Życie księżniczki nie zawsze jest łatwe, szczególnie gdy o jej względy zechcą zabiegać natrętni i brutalni mężczyźni. Tak było w przypadku Winifredy, córki walijskiego księcia Tewytha, o której rękę starał się niejaki Caradoc, dowódca wojskowy z Hawarden. Nie tylko nie przypadł on do gustu pięknej dziewczynie – propozycja małżeństwa w ogóle stała w opozycji do jej planów życiowych, gdyż Winifreda, podobnie jak jej wujek Beuno, postanowiła wstąpić do zakonu. Kiedy oświadczyła to Caradocowi ten wpadł w szał, a Winifreda widząc że ma do czynienia z szaleńcem zaczęła uciekać, chcąc schronić się w opactwie swego wuja, w obawie o swoją cnotę oraz życie. Niestety, nim dobiegła na miejsce Caradoc dopadł ją i jednym ciosem miecza odrąbał głowę, a jak podaje legenda – w miejscu gdzie jej głowa dotknęła ziemi natychmiast wytrysnęło źródło. Wujek Beuno wybiegł co prawda na pomoc dziewczynie – cóż jednak mógł uczynić? Poza modlitwą nad martwą Winifredą nie pozostało już nic, ale modlił się tak gorliwie, że ciało i głowa dziewczyny zrosły się, pozostawiając jedynie szramę na szyi. Winifreda powróciła do życia, Caradoc – według jednych, został już na miejscu pochłonięty przez ziemię – według innych, został zabity przez brata Winifredy jakiś czas później. Takie szczegóły są jednak już chyba niemożliwe do ustalenia, ponieważ wszystko to działo się w VII wieku i przez stulecia było przekazywane z ust do ust, zanim w wieku XII historia została po raz pierwszy spisana. Pewne jest jedynie to, że zarówno Winifreda, jak i Beuno są Świętymi Kościoła katolickiego oraz prawosławnego, a woda ze źródła św. Winifredy płynie do dziś. Źródło to jest od niemal czternastu stuleci celem nieprzerwanych pielgrzymek i słynie z licznych uzdrowień oraz innych cudów, tak że przez miejscowych nazywane jest “Lourdes Cymru”, czyli walijskim Lourdes. Miasteczko, w którym obecnie znajduje się studnia oraz sanktuarium św. Winifredy nosi zaś wdzięczną nazwę Holywell, czyli dosłownie “Święta Studnia”.
Pielgrzymki do Holywell trwają, jak wspomniałem, nieprzerwanie od VII wieku, co jest w wypadku Wielkiej Brytanii fenomenem, ponieważ pierwsza połowa XVI wieku przyniosła tej nieszczęsnej Wyspie tzw. reformację oraz antykatolickiego tyrana – Henryka VIII, który oprócz tego, że zajął się intensywną grabieżą majątku świętego Kościoła oraz jego wiernych, zakazał również pielgrzymowania, widząc w nim objaw “papistowskiej zabobonności”. Jako że Henryk traktował swoją władzę bardzo poważnie, za złamanie tego zakazu groziła śmierć i wielu pielgrzymów rzeczywiście ją poniosło, podobnie do niezliczonych duchownych, broniących wielusetletniego dziedzictwa Chrześcijaństwa przez reformacyjną barbarią. Zanim to jednak nastąpiło Holywell i św. Winifreda zajmowali szczególne miejsce w duchowej historii Anglii. Na tablicy pamiątkowej, znajdującej się w Sanktuarium, możemy przeczytać, że w roku 1189 pielgrzymkę doń odbył Król Ryszard Lwie Serce, a w 1416 – Król Henryk V, który rok wcześniej właśnie u św. Winifredy szukał wsparcia przed zwycięską bitwą pod Azincourt. W roku 1461 do Holywell przybył z kolei świeżo upieczony Król Edward IV i miał swoją koronę posypać ziemią zebraną u brzegu świętej studni. Ojciec Christopher David, historyk Sanktuarium, w swojej pracy wspomina również, że wśród darczyńców Świątyni znaleźli się m. in. Hrabina Warwick, Król Ryszard III oraz Hrabina Richmond, Małgorzata – a jej syn, Król Henryk VII miał statuę św. Winifredy w swojej kaplicy w Opactwie Westminster.
Reformacja dla Holywell zaczęła się stosunkowo niewinnie, choć w sposób zdradzający jej rzeczywistą istotę i nadrzędny cel – w roku 1537 Henryk VIII najpierw rozwiązał opiekujący się Holywell zakon Cystersów, a następnie posłał do Sanktuarium niejakiego Wiliama Holcrofta, którego zadaniem miało być zbieranie datków, zostawianych przez pielgrzymów i wysyłanie ich królowi. Nie były to pieniądze małe, ponieważ Holywell znajdowało się – że tak powiem – u szczytu swej popularności, a 100 lat wcześniej, w roku 1427, Papież Marcin V zezwolił Cystersom zarządzać ofiarami zebranymi za udzielanie odpustów. Złodziejska misja Holcrofta nie zakończyła się jednak sukcesem, ponieważ na miejscu wciąż przebywali braciszkowie Cystersi i pieniędzy mu nie oddali. Nie wiadomo dokładnie, jak dalej potoczyła się cała ta historia, ponieważ nie zachowały się żadne zapiski z tamtego czasu, a kolejne dotyczą już okresu lat 1553-58, kiedy to władzę objęła “Bloody Mary”, czyli Królowa Maria I, która na kilka lat przywróciła Katolicyzm do łask. Pielgrzymujący do Holywell mogli znów liczyć na odpust a do Sanktuarium przybył stały kapłan, radość nie trwała jednak długo – jedynie do 1559 roku i wstąpienia na Angielski tron królowej Elżbiety I, która z kolei przywróciła do łask protestantyzm i wznowiła prześladowania Katolików, tym razem na dobre.
W owym okresie kapłani posługiwali w Holywell nielegalnie i z narażeniem życia. Jednym z nich był John Bennet, który przybył do Sanktuarium w roku 1574, a 8 lat później został schwytany i skazany na śmierć. Z jakiegoś powodu darowano mu jednak życie, dzięki czemu po trzech latach więzienia powrócił do Holywell i tylko szacunkowi miejscowej ludności zawdzięcza to, że dane mu było działać tam w konspiracji przez niemal pół wieku i oddać życie dopiero w roku 1625, kiedy to przebywał w Londynie pomagając chorym na dżumę. W międzyczasie, w roku 1593, pielgrzymkę do Holywell odbył o. John Gerard, Jezuita znany między innymi ze swych wznowionych niedawno w Polsce Pamiętników, opisujących protestanckie prześladowania tamtych czasów, a także jego karkołomną ucieczkę z londyńskiego więzienia Tower, gdzie oczekiwał na wykonanie wyroku śmierci. O ojcu Gerardzie i jego Pamiętnikach będzie jeszcze okazja wspomnieć nieco później.
Nie wszyscy pielgrzymi mieli tyle szczęścia, co oo. Bennet i Gerard. W 1601 do Holywell przybył jeden z towarzyszy o. Gerarda – bł. o. Edward Oldcorne, który za wstawiennictwem św. Winifredy został cudownie uzdrowiony z raka języka, niestety już 5 lat później, w roku 1606 umarł śmiercią męczeńską w Worcester, gdzie skazano go za domniemany udział w “spisku prochowym”. W roku 1605 do Sanktuarium przybył o. Henry Garnet, który jeszcze przed przybyciem do Anglii miał zostać Generałem Zakonu Jezuitów, a także o. Nicholas Owen – święty Kościoła powszechnego, który uratował życie wielu kapłanom organizując dla nich kryjówki na nieludzkiej, brytyjskiej ziemi. Razem z nimi przybyło do Holywell kilku późniejszych uczestników “spisku prochowego”. Niestety już rok później zarówno o. Garnet, jak i o. Owen zostali straceni.
Holywell rosło jednak w siłę i na przekór prześladowcom stawało się ważnym ośrodkiem katolickiego oporu przed protestancką herezją. Nie pomogła nawet instrukcja Elżbiety I dla walijskiego Council of the Marches, wydana w roku 1579 i nakazująca “Wyśledzić wszelkie działania Papistów i znaleźć sposoby ich ukrócenia(…) ze szczególnym uwzględnieniem pielgrzymek do Studni Św. Winifredy”. W tym samym dokumencie znajdujemy również świadectwo tępego protestanckiego pragmatyzmu, który zatruwa umysły wielu Brytyjczyków po dziś dzień – Elżbieta I domaga się, aby “w świetle twierdzeń, jakoby woda ze Studni miała lecznicze właściwości, powołać dwie osoby do ich zbadania, a jeśli właściwości owe nie zostaną potwierdzone – Studnię zniszczyć”. Mimo wszystko, jak twierdzi Christopher David, wysiłki prześladowców “z tajemniczych względów podejmowane były rzadko i “na pół gwizdka””.
Królewscy wysłannicy niezmiennie donosili o nieustającym napływie pielgrzymów do Holywell, a także o publicznie odprawianych Mszach Świętych. Niejaki John Gee, w lecie roku 1624, pisze wręcz o tym, że pielgrzymi spotykają się tam “z licznymi księżmi, czyniącymi ze spotkania swój główny synod, czy zjazd, mający na celu organizowanie poparcia dla – jak to nazywają – sprawy katolickiej”. W dokumencie z 1629 roku możemy z kolei znaleźć pokaźną listę notabli, którzy przybyli do Sanktuarium Św. Winifredy w dniu jej wspomnienia, oraz informację, że w uroczystości wzięło udział “ponad 150 księży i ponad 1500 pątników”. Taka bezczelność Papistów nie mogła być tolerowana w nieskończoność i już w 1636 roku Sir John Bridgeman, główny sędzia Chester, zarządził aby zlikwidować w Holywell wszelkie “nadliczbowe piwiarnie”, właścicieli hoteli zmusić do wydania nazwisk wszystkich przyjętych gości, oraz prowadzić stałą obserwację Studni. Sędzia Bridgeman następnego roku pofatygował się do Holywell osobiście i dodatkowo zażądał, aby zlikwidować udogodnienia dla kąpiących się w Studni, a także sprofanować wizerunek Świętej. Nakazał również zamknąć większość hoteli i spisać wszystkich gości. Większego sukcesu jednak nie odniósł, ponieważ właściciele hoteli – pomimo nałożonej grzywny – odmówili wydania listy swoich gości. Co gorsza, Bridgeman rok później odszedł nagle z tego świata, jeden ze strażników biorących udział w profanacji wizerunku Świętej zmarł na wylew, a drugiemu spalił się dom, co odczytano jako boską interwencję. Pielgrzymki oczywiście nie ustały, o czym świadczą świadectwa kolejnych cudownych uzdrowień, spisywanych przez służących w Holywell Jezuitów, a co więcej – pojawił się plan zorganizowania przy Sanktuarium domu pielgrzyma. Plany te jednak pokrzyżowała Wojna Domowa za panowania Karola I Stuarta, w trakcie której Sanktuarium zostało dość poważnie uszkodzone, zniszczeniu uległa również figura Świętej, odnowiona dopiero w roku 1888.
Od tamtego czasu nastał dla Katolików w Holywell cięższy okres. W roku 1656 o. Humphrey Evans, jeden z Jezuitów opiekujących się pielgrzymami, został schwytany i ciężko pobity, a Katolicy musieli coraz bardziej na siebie uważać. W 1674 o. John Hughes Owen w liście do przełożonych oznajmia, że tradycyjne uroczystości ku czci Św. Winifredy w tym roku się nie odbędą, a co gorsza, lata 1678-9 przyniosły dodatkowe prześladowania w związku z działalnością niejakiego Titusa Oatesa, zboczeńca i konfabulanta, który po usunięciu z kościoła anglikańskiego przypałętał się do Angielskiego Kościoła Jezuitów, tylko po to, aby oskarżyć jego członków o udział w rzekomym spisku przeciw Królowi Karolowi II, co kosztowało życie m.in. następcy o. Owena – o. Johna Plessingtona.
Dodatkowe problemy przyniosła wizyta ostatniego katolickiego króla Anglii, Jakuba II i jego żony – Marii z Modeny, 29 Sierpnia 1686 roku, którzy przybyli prosić Św. Winifredę o wstawiennictwo w staraniach o męskiego potomka. Królewska para wsparła co prawda finansowo podupadłe Sanktuarium i pomogła uregulować zawikłaną kwestię jego własności, ale oznaczała wplątanie Holywell w wojnę o Angielski Tron. Król Jakub i jego panowanie wprowadziło w Anglii spore napięcie, głównie ze względu na wyznanie Króla i jego liczne działania, skutkujące zniesieniem prześladowania Katolików i dopuszczeniem ich do urzędów. Dopóki jednak Jakub i Maria nie mogli spłodzić syna, byli tolerowani przez protestantów, oznaczało to bowiem, że następczynią Tronu była żona Wilhelma orańskiego i gorliwa protestantka – Maria. Modlitwy królewskiej pary w Holywell zostały jednak wysłuchane i Maria urodziła Jakubowi syna, co doprowadziło do wybuchu tzw. Chwalebnej Rewolucji, inwazji wojsk Wilhelma na Wyspę w 1688 roku i powrotu protestantów do władzy. Jakub II dokonał żywota na wygnaniu we Francji, a w Holywell protestanci splądrowali siedzibę Jezuitów – hotel “Star Inn” – i spalili ich księgozbiór.
Pielgrzymki jednak nie ustawały, nawet po wstąpieniu Wilhelma orańskiego na Tron i wznowieniu prześladowań. Dopiero w roku 1723 główna kaplica wybudowana nad Sanktuarium została ostatecznie odebrana Jezuitom i przekształcona w szkołę, ale pielgrzymki trwały, a w każdym niemal zajeździe wybudowano dla nich odpowiednie kaplice, w których kult Św. Winifredy nie tylko trwał ale i rósł w siłę, ku frustracji bezsilnych protestantów. Prześladowania Katolików ustały dopiero w roku 1808 – 14 Czerwca zniesiono zakaz otwartego, publicznego wykorzystania kaplicy Sanktuarium, a Holywell okazało się jedynym tego typu miejscem na Wyspach, które przetrwało noc reformacji. Ilość pielgrzymów – mogących już bez obaw przybywać do Studni Św. Winifredy sukcesywnie wzrastała, a w 1832 roku wybudowano obok Sanktuarium dzisiejszy kościół Św. Jakuba. W 1859 roku do miasteczka przybyły zakonnice, w roku 1869 o. Mann zakupił spory budynek, który wkrótce zaczął służyć jako dom Zgromadzenia Św. Winifredy, rok później udało się wreszcie otworzyć dom pielgrzyma, a w 1890r. pozyskano budynki dla szkoły i parafii Św. Winifredy. W tym samym roku zainicjowano trwającą nieprzerwanie do dziś praktykę codziennego odmawiania litanii do św. Winifredy oraz adoracji jej Relikwii pod odnowioną figurą Świętej.
Z największym dramatem od tej pory Sanktuarium musiało zmierzyć się w 1917 roku, kiedy to w trakcie prac w pobliskiej kopalni ołowiu, przekopano się przez podziemny strumień zasilający Studnię i zmieniono jego bieg, tak że Studnia na jakiś czas kompletnie wyschła. Ostatecznie przekierowano do Studni wodę z innego, znajdującego się nieopodal, naturalnego strumienia, mającego swe źródło w tych samych okolicach Halkyn. Technicznie jest to więc ta sama woda, co uprzednio, choć trzeba pamiętać, że wbrew naiwnemu mniemaniu Elżbiety I, to nie woda jako taka ma w sobie jakiś magiczny element leczniczy, a za liczne uzdrowienia i cuda odpowiada wstawiennictwo Świętej.
Holywell jest oczywiście celem licznych pielgrzymek także i dzisiaj – w tym roku, 16. lipca, odbędzie się również 66 pielgrzymka Polonii do tego miejsca. Mnie osobiście udało się tam pojechać razem z żoną tydzień temu – relację, wraz ze zdjęciami, postaram się niedługo opisać w drugiej części tej opowieści.
Dzięki za ten artykuł. Niewiele wiem o historii katolicyzmu na Wyspach Brytyjskich. Proszę kontynuować. Świetny wstęp do brytyjskiej nowej « Złotej Legendy ». Brawo.