za: http://niepoprawni.pl/blog/2574/dajcie-mi-punkt-podparcia
rolex,
Obiecałem Państwu analizę trwającego właśnie ataku na państwo polskie w formie szantażu; ataku, który – na co wiele wskazuje – ma w zamyśle doprowadzić do istotnego przemeblowania na polskiej scenie politycznej. Zanim przejdziemy do analizy rzeczywistości, kilka uwag wstępnych.
Po pierwsze, nieprawdziwa jest moim zdaniem teza, że układ rządzący jest homogeniczny, to znaczy, że są ‘my’ i są ‘oni’; otóż tak po ‘ich’ jak i po ‘naszej’ stronie da się wskazać na obozy. Po stronie władzy obozy są dwa – ośrodek prezydencki i ośrodek rządowy. Obydwa te ośrodki ogłosiły już swoje cele strategiczne: ośrodek prezydencki w swoim dokumencie nazwanym Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie pisze się wprost o oparciu naszego bezpieczeństwa o Rosję (a jest to więc de facto w sensie geopolitycznym powrót do sytuacji sprzed 1991 roku); z drugiej strony, niejako w odpowiedzi, mamy deklarację Donalda Tuska o jak najszybszym wejściu do strefy euro, bez względu na koszty.
To oznacza całkowite włączenie polskiej gospodarki w niemiecki krwiobieg gospodarczy, bo nasze gospodarki, po dwudziestu latach rządów geniuszy, są niemalże komplementarne – tam wysokie technologie, tu surowiec, tam kwalifikacje, tu siła robocza. Jeśli centrum decyzyjne przeniesie się do Berlina (a przypominam, że swego czasu z Bundestagu wyciekł projekt budżetu Irlandii) ta ‘komplementarność’ będzie się utrwalać. Donald Tusk wraz z kolegami chce dzisiaj uciec od Rosji w czułe objęcia cioci Merkel, która zabierze majątek, ale da kieszonkowe – taka teza pomocnicza.
Po drugie, nie jest prawdą, że sojusz niemiecko-rosyjski nie jest układem dynamicznym, i że w jego ramach nie dochodzi do dyskusji i wymierzonych wzajemnie przeciw sobie akcji zmierzających do poszerzenia własnej strefy wpływów kosztem sojusznika. Pamiętajmy, że zanim doszło do jego zawiązania Niemcy przystąpiły do udziału w ‘zbrodni’ na rosyjskich interesach, to jest po ‘odzyskaniu’ schedy po nieboszczce Austrii doprowadziły do aneksji Kosowa na rzecz Albanii; podążając starym szlakiem z początków XX wieku naruszyły kanoniczne interesy rosyjskie na Bałkanach.
Wydaje się, że w obszarze ‘znaków zapytania’ znalazły się Ukraina, Polska i kraje bałtyckie, stąd identyczna decyzja rządów Łotwy i Litwy, które obrały ‘kurs na euro’ bez względu na ekonomiczne konsekwencje. O ile w przypadku krajów bałtyckich decyduje ich wielkość oraz fakt braku wsparcia ze strony Polski, o tyle po polskiej stronie decydującym czynnikiem jest posiadanie możliwości wywierania nacisku na kształt polskiego życia politycznego w związku ze ‘sprawą smoleńską’.
Przypomnijmy, że do sierpnia 2012 roku kanoniczną wersją smoleńską, wspartą autorytetem prezydenta Komorowskiego i Miedwiediewa (wspartą w czasie zanim wymienił się z Putinem), była wersja wypadku. Ona niosła ze sobą znaczne obniżenie się prestiżu kraju, co było na rękę tak Rosji jak i Niemcom.
We wrześniu 2012 roku wajchowi przestawili wajchę i dopuścili by w świadomości publicznej zaistniały dwie hipotezy: wypadkowa i wybuchowa. Dopuszczenie hipotezy ‘wybuchowej’ wiązało się z widoczną porażką utrwalenia hipotezy ‘wypadkowej’, co Polska zawdzięcza wyłącznie publicystom niezależnym, którzy wypełnili pustkę powstałą pomiędzy 10 kwietnia 2010 roku, a wrześniem 2010, a po tej dacie również działaniom Zespołu Parlamentarnego i środowisku ‘niezłomnych kobiet’, włączając w to wdowy i dziennikarki – taka, typowo polska specyfika. Natomiast dopuszczenie do obiegu ‘hipotezy ‘wybuchowej’ to jeszcze nie koniec.
Aby polskiej klasie rządzącej nie pozostawiać wyboru opcji całą akcję wsparto ‘Gorojaninem iz Bernaua’, którego cykliczne publikacje (rozplanowane w czasie i skorelowane z kolejnymi fazami rozgrywki wewnętrznej w Polsce) pochodzą od FSB, a to stwierdzenie pozwolę sobie wesprzeć autorytetem Bogdana Święczkowskiego. Włączenie Gorojanina jest bardzo istotne, bo jego zadaniem jest pokazanie Polakom, że jeśli będą opierać się przed przyjęciem ‘wersji wybuchowej’, to wtedy obowiązująca stanie się wersja ‘Gorojanina’, a ta ma siłę o wiele większą niż siła trotylu, o czym na końcu, bo chronologia nakazuje zająć się właśnie najpierw trotylem.
Jak już wspomniałem wersja ‘wypadkowa’ spełnia swoją rolę osłabiając pozycję Polski jako hipotetycznego sojusznika militarnego kogokolwiek (a w zasadzie myślimy tu o sojuszu z USA), w związku z tym, że Polakom nie wolno powierzać żadnych militarnych technologii, bo nie są w stanie ich zabezpieczyć, ani nie dają gwarancji właściwego ich wykorzystania w razie potrzeby. Natomiast wersja wypadkowa nie narusza status quo w Polsce (rosyjsko-niemieckiego).
Inaczej jest z wersją ‘wybuchową’, która musi w praktyce zmieść cały obóz Donalda Tuska, który jest tej wersji zakładnikiem w o wiele większym stopniu niż obóz prezydencki, bo to urzędnicy i funkcjonariusze podlegli rządowi zabezpieczali i nadzorowali lot, i to jego bezpośredni podwładni kierowali pracami komisji żyrując wersję MAK-owską. W przypadku przyjęcia hipotezy ‘wybuchowej’ odpada ‘przyczynienie się’ do tragedii kancelarii Kaczyńskiego (bo nie można przyczynić się do bycia wysadzonym w powietrze), a wszelkie ‘propagandowe’ próby przerzucenia odpowiedzialności na ofiary w formie ‘nacisków’, ‘niesterylności kokpitu’, ‘generałów’, ‘pośpiechu’ tracą sens. Za ‘wybuch’ odpowiada rząd i podległe mu służby.
Zauważmy, że do tej pory, przy przyjętej w oficjalnych dokumentach państwowych wersji wypadkowej, wszelkie próby podkreślania rażących zaniedbań w systemie bezpieczeństwa i pracy kancelarii premiera były ‘przykrywane’ wrzutkami: ‘mogli nie wsiadać’, ‘mogli nie lecieć’, ‘mogli nie lądować’. Całą ta argumentacja (przyznajmy: sprytna i dość chętnie przyjmowana przez dużą część Polaków) w przypadku uprawdopodobnienia się wybuchu traci sens, a furia wodzonych za nos zwróci się przeciwko Tuskowi i to najprawdopodobniej w sytuacji pogarszającego się stanu portfeli. Mamy więc wybuchowy koktajl braku kiełbasy i szlachetnego pretekstu do wyrażenia swojej wściekłości. Do tego wróg staje się wrogiem wewnętrznym, a grożenie wojną z Rosją traci sens, jeśli to Moskwa wskazuje na wybuch i żąda znalezienia i ukarania sprawców, a więc odwaga znów stanieje.
Nowa opcja ‘konserwatywna’
Nie wydaje mi się natomiast, by ‘wybuchy’ szkodziły w jakiś sposób obozowi prezydenckiemu. Komorowski nie nadzorował ani pracy służb 10 kwietnia, ani prac agend rządu po 10 kwietnia. Jedyne, co można by przeciw niemu propagandowo wykorzystać to błyskawiczne przejecie obowiązków, wspominanie jego słynnych przypadków prekognicji, czy jakiegoś powodu do radości przy okazji powrotu trumien po 10 kwietnia. Ale to czy uda się coś takiego wykorzystać zależy już od ochoty i chęci mainstreamowych mediów; Komorowski i tak nie będzie się cieszył sympatią tych niszowych, jako i dziś się nie cieszy z oczywistych powodów, a wyniki badań sympatii społecznych są nieubłagane (moim zdaniem pompowane, ale tylko po to by utwierdzić w przekonaniach) – ośrodek prezydencki cieszy się poparciem circa 70% aktywnych politycznie Polaków, a więc jest uważany za nieuwikłany w bieżące spory polityczne.
Każdy z akolitów Tuska, który nie chce pójść razem z Tuskiem na dno ma tylko jeden wybór: wyjść z Platformy i przepoczwarzyć się w zaplecze polityczne obozu prezydenckiego. Jesteśmy w trakcie obserwowania właśnie takiego spektaklu, przy czym rolę ‘klina’ odgrywa tutaj prezydencki przyjaciel i kompan polowań na Białorusi Palikot. Jego zadaniem, poprzez podnoszenie różnego rodzaju tematów obyczajowych, jest danie ‘konserwatywnej’ frakcji w PO pretekstu do oddzielenia się od klubu ‘z powodu różnic światopoglądowych’. Zwracam uwagę, że przywódca ‘konserwatystów’ Jarosław Gowin już wskazał na propozycje prezydenckie w sprawie ‘związków’, jako zgodne z wizją jego i jego kolegów.
Sprawa aparatczyka PZPR oraz posiadacza paszportu z prawem wielokrotnego przekraczania granicy PRL, dzisiaj przebranego w spódnice, z dorobionym, sztucznym biustem i starannie wygolonym podbródkiem ma być ‘wisienką na torcie’, kompromitującą Tuska i kreującą konserwatywny wizerunek Gowina, któremu znakomita większość Polaków w wojnie o ‘babę z brodą’ otwarcie lub milcząco przyzna rację. Stanowisko Tuska w sprawie komedianta znamy; stanowisko jego klubu stanie się wyznacznikiem swoistego, wewnętrznego ‘wotum zaufania’, a głosowanie pokaże, ile szabel zostało przy Tusku. Podejrzewam, że niewiele.
Obóz prezydencki nie poprzestaje jedynie na demontażu Platformy Obywatelskiej; jak widać z przebiegu obchodów 11 listopada 2012 roku oraz poszerzaniu platformy dyskusji z panami z WSI w ramach Biura Bezpieczeństwa Narodowego, buduje ‘szerokie porozumienie’ ‘sił konserwatywnych y narodowych’, z ‘wybitnymi przedstawicielami’ w osobach Halla czy Giertycha (ten ostatni odbudowuje swoją wiarygodność w oparciu o wydumany konflikt z o. Rydzykiem, bo wymagania ‘targetu’ są jakie są; przeszłe zbyt bliskie związki z patriotycznym nurtem w polskim Kościele kładą się cieniem na osobie w oczach wyborców Komorowskiego; możliwe również, że dostał taką propozycję – przystąpienie w zamian za zerwanie, i czuje się teraz jak Piasecki po rozmowie z Sierowem). W obradach BBN wzięli również udział przedstawiciele Solidarnej Polski, co jasnym znakiem, że uświadomili sobie, że bez dźwigara z Dużego Pałacu o fotelach w Sejmie, Senacie lub Euro-parlamencie będzie można zapomnieć.
Obóz rządowy podjął w pierwszym odruchu próbę zneutralizowania ‘trotylu’- miała temu służyć akcja uzgodniona przez Grasia z Hajdarowiczem oraz zadziwiające dla niezorientowanych nagłe ‘przebudzenie’ w sprawie odzyskania wraku. Co oczywiste, wraz ze zwrotem wraku szansa istnienia trotylu na wraku minimalizuje się do zera, a po jego kilkudniowej podróży samochodowej ze Smoleńska będzie pachniał i wykazywał ślady obecności płynu ‘Lenora’.
Pani Catherine Ash okazała się być jednak nie aż tak czuła na problemy polskiego obozu rządowego, co może wskazywać na to, że inna pani – pani kanclerzyca – położyła na Tusku tak zwaną laskę.
Obóz rządowy – moim zdaniem – podjął jeszcze inną próbę neutralizacji ‘trotylu’ w postaci wytworzenia wrażenia, że w Polsce szaleją z nikim nie związani ‘terroryści’, dysponujący możliwościami wysadzania już nie tylko Tupolewów, ale całych parlamentów i ministerstw; sądząc po uśmiechach panów z ABW na konferencji prasowej oraz po pomyśle odebrania tej służbie uprawnień śledczych połączonym z degradacją jej znaczenia i zesłaniem jej szefa do Hiszpanii, Donald Tusk nie może być pewnym ich lojalności.
W sprawie wybuchów, ale również w sprawie „Gorojanina’ obóz prezydencki zachował stoicki spokój poza jednym choć dość symptomatycznym ruchem, a więc zwołaniem nagłego posiedzenia BBN-u w sprawie ‘możliwego wpływu na wewnętrzne sprawy Polskie’. Ustalenia są tajne poprzez poufne, natomiast jak dla mnie nie ulega wątpliwości, że w czasie obrad ich uczestnikom jasno przedstawiono ‘opcje’, jeśliby się nie domyślali bądź udawali, że się nie domyślają.
Opozycja
A jak sprawa wybuchów ma się do opozycji w kontekście przyszłej polaryzacji sceny politycznej na ‘obóz Komorowskiego’ i ‘obóz Kaczyńskiego’?
No cóż, ustalenia Zespołu Parlamentarnego, który w tej sprawie jest głosem opozycji będą szerokim wsparciem dla wersji wybuchowej, bo żadnych innych hipotez Zespół Parlamentarny nie drążył; właściwie cały autorytet zaplecza naukowego Zespołu Parlamentarnego jest położony na szali wybuchów. Różnego rodzaju komentarze, wydźwięk prywatnych rozmów zdaje się świadczyć o tym, że przyjęcie wersji ‘wybuchowej’ jako obowiązującej opozycję zadowala, dając solidne podstawy do rozliczenia obozu Tuska i to rozliczenia poważnego, a myślę tutaj o długoletnich wyrokach więzienia włącznie. Uznanie wersji ‘wybuchowej’ spowoduje silne wzmocnienie szeregów jako rezultat zwycięstwa po dwuletniej walce z Tuskiem i jego komisjami, wzrost pozycji ‘twarzy’ tej walki, a więc Antoniego Macierewicza, który – nie widzę innych kandydatur – ma szansę stać się przyszłym liderem przejmując schedę po Jarosławie Kaczyńskim (nikt z tak zwanego ‘zakonu PC’ nie jest mu w stanie zagrozić), oraz szanse na dobry wynik wyborczy.
Pytanie, jak dobry, oraz kolejne: z kim będzie walczył PiS o rząd dusz, z jakiego typu formacją?
I to jest clou, bo obóz prezydencki nie będzie zdaje się obchodził Jarosława Kaczyńskiego od lewej, ale od prawej flanki. Palikotem radziłbym sobie nie zaprzątać głowy, bo to jest narzędzie służące odseparowaniu grupy Gowina do reszty Platformy (ewentualnie przejęcie całości bez Tuska i jego najbliższych przybocznych) oraz późniejszej neutralizacji Millera i SLD. Platforma musi popierać paliwygłupy, bo przecież obrała kurs europejski, a więc wejście w klincz z lobby homoseksualnym byłoby samobójstwem – nie ma drogi powrotu na pozycje konserwatywne.
Obóz Komorowskiego ma wiele atutów w ręku. Może okazać się atrakcyjny i dla konserwatywnych rusofili i dla filistra, jeśli byłby ‘związany służbowo’; możemy w najbliższym czasie spodziewać się znacznego ‘konserwatywnienia’ środowisk dotychczas liberalnych, a przyznajmy szczerze: z obyczajowego punktu widzenia Putin ma do zaoferowania więcej konserwatywnego podejścia niż Bruksela; o czym jak sądzę miała naszych ‘konserwatystów’ przekonać misja Jego Świątobliwości Patriarchy Moskiewskiego i całej Rusi Cyryla I, który zapewne gorliwie udaje się w misje ekumeniczne, ale niekoniecznie bez aprobaty Cara.
Osią politycznego sporu będzie więc ‘konserwatyzm oparty o Moskwę’ versus ‘konserwatyzm patriotyczny’; podziały pójdą głęboko, w tym również w poprzek Kościoła.
Osłabieniem obozu opozycji byłoby natomiast niespodziewane znalezienie się w obozie kremlowskim, a więc obozie mówiącym jednym głosem przeciwko urzędującemu premierowi RP. To dałoby znakomitą pożywkę dla teorii, że oto opozycja, razem z Komorowskim i Putinem ‘wyprowadza Polskę z UE’. Przebiśniegi takiej strategii już mogliśmy obserwować, kiedy to premier Tusk z mównicy sejmowej oskarżył opozycję o współdziałanie z Rosjanami.
Analizę należałoby tu uzupełnić o zmianę priorytetów dotyczącą uzbrojenia polskiej armii oraz o nowo uchwalone prawo pozwalające na ‘wzywanie’ dowolnej ilości zaciężnych spoza granicy na mocy rozporządzenia, ale to poza zakresem mojej kompetencji. Może ktoś się podejmie odpowiedzi na pytanie: jakim celom ma służyć plan wyposażenia całej polskiej armii w karabinek MSBS-5,56 w standardzie podobnym wyposażeniu oddziałów specjalnych armii NATO? Na jakiego rodzaju konflikt jest to szykowane, a przypomnijmy, że obydwie inicjatywy narodziły się w gabinetach MON, a karabinek MSBS uzyskał nawet wsparcie Ministerstwa Skarbu, co w ciężkich czasach musi wskazywać na priorytet.
Teraz przyjrzyjmy się na chwilę innym konsekwencjom uznania ‘hipotezy wybuchowej’ za obowiązującą. Otóż jak były wybuchy i był trotyl, to ktoś je podłożył. Z pewnym, takim niedowierzaniem reagowałem na próby zaimplementowania publiczności poglądu, że ładunki zainstalowano w Samarze; pomijając technikalia, próba udowodnienia takiego zdarzenia byłaby możliwa przed 10 kwietnia, ale po – to już nie bardzo; ponadto przypominam, że jeśli Rosjanie dopuszczą do uznania ‘hipotezy wybuchowej’, to na pewno nie w wersji ‘made in Samara’, tego możemy być pewni. Poza tym hipoteza ‘wybuchowa’ ma pewnego rodzaju luki logiczne, a najłatwiej byłoby je sprawdzić udając się do fachowca od wysadzania Tupolewów :) i zadając pytanie, gdzie umieściłby ładunki wybuchowe, gdyby chciał, żeby lecący z prędkością ponad 200 km na godzinę Tupolew upadł właśnie w tym, a nie innym miejscu i by żaden z pasażerów nie ocalał; jakiego typu ładunki by założył, w jakich ilościach, oraz jak by je zdetonował (konkrietno – jaki typ zapalnika).
Przy czym, nad lukami polska publiczność przejdzie do porządku dziennego, bo sama atrakcja ‘wieszania’ winnych, już bez obawy, że mogą ich bronić ‘ruskie bagnety’, a wręcz przeciwnie, spowoduje masową euforię w społeczeństwie, które wie, że ktoś mu ‘zajumał’ portfel, ale nie wie kto dokładnie, kiedy, i w jaki sposób. ‘Wieszanie’ zrekompensuje ten ból, no i nie można nie zauważyć, że pułkownik Putin, jako sprawiedliwy wśród narodów świata, urośnie, w kontekście wdrukowanego udanie faktu, że ‘sojusznicy znów zdradzili’. Tak na marginesie, nawet jeśli moje analizy są o kant potłuc, to są nawet dla mnie dość przekonujące, więc jeśli je ktoś ‘tam’ (w co wątpię) czyta, to mogę bezwiednie wystąpić w kolejnej odsłonie ‘Jak wywołałem wojnę światową’… O la la!
Polski Breivik?
‘Wybuchy’ rodzą pewną trudność, bo trzeba będzie w Polsce znaleźć zamachowców. Próba wykreowania ‘polskiego Breivika’ się nie powiodła; próba szukania wykonawców wśród ‘kół zbliżonych’ do wojska powieść się nie może, bo uderzałaby w zaplecze obozu prezydenckiego; pozostaje albo zmajstrować nowego, lepszego Breivika, albo obarczenie odpowiedzialnością służby cywilne. W każdym razie trzeba przynieść ‘głowę zdrajcy’, a to jest zawsze sytuacja niemiła i stresująca, bo do tej pory walczyliśmy, ale umowa była, że bez ofiar.
I właśnie tutaj pojawia się nam Gorajanin z Bernaua, który bez zbędnych ceregieli, pomimo prześladowań przez FSB, z zegarmistrzowską precyzją ujawnia fragmenty drobiazgowej dokumentacji tak miejsca zdarzenia, jak i ciał ofiar. Przypomina to trochę odkrywanie kart przez pokerzystę, któremu składa się wielki pikowy, a my obserwujemy jak pozostali uczestniczący w grze ‘pasują’. Jak się wydaje nie ma w tej chwili w Polsce chętnych do powiedzenia ‘sprawdzam’, stąd reakcja, w której podkreślano tylko jeden aspekt problemu, to jest aspekt naruszenia czci ofiar i państwa, które te osoby reprezentowały.
Oczywiście winnym tego naruszenia jest BOR, który dopuścił się opuszczenia warty przy ciele śp. Prezydenta. Natomiast nikt według mojej wiedzy nie uznał za właściwe, by – podobnie jak to się dzieje w przypadku znanej nam dokumentacji wraku – przekazać wysokiej rozdzielczości materiały do oceny właściwym ekspertom, na przykład patologom, którzy przy ograniczeniach wynikających z wydania opinii jedynie na podstawie zdjęć jakieś jednak wnioski z charakteru i rozmiaru obrażeń mogliby wydać, a przypomnijmy dodatkowo, że inaczej niż w przypadku wraku tego rodzaju ekspertyza może zostać uzupełniona o badanie ciał w drodze ekshumacji. Mnie osobiście, jako niefachowca, zainteresowały niektóre szczegóły ubiorów. Póki co, całość sprawia dość makabryczne wrażenie, że największa po II WŚ tragedia narodowa dotyczy Tu-154, a nie jego pasażerów.
Łysi jadą do Moskwy.
Sytuacja jest trudna i w tej trudnej sytuacji znów ‘Łysy’ jedzie do Moskwy, a w zasadzie dwóch Łysych, to jest przedstawiciel ‘układu Wrocławskiego’ w Platformie i konkurent Tuska – Grzegorz Schetyna oraz reprezentujący anty-Millerowską frakcję post-pezetpeerowskiej lewicy Włodzimierz Cimoszewicz. Na zaproszenie rosyjskiej Rady Regionów, coby ‘pogadać’ o stanie i perspektywach rozwoju stosunków. Jakby się ktoś interesował to w rosyjskich realiach takie kroki nie są podejmowane bez wiedzy i aprobaty Kremla.
Co tam ustalą, nie wiem, ale pewnie jakiś szeroki front ‘porozumienia społecznego’ w oparciu o pałac. Jeśli będzie wystarczająco poważny, do odegrania roli jednego z frontmanów dołączy Aleksander Kwaśniewski. I tak będzie wyglądał stolik po kolejnym rozdaniu: szeroka pro-rosyjska koalicja ‘konserwatywna’, koncesjonowana ‘pro-Europejska liberalna lewica’ i pro-amerykański obóz patriotyczny.
‘Lewica’ i ‘prawica’ powinno się pisać w cudzysłowach, bo to pojęcia dzisiaj kompletnie wyprane z jakiegokolwiek znaczenia, a w polskich realiach w zasadzie nie stoją za nimi żadne określone przekonania ideologiczne.
Ciekaw jestem Państwa zdania.
Świetny tekst
Niezmiernie ciekawa analiza. Choć długa.
proste i na poziomie