Polecam niezwykle ważną i piękną książkę ks. Jacka Salija OP – Nadzieja poddawana próbom – poniżej jeden z rozdziałów tej książki.
“książka o. Jacka Salija, która zawiera teksty publikowane na łamach czasopisma „W drodze”. Są to odpowiedzi na problemy i pytania Czytelników, dodajmy – dotyczące spraw prostych, ale też niezwykle trudnych oraz drażliwych, więc chyba każdy znajdzie tu zagadnienie, które kiedyś nie dawało mu spokoju.
Teksty o. Salija to wielka kopalnia argumentów, które pomogą nam ugruntować naszą wiarę, dowiedzieć się czegoś ciekawego na temat rzeczy, w które wierzymy, a także, gdy zajdzie taka potrzeba, pomogą bronić naszej wiary, uzasadniać ją i przekładać na prosty i zrozumiały język.”
“Rozrzut tematów jest duży, co sprawia, że książka ta będzie pomocna w wielu przypadkach. Warto mieć ją w zasięgu ręki. Nigdy nie wiadomo, kiedy nasza nadzieja zostanie poddana próbie.”
Data wydania: 2011-01-27
ISBN: 978-83-62657-19-3
Liczba stron: 265
Na stronie www.mateusz.pl (podaję poniżej) książka w wersji elektronicznej.
Warto rozważyć w swoim sumieniu co ks. Jacek nam przekazuje, zanim napiszemy komentarz pod notkami na portalu.
Jacek Salij OP
“NIE RZUCAJCIE PEREŁ PRZED ŚWINIE!” |
|
Najpierw zastanówmy się krótko nad tym, co nam powiedział Pan Jezus w tych słowach: “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 7,1). Od wieków Kościół słyszał w nich zwłaszcza dwie przestrogi i jedno wezwanie.
Po pierwsze, przestrogę przed wchodzeniem w wewnętrzne intencje drugiego człowieka. Fakt, że ktoś w tramwaju nie skasował biletu, nie musi przecież oznaczać wyłudzania darmowego przejazdu: ten człowiek może mieć bilet miesięczny, a może uległ roztargnieniu, za które zresztą, w przypadku kontroli, słono zapłaci. Przestroga druga: Nie osądzaj człowieka, kiedy osądzasz jego czyn. Fakt, że twój mąż nie ma czasu dla dzieci, nie upoważnia cię do zarzutu, iż dzieci go nie obchodzą — takim zarzutem go tylko zranisz i utrudnisz mu zauważenie tego, o co ci chodzi naprawdę: że on zaniedbuje własne dzieci. Kiedy ktoś zdradza swoją żonę lub męża, nie masz wątpliwości, że dopuszcza się czegoś bardzo złego, ale osądzając zły czyn, nie osądzaj człowieka, bo potępiając go całego, możesz mu utrudnić opamiętanie. Nawet kiedy ktoś dopuścił się zabójstwa, ludziom wolno go osądzić i ukarać tylko za jego czyn, bo jedynie Bóg zna całą prawdę na temat tego człowieka. Istotne światło na słowa: “Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” rzuca następująca po nich uwaga Chrystusa Pana, że innych ludzi skłonni jesteśmy osądzać według innej miary niż samych siebie: u siebie nie zauważymy belki, podczas gdy u innych razi nas nawet źdźbło. Zatem Chrystusowe “nie sądźcie” oznaczałoby: nie sądźcie drugiego człowieka bezdusznie; kiedy wydajesz sąd na temat drugiego człowieka, staraj się to czynić z taką wyrozumiałością i życzliwością, z jaką chciałbyś być osądzany przez innych. Natomiast z góry należy odrzucić takie interpretacje, wedle których “nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” nawoływałoby do postawy przeciwnej przykazaniu miłości bliźniego. Nie ma nic bardziej obcego nauce Chrystusa niż reagowanie obojętnością na zło, w jakim pogrążony jest mój bliźni. Przecież to sam Chrystus Pan zostawił nam zasady braterskiego upomnienia (Mt 18,15n). Nieraz z miłości do ludzi potrafił On nawet mówić bardzo ostro: kiedy nie dało się już do kogoś przemówić inaczej, chwytał się jeszcze tego ostatniego sposobu, próbując jakoś dotrzeć do zatwardziałego ludzkiego serca (por. Mt 23,13-39). Główną uwagę chciałbym jednak poświęcić słowom kończącym fragment Ewangelii, który skłonił Panią do tego, żeby do mnie napisać: “Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały” (Mt 7,6). Dokładnie w myśl tej swojej nauki zachował się Pan Jezus, kiedy stanął przed Herodem: “Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział” (Łk 23,8n). Natomiast przed Piłatem Pan Jezus nie podjął nawet pytania: “Cóż to jest prawda?” (J 18,38) Zauważmy: w zachowaniu Pana Jezusa nie ma nawet cienia pogardy dla Heroda czy Piłata. Jego milczenie płynie z szacunku dla prawdy. Nie powinno się mówić o rzeczach wielkich ludziom, których one nic a nic nie obchodzą. Wiedziano o tym już w Starym Testamencie. “Nie mów do uszu głupiego, bo wzgardzi mądrością twej mowy” (Prz 23,9). A trzeba wiedzieć, że “głupi” to w języku biblijnym ktoś, kogo nie interesuje to, co najważniejsze. Stąd obdarzać prawdą głupiego to — w myśl dosadnych porównań Księgi Syracha (22,9n) — kleić skorupy rozbitego dzbana, to nauczać kogoś, kto usnął. Otóż jeśli ktoś sądzi, że nie ma w sobie nic z rozbitego dzbana i że prawda Boża zawsze do niego dociera… no cóż, gratuluję mu dobrego samopoczucia. Biedniejszy od głupca jest chyba tylko szyderca: ten, kto się wyśmiewa z tego, co najważniejsze. Nie jest jednak tak, żeby ludzie dzielili się na mądrych i głupich, na bogobojnych i szyderców. Niestety, postawa głupoty i bezbożności może na dłuższy lub krótszy czas ogarnąć każdego z nas — i wtedy stajemy się niezdolni do usłyszenia prawdy, a nawet zaczynamy zachowywać się agresywnie wobec tych, którzy ją głoszą lub o niej świadczą. “Kto poucza szydercę, ściąga na siebie wzgardę — czytamy w Księdze Przysłów (9,7n). — Nie strofuj szydercy, by cię nie znienawidził”. Otóż tego rodzaju wypowiedzi Pisma Świętego mogą odnosić się do nas obustronnie. Każdemu z nas może się zdarzyć również to, że prawda w oczy kole — nie tylko prawda o jakimś wstydliwym epizodzie z mojego życia, ale również jakaś ogólna prawda zawarta w Bożych przykazaniach. I każdego z nas może ogarnąć bezbożny gniew na tę prawdę oraz na jej głosiciela. Rzecz ciekawa, zdanie o perłach rzucanych przed świnie Ojcowie Kościoła bez porównania częściej odnosili do nas, katolików, aniżeli do jakichś tam bezbożników czy heretyków (“heretyk” to, w myśl greckiej etymologii, człowiek, który nie chce przyjąć prawdy Bożej takiej, jaką ona jest, tylko usiłuje ją kształtować po swojemu). Przeglądnijmy pod tym kątem wypowiedzi jednego tylko Orygenesa, teologa żyjącego w pierwszej połowie III wieku, a więc 1750 lat temu. “Do was, słuchacze — zwraca się Orygenes do uczestników dyskusji z Heraklidesem — kieruję prośbę, abyście nie dali powodu do oskarżenia mnie, iż marnuję perły, jakie mam zamiar tutaj zgromadzić. (…) Jeśli bowiem szlachetne perły, nabyte w trudach i nocnych czuwaniach, rzucam duszom rozmiłowanym w rozkoszach zmysłowych i nurzających się w błotach cielesności oraz w nieczystościach, wówczas również do mnie odnosi się to porównanie, iż rzucam perły przed świnie. (…) Toteż gorąco was błagam: przemieńcie się! To od was samych zależy metamorfoza: odrzucenie zarówno postaci świni, będącej odpowiednikiem nieczystej duszy, jak postaci psa, co oznacza człowieka czyniącego zgiełk wokół siebie, kłótliwego i złośliwego w języku” (Dyskusja z Heraklidesem 12n). Nieraz dawał Orygenes wyraz swojemu lękowi, żeby nie głosić słowa Bożego w sposób jałowy. Bóg po to przecież obdarzył nas swoim słowem — Orygenes nawiązuje tu do porównania z Księgi Ezechiela (13,10-16) — żebyśmy jego mocą odbudowali walące się mury świątyni, my zaś, zamiast odbudowywać mury, usiłujemy pokryć tynkiem to, co się rozpada. “Nawet kiedy przebywacie w kościele, nie okazujecie gorliwości — skarży się wielki Aleksandryjczyk, objaśniając Księgę Rodzaju (hom. 10,1) — i plecami odwracacie się od słowa Bożego i od boskich tekstów. (…) Czyż wolno mi perły słowa Bożego przynosić głuchym i nieprzychylnym?” A oto w jaki sposób pragnie Orygenes uchronić ludzi nawróconych przed utratą zdobytego już skarbu: “Cóż w przyszłości może być lekarstwem dla ludzi, którzy po nieczystych i brudnych pokarmach zła spróbowali rozkoszy cnoty i poczuli w ustach jej słodycz, ale ponownie odwrócili się ku jadowitym i śmiercionośnym pokarmom niegodziwości? Czyż nie lepiej by było, gdyby takim ludziom dopiero wówczas objawiła się nauka Boża, kiedy poczują już przesyt zła i wstręt przed brudem, w którym teraz znajdują przyjemność: aby nie było dawane psom to, co święte, ani pereł nie rzucano przed wieprze, bo podepczą je nogami, a nadto — żeby nawróceni nie upadli i nie walczyli przeciwko tym, którzy głoszą im słowo Boże?” (O zasadach 3,1,17) W podobnym duchu przestrzega Orygenes swoich słuchaczy przed popadnięciem w herezję. Okazji dostarczyła mu nazwa jednego z ludów kananejskich, Jebuzytów, która podobno oznacza “tych, którzy depczą”: “Zastanówmy się, kim są w Kościele ci, którzy depczą. (…) Są to ci, którzy słuchają słowa Bożego niegodni, a po usłyszeniu go nie odchodzą jak niewierni ani nie pozostają z nami jako wierni, lecz poznawszy tajemnice i przeniknąwszy sekrety naszej wiary odwracają się i napadają na nas oraz swoimi sprzeciwami rozrywają nasze serca, depcząc perły słowa Pańskiego i plamiąc klejnoty wiary” (Wykład Księgi Jozuego, hom. 21,2). Człowiek tym się różni od zwierząt, na przykład od psów czy świń, że karmiony przy stole Bożym, sam z kolei może, a nawet powinien zapraszać Boga do swojego stołu. Otóż Boga możemy poczęstować tym wszystkim, co wynika z naszego uporządkowanego zwrócenia się ku dobru. Jeśli zaś słuchamy słowa Bożego, ale nie staramy się o to, żeby z kolei Boga poczęstować naszym wewnętrznym uporządkowaniem i dobrymi czynami, to — powiada Orygenes — bardziej jesteśmy podobni do psów i świń niż do ludzi: “Tego, co dano nam na pożywienie, nie czyńmy karmą świń albo psów, lecz przygotujmy w nas takie pokarmy, którymi w gościnie serca naszego można godnie podjąć Słowo i Syna Bożego, który przychodzi wraz ze swoim Ojcem i pragnie u nas przebywać w Duchu Świętym — Jego to świątynią powinniśmy się stać uprzednio dzięki uświęceniu” (Wykład Księgi Rodzaju, hom. 1,17). Krótko mówiąc, nieomylnym sprawdzianem, czy taką lub inną naukę Ewangelii rozumiemy autentycznie, jest to, że pobudza nas ona do miłości. Jeżeli zaś pobudza nas ona także do potępienia, niech to będzie wyłącznie potępienie jakichś złych czynów lub postaw, nigdy zaś konkretnych ludzi. Gdyby ktoś w Ewangelii znalazł jakieś usprawiedliwienie dla swojego wywyższania się nad innych albo dla pogardy drugiego człowieka, niech z góry wie, że odczytał Ewangelię fałszywie. http://mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_32.htm Jacek Salij OP NADZIEJA PODDAWANA PRÓBOM
Wydawnictwo W drodze
http://mateusz.pl/ksiazki/js-npp/ |
Ten wpis to jedna z pereł.
Dziękuję :-)
Proszę :-)
Dziękuję za te perły. Są dla nas drogowskazami. Nie jestem odpowiednią osobą, ale spróbuję wyeksponować ich wartość w środowisku forum internetowego, w jakim tutaj się spotykamy.
Na forum internetowym oceniamy przede wszystkim to, co napisze drugi człowiek. Podstawowym kryterium oceny powinna być prawdziwość tego, co napisał, a dopiero na drugim miejscu użyteczność, wnikanie w intencje, czy biografia mówcy. Napomnienie braterskie powinno zatem dotyczyć w pierwszej kolejności tego, że drugi forowicz napisał nieprawdę lub głosi coś niezgodnego z Ewangelią. Przyczyny mogą być różne, np. błędne wnioskowanie, powielanie nieprawdziwych informacji, nieznajomość nauczania Kościoła, branie własnych fantazji za rzeczywistość, aż po celowe pisanie nieprawdy, aby innych zwieźć i wprowadzić w błąd.
Nasz osąd “czynu forowicza”, czyli napisanego przez niego słowa, także wyrażamy słowem. Moim zdaniem dopuszczalne są np. takie osądy:
– Tutaj popełniłeś błąd, ponieważ…
– Mylisz się, jest inaczej, ponieważ…
– Fakty przeczą temu, co napisałeś…
– To, co napisałeś, jest niezgodne z nauczaniem Kościoła…
– Twoja wypowiedź jest manipulacją, ponieważ…
itp.
Pochopne osądzanie drugiego człowieka, czego na forum internetowym powinniśmy unikać, jest także wyrażone słownie. Te wyrażenia, które podpadają pod osądzanie człowieka brzmią według mnie tak:
– jesteś idiotką
– jesteś komunistą
– jesteś chora psychicznie
– jesteś luterskim heretykiem
– jesteś sowieckim agentem
– jesteś człowiekiem stanu niższego
– jesteś człowiekiem popsutym
itp.
Niezależnie od intencji osoby wypowiadającej takie słowa, osądy tego typu ferowane na podstawie jednej lub kilku wypowiedzi są nieuprawnione i prawie zawsze nieprawdziwe. Dotyczy to także osądów zbiorowych, kierowanych często do nieokreślonej dobrze grupy osób, np.:
– w osobie drugiej: jesteście zdrajcami, szowinistami, wy idioci
– w osobie trzeciej: to są barany, bakterie kałowe
Uważam, że powyższe przykłady dobrze ilustrują, że na forum internetowym osądzanie człowieka od osądzania jego czynu można dosyć łatwo odróżnić. Oczywiście trudniej jest przestrzegać tego samemu w rozmowach, zwłaszcza, gdy emocje dochodzą do głosu oprócz samego intelektu. Każdy popełnia błędy, lecz człowiek rozumny uczy się na własnych błędach, zauważając je, naprawiając i unikając kolejnych. Pochopny osąd człowieka lub oszczerstwo pod jego adresem, co jest zresztą wg KKK naruszeniem ósmego przykazania, według mnie nie oznacza zakazu wypowiadania jakichkolwiek sądów na temat człowieka. Jeśli jesteśmy pewni faktów i okoliczności, mamy szerszy ogląd sytuacji, możemy według mnie nazwać kogoś zbrodniarzem, głupkiem lub mędrcem, kłamcą lub człowiekiem czystego serca, zdrajcą lub bohaterem. Kiedyś już toczyła się tutaj dyskusja, czy i kiedy można ocenić człowieka, w której zdania na ten temat były bardzo odmienne. Nie chodzi mi teraz, aby tę dyskusję powtarzać, ale żeby zgodzić się chociaż co do tego, że na podstawie jednej lub kilku wypowiedzi nie wolno nam stosować pochopnych osądów generalizujących człowieka.
Oprócz niesprawiedliwości, jaką powoduje pisanie nieprawdy o drugim człowieku, mamy jeszcze jeden istotny owoc takich działań – podziały: ja patriota – ty zdrajca, ja katolik – ty komunista, my katolicy – wy luterscy heretycy, my prawdziwi Polacy – wy obcy agenci, my przyjaciele Kościoła – wy jego wrogowie, my mędrcy – wy idioci, my stan wyższy – wy stan niższy. Wprowadzanie takich podziałów świadomie lub niechcący stoi w konflikcie także ze słusznym apelem CzarnejLimuzyny z jego ostatniej notki o sojusz polsko-polski. Jeśli sami siebie będziemy pochopnie dzielić co chwilę na przeciwne sobie zbiorowości to taki sojusz i zgoda między Polakami nie nastąpi, ani w małej, ani w dużej wspólnocie.
Na forum internetowym tym złem jest przede wszystkim pisanie nieprawdy. W drugiej kolejności chaos utrudniający porządkowanie wiedzy i różnego rodzaju wypowiedzi, które utrudniają dochodzenie prawdy, np. wrzutki niezwiązane z tematem, wielomówstwo, wycieczki osobiste i poniżanie rozmówcy, a nawet zaniechania jak brak wniosków końcowych z dyskusji lub obojętność na zło, które czyni bliźni.
Przyznaję, że ja mam często dylemat, kiedy należy reagować, aby nie popaść w skrajność czepiania się wszystkiego lub wspomnianą obojętność. Na forum internetowym reakcja oznacza wypowiedzenie się, a z drugiej strony wiadomo, że milczenie jest złotem, więc masz babo placek: albo nauka Chrystusa, albo złoto ;-). Najczęściej nie ma możliwości upomnienia brata/siostry w cztery oczy, więc to upomnienie jest od razu robione publicznie. Z tego względu chyba szczególnie ważne jest, aby odróżniać ocenianie człowieka od jego czynu, upominanie ku dobru i prawdzie od znieważania i pomawiania, czym właśnie odchodzimy od prawdy, niszczymy dobre imię drugiego człowieka, albo jak mówi x.prof. Guz poniżaniem kogoś demaskujemy się, że drugi człowiek nie jest dla nas człowiekiem.
To dla mnie jest najtrudniejsza z przytoczonych nauk Pana Jezusa. Nie być psem, nie być świnią, albo zdać sobie sprawę, że drugi człowiek jest jak pies lub świnia, dla którego szkoda marnować pereł. Ciężka sprawa. Nawet Orygenes mi w tym niespecjalnie pomaga.
Proszę o pomoc i napomnienie jeśli coś źle zrozumiałem lub przesadzam. Właściwie te ewangeliczne zasady dobrane w rozsądnej ilości i przejrzystości mogłyby stanowić treść regulaminu portalu.
Poruszycielu przepraszam, ale mam naprawdę niewiele czasu, a odpowiedź na Twój komentarz wymaga dłuższej chwili na odniesienie się do przedstawionych przez Ciebie kwestii. Proszę jeszcze o trochę cierpliwości. Może dziś wieczorem mi się uda …
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. Jesteś wspaniałym człowiekiem i nie pozwól wmówić sobie, że tak nie jest.
To zdanie ci się nie udało. Robi więcej szkody niż pozytku, chyba że uargumentujesz swój sąd.
Po pierwsze to nie “mój sąd”, a po drugie: mam uargumentować posiadaną wiedzę o drugim człowieku????
Zdanie to zostało skierowane do konkretnego człowieka. Komu robi szkodę? Na pewno nie Jemu, a do niego zostało skierowane i jest prawdziwe.
A poza tym tematem notki są słowa Pana Jezusa i ich interpretacja. Poruszyciel przedstawił swoje “rozumienie” i poprosił:
i uważam, że zabierając głos w dyskusji należało by się do tego odnieść, a nie do ocen osobistych.
Ale kto mu wmawia, że nie jest ”wspaniałym człowiekiem”?
Przecież nie o tym rozmawiamy czy ktoś jest wspaniały czy nie. To nie jest temat na rozmowę w ogóle.
Judyto, Bóg zapłać za dobre słowo. Szkodliwość Twojego słowa i brak pożytku to teza Circ, więc na niej spoczywa obowiązek uzasadnienia swojego sądu.
Zgadzam się z Judytą, że że zabierając głos powinnaś przede wszystkim odnieść się do meritum. W notce mamy nauczanie Jezusa w interpretacji ks. Jacka Salija, dotyczące ważnej sprawy jaką jest pochopny osąd człowieka zamiast jego czynu. Przedstawiłem swoje rozumienie i szersze uzasadnienie. Wynika z niego m.in., że pochopne osądy jakie ferujesz na forum naruszają te zasady, a jednak nie podajesz swojej interpretacji i obrony swoich racji, dlaczego tak robisz i jaki “pożytek” z tego płynie.
Zaproponowałem modyfikację regulaminu w oparciu o te zasady, ale Asadow milczy. To jest też odpowiedzią. Wobec rozbieżności między zasadami postępowania w Ewangelii i zasadami stosowanymi przez Ciebie na forum, musiałby się opowiedzieć po którejś stronie, albo zdystansować, aby nie urazić żadnej z dam.
Wytłumacz mi proszę taką rzecz:
– Ty adresujesz do mnie wypowiedzi typu “jesteś komunistą”, “jesteś idiotą”
– Zapinio porównuje mnie nawet do “bakterii kałowej”
– Judyta chyba widziała te różne próby poniżania mnie i stanęła odważnie w obronie mojej osoby, tak przynajmniej rozumiem jej wypowiedź
– Ty stawiasz jej zarzut, że napisała coś szkodliwego (ocena czynu, to jest ok)
Proszę uzasadnij, skąd bierze się pożytek i szkoda:
Dlaczego pisanie “jesteś komunistą” lub “jesteś człowiekiem popsutym” jest pożyteczne?
Dlaczego pisanie “nie daj sobie tego wmówić” jest szkodliwe?
Czyj pożytek i czyją szkodę masz na myśli?
Są postawy bardziej szkodliwe niż ta, kiedy ktoś nazywa rzeczy po imieniu by nie być rozdeptanym przez wieprze i to roszczeniowe-”i znów nie odpowiedziałaś”, ”Najpierw zarzuciłeś mi, ”, ”Zarzucasz mi także brak odpowiedzi na to „proste pytanie”, ignorując fakt”
Asadow to rozumie i dlatego nie chce pisać regulaminu by nie dać małpom brzytwy.
Ewangelia to nie zbiór reguł, nie można jej też włączać w regulaminy.
Człowiek nie podlega regulaminom.
Przepraszam, ale miało to charakter luźniej uwagi, dlatego nie czułem się obowiązany ustosunkować.
Właściwie te ewangeliczne zasady dobrane w rozsądnej ilości i przejrzystości mogłyby stanowić treść regulaminu portalu.
Dla mnie ta rozsądna ilość i przejrzystość to:
1. Przykazanie miłości.
2. Praesuponendum, a szczególnie jego preambuła, zawierająca wytyczne dla netykiety podane przez Św. Ignacego z Loyoli:
Święty Ignacy na samym początku Ćwiczeń Duchownych podaje taką regułę:
(…) trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc mógł ją ocalić.
Jeśli ktoś potrafi lepiej uzyskać połączenie rozsądnej ilości i przejrzystości, to zachęcam do zaproponowania własnej wersji.
@Judyta – dzieki za wystrzalową notę :), @Poruszyciel – jakie ‘ewangeliczne zasady’? te o żywinie plus wykładnia Orygenesa czy skrót myślowy. Aha, jest praesuponendum – http://www.ekspedyt.org/asadow/2013/07/01/6630_praesuponendum.html. BTW, chyba to doskonale ze napisales o tych POPRAWNYCH I KONIECZNYCH FORMACH wypowiedxi. No ale niektorzy sa na takie proste rzeczy oporni. laboga, pewnie kogos osądziłem :))) Przy okazji troche mi to przypomina dyskusje o tym czy wolno bluzgac czy nie wolno. No i jak sie ustali ze nie wolno, to zazwyczaj ludzie i tak – tak po gadziemu – zgnoja drugiego bez jednego chocby cienia przeklenstwa. Dzieki za Twoj koment – *jest* bardzo potrzebny.
Małe dopowiedzenie, AFAIK ta dewiza jest właśnie fragmentem *cwiczen* duchowych. A duchowe cwiczenia, nzal. od szkoly/zakonu. prkatykuje sie codziennie. a najlpiej – w kazdej chwili. nie mozna? mozna – mozna zaczac od wlasnych mysli. Takze tego – ocean duchowości — przed nami i w nas :)))
Pożytkiem na forum jest by każdy dorósł do tego by zawsze mieć dobrą wolę względem drugiego. Jest to w interesie każdego z osobna i wszystkich razem.
Jeśli każdy pisze z dobrą wolą i czyta z dobrą wolą, wszystko jest OK.
Wrogiem dobrej woli jest podejrzliwość. Są ludzie chorzy na podejrzliwość, to u nich już nie pokusa ale zniewolenie którego nie kontrolują.
Podejrzliwość to grzech myśli, a nawykowa jest grzechem ciężkim, bo niszczy w człowieku radość i relacje.
Niech każdy zanim podejrzewa drugiego o zła wolę, pierwsze skieruje te same podejrzenia na samego siebie i zobaczy czy mu z tym dobrze. Czy pomawiając się o winę nie grzeszy przeciwko miłości własnej która sprowadza na niego permanentne poczucie winy i kusi ku rozpaczy.
i dalej-prócz tego że kusi ku rozpaczy fałszuje obraz siebie i tą krzywą miarą mierzy innych, nie może więc miłować bliźniego jak siebie.
>Są ludzie chorzy na podejrzliwość
Fałszywa przesłanka.
Jesteś przekonana, co Asadow rozumie i czego nie chce pisać, jednak te przekonania nie odpowiadają rzeczywistości, bo Asadow napisał regulamin, który wisi na portalu od lutego 2013 r.
Jeśli treścią regulaminu jest przykazanie miłości lub inne ewangeliczne zasady, np. aby osądzać czyny, a nie drugiego człowieka, to dlaczego blogerzy nie mogą takim zasadom podlegać? To nie jest danie małpom brzytwy, ale danie owcom wyraźnych wskazówek, czy idą dobrą drogą i nie wchodzą w szkodę. Jeśli Ewangelia to brzytwa to raczej na Szatana.
Odpowiadają.
Nie chciałem, ale napisałem taki minimalistyczny regulamin, bo bałem się buntu ;-)
Wolałbym napisać informację:
“To jest portal katolicki. Jaki jest – każdy widzi.”
Ale dobrze mi z Praesuponendum, że sobie gdzieś tam wisi. Już z 5 razy je cytowałem.
Zgadzam się, że tak powinien wyglądać jeden z dobrych owoców naszego spotykania się na forum. Odnieśmy zatem Twoje zdania do tak rozumianego pożytku, jako dorastanie do dobrej woli względem drugiego.
Pochopne osądzanie drugiego forowicza na podstawie jednego lub nawet kilku wypowiedzi wyrażeniami “jesteś komunistą”, “jesteś heretykiem”, “jesteś popsutym człowiekiem”, “jesteś idiotą” itp. nie jest wyrazem dobrej woli wobec drugiego człowieka. Ks.Guz tłumaczy, że poniżanie drugiego człowieka jest zdemaskowaniem siebie, że drugi człowiek nie jest dla nas człowiekiem, jest redukcją tego człowieka do przedmiotu i instrumentalnym traktowaniem. Jaki pożytek odnosi drugi człowiek, że go redukujemy? Żaden, bo pożytkiem nazwaliśmy jego wzrastanie, a nie redukcję.
Jaką szkodę czynimy mówiąc “nie pozwól sobie tego wmówić” do człowieka, którego ktoś redukuje poniżaniem? Żadnej, ponieważ stajemy w obronie godności tej poniżanej osoby. Tego typu obrona jest właśnie troską, aby wszyscy wzrastali, w “interesie każdego z osobna i wszystkich razem”.
Podsumowując, zgadzam się z tym, co uważasz za pożytek, lecz Twoje wcześniejsze pochopne osądzanie ludzi i poniżanie ich oraz zarzut adresowany do Judyty, że czyni szkodę, broniąc poniżanej osoby, są niezgodne z tak rozumianym pożytkiem, czyli naszym wzajemnym wzrastaniem.
Prawie jak Wałęsa.
Jak nie chcesz regulaminu to go usuń. Jeśli go chcesz to nie pisz, że nie chcesz.
Ale dlaczego tak boisz się osądzania, nawet pochopnego?
Spójrz co za lawina w temacie ”poniżania”;
Wiele razy użyłeś tego słowa, ale czy to prawda że ”poniżałam”? (to słowo nie z mojego słownika). A może ja cię nie poniżałam, ale ty czułeś się poniżany?
Uważasz więc, że się wywyższam nad tobą?
Otwierasz wątek moich uczuć, które nie mają w tej sprawie żadnego znaczenia. Ojca Witko już sobie kiedyś analizowaliśmy. W tej notce, ani moim komentarzu, nie ma słowa o uczuciach lub poczuciu zranienia, a Ty chcesz o tym rozmawiać. Milczysz natomiast w sprawie sedna, tj. pisania nieprawdy o drugim człowieku, pochopnego osądzania innych blogerów i poniżania ich.
Czy zgadzasz się z tym, co napisał ks. Jacek Salij w notce?
Czy zgadzasz się z tym, co ks. Guz mówi o poniżaniu drugiego człowieka?
Czy zgadzasz się, że łatwo odróżnić w komentarzach osąd wypowiedzi od osądu człowieka?
Poniżałaś różne osoby i na różne sposoby. To był nawet w wielu przypadkach powód odchodzenia blogerów. Poniżanie nie polega na mówieniu “poniżam”. Być może poniżasz właśnie dlatego, że nie znasz tego słowa i jego znaczenia. Pisanie np. “cały twój umysł jest prostacki” (to o Trybeusie), a o sobie pisanie “zawsze myślę całym umysłem, a nie jego częścią” jest właśnie poniżaniem rozmówcy i wywyższaniem siebie. To poniżanie polega na pisaniu kłamstw na temat drugiego człowieka, co godzi w jego dobre imię i godność. Do tego dochodzą jeszcze inwektywy czyli znieważanie, np. “jesteś idiotą”, “wkurza to, że rozmawia się z debilem”. Takich cytatów mogę przytoczyć całe pęczki. Zdarzają się osoby, którym dasz z liścia w twarz, a one w odpowiedzi przyniosą Ci różę w zębach, ale nie licz, że wszystkich tak wychowasz.
Nie chodzi o to, że nade mną. Nad wieloma ludźmi, których nawet nie znasz. Ja jestem tylko jednym z nich. W dyskusji, która jeszcze się toczy pod moją notką, o profesorze Szkoły Lubelskiej napisałaś tak “Stępień bełkocze, co widać gołym okiem. On pisze jakby nic nie rozumiał z filozofii”, “Taki pomniejszy talent filozoficzny nadaje się do pisania historii filozofii”. Wywyższasz siebie w tych słowach czyniąc się wielkim autorytetem filozoficznym i niewyparzonym językiem bluzgasz na prof. Stępnia, jak na jakiegoś uczniaka z gimnazjum. To poniżanie odbywa się przez pisanie nieprawdy o nim. Inne osądy “jesteś komunistą”, “jesteś sowieckim agentem”, “to ludzie niskiego stanu”, to są także kłamstwa, którymi poniżasz innych ludzi (to nie ma nic wspólnego z uczuciami adresata, bo on może nawet nie być tego świadomy). Siebie jednocześnie wywyższasz bo takim osądami stawiasz się automatycznie po przeciwnej stronie, odpowiednio: nie jestem komunistką, nie jestem agentką, należę do wysokiego stanu. Tworzysz podział na dwa przeciwne obozy: ja dobra – ty zły, my patrioci – wy zdrajcy. To nie buduje wspólnoty, lecz ją niszczy. Żeby ludzie wzrastali i sobie wzajemnie pomagali, w dyskusjach z nimi trzeba osądzać czyny: to zrobiłeś dobrze, a to zrobiłeś źle, błąd jest tutaj, możesz go uniknąć następnym razem, itp.