle nauczy, to będzie kiepskim mistykiem, kiepskim teologiem, kiepskim ministrem.
Pozdrawiam
//Jest tu trochę dogmatyków. I z nimi dyskusja jest trudna.Drugie, co mnie uderza, to pewność siebie.//
Jak Pan wyobraża sobie naukę bez dogmatów? Wszak i matematyka je ma.
”Aksjomat (postulat, pewnik) (gr. αξιωμα [aksíoma] – godność, pewność, oczywistość) – jedno z podstawowych pojęć logiki matematycznej. Od czasów Euklidesa uznawano, że aksjomaty to zdania przyjmowane za prawdziwe, których nie dowodzi się w obrębie danej teorii matematycznej. We współczesnej matematyce definicja aksjomatu jest nieco inna:
Aksjomaty są zdaniami wyodrębnionymi spośród wszystkich twierdzeń danej teorii, wybranymi tak, aby wynikały z nich wszystkie pozostałe twierdzenia tej teorii. Taki układ aksjomatów nazywany jest aksjomatyką.”-wiki
Dogmaty Kościoła wynikają z prawdy objawionej. Ma Pan tyle pewności siebie by je podważyć? Bo ja nie mam, tym bardziej, że je rozumiem i przyjmuję, bo wynikające z nich pozostałe twierdzenia sprawdzają się w doświadczeniu. Lubię je, jak Pan lubi dobrze wypić i zjeść, mówiąc Pańskim językiem.
Droga Circ
chodziło mi raczej o ludzkie postawy, a nie o same dogmaty. Ja je przyjmuje z pokorą.
Drogi Panie Marku,
Skoro ma Pan pracę nie smiem zatrzymaywac lecz pragnę Panu podziękować za Pańskie myśli i słowa. Oraz sprostowac jedną, jak się zdaje dla circ kluczową, rzecz. Otóz pomysł Legionu jest nie moim lecz Jej pomysłem. Rodzajem wizji. Iza czuje się jego absolutna właścicielką wraz z konsekwencjami, łatwymi do przewidzenia. Formuła ta była jednakowoż przez ten okres modyfikowana, dojrzewała i w czasie i w jakości. Moim jedynym udziałem w tym przedsiewzięciu było pełnienie roli słuchcza i ew. korektora błędów maści i wagi rozmaitej. Stad znam go na tyle, na ile znam Autorkę i to co zechciała powiedzieć, acz niczego nigdy nie ukrywała. Kwestia adaptacji tego zamierzenia w mojej opinii znakomicie przekracza zdolności organizacyjne Autorki, lecz tu jest rozbieżność zdań. Stąd podjałem decyzje o odstapieniu od projektu. Hm. Przecież nie będe się z koniem kopac, prawda? Pożyjemy, zobaczymy, co Bóg da to będzie i to jest najważniejsze myślę – rozeznawać Jego wolę i postepowac zgodnie Nią.
Serdecznie Panu dziekuje za miła, spokojną i wiele wnoszącą do mego zycia rozmowę.
Pozdrawiam
PS Na nE nic nie pisałem, za to wiele sie nauczyłem. Także z tych notek które umieszczałem. No i z jaj bzdyklaczy, bo przecież człowiekowi nie sposób przecenić tych, którzy go akceptują.
@Marek Prokop
By wiedzieć czy teologia potrzebuje oparcia w filozofii, czy odwrotnie, trzeba wiedzieć co jest pierwsze. Ponieważ doświadczenie idzie pierwsze przed refleksją umysłu, pierwsza jest teologia, bo u jej fundamentów lezy Słowo Boga trafiające do człowieka w doświadczeniu Boga. Namysł jest potem.
Stąd to filozofia potrzebuje oparcia w teologii. Mamy przykład współpracy najwybitniejszego erudyty XX wieku Hansa Urs von Balthasara i Adrienne von Speyr, gdzie wyraźnie inspiracje szły od mistyczki.
Mamy też wśród mistyków wielu ludzi bez wykształcenia, którzy pisali swoje rozprawki bez jednego błędu dogmatycznego, jak siostra Faustynka.
Guz nie mówił o Eckharcie, nie docenia go Pan. Poszukam w wolnej chwili.
Pozdrawiam.
Marek.M.Prokop
“No i jak ta sigma tu smętnie wygląda, bez @ !” W istocie. Bez małpy czuję się po prostu, jak bez ręki;(
Wielkie dzięki, panie Marku, za cenny wkład w dyskusję:)
:))))))))))
Mówimy o tej kulturze osobistej i mówimy, ale niech ten co mówi stosuje to do siebie również.
Co do Legionu, nie da się ludźmi ”zarządzać”.
Legion nie miał w ten sposób się rozwijać jak to Delfin zrozumiał po swojemu.
Ponadto hierarchia ustala się naturalnie. Nie da się jej zaprojektować i wykonać.
Zresztą nie mamy Legionu jako takiego, choć jest iluś tam legionistów, będzie jak Bóg da . Mamy portal “Legionu św. Ekspedyta”.
Co bedzie dalej, sie zobaczy, spoczko.
A ty Delfin jak masz pomysły, to próbuj je wdrożyć, nikt ci nie broni.
Nie siej oskarżeń i zamętu z powodu, że sobie coś tam po swojemu wyobraziłeś i ci sie wymyka. Może twoje założenia były błędne? A może masz złe metody.
@Delfin.
//Iza czuje się jego absolutna właścicielką wraz z konsekwencjami, łatwymi do przewidzenia.//
To co napisałeś jest zdaniem fałszywym- nie właścicielką, tylko osobą która przez rok gadała o Legionie sama z sobą na starej stronie Legionu założonej przez Markula. Markul trochę czytał, ale podejrzewam że też cierpliwości nie miał.
Myśl jest owszem piękna, ale takich myśli się nie wdraża na siłę. Jeśli to pochodzi od Boga, samo się rozwinie, a jak nie, to pozostanie w sferze wyobrażeń.
Bóg jest więc właścicielem wszystkiego, nie ja, ani ty. No to możesz już się uspokoić.
Nawet o tym nie myśl! :-))))
Było. 1000razy. Nie szkoda prądu?
Notki czekają, może bys cos napisała, zamiast sie obijac po komentach, guza przepisala – nieslyszacy sie uciesza?
A może ty przepiszesz Guza. W odosobnionej celi.
Było. 1000razy. Nie szkoda prądu?//
Jak było, to po co się miotasz jak wesz na grzebieniu?
Mozemy przepisywac wszyscy, kto zechce, po kawałku, szybciej pojdzie. potrzebna bedzie korekta i sklad.