T.zw. “niepokorni” dziennikarze stali się w ostatnich dniach ogólnym pośmiewiskiem. Spowodowała to decyzja niektórych z nich, by opublikować swoje teksty w “PlusMinus” – weekendowym dodatku do “Rzeczpospolitej” z dnia 2 lutego 2013. Mieliśmy więc zalew notek krytykujących ten pomysł i oskarżających publicystów o pogoń za pieniędzmi oraz satyryczny rysunek Niewolnika /TUTAJ/.
Szczególnie dostało się Rafałowi Ziemkiewiczowi. Wypomniano mu wypowiedź sprzed dwóch miesięcy, że “nie będzie więcej miał nic wspólnego z Hajdarowiczem” /wydawcą “Rz”/. Krzysztof Osiejuk napisał wczoraj wyjątkowo zabawną i złośliwą notkę “Gazownia wzięta, czyli panu Rafałowi z dozgonnym szacunkiem” /TUTAJ/. Inni blogerzy też używali sobie na nim jak na łysej kobyle.
Dobrze jest jednak przypomnieć, że dziennikarze NIE muszą być wcieleniami św. Jerzego walczącego ze smokiem, ani rycerzami w lśniących zbrojach. Powinni natomiast rzetelnie informować swoich czytelników i analizować problemy współczesności. Warto się zastanowić, jak całe to zamieszanie wygląda z punktu widzenia czytelników. To oni są przecież najważniejsi.
Trzeba jasno powiedzieć, ze decyzja opublikowania tekstu w “Rz” służy powiększeniu ich grona. Dziennik ten jest prenumerowany przez liczne instytucje. Ich pracownicy czytają go. Wielu z nich nie przyszłoby do głowy kupienie “Gazety Polskiej”, “Do Rzeczy”, czy “Wsieci”. “PlusMinus” jest właściwie tygodnikiem z osobną redakcją. Kieruje nim Dominik Zdorf, publicysta o dobrej opinii,, który stara się jak może utrzymać przyzwoity poziom. Na przykład 19 stycznia 2013 r. opublikował bardzo ciekawy wywiad z profesorem Andrzejem Nowakiem na temat Powstania Styczniowego. Jakoś nikt nie odważył się stawiać profesorowi jakichkolwiek zarzutów z tego powodu.
To prawda, że Ziemkiewicz “zrobił z gęby cholewę” i podłożył się swoim krytykom. Ostry atak na niego może mieć jednak też inne podłoże. Pisałam o tym w mojej notce “Ziemkiewicz dowodzi, że nie jest wielbłądem” /TUTAJ/:
“Wszystko wskazuje na to, że dla pewnych środowisk związanych z PiS Rafał Ziemkiewicz nagle stał się niewygodny. (…) Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi… Nie, nie o pieniądze, ale o Ruch Narodowy.”.
Dochodzi do tego jeszcze rywalizacja miedzy “Do Rzeczy”, a “Wsieci”. Główny inwestor tego pierwszego tygodnika, Michał Lisiecki nie jest w niczym lepszy od Hajdarowicza. Pisałam o tym /TUTAJ/. Niemniej czytelnicy wyszli na tym dobrze. Oba pisma stoją na wysokim poziomie. Jest w czym wybierać.
Trzeba jednak przyznać, że autorzy, redaktorzy i wydawcy prasy papierowej nie maja jednak wątpliwości, że pracują dla czytelników i starają się ich przyciągnąć. Poczucia tego zupełnie pozbawiona jest blogosfera. Dla blogerów, komentatorów, szefów portali i adminów liczą się tylko blogerzy, komentatorzy, szefowie portali oraz admini.
Nie zdają oni sobie sprawy z tego, że na jednego zalogowanego użytkownika, który ma prawo pisać i komentować, przypada 20-30 czytelników. Całkowicie ich lekceważą. Konflikt między redaktorem naczelnym, a zarządem spółki kończy się zamknięciem portalu na pięć dni. Szef innego portalu kłóci się z dość popularnym blogerem i wyrzuca go na zbity pysk. Gdy zwraca mu się uwagę, że część czytelników może też odejść, odpowiada: “Kliknięcia nie są moim celem” (tak!).
Szefom portali oraz adminom wydaje się często, że są panami życia i śmierci blogerów. Oto jak admin przemawia do blogera /w jeszcze innym portalu/:
“I z cała wrodzoną mi arogancją napiszę: tak się składa, że mam pod ręka (myszką) różne ciekawe przyciski, których normalny Użytkownik nie ma. A to ‘zablokuj’, a to ‘usuń’ – rozumiesz…”.
Mam wrażenie, że wszystkim “niepokornym” dziennikarzom, redaktorom, wydawcom,blogerom,komentatorom,szefom portali i adminom przydałoby się trochę pokory. Jak na razie bowiem “pokorni” muszą być z konieczności czytelnicy.
Ziemkiewicz to pisanie do “Rz” wyjaśnił i moim zdaniem sensownie. On nie wrócił nigdzie do pracy i nie najął się jako pracownik etatowy jakiejkolwiek gazety Hajdarowicza. On jest po prostu wolnym dziennikarzem, który napisze każdemu tekst, kto u niego taki tekst zamówi, ale napisze ten tekst tak jak on będzie uważał za słuszne i nie pozwoli sobie go ocenzurować. I tego się trzyma. Jak poproszą go o napisanie czegoś na jakiś temat z Gazety Wyborczej to też napisze.
Ja się z nim zgadzam. Ja też napisałbym w każdym miejscu, które by mój tekst chciało przyjąć i umożliwiło dużą poczytność. Nie obawiam się pisać na Nowym Ekranie, mimo, że ciągnie się za nim WSI-owy smród. A nawet jest gorzej – na NE dominują socjaldemokraci, a dziś się okazało, że i sam sponsor, pan Ryszard Opara, jest najgorszym rodzajem populistycznego socjaldemokraty. Nie przeszkadza mi to tam pisać, choć mam całkiem inne poglądy.
Może kiedyś pan Opara przeczyta moje notki, zaciekawi się, dogłębnie przestudiuje problem i zrozumie, że ta narodowa socjaldemokracja to najpoważniejszy problem Polski, to coś co doprowadziło nasz naród do ruiny. A jak nie on, to ci których się zwabi na te wszystkie populistyczne frazesy. Na takie frazesy najczęściej dają się nabierać ludzie naiwni, którzy mają wiele spraw politycznych czy ideologicznych nieprzemyślanych. No to dobrze, by się natknęli na moje przemyślenia.
A Ziemkiewiczowi chodzi o to, by jak najwięcej ludzie natknęło się na jego przemyślenia. I on jest w tym tysiąc razy bardziej skuteczny niż ja. To są prawidłowe chęci i nie ma w tym nic złego. Ważne jest to co się pisze, a nie to gdzie. Miejsce jest o tyle istotne, by jego właściciel nie przeinaczał tego co ktoś pisze. Jak przeinacza, czy cenzuruje, to pisać u niego nie warto.
Zgadzam się. Ja uważam, że jest to nagonka wymierzona w Ziemkiewicza. Najpierw, 15 stycznia, Dawid Wildstein oskarżył go o antysemityzm. To jednak nie wypaliło, w końcu sam Wildstein zaczął się wycofywać. Teraz uderzono z drugiej strony, wyśmiewając niekonsekwencję. Wszystko to wynika z faktu, iż PiS uważa Ruch Narodowy za groźnego rywala, a nie za potencjalnego sojusznika.
niezłe. czasem więc niepokorny może znaczyć rozpasany albo zorientowany na inny target, ew. odrzut mainstreamu
tekst w „PlusMinus”, który jednak trzyma pewien poziom.
I tu się Ziemkiewiczowi nie dziwię.
Bo w ten sposób dotrze ze swoją wiedzą do wielu czytelników, którzy w przeciwnym przypadku mogliby zapoznać się z jakimiś kłamstwami i pomówienimi…
Mistewicz chyba podawał za kimś zasadę netu. 1 pisze, 10 komentuje, 100 czyta.
A tu ciekwostka w zw z relacjami blogerzy-portale.